jachu
Użytkownicy-
Zawartość
741 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez jachu
-
Obejrzałem wczoraj 3:10 do YUMY Rewelacyjny film, głównie dla facetów. Jestem pod wielkim wrażeniem tego dzieła łączącego ze sobą wszystko co najlepsze w dobrym kinie rozrywkowym nie będącym jednocześnie czczą rozrywką dla mas. Christian Bale i Russell Crowe to rewelacyjni aktorzy i oglądanie ich na ekranie - nawet telewizora - skutecznie odrywa od rzeczywistości. Remake klasycznego westernu zrobił na mnie takie wrażenie, że nie chcę już nigdy więcej mieć do czynienia z oryginałem (którego zresztą nie znam). Świetny film, wspaniała obsada, rewelacyjna intryga, niegłupia rozrywka. A zakończenie... Albo się sypię ze starości, albo... E, nieważne...
-
Przesłanie do mnie dociera, ale to nie ma nic wspólnego ze sprawą osądu, a ty nie rozumiesz złożoności problemu i mylisz dwa pojęcia:- szukania prawdy o tym jak dane zjawisko wyglądało, a więc np. kto dał rozkaz, kto się sprzeciwiał, kto popierał, kto był pomysłodawcą oraz jakie to przyniosło skutki polityczne i społeczne; - oceny prawnej danych faktów i zdarzeń. A to są dwie zupełnie osobne rzeczy. Po pierwsze - jakie argumenty? Bo jak na razie nie podałeś żadnego Po drugie - oceniając sytuację wedle prawa, solidarnościowcy byli buntownikami. Byli wichrzycielami porządku prawnego danego kraju. Sprzeciwiali się temu prawu, które im się nie podobało. To, że byli buntownikami z pięknych pobudek - stawia ich w innym świetle, ale nie zdejmuje z nich nazwy "buntownik". Dalej byli to buntownicy porządku. Nieposłuszeństwo prawu danego kraju, jakiekolwiek by to prawo nie było, jest właśnie wichrzycielstwem czy też buntownictwem. Przynajmniej w myśl prawa Szkoda, że jakiekolwiek argumenty ci się skończyły i teraz już zaczynasz jechać po mojej osobie, po moim stylu, po moim zachowaniu etc. Co prawda na razie kulturalnie, ale zupełnie offtopic Który jak znam życie zakończy się uniewinnieniem. Mam zresztą taką nadzieję, bo akt oskarżenia jest debilny i skonstruowany o zły paragraf. Jeśli chcesz sądzić Jaruzelskiego za zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu, to sądź go za zbrodnie przeciw narodowi polskiemu i je udowodnij. A nie sądzimy go za wprowadzenie stanu wojennego czy działalność w organizacji przestępczej. To tak jakbyśmy złodziejów sądzili z przepisów o morderstwach, a gwałcicieli z paragrafów kodeksu rodzinnego :mrgreen: Absurd.
-
Rozumiem, że czynisz tak dlatego, że po prostu zabrakło ci merytorycznych argumentów i odwołujesz się do PiSowskiej wizji "sprawiedliwości dziejowej". No cóż, w poważnej dyskusji z takimi argumentami nie masz szans. Tyle, że w PRL-u musiało dojść do konfrontacji rządu i buntowników. Nie było innego wyjścia. I co by nie mówić, ale stan wojenny nie był najgorszym co mogło się stać. Mogło dojść do naprawdę krwawej rozprawy z buntownikami - patrząc na to w jaki róg się władza zapędziła... Powiedziałbym, że te trupy ze stanu wojennego to mogło być tylko preludium. Bardzo prawdopodobne było, że sama partia wyda rozkaz totalnej rozprawy - wszak traciła wpływy i musiała jakoś myśleć. Z tego co pamiętam to beton myślał nad rozwiązaniem skrajnie siłowym. Nie wiem jaka tam była rola Jaruzela, który jednak był bardziej betonowy niż "postępowy".Czemu więc wizji PZPR-owców odmawiasz tego, że dla nich (subiektywnie) to faktycznie mogła być lepsza wersja? Subiektywnie rzecz ujmując oni mogli faktycznie chcieć dobrze. To, że obiektywnie rzecz ujmując jest to bzdura... cóż, ciężko jest czasem obiektywnie spojrzeć na świat w chwili dziania się czegoś. Łatwo jest po fakcie oceniać, gdy już nie ma tego decyzyjnego bałaganu, gdy więcej jest materiałów, widać doświadczenia etc. Gorzej na żywo :? Tyle, że dla ciebie nie ma być mowy o tym, że może jednak faktycznie Jaruzel, w mniemaniu swoim i w swoim rozeznaniu przytomnym i popartym jakąś logiką "chciał dobrze". Też tego nie zakładasz... Wręcz zabraniasz takiego podejścia :? Porównanie zbrodni katyńskiej ze stanem wojennym to nieporozumienie. Może jeszcze porównamy stan wojenny do hekatomby Jugosławii albo do ofiar nazizmu? :?Zrozum jedno stary. Chcesz sądzić Jaruzelskiego za coś, za co go sądzić nie możesz. Nie podajesz na poparcie swojego pomysłu żadnego sensownego argumentu. Ja sam Jaruzela nie lubię - bo ani z niego socjalista, ani z niego wojskowy. Ale niestety mierzi mnie, gdy ktoś dla hecy mówi "do sądu go" - bo sąd nie jest po to by komuś robić dobrze, a po to by wymierzać sprawiedliwość. Sprawiedliwość opartą na solidnych podstawach prawa. Więc jeśli chcesz go skazać, to podaj mi choć jeden jedyny paragraf kodeksu karnego, pod który kwalifikuje się Jaruzelski i S-ka.
-
Publius Cornelius Scipio ginie pod Kannami
jachu odpowiedział Kadrinazi → temat → Historia alternatywna
Nie ma sprawy. Po to jest forum, aby wymieniać poglądy i zdobywać nowe wiadomości. Ty się dowiedziałeś czegoś od nas w tej sprawie, a inni od ciebie w innych aspektach historii Gdyby Hannibal zdołał przeciągnąć na swoją stronę państwa italskie i one znacząco wspomogłyby armię kartagińską militarnie i zaopatrzeniowo, to być może zdobycie Rzymu byłoby możliwe i Hannibal by się na to zdecydował. Skoro jednak Italikowie go nie wsparli, Hannibal musiał szukać innych możliwości.Co do zdobycia Rzymu, to niekoniecznie jego zdobycie musiałoby się wiązać z końcem wojny. Historia zna wiele przypadków, gdy armia agresorów zdobywała stolicę państwa przeciwnego, a to wcale nie wiązało się z końcem wojny - vide Moskwa. Napoleon pomimo zdobycia Moskwy nie tylko nie opanował Rosji, ale i przegrał wojnę... Koleżanka Estera ci to dokładnie wyłoży -
Publius Cornelius Scipio ginie pod Kannami
jachu odpowiedział Kadrinazi → temat → Historia alternatywna
Col.Frost - kolega sargon idealnie to wszystko wyłożył, więc już nie będę dorzucał swoich trzech groszy, bo wyjdzie na to, że powtarzam za sargonem Hannibal nie mógł zdobyć Rzymu i dlatego się nawet za to nie zabrał. Był bystrym strategiem i wiedział na jakie przedsięwzięcia może liczyć z własnym wojskiem. Proste. -
Matt Van Punch - Wujek się schował :lmao: Cóż za kawałek :mrgreen: :mrgreen:
-
Jagiełło, jak widzę jesteś tak zaślepiony zemstą, że przysłania ci to zdrowy rozsądek i porządek prawny w państwie. Chcesz Jarulzeskiego sądzić, choć głównie w oparciu o moralność i chcesz widzieć wyrok, gdyż nawet nie przewidujesz, że mogłoby być coś innego niż "ukaranie" :? Nie wystarczy to, że historia już go osądziła i osądzi dalej? Ty nawet nie zakładasz możliwości by sąd go uniewinnił, albo sprawę umorzył. Ty chcesz widzieć wyrok i to wyrok dość wysoki. Innej możliwości nie widzisz (z resztą nie ty jeden). Dla ciebie wyrok już zapadł. Tylko skoro takie masz podejście, to na cholerę proces? Weź go zabij i będziesz miał tę swoją sprawiedliwość. Pomimo tego, że dowody są niepełne (relacje rosyjskie ujawnione zostaną być może za kilkanaście lat), a dane niedostępne w pełni (brakuje zeznań wielu świadków), to jednak już go widzisz na przysłowiowym szafocie. Pomimo tego, że prawo mówi, że "niepewność działa na rzecz oskarżonego" (tu Jaruzelskiego, Kani i innych)... Ciekawe czy gdyby zapadł wyrok uniewinniający albo oddalający (ze względu chociażby na niedostateczny materiał dowodowy etc.), to byś powiedział, że sąd nie był sprawiedliwy?
-
Wyobraźcie sobie taką sytuację, że siedzicie na fotelu trzymając kupon lotto. W odbiorniku słychać 34... 11... 6... 27... 17... i ... 19... I właśnie stwierdzacie, że wygraliście 1 000 000 PLN! No właśnie, co robicie? Co zamierzacie zrobić? Jakie są wasze plany na najbliższą przyszłość i późniejszą starość? Inwestujecie pieniądze, wydajecie na luksusowe życie czy wpłacacie na organizacje pożytku publicznego, np. Młodzież Wszechpolską :mrgreen: Zapraszam do dyskusji, ja udzielę się później...
-
Publius Cornelius Scipio ginie pod Kannami
jachu odpowiedział Kadrinazi → temat → Historia alternatywna
Choćby dlatego, że jest on wysokiej klasy? :wink: Jak nie ma kim obsadzić? Przecież pisałem, że w mieście stacjonowały dwa legiony żołnierzy! Teoretyczny stan osobowy jednego legionu wynosił 5000-6000 żołnierzy, choć w praktyce jednak rzadko przekraczał 4000 żołnierzy. W związku z tym, po bitwie pod Kannami, w stolicy stacjonowało minimum 8000 żołnierzy! Pewnie masz rację, ale nie bierzesz pod uwagę wielu czynników. Hannibal prawdopodobnie myślał o zdobyciu Rzymu właśnie w celu wygrania wojny i sprowadzeniu Rzymian do statusu zwykłego państwa, a nie agresywnej republiki mającej ambicje imperialne. Hannibal wiedział jednak, że Kartagina sama nie jest w stanie wygrać wojny z mającym ogromne rezerwy ludzkie Rzymem. Dlatego też liczył na nadpadańskich Celtów oraz państwa italskie, które ujarzmione wcześniej przez Rzym mogłyby być wartościowymi sojusznikami z dwóch powodów. Po pierwsze - mieszkańcy ci płonący żądzą odwetu na brutalnych Rzymianach byliby świetnymi żołnierzami na polu bitwy. Po drugie - jako mieszkańcy żyznych terenów, dostarczaliby armii kartagińskiej dostaw żywności.Jak sam wspomniałeś, ten cel nie został osiągnięty, gdyż państwa italskie nie były skłonne jakoś specjalnie angażować się w kampanię Hannibala. W związku z tym, pomimo wielkich zwycięstw Kartagińczycy nie dysponowali odpowiednią ilością żołnierzy i odpowiednimi możliwościami zaopatrzenia w żywność, aby ruszyć na Rzym. Zapewne, gdyby Hannibal dysponował o wiele większą armią, zdecydowałby się na marsz na Rzym i być może nawet by go zdobył. Po prostu nie dysponował wystarczającą siłą... To możliwe, ale wątpię. Rzymscy senatorzy, z całym szacunkiem dla ich wielkiego tchórzostwa, nie pokłoniliby się przed Hannibalem. Nastawienie senatu do spraw militarnych zmieniło się po pokonaniu Pyrrusa, który w ówczesnym czasie był strategicznie i militarnie bardziej rozwinięty, kiedy to Rzymianie nabrali pewności siebie. Uwierzyli, że nie ma takiego przeciwnika, którego rzymska armia nie byłaby w stanie pokonać. Znamienne jest, że właśnie Pyrrus był ostatnim przeciwnikiem Rzymu, z którym senat był przez jakiś czas skłonny zawrzeć pokój na równych warunkach. Później Rzym żądał już tylko upokarzającej kapitulacji. Nie inaczej było w przypadku Hannibala, który przecież wysyłał poselstwa do senatu, ale senatorzy nie chcieli z nim w ogóle rozmawiać. Dlatego sądzę, że już bardziej prawdopodobne było zdobycie Rzymu przez Hannibala w walce niż poprzez kapitulację senatu. -
Publius Cornelius Scipio ginie pod Kannami
jachu odpowiedział Kadrinazi → temat → Historia alternatywna
Po pierwsze, dziękuję bardzo za to, że na moją sporą garść argumentów raczyłeś odpowiedzieć jednym lakonicznym zdaniem niewiele wnoszącym do całej dyskusji. Dlaczego nie odniosłeś się do całości mojej wypowiedzi? Czyżby zabrakło ci rozsądnych argumentów? :wink: Nie powinieneś porównywać tych dwóch sytuacji, bo nie ma do tego podstaw. Inne czasy, inna świadomość społeczna i militarna Rzymian, inny przeciwnik i jakże inne możliwości obrony przed najazdem!Zapewne mówisz o najeździe Galów z roku 390 p.n.e. No cóż, racją jest fakt, że miasto zostało wtedy splądrowane przez najeźdźców. Niemniej, po tym zdarzeniu Rzymianie zdecydowali się zaopatrzyć miasto w nowe mury obronne i zaczęto je budować w 378 p.n.e. Były to tzw. mury serwiańskie, o których wspomniałem w poprzedniej wypowiedzi. Miały długość 11 kilometrów i były niemal nie do zdobycia. Hannibal nie miał odpowiedniej ilości wojska, aby je sforsować. Dlatego też uzbrojeni mieszkańcy miasta wraz z legionistami w sile dwóch legionów bez problemu obroniliby miasto. Hannibal doskonale o tym wiedział i dlatego nie zaatakował Rzymu. -
W jaki sposób legioniści budowali obóz?
jachu odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nikt z was nie wspomniał o tym, jak Rzymianie nauczyli się budować swe znakomite obozy. Po prostu skopiowali obóz Pyrrusa - największego wodza czasów antycznych pomiędzy okresem Aleksandra Wielkiego a okresem Hannibala, który udało im się zdobyć podczas zwycięskiej bitwy pod Benewentem w 275 roku p.n.e. Oczywiście, Rzymianie jak to mieli w swoim zwyczaju, usprawnili wynalazek przeciwników i przystosowali do własnych potrzeb. W tym byli po prostu bezbłędni :wink: -
Pulpit prawdę ci powie - czyli Wasze pulpity
jachu odpowiedział Gnome → temat → Akademie im. Jana Czochralskiego
Tu chyba zaskoczenia nie ma - oczywiście coś rzymskiego być musi 8) -
Dawno, dawno temu, kiedy uczęszczałem jeszcze do szkoły podstawowej, wziąłem się za naukę gry na gitarze. Ale nic z tego nie wyszło. Poznałem parę chwytów, jakąś tam piosenkę z wielkim trudem byłem w stanie zagrać :wink: Porzuciłem to dość szybko. Teraz nie byłbym w stanie pewnie nic zagrać, ani jednego chwytu nie pamiętam zresztą. Po prostu jestem muzycznym beztalenciem :mrgreen:
-
Publius Cornelius Scipio ginie pod Kannami
jachu odpowiedział Kadrinazi → temat → Historia alternatywna
Kanny są oddalone od Rzymu o jakieś 400 kilometrów, więc nawet gdyby armia Hannibala przemieszczała się z prędkością 20 km dziennie, potrzebowałaby około trzech tygodni, aby dojść do stolicy. Poza tym, od razu po walce armia Hannibala odpoczywała przez kilka dni, więc z trzech tygodni zrobiłby się miesiąc. Miesiąc to wystarczający czas na przygotowanie się mieszkańców stolicy do obrony.Po przybyciu pod stolicę, Hannibal nie mógł liczyć na zdobycie Rzymu, który był potężnie ufortyfikowany i obsadzony bardzo liczną załogą. Hannibal nie zdołałby nawet okrążyć solidnych 11-kilometrowych murów otaczających miasto. Rzymu bronili żołnierze w sile dwóch legionów, którym mogły pomóc tysiące uzbrojonych pospiesznie obywateli. Ponadto wojsko Hannibala nie miało maszyn oblężniczych. Oblężenia miast trwały zwykle długo - pod Saguntem, który był małym miastem, Hannibal strawił osiem miesięcy. Ponadto Hannibal nie dysponował flotą wojskową, która mogłaby zablokować ujście Tybru, tak że obrońcy bez trudu sprowadzaliby rzeką zaopatrzenie. Za to armia punicka była przygotowana do toczenia wojny na polach bitew, a nie do oblężeń. Hannibal miał liczną konnicę, która podczas oblężeń jest właściwie bezużyteczna, a potrzebuje wielkich ilości paszy. Sama armia też musiałaby się wyżywić, a tzw. Italikowie owszem pomagali armii punnickiej, ale to było niewystarczające... Jak widzisz, Hannibal nie miał szans na zdobycie Rzymu. -
Ależ ja nie mam na celu propagowania defetyzmu. Z moich słów nie brzmiała niewiara w powodzenie twojego marzenia, lecz czysty obiektywizm i racjonalne podejście. Za milion złotych to można sobie kupić co najwyżej waciki :mrgreen: Za milion naprawdę ciężko rozkręcić biznes, bo na takie przedsięwzięcie to strasznie niewielkie pieniądze. No tak, ale nawet perfekcyjnie ułożony biznes-plan, pozytywna analiza SWOT czy wiedza z biblii marketingowców nie gwarantuje 100%-wego sukcesu. Jest to wiedza i założenia czysto teoretyczne, które jeszcze muszą się zderzyć z brutalną rzeczywistością i z tego zderzenia nie muszą wcale wyjść zwycięsko.Przedsięwzięcie, które planujesz osiągnie sukces tylko i wyłącznie wtedy, gdy siedziba antykwariatu będzie się znajdować w ścisłym centrum dużego miasta, najlepiej w galerii lub centrum handlowym, bądź w pasażu handlowym. W związku z tym wykup powierzchni handlowej to ogromne pieniądze, do których dochodzi jeszcze wyposażenie antykwariatu w książki, odpowiednie meble (regały, półki, kanapy, krzesła, stoły, zaplecze, barek itp.), komputer, koszty remontu (kafelki na podłogę, "klimatyczne" wyposażenie ścian i sufitu, lampy). Do tego jeszcze dochodzi comiesięczny wysoki czynsz, haracz dla ZAIKSu za puszczanie muzyki, podatek od przychodu itp. itd. A co z działaniami marketingowymi, na które też trzeba wyłożyć odpowiednią sumę? To się tak tylko pięknie mówi, że sukces murowany. Tak naprawdę, wcale nie jest powiedziane, że ludzie byliby zainteresowani takim sposobem spędzania wolnego czasu. Mogłoby się okazać, że twoja propozycja nie trafia do ludzi. A może antykwariat to zły pomysł i lepiej byłoby, abyś udostępniał nowości na księgarskim rynku? Tylko to oczywiście zawyża koszty :wink: Racjonalnie patrząc, milion złotych nie gwarantuje ci rozpoczęcia dobrego biznesu. Myślę, że drugi milion musiałbyś wziąć z banku...
-
Publius Cornelius Scipio ginie pod Kannami
jachu odpowiedział Kadrinazi → temat → Historia alternatywna
Niekoniecznie, jak wiadomo dowództwo nad poszczególnymi armiami konsularnymi obejmowali konsulowie, czyli politycy, którzy z reguły nie mieli odpowiednich kwalifikacji wojskowych. I to właśnie tacy kiepscy dowódcy źle dowodzili świetnie zorganizowaną armią, marnując jej ogromny potencjał. Uzasadnij swoją tezę, abym mógł się odnieść do niej odpowiednimi argumentami. -
Narya i bavarsky - na wasze "inwestycje" milion złotych by nie wystarczył :mrgreen: Zejdźcie na ziemię! Milion to wcale nie jest tak dużo pieniędzy. Na urządzenie czynnego hotelu w ruinach budynku na pewno by ten milion nie starczył, może na wykończenie paru pięter, ale na pewno nie na przygotowanie do użytku całego budynku. Narya - nie wiem gdzie mieszkasz, ale gdyby otworzenie hotelu w niezagospodarowanym budynku byłoby tak opłacalne, to już by się znalazł ktoś z gotówką :wink: Podobnie byłoby z antykwariatem, choć tu pieniążki mogłyby starczyć, ale nie wiem czy zainwestowana kasa by się zwróciła, bo czytelnictwo w naszym kraju nie stoi na specjalnie wysokim poziomie. Bavarsky musiałby więc pewnie dopłacać do interesu... Ja gdybym się znalazł w takiej sytuacji, to najpierw uszczypnąłbym się, żeby się przekonać czy nie śpię. A potem bym się obudził zapewne :lmao: Oczywiście pieniążki zachowałbym i w jakiś użyteczny sposób zagospodarował, nie mam przecież wygórowanych marzeń. Pierwsze co uczyniłbym z taką sumą to kupiłbym ładne 3-pokojowe mieszkanie i je odpowiednio umeblował. Kolejną rzeczą są jakieś wakacje, z chęcią bym odwiedził Włochy - ja bym chciał zobaczyć Rzym, natomiast moja narzeczona Toskanię Oczywiście mógłbym sobie pozwolić na kilka książek, których dzisiaj nie mogę kupić z uwagi na ciągłe braki funduszy. Pozostałe resztki wygranej wrzuciłbym na odpowiednią lokatę, aby choć jakieś małe procenty spływały na konto, lecz to nie byłyby zawrotne sumy. Chyba że kupiłbym samochód? :roll:
-
Oczywiście, że wiem co dobre. Zawsze wiedziałem :mrgreen:A Perfect Circle - The Noose Też fantastyczny kawałek 8)
-
Temat zaniedbany, nikt z was ostatnio nie leci w ramiona Morfeusza? :wink: Miałem dzisiejszej nocy dziwny sen - pamiętam tylko jakieś urywki. Uciekam sobie przez jakiś gmach, wiedząc, że goni mnie dwóch mężczyzn. Gmach wygląda na zniszczony, a co ciekawe - nie ma w nim żadnych okien, tylko drzwi. Otwierają się raczej w mniejszości niż w większości, ciągle dopadam do jakiś i próbuję otworzyć - nie da się, a jak już się da, to prowadzą w identyczny korytarz. Goniący się zbliżają. Prawie mnie mają, ale dopadam do drzwi, a za nimi jest zniszczony pokój - leżące w nieładzie meble, zbite szkło i okno (ale wpada przez nie światło tak silne, że nic nie widać). Zamykam drzwi, ale nie ma zamka, więc chwytam połówki nogi od stołu i się zaczajam. Jeden z ścigających wchodzi i zamierzam walnąć go tym drewnem, ale sweter jaki mam na sobie spowalnia mnie tak mocno, że on z łatwością wyjmuje nóż i robi dwa cięcia, przecinając mi ścięgna u rąk. I odchodzą. Ja idę znowu przez ten budynek z bezwładnymi rękoma i jestem wkurzony, nie dlatego że nie mogę nimi ruszać, ale dlatego że ten pajac pociął mi kurtkę. W końcu dochodzę do szatni uniwersyteckiej (co jest dziwne, bo gmach nie był budynkiem Uniwersytetu Szczecińskiego) i widzę kumpla siedzącego na krześle przy stanowisku komputerowym. Podchodzę bliżej, a kumpel mówi "no nareszcie. Już myślałem, że będę tu na ciebie czekał do posranej śmierci". Koniec snu. Finito.
-
Queensryche - Eyes of a Stranger
-
Ja bym bardzo chciał przeczytać (a także i mieć na półeczce :mrgreen:) ostatnią książkę polskiego pisarza Jacka Dukaja "Lód". To powieść ponad tysiącstronicowa, która już zdobyła Śląskfę za najlepszą polską powieść, a samemu autorowi przyniosła w lipcu 2008 roku nagrodę SFinksa w kategorii "Twórca Roku".Akcja tej powieści toczy się w alternatywnej rzeczywistości, gdzie I wojna światowa nigdy nie wybuchła, jest rok 1924, a Królestwo Polskie wciąż zamrożone jest pod władzą cara i w Belle Epoque. Warszawę skuwa lód - w środku lata burze śnieżne zasypują drogi. Lute, nieziemskie anioły Mrozu, spacerują ulicami miast, zamrażając prawdę i fałsz... Benedykt Gierosławski, zdolny matematyk, ale i niepoprawny hazardzista, na zlecenie carskiego Ministerstwa Zimy zostaje wysłany Ekspresem Transsyberyjskim do skutego lodem Irkucka, skąd ma wyruszyć na poszukiwanie swojego ojca, podobno potrafiącego porozumiewać się z aniołami mrozu - lutymi. Tysiąc rubli gotówką wydobyłby Benedykta z długów, ale czy misja nie jest przypadkiem zbyt niebezpieczna? Szybko okazuje się, że dla Benedykta będzie to podróż, która odmieni jego życie... Niestety, cena książki przekracza sumę 55 zł, co w chwili obecnej pozbawia mnie szans na jej zakup. Niemniej, dam cynk narzeczonej, że chcę ją dostać na święta Bożego Narodzenia :mrgreen:
-
Mój wynik: - Tradycjonalizm -32% - Wolność gospodarcza +73% - Wolności obywatelskie +47% Doktryna najlepiej opisująca moje poglądy: Obiektywizm (nurt libertarianizmu) Mianem libertarianizmu określa się wykształcony w Stanach Zjednoczonych radykalny nurt myśli liberalnej. Libertarianizm, podobnie jak liberalizm konserwatywny stoi w opozycji do ideologii demoliberalnej i socjal-liberalnej. Libertarianie uważają się za prawdziwych kontynuatorów tradycji liberalizmu w przeciwieństwie do skażonych etatyzmem i interwencjonizmem demoliberałów i socjal-liberałów, oraz adaptujących pewne elementu konserwatyzmu liberałów konserwatywnych. Obiektywizm jest stworzonym przez pisarkę i filozofkę Ayn Rand szczególnym nurtem libertarianizmu zbliżonym do minarchizmu. Obiektywiści zaciekle bronią kapitalizmu, pojmowanego przez nich jako rodzaj ideału, optymalnego mechanizmu pożytkowania ludzkiej energii i osiągania szczęścia. Ta gloryfikacja kapitalizmu podobnie jak w przypadku libertarian-minarchistów czy konserwatywnych liberałów prowadzi do przekonania, że konieczne jest znaczne ograniczenie władzy państwa nad jednostką. Obiektywizm jednak w przeciwieństwie do innych nurtów myśli wolnościowej otwarcie gloryfikuje egoizm. Według Rand z chaosu indywidualnych dążeń do osiągnięcia szczęścia wyłania się większe dobro, naturalna sprawiedliwość. Obiektywiści starają się również zwalczyć religię i tradycyjne, doktrynalne systemy etyczne jako - podobnie jak państwo - krępujące ludzką wolność. Typowe postulaty obiektywistów: * owszechna prywatyzacja (łącznie ze szkolnictwem i służbą zdrowia); * radykalne obniżenie i uproszczenie podatków (całkowite przychody państwa z tytułu podatków bezpośrednich i pośrednich w granicach 10-30%); * likwidacja prawnych ograniczeń dla działalności gospodarczej (zezwoleń, koncesji, etc...) i radykalne zmniejszenie ilości urzędników państwowych; * zaprzestanie udzielania przez państwo pomocy społecznej (zasiłki dla bezrobotnych, etc...); * ułatwienie dostępu obywateli do broni palnej; * laickość państwa; * twarda polityka monetarna. Zbliżone doktryny polityczne: Minarchizm (nurt libertarianizmu) Anarchokapitalizm (nurt libertarianizmu) Partie obiektywistyczne: brak Partie polityczne posiadające frakcje obiektywistyczne: Unia Polityki Realnej :mrgreen:
-
Ja od 2-3 lat używam konta pocztowego na portalu o2.pl. Wcześniej używałem kont na Wirtualnej Polsce, Onecie i na Interii, co w wielu przypadkach skutkowało u mnie stanem frustracji i podwyższonego ciśnienia :lmao: o2 jest dla mnie kontem z którego jestem zadowolony, nie wiesza się, nie ma przestojów, zaspakaja wszystkie moje potrzeby pocztowe itp. itd. Dla mnie bomba.
-
Nie spodziewałem się, że i ty się boisz wprowadzenia w Polsce Euro Ja rozumiem, że wszyscy inni się boją, bo wszystko zdrożeje, ble ble ble. Możemy nie przyjmować Euro i dostawać po tyłku cały czas, w końcu to wychodzi nam najlepiej. Nie da się zrobić czegoś nowego bez okresu przejściowego - mniej lub bardziej uciążliwego. No, ale Polacy mają taką mentalność, że liczy się tu i teraz, a to co w przyszłości ich mało co obchodzi :? Dlatego też jako naród dajemy się politykom oszukiwać na maxa, a oni dymają nas jak chcą...
-
W dniu wczorajszym Jaruś Kaczyński zaczął zabawiać się brzydko kwestią euro. Brzydko, bo zaczął straszyć nią emerytów. Według jego obliczeń, których źródła i metodologii sporządzenia nie był łaskaw motłochowi zdradzić, każdy emeryt straci na wejściu do strefy euro 240 zł. Został, jak zwykle, gremialnie wyśmiany przez ekonomistów. A ja, jako średnio inteligentny człowiek, musiałem się do tego chóru przyłączyć, bo Jaro zdecydowanie bredził. Jak zwykle, "zapomniał" powiedzieć, że w krajach, gdzie po wprowadzeniu euro ceny wzrosły, był to wzrost spowodowany przez małych przedsiębiorców i handlowców, którzy chcieli się wzbogacić. "Zapomniał" także powiedzieć, że państwo może wprowadzić kary za nieuzasadniony wzrost cen. Wszystko to przypomina mi retorykę z kampanii przed wejściem Polski do UE. Też miał nas Niemiec wykupić, Polska miała rozpaść się na landy i w ten sposób miał się dokonać dziejowy tajny plan Niemców, czyli rozbiór Polski. Nie rozumiem, dlaczego PiS, który za swych rządów ustami Zyty Gilowskiej zapowiadał wejście do strefy euro, teraz gra taką chamską i nieskuteczną retoryką. Podejrzewam, że obliczone jest to na zdobycie, jak zwykle, najgłupszego elektoratu. Albo przymiarką do podlizywania się ojcu Rydzykowi przed wyborami do europarlamentu. Żenada. Zwrócić należy uwagę, że wszyscy którzy szermowali takimi hasłami, dziś znajdują się w politycznym niebycie.