Skocz do zawartości

sargon

Użytkownicy
  • Zawartość

    436
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez sargon


  1. No i chyba jeszcze Zama. Jezioro Trazymeńskie powinno być ważniejsze od Metaurus (moim zdaniem).
    Kartagina de facto przegrała 4 lata przed Zamą - bitwa miałą o tyle znaczenie, ze Rzymianie mogli się chełpic, ze pokonali Hannibala.

    Zas Trazymen jest o tyle wazny, ze to kolejna bitwa w której Rzymianie stracili masę ludzi - Metaurus przekreślił szanse na połączenie się Hazdrubala z Hannibalem.


  2. Jednak mam nadzieję, że choćby jakąś najmniejszą merytorykę wyciągnąłem z tej książki. W końcu dla osoby niezarabiającej 23 pln to dość dużo.
    W bibliotekach książki są za darmo.
    Jakie bitwy zyskały najważniejsze znaczenia w ciągu tych wojen? Jak dla mnie to II wojna punicka przepełniona jest takimi momentami, wręcz przeciwnie w pierwszej.
    Pierwsza też tyle że były to głównie bitwy morskie.

    W I WP imho można wymienić np. Mylae (ale znaczenie raczej symboliczne i psychologiczne dla Rzymian), ponadto oczywiście Eknomos i jeszcze Drepanon oraz Egady.

    W II WP to imho byłyby Trebia, Kanny, Ibera, Metaurus i Ilipa.


  3. A to w takim razie co spowodowało, że Hannibal poprowadził Kartaginę do tak licznych zwycięstw? Bez zdolności dowódczych z silną armią nic nie mógłby zrobić.
    Przecież nikt nie pisał, ze Hannibalowi brakło zdolności dowodczych - zresztą imho to najlepszy dowódca starożytnosci.
    Myślę, że zawczasu Kartagina zawdzięczała to wszystko właśnie Hannibalowi.
    Zawczasu? Tzn niby jak? Zawdzięczała zanim to zrobił?
    Dosyć że stosował nowatorskie działania to jeszcze posiadał rozum, który cechował się odważnymi posunięciami tylko wtedy, kiedy to było możliwe i dawało oczekiwany owoc.
    Posunięcia można wykonywać w zasadzie tylko wtedy gdy są one możliwe...

  4. Może coś go natchnęło i wziął sobie dosadnie budowę wyrazów przez niego używanych.
    Tia, z tyki krukami to też go natchnęło - geniusz po prostu. Jestem ciekaw ja Rzymianie zatapiali Kartagińczykom okręty skoro zamiast taranów mieli kruki...
    Wrażliwy chłopczyna dopiero teraz rozbudził się z napojonego snu lingwistyki i żałuje swego niedopatrzenia, przecież tylu egzemplarzy nie cofnie z obiegu i naszych domów.
    Gdyby się bardziej przyłożył to może wyszłoby coś lepszego niż godna pożałowania książka do kitu.
    Nie uważałbym to za błąd, jedynie niedopatrzenie.
    To już kwestia nazewnictwa i interpretacji - walnął się.

  5. Największym wrogiem stron prowadzących wojnę może być natura, która w gniewie okazuje się być niezłą mścicielką, niepohamowaną Sachmet. Już od początków świata o tym wiedzieli. Ryzykować nie chciał każdy
    Mając do wyboru pewną porażkę i możliwą porażkę rozsądny człowiek wiadomo co by wybrał.
    Jednak z ich oczu patrząc na tę sytuację, nie mieli pojęcia co znajdą na podbitych terenach. Mogli zyskać kamień, ruiny, padlinę albo też właśnie bydlęta. To tak jak droga w nieznane.
    Widzisz, ja nie wiem dlaczego miałaby to być jakaś droga w nieznane czy też ludzie Hannibala nie mogliby wiedzieć co zastaną na tamtych terenach. Celtowie często się zapuszczali na ziemie rzymskie, czy to w celach handlowych, czy tez łupieżczych.

    Armia Hannibala nie straciła zdolności bojowej.


  6. Choćby i tak.
    No to dając Rzymianom min. 6 tyg. na podjęcie przygotowań do obrony Rzymu miałby jeszcze mniejsze szanse.
    A może tak jakby szukać sprzymierzeńców u Greków, którzy jeszcze pamiętali "pyrrusowskie czasy" i lekko gojąca się rana mogłaby być rozdrapana przez Kartagińczyków, którzy uwypukliliby odrazę do Rzymian, co skutkowałoby powieloletnim odwetem.
    Większość miast greckich z Wielkiej Grecji była po stronie Kartagińczyków - podobnie większość na Sycylii.

  7. Jednak zwycięstwo to nie tylko rozsądek, lecz i odwaga, chęć przełamania barier i pokazanie światu kim jest dana jednostka i jej ojczyzna.
    Samą chęcią nic się nie zrobi.
    Jednakże sam dowódca rzymski - Polibiusz Korneliusz Scypion - zaskoczony był obecnością Hannibala i jego armii. Niejeden wolałby przegrać niż narazić się na walkę z żywiołem.
    Bez sensu - walka z żywiołem może (ale nie musi) skończyc się porażką.
    Większość bydląt jucznych.
    Nadrobili na dalszym etapie.

  8. Ale w tym wypadku może i lepiej. Nagle Kartagina podnosi się z porażki i ponadto wygrywa znaczące bitwy. Gdyby ktoś z dowódców "pomógł" w walkach Hannibalowi, mógłby go nakłonić do odwrotu argumentując to swoimi poglądami, wg których dalsze pochody przysporzą tylko problemów oraz zazdrością o wspaniałość na polu rodaka.
    Mocno wątpliwe - Hannibal i był dowodcą kartagińskim odnoszącym największe sukcesy.
    Moim zdaniem gdyby Hannibal ruszył na Rzym, wygrałby i zmienił bieg historii. Po pierwsze: miał dużo, bardzo dużo szczęścia, po drugie: posiadał bardzo doświadczoną armię, po trzecie: morale Rzymian znacznie spadły, quarto: panika, która ogarnęła Rzym była ogromna. Oczywiście znaczącą przeszkodą na pewno byłoby oblężenie - w końcu stolica wielkiego państwa posiadała wokół wiele punktów obronnych z mocną "załogą".
    O tym już pisałem w Alternatywie, Hannibal miał małe sznase na zdobycie Rzymu, wiec może zacytuję siebie:

    "Hannibal do oblężenia potrzebowałby całej swojej armii (i tak za małej do otoczenia Rzymu całkowicie) - czyli siły, która w rzeczywistości okazała się bodźcem pchającym Italików do odstępstwa, o czym niżej. Ponadto nie oblega się twierdzy z wrogiem za plecami - armia pretora Albinusa w Gallii została rozgromina przez Celtów dopiero pół roku po Kannach. Taki Kęciek nie bierze pod uwagę mieszkańców Rzymu, z których duża część walczyć umiała (ponieważ legiony wystawiano co roku, szło na to ok. 9-16% obywateli, a niemożliwe by co roku powoływano tych samych ludzi), a wszyscy mogli pełnić służbe pomocniczą. W Rzymie prócz 8 tys. legionistów znajdowalo się min. 30 tys dorosłych mężczyzn. Zaopatrzenie można było dostarczać Tybrem, po którym mogła przecież bez przeszkód pływać rzymska flota. Mury Rzymu zostały unowocześnione w ciągu 217 r.

    Poza tym Hannibal miał wielu rannych - jeśli na każdego zabitego przypadało 5 lekko i cięzko rannych (jak zresztą liczy Kęciek), to wtedy Hannibal bezpośrednio po Kannach z 34 tys piechoty i 9,8 tys jazdy któe przeżyło bitwę w pełni sprawnych mial tylko 8,8 tys jazdy i 6,5 tys piechoty. Jesli przyjmiemy, ze lekko ranni (czyli mogący walczyć) stonowili 2/3 rannych, to i tak będzie to maks. 9,5 tys jazdy i 25 tys piechoty.

    Oczywiście mógł poczekać kilka tygodni (czy nawet miesięcy, jak znów chce Kęciek), ale zaopatrzenie armii oblegającej miasto, we wrogim kraju, w czasie zimy byloby "dość problematyczne".

    Aha, wyżej wspomniałem o armii Albinusa, zniesionej dopiero na przełomie 216/215 r. Prócz tego pod koniec 216 r dyktator Iunius Pera dysponowal armią polową złożoną z 25 tys ludzi. Prócz tego pewną liczbą oddziałów dysponował Marcellus.

    W sumie do końca 216 r wystawiono cztery nowe legiony (nie licząc armii Albinusa). Legiones urbanae z pewnością nie byłby jedyną siłą jaka broniłaby Rzymu - a w 5 dni to do Rzymu Hannibal mógłby dotrzeć jedynie na kartach Liviusa.

    No i podstawowe kwestia - zaraz po Kannach Hannibal nie miał więcej sojuszników w Italii niż zaraz przed bitwą; absolutnie żadnych poza Gallami nad Padem. Własnie po to po Kannach rozdzielił armię - część pod dowództwem Magona "przekonywała" Italików na południu by poparli sprawę Kartaginy.

    Po co wdawać się w niepewne oblężenie Rzymu w momencie gdy do Hannibala dociera delegacja z Kapui proponująca poddanie miasta? W chwili gdy Italikowie zaczęli przechodzić na jego stronę (czyli po Kannach) absolutnie wszystko wskazywało na to, ze rachuby Hannibala zaczynają się sprawdzać."

    Poza tym wódz Kartagińczyków był świetnym pomysłodawcą, kto wie, może spadłby na Rzymian z nieba.
    raczej z grubo ponadmiesięcznym opóźnieniem.

  9. Odpuściłbyś ten mizerny błąd w druku. :}
    Błąd w druku? Jednorzędowce to monery, niezbyt to podobne.

    Nie ulega wątpliwości ze Nowaczyk nie miał o tym pojęcia inaczej nie używałby na okreslenie dwurzędowcow nazwy biremy, która jest nazwą łacińską - zapewne dlatego, ze nazwę grecką na okreslenie dwurzędowców już wykorzystał... ;)


  10. Jak już wspomniał Jarpen w pierwszych poście, umiał wygrywać bitwy, lecz nie wojny.
    Wygranie wojny było zadaniem Kartaginy - to Kartagina prowadziła wojnę, Hannibal był tylko jednym z dowódców.
    Szkoda, że nie posłuchał Maharbala.
    Bo był rozsądny i wiedział, ze nie jest w stanie zdobyć Rzymu po Kannach.
    Najsłynniejsza chyba jednak jest ta przeprawa przez Alpy - któż przy zdrowych zmysłach wybrałby się w tak wysokie góry w tak mroźną porę roku?
    Nie było innej drogi, ktora była jednocześnie łatwiejsza i dająca możliwośc zaskoczenia Rzymian. Zresztą straty Hannibala w Alpach są zazwyczaj mocno przesadzone - najprawdopodobniej nie stracił tam wiecej jak 12 tys. ludzi (czyli ok. 1/4 stanu osobowego przed przeprawą przez góry).
    Ponadto dotarcie nad Jezioro Trazymeńskie też było nie lada wyczynem. Przecież w tym mule armia straciła wiele (a konie podkowy :} ).
    I cóż tam takiego stracili?

    Jakie podkowy?


  11. A na podstawie czego wnioskujesz, że książka ta zawiera błędy (l.mn.)?
    Na podstawie lektury.

    Noooo, chyba że uznamy, ze Rzymianie faktycznie montowali kruki zamiast taranów (str. 41), procarze balearscy byli uzbrojeni prócz proc we włócznie (str. 49) i że okręty jednorzędowe to diery (str. 54) - jeśli tak uznamy, to faktycznie, książka nie zawiera błędów.

    No tak, ale myślałem, że jeżeli zacznę mówić o I wojnie punickiej, do tej właśnie wojny będziesz odpowiadał.
    Ale ja się odniosłem do wypowiedzi Explore, która dotyczyła bitwy pod Tynes i Kannami - czyli jak by nie było pierwszej i drugiej wojny punickiej.

  12. W tym samym czasie (wiosną 255 p.n.e.) [...] Do bitwy doszło pod Aspis

    Bernard Nowaczyk, Kartagina.

    No to źle mowi - po raz kolejny, bo nie jest to jedyny błąd w tej książce. Ogólnie jest cieniutka.

    Armia Regulusa obozowała wtedy w Tynes niedaleko Kartaginy (Polybios I, 31) - Aspis leżało jakieś 100 km na wschód, na przyl. Bon.

    Chodzi Ci o Wyspy Liparyjskie i Tyndaris?
    Raczej Trebię, Trazymen czy Herdoneę.

  13. Jednak te wypadki okazały się znacznie mniej ważne aniżeli Kartagińczyków, gdyż doskonale znamy zakończenia tych wojen.
    Tak, z uwagi na większe zasoby Rzymu.

    Ale tych dwóch bitew nie sposób okreslać mianem "wypadków przy pracy", ponieważ nie były to jedyne bitwy przegrane przez Rzymian w trakcie trwania wojen punickich - a nawet nie jedyne w których stracili większość armii.

    Aha, taka uwaga - ta bitwa w 255 r rozegrała się pod Tynes (niektórzy przyjmują też, ze nad Bagradasem - whatever), w każdym razie w okolicach Kartaginy. Aspis zostało zdobyte rok wczesniej i leżało w innej okolicy - bitwa w 256 r rozegrała się pod Adys.

    Jednak można też dopatrzyć się utrudnień dla Rzymian z strony przyrody. Rok 249 p.n.e., kiedy to schowawszy się w zatoce otoczonej zewsząd skałami, rozpoczął się sztorm. Po tej klęsce żywiołowej bardzo długo zwlekano z odbudową nowej floty.
    Rzymianie stracili w sztormach grubo ponad 500 okrętów - tj. więcej niż ogółem w bitwach z Kartagińczykami.

  14. Bitwa pod Aspis (255 p.n.e.) - słynny namiestnik, dowódca - Kantypas.
    Ksantippos.
    A gdyby tak został on jeszcze "na stanowisku" i podążył obcy naród do kilku zwycięstw morskich.
    Wątpię by znał się na walce na morzu lepiej od Kartagińczyków.
    Poza tym, rzeczywiście Kartagina, jako kraj żeglarzy i handlarzy, musiała dysponować grupą dobrych dowódców, umiejących prowadzić bitwy morskie.
    Raczej rolników niż handlarzy.

    Zresztą pisałem już o tym:

    https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=4256

    Bitwa lądowa pod Aspis to, podobnie jak w czasie II wojny punickiej bitwa pod Kannami, olbrzymi wypadek przy pracy...
    Cóż, to tych rzymskich "wypadków przy pracy" sporo było w czasie wojen punickich...

  15. Powstał związek frazeologiczny określający sytuację z tej wojny - "pyrrusowe zwycięstwo".
    Konkretniej, termin "pyrrusowe zwycięstwo" oznacza zwycięstwo okupione tak wielkimi stratami, że nie można zbyt wiele dalej przedsięwziąć (albo że wręcz się jest w gorszej sytuacji niż przed).

    W odniesieniu do bitew Pyrrusa jest to wymysł annalistyki rzymskiej.

    Jak oceniacie to starcie?

    [...]

    Dlaczego zakończyła się ona tak a nie inaczej? Jak przebiegała?

    Ale chodzi o walki na Sycylii?

    Pyrrus podporządkował sobie niemal całą wyspę - miasta greckie były z nim sprzymierzone, zaś kartagińską epikratię podbił w czasie kampanii w 277 r. Zostało mu do zdobycia tylko Lilybajon, jednak Kartagińczycy przygotowali się na oblężenie i Pyrrus okazał sie bezsilny, co nie dziwi - ta twierdza nigdy nie została zdobyta szturmem. Nie przyjął wtedy propozycji pokojowych Kartagińczyków, ktorzy proponowali mu nawet wsparcie w wojnie z Rzymianami, jeśli zostawi im Lilybajon - poważny błąd, przekreślający szanse zamknięcia jednego frontu. Dodatkowo wyprawa sycylijska wiązała się de facto z porzuceniem (czasowym, ale znaczącym) italskich sprzymierzeńców Epiroty na pastwę Rzymian.

    Plusem wyprawy było to, ze wrócił z większą ilością ludzi niż zabrał.

    Czy Grecy i Pyrrus mogli się dogadać w kwestii Afryki?
    Póki chodziło o walke z Kartagińczykami na Sycylii było OK. Z chwilą gdy Pyrrus zaczął roić sobie o inwazji Afryki - do czego z kolei Grecy nie mieli najmniejszej ochoty - trudno byłby znaleźć wspólne interesy Pyrrusa i Greków.

    Jak Grecy zaczęli stawiać opór, to Pyrrus się wkurzył i zaczął rządzić twardą ręką - i wtedy już była kicha.


  16. Najlepszym dowodem na to, że Aleksander był wybitnym taktykiem i strategiem jest mistrzowsko poprowadzona bitwa nad rz. Hydaspes. Nie było Parmeniona (wtedy już nie żył) i mimo to Aleksander znowu wygrał ,a nawet zastosował nowe elementy sztuki wojennej. Chodzi tu zwłaszcza o dezorganizację działań przeciwnika-Porosa i działania pozorujące. O gedrozji już pisałem taki wielki wódz jak Aleksander musiał mieć powód, aby maszerować przez Gedrozję. Wszakże jak rozpoczynał kampanię indyjską to nie maszerował ze swoją armią przez Gedrozję. I to jest już dowód, że nie był ani głupi ani szalony. A ty kolego już się pogubiłeś i wierutne bzdury wypisujesz. Jedynym za tym sensownym wytłumaczeniem powrotnego marszu przez Gedrozję jest pragnienie ukarania wojska przez Macedończyka za bunt nad Indusem. należałó się im i już. Aleksander musiał ich ukarać, bo na szali leżał jego autorytet wodza. Swoją drogą armia winna posłuszeństwa swojemu wodzowi. Równie dobrze można odwrócić kota ogonem i zapytać dlaczego armia okazała się pozbawiona braku wytrwałości?
    Tak, jasne. Fajne fantazje. :roll:

    Podasz w końcu z ktoego mojego postu wynika, ze Aleksander przegrał z hinduskim wojskiem?

    EDIT:

    Kufa, posty lecą jak kaczki w sezonie... ;)


  17. Armia zbuntowała się nad Indusem i syn Filipa II musiał ukarać ją za nieposłuszeńśtwo.
    Osobiście wątpię w takie motywy marszu przez Gedrozję (imho zdecydowała raczej chęć rywalizacji z Cyrusem i Semiramidą) - ponadto w moim odczuciu takie zachowanie już nie rzucałoby cienia, tylko wręcz podważało zdolności strategiczne Aleksandra, ponieważ kapitałem wodza są jego ludzie. I tylko głupiec bez potrzeby, dla własnego widzimisię i dobrego samopoczucia wytraca masę ludzi.
    Sargon znowu się nie zrozumieliśmy, bo ja z twoich postów wywnioskowałem, że chodziło tobie oto, że Aleksander przegrał w Indiach z wojskami Hindusów.
    Ekstra.

    To teraz konkretnie - z którego mianowicie mojego postu wywnioskowałeś, ze chodziło mi ot o, że Aleksander przegrał w Indiach z wojskami Hindusów.

    Podaj konkretny cytat.


  18. Bo po prostu nie kojarzę owej ciszy pod Gaugamelą, a Green i Nawotka też nic o tym nie piszą. A opierali się (siłą rzeczy) a tych samych autorach.

    Coś znalazłem, ale raczej nie chodzi tu o efekt psychologiczny - na naradzie przed bitwą pod Arbelą/Gaugamelą Aleksander miała nakazać oficerom, by armia maszerowała w ciszy, by żołnierze mogli usłyszeć rozkazy i błyskawicznie je wykonywać.

    Co do okrzyku bojowego - Arrian wspomina że w momencie decydującego ataku Aleksandra (Hetajrowie, Hypaspiści i cztery bataliony falangi) Macedończycy zaatakowali 'szybko i z głośnym bojowym okrzykiem', wciąż jednak nie widze tu dowodu na oddziaływanie psychologiczne (jak miało to miejsce pod Pelionem) - bitwa pod Gaugamelą była już dobrze w toku, Persowie widzieli atakujących Macedończykow, okrzyk nie miał tu wpływu na postawę perską. Persowie stawili bowiem opor atakowi Aleksandra i dopiero połaczony napor jazdy i falangi zmusił Persow do odwrotu.

    Yhm. Jednak i dla mnie nie ma to żadnego związku z tym co suponował Corbulo - celem zachowania ciszy nie było przestraszenie wroga nagłym okrzykiem i tak samo ciszy nie zachowywano do momentu gdy konnica Dariusza będą dobrze widoczni.

    Swoją drogą, wznoszenie bojowych okrzyków było normalną praktyką, nie widzę wiec sensu uwypuklać działań Aleksandra, które de facto były wyczajnym elementem każdego starcia.


  19. Chwileczkę, czyli nie masz przed sobą książki Dąbrowy?

    Jeśli tak, to skad mam wiedzieć, ze odn. tego milczenia nie pomyliło Ci się z sytuacją pod Pelion? Bo po prostu nie kojarzę owej ciszy pod Gaugamelą, a Green i Nawotka też nic o tym nie piszą. A opierali się (siłą rzeczy) a tych samych autorach.

    Gdyby rydwany były w ruchu to żołnierze Aleksandra raczejby się chwycili za lejce. Nie sądzisz?
    No własnie tak sądzę, bo chwytali za lejce - wynika to z cytatu. Jesli rydwan stoi to po co chwytać za lejce? Zeby sciągnąć woźnicę? Nonsens - puści lejce i kicha - trzeba brać za szmaty.

  20. Kolego przeczytaj uważnie jeszcze raz to co napisałem. Dąbrowa z pewnością musiał także powoływać się na źródła. Z palca tego nie wyssał.
    Skoro z pewnością, to nie powinieneś miec najmniejszych problemów z podaniem tych źrodeł. Dabrowa na pewno je podał w przypisach.
    Jeżeli zaś chodzi o te szwardony hetajrów to nie zapominajmy, że teren bitwy pod Gaugamelą to piaszczysta, rozległa równina. W związku z czym pędzące konie mogły wywolać spore tumany kurzu, a zatem ograniczało to widoczność. Jeżeli dariusz został nagle zaskoczny taką szarżą hetajrów i w odległości kilkunastu dostrzegł konnicę Aleksandra to wpadł w pooch bo zdawał sobie sprawę, że może nie zdążyć odpowiednio zareagować. Wybrał zatem instynktowna ucieczkę, a jego postawa udzieliła się jego przybocznym wojskom i potem reszcie wojsk.
    Jeżeli hetajrowie, jeżeli Dariusz...

    To dziwne, ze w ogole Aleksander dostrzegł lukę w szyku perskiej armii przez te tumany kurzu.

    EDIT:

    Oto fragment Arriana (Arr., III, 13-14: o zatrzymaniu rydwanów):

    "Albowiem natychmiast, gdy tylko wozy ruszyły naprzód, Agrianowie i procarze dowodzeni przez Balakrosa i stawiający oslonę królewską gwadrii obrzculi je pociskami. Zdarzyło się też, że niektórzy chwytali za lejce, ściągali woźniców i otaczając konie dobijali je. Niektóre wozy przemknęły przez linie bojową, ponieważ oddziały rozstępowały się na dany znak, gdy wozy nadjeżdżału."

    Z tego nie wynika, ze "zwierzęta poprostu się zatrzymały"...
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.