Bejdak
Użytkownicy-
Zawartość
184 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bejdak
-
Z tego co pamiętam Maczek w swojej książce "Od podwody do Czołga" wspomina, że do brygady trafiły zamiast nowych czołgów 7TP stare Vickersy E, a wozy, które pierwotnie miały wejść w skład 10 BK walczyły w składzie Armii ".
-
Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie - Uczelnia znana i ceniona na całym świecie. Mam niewątpliwą przyjemność już drugi rok studiować na jednym z jej wydziałów.
-
Gdzie walczyli wasi krewni?
Bejdak odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polacy na wojennych frontach
Może trochę nie na temat, bo to nie ta wojna, ale pochwalę się, że mój pradziadek walczył w "Błękitnej Armii" gen. Hallera. Dosłużył się stopnia st. sierżanta. Wzięty do niewoli w wojnie polsko-bolszewickiej gdzieś na froncie południowym uciekł do kraju wraz z grupą innych żołnierzy przez... Murmańsk. W czasie drugiej wojny z zmobilizowany do Armii "Prusy" do 1 bat.8pp 3 DP Legionów w zamieszaniu jakie panowało w Zgrupowaniu Południowym udziału w walkach nie wziął. W okresie okupacji czynny działacz Związku Syndykalistów Polskich. Zamęczony na Pawiaku najprawdopodobniej pod koniec maja 1944. -
Podobno nawet czołowy pancerz TKS-a był na tyle słaby, że po przyjęciu serii pocisków z MG-34 załoga była ranna i wykluczało to pojazd z walki. Nie wiem, czy było to spowodowane przebiciem pancerza, czy też odłamkami powstałymi po uderzeniu kul. Świadczyłoby to o słabej jakości stali używanej do produkcji.
-
Czołgi francuskie projektowane były w oparciu o doświadczenia pierwszowojenne - były powolne, miały gruby pancerz i małokalibrowe armaty. A np. brytyjski Crusader? był czołgiem średnim a przy okazji był to czołg szybki, przeznaczony do wykonywania rajdów na tyły wroga (patrz Afryka Północna).
-
Kampania Wrześniowa...
Bejdak odpowiedział mer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Z tego co gdzieś wyczytałem, to nasz wywiad był na tyle dobry, że w przeddzień wojny nasze dowództwo znało zarówno rozmieszczenie wojsk niemieckich jak i liczebność. Ponoć pomylili się tylko o dwie dywizje... -
Rankiem 1.I.1945 Luftwaffe przeprowadziła swoją ostatnią akcję na tak dużą skalę. Równocześnie z prowadzoną na ziemi operacją "Herbstnebel" - ofensywą w Ardenach niemieckie Naczelne Dowództwo zaplanowało akcję, która miała na celu zmianę stosunku sił lotniczych i przywrócenie panowania w powietrzu. Samoloty Luftwaffe miały zaatakować lotniska alianckie w Belgii i Holandii niszcząc jak największą liczbę samolotów na ziemi wykorzystując element zaskoczenia. Niemcy uzgodnili trzy hasla, o ktorych zostali powiadomieni dowodcy Grup. Zakodowane hasla to: Verus z zaznaczona data ataku. Teutonicus ktory potwierdzal date ataku z pierwszego sygnalu, i wtedy dowodcy powinni otworzyc koperty z celami. Hermann ktory oznaczal godzine startu. Wszyscy dowodcy wyzszego szczebla byli zdziwieni gdy w dniu 31 grudnia otrzymali zakodowane slowo Varus z data 1.1.45, i za chwile Teutonicus potwierdzajaca te date ataku. Po poludniu otrzymali ostatnia czesc - Hermann z podana godzina ataku na 9.20. Niemcy na 1 stycznia wystawili ponad 800 samolotow roznych wersji jak Me-109, Fw-190, Me262 i samoloty ktore mialay doprowadzic mysliwce nad cel: Ju-88 i Ju188 “pathfinder”. Sily niemiecki zostaly podzielone na trzy grupy, pierwsza miala atakowac wezly lotnicze w Brukseli, druga w okolicach Arnhem-Eidhoven a trzecia w okolicach Venlo. Na nieszczęście dla Niemców w drodze nad cele ich samoloty zostały ostrzelane przez ich własną artylerię p-lot, która rozbiła zwarte szyki samolotów. W konsekwencji nad poszczególne cele docierały niewielkie grupy myśliwców niemieckich. Uprzedzili oni tymi atakami obronę przeciwlotniczą, a także samoloty Alianckie w okolicy, które przerywały swoje misje i leciały z odsieczą. Niemcy z głównej grupy gdy nadlecieli nad cele, zostali celnie ostrzelani z ziemi, a paru także zderzyło sie ze swoimi kolegami, którzy atakowali drugi raz to samo lotnisko. Powstał bałagan, gineli dowodcy. Po pewnym czasie, nie miał kto dowodzić samolotami, i każdy latał na własną rękę. Do tego doszły samoloty Alianckie, które włączyły się do walk. Straty alianckie wyniosły 350 samolotów, a 220 dalszych zostało uszkodzonych. Straty Luftwaffe wyniosły około 280 samolotów i około 220 pilotów zabitych lub wziętych do niewoli. Straty aliantów odrobiono w ciągu tygodnia, a Niemcy roztwonili swoje i tak już bardzo skromne siły. Po tej operacji nastapił bunt w Luftwaffe. Wielu pilotów ze statusem asa zamalowywało swastyki w swoich samolotach a na konferencji w Berlinie w dniu 22 stycznia, gdy piloci tacy jak Graf, Lutzow, Neumann, Rodel, Steinhoff i Trautlot zredagowali pismo Goringowi o jego niekompetencji, ten wpadł w furie. W ciagu 48 godzin Lutzowa i Trautlofta zdymisjonowano, pozbawiono stanowisk i wysłano na front wloski. Co myślicie o tej operacji? Czy była to przemyślana decyzja, czy akt rozpaczy? A może możnabyło lepiej zagospodarować owe samoloty? Czekam na opinie.
-
A ja dodam do tego, że przed inwazją należało zgnieść ewakuujących się żołnieży, a nie pozwolić na ucieczkę na Wyspy tylko pod bombami Luftwaffe.
-
Pomijając fakt, że przez ponad godzinę ORP "Piorun" był jedynym, który utrzymywał kontakt z niemieckim pancernikiem i skupiając na sobie ogień pozwolił na otoczenie "Bismarca" przez dywizjon niszczycieli brytyjskich, który wykonał atak torpedowy... to pewnie jego brak byłby niezauważalny. Skoro jak twierdzisz jego misja była bezcelowa, to dlaczego nie uważał tak król Jerzy VI, który nadał dowódcy "Pioruna" kmdr. Pławskiemu Distinguished Service Cross za tą akcję?
-
Jest to sprawa trudna do rozstrzygnięcia, bo każdy chciałby przywłaszczyć sobie tytuł pogromcy asa Panzerwaffe. Z tego co wyczytałem (niestety nie pamiętam gdzie) to zginął on na odcinku, na którym nie mógł spotkać się z Polakami.
-
Dla ciekawych tego tematu mogę polecić książki "Imperium na kolanach" Mirosława Kuleby i "Dziennik snajpera" Władysława Wilka. Pierwsza jest dokładnym studium pierwszej wojny (1994-1996), włącznie z historią powstania republiki i podłożem polityczno-gospodarczym walk. Druga natomiast książka jest pamiętnikiem Polaka, który zaciągnął się do Specnazu Gełajewa i walczył jako snajper na froncie szatojskim.
-
Po pierwsze nie kopiami a lancami. Poza tym takie ataki pokazywane były tylko w niemieckich kronikach propagandowych. Faktem jest, że jeden z ułanów 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich zachaczył szablą o lufę niemieckiego czołgu, co wykorzystywano później jako element propagandy jakoby ułani rzucali się z szablami na czołgi. Do walki z czołgami kawalerzyści używali działek Boforsa, rusznic i karabinów p-panc. Zdażały się także sytuacje, w któruch szarżujący ułani obrzucali czołgi granatami. Co więc powiesz o tym, że niemcy na przełomie 1942/43 roku utworzyli własną brygadę kawalerii. Czy to świadczy, że Wermacht był zacofany. Fakt posiadania przez Polskę tak licznych oddziałów kawalerii spowodowany był tym, że stanowisko GISZ-a piastował kawalerzysta Rydz-Śmigły, który nominację tę zawdzięcza swojemu charakterowi (bo spodobał się Piłsudskiemu). W rzeczywistości polskie brygady kawalerii były lepiej uzbrojone od analogicznych pododdziałów piechoty(brygada kawalerii odpowiadała pułkowi piechoty, a pułk kawalerii kompanii), szczególnie w środki p-panc. co w połączeniu z ich mobilnością dawało nieraz doskonałe efekty. Co do szarżowania, to w regulaminie kawalerii jest napisane, że kawaleria porusza się konno, walczy pieszo a w szczególnych przypadkach szarżuje. We wrześniu 1939 roku odbyło się 16 szarż z których trzy załamały się w ogniu. Załączam tu liste kilkunastu najważniejszych szarż kampanii wrześniowej. Krojanty - 01. 09. Szarża dywizjonu 18. Pułku Ułanów Pomorskich (1. szw., 2. szw., po jednym plutonie z 3. i 4. szw.) dowodzonego przez dowódcę pułku płk Kazimierza Mastalerza. Atak ten był częścią działań mających na celu powstrzymanie natarcia nieprzyjaciela dla umozliwienia wycofania się z zagrożonych pozycji własnej piechocie. Dywizjon polskiej kawalerii wykonując manewr na tyły skrzydła niemieckiej 2. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej zaskoczył podczas odpoczynku około 800 osobowy oddział tej jednostki. Niemcy ponieśli ciężkie straty, całkowitego rozbicia uniknęli jednak dzięki ogniowi broni maszynowej transporterów ubezpieczających ich postój z pobliskiego lasu. Podczas szarży poległ dowódca pułku ułanów płk Kazimierz Mastalerz, dowódca 1. szwadronu rtm. Eugeniusz Świeściak, ppor. Milicki, ppor. Unrung oraz 25 ułanów. Działania polskiej kawalerii na tyłach niemieckich jednostek wywołały silne zaniepokojenie w ich dowództwach. Mokra - 01. 09. Szarża 1. i 3. szwadronu 19. Pułku Ułanów Wołyńskich na ugrupowane w lesie pod wsią Mokra oddziały niemieckiej 4. Dywizji Pancernej. Dzięki zaskoczeniu nieprzyjaciel nie stawił silnego oporu i w popłochu opuścił swoje pozycje. Podczas szarży użyto lanc. Dowodził nią rtm. Antoni Skiba. Lasy Królewskie w rejonie Janowa i Krzynowołgi Małej - 01. 09. Patrol 11. Pułku Ułanów Legionowych dowodzony przez ppor. Władysława Kossakowskiego prowadząc obserwację nieprzyjaciela natknął się na pododział kawalerii niemieckiej. Ppor. Kossakowski zdecydował się przeprowadzić szarżę, oto jak wspomina te wydarzenia: "Przy końcu tej wędrówki, na skraju jeszcze jednej polanki zobaczyliśmy oddziałek kawalerii niemieckiej. Oni nas nie widzieli, ale stali na naszej drodze jakoś pod słońce. Spytałem swoich - szarżujemy? W odpowiedzi usłyszałem wyciągnięcie z pochew szabel. Nie będąc widziani, ustawiliśmy się szeroko i z ogromnym wrzaskiem wycwałowaliśmy z lasu. Zaskoczenie było całkowite, ale przyjęto szarżę, tylko że nasz impet był większy. Właściwie minęliśmy się między sobą. Pamietam że kpr. Juckiewicz nadział jakiegoś Niemca na lancę. Galopowaliśmy w swoja stronę, a Niemcy w swoją. Bylismy wszyscy niebardzo przytomni z emocji strachu. Tuż były już placówki naszej piechoty, wielka ulga. Do pułku dołączyliśmy późnym wieczorem." Borowa - 02. 09. 1. szwadron 19. Pułku Ułanów Wołyńskich pod dowództwem rtm. Antoniego Skiby wykonał atak w szyku konnym na szwadron niemieckiej kawalerii dywizyjnej. Nieprzyjaciel wycofał się ze wsi Borowa nie podejmując walki. Osuchowo - 11. 09. 1. szwadron 20. Pułku Ułanów pod dowództwem por. Jana Burtowego przebija pierścień niemieckiego okrążenia. Kałuszyn - 12. 09. Wykonana w nocy szarża 4. szwadronu 11. Pułku Ułanów Legionowych na ugrupowane w Kałuszynie wojska niemieckie. Była najprawdopodopodobniej efektem pomyłki. Dowódca 6. Pułku Piechoty Legionów, chcąc przeprowadzić rozpoznanie wydał rozkaz "Kawaleria naprzód!", co dowodzący 4 szw. 11 puł. por. rez. Andrzej Żyliński (w zastępstwie rtm. Franciszka Wrzoska) uznał za rozkaz szarży. Atak kawalerii mimo dużych strat przyniósł sukces i znacznie przyczynił się do odbicia Kałuszyna. Mińsk Mazowiecki - 13. 09. Szarża 1. szwadronu 2. Pułku Ułanów Grochowskich, atak polskich kawalerzystów załamał się. Maliszewo - 13. 09. 1. szw. 27. Pułku Ułanów dowodzony przez rtm. Borysa Gierasiuka po kilkugodzinnej walce pułku wykonał szarżę w pościgu za pobitym nieprzyjacielem biorąc licznych jeńców i zajmując Maliszewo. Brochowo - 15. 09. Szarża części 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich na niemieckie pozycje. Do starcia jednak nie doszło, atak został wykonany w martwym polu celem uzyskania efektu psychologicznego. Właściwe natarcie odbyło się w spieszeniu. Gajówka Dembowskie - 16. 09. Pluton 4. szwadronu 17. Pułk Ułanów Wielkopolskich natarciem w szyku konnym zmusza nieliczną placówkę niemiecką do opuszczenia stanowisk. Wólka Węglowa - 19. 09. Gros 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich (bez szw. ckm i plutonu ppanc. które wykonywały samodzielne zadanie) pod dowództwem płk Edwarda Godlewskiego otrzymał rozkaz rozpoznania sił niemieckich w rejonie Wólki Węglowej. Pozbawiony ciężkiego uzbrojenia pułk musiał lawirować pomiędzy pozycjami nieprzyjaciela. Podczas marszu dołączył do niego niewielki oddział kawalerzystów 9. Pułku Ułanów Małopolskich. Płk Godlewski licząc na zaskoczenie wydał rozkaz szarży w kierunku ogólnym na Wólkę Węglową. Na czele szarży ruszył w linii 3. szw., dowodzony przez por. Mariana Walickiego, za nim kolejno szwadrony 1., 2., 4. Ułanom udało się zaskoczyć przeciwnika podczas odpoczynku, dzięki czemu atak w pełni się powiódł i oddział stał się pierwszym z armii "Poznań", któremu udało się przebić po bitwie nad Bzurą do oblężonej Warszawy. Podczas wykonywania ataku pod rannym kpr. Feliksem Maziarskim trzymającym drzewce sztandaru 14. Pułku Ułanów padł koń. W ostatniej chwili kpr. Mieczysław Czech podjął od niego sztandar i dołączył do dowódcy, za ten to czyn gen. Juliusz Rómmel odznaczył go swoim własnym orderem Virtuti Militari. Powodzenie natarcia w szyku konnym okupiono ciężkimi stratami spowodowanymi głównie przez ogień czołgów (105 zabitych ułanów i 100 rannych tj. łącznie ok 20% stanu), w wyniku poważnych ran zmarł prowadzący szarżę por. Walicki. Tym którzy dostali się do niewoli obiecano za bohaterstwo zwolnienie do domu, obietnicy jednak nie dotrzymano. Jeńcy polscy którzy przyznali się do udziału w szarży zostali rozstrzelani. Pozostałym prowadzonym przez wachm. Rudolfa Zeneckera udało się nocą zbiec i dołączyć do pułku. Włoski korespondent wojenny, Mario Appelius, będący obserwatorem szarży opisał ją w sposób następujący: "Nagle bohaterski zespół kawalerzystów w sile około paruset koni wyłonił się w galopie z zarośli. Nacierali oni mając w środku rozwinięty sztandar...[wg relacji kpr. Maziarskiego były to tylko drzewce sztandaru z wysuniętymi z pokrowca wstęgami Krzyża Virtuti Militari - ML] Wszystkie niemieckie karabiny maszynowe umilkły, a tylko działa strzelały. Ich ogień stworzył zaporę ogniową na przestrzeni 300 metrów przed liniami niemieckimi. Polscy kawalerzyści nacierali całym pędem jak na średniowiecznych obrazach! Na czele wszystkich galopował dowódca z podniesioną szablą. Widać było, jak malała odległość pomiędzy grupą polskich kawalerzystów a ścianą niemieckiego ognia. Szaleństwem było kontynuować tę szarżę na spotkanie śmierci. A jednak Polacy przeszli". Łomianki - 19. 09. Szarżą do Warszawy przebił się zwiad 6. Dywizjonu Artylerii Konnej. Kamionka Strumiłowa - 21. 09. Szarża 3. szwadronu 1. Dywizjonu Konnego zgrupowania płk Halickiego. Krasnobród - 23. 09. 1. szwadron 25. Pułku Ułanów Wielkopolskich ponosząc ciężkie straty zajął Krasnobród, biorąc do niewoli sztab niemieckiej 8. Dywizji Piechoty. Na przeciw polskiej szarży wyszedł pododdział kawalerii niemieckiej, nie zdołał on jednak wykorzystć korzystniejszego dla siebie terenu (szarża z góry) i został zmuszony do odwrotu. Dowódca polskiego szwadronu por. Tadeusz Gerlecki poległ. Husynne - 24. 09. Szarża ok. 500 kawalerzystów z zapasowego szwadronu 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich, Dywizjonu Konnego Policji Państwowej i kawalerii dywizyjnej na piechotę Armii Radzieckiej. Podczas walk oddziały polskie znajdujące się w rejonie wsi Husynne zostały otoczone, wówczas kawaleria otrzymała rozkaz ataku szarżą na lewe skrzydło Rosjan. Atak prowadziła Policja Konna, na widok której nacierająca piechota przeciwnika rzuciła się do ucieczki ponosząc ciężkie straty. Naprzeciw polskiemu natarciu, wyszedł jednak silny oddział pancerny i zmusił kawalerzystów do odwrotu. Polacy ponieśli równie dotkliwe straty co radziecka piechota, następnie zostali okrążeni i zmuszeni do kapitulacji. Morańce - 26. 09. 27. Pułk Ułanów na rozkaz dowódcy Nowogródzkiej BK wykonał dwie szarże na niemiecki batalion piechoty broniący wsi Morańce. Atak załamał się, poległ dwodca 3.szw. rtm. Józef Kwieciński, dowódca 2. szw. por. Stefan Olszewski, dowódca 1. plutonu z 1. szw. por. Wacław de Latour, dnia następnego zmarł z ran por. rez. Ignacy Popławski, dowódca jednego z plutonów szw. ckm. Śmierć poniosło 20 ułanów, 50 zostało rannych. Pomimo porażki przeprowadzony z determinacją atak ułanów miał niewątpliwy wpływ na rozpoczęcie przez Niemców pertraktacji, które zakończyły się opuszczeniem przez nich wsi Morańce.
-
Prewencyjny atak Polski na Niemcy
Bejdak odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Gdy Hitler wprowadził wojska do Nadrenii Polacy zaproponowali atak prewencyjny. Nasze wojska postawione były w stan gotowości i koncentrowały się przed atakiem. Franczi jednak odmówili. Co gorsza stwierdzili, że w razie ewentualnego ataku ze strony Polski udzielą wsparcia pokrzywdzonym Niemcom... -
Ja skłaniam się ku Hetzerowi. "Nękacz" produkowany był w zakładach Skody w okupowanej Czechosłowacji na bazie Skody 38 (bardziej znanej jako Pz 38(t) ). Był niezwykle mały i łatwo unikał wrogiego ognia sam niszcząc szereg pojazdów. W czasie Powstania Warszawskiego akowcy zdobyli dwa egzemparze i wbudowali je w barykady. Moim zdaniem mały rozmiar połączony z mocnym uzbrojeniem (75mm) to najlepszy wybór. A co do Jagdpanter-ów to rzeczywiście były świetne, ale (jak to często bywało) za mało, zbyt późno.
-
Warto też dodać, że Lancastery zatopiły Tirpitza i to właśnie Lancaster zrzucił największą konwencjonalną bombę tej wojny 11 ton! Ja również typuję Lancastera.
-
Włąśnie - karabinu. A temat dotyczy pistoletów maszynowych i to konkretnie tych czterech modeli. Ani Stg 44 (jest to Sturmgewehr 44 a nie Maschinenpistole 44 - nagój pośredni 7,92x33 mm) ani Bren nie są modelami pm-ów. Moim typem jest tutaj Sten. Powstał po klęsc Brytyjczyków i Francuzów w 1940 roku, gdy zaistniała groźba inwazji niemieckiej. Chodziło o to, aby uzbroić możliwie największą liczbę cywili w broń, którą mogliby obsługiwać po parominutowym szkoleniu. Brytyjczyków nie stać było na import Thompsonów z USA, więc podjęli produkcję własnego pm-u, który miał być wytwarzany jak najniższym kosztem i w jak najkrótszym czasie. Żołnierze, którym przyszło posługiwać się stenem mówili, że jest to broń "dziwaczna, niekształtna, prymitywna i szkaradna", ale działająca tak dobrze jak MP 40. Do końca 1945 łączna produkcja wszystkich typów zamknęła się liczbą 3.750.000 sztuk. Ponadto wyprodukowano 34 miliony magazynków. Przy okazji warto dodać, że STEN'y zaprojektowano w ten sposób, aby mogły działać na oryginalnych, zdobycznych niemieckich magazynkach do MP-40. Na korzyść stena przemawia też fakt, iż podjęto jego produkcję w krajach okupowanych(m. in. w Suchedniowie), jak i to, że pod koniec wojny(przełom 44/45) stena skopiowali Niemcy. Jest on moim faworytem (WŚRÓD PISTOLETÓW MASZYNOWYCH) ze względu na prostotę, efektywność i niezawodność.
-
Witam. Pisząc o artylerii miałem na myśli każdy rodzaj artylerii, czyli p-lot, p-panc, moździerze i haubice. Znam akurat żródło tych informacji(http://www.softland.com.pl/aerojac/aaa/artykul/artyleria.html) i wstawiona przez Ciebie część artykułu nie zawiera właśnie tych danych. Sumując wszystkie te środki bojowe otrzymujemy liczbę zbliżoną do podanej przezemnie, a potwierdzaną w wielu źródłach. Co do stwierdzenia, iż Polska miała czwartą armię na świecie, to przyznaję się do błędu. Chodziło mi oczywiście o Europę.
-
Jeśli myślisz o mnie, to nie czuję do Ciebie urazy, gdyż z zasady jest mnie bardzo trudno czymkolwiek obrazić. Pisząc o zakończeniu dyskusji miałem na myśli przepychanki słowne, w które się wdaliśmy, a które nie wnosiły zbyt wiele do tego wątku. Nie mam zaś zamiaru przestać pisać w tym temacie. Żeby nie było OT: czy nie uważacie, że na kożyść T-34 przemawia fakt, iż jego produkcja została wznowiona tuż po ewakuacji fabryk za Ural? Ten czołg mógł powstawać w każdym większym warsztacie, o czym świadczy ich produkcja choćby w bombardowanej Moskwie, gdy Wermacht stał u jej bram. Ilość produkowanych Panter natomiast malała wraz z postępującymi nalotami i ofensywą aliantów.
-
Nie ma stałej granicy podziału między czołgami ciężkimi i średnimi i lekkimi. Tak jak wspomniałeś uwzględnia się masę, ale granice są płynne. Myślę, że Panterę określa śię mianem czołgu średniego, bo posiada armatę kalibru 75mm, a jej osiągi są porównywalne z innymi czołgami średnimi jak t-34 czy Sherman (chodzi mi o wymiary, moc silnika, prędkość itp.). Zauważ, że wszystkie czołgi ciężkie jak Tygrys czy IS mają armaty kalibru odpowiednio 88 i 122mm, a ich osiągi są zncząco różne.
-
Proponuję więc zakończyć tą bezowocną dyskusję poprzez moje przyznanie się do błędu. Z wyrazami szacunku.
-
Chodziło mi o fakt, iż na froncie wschodnim Fw190 potykały się z Mig-ami 3, Jak-ami 1 i Ła-woczknami 5. Natomiast na zachodzie jako przeciwników niały głównie Spitfire'y i Mustangi. Jeśli przeanalizujemy wszystkie te konstrukcje, to dojdziemy do wniosku, że wymienione samoloty alianckie wypadają nieporównalnie lepiej w stosunku do ich radzieckich odpowiedników. Ponadto piloci alianccy przewyższali nieznacznie swych wschodnich sprzymierzeńców. Dlatego twierdzę, że nie ma co porównywać walk Fw na wschodzie i na zachodzie.
-
Takich relacji nie czytałem, gdyż nie miały one dla mnie wartości przy budowie. Pragnę tylko zauważyć, że tu mówisz o "wadach wynikających z działania niewykwalifikowanych pracowników, braków jakościowycych". Takie rzeczy nie mogą wpływać na wynik starcia między czołgami, bo pracownicy produkowali tylko to, co zostało im wyznaczone. Nawet najlepiej wykonany czołg jeśli jest gorszy od swojego przeciwnika przegra to starcie. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę.
-
Moim zdaniem asg bardziej oddaje realizm pola walki. Wystarczy spojrzeć na broń - w asg masz repliki prawdziwych broni, a w paintballu tylko filka pospawanych rur, zaworów i spłuczkę u góry. Ponadto paintball jest relatywnie droższą przyjemnością. Mimo to ta forma rozrywki jest bardzo odprężająca. Właśnie dlatego co tydzień melduje się na poligonie i wyładowuje się za cały tydzień. Ja obecnie zamieszkuję gród Kraka(studia), ale nie miałem styczności z żadna z tych firm. Pozdrawiam.
-
2 minuty na www.google.pl iiiiii....... http://branze.teleadreson.com.pl/krakow/paintball.html A ze swojej strony polecam jednak ASG...
-
Chodziło tu o obsługę i jego niezawodność nawet w najgorszym terenie(czytaj śniegi i błota na bezdrożach Rosji)