Skocz do zawartości

godfrydl

Użytkownicy
  • Zawartość

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez godfrydl


  1. rozpoczęły się strajki opłacane często przez CIA. Dwukrotnie sparaliżowano kraj na miesiąc, gdy zastrajkowali prywatni przewoźnicy (strajk prywaciarzy?), opłaceni przez Amerykanów.

    Po co? Czy Amerykanom nie lepiej było robić interesów z demokratycznym, liberlanym państwem niż ludobójczą faszystowską dyktaturą? ;)


  2. Jednym slowem, gdyby popieranemu przez cececepa Allende udalo sie wszystko zrealizowac, byla by utopia, cieplo, ptaszki by spiewaly a liscie szumialy...

    Tylko jaki byl do cholery powod tak drastycznego kroku parlamentu, ktory zawezwal na pomoc apolitycznego dotad generala? Nienasycona zadza wladzy? Malo przekonujace wyjasnienie.


  3. Serial z roku 1997. Wylansował wielu aktorów, m.in. Danutę Stenkę, Agnieszkę Kruk, Andrzeja "Ferdka" Grabowskiego, Piotra Adamczyka. Pokazuje losy kresowej rodziny na przestrzeni dziejowych wydarzeń od 1900 - 1948. Chyba po raz pierwszy w TV oglądaliśmy bolszewickie hordy w czasie najazdu 1920. Poruszone były niełatwe problemy narodowe i klasowe na Kresach, lata okupacji litewskiej, sowieckiej, potem niemieckiej, w końcu ponowbnie sowieckiej, problem żołnierzy wyklętych...

    A jednak wśród środowisk kresowo-narodowych wzbudził wielkie kontrowersje, jakoby ukazując ośmieszone i przedstawione w krzywym zwierciadle społeczeństwo Wileńszczyzny. osobiście musze tym razem nie zgodzić się i stanąć po stronie tzw. salonu, ktorego "przedstawicielem" jest reżyser Izabela Cywińska. Sam serial uważam za znkomity, a przedstawienie ludzi jako ludzi ze swymi przywarami i śmiesznościami za relistyczne. takie jest nie tylko moje zdanie, ale też wielu członków mojej rodziny, znających wiejskie środowisko z autopsji, a od michnisalonu będących jak najdalej.


  4. Znasz go osobiście? To pozdrów serdecznie i przybij piątkę ode mnie!

    opisy Berezy, opisy tego za co aresztowano i jak to robiono, tego jak traktowano ludzi których jedyną winą były poglądy.

    Dziwne. Jakoś ze stron opisujących martyrologię KPP nie słyszałem opłakiwań losu członków Narodowej Demokracji w Berezie. Bo to źli faszyści byli...?


  5. Pamiętny serial z roku 1976. I co o nim sądzicie? Z jednej strony niezmiernie (przynajmniej na standardy lat 70.) zakłamany, eksponujący walkę wyzwoleńczą GL i PPR, natomiast obóz patriotyczny pokzujący jako takich niezbyt zdecydowanych i głównie nieufnych w stosunku do tych ideowych, uczciwych komunistów.

    Z drugiej jednak strony - przede wszystkim doskonałe aktorstwo: życiowa rola Kazimierza Kaczora jako Kurasia, niezły Strasburger w dośc papierowej roli Władka, do tego rewelacyjne epizody, np. Wladysław Boruński jako stary Żyd, ratujący resztki ludzkiej godności; zakochny we Francji Jedliński, grany przez Bronisława Pawlika; umierający ojciec Władka, czyli Piotr Pawłowski; pełna godności matka-Polka, Zofia Mrozowska. Do tego ci źli: niesamowity Henryk Talar jako Johann; genialna Ryszarda Hanin jako żyjąca dla zemsty Neimanowa; sturmbahnfuhrer Kliefhorn o nienagannych manierach, czyli Andrzej Seweryn i wielu innych.

    Niektóre sceny to klasyka: pamiętamy niesamowitą scenę z Palmir, ktora może śnić się po nocach. A ból ojca, Leona Kurasia, poszukującego zaginionej córeczki w transporcie, cóż że przybranej?

    Do tego wspaniała muzyka:


  6. ziemiaństwo ze sceny zeszło samo, samo się o to prosiło. Reforma rolna szła jak po grudzie, bieda była tak duża, że posiadanie czegokolwiek uchodziło za bogactwo. Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze w wielu wypadkach różnice w wyznaniach i narodowościach. Do tego wszystkiego - spora część gospodarstw ziemiańskich była niewydajna, lub o niskiej wydajności i zadłużona. Żyła duchami i cieniami przeszłości.

    Co nie zmienia faktu, że tzw. przymusowe wywłaszczenie było grabieżą majątku. Co do niewydajności - akurat ziemiańskie majątki były podstwaą rolnictwa, duże, samodzielne i zagospodarowane zgodnie z wiedzą pokoleń. Skąd taką wiedzę mial wziąć chłop od pokoleń pańszczyżniany? Stąd ruch spółdzielczy w celu kooperacji i lepszego wykorzystania zbiorów. Nieraz spotkalem się z opisem, jak pijany wolnością i gorzałką chłop swoja ziemię po prostu zapuścił, nie umiejąc na niej gospodarzyć i nie czując bata nad sobą.

    P. Gontarczyk to nie historyk a "historyk",

    Bo to politolog.


  7. A kolega to chyba niezadowolony ze stereotypu Prusaka w pierwszym odcinku?

    czemu tutaj przed każdym odcinkiem nie siada w studiu pan z IPN-u i nie opowiada o tym gdzie i dlaczego nie odpowiada on rzeczywistości....

    Bo ogólnie odpowiada. Wystarczy poczytać wszelkie wspomnienia z owego i nie tylko okresu, aby przekonac się, że wizerunek bolszewików jest co najwyżej załagodzony. Warto czasem wyjśc poza pożółkłe propagandowki wydane w prylu z chwalbą np. Marchlewskiego czy Dzierżyńskiego. Och, przepraszam, zapomniałem o stronie "1917", faktycznie, przepraszam bardzo...


  8. Czyżby „cud nad Wisłą” był klęską rewolucji Europy?

    – Przyczynił się do załamania rewolucyjnej fali w Europie i w efekcie stał się jedną z przyczyn powstania stalinizmu. Klęska roku 1920, załamanie się wiary, rewolucyjności zachodnioeuropejskiej proletariatu, wywołały wśród biurokracji nastroje rezygnacji, poczucie, iż jakoś trzeba się urządzić.

    To jest "rewelacja". Czyli Dziadek jest ojcem duchowym stalinizmu. jedyny pożytek z czytania takiego g***a, to takie ze mozna sobie wyrobic odpowiednie mniemanie o Hassie i Gadzinowskim (nomen omen).

    Czy poza cytowaniem rąbniętej stronki "1917" i rownie poje...chanej książki Witkowicza stać cię, Samuelu, na coś jeszcze?


  9. Nie podzielając bynajmniej neobolszewickiej fascynacji autora tematu, podam co najmniej jeden przykład pozytywnej działalności Edmundowicza, za stroną http://www.magwil.lt/archiwum/2007/mag-2/luty-9.htm, a także "Smakiem kresów" Grzegorza Rąkowskiego:

    Aleksander Łopaciński z Jod, powszechnie lubiany i szanowany w okolicy, nie był komunistą ani socjalistą i odcinał się od rewolucyjnej działalności kuzyna – Feliksa Edmundowicza, był jednak znakomitym słuchaczem. Dzierżyński znajdował w nim powiernika i jednego z bardzo nielicznych bliskich ludzi. Największe wrażenie na Brasławszczyźnie wywarła i najbardziej brzemienna w skutki, była ostatnia (bodaj) wizyta Dzierżyńskiego w Jodach w 1919 roku, gdy ziemie te były opanowane przez bolszewików. Dzierżyński – szef CzeKi, pan życia i śmierci milionów ludzi, przyjechał do Jod czarną limuzyną w otoczeniu kilku swych chwackich czekistów. Aleksander (?) Łopaciński (Henryk) przyjął go jak zwykle serdecznie. Dziwna była ta rozmowa – pisze Grzegorz Rąkowski – polskiego dziedzica i jednego z najwyższych dostojników bolszewickich. Jak głosiła miejscowa tradycja, jednym z głównych tematów rozmowy były losy polskich ziemian, którzy z ogarniętych pożogą rewolucyjną najdalszych kresów dawnej Rzeczypospolitej uciekali i chronili się u krewnych i znajomych na Brasławszczyźnie. Ludzie ci, jako znienawidzeni „krwiopijcy”, mogli stać się łatwym łupem CzeKi i paść ofiarą okrutnych represji. Po długich perswazjach Łopacińskiemu udało się przekonać Dzierżyńskiego, że są to potomkowie najbardziej patriotycznych rodów, zasłużonych w walce z caratem, którzy cierpieli na katorgach i zesłaniach, a obecnie, pozbawieni już majątków, nie stanowią zagrożenia dla rewolucji.

    Dzierżyński obiecał potraktować tereny położone w łuku Dźwiny, czyli Brasławszczyznę i Dziśnieńszczyznę, jako coś w rodzaju specjalnej strefy ochronnej, umownie nazwanej Arką Noego, gdzie polscy ziemianie nie byliby poddawani bolszewickiemu terrorowi. Wyjeżdżając z Jod, Dzierżyński napisał na dwóch kartkach po jednym zdaniu i wręczył je Łopacińskiemu.

    Moment rozstania dwu przyjaciół (i kuzynów) – Dzierżyńskiego i Łopacińskiego opisał bliski sąsiad Łopacińskiego, Czesław Sawicz:

    „Łopaciński wyprowadził odjeżdżającego gościa przed portal pałacu. Przyjaciele uścisnęli dłonie. Dzierżyński wsiadł do swego automobilu. Otoczyli go wierni czekiści. Dzierżyński jeszcze raz, już z samochodu, uczynił ręką pożegnalny gest i zawołał: „Pamiętaj, Arkę Noego zostawiam pod twoją opieką, z mojej strony wszystko będzie załatwione”.

    Dzierżyński dotrzymał słowa – pisze dalej Czesław Sawicz. Wystarczyło jego jedno zdanie napisane na karteczce notesu. Dzięki Arce Noego udało się uchronić szereg zasłużonych dla kraju rodów polskich i litewskich. Od Dźwiny, pałacu Łopacińskich w Leonpolu, od rzeki Dzisny, od majątków Ustronie i Judycyn, należących do tej rodziny, a właściwie wszystko, co znajdowało się w widłach tych rzek i aż do brasławskich jezior, było Arką Noego i było poddane jakiejś niezauważalnej, ale dość skutecznej ochronie. Ostatni bój o tę ziemię stoczono na konferencji pokojowej w Rydze. Tam znowu odpowiednimi kanałami dyplomatycznymi zadziałały wpływy Dzierżyńskiego i Piłsudskiego. Nie oddano Arki Noego bolszewikom, wymieniono ją na Mińsk i rejon tego miasta, za odstąpienie Polsce dostępu do środkowej Dźwiny”.

    ...Gorzkie żniwa traktatu ryskiego będzie później zbierał – nie Feliks Dzierżyński, ale Józef Piłsudski. Ale nie odstępujmy od głównego wątku.

    Opieka Dzierżyńskiego nad Arką Noego była tak skuteczna, że zadziałała jeszcze w wiele lat po jego śmierci, czego świadectwem – opisany przez tegoż Czesława Sawicza następujący epizod:

    „Otóż we wrześniu 1939 r., kiedy Armia Czerwona zgodnie z paktem Ribbentrop-Mołotow zajmowała wschodnią część Rzeczypospolitej, właściciele majątków opuszczali swe dobra i uciekali na Łotwę lub Litwę, a jeżeli to z jakichś względów nie było możliwe – chronili się gdzieś w Wilnie.

    [...] Jedynie Aleksander Łopaciński pozostawał w domu, w swym rodowym pałacu. Przez jakiś czas był spokój, po paru jednak tygodniach w nocy do sypialni pana Aleksandra wtargnęło trzech funkcjonariuszy NKWD z bagnetami na broni i pistoletami gotowymi do strzału. „Podnimajsia pan i stupaj s nami” – rozkazali ostro. Łopaciński spodziewał się tej wizyty.

    Zgoda, pójdę z wami, skoro tak sobie życzycie – powiedział pojednawczo pan Aleksander i wydobywszy spod poduszki papierek napisany przed dwudziestu laty przez Dzierżyńskiego, wręczył go oficerowi NKWD. [...] Odręczne pismo i podpis Dzierżyńskiego wywołały na nim odpowiednie wrażenie. Dzierżyński już kilkanaście lat nie żył, ale i po śmierci był straszny na tyle, by bano się ruszać tego polskiego pana. Nawet pismo bali się zabrać. Zasalutowali i opuścili pałac. Aleksander Łopaciński miał zapewniony spokój nawet i wtedy, kiedy po raz drugi Armia Czerwona zajęła Jody. Jedynie miejscowi partyzanci [sowieccy], dla których Łopaciński był mimo wszystko „pomieszczikiem”, polskim panem, nie mogli ścierpieć jego pałacu. Spalili. Mimo to nie odważyli się go zamordować. Zmarł w Jodach śmiercią naturalną”.

    Dr Grzegorz Rąkowski, komentując tę całą relację Czesława Sawicza, odnotowuje popełnioną w niej nieścisłość. Aleksander Łopaciński zmarł w 1917 roku, a więc cały incydent z Dzierżyńskim musiał dotyczyć syna Aleksandra, ostatniego właściciela Jod – Henryka Łopacińskigo.

    Tragicznego losu nie uniknął niestety sąsiad i krewny Henryka, Józef Łopaciński z majątku Ustroń, zamordowany przez sowieckich partyzantów w czerwcu 1942 roku wraz z przypadkowo goszczącym w jego domu dalekim krewnym Tadeuszem Perkowskim, przedwojennym zastępcą Komisarza Generalnego RP w Gdańsku.

    * * *

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.