Skocz do zawartości

sargon

Użytkownicy
  • Zawartość

    436
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez sargon


  1. ale o wiele korzystniej dla finansów państwa było powołanie pod broń młodzieży, która nie zawsze w pełni była wyszkolona. co do niewolników, to faktycznie - nie chcę tylko gafy palnąć - powołano 2 legiony z wykupionych przez państwo, prawda?
    Prawda, dokładniej ok. 8 tys. niewolnych wykupiono.

    Co do Baeculi - tak, tam po raz pierwzy Scypion zastosował pierwozór kohorty, ale łączenie kilku oddziałów w jeden większy to imho jest zmiana struktury armii, nie struktury oddziałów.

    Odn okresu zaraz po Kannach - w celu pozyskiwania sojuszników Hannibal posłał na południe Magona ze sporą częścią swej armii, sam zaś poszedł do Kapui.

    Hannibal miał do wyboru: albo iśc na Rzym, albo pozyskiwać sojuszników. Jedno w dużej mierze wykluczało drugie, ponieważ pod murami potrzebowałby całą swoją armię - w połowie roku 216 istniała jeszcze nadpadańska armia Postumiusa Albinusa, który mógł Miastu pośpieszyc na pomoc.

    Zresztą oblężenie miasta, któewmu może przyjść z pomocą armia to nie jest najlepszy pomysł - łatwo z oblegającego stać się oblężonym.

    Po 216 r zdobycie Rzymu było dla Hannibala nieosiągalne.


  2. Inne tomisko, równie dokładnie opisujące historię Rzymu? Na myśl przychodzi mi tylko "Historia Rzymu" Ziółkowskiego. Pozycja wysoko ceniono ze względu na merytoryczność (w końcu prof. Ziółkowski jest uznawany za najwybitniejszego historyka starożytnego Rzymu w Polsce).
    Fenomenalna pozycja - świetnie opisane mechanizmy ekspansji Republiki, bardzo ładnie objaśnione możliwości podbojów za pryncypatu.

    Ogólnie książka cud miód.


  3. poniekąd Rzym nie mogł sobie finansowo pozwolić na wykup niewolników w tym momencie, co już świadczy o niepewnej podstawie państwa.
    Z tego co pamiętam poniekąd mógł, ponieważ dyktator Iunius Pera miał w armii wykupionych na koszt państwa niewolników na jesieni 216 r...
    to pod Baecula wygrał przez zmianę struktury oddziałów
    Serio, pod Baecula to było? A konkretniej mógłbym prosić?
    gdyby Hannibal, brzydko mówiąc, nie bujał się po Italii i zaryzykował jednak ostateczny marsz na stolicę, miałby szansę, biorąc pod uwagę sprzymierzeńców
    A dokładniej których sprzymierzeńców?

    I w ogóle o jakim momencie mówimy? Zaraz po Kannach?


  4. Rzym! zdecydowanie! na względzie mając to, że w końcu sam Eneasz "rozprawił" się z Kartaginą, zostawiając Dydonę. i mamy zarodek całego problemu. jak zwykle - przez kobietę.
    Eh, te legendy...

    Zresztą w tym wypadku Wiergiliusz moim zdaniem skłamał, ponieważ wątpię żeby jakakolwiek kobieta chciał wyjśc za 300-letniego zgrzybiałego starca, bo przecież Troja padła w początku XII w pne a Dydona to końcówka wieku IX pne. :)

    Najprawdopodobniej wszystko przez niepowstrzymaną chuć pomarszczonego starca-zbereźnika, który się napalił na młodą czarnulę :D

    zasadzie dlatego, że w ostateczności to Kartagina zebrała baty i została prowincją
    TAK!

    No to zeecydowanie mówi, ze Rzym był lepszy - w zabijaniu, to się mogę zgodzić. Coś jak drechy po meczu - który skosi więcej łbów ten lest "lepszy"...

    W gruncie rzeczy w łamaniu traktatów też, ale to nie novum, bo w tym akurat pewnie dzierży pierwsze miejsce. :P


  5. W gruncie rzeczy mogłoby wystarczyć, żeby Hazdrubal wygrał pod Iberą w 215 r. Miałby wolną droge do Italii, ponieważ kilka miesiecy wczesniej Celtowie rozbili armię Postumiusa Albinusa w Lesie Litańskim - kolonie nad Padem zostały ewakuowane.

    Wtedy w Italii znalazłaby się druga armia kartagińska krótko po bitwie pod Kannami

    Kartagińczycy mogli też wysłać armię sardyńską Hannibalowi zamiast na Sardynię, możliwości jest kilka.

    Poza tym na wojnie tylko jedna rzecz jest pewna - niespodzianki.


  6. Co do Rzymian - dość dawno przeczytałem w starym podręczniku (z poprzedniego wieku jeszcze, nie uczyłem się z niego, taki zabytek :) ), że Rzymianie w czasie I wojny punickiej jako pierwsi zastosowali abordaż. Ile w tym prawdy?
    Zero - abordaż był już stosowany na długo przed Rzymianami. Po to własnie byli hoplici na okrętach.

    Z tym, ze Rzymianie wykorzystując kruki (nie ivch wynalazek gwoli ścislości :D ) znacząco sobie sprawę ułatwili.

    Co do najlepszej floty - fenicka/kartagińska.

    To, ze rzymska flota w większości wypadków zwyciężyła kartagińską w I wojnie punickiej nie wynikało z przewagi jakościowej lecz ilościowej - z liczbności oddzialów piechoty morskiej na pokłądach. Kartagińczycy nie byli w stanie wystawić tak licznych oddziałów, co było praktycznie jedynym sposobem przeciwdziałania - zresztą sposób walki morskiej w starożytności nieodwołalnie wymagał, aby się zbliżać do wrogiej jednostki w celu jej zniszczenia - a to włąsnie było warunkiem sine qua non zadziałąnia kruka.

    Tak wieć zwycięstwa morskie rzymian nad Kartagińczykami w I wojnie punickiej nie wynikały z wyżsości ich floty, tylko z większych możliwości rektritacyjnych.

    Z wyjątkiem bitwy pod Egadami jakość floty rzymskiej dość znacznie odbiegała od jakości floty kartagińskiej. Widać to choćby po sztuce unikania burz :P


  7. Po bitwie nad jez. Trazymeńskim, przy ledwo napoczętym potencjale Rzymian, bez zaplecza logistycznego Hannibal nie był w stanie zdobyć Rzymu.

    Ponadto zostawał jeszcze Servilius ze swoimi conajmniej 20 tys ludzi, brak floty ze strony Hannibala - o szturmie nie ma co marzyć, a wzięciu miasta głodem też.

    Hannibal nie mógł wygrać - Kartagina mogła. :)


  8. Na marginesie dzień w którym tezy profesorskie z normalnych książek będę porównywał z tezami zamieszczanymi w internecie będzie chyba moim ostatnim, znacznie bardziej wolę sprawdzone i solidne tezy szacownych autorów niż - właściwie kogo?
    Szukajcie a znajdziecie... :roll:

    Sprawdzone i solidne tezy...., których nie za się udowodnić. Dobre. :lol:


  9. Jakże ciężko jest ciągle to przypominać ale jakby nie było nie przypominam sobie momentu w którym zwróciłbym się do mojego Przedmówcy wielce szacownego per "Ty" jeśli tak było to proszę zwócić mi uwagę na to niedopatrzenie, w każdym razie z tego co pamiętam zwracamy się do innych w ten sam sposób jak oni do nas, o ile forma przez nich przyjęta jest dla nas do zakceptowania wedle powszechnie obowiązujących norm. Niewątpliwie forma "Ty" jest dopuszczalna o ile życzą sobie tego obie strony i dają tego wyraźne sygnały - ja nie daję.
    Ojej, ze też w Regulaminie o tym nie ma... :roll:

    W swojej forumowej karierze ylko raz spotkałem się w podobnym pomysłem, domagania się odejścia od formy "Ty", ale użytkownik podał pełne imię i nazwiskow nicku, wiec imho jest jakoś usprawiedliwiony (choć dziwny - powiedzmy, ze oryginalny) - na każdym forum na którym się udzielam formą obowiązującą jest "Ty". Niestety - do ciekawe25 mogę się zwracać jedynie na 'Ty", nie mam podstaw do używania innych zwrotów...

    ale przytoczyłem również Jaczynowską.
    Ale napisałeś, ze poglądy wyniosłeś z Cary'ego i Scullarda, wiec Jaczynowską mogłes równie dobrze olać...
    Nie przeczytałem no i?
    Nie chodziło mi o to czy przeczytałęś, tylko czy znasz tezę. Zamieściłem kilka razy na necie, poszukaj..
    Taki jak przedstawiony pogląd przyjmuję. Inne nie odpowiadają mi ponieważ w sposób naciągany próbują zwykłe i typowe draństwo rzymskiej dyplomacji zamienić w złamanie nie wiem jak formalnego traktatu, konwencji zupełnie jakby poszukiwali sposobu dla wysłania w region rozjemczych sił onz tudzież interwencyjnych w celu poskromienia agresora.
    Ależ wg mnie to nie było "nie wiem jakie draństwo rzymskiej dyplomacji". Imho to było jak najbardziej zwyczajne draństwo rzymskiej dyplomacji, wielokrotnie stosowane...
    Śmiech jest niezmiernie przereklamowany, zwłaszcza gdy Empiryzm zaczyna się wrzucać w przeróżne symulacje i rozważania co by było itp. (co z badaniem tego co jest zamienia się w to co być "powinno") gdy finał jest taki że wystarczy spojrzeć na lata następujące po opisywanych wydarzeniach - na tej samej zasadzie Chińczycy mogli dokonać wszystkich odkryć geograficznych a indianie kolonizowac Europę - ale jakoś empiryzm temu przeczy, co jest bliskie anglosasom a europejczycy uwielbiają rozważania bez sensu.
    Widzę, zę nie wiesz o co mi chdzi. Scullard stwierdził, że chociaż Rzymianie w II w pne byli jeszzce barbarzyńcami (w porównaniu do Kartagińczyków), to czekał ich rozwój cywilizacyjny do poziomu nieosiągalnego dla Kartagińczyków.

    Skąd on wiedział, ze nieosiągalnego? Obliczył sobie czy wyprowaził jakoś?

    To jest włąsnie śmiech na sali, bo nie ma w tym krzty empiryzmu, racjonalizmu czy logiki. To czysta, bezpodstawna i bezsensowna gdybologia...

    Dorównali - kto kogo obległ, spalił i w niewolę wyprzedał wygrywając pod rząd 3 wojny, startując ze zbliżonej pozycji jesli chodzi o siły?
    W 264 r Kartagina była zbilożna pod wzgledem siły po Rzymu? Nie rozśmieszaj mnie (znów).

    Mógłbyś podać na jakiej podstawie tak twierdzisz?

    No chyba że holograficzna projekcja mami ludzkość by utrzymać faktyczny triumf Kartaginy w tajemnicy - by tacy jak ja mogli żyć spokojnie w fikcyjnym uwielbieniu rzekomych dokonać Rzymu. Rozbawienie niezmiernie umocowane i doskonale że ma miejsce, skoro nie ma innych możliwości...
    Tak, tak naprawdę to Kartagińczycy wygrali i a to wszystko sztuczki UKŁADU!

  10. I Pyrrusa i Hannibala rzymska propaganda przedstawila w zniekształconym świetle, tyle można powiedzieć, każdego pod różnym względem. Pyrrusa jako wodza, który tracił wiecej niż zyskiwał, zaś Hannibala jako barbarzyńskiego i zdradzieckiego wroga, kwintesencję Kartaginy w oczach Rzymian. :roll:

    Ale musze przynać, zę jest gorzej niż myślałem, skoro nie rozumiesz mojego pytania.

    Wszak sam napisałeś: "się zgadzam JAKI STRASZNY a jednak żeśmy pokonali - typowa propaganda historyczna, o niczym innym nie piszę absolutnie nie deprecjonując Hannibala, wręcz przeciwnie postawienie go tuż za Pyrrusem (choć całkiem zasłużone) czyni mu mimo jego niekwestionowanych zalet i geniuszu zaszczyt." (bold by sargon)

    Tak wiec pytanie wciąż aktualne...


  11. powołałem się na Jaczynowską również
    Napisałes, ze Twoje poglądy wywodzą się ze Scullarda i Cary'ego ( "TEJ KSIĄŻKI" - l. poj.) :roll:

    Tak wiec ściśle rzecz biorąc z żadnej innej.

    Ziółkowski jest zbyt krótki i można go jedynie porównać do Jaczynowskiej, a czytanie jednotomowych książek o Rzymie jest dla mnie dziś stratą czasu.
    Aha, czyli nie czytałeś...
    przyjąłem punkt widzenia który przedstawiłem powyżej - jest to uprawdopodobniona hipoteza - ustalenia tylko prawdopodobne - nie musi się nikomu podobać - nie lubię ciągłych sensacyjnych ustaleń w interpretacji tych samych od wieków źródeł.
    Aha, to tezy Carcopino tez nie lubisz jak rozumiem?
    A co do "dorównaliby" a dorównali? Scullard ma chyba taką samą jak ja kosmiczną pewność - typowy anglosaski pogląd oparty na empiryźmie - nie dorównali więc nie dorównaliby.
    Haha, rozbawiłeś mnie do łez.

    Pogląd "nie dorównali, wiec nie dorównaliby" ma być oparty na empiryźmie? Jasne. Chętnie bym zobaczył algorytm tego empiryzmu... :roll:

    Niby na jakiej podstawie piszesz, ze "nie dorównali"?

    Na jakiej podstawie dokonałeś (czy tam Scullard dokonał) ekstrapolacji na "nie dorównaliby"?

    Oczywiście Rzym i stalin, pol pot, Kościół Katolicki, hitler, mao długa lista analogii, zbrodni, krwi, bezinteresownego okrucieństwa i totalitaryzmu... Na szczęścia Rzym zbudował sobie pomnik i jego trwałość ani odemnie nie zależy ani nie jest warunkowana równie zmyślnymi porównaniami jak to które mój wielce szacowny Przedmówca pokusił się tutaj umieścić by ukazać... Tylko co?
    To, że Stalin też wybudował sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu :)

  12. Oczywiście, ze mogłby być takie przypadki, ale uznaję to za nieprawdopodobne z tego względu, ze strzelec aby mieć w ogóle jakąkolwiek możliwośc trafienia (nie mówiąc o samym trafieniu :) ) musi mieć cel - czyli wodza na tyłach - w zasięgu strzału i w obrębie widoczności.

    W bitwach trudno o jedno lub drugie lub o ogóle oba na raz.

    Jedynym wyjątkiem jest przypadek oskrzydlenia lub okrązenia, ale i tak to wtedy też rzadkie - znamienne, ze ani pod Gaugamelą ani pod Zamą żaden z wodzów nie został postrzelony.

    Spośród wszystkich możliwości zabicia obu, najbardziej prawdopodobny wydaje mi się jakiś wskutek walki wręcz - z tym, ze Hannibal po prostu angażował się w walkę tylko wtedy kiedy musiał, Aleksander zawsze.


  13. Zauważyłeś pytajnik na końcu zdania? :roll:

    Jeden podałeś, a poza tym nie każda strzała trafia (marny snajper :) ).

    O przykład poprosiłem, ponieważ SPYTAŁES SIĘ skad wniosek, ze do Hannibala nie strzelano. Ten co zapoałem, odnosi się do sytuacji gdy Hannibal zagrał w stylu Aleksandra.

    Wiec może jakiś przykład w bitwie kiedy do Hannibala strzelano gdy dowodził na tyłach?

    Co do łatwości - jest to względne. BYło go względnie łąwiej zabić niż Hannibala.

    Gdyby ABC napisał, ze "Aleksandra to nawet ja bym zabił" to bym się czepiał...


  14. ciekawe25 => Nie no, bez jaj...

    Poglądy budowane na podstawie jednej książki, to jest załosne...

    Chciałem się spytać co sądzisz o tezie Ziółkowskiego odn. Saguntu, ale nie wiem czy jest sens...

    Co do zafacynowania niektórych historyków Kartaginą (konia z rzędem kto wykaze, ze do takich należy Ziółkowski), to biorąc pod uwagę, ze Scullard z kosmiczną pewnością siebie zarzucił Kartagińczykom, ze nie dorównaliby w rozwuju Rzymianom, znaczy to ni mniej ni więcej, ze to jego postawa jest fanatycznie prorzymską...

    A że Polibiusz też był prorzymski to wiadomo nie od dziś...

    Choć z natury jestem dogmatyczny i chciałbym wytapiać nieskalany pomnik z brązu dla Rzymu...
    Spoko...

    Kiedyś stawiali pomniki Stalinowi...


  15. Dokładniej zlitowal się Klejtos Czarny (m.in.) - Aleksander mu potem podziękował używając argumentu nie do odparcia... :D

    Teoretycznie Aleksandra, praktycznie to chyba jednak nie było takie łatwe, w końcu nikomu się to nie udało.
    Było łatwiejsze niż w przypadku Hannibala, który nie dawał często okazji; nie sądzę, zeby ABC pisał ogólnie, żebyło łatwe samo w sobie - ale na tle rozsądniejszych dowódców antyku i owszem.
    Dlaczego? W nowożytności ich nie było, więc na pewno do nich nie strzelali, ale skąd wniosek, że nie robiono tego w ich czasach?
    A to może jakiś przykład, kiedy Hannibala postrzelono? :wink:

    Ja znam tylko jeden - pod Saguntem, kiedy zanadto zbliżył się do murów. W przypadku dowodzenia z tyłów nie znam żadnego takiego przykładu.


  16. Wzajemne stosunki Rzymu i Kartaginy - na moje to świetny temat na tragedię. Nadobna afrykańska dziewoja najpierw adorowana, a potem po "odmowie współpracy" :D brutalnie napastowana przez nadtybrzańskiego wieśniaka, jak to się naturalistycznie wyraził Kęciek "z gnojem mniędzy palcami"

    Do 264 r układały się poprawnie, nawet przyjacielsko. Zawierano kolejne traktaty - ok. 509 r i w 348 r. Ładne rozgraniczenie stref wpływów w 306 r (tzw traktat Philinosa - zapewne wieczysty znając Rzymian :D ), które jednak Rzym postanowil hmmm..., poważac tak jak zwykle poważał traktaty (oczywiście to yła prewencja w obronie własnej :wink: )

    Od 264 r to jeden ciąg pretensjonalnych żądań Rzymu - w 238 r zajęcie Sardynii nie doprowadziło do niczego, ponieważ Rzym zagroził osłabionej Kartaginie uzyciem siły, natomiast już w już ~20 lat później Kartagińczycy poczuli się na tyle pewnie, że pokazali Rzymianom, gdzie sobie mają wsadzić swoje bezpodstawne żądania - no i Rzym wypowiedział wojnę (oczywiscie w obronie własnej, a co :wink: )

    Po 201 r Rzymianie , puszący się ze zwycięstwa nad Hannibalem, nakazują się trzymać Kartagińczykom "granic, ktore zostaną okreslone" i nie wojować bez zgody Rzymu - reszta ma należeć do Masynissy.

    Granice jednakże nie zostały zbyt ściśle okręslone i Masynissa mógł praktycznie robić co chxciał - oczywiście Rzymianie przysyłali rozjemców, ale tak się jakoś dziwnie złożyło, że Kartagina z tch rozjemstw prawie nigdy nie wychodziła bez utraty spornego terytorium...

    Oczywiście to nie był koniec - przecież nikt nie mógł bezkarnie wykpic się kasą (choćby i niebotyczną) po tym, jak o mało co nie doprowadził do zguby Rzymu - musiał ponieść karę.

    I poniósł ostateczną - tak się ponadto składa, ze "kara" została wymierzona tuż po tym, jak Kartagina przestałą być dla Rzymu źródłem gotówki, ale to pewnie tylko zbieg okoliczności... :roll:


  17. Ile razy Rzymianie mieli okazję zabić Hannibala[...]
    Jeśli chce się kogoś zabić to nie czeka się na okazję tylko samemu się jej szuka lub „preparuje”.
    No ale mi chodzi o to, że Aleksander sam ułatwiał znalezienie okazji - bo chodzi chyba o okazję w bitwie, no nie? :P:(

    Najprościej zaoytać kogo było łatwiej zabić na polu bitwy - Aleksandra czy Hannibala?

    Dystans pozostawiam snajperowi niech sam ustali sobie, z jakiej odległości trafi i nieważne czy będzie strzelał do Napoleona, Hannibala czy Aleksandra.
    Do dwoch ostatnich watpię by ktoś strzelał w starożytności, zas w nowożytności...
    Tylko w cytowanym przez Ciebie zdaniu chodziło mi o to, że charakter nie do końca jest rzeczą przyrodzoną, na całokształt składa się kilka czynników (nie chcę wkraczać w psychologię) i nie jest powiedziane, że Aleksander żyjąc w innych czasach byłby wychowany tak samo, więc jego charakter mógł być inny ergo nie jest powiedziane, że żyjąc w XIX wieku szarżowałby do ataku w pierwszym szeregu.

    Dlatego twierdzę, że nie da się rozstrzygnąć, kto były zwycięzcą w pojedynku Aleksander – Napoleon.

    ... no własnie.

    Generalnie się z tym zgadzam - temat był od początku "ja sądzę ze wygra Nap./Aleks. ponieważ..." :(


  18. wystarczyło go zabić
    To można powiedzieć przy każdym dowódcy.
    Ile razy Rzymianie mieli okazję zabić Hannibala, a ile razy Persowie czy kto tam jeszcze Aleksandra? :)
    Żeby ominąć armię wystarczyło nająć snajpera.
    Za Napoleona może i tak - na ile oceniasz dystans?

    A odnośnie Hannibala?

    Tak, ale charakter tylko częściowo jest rzeczą przyrodzoną reszta to sprawa wychowania, wpływu otoczenia i pewnie paru innych uwarunkowań.
    Szarżowanie do walki osobiście kończy się zazwyczaj snem wiecznym - choćby Gustaw Adolf, Ulrich von Jungingen, Epaminondas...
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.