Skocz do zawartości

Jarpen Zigrin

Administrator
  • Zawartość

    11,319
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Jarpen Zigrin


  1. Kontroler pozwolił na 100 m. Piloci zeszli poniżej 100 m. Widzieli co się dzieje na przyrządach. Zdawali sobie sprawę, że są poniżej 100 m., jednak dopiero jak zahaczyli o pierwsze drzewo się zorientowali o co chodzi. Jakby zostali na 100 m., to by do tragedii nie doszło. Przy 100 m. nadal nie widzieli ziemi, a mimo to się zniżali i to dwukrotnie szybciej niż było dozwolone, do tego samolot był cięższy niż wymagane maksimum. Ja tutaj nie widzę winy kontrolerów. Mieli powiedzieć, lotnisko zamykamy, musicie lecieć na zapasowe? A co piloci nie mają swojego rozumu? Nie mają instrukcji samolotu? Nie widzą, co się dzieje za oknem? Ponadto to "odchodzimy" powiedział II pilot, a nie I. Tam nieprawidłowości, jest cała masa, zamiast narzekać na Rosjan należy je natychmiast wyeliminować, by się nie powtórzyła taka tragedia. Wnioski z katastrofy Casy, poszły na marne... Porównajcie je.


  2. MAK tu pewnej kwestii ma jednak racje. Piloci rządowego samolotu który się rozbił w Smoleńsku to byli piloci wojskowi. A żołnierz wykonuje rozkazy i nie dyskutuje.Był zwierzchnik sił zbrojnych w postaci prezydenta, był dowódca sił powietrznych i ostatni w łańcuchu wojskowości kapitan samolotu rządowego. Jeżeli żołnierz dostaje rozkaz to co robi - wykonuje go. Wojsko to nie przedszkole.

    Zgodnie z polskim prawem lotniczym to pilot decyduje o starcie i lądowaniu. Jak była słynna sprawa o lądowanie w Gruzji, to nawet Prezydent Kaczyński miał powiedzieć do pilota, że on jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i nakazuje mu lądować. Pilot nie posłuchał. Potem prokuratura na wniosek (nie pamiętam kogo) badał, czy nie złamał prawa. Śledztwo umorzyła uznając, że to pilot decyduje o starcie i lądowaniu i nawet rozkaz przełożonego nie ma tutaj nic do rzeczy. Statut lotu nad Gruzją, czy lotu do Smoleńska był taki sam.

    Art. 115. 1. W celu zapewnienia bezpieczeństwa lotu oraz bezpieczeństwa i porządku na pokładzie statku powietrznego dowódca jest upoważniony do:

    1) zobowiązania, w razie konieczności, innych członków załogi do wykonywania czynności nienależących do ich normalnego zakresu obowiązków,

    2) wydawania poleceń wszystkim osobom znajdującym się na pokładzie statku powietrznego.

    2. Wszystkie osoby obecne na pokładzie statku powietrznego są obowiązane wypełniać polecenia dowódcy.

    Za: Ustawa prawo lotnicze.


  3. Jednak zgodnie z prawem lotniczym w Polsce, a także w Rosji, to pilot decyduje o starcie i lądowaniu i bierze za nią pełną odpowiedzialność.

    Mają robić na tym drugim Tuplowie symulacje (oczywiście na wyższej wysokości) ostatnich sekund lotu. Oby się nic nie stało w trakcie tej symulacji, bo to już nasze lotnictwo skompromituje całkowicie. Skoro w tym pułku, było tak źle, boje się o nasze jednostki z F-16... Mam nadzieje, że tam latają więcej i są symulatory...


  4. Ale jakie generalnie są zarzuty do Rosjan?

    1. Nie wydali zgody na lądowanie, owszem nie powiedzieli zakazujemy lądowania, ale nikt pilota nie zmuszał. Wiedział o mgle i wiedział jakie to lotnisko. Powiedziałbym więcej, że kontrolerzy odradzali to lądowanie.

    2. Nie działały sprawnie wszystkie lampy na lotnisku, ale czy to miało wpływ na katastrofę, przy niewyobrażalnej skali błędów załogi wykazanej w raporcie?


  5. W raporcie jest jeszcze kilka perełek pokazujących kompletny brak przygotowania nawet w rzeczach niezwiązanych z lotem. Piloci i samolot nie był ubezpieczony mimo obowiązku -> zapewne oszczędności, samolot nie miał homologacji (czy podobnego dokumentu) -> wzięto tą nieaktualną i tą z drugiego polskiego Tupolewa.

    Wreszcie strona polska zrezygnowała z rosyjskiego lidera. Podobno kosztuje to ok. 15 tys. zł, taką cenę Rosjanie podyktowali kilka lat temu, czy Kancelarii Prezydenta szkoda było wydać tych pieniędzy?

    Do tego dochodzi wybór załogi. Wszyscy mieli strasznie mało godzin wylatanych, o lądowaniu w trudnych warunkach nie wspominając.

    Brakowało też treningów na symulatorach.

    Dzisiaj jeszcze praca podaje o sprzeczce gen. Błasika z Pierwszym Pilotem. Co tylko potęgowało presje na pilocie, gdy przełożony wszedł do kabiny (co stresogenne jest samo w sobie).

    Co do tego wysokościomierza, to zrobił to prawdopodobnie nawigator i nie powiedział innym? Ja nigdy samolotu nie pilotowałem, ale skoro coś przestawili powinni wziąć poprawkę, do tego TAWS i tak się uruchomił. Pierwszy Pilot jak był zajęty wyglądaniem prawdopodobnie przez okno, to Drugi powinien powiedzieć o tym, że za szybko się zniżają. Wszyscy tam zawalili. W raporcie jest, że ten Drugi najwcześniej oprzytomniał i chciał się podnieść, ale zrobił to zbyt późno i zbyt słabo i mieliśmy taki efekt jaki mieliśmy.


  6. Narya nie chodzi o to, że kontrolerzy są zbędni inaczej nie byłoby ich na lotniskach. Jednak tutaj nie ma przymusu, że trzeba wykonać to, co każe wieża, to nie wieża ląduje, tylko pilot. Pilot wiedział, że warunki są poniżej minimum, do tego piloci z forum podnosili zarzut, że zamiast patrzeć na przyrządy, to wyglądał prawdopodobnie przez okno, do tego majstrowano przy jakiś przyrządach, by oszukać TAWS, pilot był obciążony, bo to nawigator powinien gadać z wieżą, ale nawigator nie potrafił, więc pilot i prowadził dialog i pilotował etc. na tamtym forum (http://lotnictwo.net.pl/), gdzie piszą fachowcy, a nie politycy takich wątków jest naprawdę mnóstwo i nikt nie oskarża za katastrofę w przeciwieństwie do polityków kontrolerów (zauważane są nieprawidłowości, ale nie doszłoby do katastrofy, gdyby piloci postąpili zgodnie ze sztuką).

    JacekB napisał:

    Załącznik o pracy grupy kierowania lotami mówi wszystko, jeśli chodzi o współpracę z ziemią nie tylko 101 w tragicznym locie, ale też Jaka-40 oraz trzy dni wcześniej 101 i Casy. Nie było prawie żadnej współpracy. Wieżowi mogl sobie gadać cokolwiek, a polskie załogi lądowały i startowały po swojemu.

    Marcin133 napisał:

    Wcześniej już próbowałem zwrócić uwagę iż najwyraźniej nikt w tej kabinie nie kontrolował wskazań przyrządów, co najwyżej wypatrywali świateł lotniska prócz nawigatora ślepo wpatrzonego w radiowysokościomierz.

    george napisał:

    Po przebrnieciu tych 184 stron moja uwage zwrocila jedna ciekawostka:

    ustawienie #1ALTIMETER na 760 mmHg w celu oszukania TAWS.

    Przyznam, ze o tej "metodzie" jeszcze nie slyszalem - to jest po prostu STRASZNE !

    ab73 napisał:

    Myślę, że m.in. "dzięki" tej manipulacji pilot nie zauważył/uświadomił sobie zejścia poniżej pasa lotniska.

    Dochodzi do tego jeszcze analiza psychologiczna, która niestety też mocno krytykuje pierwszego pilota, za brak cech wymaganych w takich sytuacjach.


  7. http://lotnictwo.net...enskiem-94.html

    Użytkownik Translatorpl pisze:

    Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na akapit "Considering the coincidence...' str. 165 i następny 'The analysis of the simulator experiment...' na 167? Wynika z tego, że gdyby drugi pilot wykazał się konsekwencją i pociągnął należycie silnie kolumnę, to udałoby mu się uruchomić go-around i najprawdopodobniej, jak potwierdza test na symulatorze, uniknąć rozbicia przekraczając "jedynie" AOA. Dla mnie to jest najsmutniejsze - mało brakowało... Czasem lepsza jakakolwiek decyzja, niż jej brak.Do tego smutna analiza psychologicznego profilu dowódcy opisująca go jako człowieka zbyt spolegliwego...

    Użytkownik Arteq pisze:

    Przede wszystkim błąd za błędemPIC miał 1013 mimo iż chwile wcześniej miał poprawnie ustawione ciśnienie.Latanie na automacie ciągu, wbrew instrukcji korzystania z samolotuKiepskie przygotowanie lotu, skoro nawet nie wiedzieli że Witebsk jest zamknięty, a wybrali go jako zapasowe.

    Użytkownik jj pisze:

    To niewyobrażalna kompromitacja, jeżeli PIC żeby uciszyć "TAWS"

    "oszukuje go" i przestawia wysokościomierz na 760mm !!!

    I leci na radio, na ślepo, patrząc tylko za okno, a nie na przyrządy.

    Nie widział, że ma opadanie 8 m/s ??

    Użytkownik tawal napisał:

    cały problem z raportem MAK-u polega na innym sposobie myślenie i podejściu do metody lądowania. Rosjanie widzą to w.g. swoich przepisów /co wyraźnie powiedziała Anodina/. I dla nich decyzję podczas lądowania podejmuje pilot. Kontrolerzy są nijako do pomocy, ale nie mogą nic nakazać czy zabronić.

    Użytkownik Wiatrakowiec napisał:

    Czy podczas szkolenia, czy przy utrzymaniu uprawnień, jak facet w drugim fotelu mówi "odchodzimy", to się odchodzi...Bo inaczej się obleje. Albo zginie...

    Wniosek jest taki, że politycy i tak będą rozgrywać katastrofę politycznie. Mało kto z nich przeczyta raport w oryginale, bo nie zna języków obcych, prawie żaden nigdy nie latał jako pilot, więc nie ma żadnego pojęcia o tym, co w tym raporcie jest nawet po tłumaczeniu. Czytając forum pilotów i słuchając wypowiedzi doświadczonych lotników w TV ich ogromna większość zgadza się, że wina leży po stronie polskiej, a przede wszystkim po stronie pilota, który złamał szereg ostrzeżeń i procedur.


  8. Podam na przykładzie przeszukiwarki książek z księgarni Gandalf: http://www.gandalf.com.pl/k/historia/bea/#s widać wyraźnie jak wydawnictwa w grudniu sporo wydawały, a w styczniu mamy mało wydanych pozycji i są one o stosunkowo niskiej cenie. To stały styczniowy trend spowodowany np. remanentami, czy np. skutek VAT? Książki wydane do 31 grudnia 2010 r. mają 0% VAT i z takim VAT-em mogą być sprzedawane do końca kwietnia 2011 r., więc wydawnictwa - nie można się im dziwić - chcą wyprzedzać książki z 0% VAT-em, by jak najpóźniej wydawać z 5% stawką? Ewentualnie może trwają jakieś rozmowy na linii wydawnictwa-dystrybutorzy na temat kosztów VAT-u?


  9. Jaka jest dziś rola internetu dla studentów historii i historyków?

    Podstawową rolą internetu jest dostarczanie informacji, tutaj dzięki bibliotekom cyfrowym i licznym opracowaniom można z tego czerpać garściami. Wreszcie wielu uczniów, wręcz kopiuje informacje z portali i przedstawia jako własne. Raz w Liceum miałem niezły ubaw jak na lekcji historii moja koleżanka zaczęła przedstawiać referat całkowicie skopiowany z mojego portalu oczywiście o tym nie zaznaczając nawet w powiedzmy bibliografii.

    Wreszcie internet daje tyle więcej od książki, czy źródła, że można o tym podyskutować z szeroką gamą ludzi. Można swoje wnioski jak i wnioski innych poddać krytyce. Internet daje także dużo większe możliwości uzyskania pomocy np. w poszukiwaniu jakiegoś trudno dostępnego źródła.


  10. Nie mogłem się doczytać, co tam jest napisane... dlatego poprosiłem o "tłumaczenie". Prośbę ponawiam.

    Co do książek, szukałem ich właśnie na allegro, ale nie znalazłem.

    Co do dyskusji, to nie znam jej rezultatu inaczej, by jej nie zaczynał. Wczorajsza rozmowa z FSO mnie zainspirowała do jej rozpoczęcia, więc mówiąc kolokwialnie bez takich Secesjonisto : P


  11. Czy było lepiej nie wiem, ale wolniej na pewno nie. Podawane są w ostatnim czasie różne dane dla różnych tras i jeśli wierzyć prasie, to w kilku miejscach obecnie jest dużo wolniej niż w II RP. Ale jeśli porównuje się szynobusa, którego zdjęcie pokazał Wroobel z pociągiem, to jednak porównuje się rzeczy średnio porównywalne. Ktoś posiada porównanie takich czasów na różnych trasach w II RP i dziś?


  12. Mam pewne informacje z Konstytucji marcowej:

    Art. 123.

    Siła zbrojna może być użyta tylko na żądanie władzy cywilnej przy ścisłem zachowaniu ustaw do uśmierzenia rozruchów lub do przymusowego wykonania przypisów prawnych. Wyjątki od tej zasady dopuszczalne są tylko na mocy ustaw o stanie wyjątkowym i wojennym.

    Art. 124.

    Czasowe zawieszenie praw obywatelskich: wolności osobistej (art. 97), nietykalności mieszkania (art. 108) wolności prasy (art.105), tajemnicy korespondencji (art. 106), prawa koalicji, zgromadzania się i zawiązywania stowarzyszeń (art. 108), może nastąpić dla całego obszaru państwowego lub dla miejscowości, w których okaże się konieczne ze względów bezpieczeństwa publicznego.

    Zawieszenie takie zarządzić może tylko Rada Ministrów za zezwoleniem Prezydenta Rzeczypospolitej podczas wojny albo gdy grozi wybuch wojny, jako też w razie rozruchów wewnętrznych lub rozległych knowań o charakterze zdrady stanu, zagrażających Konstytucji Państwa albo bezpieczeństwu obywateli. Zarządzenie takie Rady Ministrów w czasie trwania sesji sejmowej musi być natychmiast przedstawione Sejmowi do zatwierdzenia. W razie wydania takiego zarządzenia, mającego obowiązywać na obszarze, obejmującym więcej, niż jedno województwo, w czasie przerwy w obradach sejmowych - Sejm zbiera się automatycznie w ciągu dni 8 od ogłoszenia owego zarządzenia celem powzięcia odpowiedniej decyzji.

    Jeśli Sejm odmówi zatwierdzenia, stan wyjątkowy natychmiast traci moc obowiązującą. Jeżeli Rada Ministrów zarządzi stan wyjątkowy po zakończeniu okresu sejmowego lub po rozwiązaniu Sejmu, zarządzenie Rządu powinno być przedstawione Sejmowi nowo wybranemu, niezwłocznie na pierwszym posiedzeniu.

    Zasady te określi bliżej ustawa o stanie wyjątkowym.

    Zasady czasowego zawieszenia wyżej wymienionych praw obywatelskich w czasie wojny na obszarze, objętym działaniami wojennymi, określi ustawa o stanie wojennym.

    Tryb z grubsza już mamy. Pozostaje kwestia owe ustawy o stanie wyjątkowym, która obowiązywała w maju 1926 r.


  13. W związku z tym, co teraz mamy na kolei proponuję wznowić temat : )

    Jest takie powiedzenie, że przed wojną regulowało się zegarki na dworcu, bo tak punktualnie pociągi przyjeżdżały. Czy kolej była środkiem powszechnej komunikacji, czy nie każdy mógł na nią sobie pozwolić?

    Dlaczego w okresie II RP pewne trasy kolejowe pokonywało się szybciej niż dziś? Przecież nie mieli lepszych lokomotyw? To kwestia tego, że było mniej pociągów, albo rzadziej się zatrzymywały, stan torów był lepszy? Te trochę wstydliwe, że po kilkudziesięciu latach później kolej jest na pewnych odcinkach wolniejsza.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.