Skąd wiadomość, że Kalinowski nie miał rodziny?
Ogólnie rzecz biorąc to ciekawy facet. Generalnie do 1 PLM "Warszawa" trafił w drugiej połowie kwietnia 1944 r., gdy większość pilotów odesłano już na pobliskie lotniska żeby nie robili sztucznego tłoku i nie przeszkadzali najmłodszym adeptom szkolącym się na Ut-2 i towarzystwu, które przygotowywało się do służby w 2 Pułku Nocnych Bombowców "Kraków".
Zanim przejdziemy do zwycięstw to dwa słowa o zestrzeleniach na wschodzie.
A więc, bardzo często zdarzało się, że nawet posiadając fotokarabiny, które utrwaliły to, że samolot szedł w ogniu do ziemi przyznanie zestrzelenia nie było możliwe. Według większości autorów piszących o lotnictwie w czasie II Wojny Światowej ilość zestrzeleń zgłaszanych przez pilotów należałoby podzielić przez 3. Dotyczy to pilotów wszystkich stron i zapewne również w przypadku Polaków należałoby wykonać pewne działania matematyczne.
Czy można prosić o źródło informacji odnośnie strat lotniczych ponoszonych przez Państwa Osi w czasie walk w Afryce? Akurat ten argument do mnie nie przemawia - samolot mógł zostać według alianckiego pilota zestrzelony (w ogniu i dymie iść ostro do ziemi). Pilot Luftwaffe czy Regina Aeronautica ląduje awaryjnie, i wydostaje się z samolotu, który zostaje wstępnie uznany za uszkodzony w stopniu pozwalającym na naprawę. Na miejsce przyjeżdża grupa mechaników i np., następnego dnia po dotarciu na miejsce stwierdza, że maszyna uszkodzona jest w stopniu, który nie pozwala na remont, więc należy skreślić ze stanu. Pole do naciągania i manipulowania danymi w meldunkach jest więc spore. Zresztą chyba Emmerling w pierwszym tomie "Luftwaffe nad Polską" podawał kiedy samolot był zaliczany jako zniszczony przez Luftwaffe i muszę przyznać, że było to naprawdę sprytne posunięcie ze strony Niemców, którzy mogli "naginać" rzeczywistość do swoich potrzeb.
Wracając do Kalinowskiego, to można by pogrzebać na stronie https://pamyat-naroda.ru/ ja sam znalazłem co nieco o ppłk. Tałdykinie. Wprawdzie niewiele, ale zawsze.