Skocz do zawartości

Domen

Użytkownicy
  • Zawartość

    331
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Domen

  1. Jak najbardziej jestem w stanie to potwierdzić odnośnie materiałów pędnych. A właściwie nie ja, tylko brytyjskie służby wywiadowcze i specjalne :clap:. Niemcy zużyli w Polsce ogromne ilości ropy naftowej - zapasy ropy naftowej wyczerpywały się w astronomicznym tempie, a Niemcy nie byli w stanie uzupełnić nawet niewielkiej ich części. Nie mam co prawda danych odnośnie tego, jakie dokładnie było zużycie ropy naftowej w Polsce (w tonach), ale na podstawie wiarygodnych danych wywiadu alianckiego z pierwszych dwóch tygodni wojny w Polsce w roku 1939 (właściwie - niecałych dwóch tygodni - bez groszy), oraz wiedzy o niemieckich zapasach, brytyjskie Ministerstwo Wojny Gospodarczej przewidziało (raport ten rankiem 14 września dostarczono na biurko Winstona Churchilla), że w pierwszym roku wojny Niemcy zanotują niedobór w wysokości 4,500,000 ton ropy naftowej - co było liczbą ogromną. Oznaczało to, że w pierwszym roku wojny nie tylko nie pokryją bieżącą produkcją i importem zapotrzebowania, ale także zużyją się wszystkie ich zapasy - i nawet po zużyciu owych zapasów, będzie brakowało jeszcze 4,500,000 ton ropy naftowej, żeby możliwe było prowadzenie działań wojennych. Wywnioskowano to na podstawie obserwacji pierwszych dwóch tygodni (bez groszy) wojny w Polsce - co świadczy o bardzo dużym zużyciu, ale także o bardzo mizernych możliwościach materiałowych III Rzeszy. Nie wiem natomiast, ile jeszcze zapasów zostało Niemcom po tych dwóch tygodniach, czy też po kolejnych trzech - być może już zaczynał się bilans ujemny, a być może jeszcze jakieś zapasy Niemcy posiadali. Zaraz pewnie zapytasz / zapytacie - skąd wobec tego Niemcy brali ropę naftową i jak to się stało, że nie wyczerpali zapasów, podbili kraje Europy Zachodniej, w tym Francję i mogli kontynuwać podboje przez znacznie więcej niż rok, a w chwili gdy przystąpili do ataku na ZSRR mieli zapewne jeszcze spore rezerwy ropy naftowej (inaczej taka operacja byłaby całkowitym szaleństwem - sporo większym niż była w rzeczywistości)? Odpowiedź jest prosta. Po raz kolejny pomocną dłoń podał nie kto inny, a ZSRR. 17 września III Rzesza zyskała cennego alianta, a razem z nim uzyskała dostęp do jeszcze cenniejszej radzieckiej nadwyżki ropy naftowej, która w skali roku wynosiła aż 15,000,000 ton !!! Później doszła jeszcze Rumunia z jej polami naftowymi. W raporcie z 14 IX MWG zaznaczyło też, że w przypadku gdyby Niemcom udało się zwyciężyć w Polsce, III Rzesza pokryje część zużycia na łupach z Polski i polskich zapasach oraz produkcji (choć zapewne miało to znacznie mniejszą wagę niż ropa pozyskiwana od ZSRR i także - w przyszłości - z produkcji rumuńskiej). ------------------------------------- Między innymi otrzymanie tego raportu (rankiem 14 IX), skłoniło Churchilla do przeforsowania koncepcji natychmiastowego rozpoczęcia nalotów na strategiczne cele w Niemczech - w szczególności zbiorniki ropy naftowej. Dodam, że plan takich nalotów był już dawno opracowany - był opracowany na tyle dobrze i szczegółowo, że można było rozpocząć naloty praktycznie od razu po rozpoczęciu działań wojennych - co zresztą zakładano podczas prac nad tym planem. 14 IX Churchill nakłaniał swoich współpracowników z Gabinetu Wojennego, żeby zaakceptowali plan i chciał natychmiastowego rozpoczęcia nalotów w celu zniszczenia niemieckich zapasów ropy naftowej. Niestety spotkał się z odmową. Wielu uważało, że GB nie może sobie pozwolić na zaangażowanie w tym celu lotnictwa, bo będzie ono potrzebne do obrony na wypadek nagłego ataku niemieckiego. Jest to moim zdaniem co najmniej dziwne - bo przecież do obrony wysp wystarczyłyby myśliwce (co się potwierdziło później w BoB), natomiast bombowce można było posłać na Rzeszę - oczywiście bez eskorty - i tak nie było myśliwców, które miałyby odpowiedni zasięg, a poza tym brytyjska koncepcja przyjęta w roku 1931 i cały czas powtarzana głosiła, że - "bombowiec zawsze się przedrze". Tak więc faktycznym powodem nierozpoczęcia akcji, była zapewne strachliwość, angielska flegma i - w szczególności - obawa przed rewanżem ze strony Niemiec i nalotami na wyspy. Ale to także jest dziwne, bo przecież znaczna większość niemieckiego lotnictwa bombowego była zaangażowana w Polsce i Brytyjczycy doskonale o tym wiedzieli. Osobisty sekretarz premiera, John Colville zanotował - jeszcze przed 3 września: "Panowała powszechna opinia, że Londyn zostanie obrócony w perzynę w kilka chwil po wypowiedzeniu wojny" Przy czym dodał, że odczucia ludności miały spore znaczenie, ale nie odnosiło się to jedynie do odczuć cywilów (wynika z tego, że niektórzy wojskowi i politycy również spanikowali i również byli naiwni). Tak więc panowała psychoza strachu spowodowana doniesieniami z Polski o bombardowaniu polskich miast jak Wieluń czy Warszawa. Pozdrawiam! [ Dodano: 2008-05-23, 21:05 ] Poprawka - sprawdziłem właśnie. Ten raport nie był na podstawie dwóch tygodni wojny w Polsce, tylko został sporządzony 11 września - czyli jeszcze "lepiej", jeśli chodzi o potwierdzenie Twoich informacji . Trafił na biurko premiera wczesnym rankiem 14 IX. Informację mam z książki "Brytyjskie plany ataku na ZSRR 1939 - 1941" Patrick R. Osborn, strona 40, przypis 7 do rozdziału pierwszego: 1; raport MEW za okres do 11 września 1939, WP®(39)9, CAB 81/1.
  2. Równolegle do działań na froncie polskim prowadzone były działania na froncie zachodnim, które nigdy nie zostały przerwane i nigdy nie podjęto decyzji o ich przerwaniu, co wielu mylnie sądzi - pytanie tylko JAKI był charakter tych działań, czy były one PRZYGOTOWANIEM GRUNTU pod generalną ofensywę, czy też pod przyszłą obronę. Są argumenty zarówno na jedno jak i drugie. NIE było przed 17 września żadnego postanowienia ze strony Francji, w którym pozostawiałaby Polskę na pastwę losu i decydowała o wstrzymaniu pomocy Polsce. O kontrowersjach związanych z Abbeville i działaniami francuskimi tutaj wywiązała się ciekawa dyskusja: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=18&t=121045 O takim a nie innym przebiegu tej kampanii zdecydowało wkroczenie Sowietów oraz ucieczka NW z kraju - co ułatwiło aliantom zachodnim powstrzymanie się od ustosunkowania się wobec nowych wrogów Polski - a więc jej losy rozstrzygnięte były już 17 września, niezależnie od tego ile trwał zorganizowany opór polskich związków operacyjnych (Kock), czy choćby pojedynczych oddziałów (Hubal - który zresztą nie był jedyny, ani też pierwszy ani tym bardziej ostatni - były oddziały walczące nieprzerwanie od września jeszcze dłużej). "Ofensywa aliantów zachodnich w myśl umowy z Polską miała się rozpocząć piętnastego dnia mobilizacji, czyli 17 września. Szef Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce, gen. Louis Faury, poinformował w dniu 16 września gen. Stachiewicza, że ocenia pomyślnie polskie przygotowania do obrony na przedmościu rumuńskim jako mające duże szanse realizacji i w tym duchu wysłał raport do Paryża. Jednocześnie zawiadomił o przesunięciu terminu ofensywy na Zachodzie do 21 września wobec opóźnień mobilizacyjnych. Sytuacja polityczno-militarna Polski w szesnastym dniu wojny była zła, ale nie beznadziejna. Dalsze losy prowadzenia wojny na terytorium Rzeczypospolitej zależały przynajmniej od dwóch istotnych elementów: 1. czy Związek Sowiecki zachowa przynajmniej życzliwą neutralność w toczącej się wojnie polsko-niemieckiej? 2. czy Sprzymierzeni dotrzymają warunków umowy wojskowej [...]" PIA New York, Archiwum Weinsteina, t. XVII Sprzymierzeni zagwarantowali też nam, oprócz działań zbrojnych, pomoc wojskową w postaci wysyłanego do Rumunii materiału wojennego. W pierwszych dniach września zapowiedzieli, iż pierwsze transporty - łącznie 17 statków z dostawami dla Polski - przybędą do portu w Gałaczu między 17 a 20 września. W rzeczywistości pierwsze statki dotarły do portów w Gałaczu i Konstancji jeszcze przed wkroczeniem Sowietów i 16 września wysłano już do Rumunii ludzi po odbiór dostarczonych pierwszych partii materiału wojennego. Dodam jeszcze, że w przypadku podjęcia ofensywy przez Francuzów w dniu 21 września - tak jak zapowiedziano - nie miały absolutnie żadnego znaczenia czynniki takie jak szybkość postępów wojsk francuskich czy ilość sukcesów w początkowej jej fazie - ważne było jedynie same jej rozpoczęcie, oraz ilość wojsk niemieckich jakie zostałyby związane koniecznością walki na froncie zachodnim (przy czym wiadomo, że liczba dostępnych tam wojsk niemieckich na dzień 16 września nie była wystarczająca do zatrzymania - NA DŁUŻSZĄ METĘ - ofensywy generalnej zakrojonej na szeroką skalę, nie wspominając już o ZUPEŁNYM braku możliwości - w panujących tam warunkach - likwidowania ewentualnych wyłomów i przeprowadzania jakichkolwiek przeciwuderzeń - brak broni pancernej, brak rezerw i wreszcie brak wystarczającej ilości pełnowartościowych jednostek piechoty). Już w samym momencie rozpoczęcia przewidywanej generalnej ofensywy francuskiej, Hitler miał zawczasu zaplanowane działania jakie podjąłby wtedy na froncie polskim - jako człowiek przewidujący, już 10 września Hitler żąda informacji od swoich generałów "jaka jest najkrótsza linia z której najmniejsze siły mogłyby ubezpieczać przeciw pozostałemu polskiemu obszarowi, jeśliby reszta wschodniej Polski nie miała być przez nas obsadzona". W razie ofensywy francuskiej zamierzano zaprzestać działań ofensywnych, wstrzymać spychanie polskiej armii ku wschodniej granicy oraz realizację planów odcięcia WP od granicy z Rumunią i Węgrami - a następnie przejść do obrony na tej właśnie linii - jednocześnie wysyłyjąc możliwie jak najwięcej wojsk na Front Zachodni w celu powstrzymania Francuzów. Jest to oczywiście NAJLEPSZE co mógł w takim wypadku zrobić Hitler - jest to najbardziej logiczne i najrozsądniejsze posunięcie - tak też zamierzał uczynić gdyby doszło do takiej sytuacji. Po przełamaniu Linii Zygfryda przez Francuzów (i w przypadku niepowodzenia kontrofensywy), Niemcy zamierzali bronić się na Renie. Teraz pozostaje zasadnicze pytanie - jakie działania podejmuje WP i w jaki sposób pomaga Francuzom, w chwili gdy Niemcy skracają w Polsce linię frontu i na tej linii "ubezpieczają przeciw pozostałemu polskiemu obszarowi" zostawiając na naszym froncie zapewne najmniej wartościową część swoich wojsk, a resztę w pośpiechu przerzucając do Rzeszy (w celu reorganizacji, remontu pojazdów, uzupełnienia strat, etc.), a potem na front zachodni ?
  3. Zdjęcia - Wrzesień 1939

    Świeżo wzięci do niewoli żołnierze niemieccy po jednej z walk na warszawskiej Pradze: "Der Feind warf nicht mit Eier" - "Wróg jajkami nie rzucał": Pod Andrzejewem - 76. Pułk Piechoty (Zmotoryzowanej) - zdjęcie zrobione 23.9, ale groby stały tam od zakończenia bitwy o miejscowość: KIA z 3 kompanii 3. Pułku Czołgów z 2. Dywizji Pancernej - 17 nazwisk: Gdzieś pomiędzy Kolbuszową i Sędziszowem - 8.09.1939 - zbiorowy grób dla 12 poległych w tej walce żołnierzy z 2. kompanii 2. Kradschutzen Batallion (2. Dywizja Pancerna): Wysoka - drugi dzień bitwy - groby z 2. Dywizji Pancernej: Kolejne groby i kilka fotek wraków: Pz.35t ostrzelany z Urugwajów: Czołg Pz.I wyeliminowany UR-ami i z armatki p-panc 37mm (np. trafienie obok krzyża): Headshot: Zdjęcie dosyć drastyczne - Pz-II numer 145 uszkodzony w centrum Mszczonowa. Jako ciekawostkę dodam, że stał tam jeszcze w listopadzie 1939: 4 IX 1939 - na wschód od Radomska, zmotoryzowany oddział niemieckiego XVI Korpusu Pancernego po jednym z nalotów polskich bombowców: Warszawska Ochota - ok. godziny 17:15 8 IX wysunięte czołówki 35. Pułku Czołgów z 4. Dywizji Pancernej generała Reinhardta dotarły do przedmieść Warszawy i przystąpiły do szturmu stolicy z marszu - tutaj widzimy zniszczony motocykl a w nim dwóch motocyklistów - śmiertelnie trafiony i ranny, dookoła sanitariusze, w tle wycofujące się oddziały niemieckie: Oberleutnant Oskar Wilhelm Karl Hans Cuno z dynastii Hohenzollernów - Prinz von Preußen - poległ nad Widawką pod Szczercowem w dniu 5.09.1939: Cmentarz niemiecki z września 1939 gdzieś w Polsce: Niemiecki Pz-38(t) zniszczony przez polską armatę przeciwlotniczą 40mm - o skutecznym używaniu armat plot. w walce z czołgami pisze Piotr Zarzycki w "Południowym Zgrupowaniu Armii Prusy": "Nasz samochód pancerny (...) - pół godziny po przekroczeniu granicy został trafiony przez polską armatkę przeciwpancerną i wypalił się. 2 z 4 członków załogi przeżyło": [ Dodano: 2008-05-20, 23:09 ] Kolejne fotki: Polscy żołnierze zabici pod Burakowem: Tankietka: Zdjęcie często mylnie podpisywane jako zrobione pod Kutnem lub pod Radomiem - w rzeczywistości to Serokomla, 6 października 1939 - mam jeszcze drugie z tego samego miejsca i dnia (jest ten młyn):
  4. Ja słyszałem że został zmieniony po tym jak do NW dotarły pierwsze meldunki z frontu na przedmościu rumuńskim od oddziałów walczących z Sowietami, a nie pod wpływem aliantów (być może prawdą jest jedno i drugie - ale wydaje mi się, że w chwili wydania znanej nam dyrektywy - a więc po paru godzinach od wydania rozkazu do obrony - alianci nie wiedzieli jeszcze do końca co się stało na wschodniej granicy RP). Bitwa nad Bzurą zaczęła dogorywać 19 września, a skończyła 22 września. 16 ani 17 września nic takiego nie miało miejsca. ------------------------- Niemiecka "Instrukcja dnia dla prasy" z dnia 17 IX - "Instrukcje dnia dla prasy" były codziennie wydawane przez Ministerstwo Propagandy Rzeszy w konsultacji z OKW i wojskowymi niemieckimi: "Skandaliczne traktowanie mniejszości w Polsce skłoniło Rosję do działania. Niemcy aprobują tę akcję Rosji. Wskazać należy zwłaszcza na rosyjskie sformułowanie, że państwo polskie przestało istnieć. (...) Państwo polskie nie powstało samo z siebie, lecz zostało sztucznie pozszywane przez ojców Wersalu. Stąd tak sztuczna budowla musiała w końcu runąć." Hitlera stać było na rozpoczęcie wojny tylko z pomocą Stalina. Niemcy starali się możliwie jak najbardziej umniejszyć znaczenie Armii Czerwonej w pokonaniu Polski. Sowieci też specjalnie nie kwapili się do publicznego rozgłaszania swoich zwycięstw i sukcesów, bo przecież oni w Polsce jeńców nie brali ani nie walczyli - oni tylko wyzwalali i chronili te tereny od chaosu jaki powstał "po upadku państwa polskiego". Poniżej niemiecka "Instrukcja dnia dla prasy" z dnia 19 września: "Okaże się niesprawiedliwością wobec osiągnięć wojsk niemieckich, jeśli gazety nasze zaakcentują czyny wojenne Armii Czerwonej ponad to, co zawarte jest w czerwonych komunikatach wojennych. Posuwanie się Armii Czerwonej niemal nie napotyka poważnych przeszkód, gdyż nasze wojska złamały kręgosłup obrony przeciwnika. (...)" Dodam, że źródła neutralne najczęściej bazowały na niemieckich. De facto upadek polskiego państwa i polskiej armii rozpoczął się w momencie wkroczenia wojsk sowieckich. Na koniec to - z oficjalnego raportu OKW z dnia 23 września: "Lwów poddał się wczoraj będącym już w trakcie odmarszu wojskom niemieckim. Negocjacje o przekazaniu miasta toczą się w kontakcie ze stojącymi na wschodnim skraju Lwowa wojskami sowieckimi." I jest powtarzane w wielu źródłach i opracowaniach niemieckich - na stronie Christophera Avendera też mamy oryginalny wojskowy raport dzienny mówiący o zdobyciu Lwowa przez Niemców, a następnie przekazaniu miasta Sowietom. Niemcy rzeczywiście nie fałszowali oficjalnych raportów. Sowieci tym bardziej nie fałszowali (zwłaszcza w kontekście tego, co ostatnio ciekawego znalazłem o wydarzeniach w Tarnopolu w dniach 18 - 19 IX - i co widać po konfrontacji źródeł - niedługo może otworzę tutaj nowy wątek na ten temat).
  5. Dlaczego nierealne i niewiarygodne? Masz informacje na temat tego, kiedy pochowano tam tych żołnierzy? Czy ich ciał po wojnie nie ekshumowano i nie przeniesiono tam z innego miejsca? Kto ich pochował? Powiem ci tyle - na pewno nie zrobili tego Niemcy. Na jakiej podstawie wnioskujesz, że po tej samej osi? Lipsk jest w jakim kierunku od Anusina? Btw - Zarzycki cytował relacje świadków, jeńców którzy przeżyli - tam masz jeszcze dodatkowe informacje odnośnie miejsca i szczegółów zbrodni. A jakieś dowody i przykłady na potwierdzenie tej wielce kontrowersyjnej i dziwacznej tezy? Od kiedy to znana jest dokładna liczba zamordowanych w II WW żołnierzy niemieckich? Tomasz N napisałeś: Relacje świadków są cytowane w książce Zarzyckiego - jeżeli ją zdobyłeś przed napisaniem tego posta i masz aktualnie pod ręką, powineneś wiedzieć - jeżeli nie wiesz, to poszukaj i możesz tutaj zacytować także te relacje. A potem zarzuć im z czystym sumieniem, że wszyscy bezczelnie łgali i cała sprawa jest zmyślona. Ciekawe czy któryś z nich jeszcze żyje.
  6. Śmigły początkowo wydał rozkaz walki z Sowietami - dopiero gdy nadciągnęły pierwsze meldunki z frontu o sile tych wojsk, zdecydował się wydać "dyrektywę".
  7. W tej chwili nie powiem na kogo się powoływał, bo nie mam już tej książki w domu - w każdym razie relacje zarówno polskie jak i niemieckie. W bitwie pod Ciepielowem Niemcy stracili wg. różnych realcji niemieckich, z tego co pamiętam, od 13 do 26 poległych żołnierzy - mało prawdopodobne jest, żeby przy takich stratach niemieckich nasi stracili ponad 300 poległych. Spośród tych, którzy zginęli - w walce poległo ok. 40 - 50 polskich żołnierzy - reszta została zamordowana. Był to rewanż - a raczej zemsta - za walki w rejonie Krasna - Luta - Samsonów - gdzie Niemcy stracili 103 poległych i kilkanaście pojazdów, przy stratach polskich o wiele mniejszych. Nadjechał na tyły kolumny jeńców prowadzonej już pod eskortą - i zaczął ćwiczenia w strzelaniu. W tamtym czasie mordowanie nieumundurowanych ludzi, którzy stawiali opór zbrojny i zostali wzięci do niewoli - nie było wg. ustaleń konwencji genewskiej zbrodnią. Pochwyconych partyzantów czy agresywnych cywilów można było rozstrzelać.
  8. Bitwa nad Bzurą

    30 DP została rozbita - Leuthen nie rozróżniasz rozbicia od zniszczenia. Jej straty wyniosły znacznie więcej niż 10% stanu osobowego - wliczając też jeńców. Chcesz to mogę przytoczyć dokładne statystyki. Moim zdaniem pod względem strategicznym był to sukces Polaków - zaangażował i wykrwawił olbrzymie siły niemieckie, które mogły być w tym czasie rzucone przeciw wschodniej Polsce. Otrzymał go na otarcie łez ZA KALECTWO i nieudolność - za brawurową głupotę i straceńczą odwagę. Nieomal dał się zabić - po utracie nogi (proszę mnie poprawić jeśli się mylę, w każdym razie został ciężko ranny) w czasie prowadzenia osobiście kontrataku wraz ze swoim sztabem (tak - sztab na pierwszej linii frontu) - utracił zdolność dowodzenia swoją dywizją.
  9. Pod Ciepielowem walczyła dywizja lekka - a więc posiadała czołgi. Nie wszyscy wzięci do niewoli zginęli pod Ciepielowem. Nie zginęli w walce jak tego chcą Niemcy - zostali zamordowani - istnieją zdjęcia które tego dowodzą. Także bardzo liczne polskie relacje ocalałych świadków. O mordzie pod Ciepielowem jest kilka stron tekstu z obszernymi przypisami w "Południowym Zgrupowaniu Armii Prusy" Piotra Zarzyckiego. Jak i skrupulatni w fałszowaniu jej. Zresztą nie bardziej skrupulatni w prowadzeniu dokumentacji niż inne nacje. Może o to, że Niemcy nie zabili mundurowych - kazali przedtem Polakom zdjąć mundury. Tyle że relacje strony polskiej są - i to sporo - "Południowe Zgrupowanie Armii Prusy" - tam są cytowane. Zbrodni na żołnierzach było dużo więcej - Ciekawy też już o tym wspomniał. O tej zbrodni np. chyba nic nie było w tym temacie - w Śladowie (nad Bzurą) w dniu 19 września Niemcy (żołnierze z 4. Dywizji Pancernej) rozstrzelali kolejnych 256 jeńców i 106 cywilów. W Mszczonowie 8 września - o czym już było napisane (jeszcze przed zwycięskim polskim wypadem i odbiciem Mszczonowa) - rozstrzelali 11 jeńców. Łączna liczba jeńców rozstrzelanych przez tą dywizję nie jest znana. Co do cywilów to we wrześniu łącznie w ponad 750 masowych egzekucjach zabito co najmniej 10,000 cywilów - przy czym oszczędzano amunicję i najczęściej było to pałowanie na śmierć, wieszanie, palenie, itp.
  10. Raczej nie przypadkowo - przecież samo opuszczenie Kobrynia i zaprzestanie walki z Guderianem w nocy z 18 na 19 IX nie było przypadkowe - tylko właśnie spowodowane postępami wojsk sowieckich. W rejonie Kocka wojska obu agresorów bezpośrednio ze sobą współpracowały. Walki w rejonie Jabłoni trwały 28 i jeszcze 29 IX więc potyczką bym tego nie nazwał - co najwyżej szeregiem potyczek - walczono tam z elementami 29. Brygady Pancernej. Były też inne walki - właściwie nieustannie SGO znajdowała się w styczności bojowej z oddziałami RKKA: "26 IX SGO "Polesie" rozpoczęła przeprawę przez Bug. Pododdziały ubezpieczające odpierały wówczas ataki sowieckich jednostek, między innymi w rejonie Stryżyńca ułani generała Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego stoczyli walkę z poddodziałami 8 DS płk. Fursina, a zgrupowanie ppłk. Gorzowskiego w rejonie Grabowa i 84 pp. Dywizji "Kobryń" w rejonie Piszczy stoczyły walki z pododdziałami 52 DS. Ponadto oddziały SGO "Polesie" były pod ciągłą sowiecką obserwacją lotniczą i atakami z powietrza, a także grup terrorystyczno-dywersyjnych Było to więc zasługą Kleeberga, że nie dał się rozbić - a nie przypadku. Dalej: "Przegrupowanie i przemarsz w kierunku Włodawy rozpoczęto 23 września wobec nacisku jednostek sowieckich 4 i 5 Armii (ta ostatnia z Frontu Ukraińskiego). Do większych walk z jednostkami komdiwa Czujkowa doszło po 23 IX, mimo iż wcześniej również dochodziło do częstej wymiany ognia przez mniejsze oddziały" Dalej - jeszcze przed wymarszem DO Włodawy: "143 DS kombriga Dmitrija Safonowa, podchodząc do rejonu Małoryta-Wielkoryta, natknęła się na ubezpieczenia zgrupowania płk. Brzoza-Brzeziny, z którymi wdała się w wymianę ognia. W tym czasie większa część sił zgrupowania była już w marszu w kierunku Włodawy. Po około dwugodzinnej walce pododdziały osłonowe płk. Brzozy-Brzeziny zostały częściowo rozproszone, częściowo się wycofały". Dalej - już po wymarszu Z Włodawy: "Zanim wyruszono z Włodawy, 83 pp z Dywizji "Kobryń" rozbił wieczorem 27 września 28. batalion saperów 52 DS, który otrzymał zadanie zbudowania przeprawy przez Bug w rejonie Włodawy"
  11. Walki z korpusem Guderiana między Brześciem a Kobryniem w dniach 14 IX - noc z 18/19 IX to faktycznie nie była poważniejsza potyczka. Ja bym nie powiedział, że miał farta - to tylko i wyłącznie zasługa Kleeberga, że w tej luce cały czas pozostawał - cały czas był naciskany przez oddziały szybkie agresorów, które lukę chciały załatać. Nie - za walki w bitwie granicznej i w obronie Warszawy. Co do "porzucenia" armii - początkowo jego sztab wycofał się z linii frontu, ponieważ był silnie bombardowany i zagrożony przez nieprzyjacielskie lotnictwo - groziła mu zagłada. Później jednak, zamiast wstrzymać, lub chociaż spowolnić, odwrót sztabu - i zaczekać na swoje wojska - sztab wycofywał się dalej, w dystansie od wojsk armii, utrzymując szybkie tempo odwrotu. Jednakże Rómmel twierdził, że zostawił armię w tyle na rozkaz z góry - z Warszawy - który nakazywał mu jak najszybciej stawić się w mieście - a nie samowolnie. Są dwie teorie na ten temat - nie możesz stwierdzić na 100%, która wersja prawdziwa. Z tego co wiem to stoczył kilka bitew i wiele utarczek z RKKA - chociażby walki pod Piszczą 26 IX, bitwa pod Włodawą 27 IX. Następnie walki w dniach 28 - 29 bitwa pod Jabłonią, a potem jeszcze walki w dniach 29 - 30 IX m.in. pod Milejowem oraz walki pod Kockiem, gdzie walczył także z Sowietami (głównie w rejonie Milanowa i Parczewa).
  12. Polacy w oczach innych

    Adolf Hitler - mowa w Gdańsku wygłoszona wieczorem 19 września 1939 roku: "[...] Polacy w wielu miejscach walczyli odważnie. Ich najniższy stopień dowodzenia czynił desperackie wysiłki, średni stopień dowodzenia był zbyt mało inteligenty, zaś najwyższe dowództwo kiepskie, poniżej wszelkiej krytyki, ich ogranizacja była - polska! W tym mgnieniu oka prawie 300,000 polskich żołnierzy jest już w niemieckiej niewoli. Niemalże 2,000 oficerów, wielu generałów dzieli ten sam los. Muszę jednak wspomnieć, że poza odwagą wykazaną przez wielu polskich żołnierzy, wiele polskich band dopuszczało się najbrudniejszych czynów [...]" http://www.nationalsozialismus.de/dokument...19091939-10-min Z notatek generała Felbera o generale Knollu-Kownackim: "Polski dowódca, którego mamy przeciw sobie, to świetna głowa. Facet broni się z największą brawurą". Podpułkownik Eberbach - dowódca 35. Panzer-Regiment w swoich wspomnieniach, we fragmencie opisującym wydarzenia bezpośrednio po zakończeniu walk pod Mokrą: "[...] Tak więc nasz pułk uporem, duchem bojowym i zaangażowaniem tego pierwszego dnia przyczynił się do pierwszego sukcesu dywizji. Pierwszy front obronny Polaków został przełamany. Dowódca korpusu i nasz dowódca dywizji uznali dokonania pułku. Cena za ten sukces jest wysoka. Naszym przeciwnikiem jest elitarna polska jednostka: Wołyńska Brygada Kawalerii [...]" Cytat z tych samych wspomnień - wydarzenia z rejonu Brochowa: " [...] 18 września większej części naszej dywizji udało się, wzdłuż wschodniego brzegu Bzury, przebić aż do Wisły. Teren na tym obszarze porośnięty jest przez laski i kępy krzaków. Jeszcze zanim tam wysłane jednostki naszej 4. Panzer-Division zdołały utworzyć linię obrony, udało się polskie uderzenie przez Bzurę. Wszystkie tam znajdujące się jednostki dywizji toczą ciężkie walki obronne przeciwko wrogiemu pierścieniowi okrążenia. Także nasz siostrzany Panzer-Regiment 36 dzieli ich los i broni się desperacko w terenie, który nie zapewnia pola ostrzału. Poległ dowódca jednego z batalionów Panzer-Regiment 36. Kończy się amunicja. Nie ma już jednolitego dowodzenia. W walce w zwarciu broni się każda grupa. Straty są wysokie. Nasz i wróg walczą w takim zwarciu, że artyleria nie może już prowadzić bezpośredniego wsparcia. Ogniem na wprost zwalcza wroga, który pojawia się przed jej pozycjami. Przez całą noc wróg wysyła naprzód swe desperackie ataki, bez względu na straty, aby doprowadzić do przełamania. Także i stanowisko dowodzenia dywizji jest atakowane, a dowódca dywizji Generalleutnant Reinhardt trzyma jeszcze w ręku rozgrzany karabin. Część sił Panzerabwehr-Abteilung została zaatakowana i unicestwiona przez wroga. [...]" Uderzenie pancerne 35. Panzer-Regiment w dniu 16 września (w ramach zmasowanej niemieckiej ofensywy pancernej tego dnia - nieudanej) - fragment: "[...] 6. kompania zostaje prawie cała unicestwiona przez polskie działka przeciwpancerne, które niewidoczne stoją w małym lasku. Ginie Leutnant Diebisch, Leutnant Cossel zostaje ciężko ranny. Pomimo to II batalion o godz. 14.00 również osiąga swój cel ataku. Jednostki 1. Panzer-Division, które miały spotkać się z nami pod Ruszkami nie nadchodzą. Polacy kładą z trzech stron niezwykle silny ogień artyleryjski na nasz pułk. Nasze czołgi stoją niczym tarcze strzelnicze, ale nie mogą pozostawić samych sobie przybyłych wraz z nimi żołnierzy piechoty, bo Polacy atakują fala po fali. Połączenie radiowe z dywizją urywa się. Na głębokiej flance słychać ogień karabinów maszynowych i granatników. I batalion musi się po poniesieniu strat wycofać ze znajdujących się pod silnym ostrzałem Ruszek. Czołgi mają już tylko resztki amunicji. Zawezwane wsparcie artyleryjskie nie nadchodzi. Ciągle nowe masy wroga atakują pomimo najcięższych strat przez nasz ogień na Ruszki. Zaczyna padać deszcz. Przed 17.00 radiostacja odbiera rozkaz do odwrotu. Osłaniana przez nasze czołgi, piechota odrywa się od wroga. Potem i my powoli wycofujemy się. W Juljopolu strzela do nas polska piechota, której nie możemy ostrzelać w egipskich ciemnościach. Tu jest jak w diabelskim kotle. Przy postoju w Bibijampolu żołnierze zapadają gdzie i jak leżą w głęboki sen, tak są przemęczeni. II Batalion musi całą noc wraz z piechotą odpierać polskie ataki. I batalion i sztab pułku mogą w końcu wrócić na pozycje wyjściowe. 17 września kompanie 2. i 4. walczą wraz z Leibstandarte pod Mistrewicami i Juljopolem. 4. kompania zdobywa polską baterię, jedno ciężkie i dwa lekkie działa przeciwlotnicze i kilka granatników. Wieczorem regiment kieruje się w okolice zamku w Teresinie. Siła pułku wynosi już tylko 60 czołgów. [...]"
  13. GO "Polesie" - później przemianowane na SGO "Polesie" - przez ponad 3 tygodnie toczyło ciężkie walki w nieustannej styczności bojowej z nieprzyjacielem, a później z dwoma nieprzyjaciółmi i nie zostało przy tym ani razu rozproszone czy rozbite. [ Dodano: 2008-04-14, 21:36 ] Zabrakło tutaj generał Rómmla - choć faktycznie, nie jest to ankieta dotycząca tylko dowódców wrześniowych. Zabrakło Emila Krukowicz-Przedrzymirskiego. Z pewnością zabrakło także Antoniego Szyllinga - i to właśnie na niego oddałbym swój głos.
  14. Ciężkie walki miejskie w Iraku po 2003 roku

    Taaa, są tam już 5 lat i gówno zrobili - nie byli w stanie opanować sytuacji - ich też pokonał "Mahdi"... Jakoś najświeższe wieści z Basry mówią co innego - może od czasów Faludży się wyrobili. W tej chwili "Mahdyści" kontrolują znaczną większość miasta - a zacięte walki toczą się nie tylko w samej Basrze ale w wielu miejscach na całym południu Iraku. Co do Faludży, to jesteś pewien, że walczyła tam właśnie "Armia Mahdiego" a nie jakaś inna? 5 lat walczyli z British Army i z roku na rok było gorzej dla Brytyjczyków... - aż sam zobacz do czego doszło. Jesteś pewien, że to zdanie jest w stu procentach prawdziwe i że nie ma w nim chociaż krzty subiektywizmu i pro-amerykańskiej propagandy? Bo moim zdaniem jest - zwłaszcza ze stabilizacją i dawaniem możliwości odbudowy... Odbudowa poprzez kradzież kapitału i przetrzymywanie ogromnej armii okupacyjnej, która przecież musi jeść, gdzieś kwaterować i skądś czerpać zaopatrzenie - jakiś nowy rewolucyjny rodzaj odbudowy... Nie wspominając już o tym, że Amerykanie może i obozów pracy nie zakładają, ale święci to oni nie są... Gdy był ten proces naszych żołnierzy, którzy niby to omyłkowo ostrzelali wioskę zabijając wielu cywilów, jeden z amerykańskich generałów dziwił się nam, że tak traktujemy naszych żołnierzy i wytaczamy im proces - stwierdził on, że Amerykanie mają średnio po kilka lub kilkanaście takich przypadków tygodniowo - i ogromnej większości żołnierzy którzy są ich sprawcami, nawet nie oskarżąją ani w żaden sposób nie karają. Nawet nie rozgłaszają informacji na temat tych incydentów - gdyby wokół każdego z nich robili tyle chałasu co Polacy - stwierdził ów generał - to amerykańska armia byłaby ekstremalnie zniesławiona w bardzo krótkim czasie, a żołnierze uznani za bandziorów. Jak myślisz, że Rosjanie w Afganistanie to byli "be" i mordowali jak dzikie bestie wszystko co się ruszało, a Amerykanie w Iraku to są "cacy", przytulają dzieci i rozdają cukierki - to się mylisz. W niewielkim stopniu. Walczą jedynie na jednej osi - marionetkowy rząd -> kontra -> rebelianci jako ogół tych organizacji. Okazuje się, że niewiele o nich wiesz. To tzw. Zachód twierdzi, że to są fanatycy religijni. W rzeczywistości nie są. "Robert Pape, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Chicagowskim, wskazuje, że szerokiej natury Islamskiego Ruchu Oporu dowodzi tożsamość jego zamachowców-samobójców z lat walki z okupacją izraelską. Pape przestudiował przypadki wszystkich 41 takich zamachowców z tamtych lat. "Spośród 41 ustaliliśmy nazwiska, miejsca urodzenia i inne dane osobowe 38", pisze on w "New York Times". "Byliśmy zaszokowani, gdy okazało się, że tylko 8 było fundamentalistami islamskimi. 27 należało do takich lewicowych ugrupowań politycznych, jak Libańska Partia Komunistyczna i Arabski Związek Socjalistyczny, a trzej byli chrześcijanami, w tym nauczycielka szkoły średniej z dyplomem wyższej uczelni. Wszyscy urodzili się w Libanie. Tym, co było wspólne dla tych zamachowców-samobójców – i co dziś jest wspólne dla ich spadkobierców – nie była ideologia religijna czy polityczna, lecz po prostu zaangażowanie w ruch oporu wobec obcej okupacji." O Hezbollahu: "Islam jest dla nich tylko pewnym narzędziem i pretekstem do walki z okupacją, zresztą nawet nie wszyscy członkowie tych organizacji sa muzułmanami." Sądzę, że nie ma wielu Irakijczyków, którzy by darzyli Amerykanów sympatią - zazwyczaj żywią do nich niechęć, wielu nienawiść. Na pewno ten ruch oporu nie jest "pseudo" - jest tak samo pseudo jak każdy inny, np. polski w latach 1939 - 1963 (tak - dopiero wtedy zlikwidowano ostatnich "Leśnych"). Co do rozpierdalania kraju - no przepraszam, ale to nie ruch oporou najbardziej to robi, i to nie on zaczął to robić. A jeśli on "rozwala" kraj, to tak samo jak "nasz ruch oporu w czasie II WŚ rozwalił" Warszawę. A jeśli zaraz powiesz z oburzeniem, żebym nie porównywał bohaterskich Polaków z AK do barbarzyńców-fanatyków, to ja ci przypomnę o tym, że nie wszystkie oddziały AK faktycznie walczyły z Niemcami, bo były też bandy, które albo się za AK podawały albo faktycznie należały do tej organizacji (i były zdegenerowane), a parały się one głównie mordowaniem ludności cywilnej - polskiej także, choć głównie mniejszości i Rosjan. Były też bandy AK, które handlowały z Niemcami - kupowały od nich broń. Podobnie jest w Iraku - naturalna kolej rzeczy, że część ruchu oporu tworzą ludzie z najbardziej zdegenerowanej warstwy społecznej.
  15. Tomaszów Lubelski '39

    Pod Tomaszowem I było bodajże 86 naszych czołgów i tankietek - jednak nie była to raczej największa bitwa pancerna września, bo tam nasi czołgiści walczyli głównie z obroną przeciwpancerną, a nie siłami pancernymi wroga. Choć były też starcia broni pancernej - ale nie wiem ile czołgów z obu stron brało udział. [ Dodano: 2008-05-19, 09:31 ] Po stronie niemieckie w bitwie wzięło udział bodajże coś ok. 80 czołgów - i to było ok. 3/4 sił jakimi dysponował XXI Korpus Pancerny.
  16. Ciężkie walki miejskie w Iraku po 2003 roku

    Też chciałbym żeby w Iraku zapanował jakiś ład i porządek - niestety raczej nie mam tutaj złudzeń - dopóki Amerykanie będą siedzieć w Iraku, dopóty będzie tam wojna i będzie lała się krew - bo nie dadzą rady stłumić oporu, chyba, że zbombią Irak atomówkami. A gdy Amerykanie wyjdą z Iraku - w najlepszym wypadku władzę w kraju przejmą właśnie ci, których nazywasz "terrorystami", a oni sami siebie "islamską wyzwoleńczą armią Iraku" czy jakoś tak - a w najgorszym wypadku będzie jeszcze gorzej niż teraz, bo zacznie się wojna domowa w której będzie ginęło jeszcze więcej ludzi niż w czasie amerykańskiej okupacji. Na razie te wszystkie siły - bandyci i nie bandyci - podzieleni na różne frakcje i obozy (bo jednak uwierz mi - większość to po prostu ruch oporu nic z terroryzmem nie mający wspólnego) - walczą wspólnie przeciw Amerykanom (no - bandyci prawdopodobnie dodatkowo mordują swoich rodaków - ale nikt tak naprawdę nie wie, kto najwięcej cywilów natłókł - jedni drugich nawzajem oskarżąją, jednak pewne jest, że większość irackiego "podziemia" nie morduje cywilów, tylko walczy z Amerykanami). Ale gdy Amerykanie wyjdą - zapewne każdy obóz zacznie zwalczać konkurencyjne obozy. Dopóki Saddam był w Iraku, ktoś trzymał Irakijczyków "za mordę" twardą ręką - przy okazji oczywiście ich terroryzował, był zbrodniarzem, itd. Teraz nie ma kto - a ostatnio toczą się ciężkie walki właśnie w Basrze, i tam "Armia Mahdiego" - bo tak nazywa się ta frakcja - zdobywa przewagę nad regularnymi wojskami irackimi lojalnymi Ameryce i wspierającym je amerykańskim lotnictwem. "Armia Mahdiego":
  17. Ciężkie walki miejskie w Iraku po 2003 roku

    No mimo wszystko wojna sowiecko-afgańska cechowała się jednak większą lub co najmniej podobną intensywnością walk - w dodatku Afgańczyków wspierało supermocarstwo. Co nie zmienia faktu, że Sowieci używali ich tam na ogromną skalę :wink: Co do strat w Iraku: Według oficjalnych statystyk sporządzonych przez DoD: Amerykanie: 4166 poległych (do 7 kwietnia 2008) - przy czym DoD nie wszystkie straty uwzględnia 4 zaginionych, 7 wziętych do niewoli (tylu jest aktualnie wg. Amerykanów) 29628 rannych (w czym 13264 ciężko rannych) - liczba jest uaktualniana co tydzień Irackie siły w ramach koalicji: 8009 poległych - armia i policja Inne państwa koalicji: 308 poległych (w tym Wielka Brytania - 175, Włochy - 33, Polska - 23) Ci drudzy wcale nie mniej się drą: http://www.youtube.com/watch?v=6ieiMpiGbAs http://www.youtube.com/watch?v=G2N3QVlNtJI...feature=related - widzisz tu gdzieś czołg? bo na mój gust to strzelają między chatki Czyli nie sporządzili, tylko z palca wyssali. Dziwnym zbiegiem okoliczności przed wkroczeniem do Iraku Amerykanów nie było czego odbudowywać - nie wnikając w to, kto więcej tam zniszczył - jest to jednak fakt. Możliwe - ale może ty masz nieaktualne dane dotyczące strat brytyjskich? Z tego co mi wiadomo Brytyjczycy długo ukrywali przed własną opinią publiczną fakt zniszczenia tego pierwszego czołgu przez RPG-29 - podobnie drugiego zniszczonego. Teraz nie wiem gdzie info na ten temat przeczytałem - jak poszukam to napiszę tutaj więcej szczegółów na temat tych przypadków. Wiesz - opór stawiany wtedy Sowietom a opór stawiany teraz wojskom NATO to dwie różne bajki - nie da się tego porównać, całkowicie inne realia - chociaż trzeba przyznać, że ostatnio opór jest coraz mocniejszy - straty z roku na rok są coraz większe. Chociaż powiem szczerze, że nie znam strat sprzętowych w Afganistanie. Natomiast jeśli chodzi o straty ludzkie, to nie jest z pewnością różowo. Jak na razie (wyłączając rok 2008) straty koalicji w Afganistanie sięgnęły, wg. jednej ze statystyk, 1292 poległych i grubo ponad 2000 rannych (1868 rannych do 2 grudnia 2006 roku). W tej liczbie jest 3 poległych Polaków. Ok. 63% strat koalicji w poległych przypada na wojska amerykańskie. Wg. innego źródła straty samych tylko Amerykanów wyniosły ponad 1200 poległych i 1500 "krytycznie rannych", myślę, że należy to rozumieć jako bardzo ciężko ranionych. Najkrwawszy był rok 2007 (401 poległych), na drugim miejscu 2006 (267 poległych), ale zanosi się na to, że rok 2008 pobije rekord. Dla porównania w pierwszym roku działań (2001) straty wyniosły 12 poległych i 35 rannych (a wg. innego źródła - 89 poległych i 33 rannych). W ubiegłym roku Talibowie przeprowadzili ofensywę opanowując na pewien czas strategiczne doliny Musajab i leżące 100 km od stolicy ważne miasto Taghab. Stamtąd zamierzali ostrzeliwać rakietami bazę wojsk USA w Bagram - zabrakło im jednak sił do ataku, a wojskom koalicji udało się przeciąć szlaki zaopatrzeniowe Talibów, którymi ściągali karawanami broń i posiłki z Pakistanu do dolin Musajab. Wobec tego Talibowie wycofali się. Dwa lata temu Talibowie rozpoczęli akcję, której rezultaty są takie, że w chwili obecnej kontrolują oni znaczne obszary prowincji Wardak, leżącej 30-40 km od stolicy. Do prowincji Wardak liczne posiłki Talibów stale przekradają się ze swoich baz na południu i wschodzie kraju. Doszło do tego, że panoszą się w Wardak prawie bezkarnie, gdyż wojska koalicji wycofały swe wojska z wielu obszarów prowincji ze względu na zbyt wysokie straty w porównaniu do profitów. Jednak opanowanie Wardak znacznie zwiększa możliwości atakowania Kabulu. W chwili obecnej wojska koalicji i podległy koalicji rząd Afganistanu przyznają się do tego, że kontrolują "prawie 1/3 powierzchni kraju". Amerykanie prawdopodobnie próbują umniejszyć rozmiary swojej "porażki", gdyż rozpowszechniają informacje o tym, że rzekomo Talibowie kontrolują jedynie ok. 11% powierzchni kraju, a reszta - czyli prawie 60% - jest we władaniu "neutralnych" kacyków. W rzeczywistości ci "wodzowie" w ogromnej większości sprzyjają Talibom, a nikt tak naprawdę nie wie jak wielki obszar kraju jest przez nich kontrolowany. Talibowie deklarują, że na rok 2008 planują ofensywę na Kabul siłami 8 tysięcy ludzi - wybiorą najlepsze oddziały spośród tych którymi dysponują - mają zamiar odciąć drogi do miasta i rozpocząć oblężenie stolicy. Czy to tylko czcze gadanie, czy też realne zagrożenie? Zeszłorocznymi działaniami Talibowie pokazali, że stać ich na coraz więcej - czas pokaże, czy są zdolni do ataku na stolicę i wydania bitwy. ------------------------------ Straty poniesione w najświeższych wydarzeniach z ostatnich dni (z połowy marca): W rejonie Meeranshah w bitwie z milicją Talibów zginęło 15 amerykańskich żołnierzy a dwudziestu-kilku zostało ciężko rannych. W wyniku bitwy Talibowie zdobyli posterunek w Wadi. Posterunek w Wadi jak dotąd jeszcze znajduje się w rękach Talibów. Straty Talibów wyniosły 13 poległych i wielu rannych. Amerykanie zamierzają zbombardować rejon bitwy. Talibami w tej bitwie dowodził Badshah Khan, jeden z przywódców afgańskiego podziemia, który współpracował z Amerykanami podczas okupacji Afganistanu przez Sowietów. W wiosce Garbaz w prowincji Khost 4 żołnierzy zginęło, a 3 zostało ciężko rannych gdy ich pojazdy wjechały na miny. Pułapkę zastawił oddział Mudżahedinów, który ukrywał się w pobliżu i rozpoczął ostrzał z karabinów maszynowych i rakiet w momencie gdy amerykańskie pojazdy wyleciały na minach. W wyniku ostrzału ranionych zostało kolejnych trzech żołnierzy. Na szczęście szybko przyjechały posiłki, Mudżahedini wycofali się nie podejmując walki, a rannych oraz zabitych udało się ewakuować z zagrożonego regionu. We wtorek o godzinie 2:00 Mudżahedini zaatakowali patrol w rejonie Beermal przy użyciu rakiet i broni ręcznej. Zginęło 5 żołnierzy koalicji a zniszczeniu uległy 4 pojazdy. Po walce Mudżahedini wycofali się, wysłane z misją ich odnalezienia amerykańskie samoloty szpiegowskie nie odnalazły niczego. Wraki pojazdów pozostawiono, a ciała żołnierzy odtransportowano. W nocy z niedzieli na poniedziałek i w poniedziałek ok. godziny 7:30 Talibowie dwa razy zaatakowali lotnisko w Khost. Wystrzelono łącznie 10 rakiet, budynki w południowo-wschodniej części lotniska stanęły w ogniu od 7:30 do 14:00. Straty wyniosły kilka pojazdów i pewną ilość sprzętu, ale nie zostały jeszcze sporządzone oficjalne raporty. Także w poniedziałek, w rejonie Azzam zestrzelono amerykański helikopter który był w drodze z Kabulu do Kandaharu, między miejscowościami Saha i Shah Joon. Zginęło 7 żołnierzy. Helikopter został zestrzelony rosyjską wyrzutnią rakiet ziemia-powietrze. W odpowiedzi Amerykanie przeprowadzili ciężkie bombardowanie rejonu przez bombowce B-52. Wg. innych źródeł - bardziej pro-Bushowskich - helikopter ten rozbił się w wyniku "awarii technicznej". Pod Sara-E-Norang został ostrzelany rakietami kolejny konwój. Zginęło 4 żołnierzy koalicji, a 6 żołnierzy rządu afgańskiego podległego USA zostało ciężko rannych. Rannych odtransportowano do szpitala. W innym ataku w tym samym rejonie, trafiono jeepa, w którym raniono jednego żołnierza amerykańskiego. Rakieta okazała się niewypałem. Pod bazą Mudżahedinów w Zawar, zajętą niedawno przez Amerykanów, Mudżahedini przeprowadzili wypad w którym zginęło 2 Amerykanów a 3 dostało się do niewoli. W nocy rozstawiono straże z afgańskiej milicji lojalistycznej. W nocnym wypadzie, we wtorek, Mudżahedini wzięli do niewoli 3 milicjantów a 2 milicjantów zginęło. 15 marca zaatakowano ponownie lotnisko w Khost.
  18. Grom w Iraku

    Oczywiście - co ty nie wiedziałeś? - przecież od razu widać, że te fotki to fotomontaż mojego autorstwa :wink: Co do Dzika jednak chyba masz rację. Ten Dzik raczej faktycznie jest z tych podarowanych sojuszniczej armii irackiej - nasi chyba naszej "delegacji" do Basry nie posłali i mam nadzieję że nie poślą - w każdym razie Dzik na fotce został zniszczony kilka dni temu, więc są to najświeższe wydarzenia. Po iracku to będzie "Ain Jaria" - szkoda że nigdzie napisu nie widać, to by można stwierdzić czy "Dzik" nasz dla naszych, czy nasz ale prezencik.
  19. Ciężkie walki miejskie w Iraku po 2003 roku

    Chyba źle mnie zrozumiałeś - ponad 4,000 poległych to łączne straty partyzantki irackiej przez 5 lat wojny. A nie straty z Faludży - które z pewnością były o wiele mniejsze niż wspomniane przez ciebie 1,200 zabitych (ta liczba może co najwyżej odnosić się do ogółu strat w rozumieniu ranni + zabici - a i tak widać, że jest szacunkowa). Wg. moich źródeł straty bezpowrotne w Abramsach do końca 2007 roku z pewnością przekroczyły setkę - wliczają się w to czołgi spalone / całkowicie zniszczone, oraz uszkodzone w stopniu uniemożliwiającym naprawę lub w stopniu który czyni naprawę nieopłacalną. Te dane mam od amerykańskiego żołnierza z Iraku, który dosyć dobrze się orientuje co i kiedy trafiało na skład w Camp Anaconda pod Baladem oraz na skład w Kuwejcie począwszy od 2003 roku - stamtąd wraki są wysyłane do hut - oraz co zostało wysłane do Anniston Depot w Alabamie - gdzie większość wysłanych tam maszyn zostaje wyremontowana, część jednak jest skreślana. Do Anniston trafiają czołgi w lepszym stanie, niż wraki które lądują na składach w Camp Anaconda pod Baladem i w Kuwejdzie - gdzie potrafią przeleżeć nawet parę miesięcy. Przy czym nie istnieją ŻADNE oficjalne statystyki podsumowujące amerykańskie straty w sprzęcie w Iraku. Nawet jeżeli amerykańskie straty bezpowrotne w czołgach byłyby mniejsze - i wynosiły - jak twierdzisz - te ponad 50 maszyn - to nie jest to, jak pisałeś - "malutko" - tylko dużo. Amerykanie w Iraku są niecałe 5 lat, a Republiki Sowieckie w Afganistanie w ciągu ponad 10 lat wojny straciły łącznie - z wszystkich przyczyn - 147 czołgów bezpowrotnie. Przy czym w Iraku straty w czołgach po stronie koalicji ponoszą nie tylko Amerykanie, ale także chociażby irackie wojska lojalne wobec USA, Brytyjczycy - i pewnie inni członkowie koalicji. Natomiast w Afganistanie 147 bezpowrotnie utraconych czołgów to łączne straty wojsk wszystkich państw walczących po stronie Rosji. IED są ręcznie odpalane przy pomocy kabla minerskiego bądź przesłanego impulsu - w określonym momencie, po uprzednim dobrym przygotowaniu, na określonym celu (dlatego np. przeciwko czołgom ruch oporu stosuje większe fugasy niż przeciwko chociażby HMMWV). Ciekaw jestem wg. jakiego raportu :wink: - i jakim cudem było możliwe zbadanie tego. Pewnym jest, że sporządzenie takiego raportu nie jest możliwe - chyba że przez samych partyzantów irackich. HMMWV zwany potocznie "Hummerem" to opancerzony samochód klasy LMV, a nie "zwykły samochód terenowy". Chociaż zgadzam się, że jego wyposażenie nie jest odpowiednie aby przetrwać nawet niewielkie IED. Jednakże śmiesznym jest to, co twierdzą nasi polscy wojskowi - a mianowicie twierdzą oni, że lepiej opancerzony Tur - będący pojazdem tej samej klasy - przetrwałby podobny wybuch. Prawda jest taka, że rozpadłby się nie na 1000, tylko na 500 kawałków - o tyle Tur jest odporniejszy... Historia czysto "mojo-zdaniowa". W rzeczywistości większość tych grup to nie są bandyci. A wrzuciłem tu te filmiki nie dlatego, że kogoś podniecają, lub nie - mogą cię nie podniecać, ale masz na nich pewną dokumentację zdarzeń i faktów. Sam sobie przeczysz. Nie wiem na jakiej podstawie wnioskujesz, że te samochody przetrwały, a ów IED spowodował "tylko tuman kurzu"?? Kamera oddalona o kilkaset metrów została ciężko uszkodzona podmuchem fali uderzeniowej. Aha - czyli rozumiem że ludzi, którzy są przeciwnikami wojny w Iraku, albo tych o innych przekonaniach politycznych, nazywasz kłamcami? Praktyka pokaże, na ile to się okaże skuteczne - z pewnością zwiększy przeżywalność wśród załóg uszkodzonych czołgów - jednak w jakiej mierze, oraz na jak długo - nie wiadomo - zwłaszcza że partyzantka może zastosować po prostu większe fugasy, wtedy rebelianci doprowadzą do konieczności wprowadzenia kolejnych usprawnień w opancerzeniu - itd. Brytyjczycy też uważali swoje Challengery za niemożliwe do zniszczenia przez każdy rodzaj ręcznej broni ppanc. dostępnej w Iraku. Jak bardzo się mylili, pokazało skasowanie w bardzo krótkim czasie 3 kolejnych czołgów z powodu działalności rosyjskich granatników ppanc. RPG-29, które zaskoczyły skutecznością i łatwością z jaką przebijały pancerz Challengerów.
  20. Grom w Iraku

    Nie do armii irackiej, tylko na pierwszym zdjęciu mamy Dzika spalonego wraz z polskimi żołnierzami w Basrze.
  21. Grom w Iraku

    No na "misji pokojowej" to my tam raczej nie jesteśmy: Pancerny Pojazd Patrolowo-Interwencyjny "Dzik": 1. Dzik w Polsce: 2. Dziki w Iraku:
  22. Ciężkie walki miejskie w Iraku po 2003 roku

    Do końca 2007 roku straty bezpowrotne w Abramsach sporo przekroczyły 100 - niemniej jednak iracka partyzantka podaje więcej, ale każdy zawyża straty wroga. Patrz wyżej - liczba ta jest mało wiarygodna, nie tylko dlatego, że jest na wikipedii i jest okrągła, a do tego określona w dużym przedziale. Łączne straty irackiej partyzantki ona sama podaje na ponad 4,000 poległych - bynajmniej nie w Faludży tylko ogółem. Do końca 2007 roku liczba zniszczonych amerykańskich HMMWV przekroczyła 2,000 sztuk - głównie właśnie na fugasach, ale nie tylko. "Hummery" są bardzo słabo zabezpieczone nawet przed bardzo małymi IED: http://www.liveleak.com/view?i=9cc_1189623901 A tutaj największy IED jaki widziałem, po prostu monstrum - wysadziło całą kolumnę wozów amerykańskich - http://www.youtube.com/watch?v=jD97EAiqGFE...feature=related
  23. Aztekowie, Majowie...

    Heheh - to w takim razie pan Motecuhzoma musiał nieźle bujać w obłokach - pomarzyć mu się zachciało :roll: Faktycznie Tlaxcaltekowie dostarczali - ale głów Azteków. W kilka lat przed przybyciem Corteza wspólnie z jednym z anty-Motecuhzmowskich stronnictw z Tetzcoco krwawo odparli najazd aztecki na swoje terytoria, a potem oblegli Tenochtitlan. Niewiele brakowało a Cortez nie miałby czego zdobywać i zapewne nie spotkałby też nigdy Motecuhzomy (Moteczuomy) :twisted: Ostatecznie skończyło się na zawieszeniu broni, a wynik wojny nie został rozstrzygnięty. Ludzi na ofiary Aztekowie nie brali z terenów Federacji Tlaxcallańskiej, tylko z lennych miast-państw - a Tlaxcallan było federacją wielu miast-państw, całkowicie niepodległą i utrzymującą silną armię będącą w stanie odpierać wszelkie najazdy zewnętrzne. Przy czym Tlaxcaltekowie ofiar z ludzi nie składali - co najwyżej zabijali meksykańskich żołnierzy lub innych żołdaków Imperium, którzy wkroczyli na ich teren, odsyłając potem do Tenochtitlan ich głowy :twisted: .
  24. Inkowie, Majowie, Aztekowie - ocena

    Piękna poezja, np. poematy "Nienasyconego Kojota" z Tetzcoco przetłumaczone przez wnuka (jednego z setek wnuczków tego pana ) na hiszpański, także akwedukty i świetne systemy irygacji pól, sztuczne wyspy. Szkliwo lub szkło wulkaniczne - istnieje takie tworzywo.
  25. Jaka jest przyczyna zagłady Majów?

    To tylko przy pierwszym spotkaniu. I to tylko ciemne masy chłopstwa (ewentualnie psychiczne jednostki mieszczaństwa i arystokracji) i to tylko te co głupsze i mniej inteligentne jednostki - zresztą chłopstwo meksykańskie było zapewne tak samo lub nawet mniej ciemne niż nasze polskie w tym samym czasie :mrgreen:
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.