Speedy
Użytkownicy-
Zawartość
1,097 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Speedy
-
Hej Z całym szacunkiem dla gen. Petelickiego, on jest specjalistą z zakresu wywiadu, kontrwywiadu, rozpoznania, dywersji, jednostek specjalnych. Nie musi znać się na wszystkim, a w szczególności na konstrukcji konkretnego wozu bojowego. Patria/AMV/Rosomak jak kto woli, ma zgodnie z obecnymi tendencjami modułowe opancerzenie, które można zakładać lub zdejmować zależnie od sytuacji i potrzeb. Oczywiście dodatkowe opancerzenie oznacza wzrost masy pojazdu ze wszystkimi tego konsekwencjami (pogorszenie lub utrata zdolności pływania na przykład). W Afganistanie nie ma jakichś grząskich, podmokłych terenów ani też zbyt wielu rzek i zdolność pływania nie gra dużej roli; zarazem spore jest zagrożenie ze strony lekkiej broni ppanc. A więc nic dziwnego że założono na Rosomaka ten pancerz na maxa. A gdyby np. gdzieś kiedyś zaszła konieczność używania ich w jakichś oddziałach aeromobilnych, szybkiego reagowania, czy coś, to możliwość zdjęcia dodatkowego opancerzenia dla ułatwienia transportu lotniczego byłaby bardzo wygodna. A co do wieży to trudno mi powiedzieć, czego jej brak. Jeśli pojawią się jakieś konkrety to chętni podyskutuję na ten temat. Od ręki można powiedzieć, że przy jej wyborze nie uwzględniono możliwości instalacji wyrzutni PPK; ale to nie jest coś czego by się nie dało zrobić bez większej trudności.
-
Hej Postaram się pomóc chociaż w niewielkim stopniu: Z tego co wiem w latach 70-80-tych mówiło się w Polsce "telegrafista", -tka. Chociaż oczywiście żadnych telegrafów już nie było tylko dalekopisy właśnie Rozpoznanie lotnicze Tak, czyli radar w uproszczeniu; a to wyżej to służba radiolokacyjna Służba nasłuchu radiowego Ano właśnie - obserwator z wieży? Niemcy zbudowali w czasie wojny kilka takich kompleksów tzw. Flakturm - "wież przeciwlotniczych". Były to monstrualnej wielkości żelbetowe budowle mieszczące w dolnych kondygnacjach schrony (nierzadko dla kilkudziesięciu tys. osób) a w górnych stanowiska obserwacyjne, centra dowodzenia obroną plot. oraz baterie dział plot. różnych typów. pułk lotnictwa myśliwskiego, pułk myśliwski Naprowadzanie myśliwców (i oficer naprowadzania...) - myśliwce obrony plot. naprowadzane były na cel przez naziemne stacje radarowe. Można dosłownie - paski folii, cynfolii, a w walce radioelektronicznej nazywa się je dipolami. To taki najprostszy sposób zakłócania radarów - paski metalizowanej folii lub włókien o odpowiednio dobranej długości (odpowiednio do długości fali radaru który ma być zakłócany, coby dały rezonans i bardzo silne odbicie). Anglicy rozsiewali je w olbrzymich ilościach z samolotów przed nalotami na Niemcy; na ekranach radarów dipole stwarzały totalny chaos, zasłaniając niejako formacje bombowców. Nooo można chyba użyć takiego sformułowania, chociaż chyba w jęz. polskim nie występuje ale brzmi w miarę dobrze (może bierna obrona plot.?) Luftschutz odpowiadał za schrony, ewakuację, gaszenie pożarów itp. Luftabwehr to ta "prawdziwa" obrona plot. - radary, myśliwce, działa plot. itp.
-
Hej Ależ on wcale nie "leży obezwładniony"! Jakby leżał toby poprosił o zawieszenie broni. Trzymając się twojej analogii z bandziorem, to on ma powiedzmy złamaną jedną rękę - ale w drugiej trzyma brzytwę, którą co i raz cię boleśnie chlasta, chociaż wygląda na to, że na zadanie naprawdę zabójczego ciosu chyba brak mu już sił.
-
Hej A czy była wówczas możliwość wycelowania dokładnie w zabytkową lub niezabytkową część Drezna? Czy też raczej wycelowania w całe miasto z pewnym trudem? A co innego niby robiły Mosquito?? Z reguły atakowały tak samo - w nocy z dużej wysokości, w oparciu o wskazania radaru i aparatury radionawigacyjnej. Nie były to jakieś specjalnie precyzyjne naloty. Precyzyjnych ataków próbowali Amerykanie - w dzień, z wykorzystaniem zaawansowanych celowników bombowych - a i tak wychodziło średnio (choć oczywiście wyraźnie lepiej niż RAFowi). Rządy muszą dbać o swoich przede wszystkim obywateli. Rząd brytyjski nie miał obowiązku troszczyć się o zdrowie i pomyślność obywateli Rzeszy Niemieckiej. To zagadnienie leżało w gestii rządu niemieckiego. A ten, jeśli tak bardzo przejmował się cierpieniami swoich obywateli, mógł im z największą łatwością zaradzić, podpisując po prostu akt kapitulacji. Albo nawet wcześniej jeszcze, po prostu nie zaczynając wojny z całym zachodniem światem naraz, z góry wszak skazanej na przegraną. A to użalanie się Niemców nad sobą jest żałosne i na poziomie przedszkola: - plose pani! plose pani! a Jasio mnie pobil i zablał mi misia! - no tak Stasiu, ale ty go przecież pierwszy uderzyłeś, mało tego, od samego rana go wciaż biłeś i zabierałeś mu zabawki. - no tak, plose pani, bo myślałem ze on jest słapsy i nie bedzie mi mógł "oddać", oj oj oj łaaaa beeeee !!!
-
Hej No to ja też pojadę z grubej rury. Aż mi głupio tłumaczyć takie rzeczy: TAK. Bo to oni najechali na ZSRR, oni oblegali Leningrad, wskutek czego doszło do blokady i głodu. Błedy czy też celowe zaniechania rosyjskiego kierownictwa są już tylko konsekwencją tych faktów, Bo gdyby nie niemiecki najazd, to obrońcy Leningradu by owych błędów nie popełnili bo w ogóle żadnych obrońców by nie było, ani żadnej obrony ani blokady itd. Sens nalotu na Drezno był taki sam jak sens nalotów na inne niemieckie miasta - Hamburg, Kolonię, Berlin.... Z całym szacunkiem, łatwiej mi już dyskutować z FSO, który podważa w ogóle sens nocnych nalotów RAF-u, nie zgadzam się z nim ale rozumiem ten punkt widzenia. Ale czemu Drezno miałoby być jakimś szczególnym przypadkiem? Nikt żołnierzy von Paulusa do Stalingradu nie zapraszał. Prowadząc wojnę totalną w całkowicie ahumanitarny sposób, dopuszczając się masowych zbrodni ludobójstwa, Niemcy mieliby oczekiwać, że ich jeńcy będą lepiej traktowani przez Rosjan? Wydaje mi się to naiwnością, wiedząc jakich zbrodni i okrucieństw dokonały radzieckie władze na swej własnej ludności, można było spodziewać się że obcych agresorów potraktują jeszcze daleko gorzej.
-
Hej Były próby takich szacunków w podobnym wątku na forum historycy.org. Ktoś tam szacował wzrost gospodarczy w latach 1943-44 w krajach obu walczących stron. U aliantów zachodnich był on rzędu 10% (nawet w ZSRR cos kolo tego chociaz mniej), w Niemczech zaś 2%. W 1944 siły obrony powietrznej terytorium Rzeszy liczyły 1,5 mln osób; nie sądzę by było wśród nich więcej niż kilka tys. lotników. Dysponowały tysiącami reflektorów, ponad 4 tys. stacji radarowych, ponad 20 tys. dział plot. z czego ok. 10 tys. dział kal. 88 mm i większych. Jak widać spore siły i całe ogromne morze wydanej kasy.
-
Hej Racja! Mea culpa zapomniałem o tych wynalazkach. To widać znak że podświadomie ich nie uważam za prawdziwe M16 tylko jakieś takie wyrodki... chociaż zawsze mi się podobały (BTW te linki mi sie nie otwierają, nawet samo http://www.retroblackrifle.com, ani w IE ani w Safari )
-
Hej Ja spotkałem gdzieś twierdzenie, że Vistula produkowana była z syntetycznego alkoholu etylowego wytwarzanego w przemyśle petrochemicznym. Nie wiem czy to prawda, ale to możliwe. Przez jakiś czas (nie tylko w Polsce) ocet spożywczy produkowano z syntetycznego kwasu octowego.
-
Hej Przeglądałem kiedyś na battlefield.ru takie wywiady/wspomnienia rosyjskich lotników walczących na Ił-ach 2. Jak pamiętam, wielu z nich wspominało o przesyłaniu pieniędzy z żołdu rodzinom na tyłach. W jednostce frontowej nie mieli ich i tak na co wydawać, zlecali więc przekazywanie np. żonie, matce czy komuś tam.
-
Zatrute lotki- tajna broń Wlk. Brytanii?
Speedy odpowiedział mch90 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Hej Ciekawostka, nie przeczę, ale po co w zasadzie zatrute te igły? I tak nie mogły być bardzo małe, żeby jako tako latały. A jeśli byłyby ciutkę większe, to sama energia kinetyczna by wystarczyła. W czasie wojny w Korei wynaleziono coś takiego jak Lazy Dog http://en.wikipedia.org/wiki/Lazy_Dog_(bomb) (ale i wcześniej były takie rzeczy, już w czasie I ws, "strzałki Rankena"). Lotki o odpowiednio dobranym kształcie i masie, wyrzucone z samolotu nie tylko "oddziedziczyły" jego prędkość ale rozpędzały się na tyle mocno dzięki grawitacji, że już z wysokości kilkuset metrów mogły przebić silnik samochodu czy podobne rzeczy. -
Hej Ja tylko w kwestii formalnej. http://www.navweaps.com/Weapons/WNGER_15-52_skc34.htm tu jest link. Wszystkie pociski do niemieckich dział okrętowych 38 cm SK C/34 ważyły 800 kg. Do wersji nadbrzeżnych i kolejowych tej armaty były ponadto pociski dalekonośne o masie około 500 kg. Kaiteny miały bardzo niską skuteczność w operacjach przeciwko dużym grupom okrętów stojących na kotwicowiskach. W przypadku atakowania pojedynczego okrętu idącego z dużą prędkością po otwartym morzu nie widzę w ogóle większych szans trafienia.
-
Hej Owszem miał skośne skrzydła (tak to się nazywa). Natomiast czy w danym zakresie prędkości miało to duże znaczenie, jest raczej otwartą kwestią. Współczesne samoloty treningowe o podobnej do Schwalbe prędkości max. często miewają proste skrzydła (MB326 na przykład). Nie spowodował! Sformułowanie w angielskiej wikipedii, na którym się prawdopodobnie opierasz, brzmi: Ale to nie znaczy że nie uczestniczył w wojnie jako takiej. Wiosną 1945 dwa P-80 wykonywały loty bojowe na froncie włoskim, z tym że głównie rozpoznawcze. Wobec małej aktywności Luftwaffe do żadnych walk powietrznych z ich udziałem nie doszło. Bodajże raz oba Shooting Star-y wystartowały w celu przechwycenia rozpoznawczego Ar 234, jednak miał on na tyle dużą przewagę wysokości, że ostatecznie go nie dogonili. Biorąc pod uwagę takie "ogólnolotnicze" parametry P-80 wydaje się lepszym myśliwcem od Me 262. Nie ustępował mu praktycznie prędkością. Z uwagi na cechy konstrukcyjne prawdopodobnie był dużo zwrotniejszy. Zaś co do uzbrojenia, nie można rozpatrywać go w oderwaniu od celów, jakie ma zwalczać. Dla myśliwców niemieckich ważna była możliwość efektywnego atakowania ciężkich 4-silnikowych bombowców alianckich - stąd uzbrojenie Me 262 w potężne działka (ale o umiarkowanej szybkostrzelności i z niewielkim zapasem amunicji). Dla myśliwców alianckich najważniejszym przeciwnikiem były cele mniejsze ale zwrotniejsze i szybsze - niemieckie i japońskie myśliwce - więc bardziej preferowana była broń mniejszego kalibru ale o większej szybkostrzelności i z większym zapasem amunicji.
-
Hejka Dzięki za zaufanie i wiarę we mnie :wink: ale jestem omylny jak wszyscy, nie pretenduję do miana wszechwiedzącego i nieomylnego guru O ile mi wiadomo - od wersji M16A2. Jeśli chodzi ci o precyzyjne określenie daty rocznej to program budowy ulepszonego karabinka M16PIP ruszył chyba w 1979-1980; prototyp M16A1E1 przedstawił Colt w 1981, formalne przyjęcie M16A2 do uzbrojenia przez Departament Obrony miało miejsce w 1982, pierwsze dostawy dla piechoty morskiej w 1983 zaś dla wojsk lądowych w 1985.
-
Hej Nie wiem co to dla ciebie jest "korpus". Ten "główny kawałek", do którego z przodu przyczepiona jest lufa, z tyłu kolba, z dołu magazynek i chwyt itd. to właśnie komora zamkowa. Jak już mówiłem, jest ona ze stopu aluminium.
-
Hej No właśnie - wydaje mi się że nie można pomijać jeszcze i tego aspektu. Do ochrony przed okrętami podwodnymi wystarczały stosunkowo tanie eskortowce: niszczyciele, w tym nawet stare gruchoty z I wojny, badziewne korwety typu Flower budowane masowo (ponad 250) itp. Do ochrony przed takim nawodnym rajderem trzeba było przydzielić własne ciężkie okręty, których już tak dużo nie było i nie dało się szybko dobudować następnych...
-
Hej Lufa, zamek, układ gazowy są wykonane ze stali; komora zamkowa ze stopu aluminiowego; kolba, chwyt pistoletowy i osłona lufy - z tworzywa sztucznego.
-
Hej Że tak wskrzeszę nieco zamarły wątek... A macie jakieś informacje o wykorzystaniu przez Rosjan podobnych lekkich maszyn UT-2 i UT-1b jako nocnych bombowców? Trafiłem kiedyś na stronę której nie mogę teraz odszukać (zresztą piszę z pracy, a tu mamy sporo zablokowane) gdzie opisywano z typową dla ZSRR przesadą, jakich to wspaniałych sukcesów one nie odnosiły. No i była też opisana taktyka takiego powiedzmy sobie skoordynowanego ataku, że UT-2 rozpoczynały bombardowanie w stylu kukuruźników, a gdy uaktywniła się obrona, do akcji wkraczały UT-1, atakując rakietami pozycje reflektorów plot. Co wydaje mi się wszystko razem nieco wątpliwe (jak oni byli w stanie lecieć w nocy w grupie, nie pogubić się i nie pozderzać itd.) no ale co tam. Są jakieś takie informacje?
-
Hej Był to ciężki krążownik Lutzow (przez u z kropkami), typu "Admiral Hipper". W ZSRR otrzymał nazwę Pietropawłowsk (zwolnioną po przemianowaniu pancernika o tej nazwie na Marat) a później Tallin. W Niemczech, zwolnioną nazwę Lutzow otrzymał po nim ciężki krążownik ("pancernik kieszonkowy) Deutschland. Jak widać jedni i drudzy kolesie lubili zamącić z tymi nazwami... Okręt sprzedany został na mocy umowy o współpracy gospodarczej w październiku 1939; w kwietniu 1940 przeholowano go do Leningradu. W momencie wybuchu wojny budowa zaawansowana była mniej więcej w 2/3: okręt nie miał jeszcze funkcjonującej maszynowni, zainstalowano już część artylerii plot. oraz 4 działa 203 mm (wieże A i D). Okręt znajdował się w bazie w Kronsztadzie i w czasie obrony Leningradu działał jako pływająca bateria art. We wrześniu 1941 na skutek ostrzału artylerii niemieckiej zatonął w porcie (czy raczej osiadł na dnie, było tam oczywiście płytko i znaczna część kadłuba pozostała nad powierzchnią). W kwietniu 1942 został też zbombardowany przez lotnictwo. We wrześniu Rosjanie podnieśli okręt z dna i przeholowali do stoczni remontowej, gdzie przechodził naprawy do lutego 1943. Okręt otrzymał nową artylerię plot., 3 działa 203 mm były nadal sprawne, i wykorzystywany był nadal jako pływająca bateria, m.in. w walkach o odblokowanie Leningradu w styczniu 1944. W wrześniu 1944 zmieniono mu nazwę na Tallin. Po wojnie planowano dokończenie okrętu z pewnymi zmianami konstrukcyjnymi, jako lekkiego krążownika zbliżonego do typu Swierdłow, z artylerią głowną w postaci 12 dział 152 mm. Jednak koszty tego okazały się zbyt wysokie (zbliżone do budowy nowego Swierdłowa) i ostatecznie z projektu tego zrezygnowano. Krążownik wykorzystywany był jeszcze przez pewien czas jako okręt szkolny (stacjonarny, że tak powiem, pod nazwą Dniepr) a następnie jako hulk mieszkalny (pływające koszary PKZ-112). W 1958 został skreślony ze stanu floty i w 1960 skierowany na złom.
-
Hej http://pl.wikipedia.org/wiki/Cesare_Lombroso Mówiąc w skrócie, Lombroso uważał, że skłonność do zachowań przestępczych jest uwarunkowana dziedzicznie (jakbyśmy dziś powiedzieli genetycznie). I to, czy ktoś ma skłonności przestępcze można ustalić na podstawie pomiarów jego czaszki, kąta między czołem i nosem itd. itp. i jak ktoś ma odpowiedni kąt i czaszkę (a szczególnie zgrubienia na niej, tzw. guzy kostne) to już na pewno jest albo przynajmniej zostanie przestępcą - nie ma siły. No co tu dużo mówić, kretyn. Należy mu się szacunek bo to jeden z twórców współczesnej kryminalistyki, ale ten pomysł z czaszką miał dość durny - a włożył w to ogromną ilość pracy i wysiłku, przez całe lata jeździł po Włoszech i badał wszystkich kryminalistów i mierzył im te czaszki i guzy itd. No parodia po prostu.
-
Najlepszy RKM II wojny światowej
Speedy odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Hej No pewnie, bardzo fajny sprzęcik. Ja w ogóle może pokuszę się o pewną systematykę. Wiem że nie powinno się bezkrytycznie przenosić współczesnych doświadczeń na zjawiska historyczne, ale II ws to historia stosunkowo niedawna i moim zdaniem pewne analogie znajdą tu zastosowanie. Współczeście pojęcie "ręczny karabin maszynowy" czyli taki stosunkowo lekki km który jest na szczeblu drużyny i który piechota nosi ze sobą w czasie natarcia, obejmuje trzy różne rodzaje broni: 1) uniwersalny karabin maszynowy w konfiguracji na podstawie dwójnżnej - stosunkowo ciężka broń, na naboje karabinowe a więc o dużej mocy, zasilana z taśmy i praktycznie zawsze z szybkowymienną lufą - np. taki MG 42 właśnie 2) "prawdziwy" ręczny karabin maszynowy - to samo co wyżej, zasilany z taśmy, ale strzelający nabojem pośrednim a więc o wiele lżejszy i mniejszy i też najczęściej z szybkowymienną lufą (np. FN Minimi) 3) to na co Amerykanie mówią "karabin automatyczny" - najczęściej ciężka wersja standardowego karabinu piechoty, z dwójnogiem, cięższą i często też dłuższą lufą (zwykle niewymienną), zasilana z magazynków, standardowych lub o zwiększonej pojemności (np. RPK). Broń jeszcze lżejsza i mobilniejsza niż nr 2) choć ustępująca jej siłą ognia. W II ws większość armii nie używała naboi pośrednich (a te co używały nie do końca wiedziały co z nimi robić :wink: ) niemniej kb Johnson M1941 to dla mnie jest taki nr 3). -
ZSRR - wygrał czy przegrał II wojnę...
Speedy odpowiedział FSO → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Hej To bardzo proste: zwycięzca to ten, kto zrealizował swoje cele strategiczne jakie sobie wcześniej postawił. Przegrany to ten co swoich celów nie zrealizował. Patrząc na zagadnienie od strony oficjalnej rosyjskiej historii, sprawa jest czysta. ZSRR przystąpił do wojny z Niemcami w ten sposób, że został przez nie napadnięty. W tej sytuacji celem Rosjan było powstrzymanie agresora, wypchnięcie jego sił poza granice i odzyskanie zajętych terenów, w trzeciej zaś kolejności zniszczenie agresora, by już więcej ZSRR nie zagrażał. No i cele te udało się zrealizować. Inna rzecz jest taka, iż wiele poszlak wskazuje w tym momencie na rosyjskie przygotowania do ataku na Niemcy. Skala planowanej operacji wydaje się olbrzymia. Uzasadnione wydaje się przypuszczenie, że Niemcy mogłyby upaść po takim ataku, a to oznaczłoby uzyskanie przez ZSRR kontroli nad Europą Zachodnią (może nawet nad całym kontynentem). Napaść Hitlera pokrzyżowała ten plan, rosyjskie wojska inwazyjne zostały zniszczone, a cały plan poszedł... no wiecie. Rosjanie sprężyli się za wszystkich sił, dostali też pomoc od sojuszników, tak że pokonali w końcu i zniszczyli agresora. Jednak poniesione przy tym straty były kolosalne. O opanowaniu Europy Zach. nie było już mowy, jedynie ze Wschodnią się to udało (a i to nie całkiem). W tym sensie więc strategiczny plan nie został zrealizowany. a więc o wygranej trudno tu mówić.... . -
Hej Jeżeli chodzi o ten interes w kształcie, hmm, rozgiętej litery L przebitej kołkiem to jest to dźwignia blokady wysuwania kolby (a ten kołek to właśnie owa blokada). Kolba pochodzi jeszcze od pradawnych subkarabinków Colta z rodziny M16 - Colt Commando się to zwało, M177 itd. , później trafiła do M4 a z nim do HK416 (na dobrą sprawę jest on bowiem M4 ze zmienionym układem gazowym i jeszcze paroma drobniejszymi modyfikacjami). Wysuwa się ona teleskopowo. Określana jest jako 4-pozycyjna (tak przynajmniej było w oryginale w M4) tzn. oprócz maksymalnego wysunięcia i wsunięcia kolby są do dyspozycji jeszcze dwie pośrednie długości. Nie wiem czy w HK 416 czegoś nie zmieniono, skądinąd widziałem reklamy jakichś firm oferujących na rynek cywilny kolby 5- czy 6-pozycyjne. W każdym razie działa to tak, że aby wysunąć lub wsunąć kolbę, trzeba wcisnąć palcami ten odstający fragment dźwigni, zwalniając blokadę, następnie przesunąć sobie kolbę do żądanej pozycji i zwolnić dźwignię, włączając ponownie blokadę, uniemożliwiającą przypadkowe samoczynne wsunięcie czy wysunięcie się kolby.
-
Hej Jeżeli masz na myśli ten mały "dzyndzelek" pod samą stopką kolby, to jest to to, co pisali tu już poprzednicy - klamerka (oczko) do zamocowania pasa nośnego (czyli słuzącego do noszenia broni).
-
Zespołowa broń przeciwpancerna w I wojnie światowej
Speedy odpowiedział redbaron → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Hej Nie chwalić mnie! Bo się popsuję! Nie - ja bym tego tak nie określił. One powstały w oparciu o lufy z rozebranych 3,7 cm Revolverkanonen. Ta Revolverkanone wbrew nazwie nie była armatą rewolwerową, ale wielolufową w układzie Gatlinga, z wirującym zespołem 5 luf napędzanym ręczną korbą. Coś podobnego było dość popoularne w ostatkich dekadach XIX wieku jako broń okrętowa czy forteczna. W czasie I wojny był to już sprzęt całkowicie przestarzały; niemniej na początku wojny, wobec braku innej broni plot. przejściowo Niemcy użyli właśnie takich Revolverkanonen na jakichś zaimprowizowanych podstawach o dużym kącie podniesienia. Ale wkrótce zastąpili je jakimś już docelowym działkiem automatycznym tego samego kalibru i te revolverkanonen posłali na złom. Czołgi poczyniły postępy ale raczej pod względem niezawodności, ruchliwości i osiągów. Opancerzenie na początku lat 30. miały praktycznie takie samo jak w czasie Iws lub nieznacznie mocniejsze. W Kosarze jest zresztą informacja, że już w czasie I wojny Niemcy przewidywali że wkrótce mogą pojawić się czołgi lepiej opancerzone (30-50 mm). Kolejna opracowywana armata 37 mm miała wystrzeliwać 750 g pociski z prędkością pocz. 680 m/s. Dalszym krokiem miała być armata 52 mm L/40 o prędkości pocz. 600 m/s (masa pocisku 1,75 kg). Ta armata pozostała jedynie w projekcie. Wyprodukowano natomiast pewną liczbę samobieżnych armat 57 mm L/26 na podwoziu 4-t ciężarówki. W czasie I ws była to w miarę popularna broń u wszystkich walczących stron, przeciwlotnicze działo 40-80 mm zamontowane na samochodzie opancerzonym albo i nieopancerzonym - a tu Niemcy zamontowali armatę polową w roli takiego powiedzmy odwodu przeciwpancernego czy przeciwszturmowego. Armata (zdobyczna broń belgijska bodajże) wystrzeliwała 2,7 kg pociski o prędkości pocz. 487 m/s. Przebijały one pancerz 20 mm z 1000 m. Na tym samym podwoziu zamierzali zainstalować armatę 77 mm L/27 (pocisk 6,85 kg, Vo 465 m/s) przebijającą 40 mm z 1000 m - jednak odrzut okazał się za duży. -
Zespołowa broń przeciwpancerna w I wojnie światowej
Speedy odpowiedział redbaron → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Hej Jeśli chodzi o broń zespołową to chyba wypada wspomnieć o pierwszym niemieckim działku ppanc. 37 mm konstrukcji niejakiego płk Fischera, z początku 1918 roku. Broń wykorzystywała lufę L/21,5 ze starego "działka rewolwerowego" (czyli zapewne kartaczownicy systemu Gatlinga). Zastosowano w niej niezby często spotykany mechanizm, tzw. pływającego odrzutu: cykl strzału zaczynał się z lufą (a raczej zespołem odrzutowym) w skrajnym tylnym połozeniu. Po naciśnięciu spustu lufa pod działaniem sprężyny powrotnej gwałtownie ruszała do przodu. Gdy znajdowała się już blisko skrajnego przedniego położenia, następowało odpalenie naboju. Odrzut musiał więc najpierw wyhamować ruch lufy do przodu a następnie cofnąć ją w tylne położenie. Pochłaniało to energię odrzutu na tyle skutecznie, żde działko wykorzystywało jako podstawę lekki trójnóg od karabinu maszynowego (i to chyba zdobycznego francuskiego zdaje się któregoś). Działko strzelało początkowo amunicją od armaty rewolwerowej. Pocisk o masie 465 g typu pełnego (monolityczny) i prędkości pocz. 400 m/s przebijał pancerz 13 mm z 450 m; wkrótce wprowadzono też specjalny nieco mocniejszy pocisk (506 m/s, 16 mm z 500 m) i chyba nawet ze smugaczem. Niewielką partię takich działek wykonano na początku 1918 jednak masowa produkcja była utrudniona ze względu na skomplikowaną konstrukcję. Jesienią 1918 Niemcy ogłosili konkurs na działko ppanc. które będzie tanie i proste w produkcji. Nadal zamierzano wykorzystać lufę owego działka rewolwerowego 37 mm oraz nową wzmocnioną amunicję z wybuchowym już pociskiem ppanc. Konkurs wygrało działko firmy Rheinmetall zbudowane na bardzo prostym 1-ogonowym łożu z kołami od jakiegoś moździerza okopowego, bez oporopowrotnika - odrzut pochłaniany był przez wparty w ziemię ogon oraz masę samego działka powiększoną o celowniczego, który na nim siedział i o skrzynki amunicyjne umieszczone z boków łoża. Działko skierowano do produkcji seryjnej, do końca wojny dostarczono 600 szt. (na podstawie notatek własnych z książki "Panzerabwehrkanonen" F.Kosara)