Skocz do zawartości

Grzesio

Użytkownicy
  • Zawartość

    152
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Grzesio

  1. Nähmaschine czyli kukuruźnik

    Ciekawym czyjego autorstwa? To była nowa technika ataku, po raz pierwszy wówczas zastosowana, i 46 pułk więcej się z nią nie spotkał. Jeśli chodzi o ilość strąconych samolotów, to stracił cztery - najczęściej wszystkie przypisywane są Kociokowi, acz wg jednej relacji (J. Rudniewa) jeden samolot został zestrzelony z ziemi. Nocne myśliwce działały zwykle w pojedynkę, bez współpracy z reflektorami jako takiej, kierując się, przy współpracy koordynatora na ziemi, na wypatrzone czy ostrzeliwane z ziemi cele. Choć nieraz atakowały pociaki nie w rejonie celu, ale na trasie dolotu czy powrotu. Relacji z takich ataków, z oczywistych względów, praktycznie nie ma. Acz np. w kwietniu 1943 zaatakowany został w trakcie powrotu na lotnisko pociak z załogą J. Nosal / I. Kaszyrina. Atak myśliwca był dla załogi kompletnym zaskoczeniem - pilotka (Nosal) zginęła na miejscu trafiona w głowę, zaś nawigatorka zdołała dolecieć na lotnisko i wylądować.
  2. Źle rozumiesz. Oparłem się na konkretnych wyliczeniach dokonanych gdzieś tam w 1940-41 roku, wg których przy zastosowaniu zawieszenia na drążkach skrętnych przy tych samych gabarytach czołgu objętość przedziału bojowego mogłaby być zwiększona o bodaj 10%, przy jednocześnie zmniejszonej masie. Ufam, że ludzie Ci wiedzieli co liczą, a ich znajomość konstrukcji czołgów raczej nie ustępowała Twojej.
  3. Da, Zażygatielnaja Awiacionnaja Bomba. Z zewnątrz ZAB-100ck wyglądała tak samo jak FAB-100ck, różniła się wypełnieniem - substancją zapalającą na bazie azotanu sodu i oleju wrzecionowego, z kilkoma-kilkunastoma zapalającymi elementami elektronowymi.
  4. Nie, dwa robaczki s + cza, od stalistowo czuguna. Poza tym była jeszcze odlewana wersja FAB-100sł. Tu jest np. zdjęcie monolitycznej głowicy bomby FAB-100 lub ZAB-100 (zewnętrzne takie same), z zapalnikiem APUW: http://odkrywca.pl/forum_pics/picsforum19/dua_bombka_1.jpg
  5. Te szwy to są spawy - to jest po prostu rysunek bomby w wersji spawanej, ale były też odlewane i kute w jednym kawałku - te wersje nazywały się odpowiednio FAB-100scz i FAB-100ck.
  6. A dziękuję, też właśnie widzę, że dyskusja brnie nieco w ślepy zaułek. PS Jak w końcu znajdziesz ten T-34 z wąską wieżą z peryskopem, to koniecznie daj mi znać. Przypomina mi to skądinąd poszukiwania PzKpfw VI z wieżą odlewaną prowadzone na podobnym forum przez pewnego apologetę T-34. PS2 Dobra, nie będę taki. Oto garść interesujących linków, które - być może, o ile zechcesz - pomogą Ci zweryfikować swoje wyobrażenia na temat czołgu T-34: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=23493 http://www.historycy.org/index.php?showtopic=4062 http://www.historycy.org/index.php?showtopic=8982 Razem 92 strony dyskusji (z moim skromnym udziałem, aż mnie w końcu palec rozbolał od wysysania), ze swej natury dotykającej wszelakich możliwych aspektów, więc sporo można się dowiedzieć... PS3 Dobra, nie będę taki vol. 2. A oto garść książek, z których ssę z palca swoje argumenty (może kilku tam jeszcze i brakuje, pominąłem też starsze opracowania Magnuskiego itp.). Widać nie pozwalają one, niestety, na na tyle rzetelne zapoznanie się z tematem, abym zdolny był podjąć z Tobą zdrową i rozwijającą dyskusję - trudno, na więcej mnie nie stać: Bariatinskij M.: T-34, istoria tanka; Moskwa, 2003. Bariatinskij M.: T-34 vol. I; Warszawa, 2006. Bariatinskij M.: Sawietskije tanki w boju; Moskwa, 2007. Bariatinskij M.: T-34 w boju; Moskwa, 2008. Gonczarow W. (red.): Tankowyj proryw. Sawietskije tanki w bojach 1937-1942 gg.; Moskwa, 2007. Gonczarow W. (red.): Tankowyj udar. Sawietskije tanki w bojach 1942-1943 gg.; Moskwa, 2007. Kirsanow S.: T-34-76 snizu dowierchu, cz. 1, 2; Moskwa, 2006. Kołomijec M.: T-34 vol. V; Warszawa, 2009. Kołomijec M.: T-34 vol. VI; Warszawa, 2009. Łagutin A.: Stalingradskaja tridcatczietwierka; Moskwa, 2006. Michulec R.: T-34, mityczna broń, t. 1, 2; Warszawa 2002, 2003. Pawłow M., Pawłow I., Żełtow I.: Sawietskije sriednije tanki dawajennowo pierioda (1924-1941); Moskwa, 2000. Solankin A., Pawłow M., Pawłow I., Żełtow I.: Atiecziestwiennyje bronirowanyje maszyny 1905-1941; Moskwa, 2002. Solankin A., Pawłow M., Pawłow I., Żełtow I.: Atiecziestwiennyje bronirowanyje maszyny 1941-1945; Moskwa, 2003. Solankin A., Pawłow M., Pawłow I., Żełtow I.: Sriednij tank T-34 1939-1945; Moskwa, 2005. Swirin M.:Artillerijskoje waarużenije sawietskich tankow 1940-1945; Moskwa, 1998. Swirin M.: Broniewoj szczit Stalina. Istoria sawietskowo tanka 1937-1943; Moskwa, 2006. Swirin M.: Stalnoj kułak Stalina. Istoria sawietskowo tanka 1943-1955; Moskwa, 2007. Szyrokorad A.B.: Gienij sawietskoj artillerii; Moskwa, 2003. Szyrokorad A.B.: Tankowaja wajna na wastocznom frontie; Moskwa, 2009.
  7. 1942 o ile pamiętam, do tego niestandardowo ekranowany. Widywałem je nawet jeszcze w Alejach. Ale wracając do meritum - po co mam tam znowu iść? Żeby zobaczyć, że T-34/76 bez wieżyczek obserwacyjnych nie mają żadnych ruchomych peryskopów? Niestety, zdany jestem w tej chwili li tylko na swoją pamięć i to, co już kiedyś na forach pisałem. http://pl.wikipedia....erkampfwagen_II Podanie linku do wikipedii nie zmienia faktu, że PzKpfw II miał armatę automatyczną, ergo wystarczyła mu wieża dwuosobowa. Ja nie widzę problemu, skąd. Natomiast ładowniczy musiał być zgoła innego zdania, skoro załadowanie armaty zabierało mu przeciętnie 15-30 s. Czysta szybkostrzelność teoretyczna takiego działa oscyluje w okolicy 20-25 strz/min. W epoce też zresztą uznawano, że problem jest. Ujmę to tak - ta dyskusja o palności ropy vs benzyny nieuchronnie wychodzi przy każdej co większej dyskusji na temat T-34 i jeszcze nigdy nie doprowadziła do jednoznacznych wniosków, choć mądrzejsi od nas ją roztrząsali. I co nie zmienia faktu, że 70% zniszczonych T-34 spłonęło.
  8. Co nie zmienia faktu, że gąsienice T-34 uznano za zbyt szerokie, za ciężkie, za delikatne i o słabej przyczepności - i stopniowo je zwężano. Albo miano zwężać. Załadować w 20-30 sekund. Ciasnota tej wieży ograniczająca szybkostrzelność, uniemożliwiająca korzystanie ze szczelin obserwacyjnych itp. jest podnoszona we wszelakich analizach z okresu wojny, Nie wiem, jak tam było, ale różnica w stosunku do małej wieży była ponoć niewielka. Ale w T-34 był. Zresztą T-34/85 to już nieco inny jakościowo czołg - może najpierw ustalmy, o jakich wersjach mówimy. Zresztą wieża T-34/85 została skonstruowana dla armaty 76 mm, więc po wsadzeniu doń 85 mm różowo zapewne nie było. Pusta demagogia. W takim razie zapoznaj się, proszę, z historią rozwoju czołgu T-34. Zaczynając może nawet od projektu A-9. To teraz przyjrzyj się temu "podwyższeniu" uważniej. Miał. Owszem. Najwcześniejszej produkcji czołgi modelu 1940 miały prawie bezużytecznego popa na wieży i równie bezużyteczny peryskopik z boku włazu kierowcy. Wojenne T-34/76 bez wieżyczki dowódcy nie miały żadnych peryskopów. Niemal zgadłaś. Jak to na konferencji NKTP w 1943 zaczął swój referat na temat wyposażenia optycznego T-34 jeden z prelegentów: "nasze czołgi są ślepe". A wiesz, jak zakończyła się poligonowa próba pokonywania linii fortyfikacji polowych w 1940? Tak, że T-34 nie odnalazł większości celów.
  9. W zasięgu T-34 jest jeszcze jeden haczyk - wg danych oddziału technicznego NKTP z jesieni 1942 zasięg jazdy wynosił 200-220 km ze względu na zużycie paliwa, ale tylko 145 km ze względu na zużycie oleju.
  10. Dokładnie - czołg A-34 to jest rok 1939 (1. prototyp wyjechał w styczniu 1940, o ile pamiętam). I od samego początku był to czołg nieprzemyślany, żeby nie rzec beznadziejny. Moim ulubionym casusem jest tu przód kadłuba, wykonany w prototypach w postaci jednej płyty pancernej grubości 45 mm, zgiętej pod kątem 118 stopni. Rzecz w praktyce awykonalna - płyty pękały przy zginaniu (chyba 80%, jak nie lepiej, wykonanych elementów szło na złom), a problemy z utrzymaniem ich właściwej geometrii uniemożliwiały złożenie kadłuba. To tak na wypadek, gdyby ktoś jeszcze sądził, że przy projektowaniu T-34 ktokolwiek z konstruktorów myślał.
  11. A, jeszcze to mi przyszło do głowy... Wprawdzie temat T-34 drążyłem jakiś czas temu, a pamięć mam raczej krótkotrwałą, ale postawione przez Ciebie tezy zdają mi się co najmniej tyleż kontrowersyjne, co niczym nie poparte. Ale - żeby dyskutować o czołgu T-34 trzeba przede wszystkim wiedzieć, jaki to był czołg. A ja po prostu nie wiem. Ogólnie rzecz ujmując T-34 uchodzi za czołg: - szybki i zwrotny; - tani i prosty w produkcji; - prosty w obsłudze i remontach, mogący być obsługiwanym przez ledwie przeszkoloną obsługę; Tylko dlaczego w takim razie GRU donosząc uprzejmie o próbach T-34 w USA stwierdza, że uznano tam T-34 za czołg powolny i mniej zwrotny od czołgów amerykańskich? Dlaczego to samo stwierdzono na naradzie NKTP jesienią 1943 roku? Dlaczego na porównawczych próbach z BT-7 i PzKpfw III w 1940 wychuchany T-34 nie osiągnął nawet w warunkach poligonowych, na drodze, swej "papierowej" prędkości maksymalnej? Dlaczego stwierdzono wtedy, że T-34 jest drogi i skomplikowany w produkcji? Dlaczego w USA stwierdzono, że "rosyjskie czołgi znacznie ustępują amerykańskim w prostocie jazdy, manewrowości, sile ognia, prędkości jazdy, niezawodności mechanizmów i łatwości regulacji"? Dlaczego należało "Uprościć konstrukcję małych podzespołów, zwiększyć ich niezawodność i maksymalnie zmniejszyć konieczność dużej ilości regulacji. Porównując amerykańskie i radzieckie czołgi - oczywistym jest, że te ostatnie są znacznie trudniejsze w prowadzeniu. Od radzieckiego kierowcy wymagana jest wirtuozeria przy zmianie biegów podczas jazdy, szczególne doświadczenie w posługiwaniu się sprzęgłami bocznymi, duże doświadczenie mechanika i umiejętność utrzymywania czołgu w stanie jezdnym (regulacja i remont bezustannie psujących się podzespołów), co poważnie komplikuje przygotowanie mechaników-kierowców."? I tak można niemal w nieskończoność. Na część z tych pytań można próbować szukać odpowiedzi - np. niskie własności jazdy w terenie wynikały ze złego doboru przełożeń w skrzyni biegów, wspomnianych problemów z jej obsługą przez kierowcę (potęgowanych przez tylne jej umieszczenie) i, last but not least, prymitywnego mechanizmu skrętu skutkującego hamowaniem czołgu w zakrętach. Można wytknąć, że dławiony przez wadliwe filtry powietrza silnik nie rozwijał pełnej mocy... Ale pytanie pozostaje, jakim naprawdę czołgiem był wojenny T-34 - jakie miał rzeczywiste osiągi i prawdziwe parametry...? Gdzie by bowiem nie spojrzeć (no może poza opancerzeniem i - do pewnego stopnia uzbrojeniem) tam oficjalne raporty, wnioski, wytyczne, wyniki prób mówią dokładnie coś przeciwnego niż głosi legenda czołgu T-34.
  12. Czolgi niemieckie vs radzieckie ad '41

    Tak, jak Speedy napisał - chodziło o partię amunicji produkowaną tak gdzieś w 1939-40 roku, która była poddana w ramach cyklu technologicznego niewłaściwej obróbce termicznej i stąd wynikała jej niska penetracja.
  13. Przedział bojowy T-34 był ciasny, co prawda głównie wieża. Zastosowanie drążków skrętnych pozwoliłoby powiększyć objętość przedziału bojowego bez powiększania gabarytów czołgu, a także obniżyć masę czołgu. Nawet były w którejś z rosyjskich książek (Swirin? Bariatyński?) przytaczane wyliczenia z epoki, ile by się zyskało na wymianie zawieszenia. A co w tym z parodii? Najciekawsze jest to, że niski nacisk jednostkowy T-34 niekoniecznie musiał być zaletą - przekłada się to na nadmierną masę gąsienic, ich podatność na uszkodzenia i słabą przyczepność do podłoża. Co ciekawe, w trakcie rozwoju T-34 gąsienice były zwężane, a nie poszerzane... A T-34M miał mieć jeszcze węższe. Widać ludzie testujący T-34, wojskowi, konstruktorzy i inni tacy tych filmów nie oglądali. To nie musi być duże kołysanie, widoczne na filmie - wystarczy kilka cm, aby nie móc trafić w nic dalej niż na kilkadziesiąt metrów. PzKpfw II miał armatę automatyczną, nie potrzebował ładowniczego. W 1941 roku do linii wchodziły już PzKpfw III z armatami 50 mm. A wieża trzyosobowa przydawała się tak, że czołgi niemieckie dzięki dobrej widoczności, łączności i wynikającej z tego możliwości skutecznego działania były w stanie wymanewrować T-34 jak chciały i spuścić im manto, że aż miło - mimo, że teoretycznie nie powinny mieć w takim starciu cienia szansy. Łatwopalność to jest sprawa co najmniej dyskusyjna i raczej nie do rozstrzygnięcia. Amerykanie z czasem wprowadzili wieżyczki - póniejsze wersje shermanów, pershingi, chaffee itd. Na czołgach brytyjskich też z czasem pojawiły się wieżyczki - że pierwszego z brzegu cometa wymienię. Wszyscy byli głupi i niepraktyczni, tylko Sowieci wiedzieli co dobre?! Co lepsze, radzieckie czołgi przewidziane do wprowadzone do linii jako standardowe w 1941 roku, T-34M i T-50, też posiadały już wieżyczki. A tak poza tym, to peryskopy pojawiły się na T-34 dopiero w momencie wprowadzenia wieżyczek obserwacyjnych na wieżach typu mutra (1943, o ile się nie mylę?), czyli razem z wieżyczkami a nie zamiast nich. Wcześniejsze T-34 w ogóle nie miały peryskopów (pomijając niemal bezużytecznego POPa na najwcześniejszych seriach); a co sądzili wojskowi o widoczności z T-34 i jakie efekty dawała ona w praktyce - lepiej pomińmy milczeniem. A bo ja pamiętam skąd? Tym niemniej takie dane wynikały z prób poligonowych. Musisz zważyć na jedno - T-34 miał POTWORNIE ciasną wieżę, skonstruowaną do armaty 45 mm. Tak ciasną, że grubość ubrania załogi robiła różnicę. Amunicja ułożona była w dole kadłuba, dodatkowo w niefortunnie skonstruowanych szufladowych zasobnikach i ładowniczy musiał się po nią schylać, wychodząc z wieży, a samo załadowanie armaty w wieży też wymagało cyrkowych technik. Szczerze mówiąc w ogóle nie za bardzo to sobie wyobrażam w czołgu jadącym w terenie?
  14. Obawiam się, że pisze się o tym w większości rzetelnych opracowań poświęconych T-34. Rzeczywisty resurs silnika W-2 wynosił coś w okolicy 100 godzin, a w 1942 roku nawet około 30 godzin. - zajmowało dużo miejsca w i tak ciasnym kadłubie (zastosowanie drążków skrętnych pozwoliłoby na powiększenie przedziału bojowego); - zła jakość sprężyn powodowała, że podwozie siadało i czołg nie trzymał prześwitu; - źle dobrana charakterystyka resorów i brak amortyzatorów powodowały, że w trakcie jazdy czołg wpadał w kolebanie, a po strzale z postoju kołysał się silnie i długo. Tyle, że w czołgu T-34 to "tylko" trwało w warunkach poligonowych 20-30 sekund... Ogólnie wydaje mi się, że podczas walki dowódca dłuzej ładował niz dowodził.
  15. Iliuszyn IŁ-2

    O ile RS-82 czy M-8 miał rzeczywiście mały ładunek wybuchowy (0,36-0,64 kg), to RS-132, ROFS-132 czy M-13 już spory (1,9-4,9 kg), z tym że nadal nie były to pociski zdolne zniszczyć czołg średni bezpośrednim trafieniem; pomijając już prawdopodobieństwo trafienia - które było raczej niewysokie z przeciętnej odległości (powiedzmy 1-3% w przypadku celu punktowego, do kilku lub trochę ponad 10% w przypadku kolumny). Natomiast przeciwko czołgom użyć można było rakiet ppanc RBS-82 i RBS-132, z kinetycznymi głowicami (APBC) zdolnymi przebić odpowiednio do 50 mm i 70 mm pancerza. W roku 1944 skonstruowano kumulacyjną RBS-82 wz. 1944, aliści nic więcej o nim nie wiem
  16. Iliuszyn IŁ-2

    Tyle, że bombowiec nie musiał trafić prosto w czołg. Promień skutecznego rażenia bomby burzącej czy większej odłamkowej wynosił dla czołgu spokojnie kilka-kilkanaście metrów, zależnie od czołgu i wagomiaru bomby.
  17. Samobieżne działa przeciwlotnicze

    Z konstrukcji mniej lub bardziej typowych, używanych w liczbie n>1, Niemcy mieli takie: - Kfz. 4 - lekki samochód terenowy z 2xMG 34 - ciężki terenowy samochód osobowy z 2 cm Flak 30 lub 38 - 4,5 t częściowo opancerzony samochód ciężarowy z 2 cm Flakvierling 38, 3,7 cm Flak 36 lub 3,7 cm Flak 43 - Sd.Kfz. 7/1 - 8 t ciągnik półgąsienicowy z 2 cm Flakvierling 38 - Sd.Kfz. 7/2 - 8 t ciągnik półgąsienicowy z 3,7 cm Flak 36 - 8,8 cm Flak 37 auf Fgst. Zgkw 18t - 8,8 cm Flak 37 na opancerzonym ciągniku półgąsienicowym 18 t - Sd.Kfz. 10/4 - 2 cm Flak 30 na 1 t ciągniku półgąsienicowym - Sd.Kfz. 10/5 - 2 cm Flak 38 na 1 t ciągniku półgąsienicowym - Vomag Gesch.Kw. (4x6) - 8,8 cm Flak na podwoziu autobusowym - ciągnik półgąsienicowy sWS z 2 cm Flakvierling 38 lub 3,7 cm Flak - Sd.Kfz. 151/17 - 2 cm Flak 38 na opancerzonym transporterze półgąsienicowym - Sd.Kfz. 151/21 - 3 x 2 cm MG 151/20 na opancerzonym transporterze półgąsienicowym - Flakpanzer I - 2 cm Flak 38 na czołgu PzKpfw I - Flakpanzer 38 (t) - 2 cm Flak 38 na czołgu PzKpfw 38 (t) - Flakpanzer IV Wirbelwind - 2 cm Flakvierling 38 na czołgu PzKpfw IV (w wieży) - Flakpanzer IV Moebelwagen - 3,7 cm Flak 43 na czołgu PzKpfw IV (na platformie) - Flakpanzer IV Ostwind - 3,7 cm Flak 43 na czołgu PzKpfw IV (w wieży) W ZSRR powstało praktycznie tylko działo samobieżne ZSU-37 (armata automatyczna 37 mm na podwoziu pokrewnym do działa samobieżnego SU-76), ponadto używano armat automatycznych 25 mm i 37 mm na ciężarówkach oraz pojedynczych, podwójnych i poczwórnych ckm Maxim na ciężarówkach. Przed wojną wyprodukowano krótką serię 76 mm armat przeciwlotniczych wz. 1931 na trójosiowych ciężarówkach JaG-10. Anglicy posiadali z kolei Crusadera III AA z podwójnie sprzężonymi armatami przeciwlotniczymi 20 mm w wieży. Pzdr Grzesiu
  18. Najlepszy niszczyciel czołgów II wś

    Jako bardzo młody oficer, świeżo awansowany w lecie 1948, pamiętam żywo zwiedzanie pól bitew w Ardenach i natknięcie się na coś, co wyglądało jak cały pułk shermanów, który został kompletnie zniszczony. Shermany leżały grupami, wszędzie gdzie się spojrzało, oderwane wieże, porozrywane kadłuby, większość najwyraźniej spłonęła - nie darmo sherman był znany jako "Tommy Cooker". Jechały doliną i zostały najwyraźniej zaatakowane z flanki. Następny rzut skręcił więc w prawo, w stronę prześladowcy, ale nie miał specjalnej osłony na nowej linii ataku. Sprawcą tej masakry był pojedynczy jagdtiger, którego wielka bryła nadal zajmowała znakomitą pozycję ogniową na na farmie na szczycie dominującego wzgórza. Jagdtiger sam też był spalony, czy to przez atak lotniczy, czy może przez własną załogę, gdy skończyła jej się amunicja. Pamiętam tę scenę od prawie 40 lat, doskonały przykład niszczyciela czołgów wykonującego swą zabójczą pracę. George Forty, German Tanks of World War Two :th_l_pazzle: Pzdr Grzesiu
  19. Okresowo pancerz czołowy był wzmocniony przez dospawanie 15 mm płyt pancernych - a więc razem miał 60 mm. Można taki czołg zobaczyć m.in. w MWP w Warszawie. Silniki benzynowe M-17 także doraźnie montowano na T-34 w 1941 z racji na niedostatek W-2. Pzdr Grzesiu
  20. Hmmm... Dość ciekawa jest w tym aspekcie lektura wspomnień "Tankist na inomarkie" Dmitrija Łozy, walczącego na radzieckich M4A2. Wtedy można nabrać odwagi. Pzdr Grzesiu
  21. 4 stycznia 1943 w katastrofie zginęła major Marina Raskowa, jedna z pierwszych kobiet odznaczonych tytułem Bohatera Związku Radzieckiego (1938) i twórczyni trzech żeńskich pułków lotniczych WWS podczas drugiej wojny światowej. Raskowa prowadziła formację trzech Pe-2 z 587 pułku bombowego w drodze z Łopatina na front stalingradzki. Lot odbywał się w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych - w silnym zachmurzeniu, pod koniec przy zerowej widoczności. Podczas podchodzenia do lądowania, czy raczej poszukiwania lotniska Engels, wszystkie trzy samoloty uległy rozbiciu w pobliżu Wołgi - maszyna Raskowej uderzyła w wysoki brzeg rzeki i cała załoga zginęła, załogi pozostałych dwóch samolotów szczęśliwie przeżyły. Jako przyczynę uznaje się obecnie wybujałą ambicję Raskowej, która chciała się wykazać i podjęła lot w niesprzyjających warunkach, będąc do tego mało doświadczonym pilotem, niedawno przeszkolonym z nawigatora. Pzdr Grzesiu
  22. Uhm. Czyli czołgi Christie M1940 kupione przez ZSRR w 1931 roku nie były czołgami Christie, bo miały pionowe sprężyny? Mi tam się zawsze wydawało, że zawieszeniem "typu Christie" określa się duże koła, zasadniczo bez rolek biegu powrotnego, zawieszone indywidualnie na wahaczach o dużym skoku i amortyzowane sprężynami śrubowymi - a czy rozwiąże się on wahacz jako dźwignię jedno- czy dwustronną to już niuans formalny. Nie wiem, co to za rysunki, tym niemniej T-34 amortyzatorów nie miał. Natomiast w zawieszeniu pierwszej pary kół wykorzystano dwie sprężyny koncentryczne - z racji ich mniejszej długości. Pzdr Grzesiu
  23. A pozostałych już nie? Jednym z problemów trapiących T-34 był fakt, że on właśnie nie miał amortyzatorów w zawieszeniu. Przez to wpadał w trudno gasnące drgania i kolebania. Pzdr Grzesiu
  24. Technologie wojskowe

    A jakiś choćby szczątkowy kontekst? Skąd się pojawiło pytanie o ten kryptonim? Pzdr Grzesiu
  25. Me 163

    I tak i nie. Bo jeśli spojrzeć na tę kwestię w skali strategicznej, a nie taktycznej, to nie trzeba było aż powstrzymywać całych wypraw bombowych - wystarczyło zadać Aliantom straty w ludziach i sprzęcie większe niż byli w stanie uzupełniać. Pzdr Grzesiu
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.