Skocz do zawartości

jachu

Użytkownicy
  • Zawartość

    741
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jachu

  1. Ulubione polskie miasto

    Szczecin - miasto zaprojektowane przez projektanta Paryża. Zdaje się, że są w Europie jedynie trzy miasta o takim układzie ulic. No i mamy Cmentarz Centralny - drugi lub trzeci pod względem wielkości w Europie, czyli jest się czym pochwalić :mrgreen: Mamy też opinię jednego z najbardziej zielonych miast w Polsce, co mnie dziwi, bo raczej ponuro jest na ulicach i nawet latem nie czuć radości, bo jakoś tak szaro :? Niemniej, muszę przyznać, że sytuacja się poprawia - coraz więcej kamienic jest remontowanych i malowanych na jaskrawe kolory, które dodają uroku miastu 8) A z minusów? Potwornie zaniedbane, bardzo mało się remontuje, buduje i inwestuje (choć powolutku zaczyna się poprawiać). Jak powiedział kilka lat temu były prezydent Lech Wałęsa - to miasto się nie rozwija, ono się zwija... I jak na miasto o takim obszarze, centrum jest bardzo małe i nie ma rynku, takiego jak w Poznaniu, Wrocławiu czy Krakowie Ja uwielbiam wielkie miasta z rynkami, na których można pospacerować i piwko wypić w miłym towarzystwie Szczecin też jest bardzo często nazywany "miastem straconych szans" :? Właśnie tu przeżyłem najpiękniejsze lata studenckie. Wtedy też poznałem tę nieco inną stronę Szczecina, z którą wcześniej obcowałem tylko czytając napisy na murach. Wcześniej to miasto kojarzyło mi się tylko z pięknymi (lecz mocno zaniedbanymi) kamienicami i zabytkami, a potem poznałem tę nieco brudniejszą stronę :mrgreen: którą darzę ogromnym sentymentem. Sporo pięknych wspomnień przysłaniają te przerażające (najbardziej stresujące sesje i kontakty z wykładowcami w moim życiu :mrgreen:). Teraz, gdy mam już swoje mieszkanie, czasami zabieram swoją kobietę w miejsca moich poprzednich stancji, co często kończy się tym, że jestem bliski płaczu :mrgreen: Na balkonie starego domku jednorodzinnego na Gumieńcach leży jeszcze łóżko i fotel, które w 2003 przytargałem z kumplem ze śmietni... tfu z wystawki :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Gdy niedawno odwiedziłem swój pierwszy wydział, okazało się, że ciągle się go boję :mrgreen: Czułem się jakby te ściany miały się na mnie zawalić :mrgreen: Ja uwielbiam Szczecin nocą. Ulice zawsze wtedy tętnią życiem. Natomiast szczecińskie juwenalia to zawsze poezja była. Zawsze się świetnie bawiłem, czy to w przy Teatrze Letnim w Parku Kasprowicza, czy na osiedlach akademickich przy Al. Piastów. W zasadzie wszędzie była dobra zabawa. Strasznie fajny klimat... Kocham to miasto i nigdzie się stąd nie ruszam 8)
  2. Najgorszy władca Polski

    Może i nie przyłożył, ale też w żaden sposób nie starał ich powstrzymać. To całkiem niezłe wodzostwo pokazał pewno przegrywając z kretesem kolejną dowodzoną przez siebie bitwę - pod Mątwami 13 lipca 1666 r. :mrgreen: Mam rozumieć przez to, że pozwolonie Tatarom na splądrowanie Podola i Bracławszczyzny w ich drodze powrotnej na Krym też uznajesz za dobre posunięcie :?: Dla mnie równie dobrze mógł wtedy abdykować. W końcu i tak to zrobił, powróciwszy do życia duchownego , które wiódł przed koronacją.
  3. Najgorszy władca Polski

    Jeden z wielu. Innym zaś było uznanie koscioła prawosławnego, poza unickim, za nielegalny. Akurat nie wiem jaki wpływ na rok 1561 miał Zygmunt skoro go wówczas nawet na świecie nie było. Pozwalał swojej siostrze - protestantce odprawiać protestanckie msze na Wawelu, do tego potępił mord na protestantach w bodajże Wilnie. Masz mnie - pomylili się mi Zygmunci, dokładnie II z III :oops: Za Zygmunta III stosy w Polsce już płonęły (np. w 1616 r. w diecezji kaliskiej spalenie znachorki Reginy ze Stawiszyna). W takim razie był fatalnym wodzem, który nawet nie potrafił porządnie zorganizować zwiadu. O układanie się prosiła jednak strona polska, czyli tenże król. Ja bym rzekł raczej, że to Jan Kazimierz robił na złość Radiwiłłowi kiedy tylko chciał. Chciał niestety często, a mógł w zasadzie zawsze. Poczynając od niewypłacania żołdu dla wojsk jedynego dowódcy, który nie poniósł żadnej klęski w walkach z Kozakami, a odnosił wręcz same zwycięstwa. Kończąć zaś na mianowaniu znienawidzonego przez Radziwiłła Gosieckiego na drugiego hetmana wojsk litewskich jako jedynej reakcji na liczne prośby o wspomożenie podczas walk z nawałnicą Rosjan. Jeśli się ma. Jan Kazimierz nie wiedział zaś czy będzie miał taką możliwość. Dopiero udane powstanie w Małopolsce doprowadziły do powrotu tegoż tchórza.
  4. Najgorszy władca Polski

    Owszem, ale od tegoż króla dostali doskonały pretekst do stania się nie tylko zwykłymi buntownikami, ale i obrońcami wiary. Fakt, pierwsze stosy zapłonęły w Polsce już po śmierci tegoż króla - On jedynie otworzył furtkę dla takich wyroków nakazując władzom miejskim oddawać pod sąd kościelny wszystkich innowierców (w 1561 roku). Pisząc to miałem na myśli np. odsiecz zbaraską dowodzoną przez samego króla, który z całą armią dał się osaczyć przez wroga pod Zborowem. Król dawał mu doskonałe powody tej nienawiści - od powstania Chmielnckiego po potop rosyjski. Walczyć do samego końca - albo abdykować, jeśli na taką walkę nie miał siły.
  5. Wg mnie sama idea tego powstania była dwuznaczna, chociaż ja ją raczej pozytywnie oceniam. Trzeba było pokazać Stalinowi, że "jeszcze Polska nie zginęła" i nie będzie miał tu takiego łatwego komunistycznego życia. Trzeba też było pokazać aliantom zachodnim, że Polska nie da się znowu "rozebrać". Taki "pokaz siły" był raczej potrzebny. Gorzej, że wybrano jedną z gorszych (dla Polaków) formę walki - powstanie, które, jak pokazała historia, w Polsce udają się raz na trzydzieści nieudanych. Tu już zaczął się problem - ale powiedzmy, że była to raczej kwestia tego, czy się wykrwawimy od noży niemieckich, czy sowieckich, bo pewnie gdyby nie powstanie warszawskie przeciw Rzeszy, to później by doszło do wielkiego powstania przeciw okupacji sowieckiej. Gorzej było z wykonaniem - tu niestety, ale dano ciała, poświęcono w większości bez sensu i bez celu wielu dobrych ludzi. Niestety, ale brakowało "bohaterów ceniących ludzkie życie", a byli "bohaterscy kamikadze". Dowództwo i najniższe szczeble trochę za bardzo różniły się chyba w podejściu do wszystkiego. Niestety, wykrwawienie się wtedy Polski było bezsensowne i za duże w stosunku do tego co chciano uzyskać. Chyba trochę to wszystko wtedy Polaków przerosło Co zaś do powstania w gettcie i tego, że o nim się pamięta - nie dziwię się. Głównie dlatego, że "powstanie w gettcie" jest dużo bardziej dramatyczne. Wszak w gettcie nie chodziło o "pokaz siły" o jakąś manifestację, a po prostu o to by nie zostać zabitym jak potulna owieczka. Żydom chodziło o to by zginąć "z honorem". Oni nie chcieli wyzwolić getta, pobić nazistów i wygrać wojnę. Oni chcieli zginąć po męsku. Wszyscy wiedzieli, że koniec końców trzeba będzie zejść z tego świata. Chodziło jednak o to "jak się zejdzie". Chodziło o to by śmierć przyszła po nich na ich warunkach i tak jak oni sobie tego chcą. Nie dziwi mnie to za bardzo... i jakoś nie rozpaczam z powodu tego, że powstanie w gettcie jest bardziej znane - bo niestety, ale musi ono być bardziej znane - głównie dlatego, że jest doskonałym obrazem tego czym jest "okrucieństwo wojny" i jak potrafi ona zmienić człowieka. Powstanie warszawskie opierało się raczej o politykę, powstanie w gettcie już o coś większego, o jakąś metafizykę, o jakieś dziwaczne katharsis etc.
  6. Stosunki Polsko-Białoruskie

    Naprawdę szkoda, że nasze stosunki z Białorusią wyglądają tak jak wyglądają. Polska niepotrzebnie miesza się w wewnętrzne sprawy Białorusi. Wszystkie afery są wynikiem niechęci Białorusi do UE i jej polityki całkowitej kontroli. Białoruś ma swój model gospodarczy i powinniśmy go uszanować, bo w końcu ich sposób na gospodarkę sprawdza się u nich. Wbrew informacjom w mediach, Białorusinom nie żyje się tak źle, nie wyjeżdżają za granicę na taką skalę jak Polacy. Myślę, że we wzajemnych relacjach między Polską i Białorusią potrzeba więcej zrozumienia...
  7. Niewątpliwie o wiele większym zdrajcą od Radziwiłła był Hieronim Radziejowski, czy wojewoda poznański Krzysztof Opaliński - od którego wyszedł pomysł poddania wojsk polskich pod Ujściem. Niewątpliwie zdrajcami wczesniejszymi w konflikcie ze Szwedami byli wszyscy szlachcice znajdujący sie w armii polskiej pod Ujściem (oprócz Pawła Sapiehy, który jako jedyny sprzeciwił się pomysłowi Opalińskiego), czyli wszyscy oprócz Stefana Czarneckiego. Czemu to ich nie pamięta się jako największych zdrajców Rzeczpospolitej, tylko Janusza Radziwiłła - a nie pamięta zupełnie o jego patriotyzmie? :| Czy przeważyła polska mentalność - jeśli my zdradzamy to w porządku, ale jeśli to nas zdradzają to największe świnstwo?
  8. Czy Hitler mógł wygrać wojnę?

    Oczywiście, że Hitler mógł wygrać wojnę. Przegrał dosłownie o włos - gdyby, chociażby, przeniósł impet z Ukrainy na Moskwę, wygrałby z pewnością. Kolejna rzecz która nie pozwoliła mu wygrać to jego stosunek do rosyjskiej ludności. Na początku Rosjanie witali Niemców jako wyzwolicieli i kiedy SS chciało założyć dywizję złożoną z Rosjan, dostali dość chętnych na cztery :mrgreen: Poza tym gdyby Hitler utrzymał wsparcie rosyjskiej ludności zmniejszyłyby się zakłócenia w dostawach - co, jak wiadomo, było często katastroficzne dla niemieckiego ataku...
  9. Najgorszy władca Polski

    Zygmunt III Waza - za Kościół Unicki, kontrreformację, rozpoczęcie awantur z Kozakami, Szwedami, Rosją i Turcją. Jan II Kazimierz Waza - prawdziwy ICR (nie Ioannes Casimirus Rex, a Initium Calamitatis Regnum - początek nieszczęść królestwa) - za początkowe klęski podczas powstania Chmielnickiego, za zmuszenie Radziwiłła do zdrady, za ucieczkę przed wrogiem za granicę kraju podczas Potopu Szwedzkiego. Michał Korybut Wiśniowiecki - największy patałach, wybranie "Piasta" po złych doświadczeniach z obcymi monarchami było jednym z gorszych pomysłów ówczesnej szlachty. Szkoda że nie jadł częściej ogórków przed podpisaniem traktatu w Buczaczu :mrgreen:
  10. Upadek Rzymu

    Co do przyczyn upadku, to myślę że spory wpływ miała utrata ducha narodowości rzymskiej, przypieczętowana edyktem z 212 roku n.e., w myśl którego obywatelem rzymskim stawał się każdy mieszkaniec rozległego imperium. Rzymskie obywatelstwo przestało być nagrodą, a stało się czymś powszechnym. Pochodną tego było osiedlanie barbarzyńców wewnątrz cesarstwa. Wraz z tym postępował wewnętrzny rozstrój gospodarczy Rzymu, objawiający się głównie w upadku rolnictwa, bazującego dotychczas na systemie pracy niewolniczej. Z czasem nowych niewolników wskutek braku podbojów po prostu zabrakło, a ich obowiązki poczęli wykonywać chłopi, którzy rezygnowali z osobistej własności ziemi i w niepewnych czasach najazdów czy wojen domowych oddawali się w opiekę różnym możnowładcom. To były początki systemu feudalnego. Inną ważną przyczyną jest podział cesarstwa na dwie odrębne części dokonany w 395 roku. Wskutek tego podziału część zachodnia została z biedniejszymi prowincjami, co wiązało się naturalnie z niższymi podatkami i mniejszą bazą towarowo-surowcową. Jednak bezpośrednio o upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego zadecydowały najazdy V wieku, z czym chyba wszyscy moi przedmówcy się zgodzą :]
  11. Najlepsze książki o Rzymie

    Moje typy to: * Paweł Rochala "Imperium u progu zagłady. Najazd Cymbrów i Teutonów" * Philip Matyszak "Wrogowie Rzymu. Od Hannibala do Attyli, króla Hunów" * Krzysztof Kęciek "Wojna Hannibala" * Averil Cameron "Późne cesarstwo rzymskie" * John Man "Attyla. Barbarzyńca, który rzucił wyzwanie Rzymowi" * Peter Heather "Upadek Cesarstwa Rzymskiego" * Colin Wells "Cesarstwo rzymskie" Jest jeszcze cała masa dobrych lub bardzo dobrych książek o Rzymie, ale nie w sposób wszystkie spamiętać 8)
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.