Skocz do zawartości

ambron

Użytkownicy
  • Zawartość

    90
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ambron

  1. W czasach, gdy przyrostki "-ic, -ica" były w słowiańszczyźnie produktywne, język staropolski nie różnił się wiele od staroczeskiego. Właściwie były to tylko dialekty jednego języka. Współczesny język czeski to twór dziewiętnastowieczny.
  2. Secesjonisto, "-ic, -ica" to przyrostki zdrabniające (formaty deminutywne), urabiające zdrobnienia i spieszczenia, takie same jak np "-ek, -ak, -ik". Ponieważ jednak we współczesnym języku nie są już produktywne, dlatego w takich wyrazach jak "księżyc, dziedzic, rodzic, dziewica, kaplica" czy patronimikach lub nazwach miejscowych typu Kmicic, Maciejowic, Marianowicz, Polanica nie odczuwamy już dzisiaj wcześniejszego zdrobnienia lub spieszczenia.
  3. Walter Pohl, profesor historii średniowiecza na Uniwersytecie Wiedeńskim, dyrektor Instytutu Badań nad Średniowieczem Austriackiej Akademii Nauk, specjalista od procesów etnicznych w Europie Środkowej przełomu antyku i średniowiecza, poproszony przez Przemysława Urbańczyka o arbitraż w polskim sporze auto/allo, napisał, że "przed VI w. musiała istnieć pewna ciągłość języka i kultury archeologicznej, choć być może zbędne są dyskusje, czy byli to Słowianie, Słowianie przed Słowianami, Protosłowianie czy też w ogólne nie-Słowianie. Pohl i austriaccy specjaliści od procesów etnicznych w Europie Środkowej na przełomie antyku i średniowiecza (tzw. szkoła wiedeńska) uważają, że wyjście elit germańskich z obszaru słowiańszczyzny i ich przybycie w granice rzymskie umożliwiło dostrzeżenie wspólnot słowiańskich jako grupy odrębnych etnicznie. Jednocześnie chaganat awarski odegrał ważną rolę w rozprzestrzenieniu się słowiańskiej tożsamości na peryferiach słowiańszczyzny. Natomiast od siebie dodam, że wnikające w granice cesarstwa elity germańskie przekazały w końcu pisarzom rzymskim, po raz pierwszy, niezwykle precyzyjne informacje o znanych wcześniej jedynie mgliście pod nazwą Wenetów Słowianach - takie jak te, przekazane przez otocznie Teodoryka Kasjodorowi, które wykorzystał w swojej Getice Jordanes.
  4. Tyberiuszu, proponuję wyjść poza obszar ustaleń wspominanych przez Ciebie autorów (tylko dwóch autorów, zresztą) i poszerzyć wiedzę o inne pozycje, a przede wszystkim - wiedzę tę aktualizować na bieżąco. Otóż aktualne badania, jak również nowe znaleziska archeologiczne, nie potwierdzają dyskontynuacji osadniczej i kulturowej. Przykłady: MIGRATION PERIOD BETWEEN ODRA AND VISTULA: NEW SOURCES, NEW IDEASAuthor: Prof Bursche, Aleksander - University of WarsawCo-Author: Dr Zapolska, Anna - University of Warsaw (Presenting author)Keywords: coins, Barbarians, imitationsPresentationBrief results of 5-year Project „Migration Period between Odra and Vistula” realised by the international team will be presented in the context of new archeological and natural sciences data including pollen, radiocarbon, DNA or isotopic analysis. Transfer of technology from late Roman Empire to Barbaricum and political conflicts were the main reasons and mechanisms of the migration both to the South - Western Roman Empire and backwards to the North - Scandinavia. New sources from central and northern Poland testify continuation of settlement activity of elite character in so-called central places, emporia, logistic and power centers, having evident traces of Germanic character, until 7th c. AD. Undoubtedly we have to deal with German-Slavonic coexistence, what explains, between other, continuation of hydronims (water names), cf. Vistula. oraz http://ekoscian.eu/2017/09/28/odkryto-osade-z-wczesnego-sredniowiecza/amp/ Warto zaznaczyć, że odkryta niedawno osada nie była związana z kurhanami, które są pozostałością kultury unietyckiej i powstały najprawdopodobniej około 1700-1500 roku przed naszą erą. Datowanie izotopem węgla C14 obiektów odkrytych pomiędzy kurhanami unietyckimi pozwoliło ustalić, że znaleziska te funkcjonowały od II do VI wieku naszej ery, czyli jakieś 2000 lat później. – Teraz mamy potwierdzenie, że niedaleko kurhanów zamieszkała również ludność słowiańska, ze znacznie wcześniejszego okresu niż wcześniej to odkrywano – zaznacza archeolog. Do tej pory uważano bowiem, że zanim na tym terenie pojawiła się ludność słowiańska, to Germanie opuścili okoliczne tereny udając się na grabież rozpadającego się Cesarstwa Rzymskiego, przez co tereny te były w ogóle niezamieszkane. Odkrycie osady z tak wczesnego okresu wczesnego średniowiecza może być więc przełomowe, bo udowadnia, że takiej pustki nie było. – Ciągłość była zachowana, a ludy mogły nawet wspólnie ze sobą egzystować – twierdzi.
  5. Nie wiadomo, kim byli Wenetowie, wiadomo jednak, że nie byli Słowianami. Kultury materialnej nie możemy mierzyć jedną miarą; inną miarę przykładamy, gdy kultura materialna potwierdza z góry założoną tezę, a inną - kiedy jej przeczy. No i jakie "prawdziwe i naukowe" dowody znalazłeś u tych dwóch autorów, Tyberiuszu, na poparcie opinii o przybyciu Słowian na ziemie polskie w wczesnym średniowieczu? A w internecie nie czytuję dłuższych tekstów, bo bolą mnie oczy.
  6. Wprawdzie "Dzieje Gotów", czyli pierwowzór "Getici" Jordanesa, zostały spisane przez Kasjodora na dworze Teodoryka w latach 20-tych VI w., to jednak opisują wydarzenia dużo wcześniejsze. Między innymi czasy Hermanaryka (przełom III i VI w.), kiedy ten walczył z Wenedami. Ci Wenedowie są jednoznacznie utożsamiani przez Gotów ze Słowianami, zamieszkującymi wcześniej i w czasie tworzenia dzieła, jak twierdzi jego autor, m.in. obszary dzisiejszej Polski. Trzeba naprawdę skrajnie stronniczego nastawienia, aby interpretować historię, jak robią to allochtoniści, w ten sposób, że Germanie nazwali Słowian Wenedami, gdyż ci zajęli miejsce znanego im z wcześniejszych czasów nieokreślonego etnicznie ludu staroeuropejskiego, nazywanego Wenetami. Gdy bowiem pierwszy raz wyraża się na piśmie Germanin o Słowianach (Teodoryk piórem Kasjodora), od razu jednoznacznie utożsamia ich z Wenetami.
  7. Tyberiuszu, a możesz nam powiedzieć, skąd przybyli w VI w. do Polski Słowianie i jakie mamy na to dowody, przedstawione w zgodzie z ową sławioną przez Ciebie "prawdą i nauką"... Jeżeli zamierzasz mówić o garnkach, to najpierw określ się jednoznacznie - czy kultura materialna jest w końcu wyznacznikiem etnosu, czy nie. I mierz jednocześnie równą miarą dowody wskazujące na ciągłość materialną naszych ziem, jak też jej brak.
  8. Horusie, zadałem swojego czasu podobne pytanie znanemu z dyskusji internetowych allochtoniście - Michałowi M. Michał bowiem uważa, że etnogeneza Germanów dokonała się na terenie dzisiejszych Niemiec północno-zachodnich, ok. połowy II tysiąclecia p.n.e. Przedstawiłem mu wtedy kilka prac, w tym jego ulubieńca - Changa, dowodzących, że języki germańskie wyodrębniły się ze wspólnego, ancestralnego dla języków germańskich, bałtyckich i słowiańskich dialektu praindoeuropejskiego. Następnie zapytałem: skoro Germanie wyodrębnili się w połowie II tysiąclecia ze wspólnoty tworzonej z Bałtosłowianami na obszarze północno-zachodnich Niemiec, to kto pozostał na terenach na wschód i południe od Germanów? Taki scenariusz wydają się znakomicie potwierdzać badania genetyczne, albowiem część wojów poległych ok. połowy II tysiąclecia w bitwie nad Tollense (Dołężą) przypominała współczesnych Skandynawów, część współczesnych Włochów, a część dzisiejszy Polaków. Czyli w tamtych czasach faktycznie na obszarze dzisiejszych północnych Niemiec stykały się światy: skandynawski, italo-celtycki i słowiański. A współcześni Germanie - przede wszystkim w rozumieniu Niemców uzurpujących sobie prawo do miana germańskich protoplastów - to właśnie taka mieszanka Skandynawów, Celtów i Słowian. To wszystko nie zmienia oczywiście faktu, że w późniejszym okresie, w epoce żelaza, plemiona germańskie penetrowały bez wątpienia ziemie polskie, na których koegzystowały z miejscowymi Słowianami. Dlatego właśnie uważam, że tzw. "Germanie wschodni" były to w rzeczywistości ponadplemienne związki germańsko-słowiańskie.
  9. Secesjonisto, znowu się z Tobą zgadzam! Ogólnie etymologia to nie nauka, tylko sztuka, co wyraziłem w jednym z moich artykułów. Przecież to właśnie dezaprobata dla wielu pomysłów etymologicznych językoznawców popchnęła mnie do stworzenia np. artykułu "Germański kniaź na lechickim tronie". Zwróć uwagę, że słowniki etymologiczne to tylko margines wykorzystanej przy tworzeniu tego artykułu literatury, obejmującej w sumie ok. 80-ciu pozycji. Same słowniki etymologiczne są niezwykle pomocne przy ustalaniu różnych wczesnych i dialektalnych postaci danego wyrazu. Najwięcej kontrowersji budzą tu głównie rekonstruowane (czytaj: często zmyślane), rzekome rdzenie praindoeuropejskie. A propozycja wyrazu "tyn" jako dziedzictwa praindoeuropejskiego, a nie odceltyckiej pożyczki, jest oczywiście mojego autorstwa. Natomiast Ty, wysuwając zastrzeżenia co do ustaleń etymologów, powinieneś mnie zrozumieć. Uważam po prostu, że brzytwa Ockhama działa również w językoznawstwie. A zgodnie z tą zasadą, nie jestem zwolennikiem mnożenia dodatkowych bytów w postaci rzekomych rdzeni praindoeuropejskich. Jeżeli bowiem nawet przyjmiemy za Online Etymology Dictionary, że źródłem celtyckiego "dunon" jest praindoeuropejski wyraz "dhuno", to musimy zadać pytanie - dlaczego jedynie Celtowie mieliby przechować ten rdzeń jako najmłodsza gałąź dialektów indoeuropejskich, a starsze filogenetycznie języki zapomniały go na kilka tysięcy lat, by potem przypomnieć sobie o nim za pośrednictwem Celtów. Pomijam już fakt, że np. trudno wytłumaczyć wędrówkę takiej pożyczki od Celtów do Ormian, Greków czy indyjskich Ariów. Bo mamy tutaj nie tylko problem wędrówki w przestrzeni, ale też w czasie - i to w czasie, w tył. Dlatego właśnie dawałem przykład ormiańskiego "tun" w znaczeniu "dom", które trudno byłoby wyjaśnić celtycką pożyczką, chociaż przecież kornijski wyraz "tyn" oznacza, jak zauważyłeś, dokładnie to samo. Prościej wyjaśnić to chyba wspólnym dziedzictwem praindoeuropejskim. A przykład greckiego wyrazu "skene" - "namiot", pozostającego w związku z odłacińskim "scena" - "zasłona, kurtyna", dawałem w tym samym celu. Zestawmy go ze staropolskim "stan, stania" - "namiot", sanskryckim "stana" - "ściana, ogrodzenie", naszym współczesnym "ściana" i "sień, cień" (w dawnych dialektach i niektórych współczesnych językach słowiańskich w brzmieniu "tin") - dawniej również w znaczeniu "ściana, wieża", jak również staropolskim "tyn" - "płot, ogrodzenie". Osobiście, gdy zestawiam wsystkie te słowa, trudno mi uwierzyć, że miałby one pochodzić od celtyckiego "dunon". A "cień" w znaczeniu "gaj" miało podeprzeć mój pomysł etymologiczny, wywodzący wyraz "cień", a co za tym idzie - "tin, tyn", od "kien" - "pień".
  10. Secesjonisto, to powiedzenie "do kna, do cna", czyli to samo, co "w pień", cytują chyba wszystkie słowniki etymologiczne - Brucknera, Sławskiego, Bańkowskiego i Borysia - albo przy haśle "kien", albo "knieja". A jeszcze w związku z praindoeuropejskim "ken" zapomniałem dodać, że w rozumieniu jakiegoś obszaru ogrodzonego, mamy ten rdzeń w wyrazach "kąt" i "kącina". Przypomnę, że kąciny to świątynie pogańskie, które najpierw były wydzielonymi czy grodzonymi miejscami kultowymi. Horus, jak wcześniej pisałem, wiele nazw plemiennych wygląda mi na utworzone od "łęg" w pierwotnym znaczeniu obszarów w zakolach rzek, zajmowanych pod uprawy. Określałby one, moim zadaniem, ludność rolniczą i pozostawały w opozycji do nazw ludności utrzymującej się z eksploatacji lasów, takich jak np. Drzewianie. Jak pisałem w podlinkowanym artykule, daję pierwszeństwo samogłoskom nosowym, albowiem są one recesywne i wycofują się z języków indoeuropejskich. Dawniej mieliśmy je bodaj we wszystkich dialektach indoeuropejskich, a dzisiaj pozostały jedynie w języku polskim, kaszubskim, francuskim i portugalskim. Pochodne "łęg" to efekt wymowy asynchronicznej, denazalizacji i skracania samogłosek, jak również różnych sposobów palatalizacji i asybilacji "g".
  11. Secesjonisto, nie przeczę. Można oczywiście pokusić się o porównanie częstotliwości występowania "tyn" w nazwach miejscowych zachodniej słowiańszczyzny i Kornwalii, ale to byłaby pewnie dosyć żmudna praca. Byłby to zresztą chyba "kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty". Jak mówiłem - języki celtyckie są najmłodszą gałęzią dialektów indoeuropejskich, więc pogląd o przejęciu od Celtów przez starsze filogenetycznie języki tak powszechnego wyrazu wydaje mi się nieracjonalny. Prościej chyba założyć, że wyraz ten należy do wspólnego dziedzictwa praindoeuropejskiego. Proponowałem wywodzić go od praindoeuropejskiego "ken", zachowanego w staropolskim "kien, knu" - "pień", gdyż dawniej grodzono przecież pniami. Jako przykład na poparcie tego poglądu dawałem wyraz "cień" w znaczeniu "gaj" i "knieja" w znaczeniu "ogrodzenie". A jeżeli chodzi o źródła, to "cień" w znaczeniu "gaj" podają w swoich słownikach etymologicznych Bruckner i Boryś, a "knieja" w znaczeniach - "przeszkoda, zwalone drzewo zagradzające drogę, zasieki z pni, część boru wydzielona zasiekami" - Bańkowski.
  12. Secesjonisto, faktycznie jest Tintagel. Jak znajdę później chwilę, to podam Ci źródła odnośnie stosowania wyrazu "cień" w znaczeniu "gaj" i "knieja" w znaczeniu "ogrodzenie". Tyberiuszu, ja akurat pisałem, z czym zgodził się Horus w odniesieniu do części tzw. Germanów wschodnich, o dwuetnicznych, germańsko-słowiańskich związkach plemiennych.
  13. Tyberiuszu, moja inteligencją się gubi, gdy oczy śledzą takie oto wpisy: "Więc co, jeżeli nie kultura definiuje etnos?" "Jeżeli ceramika z Chodlika jest tłoczona w fale i w linie, a Indianie, również wykorzystywali motyw fali i linii, to oznacza to, że na naszych ziemiach żyli Indianie albo w Ameryce żyli Słowianie?" Ponieważ może, faktycznie, trochę mi tej inteligencji brakuje, dlatego właśnie pytam: czy, Twoim zdaniem, kultura materialna definiuje w końcu etnos, czy nie?
  14. Te 36 nazw zapamiętałem z jakiejś publikacji traktującej o pochodzeniu nazwy Tyńca. Sam tego nie weryfikowałem, więc z głowy Ci tych nazw nie wymienię, ale spróbuję odszukać źródło tej informacji. Z obszaru Kornwalii kojarzy mi się tylko jedna nazwa miejscowa z tym członem: Swindon. Jeżeli znasz więcej - to bardzo proszę... Ogólnie chyba w poceltyckich nazwach miejscowych - "-dunon" występuje jedynie w postaci drugiego członu. W słowiańszczyźnie mamy natomiast nazwy jednoczłonowe od apelatywu "tyn". Secesjonisto, proszę, nie kieruj tej rozmowy na tory wiodące do stacji TURBOSŁAWIA. Rozmawiajmy poważnie... Jeżeli sprzeciwiam się wywodzeniu naszego wyrazu "tyn" od celtyckiego "dunum" i podejrzewam odwrotny kierunek rozwoju fonetycznego, to nie oznacza, że postuluję zasięg osadnictwa słowiańskiego po Kornwalię. Języki celtyckie są po prostu najmłodszą gałęzią dialektów indoeuropejskich, więc trudno mi uwierzyć, że starsze filogenetycznie języki zapożyczyły od Celtów wyraz tak wszechobecny w indoeuropejszczyźnie i nie określający jakiejś nowinki technologicznej, tylko stare jak świat urządzenie. Uważam po prostu, że wyraz ten jest w słowiańszczyźnie i innych językach indoeuropejskich (np. ormiańskie "tun") wspólnym dziedzictwem praindoeuropejskim.
  15. Tyberiuszu, zaczynasz się plątać we własne sznurówki... Napisałeś bowiem tak: "Jeżeli ceramika z Chodlika jest tłoczona w fale i w linie, a Indianie, również wykorzystywali motyw fali i linii, to oznacza to, że na naszych ziemiach żyli Indianie albo w Ameryce żyli Słowianie?" Określ się więc, proszę, jednoznacznie: kultura materialna determinuje w końcu Twoim zdaniem etnos, czy nie?!
  16. Horus, to bardzo cenne uwagi! Zgadza się - ciągłość demograficzną ziem polskich widzimy również w obszarze kultury materialnej, w którą tak mocno wierzy Tyberiusz. Gdzieś na innym forum napisałem, że archeologia wcale nie potwierdza teorii allochtonicznej; to potwierdzenie forsuje jedynie pewna grupa jej interpretatorów.
  17. Garnki Zeptera i spinki Armaniego produkowane są również w Polsce. Tak więc Polacy to jakieś dwuetniczne plemię austriacko-włoskie, które osiedliło się w dorzeczu Wisły, wchłaniając miejscowy substrat demograficzny. Jak mądrze ktoś kiedyś powiedział: "Garnki nie gadają po niemiecku".
  18. Tak jest...! Gotuję w garnkach Zeptera, więc kultywuję austriackie wzorce kulturowe. Noszę spinki Armaniego, więc kultywuję włoskie wzorce kulturowe. (Kultury archeologiczne to głównie garnki i zapinki). A to, że mam takie same geny, jak każdy rodowity Polak, to nie ma żadnego znaczenia!
  19. Secesjonisto, jestem tu od niedawna, więc jeszcze nie połapałem się w mechanizmach tego forum. Niemniej jest tak, że mechanizm tego forum nie dostosowuje kroju liter do tutaj przyjętego, tylko kopiuje żywcem dokładnie tak, jak jest na stronie docelowej, z której pochodzi cytat. Odnośnie wyrazu "tyn" obiecałem więcej informacji, ale zarobiony jestem - i ciężko mi się zebrać do tego. Temat wymaga szerszego omówienia i przywołania literatury, a wciąż brakuje mi czasu. Tak mówiąc szczerze, aby pokazać czarno na białym, że wyraz "tyn" nie może być odceltycką pożyczką poprzez języki germańskie do języka prasłowiańskiego, należałoby przeprowadzić tak szeroką analizę, na jaką zebrałem się w przypadku wyrazu "ksiądz": http://slawomirambroziak.pl/dawno-dawno-temu/germanski-kniaz-na-lechickim-tronie/
  20. Tyberiuszu, gdy napływowi mieszają się z tubylcami, przerwana zostaje ciągłość genetyczna. Metys to nie Indianin. Genetyka oczywiście wspiera historię! W tym przypadku tę - o Polkach jako pradziejowych gospodarzach swej ziemi.
  21. Secesjonisto, pisałeś o wielu podejściach do zagadnienia wyznaczników etnosu. Zgodziłem się z tym i - obok wspólnego języka - wskazałem wspólne geny. Horus, wszystko to oczywiście prawda, ale warto wspomnieć też o analizach autosomalnego DNA ludności kultury wielbarskiej, wskazujących na największe podobieństwo genetyczne części osobników do dzisiejszych Polaków. Jest to o tyle istotne, że w ostatnim czasie, pod naporem wyników badań kopalnego DNA, nawet fundamentalni allochtoniści przyznawali, że - wprawdzie w epoce brązu zasiedlała nasze ziemie jakaś ludność protosłowiańska - to jednak w epoce żelaza i w okresie wpływów rzymskich została całkowicie wyparta lub wytępiona przez ludność celto-germańską. No i warto też wspomnieć o słowach Anny Juras z wywiadu udzielonego bodaj dwa tygodnie temu Newsweekowi, gdzie, mówiąc o aktualnie prowadzonych m.in. przez nią badaniach genetycznych okresu wpływów rzymskich w ramach projektu zespołu Figlerowicza (z tych badań pochodzą m.in. wspomniane wyżej próbki ludności kultury wielbarskiej), stwierdza: dzisiaj wygląda na to, że w badanym przez nas okresie historycznym żadnych dużych migracji ludności na naszych terenach nie było, a Słowianie byli już zasiedziałą na swoich włościach społecznością.
  22. Tyberiuszu, po pierwsze to nie rozumiem zarzutu o odwracanie kota ogonem. Proponuję spojrzeć w lustro... Kto odwraca kota ogonem? Przecież fundamentalnym założeniem teorii allochtonicznej była wymiana populacji, w której nowe geny przynosiły nową kulturę. A kiedy się okazało, że wymiany populacji nie było, następuje zmiana retoryki (czytaj: odwrócenie kota ogonem): "gen nie determinuje kultury". Tyberiuszu, a może to allochtoniści powinni "w końcu wymyślić coś nowego", a nie wrzucać wszystkich adwersarzy do worków z etykietkami: OSZOŁOMY, LECHICI, TURBOSŁOWIANIE... Secesjonisto, ogólnie się z Tobą zgadzam. Nie wiem natomiast, czy zgodzimy się również w szczegółach. Etnos to bowiem w pierwszej kolejności, jak uczy nas Słownik Języka Polskiego, poczucie wspólnego pochodzenia. A co może dać większe poczucie wspólnego pochodzenia, jak geny naszych przodków?
  23. Tyberiuszu, gen nie determinuje kultury, ale i kultura nie determinuje etnosu. No, chyba że mówimy o jedynym elemencie kultury niematerialnej, jakim jest język. Albowiem jedynie język jest wyznacznikiem etnosu. Zbadanie genów jakichś ludzkich szczątków nie rozstrzygnie oczywiście - jakim językiem władał za życia ów człowiek. Zwróć jednak uwagę na kwestię zasadniczą: dominująca jeszcze obecnie teoria allochtoniczna zakładała wymianę populacji, czyli wymianę genów, na ziemiach polskich, na przełomie starożytności i średniowiecza. Tak więc to nowe geny miały przynieść nowy język. Ponieważ genetyka udowodniła, że fizycznej wymiany ludności nie było, dlatego należałoby wyjaśnić, w jaki sposób języki słowiańskie rozpowszechniły się na obszarze słowiańszczyzny zachodniej.
  24. Furiuszu, miałem na myśli próbki autosomalnego DNA z Kowalewka i Masłomęcza przedstawione późną wiosną 2017 roku. Secesjonisto, synonimy są często faktycznie efektem pożyczek. Tu jednak chodzi o to samo słowo w różnych wariantach fonetycznych. Uznanie wyrazu "tyn, tin" za celtycką pożyczkę do słowiańszczyzny poprzez języki germańskie napotyka na kilka poważnych przeszkód - i aż dziw bierze, że, jak dotąd, nie zwrócili na to uwagi polscy językoznawcy. Jak mówiłem: w wolnej chwili odniosę się do tego szeroko. Horus, bardzo fajne mapki! Obrazowe...!
  25. Furiuszu, jeżeli chodzi o badania genetyczne, to np. część próbek z Kowalewka (kultura wielbarska) wykazuje największe podobieństwo do dzisiejszych Skandynawów, a cześć do dzisiejszych Polaków. A to znakomicie potwierdza koncepcję tzw. wschodnich Germanów, w tym konkretnym przypadku Gotów, jako germańsko-słowiańskich koalicji ponadplemiennych. Jutro, jak znajdę chwilę czasu, odniosę się szerzej do wyrazu "tyn" jako rzekomej pożyczki odceltyckiej do słowiańszczyzny za pośrednictwem języków germańskich.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.