widiowy7

Nie jego miałem na myśli. Był dowódcą jednego z odcinków.

Jak mogę pytać to takie małe pytanie-skojarzenie: Lekarz- "Wachlarz"

No tak był porządek, bo ci "nieporządni" szli do piachu. Była robota, ale nie wiedzieć dlaczego ci, którym tę robotę zaproponowano, dzisiaj otrzymują za nią odszkodowanie.

Polski szermierz, jednocześnie znawca i miłośnik broni białej Wojciech Zabłocki, w odniesieniu do polskiej XVII-to wiecznej szabli bojowej stwierdził że bronią tą można doskonale wykonać wszystkie najważniejsze cięcia. I to zarówno te do których nadają się najlepsze zachodnioeuropejskie szable, jak i te które można wykonać tylko szablą typu wschodniego lub tylko mieczem japońskim. W konkluzji stwierdził że szabla polska była najbardziej uniwersalnym orężem.

Mam dwie kotki. Starsza Kropka, po wzięciu jej z jakiejś domowej "hodowli", miała chyba wszystkie możliwe choroby. Młodsza Gapa. Wzięliśmy ją z piekarni. A w zasadzie trzy małe koty. Piekarniana kotka okociła się. Sama była klasycznym, burym, pręgowanym dachowcem.Dzieci- dwie idealnie czarne, trzecia jak rosyjski niebieski. Gdy młode otworzyły oczy, matka zaginęła. Udało nam się je uratować. Starsza Kropka, zachowywała się jak kocia mama z wylizywaniem brzuszków. Dwa koty oddaliśmy, zostawiliśmy tylko tę teoretycznie najsłabszą. Po jakimś czasie Kropka zrobiła się strasznie nerwowa, jak z ciemnych kątów zaczęło nagle wypadać takie małe, czarne coś

Kpt. "Motyl" Zbigniew Ścibor-Rylski.

A tak coś o dowódcy 535 plutonu?

Dowódcą batalionu został mjr Tadeusz Runge "Witold", cichociemny. W skład oddziału weszło aż 6 cichociemnych ("Osterba", "Lalka", "Głóg", "Witold", "Wąwóz" i "Zgoda 2" Czata 49

Husaria atakowała szykiem "towarzyskim". Tzn. był poczet w składzie towarzysz i 1 lub 2 pocztowych. Kopii używał ten pierwszy, pocztowi chronili mu boki i tył w czasie walki. Poza kopią, byli uzbrojeni praktycznie tak samo.

Podobna akcja miała miejsce więc myślałem :cry: Ale jestem w trakcie szukania :google:

Został zwrócony, w zamian za wypuszczenie określonej grupy zakładników?

Na razie nie wyrażę swojej własnej opinii. Ale co myślicie o tym, ze nie chciał podporządkować się władzom ZWZ? Słynne "...Grabice mam w dupie..."

Nie, film też kiedyś obejrzałem A moja walka z reżymem. W grudniu lub styczniu, po wprowadzeniu stanu wojennego, przewoziłem z kumplem na sankach bańkę z zacierem bimbrowym, kilkaset metrów po patrolowanych ulicach. Że też nikt się nami nie zainteresował. Byłbym czynnym członkiem organizacji, walczącej z gospodarką socjalistycznej Ojczyzny.

Dużo ale jak zauważył Albinos mało realnych. Jedyne co teoretycznie według mnie było możliwe do zrealizowania, to zrzut patroli dywersyjnych na dalekich obrzeżach miasta. Wysadzanie torów i niszczenie niemieckiego transportu. Ale zadać trzeba sobie pytanie, jaka byłaby proporcja pomiędzy skutkiem, a niemieckimi represjami.

Magazyny i szkołę na Stawkach zdobył Oddział dyspozycyjny"A" Kedyw-Kolegium. Przy szturmie ponieśli minimalne straty. 2 sierpnia zostali odwołani pod rozkazy "Radosława". 11 sierpnia ponownie zdobywali te obiekty w krwawych walkach.

Stanisław Komornicki "Na barykadach Warszawy"-opis walk 104 kompanii związku syndykalistów polskich. Początkowo w ramach Zgrupowania "Róg na Starówce, później Powiśle i Czerniaków. Nawiasem mówiąc, panterka podchorążego "Nałęcza" eksponowana jest w Muzeum Wojska Polskiego. Tegoż autora "Oddziały Powstania Warszawskiego"

Sam jestem pod dużym wrażeniem dla tego zgrupowania. Jednak Polak potrafi. Organizowane z ochotników, przy dużym wsparciu miejscowej ludności. Teren działania zgrupowania to kwadrat: Aleje Jerozolimskie,Towarowa. Krochmalna. Grzybowska doplacu Grzybowskiego. Przez większość czasu, był to najdalej na zachód wysunięty kawałek wolnej Warszawy. Atakowani byli od strony Ochoty, Woli a we wrześniu od strony Starówki. Utrzymali swój teren w zasadzie do końca walk. W nocy z 30 na 31 sierpnia grupa pod dowództwem kpt "Lecha Grzybowskiego", opanowała w cężkiej walce Hale Mirowskie.

Zgadza się, ale początkowo tak nazywano kawalerię wywodzącą sie z jazdy Tatarów litewskich. Szczyt jakości tej jazdy datuje się na czasy wojen napoleońskich. Chodziło mi o to, że polscy ułani przejęli niejako tradycje husarskie. Szarża w zwartym szyku, uzbrojenie w lance.

Kolega wracał od rodziny ze Szczecina tym "traktorem", skończyła mu się wacha, zatankował w PGR-rze ropę i pojechał dalej. W Wojskowym Instytucie Techniki Pancernej i Samochodowej w Wesołej skonstruowano serię prototypów. Amfibia trzyosiowa, koła i silnik od "malucha". Sześcioosobowa załoga. Sam to widziałem na ulicach Warszawy na początku lat 80-tych.

A takie z ciekawostek. Na osiedlu mieszkał taki złodziejaszek. Jak przyszła pierwsza wiosna stanu wojennego, pił z kolesiami w parku Skaryszewskim (obok stadionu X lecia). Gdy skończył chciał wracać do domu. Wyszedł na ulicę, wprost na czoło manifestacji solidarnościowej. Dostał flagę i został internowany jako przywódca. Gdy wrócił, to interesowało się nim dwóch smutnych panów, zamiast jak zwykle dzielnicowy.

Ale dzięki temu, za niecałe sto lat, pojawia się na polach europejskich bitew, spadkobierca husarii. Lekka jazda, wyposażona we wnuka kopii husarskiej- lancę, nazywana z tatarska Ułanami.

A czy to nie był czasami pobór z królewczyzn?

Ale tak, bo się wyróżniał, czy też całe zgrupowanie zasługuje na pochwały?

Jak zwykle nie mam dostępu. Ale czy gdziekolwiek jest podane co tak naprawdę zdobyto w tych magazynach? Kojarzy mi się że w bardzo dawnych czasach czytałem, że zorganizowano kolumny ze Starówki, które transportowały zdobycz.

Cały czas jesteśmy niestety przy polityce. Gdyby Stalin kAZAł zdobyć Warszawę to by ją zdobyli.