Skocz do zawartości

Andrzej

Użytkownicy
  • Zawartość

    160
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Andrzej


  1. W palnach układu Warszawskiego zakładano, że ataku jądrowego na Polskę dokona NATO nie ZSRR ... czyli jaśniej zakładano że ładunki atomowe spuszczą na nas Amerykanie (i myśle nie mylono się). Przy czym zauważyć należy iż ładunki kóre (wedle sztabowców radzieckich) NATO miało zrzucić na Polskę stanowiły małą cześć jego arsenału ... czyli reszta miała np: trafić w ZSRR (Moskwa, Petersburg, okręgi przemysłowe, republiki bałtyckie), i w sumie ciekawe ile zakładano, że NATO zrzuci na NRD (podejrzewam iż więcej niż na Polskę)

    I jeszcze raz te ładunki atomowe miało na nas zrzucić NATO a nie Układ Warszawski ... trzymajmy się faktów ...


  2. I znowu Qdl4ty musze przynać Ci rację :). Nie można przez historię (niezwykle ważną) przekreślać możliwości dobrych relacji politycznych i ekonomicznych z Rosją. Nie można z góry odnosić się do Rosji z niechęciom co robi Adnim i popierać wszystkich którzy są przeciw Rosji (tylko dlatego że oni tez nie lubią Rosji lub ona ich, nie patrząc jakie to spowoduje dla nas konsekwencje), ani witac z radości wszystkich głupich gestów i wpadek które psują nasze wzajemne stosunki.

    I nie można ciągle w przypadku Rosji jako jedynym swoim argumentem posługiwać się litanią "Półwysep Gułag, Katyń, Miednoje, 17.IX.1939 r., III Rozbiory Polski etc" co rzekomo świadczy o niemoznosci dobrych ukladow z Rosja i potrzebie ciaglego konfrontowania sie z tym panstwem. Zamiast brania tu przykladu z podejsci Niemiec do Rosji.

    Dodatkowo minister Meller juz troche osiagnal w Moskwie (wynika z tego iz zapowiada sie nam dobry minister spraw zagranicznych) Moskwa zadowolona z polsko-rosyjskich rozmów

    Oraz o Katyniu: Meller wzywa do wyjaśnienia sprawy katyńskiej ... tak wlasnie nalezy rozmawiac z Rosja.

    [ Dodano: 2005-11-15, 22:37 ]

    Proponuję przy każdej możliwej okazji (wizyta kogoś z USA w Polsce albo

    odwrotnie) robić kampanię prasową połączoną z wypowiedziami co znaczniejszych

    polityków na temat zdrady Jałtańskiej i roli USA w tym świństwie.

    Rezultaty gwarantowane ;)

    Nie od czapy byloby wypominac masakre indian i to ze obozy koncentracyjne to

    wynalazek z czasow wojny secesyjnej (choc niektorzy twierdza ze to spadek z

    wojen burskich).


  3. Temat "Rusofobia" powinien być w dziale "IV Rzeczpospolita", bo to taki temat pokrewny do kaczek... :roll: ...

    Emjotka problem polega na tym, że działu IV Rzeczpospolita jeszcze nie ma ... nio oczywiście Kaczory to sztandarowy przykład rusofobi, zresztą tak samo jak PO (choćby posty naszego adnima o stosunkach polsko - rosyjskich) i PD demokraci.pl ...

    [ Dodano: 2005-11-14, 17:57 ]

    We Francji numeruje się republiki zgodnie z nową uchwaloną konstytucją. Gdyby to przyjąć to PiS jeszcze konstytucji nie zmienił, a więc IV RP jeszcze nie zaistniała.

    [ Dodano: 2005-11-14, 17:58 ]

    No ale można by zauważyć że nie tylko Rosjanie są winni poziomu obecnych relacji polsko - rosyjskich wina leży po obu stronach.


  4. Mawiał przy tym, że "Polacy uprawiają polityczną poezję i poetycką politykę".

    I niestety miał rację ...do dzisiaj tak jest patrz: zangażowanie w pomarańczową rewolucje na Ukrainie, niesienie demokracji Białorusii no i oczywiście stosunki z Rosją (np: Czeczenia, sprawa wyjazdu do Moskwy).

    Gdyby mógł spojrzeć na współczesny świat, zapewne byłby zaskoczony sukcesem naszego narodu.

    Wątpie żeby był zaskoczony ... bo nie wiem jakie to sukcesy osiągneliśmy ....

    Co do obelisku Kanclerza to się z Tobą zgadzam. Mamy swoich wybitnych mężów stanu którym się obeliski i pomniki należą. Bismarckowi niech stawiają pmniki niemcy w swoim kraju.

    Co oczywiście nie oznacza, że nie należy brac przykładu z Ottona von Bismarcka i uczyć się od niego jak się rządzi państwem i co to jest racja stanu. Bo tego nie wiem do dzisiaj wielu polskich polityków.


  5. Często w tej dyskusji pada argument, że wybory wygrało Radio Maryja więc postanowiłem na faktach ukazać że to nie możliwe (ojciec Rydzyk nie jest w Polsce taką potęga ma 0,44 % rynku radiowego ...) tekst do którego link zamieszcze pochodzi z Tygodnika OZON i jest autorstwa pana Bogusława Chrabota (Polsat) oto ten tekst: Kto się boi o. Rydzyka.

    PS. Myśle, że to już do końca wyjaśni jaki wpływ na wynik wyborów mógł mieć ojciec Tadeusz Rydzyk.


  6. Jego prace się zachowały, bo on malował tez obrazy i to nawet ładne (znaczy mi się spodobały) kilka lat temu byłą afera bo w Wiedniu urządzono wystawe i aukcje obrazów Adolfa Hitlera. W której książce do histy lub biografii widziałem dwa przykładowe obrazy Hitlera, oprócz tego, ze widziałem je w TV.

    A więc jego prace się zachowały i moim zdaniem miał talen.


  7. Andrzeju wybacz mi:> W pośpiechu pomyliły mi się imiona.

    Oczywiście chodziło mi o JKM Zygmunta

    Nic sie nie stało.

    Józef Zyciński (...) jest zły, bo... ma poglądy liberalne i ma odmienne poglądy od o. Rydzyka i mówił, że wyciąganie czyiś dziadków jest obrzydliwe.

    Zapewniam, że nie chodzi o kwestie dziadka Donalda Tuska. Chodzi o inne w których oceny moje i arcybiskupa Życińskiego są delikatnie mówiąc odemienne.

    Poprostu nie lubie tygodnika ks. Bonieckiego i pogladów które w nim prezentuje

    Co do Gazety Wyborczej to ona ujawniała takie fakty

    A nie lubiąc LPRu, zwykle je wyolbrzymia i naciąga. Wogóle zresztą nie przeczytałem w GW ani jednego pozytywnego tekstu o LPR.

    jak popijawa, libacja za unijne pieniądze w biurze europosła

    LPR zorganizował serie konferencji antykonstytucyjnych pt. "Odrzućmy unijną konstytucje" to z czego "GW" zrobiła taką afere było bankietem dla prelegentów na zakończnie cyklu zauważ jakie alkohole i w jakich cenach tam kupiono na zanczną ilość osób (ogólnie wydano na alkohole ponad 2 tys złotych) a cały cykl konferencji kosztował 300 tys złotych.

    i dziwić się, że ich nie lubią.

    Wiesz nie tylko LPR nie lubi Gazety Wyborczej, ale też Gazeta Wyborcza delikatnie rzecz ujmujac nie darzy LPRu sympatią.

    Jeszcze LPR po tym jak zostało skrytykowane w GW,

    Nie zostało skrytykowane tylko było i jest ciągle krytykowane.

    zabroniło swoim działaczom rozmowy z nimi, ot wolne media ala LPR.

    Formalnej instrukcji chyba nie było. Tylko uznano, ze rozmowy z "GW" sensu wielkiego nie mają bo "Gazeta" i tak nic dobrego o LPR nie napisze. A obecność tam komentarzy polityków Ligii do artykułów o niej tylko by je uwiarygadniała.

    I zauważ że np: poseł Marek Kotlinowski (przewodniczący ZG LPR) z "Gazetą" rozmawia.

    ot wolne media ala LPR.

    A po co rozmawiać z kimś kogo intencje są z góry jasne tj. złe

    LPR chciałoby, mediów, ale takich które nie atakowałyby LPR i MW

    Nie wiem skąd ten wniosek, jakoś tylko z "GW" działacze LPRu nie rozmawiają. Poprostu bardziej obiektywną gazeta jest Rzeczpospolita, Dziennik Polski, Nasz Dziennik.

    to jest właśnie nacjonalizm lub szowinizm.

    Przesłałem Ci na Gadu Gadu co to jest nacjonalizm lub szowinizm według słownika wyrazów obcych, i w żaden sposób nie wynika z tej definicja fakt jak oby nie rozmawianie z "GW" nim było. Więc prosze nie używaj takich słów w złym kontekście.


  8. Andrzeju jak chcesz coś usunąć to najpierw przejżyj swoje posty z uwagą!

    Airman ja swoje staram się przeglądac, ale mam niestety dyslekcje. Ariman ja nie moge usuwac postó które ktoś napisał nie ja tu jestem Adnimem tylko JKM Zygmunt ... i wszystko co jest usuwane to on usuwa.

    Bo coś mi się wydaje, że dla ciebie jest wszystko ok jka ty kogoś obrażasz, ale jeżeli ktoś powie coś złego o tobie i twoich pogladach to odrazu na niego naskakujesz.

    Jeżeli do JKM Zygmunta (czyli Adnima) to się zgadzam

    Skoro jesteś takim liberałem i pragniesz wolności słowa to albo zostaw wszytkie posty, albo patrz krytycznie także na swoje własne i innych popierających twoje poglądy

    Masz oczywiście świętom racje ... ale u niektóych demokracja i wolność słowa działają w jedną strone.

    Ale podam przykład obiektywizmu i bezstroności w opisie ze strony gazeta.pl (tam są jedynie słuszne ideologicznie komentarze dla członków PO i PD): Dlaczego Tusk nie wygrał?


  9. ju zbyt dużo Radia Maryja i o. Rydzyka.

    Ja słucham RM najwyzej 2 - 3 razy w miesiącu. Ej nie mów, że Jan Rokita mówi poprawnie po polsku ... bo prof Bralczykiem to on nie jest.

    Twoje teksty nie są twoimi tekstami ale sa pościągane z jakiś nacjonalistycznych stron.

    Wszystko co napisałem do miejsca jest moim tekstem. Tylko że moim zdaniem prawy.pl nie jest jakąś nacjonalistyczną witryną ... tylko porządnom prawicowom stroną.

    A więc aby zrobić kariere w PO trzeba być: arogantem, zarozumialcem, bufonem, uwazac ze ma się monopol na prawde

    Może to lekka przesada, ale czy PO przed wyborami nie zachowywało się jak zwycięzca .. zachowanie to o skromności raczej nie świadczy. Jan Rokita już czuł się premierem i łaskawie proponował Kaczyńskiemu stanowisko wicepremiera. To samo przy wyborach prezydenckich. Nio może to nie wina Po ... tylko tego, że uwieżyli w kłamstwa serwowane przez ośrodki sondażowe i media.

    Andrzeju,dlaczego ty nie potrafisz rozmawiać z ludźmi nie obrażając ich lub innych ugrupowań?

    Pisanie mocherowe berety, ciemnota, populiści, ulegający demagogi, niewykształceni oczywiście nikogo nie obraża czasmi jest też, że debile.

    lecz jeśli chodzi o wade wymowy to już rozumiem dyskredytuje te osoby.

    Bardziej złożone, bo ja też kiedyś miałem wade wymowy, już nie mam bo chodziłem do logopedy i ćwiczyłem. A chce poprostu zwrócić uwage, że nad wymową trzeba pracować, szczególnie jak chce się być politykiem

    To tyle myśle, że część rzeczy wyjaśniłem.


  10. A co oznaczają... to chyba kazdy widzi.

    Że ludzie gorzej wykształeni i biedniejsi poparli Kaczora, ale to nie oznacza że są oni w czymkolwiek gorsi od lepiej wykształconych i bogatszych jak myślą niektóre osoby tutaj.

    Ja jednak czułem się pewniej, gdy widziałem Panią Jolantę rozmawiającą z koronowanymi głowami.

    Wiesz masz racje pani prezydentowa Jolanta Kwaśniewska obowiązki pierwszej damy wykonywała wzorcowo, no pomijając te problemy wokół jej nieszczęsnej fundacji do któej przykleili się rózni ludzie.

    Andrzej napisał/a:

    A ja znam takich spod budki z piwem co głosowali na Tuska

    Ty to masz znajomości!

    Poprostu staram się rozmawiać z każdym, i nie dziele ludzi na lepszych i gorszych tak jak lewicowo - liberalne media. I chciałem pokazać Mer, że swiat nie jest tak czarno-biały jak myśli.

    Andrzej napisał/a:

    Napata przyznam Ci się, że w dużej częsci się z Tobą zgadzam

    Nie daj się zwieść pozorom...

    Wiem wiem napata czujność rewolucyjna przede wszystkim. Wróg czuwa i zrzuca stoneke na nasze pola ...

    Andrzej napisał/a:

    Więc trudno słuchać Wałęsy ... toż to wzorcowy przykłąd ciemnoty ma tylko zawodówke i chcesz żeby kogoś takiego ludzie słcuhali

    Andrzej napisał/a:

    Powiem tylko tyle często człowiek niewykształcony jest mądrzejszy od tego z tytułami naukowmi.

    Wiesz Andrzeju... gdybyś Ty kandydował, to po takich dwóch skrajnie wykluczających się wypowiedziach (a jest ich znacznie więcej!), nawet ci od Radia Maryja nie głosowaliby na Ciebie.

    Wiesz Napata tu nie ma sprzeczności bo odnośnie byłego prezydenta Wałęsy napisałem też "A dodatkowo tez człowiek pozbawiony wyczucia, dobrych manier nie umiejący się zachować. I oczywiście nie potrafiący w przeciwieństwie do np: ojca Rydzka mówić po polsku". Dodam jeszcze iż błazen, człowiek co najmniej nie zrównoważony psychicznie ... jak zaświdczają o tym jego wypowiedzi (lub chory psychicznie nie wiem), no dodatkowo megaloman sam obalił komunizm i rozwalił własną pięścią mur Berliński. Do tego wszsytkiego arogant.

    Zaś w RM występuja ludzie inteligentni, z tytułami profesorskimi, naukowcy także z USA i Europy Zachodniej, gościł w RM Bukowski. Wsród prelegentów są socjologowie, wybitni ekonomiści, księża (wszystko to elita intelektualna narodu polskiego). Zaś przeciętny słuchacz RM to osoba oczytana, mająca duża wiedze o Polsce i świecie, interesująca sie życiem politycnzym w kraju, osoba sięgjąca po prase codzienną a przy tym kochająca Polske i Boga.

    I co przy tym znaczy, że biedniejsza i często nie mająca formalnego wykształecenia. Jest mądrzejsza od wielu mędrców występujących w TVN, piszacych w "GW" i innych lewicowo-liberalnych mediach.

    A Tuskowi nie pomogły nawet Komitety Honorowe złożone z dyżurnych artystów i tak zwanych gwiazd. Wybrał naród polski a nie media, sondażownie, kapitał zagraniczny i prasa zachodnia.

    Moim zdaniem na mięsiac przed wyborami publikowanie sondaży powinno być zabronione tak jak jest to np: w Luksemburgu i wielu innych krajach zachodnich, aby nie manipulowac wyborcami i nie wmawiać im kto ma wygrać.

    Zresztą jak widać na przykładzie PO i Tuska tym razem Naród nie dał się zamnipulować i zwieść lewicowo-liberalnym mediom. Ale bez tych sondaży to by pewnie Tusk miał tlyko no .. 18 - 23 %, bo w krajach zachodnich taka partia jak PO może liczyć na 6 - 9 %.

    zaprezentowałeś trochę "lewackie" poglądy wdzięcząc się do Prezydenta Kwaśniewskiego.

    Prezydent Kwaśniewski nie jest lewakiem a socjaldemokratą, nie wiele lepiej no ale coż. A ja poprostu wstwiedziłem, że mimo iż się z nim nie zgadzam to umie się zachować godnie i z klasą nie to co Walęsa czy Tusk (który nie przybył na ogłoszenie oficjalnych wyników, a jeszcze rano był w Sejmie)

    Czyżby LPR myślalo o zmianie orientacji politycznej...?

    Ja wypowiadam tylko swoją prywatną opinie, nie napewno orientacji LPR nie zmienia. Poprostu widzisz świadczy to, że przecietny wyborca LPRu nie jest zacietrzewiony jak ci z PO. I umie przyznać że ktoś z przeciwnego obozu ma racje, a nwet pochwalić go wtedy za to.

    Ciekawy tekst: PO: Więzienia i areszty są nasze

    I fragment tego tekst: czy uprawniona będzie teza, że idealny wyborca Tuska w województwie śląskim jawi się jako mieszkaniec dużego miasta, protestant, odbywający karę pozbawienia wolności lub oczekujący wyroku w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej?..

    Takiego pytania próżno szukać w „wolnych i polskich” mediach. W nich bowiem dominuje inny stereotyp, powtarzany niczym mantra, o wyborcach innego stronnictwa – starych, niewykształconych, z lubością przyodziewających swe tępe głowy w moherowe berety ...

    I oczywiście jest to tak samo prawdziwe jak to ze na Kaczyńskiego głosowała tylko ciemnota


  11. Ludzie profesor Lech Kaczyński zostął prezydentem demokratycznie, teraz przez 5 lat będzie rządził Polską. Jako Głowie Państwa należy się mu szacunek. Jest Prezydentem czy to się komuś podoba czy nie.

    A ja myśle, iż mój post usunołeś dlatego żewidocznie nie pasował do ogólnego żałobnego stylu i prezentował trzeźwe spojrzenie na tą sprawe.

    No cóż dla PO demokracja jest dobra wtedy gdy oni wygrywają a kiedy przegrywają to zachowują się tak jak wczoraj Lech Wałęsa, bo co by nie powiedzieć o Prezydencie Kwaśniewskim to jednak potrafi się się zachowac godnie i z klasą. A działacze PO nie ... przegrywać też trzeba umieć .... coż dla niektórych to trudne i zachowują się jak rozkapryszone panieniki.

    Tutaj się musze zgodzić za Andrzejem' date=' chociaż poglądy polityczne mamy zupełnie inne to jednak on racjonalnie myśli. [/quote']

    Dziękuje ariman :), cóż czasmi można się zgodzić ze zwolennikami innych poglądów, jeżeli tylko mają choć troche racji i są otwarci na dialog ... Ale nie z tymi którzy o dialogu tylko mówią, a zachowują się jakby posiadali monopol na prawde.

    O np: ja uważam, że moge się mylić w wielu sprawach, więc szukam innych opini i je analizuje i czasami zmieniam zdanie (oczywiście nie dotyczy kwestii fundamentalnych)

    Nie mówice z góry' date=' że Kaczyński będzie złym prezydentem tego nie wiadomo.[/quote']

    To też napisałem, w usuniętym poście zreszta npisałem ze owego niebezpiecznego radykała zaprosił prezydent Francji, a teraz dopisze, że gratulacje przesłali mu m.in: prezydent USA, Fancji, premier Wielkiej Brytani, Prezydent Ukrainy, Litwy ...

    A źle o Kaczyśkim pisze, ale głównie lewicowo - liberalna prasa zachodnia.

    Kaczyński był lepszym prezydentem stolicy niż jego poprzednik Paweł Piskorski z PO.

    I masz racje Piskorski był zamieszany w układ Warszawski i afere mostową' date=' a został "ukarany" przez władze swojej partii zesłaniem do PE jako poseł ... ale kara no nie ma co ....

    Andzrzeju pisząc o zarozumiałości i butności działaczy PO masz święta rację. Zresztą zauważyłem to również u moich kolegów popierających PO i Tuska - poprostu nie akceptują innych poglądów.

    Nie chce przypominać kto wykazywał się podobną tolerancją ... o np: komuniści ....

    Ale w sumie większość działaczy PO charakteryzuje się takim cechami, ale jest jeszcze jedna ... ci działacze z najwyższej półki mają problemy z mówieniem ... A więc aby zrobić kariere w PO trzeba być: arogantem, zarozumialcem, bufonem, uwazac ze ma się monopol na prawde (to taka obserwacja zachowń większości liderów PO) i chyba też mieć wade wymowy jak Jan Rokita, Donald Tusk, Hanna Gronkiewicz - Waltz itd.

    Jeżeli chodzi o tą rzekomo centralnie sterowaną gospodarke to zupełnie nie rozumiem skąd szanowny adminie to wytrzasnąłeś.

    No właśnie ja też nie rozumie więc uważam to za przykład populizmu i demagogi ze strony PO.

    Może chodzi o to' date=' że Kaczyński nie chce prywatyzacji najwięszkych spółek nalezących do skarbu państwa?[/quote']

    Tylko' date=' że to jest dobra decyzja i wcale nie oznacza centralnie sterowanej gospodarki.

    ludzie młodzi niepamiętający komuny popieraja Tuska.

    Może, dlatego że nie pamiętają Komuny i nie wiedzą kim był Jerzy Urban który poparł Donalda Tuska.

    "czy się robi czy się leży 5000 się należy"' date=' [/quote']

    2000 gwoli ścisłości.

    Kiedy w Hiszpanii i Irlandii rządzili liberałowie, myślałem, ze to byli konserwatyści lub chadecy chyba Partia Ludowa Aznara ... to konserwtyści a nie liberałowie.

    W normalnym kraju taka partia jak PO ma między 7 - 9 % poparcia w wyborach i o rzadach może tylko śnić, u nas też tak będzie, tylko demokracja dojrzeje.

    Ludzie z podstawowym wykształceniem poparli Kaczyńskiego 68%' date=' a oczywiście z wyższym wykształceniem 62% Tuska.

    Wieś 67% dla Kaczyńskiego, a miasta od miast do 50 tys, kończąc na miastach ponad 500 tys. Tusk. [/quote']

    Czy to oznacza, że Ci ludzie są gorsi :?: Że mają mniejsze prawo co do decydowania o przyszłości kraju :?: Powiem tylko tyle często człowiek niewykształcony jest mądrzejszy od tego z tytułami naukowmi. I dlatego, że Tusk tych ludzi obrażał i nimi gardził to przegrał, nawet dzisiaj wiele osób mówili mi, ze poszło na wybory zagłosowało na Kaczyskiego bo Tusk był arogancki, bo dzielił ludzi na lepszych i gorszych. I chcieli nauczyc go pokory co się zresztą udało ....

    Kaczyński wygrał dzięki Lepperowi i Rydzykowi. Polacy woleli Leppera od Wałęsy i Kwaśniewskiego.

    Fakt ten Rydzyk to normalnie potęga medialna' date=' trzęsie Polską wybiera prezydentów i obala, mainuje premierów, posłów ... no normalnie Iran i wielki ajatollah Tadeusz Rydzyk ... RM ma 1 % rynku radiowego i to jest ta potęga :?: I w czym wyborcy Andrzeja Leppera i słuchacze Radia Maryja są gorsi od innych :?: Zdaniem Donalda Tuska i PO :?: Kwaśniewski dziwisz się po tym jak się zapisał ostatnimi czasy.

    Nio i zapomniałbym Donalda Tuska poparł sam Jerzy Urban ... jak Polacy mogli nie posłuchać samego Urbana, redaktora tygodnika "Nie" ... zreszta "Fakty i Mity" też poprały w osobie swojego redaktora naczelnego Tuska słowem sama śmietanka ... Tylko ja myślałem ze to szmatławce ... Cóż widocznie dla Tuska czytelnicy dwóch wymienionych gazet są lepsi o słuchaczy Radia Maryja skoro tak to gratuluje poziomu PO.

    Chirack go zaprosił bo też jeste chadekiem.

    Cóż będą dobre stosunki z Francją, piękny ciekawy kraj.

    Jeszcze jedno takiej brzydkie pierwszej damy nie widziałem nigdy' date=' ani w Polsce ani w Europie. [/quote']

    Zrobi sobie makijaż i nikt jej nie pozna zapewniam ... dzisiaj tak potrafią pomalować, że myśli się ze to inna osoba. Więc jeszcze zrobią z niej ładną pierwszą dame.

    Kaczyńska jest okropona i fundacji nie chce założyć' date=' bo co by jej się chciało komukolwiek pomóc. [/quote']

    Pomaluje się, pojdzie na solarium, do masażysty i będzie odmieniona to teraz żaden problem. A fundacji pani prezydentowa Kaczyńska założyć nie chce bo do takiej fundacj mogą się różni ludzie przyczepić ... i moga być problemy take jak miała prezydentowa Jolanta Kwaśniewska. Za to prezydentowa Kaczyńska powiedziała, ze bedzie patronowac różnym akcja, pomagać fundacją ... ale samo swojej nie założy. Żeby nikt nie oskarżał, że ktoś coś dostał bo wpłacił na fundacje Kaczyńskiej.

    Ludzie młodzi jak ja i wielu z was przegrało z mocherowymi beretami.

    I znowu dzielenie ludzi na lepszych i gorszych.

    Na Kaczyńskiego głosowali Ci' date=' co budkę z piwem podbierają' date=' lenie itd. którym marzy się socjal. [/quote'']

    A ja znam takich spod budki z piwem co głosowali na Tuska. I wiesz w mojej szkole Ci najsłabiej się uczący poparli właśnie Tuska "bo jest ładny" ... i o czym to świadczy bo chyba nie o inteligencji, tylko część z nich nie poszła "bo nie miała czasu"

    Andrzeju' date=' Kaczyński zrobi nam bardziej "policyjne" panstwo - na pierwszy ogień to lepiej - może przestaną tak kraść, z drugiej strony, na dłuższą metę - źle. [/quote']

    Nie przesadzaj ...

    Napata przyznam Ci się, że w dużej częsci się z Tobą zgadzam :)

    Andrzej napisał/a:

    Lech Kaczyński z małżonką znani są z ogromnej sympatii' date=' jaką darzą zwierzęta. Przygarnęli kota ze schroniska na Paluchu. Ma na imię Rudolf.

    Kurcze! Nie wiedziałem o tym! Gdybym wiedział... na pewno poszedłbym głosować!!! [/quote']

    Ja tylko przytoczyłem oficjalny życiorys. To nie jest żaden powó do głosowania na tego kadydata np: Henryka Bochniarz ma 5 psów.

    JKM Zygmunt napisał/a:

    Jednak coś nas łączy' date=' nas młodych - jesteśmy inteligentni i nie podatni na demagogie, populizm. Zdajemy sobie sprawę z tego wyboru, który może być dla nas tragiczny - Rosja i Niemcy już się burzą na wynik wyborów. Gospodarkę wolnorynkową zastąpi się gospodarką centralnie sterowalną. Państwo prawa zastąpimy państwem policyjnym. Polityka zagraniczna będzie prowadzona źle jak to mówi Kaczyński "ja nie musze z kimkolwiek rozmawiać".

    I Ty mówisz o demagogii i populiźmie? Ta wypowiedź to demagogia i populizm w czystej postaci. [/quote']

    Masz racje napata.

    moje posty gdzieś się ulatniały

    Też czasami obserwuje ten problem. Napta ja nie wstawiałem ankiete zrobił to Adnim moim zdaniem źle' date=' że ją wstawił bo Kaczor jest prezydentem czy to się o komuś podoba czy nie.

    Nie. Polacy woleli Kaczyńskiego od Tuska (...) Nawet Papieża ludzie kochali a nie słuchali go ani trochę.

    Masz całkowitą racje

    Hihihi. Jestem pewien' date=' że z powagą podziękuje Ci Andrzeju.[/quote']

    Dziękował w wieczór wyborczy. A co do drugiej częsci mam nadziej że będzie się starał pracowac dobrze dla Polski.

    PS. Mam nadzieje, ze ten post zostanie, bo zaczne mieć watpliwosci co do wolnosci slowa tutaj.


  12. Oficjalny życiorys nowego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej pana profesora Lecha Kaczyńskiego

    Honorowy Prezes PiS.

    Urodził się w 1949 r. w Warszawie, w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Do dzisiaj żyjąca mama służyła w Szarych Szeregach, ojciec był żołnierzem Armii Krajowej.

    Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. W 1971 roku przeniósł się do Sopotu, by podjąć pracę naukową na Uniwersytecie Gdańskim. Tam też poznał swoją przyszłą żonę Marię. Doktorat z prawa pracy obronił w 1980 r. a habilitację 10 lat później.

    Wyjątkowo wcześnie stał się osobą publiczną. Drogę, która zaprowadziła go do polityki, Lech Kaczyński rozpoczął od działalności w antykomunistycznej opozycji. W 1977 roku podjął współpracę z Biurem Interwencji Komitetu Obrony Robotników. Rok później związał się z Wolnymi Związkami Zawodowymi. W Sierpniu ‘80 został doradcą gdańskiego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Był delegatem na I Krajowy Zjazd „Solidarności”. Internowany w stanie wojennym. Po uwolnieniu powrócił do działalności związkowej. W miarę upływu czasu odgrywał w „Solidarności” coraz większą rolę. W 1990 r. został I wiceprzewodniczącym Związku. Kiedy Lech Wałęsa przeszedł do wielkiej polityki, współkierował „Solidarnością”. W grudniu 1988 r. został członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Brał udział w obradach okrągłego stołu w zespole do spraw pluralizmu związkowego. W wyborach czerwcowych 1989 r. wybrany na senatora a dwa lata później na posła, tym razem z listy Porozumienia Obywatelskiego Centrum. W 1991 roku został na kilka miesięcy szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego w Kancelarii Prezydenta. W roku 1992 wybrany prezesem Najwyższej Izby Kontroli (NIK). Funkcje tę piastował do 1995 roku.

    W czerwcu 2000 roku Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości w gabinecie Jerzego Buzka. Objąwszy resort energicznie przystąpił do zerwania z obowiązującą w Polsce od lat liberalną polityką karną. Szybko stał się najbardziej popularnym członkiem rządu. W kwietniu 2001 r. stanął na czele Komitetu Krajowego „Prawo i Sprawiedliwość”. Na wiosnę 2001 roku wybrany prezesem PiS. Po wrześniowych wyborach wraca do Sejmu. Jesienią 2002 r. bezdyskusyjnie wygrywa wybory na prezydenta Warszawy. Rządy w stolicy rozpoczął pod hasłami zlikwidowania pasożytujących na mieście układów korupcyjnych, tzw. „układu warszawskiego” oraz przywrócenia ładu i porządku. Słowa dotrzymał. W marcu 2005 roku oficjalnie ogłosił zamiar kandydowania w wyborach prezydenckich.

    Żona Lecha Kaczyńskiego – Maria – jest z zawodu ekonomistką. Stanowią zgodną rodzinę wraz z córką Martą i jej mężem Piotrem. W 2003 roku Maria i Lech Kaczyńscy zostali dziadkami – mają wnuczkę Ewę.

    Lech Kaczyński z małżonką znani są z ogromnej sympatii, jaką darzą zwierzęta. Przygarnęli kota ze schroniska na Paluchu. Ma na imię Rudolf.

    Ze strony www.lechkaczynski.pl

    54,86 proc. - Lech Kaczyński; 45,14 proc. - Donald Tusk, to wyniki II tury wyborów prezydenckich po podliczeniu wyników z 30 % obwodowych komisji wyborczych.

    Według najnowszych danych, frekwencja wyniosła 50,63 proc.


  13. I troche statystyki:

    Według tego sondażu, 83 proc. wyborców, którzy w I turze głosowali na Andrzeja Leppera, obecnie poparło Kaczyńskiego, a 17 proc. - Tuska. 71 proc. wyborców Marka Borowskiego z I tury oddało głos na Tuska, a 29 proc. - na Kaczyńskiego.

    6 proc. zwolenników Tuska z I tury wyborów zagłosowało na Kaczyńskiego, a 2 proc. elektoratu Kaczyńskiego z I tury oddało swój głos na Tuska.Kaczyński wygrał w województwach centralnych i wschodnich; Tusk - w zachodnich i północnych. W woj. warmińsko-mazurskim padł remis.

    Kaczyński wygrał w woj. kujawsko-pomorskim, łódzkim, mazowieckim, podlaskim, świętokrzyskim, małopolskim, podkarpackim i lubelskim.

    Tusk wygrał w pomorskim, zachodniopomorskim, wielkopolskim, lubuskim, wielkopolskim, dolnośląskim, opolskim i śląskim.

    Na wsi Kaczyński zdobył 68 proc. głosów, a w miastach do 50 tys. mieszkańców - 52 proc. W miastach od 50 do 200 tys. mieszkańców Tusk zdobył 52 proc., a w miastach powyżej 200 tys. - 58 proc.

    Kaczyński wygrał wśród wyborców z wykształceniem podstawowym, zasadniczym i średnim; Tusk - wśród studentów i osób z wyższym wykształceniem. Na Kaczyńskiego głosowało 72 proc. osób z wykształceniem podstawowym; 67 proc. z wykształceniem zasadniczym zawodowym i 54 proc. ze średnim. Tusk zwyciężył wśród studentów - 64 proc. oraz osób z wykształceniem wyższym - 61 proc.

    Na Kaczyńskiego głosowało 57 proc. mężczyzn i 53 proc. kobiet. Na Tuska oddało głos 47 proc. kobiet i 43 proc. mężczyzn.

    Tusk wygrał wśród najmłodszych wyborców - do 24. roku życia; Kaczyński - we wszystkich pozostałych grupach wiekowych. Tusk zdobył 54 proc. głosów wyborców w wieku od 18 do 24 lat. Kaczyński uzyskał 51 proc. głosów wśród wyborców w wieku od 25 do 39 lat; 58 proc. - wśród wyborców w wieku od 40 do 59 lat oraz 61 proc. - wśród wyborców powyżej 60 roku życia.


  14. O godz. 20.00 w niedzielę zakończyły się na terenie kraju wybory prezydenckie.

    Lech Kaczyński prezydentem :!: :!: :!:

    28_sylwetka.jpg

    Lech Kaczyński wygrał II turę wyborów prezydenckich – 53,52% dla Kaczyńskiego i 46,48 % dla Tuska to wyniki sondażu GFK Polonia. Wynika z niego, że nowym Prezydentem Polski jest Lech Kaczyński. Frekwencja wyniosła 50,60%.

    Lech Kaczyński w wystąpieniu po ogłoszeniu wyników sondażu podziękował swoim wyborcom.

    Podkreślił jednocześnie, iż teraz po wyborach można tworzyć koalicję z Platformą Obywatelską, którą uważa za oczywistą.

    Donald Tusk w swoim wystąpieniu poinformował, iż prawdopodobnie przegrał walkę o urząd prezydenta. Poinformował jednocześnie, iż PO i on sam będzie patrzyć na ręce i strzec wolności Polski.

    Zwycięzcy składam najszczersze gratulacje i życze powodzenia w pracy dla Polski.


  15. Skutki powstania Listopadowego:

    :) Następstwem szczególnie złowrogim dla sprawy polskiej było zacieśnienie przyjaźni pomiędzy naszymi zaborcami. W sierpniu 1833 r. nastąpiło porozumienie między cesarzem austriackim Franciszkiem I i królem pruskim Wilhelmem III w Teplitz (Cieplice) w Czechach. Na początku września 1833 r. car Mikołaj I spotkał się w Schwedt nad Odrą z królem pruskim wracającym z Teplitz. Omówiono wówczas kwestię niebezpieczeństwa rewolucyjnego, zgodzono się co do solidarnego współdziałania, w celu przeciwstawienia się jemu. W parę dni później car Mikołaj I znalazł się na terytorium austriackim. Uzgodniono tam wzajemną pomoc w tłumieniu "buntów polskich",, zgodzono się także do możliwości zajęcia wolnego miasta Krakowa. Wspólna konwencja berlińska (z 15 X 1833 r.) zwieńczyć miała całe dzieło.

    :) Upadek powstania listopadowego pociągnął za sobą fatalne następstwa polityczne dla wszystkich trzech zaborów. O ile wcześniej przed listopadem 1830 roku rządy pruski i austriacki w obawie, by polscy poddani nie ciążyli ku Królestwu, szły na pewne ustępstwa, nie szczędziły też obietnic poprawy losu Polaków w ich zaborach. To ten stan rzeczy uległ całkowitej przemianie po klęsce powstania, w r. 1831, doprowadzając do prześladowania żywiołu polskiego i prób włączenia ziem polskich do Prus i Austrii.

    :) Po stłumieniu powstania listopadowego rząd rosyjski zainicjował w Królestwie oraz na Litwie i Rusi bezwzględną i surową reakcję. W Królestwie przeprowadził ją dyktator rosyjski, głównodowodzący armią, od kwietnia 1832 r. namiestnik Królestwa Polskiego Jan Paskiewicz, nazywany też księciem warszawskim. Zwrócił on szczególną uwagę na sprawy kościelne. Duchowieństwo polskie stanowiło silną i zwartą organizację, było też - po 1831 r. - najsilniejszym odłamem polskiej inteligencji. Za udział w powstaniu kler polski został ukarany. W stosunku do kleru niższego zastosowano represje: usuwano z posad, więziono, grożono reformą seminariów duchownych. Znacznie surowiej postąpiono z duchowieństwem na Litwie i Rusi - w ramach polityki rusyfikacyjnej - degradowano (czynili to posłuszni biskupi), oddawano kleryków "w rekruty", księży pozbawiano szlachectwa i również oddawano "w sołdaty", a nawet zsyłano na Sybir. Co więcej za narzędzie spacyfikowania nastrojów wśród Polaków użyto Stolicy Apostolskiej. Brewe z 18 II 1831 r. okazało się za słabe - i zbyt dwuznaczne, stąd dyplomacja rosyjska w Watykanie rozpoczęła starania o bardziej zdecydowane potępienie niedawnych wypadków w Polsce. Rezultatem tych starań była encyklika papieska Cum primum (z 9 VI 1832 r.), w której papież Grzegorz XVI stwierdził, że dowiedział się o "nieszczęściach w Polsce wywołanych przez siewców podstępu i kłamstwa, podnoszących głowę przeciw prawowitej władzy pod pretekstem religii". Stwierdził, że poddanie się władzy ustanowionej przez Boga jest zasadą niezmienną, od której można się uchylić tylko w tym wypadku, gdyby ta władza pogwałciła prawo Boże i Kościelne. Grzegorz XVI zacytował listy: św. Pawła do Rzymian (rozdz. XVIII) i pierwszy (w podobnym duchu) list św. Piotra (2, 13-15); przypominał postawę pierwszych chrześcijan posłusznych cesarzom - nawet wśród prześladowań; wskazywał przykład chrześcijan służących w rzymskich legionach, którzy nigdy nie zbrukali się zdradą. Grzegorz XVI pokreślił, że Polacy podnieśli oręż nie dla obrony religii, a był to tylko pretekst dla zupełnie innych powodów. Cum primum kończy się oświadczeniem, że potężny cesarz okaże się dla Polaków łaskawy, będzie się troszczył o dobro religii katolickiej i nikomu nie odmówi swej opieki.

    Tymczasem car Mikołaj I po 1830 r. wręcz nie znosił Polaków. Nie uznając już zobowiązań traktatu wiedeńskiego, zostawił Królestwu tylko pozorną autonomię (Statut Organiczny z 1832 r., który i tak nie wszedł w życie). W roku 1835 podczas spotkania z polską delegacją w Łazienkach oświadczył bez ogródek: "Jeżeli upierać się będziecie przy waszych marzeniach o odrębnej narodowości, o Polsce niepodległej, i przy wszystkich tych złudzeniach, ściągniecie na siebie wielkie nieszczęście. Kazałem tu zbudować Cytadelę Aleksandrowską i oświadczam wam, że przy najmniejszym zaburzeniu każę miasto zbombardować, zburzę Warszawę i z pewnością nie ja ją odbuduję". Nie byłoby jednak tak ostrego i kategorycznego tonu, gdyby nie rewolucja listopadowa.

    Dodajmy, że leżała ona w interesie nie tylko zrewolucjonizowanej Francji i Belgii, ale i naszych wrogów: Prus i Austrii, a także oligarchii rosyjskiej, obawiającej się stale o losy wcielonych do Rosji pięciu guberni (powstały z polskich Kresów Wschodnich). O los tych ziem wyrażali swoje zaniepokojenie także szlacheccy rewolucjoniści rosyjscy (dekabryści), odmawiający Polsce wszelkich do nich praw. Śmiesznie zatem brzmią słowa lewicowej propagandy o internacjonalistycznej solidarności spiskowców polsko-rosyjskich. Natomiast prawdą jest, iż zamiast szukać sprzymierzeńcy w monarsze, szukaliśmy go tam, gdzie nie można go było znaleźć.

    :) Kolejnym następstwem rewolucji listopadowej była masowa emigracja "kwiatu młodzieży polskiej", szeregowców, oficerów i inteligencji. Gros polskiej emigracji znalazło się we Francji. Emigracja polska chcąc nie chcąc musiała w końcu wtopić się w obce narodowościowo społeczeństwa, w których się znalazła - kiedy to miało nastąpić, pozostawało tylko kwestią czasu. Po latach może zostały tylko rodzinne pamiątki o dziadku emigrancie polskim i nutka sympatii dla Polski - to wszystko. Polskę natomiast opuścili w większości przypadków - na zawsze :!: - bardzo rzutcy, przedsiębiorczy, a także ofiarni i patriotyczni Polacy.

    :P Po upadku powstania Królestwo zostało obciążone ogromną kontrybucją.

    :P Zniesiono koronację na króla polskiego (którą odbył Mikołaj I w Warszawie w 1829 r. jeszcze przed powstaniem), a także polskie przedstawicielstwo narodowe - sejm.

    :P Zlikwidowano polskie wojsko, wprowadzając do Królestwa na stałe stutysięczną armię rosyjską. Żołnierzy polskich wcielano do armii rosyjskiej, wysyłając ich w głąb Rosji - na Kaukaz, a nawet Syberię.

    :) Dzieci poległych Polaków i emigrantów wcielono do tzw. batalionów dziecięcych, które rozmieszczono w głębi Rosji (skazując je tym samym na wynarodowienie).

    :) Przystąpiono do ostatecznej likwidacji odrębności Królestwa Polskiego:

    1832 r. - wprowadzono granicę celną między Królestwem i Rosją, o której zniesienie wcześniej (w 1822 r.) wywalczył Książę Minister Drucki-Lubecki. W ten sposób zahamowany został m.in. rozwój przemysłu włókienniczo-tekstylnego w Królestwie (zniesiono ją dopiero w 1851 r.);

    1837 r. - zamiast polskich województw wprowadzono rosyjskie gubernie;

    1839 r. - narzucono język rosyjski polskiej Radzie Stanu (zamiast dotychczasowego francuskiego). Szkolnictwo polskie bezpośrednio podporządkowano ministerstwu rosyjskiemu w Petersburgu;

    1841 r. - zniesiono polską Radę Stanu, wprowadzając rosyjski system monetarny, wagi i miary;

    1847 r. - wprowadzono rosyjski kodeks karny.

    :P Począwszy od 1832 r. poddano Królestwo represjom także w sferze kulturalnej. Zlikwidowano Uniwersytet Warszawski oraz ograniczono liczbę szkół średnich, a nawet elementarnych. Cel był wyraźny: nie pozwolić na rozwijanie się świadomości narodowej wśród Polaków - im mniej inteligencji tym lepiej. Dziwnie więc w tym kontekście brzmią słowa apologetów naszych nieudanych powstań o zachowaniu dzięki nim naszej świadomości narodowej, kultury i języka polskiego.

    :P Wykorzenienie polskości stało się celem polityki rosyjskiej zwłaszcza w odniesieniu do ziem "spornych" (nasze Kresy Wschodnie). I trzeba tutaj podkreślić, że ta bezwzględna polityka przyniosła efekty: Polska skurczyła się o dwie trzecie swojego pierwotnego obszaru (z czasów I Rzeczpospolitej)! Został brutalnie powstrzymany proces dobrowolnej polonizacji Litwinów i Rusinów.

    Amnestia, która obowiązywała na terenie Królestwie, nie objęła wcielonych guberni do Rosji - polscy uczestnicy walk z Rosją nie mogli więc powrócić do swych domów (pozostawała przymusowa emigracja). Skonfiskowano ok. 3 tys. majątków. Szlachtę (zwłaszcza drobną i zaściankową) pozbawiano szlachectwa, wcielając następnie do armii rosyjskiej na wieloletnią służbę. Pod pozorem poprawy bytu materialnego Polaków (szlachty polskiej) zesłano (na mocy tajnego rozkazu Mikołaja I z r. 1831) z guberni litewsko-ruskich blisko 45 000 rodzin - w stepy czarnomorskie, besarabskie, nadwołżańskie i nadkubańskie. W sumie 90 000 polskich rodzin - w ramach represji popowstaniowych- zostało przymusowo przesiedlonych w głąb Rosji i na Syberię.

    Represjom poddano także Kościół katolicki na Litwie i Rusi, likwidując m.in. kościelną własność ziemską (przyznano duchowieństwu pensje państwowe). W latach 1832-1843 zamknięto 2/3 domów zakonnych. Zakazano przechodzenia z prawosławia na katolicyzm; dzieci ze związków mieszanych katolicko-prawosławnych miały był wychowywane w "wierze ruskiej", tj. prawosławnej. W 1839 r. zlikwidowano Kościół unicki. Prawosławni Polacy zostali przeważnie Rosjanami.

    Szkoły polskie wszystkich szczebli zostały zlikwidowane: zamknięto Uniwersytet Wileński, Liceum Krzemienieckie i wszystkie polskie gimnazja. W głąb Rosji wywieziono cenne zbiory biblioteczne. Cenzura zabraniała czytać dzieł polskich autorów przebywających na emigracji. W celu wychowywania poddanych cara w duchu państwowym władze rosyjskie utworzyły uniwersytet w Kijowie.

    Żywioł polski stracił swą dotychczasową rolę przywódczą na Wschodzie (Litwie i Rusi). Rząd rosyjski zrezygnował ze stosowanej dotychczas polityki współpracy z polską szlachtą. Być Polakiem oznaczało odtąd być skazanym na wywózkę bądź wynarodowienie. Zahamowany został pochód cywilizacyjny Polski na Wschód, a polskość tam istniejąca od czasów I Rzeczpospolitej, wymierała - jako następstwo bezmyślnego zrywu, tego faktu nie zmienią najbardziej nawet efektowne sofizmaty.

    :) Skonfiskowano ok. 10 procent polskiej własności ziemskiej, którą zagarnęli rosyjscy dygnitarze oraz generalicja zasłużona w tłumieniu powstania. Spełniły się wreszcie żądania rosyjskiej generalicji i dygnitarzy - przy naszym udziale.

    Konfiskaty majątków wystąpiły także w Wielkim Księstwie Poznańskim, gdzie naczelny prezes, Edward Flotwell, rozpoczął nowy okres intensywnej germanizacji: Polaków walczących w powstaniu wydał Rosjanom, a ziemie ich skonfiskował.

    :P W 1832 r. usunięto język polski z administracji.

    :) W 1832 i 1834 r. ukrócono używanie języka polskiego w szkołach i usunięto z sądownictwa; zamykano polskie teatry.

    :) Od 1831 rząd odebrał właścicielom ziemskim uprawnienia policyjne oraz prawo wyboru landratów, a w 1836 r. - burmistrzów i wójtów.

    :) Instytucje kredytowe z rozkazu rządu odmówiły szlachcie polskiej kredytów (bankructwo własności ziemskiej - znikła całkowicie na Mazurach, a podkopana została na Pomorzu i w Poznańskiem).

    :) 13 III 1833 r. - korzystając z chwili - na podstawie decyzji ministerialnej przeznaczono na fundusz kolonizacyjny milion talarów dla wykupywania ziemi polskiej (większych dóbr) i kolonizowania ich Niemcami. Rząd sprowadzał kolonistów niemieckich, natomiast polskich rekrutów, by oderwać ich od stron ojczystych, wysyłał w głąb Niemiec. Z Niemiec sprowadzano też nauczycieli. Rząd pruski popierał zwłaszcza szkoły protestanckie oraz małżeństwa mieszane.

    Trudno doprawdy w tym wszystkim mi znaleźć zbawienne dobrodziejstwa naszego kolejnego nieudanego zrywu przeciwko Rosji. Z tego nawet tylko punktu widzenia skazana z góry na niepowodzenie "akademicka burda" (jak ją nazwał gen. J. Chłopicki), jawi się jako zbrodnia przeciwko polskości, choć wykluczyć przecież nie można, że była zbawieniem dla ruchu rewolucyjnego w zachodniej Europie (ale czy naprawde mamy się poświęcać dla innych).

    A jak Wy oceniacie skutki powstania listopadowego dla sprawy polskiej :?: , zapraszam do dyskusji :).

    Za http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3484


  16. Margrabia Wielopolski jest dla zdecydowanej większości Polaków synonimem zdrady narodowej. Kojarzy się nam się wyłącznie z branką młodzieży polskiej przed powstaniem styczniowym. W powszechnej opinii mamy z jednej strony "sługusa caratu kierującego się swym wąskim interesem klasowym"; z drugiej - bezinteresownych przywódców powstania.

    519.jpg

    Znaleźli się jednak i tacy, którzy potrafili dostrzec także zalety tej jednobarwnie negatywnej postaci, jak ją przedstawia nasza historiografia. Sam Józef Piłsudski wyznał w swym Roku 1863 : "Chciałem go kochać za wielkość, bo miał on dumę i godność swego narodu. Widzę wspaniałą scenę- pałacz i mowy w ogromnym Petersburgu, liczny zastęp dygnitarzy czeka na wejście cara, czekają - stojąc, pokornie i cierpliwie - margrabia siedzi. Gdy zwrócono mu uwagę, by powstał, gdyż majestat rosyjski ma wejść w tej chwili, odpowiedział: Przed królem swoim dopiero powstanę. Nie był niewolnikiem, wielka siła, wielka duma. Padł, zduszony obręczą bagnetów z jednej i z drugiej strony, padł pod siłą pogardy, gnieciony często potwarzą nienawiści."

    Rosjanie mówili o nim: gordyj, kiczliwyj Lach (dumny, pyszny Polak). Miał przeciwko sobie petersbursburską biurokrację i rosyjską prasę, która pisała, że jest on najgroźniejszym przeciwnikiem Rosji (większym nawet niż powstańcy styczniowi, niż Rząd Narodowy :!: ).

    A społeczeństwo polskie? Torpedowano, unicestwiano wszelkie zamysły i poczynania Wielopolskiego; na życie jego i domowników dokonano 5 zamachów: sztyletowych, kolejowych, trucicielskich. Chociaż - większość rodaków była przekonana, że intencje jego są zbawienne i celowe.

    Wielopolski w 30 lat po klęsce listopadowej przedsięwziął odzyskać to, co powstanie nam zabrało: pracował nad polszczeniem administracji Królestwa, samorządów i szkolnictwa. Polityka romantyczna nie lubi liczb, woli to czego nie zmierzy ani szkiełko, ani oko. Przypomnijmy jednak ich trochę, i kilka faktów, które mówią same za siebie. W ciągu swojej zaledwie dwuletniej działalności na polu oświatowym margrabia Wielopolski dał Narodowi Uniwersytet w Warszawie, który zwał się Szkołą Główną (z wydziałami: filologiczno-historycznym, prawno-administracyjnym, matemataczno-fizycznym i lekarskim). Dał też Instytut Politechniczny w Puławach i kilka innych szkół wyższych. Założył 5 szkół pedagogicznych i prawie podwoił liczbę gimnazjów (z 7 do 13). Podniósł znacznie liczbę szkół powszechnych z 1114 do 3000. Zdecentralizował, na ile to było możliwe, administrację, tworząc równocześnie szeroki system samorządu. Spolszczył, zrusyfikowane po powstaniu listopadowym, urzędy. Przeprowadził dekret - on obszarnik i skrajny reakcjonista :!: - o zniesieniu pańszczyzny i oczynszowaniu chłopów (korzystniejszy dla nich nawet od projektu postępowego Towarzystwa Rolniczego). Wszystko dla Narodu, dla Polski :!: My odwdzięczyliśmy się mu: pogardą, pomówieniami i inwektywami, wielokrotnymi próbami skrytobójstwa, nienawiścią wreszcie większą niż do Moskali samych chyba. Wszystko dla rewolucji, dla kauzyperdów sprawy polskiej o dyktatorskich skłonnościach :!:

    Trzeba wiedzieć że, "Żelazny kanclerz," Otto von Bismarck, przebywając w Petersburgu przeraził się wpływami Wielopolskiego na dworze Aleksandra II. Bismarck zdawał sobie doskonale sprawę z niebezpieczeństwa, jakie przedstawia sobą polski margrabia dla sojuszu prusko-rosyjskiego. Jest niemal pewne, że gdyby to Wielopolski przeforsował swój program, Bismarck nie święciłby swych wielkich triumfów. Stało się jednak inaczej ....

    Niepoczytalny romantyzm wziął u nas górę nad racjonalną, rozumną i realną polityką. Nam przyniósł klęskę, wrogom powód do chwały.[/b]

    Największy bodaj udział w upadku Wielopolskiego mieli sami jego rodacy. To prawda, że nie miał on zwyczaju głaskać tych, którzy sprzeciwiali się jego koncepcji. Jest to jednak w pełni zrozumiałe, bowiem w sytuacjach niebezpiecznych, grożących wybuchem, nie stosuje się oględnych środków zapobiegawczych. Może i z tego powodu, jak twierdzi Piłsudski: Wyklęty był z narodu, nienawidzony może więcej od najeźdźców, Moskali, utożsamiany z nimi we wszystkich ówczesnych publikacjach.

    Przypomniały mi się słowa Aleksandra Bocheńskiego, który twierdził, że : Błąd historyków i pisarzy głoszących niezbędność powstań dla istnienia narodu, a więc i ich gloryfikację, polega na tym, że najzupełniej pomijają oni spiżowe prawo (...) polskiego wychowania narodowego. Brzmi ono tak: inne są obowiązki obywatela i żołnierza walczącego o swój kraj, inne wodza kierującego armią, a jeszcze inne polityka, gdy ma decydować o wojnie lub pokoju. Owo spiżowe prawo było znane i Dmowskiemu, który nie nazywając go po imieniu wskazał w swym wiekopomnym dziele Polityka polska i odbudowanie państwa.

    Powstanie styczniowe nie musiało wybuchnąć, gdyby ówczesne społeczeństwo polskie poparło margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, a nie rzucało mu kłód pod nogi. Wielopolski stopniowo przywracał Królestwu polski charakter w szkolnictwie i urzędach. Społeczeństwo polskie odrzuciło całkiem realną drogę pokojową wybierając całkowicie nierealne, bo z góry skazane na klęskę powstanie.

    Naturalną reakcją władz rosyjskich na nasze powstania był ucisk narodowy: zakazano nam mówić, a nawet myśleć po polsku. Jeśli wzrost analfabetyzmu, brak polskich szkół, polskich urzędów, prześladowania Kościoła - jeżeli to wszystko miałoby służyć zachowaniu naszej narodowej tożsamości, jak twierdzą nasi apologeci powstań, to ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Uważam to stanowisko za zupełnie nieuzasadnione, a wręcz fałszywy :!:

    Staje przed nami kolejne zagadnienie: czy rzeczywiście nasze zrywy powstańcze zbliżały nas do niepodległości, czy wręcz przeciwnie od niepodległości nas oddalały :?: Mówimy tutaj o powstaniach nieudanych: źle przygotowanych, bez kalkulacji sił własnych i wroga, wywołanych w nieodpowiednim momencie, nienależycie prowadzonych.

    Według niepoprawnych romantyków prostą konsekwencją nieudanych powstań było odzyskanie niepodległości przez Polskę (sic!). Są tacy jeszcze i wcale niemało :!: , którzy wierzą w magiczną moc naszych klęsk i ofiar. Zgadzamy się, że powstania były widocznym dowodem patriotyzmu, tego nikt nie neguje. Każdy naród, który chce żyć i rozwijać się, musi być zdolny do ofiar i poświęceń. Trzeba jednak zawsze mieć przed oczyma trzy kardynalne czynniki, które muszą być brane pod uwagę i oszacowywane: siły własne ,siły wroga, siły naszych ewentualnych sojuszników.

    Jeśli rachunek strat przewyższa rachunek zysków to szkoda naszej krwi i dobrobytu choćby nie był najwyższej miary. Nieudane powstania zawsze przynosiły ogromne straty w stanie posiadania naszego narodu. Książę Drucki-Lubecki mawiał słusznie, że Polsce potrzeba bogactwa dla utrzymania niepodległości. Naród, który chce naprawdę być narodem wolnym i niepodległym, nie może sobie lekceważyć zagadnień materialnych, swego dobrobytu.

    W powszechnej opinii jednak pokutuje dotąd przekonanie, że "niepodległa Polska powstała jako skutek tego niepoczytalnego romantyzmu, który prowadzi od Racławic i rzezi Pragi, poprzez oba powstania, do szubienic Murawiewa i katorgi sybirskiej". Przekonanie takie żywi wielu Polaków; źle widziane są poglądy przeciwstawiające się temu "ustalonemu obrazowi przeszłości".

    Polscy zwolennicy "niepoczytalnego romantyzmu" w polityce zwracają zbyt małą uwagę na cały kontekst międzynarodowy, w jakim znalazł się naród polski w latach poprzedzających odzyskanie niepodległości. Momentem o kapitalnym znaczeniu był rozpad sojuszu trzech zaborców, petryfikowany dotąd przez nasze nieprzemyślane zrywy powstańcze.

    U nas polityka taka nie cieszyła się, i nie cieszy, dobrą sławą, nie ma dla niej zrozumienia. Wolimy politykierów prowadzących naród do zbiorowych samobójstw, niż polityków, którzy chcą nas przed tym uchronić. Trudno się dziwić, że na Zachodzie i Wschodzie zyskaliśmy sobie opinię ludzi niepoczytalnych; bezmózgowej hołoty, którą łatwo można wykorzystać, zwłaszcza przeciwko Rosji jeśli wymaga tego interes jakiegoś wrogiego jej mocarstwa.

    I w sumie cały post jest jednym wielkim pytaniem. Jak ocenić Wielopolskiego, lczy udzi jemu podobnych. Czy mieli racje a może nie :?: Temat aktualny i dziś. Bo i teraz można się zapytać czemu i komu służy takie postępowanie, że podam przykład np:

    :) histeryczną kampanię braci Kaczyńskich w kwietniu i maju. Podobno za całe 0,5 miliona PLN PiS wykupiło reklamy telewizyjne przeciwko wyjazdowi Prezydenta RP do Moskwy. Czy kampania ta miała służyć polepszeniu stosunków z Rosją :?: Nie, zaognieniu ich, dzięki czemu PiS spodziewał się zwyżki swoich notowań przedwyborczych. Ot, demokracja w pigułce: polityka zagraniczna podporządkowana partyjniactwu.

    :) Czeczenia. Czy my naprawdę musimy hołubić wszystkie komitety terrorystów z Czeczenii :?: Czy Warszawa naprawdę musi mieć rondo Dudajewa :?: Czy my zawsze – w imię idiotycznej romantycznej idei „za wolność naszą i waszą” – musimy popełniać horrendalne głupstwa polityczne :?: Polityka opiera się na rozumie, a nie na namiętnościach. „Dla Polaków można coś zrobić, z Polakami nigdy” mawiał Aleksander Wielopolski i słowa te zachowują swoją aktualność. O dziś tak jak wtedy polityka wschodnia Polski uwarunkowana jest nie politycznym rozumem, ale politycznymi mitami i najgorszym z wrogów Narodu – romantyzmem.

    :) Wycieczki naszych polityków na Ukrainę (w czasie "pomarańczowej rewolucji") to już nawet nie romantyzm, ale polityczny mesjanizm niesienia światu demokracji. To już nie jest polityka zagraniczna, to sekta, rodzaj „demoliberalnego jezuityzmu”. A gdzie rozum polityczny :?: Refleksja krytyczna :?: Geopolityka :?: Nie ma i nie będzie, gdyż w naszej polityce wschodniej królują cytaty z Mickiewicza i Słowackiego, przemieszane z demokratycznym credo Rousseau. Tylko co nam przyniesie taka polityka czy w końcu to co przyniosło powstanie styczniowe :?:

    Źródło: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3465

    A więc zapraszam do dyskusji o Wielopolskim i jego myśli politycznej :)

    PS. Widocznie dla wielu polskich polityków nienawiść do „Moskala” – i jej publiczne manifestowanie – to deklaracja polskości i patriotyzmu. Mam tu na myśli wszystkich tych zawodowych „antykomunistów” spod znaku Marka Jurka, którzy nie rozróżniają między komunizmem a Rosją. A moim zdaniem pokazuje to tylko głupotę i polityczny prymitywizm sporej części polskiej klasy politycznej, która w stosunkach międzynarodowych nie używa rozumu, lecz żyje romantycznymi mitami „rusofobii”. Ale to taka uwaga marginalna.


  17. Polska historiografia zwykła przyjmować rok 1795 (tzw. III rozbiór) za kres dziejów polskiej monarchii. W tym miejscu kończone są zazwyczaj poczty władców Polski. Trudno jednak znaleźć jakieś racjonalne uzasadnienie dla tej tradycji. Już przecież w roku 1807 państwo polskie odrodziło się w postaci Księstwa Warszawskiego, a w roku 1815 przywrócona została nazwa Królestwa oraz tytuł króla Polski. W tym kontekście lata 1795-1815 można uznać za okres przejściowy związany z wydarzeniami wewnątrzpolskimi (uchwalenie Konstytucji 3 Maja, Insurekcja Kościuszkowska), jak i ogólnoeuropejskimi (Rewolucja Francuska, wojny napoleońskie). Zaborcy zajmując i likwidując Rzeczpospolitą (w tym i Królestwo) tłumaczyli się m.in. koniecznością stłumienia nastrojów jakobińskich w Polsce. Zamykający ten okres Kongres Wiedeński, zwołany w celu uporządkowanie spraw europejskich, przyjął zasadę restauracji porządku przedrewolucyjnego. Objęła ona również Królestwo Polskie. Nastąpiły znaczne zmiany terytorialne i ustrojowe, ale sama monarchia zachowała swój byt. Ustanowienie dziedzicznej dynastii można uznać za realizację idei Konstytucji 3 Maja. Wtedy wybrano Wettinów. Oni też stali się z woli Napoleona władcami Księstwa Warszawskiego. W roku 1815, dla zachowania zasady legitymizmu, Wettinowie zrzekli się praw do ziem polskich na rzecz Holstein-Gottorp-Romanowów. W ten sposób, za zgodą międzynarodowego kongresu, oraz przy dużej aprobacie Polaków, panująca w Rosji dynastia stała się dynastią królewską w Polsce. W jakimś sensie było to usankcjonowanie stanu sprzed rozbiorów, gdyż od roku 1719 (sejm niemy) można mówić o rosyjskim protektoracie nad Polską. W roku 1815 układ ten, na moment zakłócony ogólnoeuropejską zawieruchą, ambicjami zaborców oraz wewnętrzną sytuacją w Polsce, został po prostu umocniony i zalegalizowany.

    Uwzględniając wymienione argumenty trudno pojąć z jakich to powodów August III Wettin czy Stanisław August Poniatowski, panujący z łaski carów Rosji, mieliby zasługiwać na uznanie naszej historiografii, natomiast nie zasługiwaliby na to miano królowie będącymi jednocześnie władcami Rosji (Aleksander I, Mikołaj I, Aleksander II, Aleksander III, Mikołaj II). Jedynym wytłumaczeniem jest czynnik emocjonalny, zgodny być może z patriotycznymi odczuciami dużej części Polaków, ale całkowicie ignorujący istniejącą rzeczywistość. Jeżeli można mówić o jakichś różnicach pomiędzy okresem sprzed 1795 r. a okresem po 1815 r., to dotyczyły one przede wszystkim spraw prawno-ustrojowych (reformy w duchu idei oświecenia) i terytorialnych (straty terytorialne na rzecz Rosji, Austrii i Prus), a nie faktu istnienia czy nieistnienia polskiej monarchii. Uszczuplone pod względem terytorialnym Królestwo nadal obejmowało zasadniczą cześć ziem etnicznie polskich.przez unię rosyjsko-polską. W późniejszym okresie zmianie ulegał jedynie charakter tego związku.

    Pozycja ziem polskich w ramach rosyjskiego imperium miała ścisły związek z utrzymaniem nazwy Królestwa. Jedynie w okresie panowania Aleksandra III (1881-1894) próbowano zastąpić ją określeniem Kraj Nadwiślański. Realizowano to jednak niezbyt konsekwentnie i bez żadnych podstaw prawnych. Był to czas największych antypolskich posunięć, ale był to również czas największej reakcji w samej Rosji. Doświadczenia tego okresu są bardzo często, zupełnie bezpodstawnie, rozszerzane na cały okres postyczniowy, a nawet na cały okres związku Polski z Rosją. Następca Aleksandra III, Mikołaj II zliberalizował politykę, zarówno w Polsce jak i w Rosji. Nazwa "Kraj Nadwiślański", jeżeli się jeszcze pojawiała, to przede wszystkim w antypolskich wypowiedziach i publicystyce. Władcy nie zrezygnowali również z używania tytułu "Król Polski", znajdującego się w ich tytulaturze na drugim miejscu (po "Cesarz Wszechrosji", a przed "Wielki Książe Finlandzki"). Wszystkie wymienione czynniki, pomimo silnej unifikacji ustrojowej z Rosją, sprzyjały zachowaniu przez Królestwo faktycznej i nominalnej odrębność. Można to porównać z sytuacją ówczesnych Czech i Galicji w monarchii habsburskiej, czy nawet pozycją Szkocji w Zjednoczonym Królestwie. W tym miejscu warto przypomnieć, iż Czesi kończą poczet swoich królów na roku 1918 (abdykacja Karola I Habsburga), natomiast Szkoci kontynuują go do dnia dzisiejszego.

    Czemu więc królów z dynastii Romanowów nie zalicza w poczet krolow polskch choć sa nimi tytularnie i w świetle prawa międzynarodowego :?: Czy nie wynika to tylko z niechęci i zwykłej głupoty podszytej rusofobią tak silną w wielu środowiskach (piłsudczykowskie i pochodne) :?:


  18. To ja wymienie swoje typy:

    a) z polskich:

    :) Marek Kotlinowski

    :) Stanisław Michalkiewicz

    :) Zyta Gilowska (chociaż ona już obecnie nie jest już politykiem)

    B) z polskich nieżyjących:

    :) Roman Dmowski

    :P Władysław Grabski

    :P książe Ksawery Drucki-Lubecki (mało znany, ale uwżam że warto z niego brać wzór)

    Wbrew wielu polskim politykom nie jestem wielbiecielem jednego pana od kasztanki, a co więcej oceniam go jak i jemu pokrewnych zdecydowanie niegatywnie.

    c) z zagrnicznych:

    :) Ronald Wilson Reagan

    :P Margaret Thatcher

    :) George Bush (junior) z wątpliowościami


  19. Bardzo w to wątpię...

    To twoje suwerenne prawo :)

    Ciekawe co na to powiedziałoby paru innych Polaków...

    nie dokończyłeś chodzi o: Kiszczaka, Jauzelskiego, Urbana, Rakowskiego ... a może o Pastusiaka czy innego "polaka" z PZPR :?: ... która jak wiadomo powszechnie była matką dla narodu polskiego i była powszechnie szanowana

    Proponuję kanonizować najpierw...

    Hehehehehehehe ... świetny żart. Ale nie jseteśmy w Rosji tam zamierzają kanonizować np: chłopa który wywiódł polski oddział w bagna i tam z nimi zginał ... to ile my byśmy mieli męczenników gdyby zacząć się wzorować.


  20. Postać która powołała do życia światowe mocarstwo, mistrz politycznych konstrukcji i mąż stanu. Otto von Bismarck, pierwszy kanclerz zjednoczonej Rzeszy Niemieckiej. W polskiej historii i literaturze człowiek kojarzony zdecydowanie pejoratywnie. Kulturkampf który firmował dał się we znaki Polakom z Wielkopolski, ówczesnej Provinz Posen, jako symbol najsilniejszej fali germanizacji. Jednak nie można oceniać zdarzeń historycznych o tak wielkiej skali, tylko z perspektywy interesów jednego narodu.

    To teraz o postaci Ottona von Bismarcka i jego działalności:

    Urodził się w 1815 roku w rodzinie junkierskiej. W tymże roku monarchowie europejscy na cały wiek ułożyli porządek w Europie, granice wiedeńskie do roku 1914 pozostały w większej mierze nienaruszone. W 1848 w Niemczech wybuchła rewolucja w ramach „Wiosny Ludów”. Było to wydarzenie wielowątkowe, niejako próba uporządkowania kraju środka. Bismarck potępił wystąpienia. Mimo, iż samozwańczy Parlament obradujący we Frankfurcie nad Menem pragnął także jedności niemieckiej. Być może zraził się charakterem rewolucji, kojarzącym się rokiem 1789 , a być może zwykłą liberalną słabością profesorów i filozofów aspirujących do wypowiadania się w imieniu narodu, który sam nie umiał się określić. Fryderyk Wilhelm IV odpuścił i później w punktach ołomunieckich Prusy chwilowo zrzekły się jednoczenia Niemiec na rzecz Związku Niemieckiego opartego na skostniałych zasadach pod przewodnictwem Habsburgów.

    Bismarck jako konserwatysta być może już wtedy akceptował formę jednego państwa wszechniemieckiego, ale na pewno nie treść. Zresztą nie pomylił się; grono delegatów obradujących w Kościele świętego Pawła nie potrafiło zdefiniować czym będzie Rzesza. Proponowano by składała się terenów etnicznie niemieckich co było nie do zaakceptowania i dla Habsburgów i dla Hohenzollernów. Sama sytuacja gdzie lud proponuje koronę i konstytucje krępującą monarchę, wydała się zapewne Bismarckowi czymś trącącym jakobinizmem. Nacjonalizm roku 1848 w przyszłości jednak przyda. ‘Das Land der Mitte’ po wyczerpaniu się formuły Świętego Cesarstwa Rzymskiego, anarchizowania jego treści, traumy wojny trzydziestoletniej, która spowodowała w Niemczech olbrzymie zniszczenia, a które doprowadziły do całkowitego wypaczenia instytucji starego Cesarstwa z których szydził Samuel Pufendorf, potrzebował zagospodarowania. Napoleon Bonaparte jednym podpisem rozwiązując Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego istniejące od ok. XV wieku udowodnił słabość malutkich państewek w środku Europy i ich podatność na wiatry historii. Wówczas Niemcy zwane były krajem środka, gdyż nie ma żadnej przesady w twierdzeniu, iż przez wieki Europa kończyła się na wschodzie na biało-czerwonych słupach granicznych.

    Skoro Polska jest przedmurzem, tak więc środek wypada gdzieś mniej więcej między Łabą a Menem. Środek ten od czasów pokoju westfalfkiego w 1648 był zupełnie niezagospodarowany, krzyżowały się w nim interesy francuskie, austryjackie, pruskie i przez pewien czas szwedzkie. Sama ewolucja niemczyzny jest bardzo specyficzna. Brak wytworzenia się jednolitego państwa tak jak u Anglików, Polaków czy Francuzów wpłynął niebywale na tożsamość narodu zamkniętego w swoim Heimat. Jeśli sam środek pozostawał w bierności, tak prym wiodły dwie kolonie niemieckie, co wydawać się może paradoksem historycznym. Dwie główne linie rozwojowe niemczyzny wyznaczone były przez niegdysiejsze peryferie: habsburską Austrię, która raczej była bardziej zainteresowana ziemiami naddunajskimi i powstałemu z biednej Brandenburgii, Królestwu Prus. Obie te linie różniły się zdecydowanie w kwestiach społecznych, państwowych, prawnych. Pruską linię rozwojową Feliks Koneczny kiedyś nazwie szczytowym osiągnięciem bizantyjskiej cywilizacji poza granicami Bizancjum. Bismarckowi przyszło działać na rzecz prusacyzmu i był w tym naprawdę dobry.

    Już w 1862 roku król Prus Wilhelm I mianował przyszłego "żelaznego kanclerza" premierem oraz ministrem spraw zagranicznych Prus. Był politykiem konserwatywnym, realistycznym często powołującym się na wartości chrześcijańskie, choć w formie specyficznej i nieco zwulgaryzowanej. Poglądy na wojnę były typowe dla ówczesnej puskiej elity zakochanej w militaryzmie a streszczające się w słowach Helmuta von Moltke’go Starszego: „Bez wojny świat ugrzązłby w bagnie materializmu”. Konflikt jako element bożego świata będzie tylko przedłużeniem polityki „budowniczego Niemiec” w myśl koncepcji Clausewitza. Bismarck był także zakochany w zdobyczach cywilizacyjnych jego świata, choćby dlatego nienawidził rewolucjonizmu, a pielęgnował dziejową ciągłość. Paradoksalnie pozornie niewinnymi ustawami o ubezpieczeniach społecznych dokonał rewolty socjalnej, których fatalnych skutków nie przewidywał. Mimo tego potknięcia w polityce był mistrzem. Wszystkie jego kampanie polityczne były zaplanowane perfekcyjnie, a rozwiązanie następowało w odpowiednim momencie. Była to zgoła inna strategia którą reprezentował kilkadziesiąt lat później pewien hałaśliwy Austryjak. Mimo wszystko jednak tradycje pruskie i swoisty kult siły czasem zawodziły Bismarcka; choćby fiasko jego programu Kulturkampf, który okazał się niewypałem. I w skali pruskiej, wzmacniając tylko polską mniejszość i w skali wszechniemieckiej powodując wrzawę przed protestantyzacją środowisk katolickich skupionych wokół Centrum, pod przewodnictwem Ludwika Windthorst’a. Niemcy to jednak nie Prusy, „wypędzanie” nieomylnego papieża z Niemiec było dużo trudniejsze niż to zakładał Bismarck…

    Zjednoczenia Niemiec dokonał z właściwą sobie precyzją. Gdy przyszło mu kierować polityką pruską, jego kraj posiadał już znaczną cześć ziem kraju środka. Zawsze starał się o dobre stosunki z domem Romanowów, co cementowało zdobycze wschodnie.

    Musiał wyeliminować z Niemiec tylko Austrię i Francje. Wciągając naiwną Austrię w awanturę duńską, odpowiednio manipulując i będąc świadom przewagi technicznej swoich wojsk doprowadził do wojny. W 1866 pod Sadową Wilhelm Hohenzollern i Helmut von Moltke odnieśli wspaniałe zwycięstwo, które w efekcie wyeliminowało Habsburgów z polityki niemieckiej, którą przez kilkaset ostatnich lat właśnie oni tworzyli. Reformy wojskowe Scharnhorsta i Gneisenaua przeprowadzone na bazie doświadczeń wyniesionych z wojen napoleońskich okazały się nieocenione. Już wtedy Bismarck musiał studzić zapędy swojego cesarza, który chciał pogrążenia Austrii. Gdy go zabraknie przy boku cesarza ten owładnięty manią wielkości, głoszący „Gott und mich, sind zwei” doprowadzi do wielkiej wojny. Jeśli ktoś stwierdził że system amerykański był stworzony przez geniuszy by rządzić w nim mogli idioci, tak wielki kanclerz odwrócił te zależności. Gdy Wilhelm II odsunie wysłużonego kanclerza od siebie, nikt nie będzie w stanie zrozumieć jego misternych planów. By zrealizować program jednoczenia Niemiec musiał wyeliminować z gry także Francję, od wieków naciskającą z zachodu i niejednokrotnie dokonującą dzikich najazdów. Jej polityka dawniej polegała na popieraniu Rzeczpospolitej, szachującej niemczyznę, gdy zaś ta upadła wyraźnie brakowało równowagi. Bismarck sprowokował depeszą emską Napoleona III do wojny, dysponując najlepszą armią na świecie, rozbudowaną siecią linii kolejowych i strategią mającą w sobie zalążki późniejszego Blitzkriegu. Kampania 1870/71 roku okazała się kolejnym triumfem pruskiego oręża, Cesarz Francuzów dostał się do niewoli pod Sedanem, Paryż skapitulował. Ceną była Alzacja, wysoka kontrybucja i upragnione zjednoczenie Niemiec. W formie cesarstwa, Rzeszy Niemieckiej, lecz nie obejmującej całej niemczyzny. Bismarck wykluczając habsburskie kraje niemieckie niejako przyczynił się do powstania narodu austryjackiego. De facto mającego np. z Bawarczykami więcej wspólnego niż z Prusakami. „Małe” Niemcy pozostały federalne i różnorodne pod berłem berlińskich cesarzy na czele wojska. Aktu powołania II Cesarstwa dokonano w Wersalu. Próżno szukać takiej rezydencji w Niemczech, które przez wieki nigdy nie miały stolicy, patrząc na Frankfurt, Wiedeń, Berlin. A najczęściej na stolicę swojej małej ojczyzny – Heimat. Formuła nowego państwa, z „krwi i żelaza” daleka od uniwersalistycznego I Cesarstwa w zasadzie była jedynym możliwym modelem ujęcia 22 państw i miast pod hegemonią Prus, nie naruszając podstaw legitymistycznych. Kanclerz działał w interesie swoich Prus, którym służył nacjonalizm niemiecki. Tych Prus, gdzie jeszcze nie tak dawno Fryderyk Wielki szczycił się, że na jego dworze mówi się tylko po francusku, a nie niemiecku.

    W polityce wewnętrznej mimo pewnych koncesji na rzecz parlamentu, prowadził zdecydowaną i samodzielną politykę lawirując między stronnictwami parlamentarnymi i ograniczając młodą demokrację i tak już bardzo wątłą. Ordynacje wyborczą skroił w sam raz dla junkrów pruskich cieszących się zdecydowaną nadreprezentacją. Manipulowanie cesarzem, formalnie rządzącym, przychodziło mu stosunkowo łatwo. Ludowy charakter państwa miał podstawy nacjonalistyczne a nie demokratyczne z silnym pierwiastkiem arystokratycznym

    Nowe państwo którego architektem był Bismarck, prowadzący cesarza za rękę, wyrosło na największą potęgę na świecie; zanotowało olbrzymi boom gospodarczy, demograficzny, technologiczny. Tu dokonała się odsłona kolejnej fazy rewolucji przemysłowej, już opartej nie na maszynie parowej, ale na elektryczności. Powstanie takiego kolosa burzyło równowagę europejską. O ile Bismarck robił co mógł by nie zbliżyć się do „masy krytycznej”, unikając „wyścigu” na morzu i nadmiernej penetracji kolonii, tak gdy go zabrakło, Wilhelm II zachowywał się jak słoń w składzie porcelany. Co prawda związał z Niemcami Austro – Węgry i Turcję jednak wyzwanie rzucone Anglii w wyścigu kolonialnym, upajanie się klęską Francuzów, psucie wielowiekowej przyjaźni z Rosją, uwarunkowania ekonomiczne, doprowadziły do globalnego konfliktu. Mimo iż całkowitej winy nie można przypisać tylko Wilhelmowi II, była ona efektem zbiegu wielu czynników i dziwnej, niewidzialnej siły która prowadziła do konfrontacji. Także bardzo spóźnionego debiutu Niemców w roli pełnowartościowego narodu. Gdy zabrakło mistrza figur politycznych nikt nie umiał właściwie pokierować rozpędzoną lokomotywą upajającą się własną siłą. Przy poparciu większości karnego społeczeństwa kroczono ku wojnie, choć w innych mocarstwach również entuzjazm dla walki był duży. A jeszcze w 1890 von Moltke ostrzegał: „Moi panowie, ta wojna może stać się siedmioletnią, trzydziestoletnią…i biada temu, który podpali Europę!”. Nieliczni jak np. Helmut von Gerlach stwierdzali publicznie że wojna to nieludzkie „nurzanie się w błocie” – ich apele pozostawały bez odzewu. Ostatecznie Niemcy dokonały wielkiego wstrząsu w Europie który zakończył spokojny wiek XIX. Dzieło życia „żelaznego kanclerza” było zbyt skomplikowanym urządzeniem dla jego następców, którzy raczej byli ludźmi małymi, a z pewnością nie dorównywali geniuszowi swojego poprzednika. Gdy zabrakło ojca, naród pobłądził. Bismarck, gdy wymagała tego sytuacja postępował delikatnie i z umiarem, by uniknąć powstania wielkiej koalicji antyniemieckiej, przez lata czyniąc akrobacje polityczne. W czasach gdy w Niemczech poniżano pobitych Francuzów i nawoływano do rozprawienia się z Anglią, on starał się studzić emocje. Prorokował w przyszłości ścisły sojusz Zjednoczonego Królestwa ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki, które „wkroczą” do Europy. W 1874 roku oświadczył że Niemcy są już „nasycone”. Nie dla wszystkich. Tego nie przewidział lub bagatelizował. Kolejny błąd na jego koncie, znaczący jednak niewiele przy całokształcie dokonań wielce utalentowanego człowieka który zmienił oblicze świata.

    Źródło: http://www.konserwatyzm.pl/artykuly.php?id=646

    Więc jak ocenia Cie ta postać, nie tylko z polskiego punkt widzenia. I jak jest wasze zdanie w sprawie obelisku Bismarcka, który z powrotem stanął w mazurskiej wiosce :?:


  21. Dla mnie Kukliński jest pstacią tragiczną tj. będą patriotą, aby walczyć o wolną polske musiał zostac szpiegiem amerykańskim. Czyli coś jakby Konrad Wallenrod u Mickiewicza ... ogólnie jednam oceniam jego osobe bardzo pozytywnie, dużo zrobił dla polski.

    Był najzwyklejszym zdrajcą. I mało obchodzi mnie czy działał w słusznej sprawie bo jak pokazała historia - Polsce nic z tego nie przyszło, dla kogo więc była ona słuszna?. Jedno jest pewne - był zdrajcą ówczesnej Polski, lub jak kto woli: Polski Ludowej, lub PRLu.

    Działał w słusznej sprawie, Polska międzyjnymi dzięki niemu odzyskała niepodległość, przyczynił się do upadku komunizmu .. jeden z polityków amerykańskich (chyba szef CIA albo preztdent Reagan) powiedział że "nikt tak bardzo nie zaszkodził komunizmowi jak ten polak", choćby z tego powodu nalezy go czcić. Dla mnie jego postawa, była słuszna, zauważ napata on za to zapłacił osobista cene: synowie, musiał się ukrywac ...

    I dla mnie PRL nie był państwem polskim, a co najwyżej jego namiastką ... proektoratem ZSRR ... napewno nie było to państw niepodległe ...

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.