jachu
Użytkownicy-
Zawartość
741 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez jachu
-
Często taki sam lub podobny scenariusz wydarzeń wynika zwyczajnie z ludzkich błędów, kiedy ludzie uparcie nie chcą wziąźć pod uwagę oczywistych faktów. Jak np. polskie powstania narodowe, one przecież od początku były skazane na niepowodzenie (mówię tu o powstaniach w XIX wieku). Jakoś kolejnym organizatorom tych zrywów narodowowyzwoleńczych nie przyszło do głowy, że zaborca jest kilka razy silniejszy od nich, dysponuje większym potencjałem ludzkim itd. Faktem jest, że historia często zatacza koło, wrogowie podają sobie ręce i próbują budować normalne stosunki. Niektórzy dowodzą, że historia nie jest zlepkiem chaotycznych wydarzeń, lecz jest ściśle ukierunkowana, posiada początek i dąży do określonego finału. Taki punkt widzenia przedstawiał Fukuyama w latach 90. w swojej książce "Koniec historii". Co myślicie o takiej teorii? jak dla mnie jest ona lekko absurdalna Bo w jaki sposób wyznaczyć początek historii (jakaś konkretna data?), a już zadaniem prawie niewykonalnym jest wskazanie jej końca. Czytałem też o poglądach Herberta Spencera czy Karola Marksa. Ten pierwszy uważał, że społeczeństwo przechodzi od stanu barbarzyństwa do społeczeństwa industrialnego (pokojowego). Znaczy mamy już praktycznie końcówkę historii A Marks widział to tak: wspólnoty rodowo-plemienne -> okres niewolnictwa -> feudalizm -> kapitalizm -> socjalizm -> komunizm :mrgreen: Czyli według Marksa historia jeszcze trochę potrwa ;D A co do teorii cyklicznych wyszperałem, że zwolennikiem takiej był Giambattista Vica, który zakładał że społeczeństwo przechodzi przez okresy, które następnie powtarzają się w zmienionych formach (znaczy historia zatacza koło). Wyróżnił okresy: wiek boski (ustrój teokratyczny, dominajcja stanu kapłańskiego); wiek bohaterów (ustrój republikański; dominacja rycerstwa); wiek ludzi (ustrój demokratyczny; dominacja ludu, pospólstwa). Coś w tym jest :wink: To tyle teorii
-
A ja myślę, że te wszystkie szaleństwa pana Olędzkiego, to tylko burza w szklance wody. Pokrzyczy trochę, popłacze, ale szczerze wątpię, aby to się przyjęło. I bardzo dobrze. Szkoła to nie plac zabaw, a odrobina stresu może wpływać bardzo pozytywnie i motywująco. Na miejscu przełożonych Krzysia, już dawno bym go wywalił na zbity pysk. Takie oszołomy to jest ostatnia rzecz jakiej potrzebuje polska oświata.
-
Zgadzam się z wami odnośnie wymienionych przykładów. W PRL ludzie czytali więcej, ale też trzeba przyznać, że nie było nic innego do roboty. Przed 1989 rokiem, będąc dorosłym obywatelem tego kraju można było po pracy robić pięć rzeczy: udzielać się towarzysko, spacerować lub coś trenować, pracować nad potomstwem, stać w kolejkach i czytać. Jako dzieciak miałeś jeszcze mniejszy wybór (sex w podstawówce był jeszcze wtedy dość mało powszechną opcją :wink:); jednym słowem poza szkołą spędzałeś czas na świeżym powietrzu (podwórku) lub czytałeś. Mieliśmy dwa programy telewizji, w których zazwyczaj nic nie było, kompy były w powijakach, internet, na którym spędza się dużo czasu nie istniał, w kinach nie było tyle premier itp. Czytelnictwo było w dużej mierze stanem wymuszonym, a nie wynikającym z rzeczywistych potrzeb. Ta fikcja prysła, gdy tylko pojawiła się kablówka i mnóstwo kanałów telewizji, internet, video itd. Wtedy dopiero okazało się co jest dla kogo priorytetem i kto ma czytanie we krwi. Nikt w dotychczasowej dyskusji nie wymienił innego bardzo istotnego czynnika, który na pewno rzutuje na problem czytelnictwa Polaków. Jak myślicie, jaki wpływ na czytanie bądź nie, ma to że w czasie II wojny straciliśmy prawie 90% inteligencji?
-
Wszystkiego najlepszego, wesołych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia - albo przesilenia zimowego. :wink: Fajnych prezentów, dobrego jedzenia i rodzinnej atmosfery - chyba, ze sobie ktoś życzy inaczej. No i na koniec lepszego Nowego Roku niż poprzedniego, tak aby była poprawa chociaż.
-
Markusie, zgoda - takie książki istnieją, ale każda z nich jest niedoskonała, gdyż jej autor udowadnia swoją teorię dotyczącą śmierci Aleksandra Wielkiego. Mi chodzi o książkę, która NIGDY nie postanie, bo NIKT NIGDY NA 100% NIE BĘDZIE W STANIE wyjaśnić śmierci Aleksandra. Dlatego chciałbym, aby taka książka powstała :wink:
-
1) Kanny, 216 roku p.n.e. 2) Alezja, 52 r. p.n.e. 3) Las Teutoburski, 9 r. 4) Pola Katalaunijskie, 451 r. Czyli bitwy które działy się w moim ulubionym okresie historycznym.
-
Ja odczuwam przede wszystkim brak książki, która rzetelnie opisywałaby meandry tajemniczej śmierci Aleksandra Wielkiego w Babilonie 10 czerwca 323 p.n.e. Legend, przypuszczeń i spekulacji dotyczących tego iście tajemniczego wydarzenia narosło już tak wiele, że przydałoby sie w końcu wyjaśnić kulisy śmierci jednego z największych dowódców i zdobywców w historii świata.
-
Co działo sie w Twojej miejscowości w okresie zaborów?
jachu odpowiedział piterzx → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
U mnie jest ten problem, że zarówno Szczecin, jak i całe województwo zachodniopomorskie od wieków pozostawał poza polską jurysdykcją, więc nie były to ziemie stracone przez Rzeczpospolitą w wyniku zaborów. Ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nie napisać co się w latach rozbiorów działo na tych terenach. Od razu jednak powiem (a raczej napiszę :wink:), że bitew i potyczek w tym czasach było mało, ponieważ całym regionem rządzili Prusacy. Większe wojny i bitwy były wcześniej, gdy Szczecin przechodził z rąk do rąk - od książąt pomorskich, przez Branderburczyków, Szwedów, Francuzów, po Prusy... 1806 r. - wojska Napoleona wkraczają do Szczecina 1809 r. - w Szczecinie przebywał gen. Jan Henryk Dąbrowski 1826 r. - Stocznia Szczecińska kończy budowę pierwszego parowca "Kronpronzessin Elizabeth" 1829 r. - na Odrze uruchomiona zostaje żegluga parowa 1835 r. - powstanie Komitet Budowy Kolei Berlińsko-Szczecińskiej 1842 r. - przebudowa neogotyckiej wieży 1843 r. - zostaje zbudowany dworzec kolejowy oraz powstaje linia Szczecin-Berlin 1848 r. - zostaje uruchomiona gazownia 1849 r. - otwarcie Teatru Miejskiego 1851 r. - na Grabowie otwarta zostaje stocznia "Vulcan" 1857 r. - pierwszy strajk stoczniowców 1864 r. - otwarcie Muzeum Pomorskiego 1865 r. - uruchomienie wodociągów miejskich 1870 r. - rozpoczęto budowę kanalizacji miejskiej 1879 r. - powstanie pierwszego w mieście tramwaju konnego, łączącego dwie stacje oddalone o 11 km 1882 r. - uruchomienie łączności telefonicznej w mieście 1889 r. - powstaje pierwsza elektrownia miejska w Szczecinie 1897 r. - huta żelaza (Stołczyn) zostaje uruchomiona 1898 r. - ukończona zostaje budowa portu wolnocłowego za Łasztowni 1899 r. - w mieście pojawia się pierwszy tramwaj elektryczny 1900 r. - założenie Cmentarza Centralnego 1902 - 1921 r. - Powstanie kompleksu reprezentacyjnych budowli na Tarasach Hakena (dziś Wały Chrobrego) 1911 r. Kolejne rozszerzenie granic miasta przez dołączenie Niebuszewa, Krzekowa, Pogodna, Świerczewa i terenów wokół ul. Arkońskiej Opracowano na podstawie sewisu http://www.historia.szczecin.pl/ -
Jedno jest pewne - państwo Siuksów nie powstanie :wink: Z prostej przyczyny - to nie jest deklaracja Siuksów, a tylko jednego pana, którego roszczenia do reprezentowania różnych plemion... cóż, są mocno kwestionowane. To tak jakbym teraz ja ogłosił niepodległość narodu łódzkiego (lodzermenschy) mniej więcej. Poza tym, nawet gdyby jego uprawnienia tak daleko sięgały... cóż, kto uzna to państwo? I spróbuje z jankesami zadrzeć realnie? Nikt. Jasne, pewnie jakiś tam rząd w jakimś tam państwie uzna to państwo... ale nic z tego nie wyniknie. Nie dojdzie do wymiany handlowej, kulturalnej etc. Będzie "forma" jeno. Ogólnie - fajny happening. I nic więcej.
-
Wielkim krokami nadchodzi czas Świąt Bożego Narodzenia. Większość osób spędza je z rodziną. Ja mam np. taką sytuację, że razem z bratem (z racji faktu, iż mieszkamy w innym mieście) jedziemy do rodziców do domu rodzinnego. Przyjeżdża też jedna babcia i razem robimy wigilię, dzielimy opłatkiem, dajemy sobie prezenty i takie tam. Kolęd nie śpiewamy :mrgreen: Pierwszy i Drugi Dzień Świąt spędzamy już raczej tylko w czwórkę - głównie przed telewizorem. To tak w gigantycznym skrócie. A jak u was (niekoniecznie w takim skrócie) są spędzane święta? Gdzie je spędzacie? Jak licznie? Co jecie? Co dostajecie pod choinkę? Czy pasterka to obowiązkowy punkt waszej wigilii? A może jest coś nietypowego w tym jak spędzacie święta? Zapraszam do opowiadania jak to u was jest zazwyczaj, a już po świętach będzie można napisać czy coś się zmieniło w tej kwestii ;D Moze jakieś anegdotki :wink:
-
A w tym to akurat nic dziwnego nie ma. Z tego co pamiętam z przeczytanego w zeszłym roku artykułu na jednym z portali, 98% Polaków zasiada do kolacji wigilijnej i spędza święta po chrześcijańsku. W tej grupie znalazły się również osoby nie wyznające tej religii. Co roku to samo - książki. Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko 8) No to jest akurat zrozumiałe, że nie masz nic przeciwko 8)Ja od wielu już lat dostaję od rodziców jedynie kasę, żebym coś tam sobie kupił. Ale i to się już niedługo skończy, bo w końcu jestem już stary i niedługo powinienem postarać się o swoje dzieci :mrgreen:
-
Czyli już wiadomo dlaczego nie lubisz matmy i twierdzisz, że 90% zadań byś nie umiał rozwiązać. Jesteś leń i tyle. I tak niestety jest z większością uczniów, którym nie chce się w domu posiedzieć i zrobić paru zadań, a potem piszczą, że nie umieją, że nauczyciel się uwziął, że zadania za trudne, że oni są humaniści i się ich niepotrzebną matemtyką tłamsi, że w ogóle matma jest głupia i niepotrzebna... A wystarczy trochę chęci i systematyczności...
-
Postać historyczna, którą najbardziej podziwiasz
jachu odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia ogólnie
Zdecydowanie Juliusz Cezar. Za osiągnięcia na polach bitew, za zmysł polityczny, za reformy jakie przeprowadził w Republice mające na celu przekształcenie systemu republikańskiego w dyktaturę. Gdyby nie on, prawdopodobnie Oktawian August nie doszedł by nigdy do władzy, nie umocnił jej i nie stworzył cesarstwa... Zdecydowanie Juliusz Cezar zmienił bieg historii swoimi zręcznymi i mądrymi posunięciami. Żałować należy tylko, że nie dane mu było dokończyć swojego dzieła... -
Jako że ostatni dzień roku znowu nadchodzi, może podzielicie się planami? Czy wolicie poimprezować, czy raczej spędzić Sylwestra kameralnie? A może wolelibyście zostać w domu i żeby nikt nie zawracał wam głowy? I tylko presja otoczenia sprawi, że gdzieś wyjdziecie i będziecie udawać, że dobrze się bawicie?
-
Kto według ciebie był najgorszym cesarzem?
jachu odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytny Rzym
Chyba trochę za bardzo cenisz tego władcę Rzymu. Niewątpliwie był świetnym cesarzem, który w zasadzie prawie w ogóle nie interesował się sprawami swojego państwa, ale trzeba przyznać, że w tamtym okresie cała machina państwowa szła w dobrym kierunku. Na granicach nie było większych szmerów, a podatki regularnie wpływały do skarbca. Więc słowa "imperium staczało się w dół" uważam trochę za zbyt daleko wysunięte. Co oczywiście nie oznacza, że Heliogabal nie był najgorszym cesarzem Rzymu... Ciekawostką może być to, że kolekcjonował pajęczyny :mrgreen:Poza tym, była cała paleta cesarzy, którzy nie zdążyli się w żaden sposób wykazać, bo zostawali szybko usuwani ze swoich stanowisk. Tylko pytanie czy ich też w jakikolwiek sposób klasyfikować jako "słabych cesarzy", czy też najlepiej ich pominąć, bo żyli w takich czasach, że nie mieli mozliwości cokolwiek zrobić? -
Wielkie słowa starożytnych
jachu odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
"Życie jest po to, by uczyć dobra, a nie błądzić" - Marek Aureliusz "Mieć wiedzę, to tak, jakby mieć dwa słońca" - Heraklit -
W kulturze islamu umrzeć za wiarę jest najwyższą czcią, dumą i honorem. Niemniej, należy pamiętać, że wątek religijny jest bardzo ważny w islamie. Przede wszystkim dlatego, że jest to religia mocno niejednorodna. Istnieją odłamy, interpretacje, interpretacje interpretacji, a przede wszystkim brak centralnego autorytetu dogmatycznego w postaci np. ujednoliconego Kościoła. To wszystko spowodowało, że islamów jest tyle, ilu teologów. Odłamy radykalne, odłamy "negocjacyjne" czy w końcu modernistyczne (na modłę europejską) - one wszystkie składają się na świat islamu. Nie wiem czy wiesz, ale z dwóch podstawowych odłamów islamu (sunnitów i szyitów), sunnici są tym odłamem, który samobójczą śmierć i ogólnie przemoc (poza faktem samoobrony, a i wtedy jedynie jako środka ostatecznego) traktuje jako zło i rzecz zupełnie niedopuszczalną. O takich niuansach należy pamiętać i nie traktować wszystkich wyznawców Allaha jako wrogów demokracji i bezpieczeństwa międzynarodowego 8) Co do terroryzmu europejskiego - IRA i ETA - jestem dobrej myśli. Wygląda na to, że chłopcy muszą oddać zabawki, bo topnieje liczba ludzi, która popiera ich działania.Niepodległa Irlandia Północna? Przyłączenie do Irlandii? A jaka to różnica, skoro oba kraje są w Unii, a granica jest prawie niewidzialna? Wielka Brytania i Hiszpania są rozwiniętymi demokracjami, jeśli mieszkańcy Kraju Basków lub Irlandii Północnej zechcą się oddzielić od państw "okupantów", to mogą to zrobić, choćby przez lokalne referendum. Ludzie nie potrzebują tam terrorystów, którzy tylko kompromitują ich idee. No i jak ma wyglądać oddzielenie? Taki Kraj Basków, nawet jak się odłączy od Hiszpanii, to przecież nie wyjdzie z Unii, bo to by było samobójstwo gospodarcze i kompromitacja polityczna ("inne narody garną się do Unii, a my, Baskowie, to jakieś dzikusy jesteśmy?"). Więc tak naprawdę co za różnica, czy będą mieli niepodległe państwo w Unii, czy autonomię? Coraz mniej to ludzi obchodzi, a terroryści coraz mniej różnią się od pospolitych bandytów. Tutaj trzeba jednak zaznaczyć bardzo ważną kwestię: islamskie zamachy terrorystyczne planują, organizują i do ostatniego momentu wykonują jednostki wybitne, a nie zwykli prości chłopi :wink:
-
Bo to głupi system jest :wink: Moja kuzynka nie dostala się na weterynarię, dlatego że chemię rozszerzoną zdała na 28%, a jakby nie zaczynała poziomu rozszerzonego, to dostałaby się bez problemu. Podobnie kolega, który pisał rozszerzoną matmę i nie dostał stypendium, a jakby dał sobie spokój, miałby pierwszy rok na uczelni prywatnej za darmo Zacznij od poprawnej pisowni, bo gubisz polskie litery :arrow:
-
Zgoda, ale na dzień dzisiejszy jest to niemożliwe i niezgodne z Konstytucją RP. Art. 70 § 1 mówi, że każdy ma prawo do nauki, a nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. Nie można nie-chodzić do szkoły, jesli nauka jest obowiązkowa.
-
Akurat nic złego nie miałem na myśli, bo do innych ras i kultur mam stosunkowo pozytywny stosunek. Chciałem tu zaznaczyć co innego - im Polacy będą głupsi i mniej rozgarnięci, tym bardziej będziemy potrzebować ludzi z innych krajów i tym więcej ich będzie zjeżdżało do Polski. I może się okazać, że za 20-25 lat moze się okazać, że elita Polski będzie miała korzenie np. z Mongolii :mrgreen: A wiadomo, że 90% uczniów nie zależy, i co z nimi zrobić? Jak pozwolimy im jeszcze bardziej olewać edukacje, to za kilka lat większa część społeczeństwa nie będzie rozumiała wiadomości podawanych przez redaktora w "Faktach" :wink:
-
Ale ja się nie gniewam :wink: Oczywiście. Pełna zgoda. I tu jest haczyk. Bo najprawdopodobniej skończy się to tak, że jeśli praca domowa zostanie uznana za niezgodną z konstytucją RP, to podniesiony zostanie krzyk o to, aby chętnym ocen za prace domowe nie stawiać, bo to dyskryminacja będzie itd. :wink: To miałem na myśli pisząc, że poziom młodzieży systamatycznie spada. Racja. Ale jakoś nie bardzo uśmiecha mi się sytuacja, w której za kilkanaście lat moimi sąsiadami zostaną skośnoocy lub oliwkowi, bo moi rodacy będą wtórnymi analfabetami nie umiejącymi nawet śrubki wkręcić :mrgreen:
-
Niedorzeczny pomysł, który mnie zbulwersował strasznie. To kolejny krok w kierunku ułatwienia uczniom życia, a co za tym idzie - zwiększenia wtórnego analfabetyzmu i ignorancji, która dotknęła już całe roczniki, które NIC, albo prawie nic wartościowego nie czytają, a jak czytają to jakieś poradniki, Harlequiny, albo tabloidy, będące papką dla ludzi tkniętych lżejszą odmianą porażenia mózgowego... To będzie kolejny "sukces", bo zwiększy się odsetek uczniów korzystających z "korków", bo szkoła jakoś nic im do głów nie jest w stanie wbić... Szkoda gadać :?
-
Zawodowy sport nie ma nic wspólnego ze zdrowym trybem życia :wink: :mrgreen:Faktycznie głupotę napisałem :mrgreen: Dzięki za info :wink: Bądź dalej czujny, bo czasami takie "kwiatki" się zdarzą każdemu i trzeba je z zimną krwią wytknąć :mrgreen:
-
To znaczy możemy zmienić tak plan i będzie szkolnictwo jak w USA, gdzie każdy uczy się tego czego chce (zwykle 1-2 przedmioty), a potem w klasie dzieci bardzo uzdolnionych połowa nie wie w jakim stanie leży ich miasto :mrgreen: To autentyczne zdarzenie. Wtedy osoba która chce iść na kierunki ścisłe, nie będzie się uczyła języka ojczystego, czy historii, a następstwem będzie brak umiejętności poprawnego pisania czy nieznajomość np. początków własnego państwa. Ogólnie rzecz biorąc, dla mnie jest dobrze tak jak jest, można oczywiście pozmieniać troszkę program, żeby osoby w klasach ścisłych nie robiły analizy wiersza i nie uczyły się jakiś szczegółów z historii, a humaniści nie mieli tyle do nauki z matmy, fizyki czy chemii. Ale to są bardziej błędy programowe. Sam uczyłem się tego wszystkiego o czym mówicie i chociaż orłem w szkole nie byłem, nie przeszkadzało mi to wszystko :wink:. Byłem w technikum mechanicznym z masą przedmiotów ścisłych, a najbardziej lubiłem polski i historię, maturkę zdawałem z historii, a na studiach najlepsze oceny miałem z przedmiotów ekonomicznych i psychologii - istny geniuś(z) :mrgreen: W dwojakim sensie. Nauki ścisłe są w szkole traktowane po macoszemu, a nacisk jest na kierunki i przedmioty humanistyczne. To jest sedno problemu - uczniowie są straszeni matematyką i fizyką, a nauczyciele nie potrafią przystępnie sprzedać tych przedmiotów. Na siłę robi się ludzi humanistów, ja też miałem ogromną awersję do matmy, fizyki nigdy nie lubiłem, ale nieraz interesują mnie zagadnienia z nią związane.Po drugie, mówi się powszechnie, że ścisłowców jest mniej niż humanistów. Kompletna bzdura. Już to pisałem - każdy wybitny humanista był świetnym matematykiem! Mogę podać kilkanaście przykładów na potwierdzenie tej tezy. Poza tym ludzie nie rodzą się humanistami czy ścisłowcami - tylko trzeba odpowiednio szlifować ich zdolności i umiejętności. A u nas co się dzieje? Umysły ścisłe po prostu się dławi, zrażając do przedmiotów ścisłych, a szkoła sprzyja głównie humanistom. Na koniec podstawówki miałem egzamin z polskiego i matmy. Wszyscy zdali i jakoś sobie poradzili. Jeżeli po 12 latach nauki matematyki nie potrafisz obliczyć pola jakiejś figury albo procentów czy nawet rozwiązać najprostszego równania, to ten czas zmarnowałeś i pokazujesz, że zmarnowano też pieniądze, które na tę naukę poszły. Co też jest kolejnym przykładem, że edukacja powinna być płatna, bo uczniowie nie doceniają możliwości edukacyjnych, jakie stawia przed nimi społeczeństwo... Matura na poziome podstawowym jest jak najbardziej do zdania, dla ludzi inteligentnych bez względu na to czy uważają się za ścisłowców czy humanistów. Poza tym, nie należy zapominać, że matematyka uczy systematyczności, a co za tym idzie - nie wystarczy zrobienie ściągi czy poświęcenie godzinki przed sprawdzianem. Trzeba nad sobą pracować. Matematyka wymaga systematyczności - bez tego nie ma i nie będzie efektu. Jak się ludziom nie chce wziąć do nauki, mogą mieć pretensje tylko do siebie. Sam studiuję na humanistycznym kierunku :wink: Ale nie o to chodzi. Ja uważam, że humaniści (zgodnie z zasadą humanizmu - nic, co ludzkie, nie jest mi obce) powinni nawet cieszyć się z tego, że zdobywają wiedzę z wielu dziedzin nauki. A jeśli przez 12 lat edukacji ktoś nie jest w stanie pojąć dwóch działań matematycznych, czyli dodawania i mnożenia, to nie wiem, jak taki ktoś może w ogóle uważać się za wykształconą elitę swojego kraju :? Jak na razie odsetek ludzi kończących studia humanistyczne - filozofię, stosunki międzynarodowe czy socjologię jest zdecydowanie większy niż kierunków ścisłych. I wygląda to tak, że absolwenci humanistyczni z "braku perspektyw" wyjeżdżają do Irlandii na zmywak, a na absolwentów Politechnik czekają wolne miejsca pracy za spore pieniądze, ale kandydatów nie ma... Na matematyce nie trzeba stawać na głowie, ale rozwiązywać proste zadania :arrow: Ale największym problemem są denni nauczyciele i beznadziejne wyposażenie. Bo np. fizykę trzeba zrozumieć; jej nie da się wryć na pamięć, a jeśli ktoś zdoła rozwalić wszystkie teorie samemu, to z miejsca uznam go za geniusza :mrgreen: Mi trzeba było tłumaczyć, jak wektory oddziaływań elektrostatycznych się znoszą, żebym mógł później trzaskać całki z tego Często nauczyciel nie wyjaśnia prostych rzeczy, całkiem oczywistych dla niego, których uczniowie nie potrafią zrozumieć od ręki. No właśnie z tym może być spory problem. Dlaczego? Ano dlatego, że po pierwsze facetów jest coraz mniej (już w tym momencie bodaj co czwarta kobieta może nie znaleźć sobie faceta, bo ich brakuje). Po drugie, co trzeci facet idzie na studia humanistyczne :mrgreen: Powtórzę po raz kolejny - wybitni humaniści byli świetnymi matematykami. Czy to tak ciężko zrozumieć? :roll:
-
Nieee... Porównianie do siebie obu tych władców jest moim zdaniem zupełnie nie na miejscu :wink: Nieprawda, chyba że położymy akcent na słowo "względną". W trakcie panowania Konstantyna ciągle trwały walki - w 323 r. walki z Gotami i zwycięstwo; w 324 r. pokonanie Licyniusza pod Adrianopolem; w 328 r. pokonanie Alamanów przez Konstantyna II, w 332 r. kolejne zwycięskie walki Konstantyna II z Gotami... i tak mozna wymieniac bez końca. Nie wygląda mi to na stabilizację :wink: Ja myślę, że przydomek "Wielki" otrzymał w związku z wprowadzeniem edyktu mediolańskiego dającego swobodę wyznania chrześcijanom, którzy w późniejszym czasie odwdzięczyli mu się...