Andrzej
Użytkownicy-
Zawartość
160 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Andrzej
-
Na kogo byś głosował w wyborach do Sejmu RP w 1919 roku?
Andrzej odpowiedział Andrzej → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Masz racje Borata , dzisiaj Liga Polskich Rodzin, która popieram, jest w prostej lini kontynuacją Związku Ludowo-Narodowego potem Stronictwa Narodowego. Ta kontynuacja jest nie tylko w seferze ideowej, ale też osobowej ... czyli LPR ma ponad 100 lat i w I połowie XX wieku dzięki dużemu wpływowi na państwo (do 1926 współrządząc, potem już tylko kształtowanie umysłów i postaw polaków - o np: 70 % studentów należało do MW, czyli gdyby nie wojna to siłą rzeczy w końcu SN by rządził ... bo ideologii SNu ulegał też coraz bardziej rzadzący OZON). Ale fakt masz racje trudno byłoby mi nie głosowac na endecje. -
Można powiedzieć, że mnie bardziej przekonuje Adnim ... poniewaz właścwie ma racje. Zresztą ja akceptuje liniowy tylko z zastrzeżeniami . I raczej nie powoływałbym się na przeżarte rakiem socjalizmu państwa europy zachodniej. Których de facto socjalistyczny system gospodarczy się chwieje i zmierza do upadku, wraz z finansami tych pastw. Dodatkow w tych państwach nie ma wzrostu gospodarczego, albo jest niewielki. A ich sytuacje moga zmienić tylko liberalne reformy gospodarcze, przeciw którym tamtejsze społeczeństwa protestują ... nie rozumiejąc konieczności zmian.
-
Wilhelm II Hohenzollern (król Prus i cesarz Niemiec) Wilhelm II (ur. 27 stycznia 1859 w Berlinie, zm. 4 czerwca 1941 w Doorn w Holandii) – ostatni niemiecki cesarz i król Prus. Wilhelm II - oficjalny portret Wilhelm II urodził się jako Friedrich Wilhelm Albert Victor Prinz von Hohenzollern - syn Fryderyka III, był więc wnukiem "miłościwie panującego" do 1888 r. cesarza Wilhelma I. Matka Wilhelma II Wiktoria była najstarszą córką królowej Wielkiej Brytanii o tym samym imieniu, dzięki niej płynęła w Wilhelmie również krew rosyjskich Romanowów. Wychowywaniem fizycznie upośledzonego dziecka zajął się cesarsko-królewski nauczyciel Georg Hinzpeter. W latach 1874-1877 uczęszczał do elitarnego gimnazjum w Kassel-Wilhelmshöhe, po jego ukończeniu studiował prawo i nauki polityczne w Bonn. Cztery lata później poślubił księżniczkę Augustę Wiktorię z rodu Schleswig-Holstein, z którą doczekał się siedmioro dzieci. Na tron niemiecki wstąpił w roku śmierci dziadka Wilhelma, po krótkim intermezzo w postaci panowania Fryderyka III. Na cesarza i króla Prus został koronowany 15 VI 1888 r. - miał wówczas 29 lat. Jedną z jego pierwszych politycznych decyzji było zdymisjonowanie kanclerza Otto von Bismarcka - na skutek różnicy zdań w polityce wewnętrznej i międzynarodowej, jak również konfliktu ambicji dwóch polityków - mianował na to miejsce Leo von Capriviego. W 1896 r. cesarz stał się bohaterem międzynarodowego skandalu dyplomatycznego, gdy w tzw. depeszy Krügera pogratulował przywódcy Burów zwycięstwa w bitwie z Anglikami. Wilhelm II, Cesarz Niemicki i Król Pruski Na skutek odmiennych interesów w polityce kolonialnej zaczęły się ochładzać dobre dotychczas relacje z Wielką Brytanią, wpływ na to miała również rozbudowa niemieckiej floty wojennej przez ministra Alfreda von Tirpitza, będąca solą w oku Anglików. Program tirpitzowskiego urzędu ds. marynarki wojennej był wówczas zdecydowanie popierany przez Kaisera. Kolejną „wpadką“ cesarza była tzw. mowa huńska z 1900 r., w której zalecał on niemieckim żołnierzom bezwzględność w walce z powstaniem bokserów w Chinach. Gorzkie rozczarowanie przeszedł na konferencji w Algeciras w 1906 r., gdy niemiecka polityka kolonialna spotkała się z oporem zarówno Wielkiej Brytanii, jak i Francji. W oczach opinii międzynarodowej pogrążył cesarza wywiad, jakiego udzielił w 1908 r. poczytnej angielskiej gazecie Daily Telegraph, w którym - pełen właściwej Hohenzollernom dezynwoltury - rozprawiał o imperialnych zakusach cesarstwa. Po skandalu zaczęto w Niemczech szeroką dyskusję nad ograniczeniem uprawnień cesarza w polityce zagranicznej. Portret oficjalny Wilhelma II Wilhelm II był zdecydowanym zwolennikiem polityki wojennej prowadzonej w latach 1914-18. Po zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w czerwcu 1914 r. zapewnił Austrii wszelką pomoc ze strony Niemiec w zwalczaniu "serbskiego barbarzyństwa". Podczas słynnej mowy w Reichstagu w sierpniu 1914 r. zapewnił: "Od dziś nie znam partii politycznych, znam tylko obywateli Niemiec". Co ciekawe, politykę cesarza poparły wówczas wszystkie stronnictwa w Reichstagu, łącznie z krytycznie nastawionymi dotychczas do wojny socjaldemokratami i katolikami. W ciągu trwania wojny Wilhelm zaczął jednak powoli tracić wpływ na działania na teatrze wojennym, de facto o wszystkich ważniejszych operacjach decydowali generałowie Erich Ludendorff i Paul von Hindenburg. Wilhelm z pierwszą żoną Wiktorią Wilhelm II musiał abdykować w wyniku tzw. rewolucji listopadowej, która przetoczyła się wówczas przez Niemcy. 10 listopada 1918 r. przeniósł się ze swojej kwatery wojskowej w belgijskim Spa do Niderlandów, które - jako kraj neutralny w czasie wojny - udzieliły mu azylu. Rezygnację z tronu potwierdził specjalnym dokumentem z 28 listopada 1918 r. Do 1920 r. rezydował w Amerongen, potem przeniósł się do miejscowości Huis Doorn, gdzie pozostał do końca życia. Tamże poświęcił się pisaniu pamiętników oraz wyrąbywaniu drewna, mimo fizycznego upośledzenia, z którym borykał się od dzieciństwa. W 1931 r. spotkał się w Doorn z Hermannem Göringiem, którego gorąco namawiał do wskrzeszenia w Niemczech monarchii jako antidotum na bałagan panujący w Republice Weimarskiej. Książe Wilhelm (przyszły cesarz) Warto podkreślić, iż władze holenderskie - mimo ratyfikacji traktatu wersalskiego i przystąpienia do Ligi Narodów - nigdy nie zgodziły się na ekstradycję i poddanie pod sąd Wilhelma, co było przewidziane w układach z 1919 r. Całkiem prawdopodobne, iż nie uznawały cesarza jedynym winnym rozpoczętej w 1914 r. krwawej wojny, która kosztowała życie wiele milionów ludzi. W 1940 r. Wilhelm II zaszokował opinię publiczną telegramem do Adolfa Hitlera, w którym pogratulował mu zajęcia Paryża. Wiara, iż führer zdecyduje się na przywrócenie w Niemczech monarchii towarzyszyła mu do końca życia - marzył o objęciu tronu przez swoje dzieci. Pochowany został w uroczysty sposób - nie bez pomocnej dłoni rządu Niemiec - w specjalnym mauzoleum w zamkowym parku w Doorn. Jego obie małżonki spoczywają paręset kilometrów dalej - na niemieckiej ziemi w Poczdamie. A oto słynne cytaty wygłoszone przez Wilhelma II: "Być twardym w bólu, nie życzyć sobie tego, co jest nieosiągalne lub bezwartościowe, być zadowolonym z dnia takiego jaki jest; we wszystkim szukać dobra i cieszyć się naturą i ludźmi takimi, jacy są; pocieszyć się po tysiącach gorzkich chwil jedną, która jest piękna, a sercem i umiejętnościami dawać co najlepsze nawet wtedy, gdy nie ma za to podziękowania. " (opinia o wzorcu niemieckiego mieszczanina, 03.03.1904) "Car rosyjski nadaje się jedynie do życia w chałupie i uprawiania rzepy. " (opinia odnośnie Mikołaja II, wyrażona brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych, Lordowi Lansdowne'owi.) "Moja rada, to więcej przemówień i więcej parad, więcej przemówień, więcej parad." (słowa skierowane do cara Rosji Mikołaja II) "Nie można ze mną igrać. Ktokolwiek w czasie wojny europejskiej nie będzie ze mną, stanie się mym wrogiem." (słowa skierowane do króla Belgii Leopolda II, 1904) "W czasie długich lat mego panowania moi koledzy, monarchowie Europy, nie przywiązywali wagi do tego, co miałem do powiedzenia. Wkrótce jednak moja potężna flota poprze me słowa, a wówczas nabiorą oni do mnie większego szacunku." (słowa skierowane do króla Włoch Wiktora Emanuela III ) "Wróćcie, zanim liście opadną z drzew." (słowa skierowane do żołnierzy idących na front, sierpień 1914) Źródło http://pl.wikipedia.org I w wersji angielskiej Wilhelm II tu jest więcej informacji
-
Oczywiście pójde głosować w II turze wyborów (tak samo jak w I), mimo że już w tej pierwszej nie mogłem głosować na swojego faworyta ... więc wybrałem drugiego w kolejności moim zdaniem najlepszego kandydata. Zagłosuje na niego i w II turze mam nadzieje, że będzie dobrym prezeydentem i będę mógł być z niego dumny.
-
Czy Ribbentrop zasługiwał na śmierć mniej niż inni?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Biografie
Chyba chodzi o to, że Rudolf Hess był wtedy współwięźniem Hitlera i jego sekretarzem. Dodatkowo on był z Hitlerem od początku, a Ribbentrop przyszedł gdy nazizm zyskiwał coraz bardziej na znaczeniu. Wcześniej Ribbentrop był handlarzem win, miał wyłączność na dystrybucje kilku znanych marek, już przed przejęciem włądzy przez nazistów był człowiekiem znanym, sznowanym mieszkał w wilowej dzielnicy Berlina ... w sumie miał wszystko, ministrem został dopiero w 1938 roku, wczesniej był "ministrem" w partii i tam zajmował się sprawmi zagranicznymi. Szczerze mówiąc był kiepskim dyplomatom, nie miał zbyt wielkich zdolności w tym kierunku ... , przed nomincją na minsitra spraw zagranicznych był jakiś czas ambasadorem w Londynie (Hitler wytypował go ponieważ uznał, że się nadaje, gdyż Ribbentrop znał niektórych lordów, którzy tak jak on handlowali winem). W każdym razie zaraz po przybyciu do Londynu wywołał skandal ... tj. pozdrowił króla słowami "Heil Hitler" ... Ale nie zgodze się, z tym że był "tylko" ministerm spraw zagranicznych to przeciez bardzo odpowiedzialna i znacząca funkcja ... co prawda przez większość jego urzędowania jako iż były to lata wojny nie miał zbyt wiele do roboty ... w każdym razie zajmował się rozwojem swojego prywatnego majątku Myśle, że być może rzeczywiście powinnien był dostać dożywocie a Hess kare śmierci. Ale masz racje on z racji stanowiska dużo wiedział mógł zacząć mówić ... i tak spisał wspomnienia przed śmiercią. A Hess w sumie co mógł powiedzieć .... zwłaszcza że sprawiał wrażenie waritata .. A w ramch ciekawostek tytuł szlachecki Joachima von Ribbentropa, był podobno fałszywy czy tez kupiony (już dokładnie nie pamiętam dość dawno czytałem biografie) -
17 IX 1939 r.
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Zgadzam się z poprzednikami . Od siebie dorzuce kilka informacji. Znalazłem taki o to ciekawy tekst w Rzeczpospolitej Prof. Paweł Wieczorkiewicz w 66. rocznicę agresji sowieckiej na Polskę Wojna polska Gdyby w Warszawie były znane niemiecko-sowieckie ustalenia, Polsce pozostałoby tylko kapitulować przed Niemcami. Wojna w takim układzie nie miałaby bowiem żadnego sensu Rz: Mówiąc o działaniach wojennych, które miały miejsce we wrześniu i październiku 1939 roku w Polsce, jakiego właściwie powinniśmy używać terminu? Paweł Wieczorkiewicz: To jest sprawa, w której historycy nie uzgodnili stanowiska. Określeniem najbardziej zakorzenionym jest "kampania wrześniowa". Jest to jednak kalka z propagandy niemieckiej. Wskazuje na to, że walki toczyły się tylko we wrześniu, podczas gdy chlubimy się tym, że wygasły one dopiero 5 - 6 października. W PRL wymyślono z kolei kretyńskie określenie wywodzące się z tzw. marksistowsko-leninowskiej teorii wojskowości - "wojna obronna". Kretyńskie, bo nie ma wojen obronnych, tak jak nie ma wojen zaczepnych. Wojna jest przedłużeniem polityki, a każdy rozsądny polityk i dowódca wie, że czasami najlepszą formą obrony jest atak. Uważam więc, że trzeba oddać hołd doskonałemu historykowi - niedocenianemu w tej roli - Leszkowi Moczulskiemu, który napisał w latach 70. znakomitą książkę "Wojna polska". Jej tytuł jest właśnie najlepszym określeniem na to, co działo się we wrześniu i październiku 1939 r. Była to bowiem wojna Polski, prowadzona z dwoma wrogami naraz. Nie da się podzielić jej na okres przed i po 17 września. Stanowiła ona nierozerwalną całość, a dzień sowieckiego ataku miał dla jej przebiegu znaczenie kluczowe. Dyplomacja ]Czy rzeczywiście, jak się to na ogół przedstawia, Polska nie miała w 1939 roku żadnego pola manewru ? Kontynuując ten tok myślenia, doszlibyśmy do wniosku, że Rzeczpospolita była skazana na klęskę już w chwili podpisania traktatu wersalskiego, który stworzył dla niej bardzo korzystne, ale trudne do obrony, granice. Pobudził jednocześnie rewanżyzm niemiecki i przy różnicy potencjałów skazywał Polskę na porażkę w konfrontacji, do której prędzej czy później musiało dojść. Odrzuciłbym więc taki punkt widzenia. Skupmy się na wydarzeniach. 24 października 1938 roku Niemcy - podczas rozmowy Lipski - Ribbentrop - przedstawili Polsce swoje żądania, które ja bym nazwał raczej pakietem propozycji, bo nie były one początkowo wysunięte w tonie ultymatywnym. Miały na celu silne związanie Polski z polityką Rzeszy. Przyjmując je, Rzeczpospolita nie poniosłaby żadnego istotnego uszczerbku. Gdańsk nie był bowiem wtedy miastem polskim, a autostrada przez korytarz była, o czym mało kto pamięta, pomysłem naszej dyplomacji, który powstał w latach 30. jako próba unormowania stosunków polsko-niemieckich. W zamian za te ustępstwa Polsce zaproponowano przedłużenie paktu o nieagresji i przystąpienie do paktu antykominternowskiego. Jaką rolę grała Polska w wojennych planach Adolfa Hitlera? Kluczową. Aż do wiosny 1939 roku była dla niego antybolszewicką zasłoną na wypadek wojny z Francją, od której zamierzał zacząć konflikt. Po zwycięstwie na Zachodzie miała zaś być cenionym, niezwykle ważnym partnerem w wyprawie na Związek Sowiecki. W ostatniej rozmowie z Beckiem w Berchtesgarden Hitler powiedział wprost, że każda dywizja polska pod Moskwą oznacza jedną dywizję niemiecką mniej. Przywódca Rzeszy proponował nam wówczas udział w podziale Europy. Dlaczego nie przyjęliśmy tej propozycji? Politycy polscy, przede wszystkim Beck, trzymali się pewnych wytycznych Piłsudskiego. Podkreślał on, że suwerenność jest najważniejsza i że w razie konfliktu europejskiego Polska powinna zwrócić się w stronę Londynu, bo tylko Londyn będzie w stanie zmusić Francuzów do walki. Beck jednak nie dostrzegł, czy też może zlekceważył, inne ze wskazań Marszałka. Że Polska w żadnym razie nie może wejść do wojny jako pierwsza i że nie można dopuścić, żeby na jej terenie toczyły się działania wojenne. Pójście na konfrontację z Niemcami zaprzeczało obu tym aksjomatom. Sojusz z Rzeszą, być może nawet chwilowy, pozwalał zaś je spełnić. Beck doszedł jednak do wniosku, że nawiązując bliskie stosunki z Brytyjczykami i zacieśniając je z Francuzami, stworzy blok, który okiełzna Hitlera. Było to rozumowanie całkiem poprawne, ale z jedną kardynalną wadą - nie brałopod uwagę osoby Stalina i jego zaborczych planów. Dlaczego tak mało mówi się o tych błędach? Moje pokolenie patrzy na wydarzenia sprzed wojny z perspektywy 1941 czy 1943 roku. Z perspektywy okrutnej polityki niemieckiej uprawianej później w Polsce. Wydaje się rzeczą nie do pomyślenia, że mogliśmy się stać sojusznikami Trzeciej Rzeszy. Należy jednak pamiętać, że wówczas nie wydawała się ona żadnemu europejskiemu politykowi taka okropna. Z Hitlerem, na politycznych salonach, rozmawiali wtedy wszyscy przywódcy, nawet ci o proweniencji lewicowej. Nie było wówczas mowy o niemieckich zbrodniach na większą skalę, w przeciwieństwie do masowego ludobójstwa w Związku Sowieckim. Większości badaczy nie przeszkadza fakt, że pomimo Katynia i masowego ludobójstwa na Kresach w latach 1939 - 1941 w dalszej fazie wojny podjęliśmy daleko idącą współpracę z drugim naszym wrogiem - Sowietami. Nie chcieliśmy znaleźć się w sojuszu z Trzecią Rzeszą, a wylądowaliśmy w sojuszu z tak samo zbrodniczym Związkiem Sowieckim. A co gorsza, pod jego absolutną dominacją. Hitler zaś nigdy nie traktował swoich sojuszników tak jak Stalin kraje podbite po II wojnie światowej. Szanował ich suwerenność i podmiotowość, nakładając jedynie pewne ograniczenia w polityce zagranicznej. Nasze uzależnienie od Niemiec byłoby więc znacznie mniejsze niż to, w jakie wpadliśmy po wojnie wobec Związku Sowieckiego. Mogliśmy znaleźć miejsce u boku Rzeszy prawie takie jak Włochy, a na pewno lepsze niż Węgry czy Rumunia. W efekcie stanęlibyśmy w Moskwie i tam Adolf Hitler wraz z Rydzem-Śmigłym odbieraliby defiladę zwycięskich wojsk polsko-niemieckich. Ponurą asocjacją jest oczywiście Holokaust. Jeżeli jednak dobrze się nad tym zastanowić, można dojść do wniosku, że szybkie zwycięstwo Niemiec mogłoby oznaczać, że w ogóle by do niego nie doszło. Holokaust był bowiem w znacznej mierze funkcją niemieckich porażek wojennych. Czy możliwość polsko-niemieckiego porozumienia ostatecznie pokrzyżowały udzielone nam w marcu 1939 roku brytyjskie gwarancje? Tak. Do tej pory bowiem Polacy nie chcieli przyjąć niemieckiego pakietu, ale nadal było pole do rokowań. Göring, wielki zwolennik sojuszu z Rzeczpospolitą, powiedział o tym wprost, że kamieniem obrazy dla Hitlera były właśnie angielskie gwarancje. Zaraz po ich przyjęciu wydał rozkaz opracowania planu wojny z Polską. Od tego czasu bowiem, jeżeli chciał myśleć o zaatakowaniu Zachodu, musiał najpierw zlikwidować sprzymierzoną z nim Rzeczpospolitą. Polskie kierownictwo nie zdawało sobie tymczasem sprawy, że Anglia i Francja - o czym powszechnie wiedziano w Europie - nie są przygotowane do wojny. Potrzebowały czasu, żeby dogonić Rzeszę, i były zdecydowane zyskać ten czas za wszelką cenę. Sytuacja Europy wyglądała więc tak, że pędziły sanie z myśliwymi (Francuzami i Anglikami), którzy musieli dopiero składać karabiny, a za nimi leciała sfora wilków. Żeby ocalić skórę, trzeba im było zrzucać kolejne ofiary. Pierwszą była Austria, drugą Czechosłowacja, a trzecią stała się Polska. Z tym że w naszym przypadku optymalnym rozwiązaniem dla Brytyjczyków, którzy już zdecydowali się na wojnę, był taki scenariusz, w którym Polska stawi opór. Czyli wbrew powszechnemu twierdzeniu to nie Wielka Brytania przystąpiła do wojny w obronie Polski, lecz Polska w obronie Wielkiej Brytanii? Tezę tę potwierdzają kolejne wydarzenia. O intencjach Brytyjczyków najlepiej świadczy to, że niemal od razu znali oni tajny protokół paktu Ribbentrop - Mołotow, przekazany im przez pracownika ambasady Rzeszy w Moskwie von Herwartha. Oczywiście nie przekazali tej wiadomości Polakom, żeby przypadkiem nie spowodować wstrzymania wybuchu wojny. Wydaje się bowiem, że gdyby w Warszawie były znane niemiecko-sowieckie ustalenia, Polsce pozostałoby tylko kapitulować przed Niemcami. Wojna w takim układzie nie miałaby bowiem żadnego sensu. Oczywiście z polskiego, a nie z angielskiego punktu widzenia. Brytyjczycy i Francuzi, wiedząc, co stanie się 17 września, spisali Polskę na straty. Mimo słabości wojsk Rzeszy pozostawionych na zachodniej granicy francuskie uderzenie na Niemcy - do czego zobowiązywały podpisane z Polską traktaty - byłoby sprzeczne z rozsądkiem. W nowym układzie geopolitycznym wytworzonym przez moskiewski pakt Paryż wolał powstrzymać się od akcji. Poza tym atak na Zachodzie nie tylko stworzyłby szansę na utrzymanie frontu przez Polaków, ale - czego bali się Francuzi - umożliwiałby kontruderzenie niemieckie już jesienią 1939 roku. Jakie plany mieli wobec konfliktu bolszewicy? Założenie Stalina było bardzo proste. Doprowadzić do wybuchu wojny europejskiej, bo trzeba powiedzieć jasno, że bez paktu Ribbentrop - Mołotow wojna by nie wybuchła. Następnie doprowadzić do sytuacji, w której działania wojenne trwałyby jak najdłużej. Potencjalni przeciwnicy - bo równie nienawistne jak Trzecia Rzesza, lub może nawet bardziej, były dla niego demokracje zachodnie - mieli wykrwawić się wzajemnie. Dopiero w końcowym momencie wojny chciał on rzucić do walki nienaruszoną, świeżą Armię Czerwoną. Na bagnetach, a raczej gąsienicach sowieckich czołgów przynieść do Europy komunistyczną rewolucję. Armia Czy Polska pod względem wojskowym była dobrze przygotowana do wojny? Jeden z moich doktorantów, Tymoteusz Pawłowski, bada ten problem bardzo wnikliwie. Efekty jego pracy są rewelacyjne. Wynika z nich, że armia polska była armią nowoczesną i jak na możliwości kraju niemal optymalnie przygotowaną. Muszę się przyznać do pewnego błędu, który popełniałem razem z innymi kolegami. Wydawało się nam, że Piłsudski zostawił armię w stanie opłakanym. Tymczasem okazało się, że procesy modernizacyjne, które wdrażał Rydz-Śmigły, zostały zapoczątkowane już za kadencji Marszałka. Idee rozwoju broni przeciwpancernej i innych nowoczesnych środków walki zostały zaszczepione przed 1935 rokiem. Jak wyglądało przygotowanie, jeżeli chodzi o taktykę? Wojsko polskie było przygotowywane przede wszystkim do wojny na Wschodzie, bo to Związek Sowiecki przed dłuższy czas był potencjalnie bardziej realnym przeciwnikiem. Plan wojny na Zachodzie trzeba było budować dosyć gwałtownie dopiero od wiosny 1939 roku. Minister Beck z powodów, które są do tej pory nieznane, utajnił bowiem przed Rydzem-Śmigłym nasilający się kryzys polsko-niemiecki aż do początku 1939roku. Spowodowało to, że przygotowania wojenne zaczęły się o kilka miesięcy później, niż mogły się zacząć. Od dłuższego czasu badacze spierają się na temat planu operacyjnego, jaki przyjął naczelny wódz w konfrontacji z Niemcami. Dlaczego wobec wydłużenia linii granicznej - które nastąpiło wskutek upadku Czechosłowacji - Rydz zignorował podstawowe zasady sztuki militarnej, nie skrócił frontu i podjął skazaną na porażkę bitwę graniczną? To dobrze wygląda na mapach lub symulacjach komputerowych. Ale co oznaczałoby odejście na linię Wisły? Oddanie Niemcom bez walki ziemi, do których mogli rościć pretensje. Bardzo możliwy scenariusz, którego Rydz się obawiał, byłby wówczas taki, że Niemcy zajmują Poznań, Bydgoszcz, Wybrzeże oraz Śląsk, zatrzymują swoje wojska i zawierają separatystyczny pokój z państwami zachodnimi. Poza tym główne zasoby polskiego rekruta - nie w pełni zmobilizowanego za sprawą opóźnienia mobilizacji pod naciskiem państw zachodnich - znajdowały się właśnie na tych terenach. Trzeba było tych ludzi ewakuować. Na zachodzie, pomimo budowy COP, znajdowały się główne polskie centra przemysłowe. Obronę tego terytorium nakazywały więc wymagania ekonomii wojennej i polityki. Inna sprawa, jak. Czy za pomocą głównych sił rozciągniętych wzdłuż granicy, czy też może wysuniętymi jednostkami kawalerii, które potrafiłyby jednocześnie stawić opór i elastycznie wycofać się pod niemieckim naciskiem. Czy przesunięcie mobilizacji o jeden dzień pod naciskiem naszych "sojuszników" miało jakieś większe skutki dla przebiegu wojny ? Kolosalne. Każde kilka godzin było wówczas na wagę złota. W wyniku tej decyzji wystawiliśmy od dwóch trzecich do trzech czwartych sił, które mogliśmy wystawić. A te kilkaset tysięcy żołnierzy więcej mogło odegrać dużą rolę. Wojna W jaki sposób wyglądało dowodzenie na szczeblu całej armii? Czy wódz naczelny panował nad sytuacją? Nie. I to był może największy błąd Rydza-Śmigłego. Należało przewidzieć, że system łączności oparty na sieci cywilnej i telefonach zostanie szybko sparaliżowany. Praktycznie już pod koniec drugiego dnia wojny wódz naczelny utracił możliwość skutecznego dowodzenia. Nie stworzył wcześniej elastycznej struktury, w ramach której mogliby go zastąpić na przykład dowódcy frontów. Zamiast tego, pod wpływem doświadczeń i koncepcji Piłsudskiego, stworzył system skrajnie scentralizowany. To, co było dobre w 1920 roku, okazało się zabójcze w 1939. Na dodatek Rydz, przesadnie oceniając znaczenie tajemnicy wojskowej, nie wprowadził dowódców armii w swoje szersze zamysły i plany. Wiedzieli oni tylko, co mają zrobić w pierwszych dniach wojny. Potem musieli improwizować. Po stronie polskiej była to więc wojna dowódców armii czy dowódców dywizji, ale nie naczelnego wodza. Czy polska próba przejęcia inicjatywy - wydana przeciwnikowi bitwa nad Bzurą - była z góry skazana na porażkę? Rozkaz wydany generałowi Kutrzebie, z czego on sam nie zdawał sobie sprawy, zakładał poświęcenie armii "Pomorze" i "Poznań" w samobójczym ataku. Chodziło o powstrzymanie i skupienie głównych sił niemieckich i umożliwienie reszcie polskich armii oderwania się od przeciwnika na pozostałych odcinkach frontu. I chociaż formalnie bitwę przegraliśmy, to w tym kontekście zakończyła się ona niemal pełnym sukcesem. 16 września w pamiętnikach ówczesnego wysokiego oficera sztabu, pułkownika Kopańskiego, znalazł się bardzo znamienny zapis mówiący, że niektórzy oficerowie zaczynają otwierać szampana, gdyż kryzys na froncie został przezwyciężony. Faktycznie w połowie września sytuacja, po początkowych klęskach, zaczęła się stabilizować. Wojsko cofało się na południowy wschód, ku "przedmościu rumuńskiemu", w oparciu o które Rydz-Śmigły zamierzał kontynuować walkę. Powoli przestawały również grać decydującą rolę te czynniki, które sprzyjały Niemcom. Polska południowo-wschodnia nie była bowiem terenem, na którym można byłoby rozwinąć działania wojsk pancernych. Spodziewano się, i słusznie, nadejścia dni, podczas których ze względu na warunki meteorologiczne Luftwaffe musiałaby ograniczyć swoją aktywność. Zaczynała się wojna piechoty z piechotą. A w takiej konfrontacji znajdująca się w obronie strona polska miała duże szanse. Plan Rydza miałby więc szansę powodzenia, zwłaszcza że zakładał, iż niedługo działania wojenne rozpoczną Francuzi i tym samym odciążą front polski. Klęska Rydz nie przewidział jednak agresji 17 września. Tak. To był dzień, który przesądził o losach wojny. I to nie tylko w sensie militarnym. Stalin wiedział bowiem, że Francuzi mają wystąpić 15. dnia od zmobilizowania wojsk, czyli byłby to 17 lub 18 września. Dlatego właśnie zaatakował w tym terminie. Dał w ten sposób do zrozumienia Zachodowi, że wykona założenia paktu Ribbentrop - Mołotow i że nie warto angażować się po stronie Polski. Rozegrał tę grę perfekcyjnie. Dlaczego drogie sercu każdego Polaka Kresy Wschodnie były bronione z dużo mniejszą zaciętością niż niemiecki Gdańsk? Gdyby 1 września to Sowieci nas zaatakowali pierwsi, to broniono by ziem wschodnich, tak jak broniono zachodnich. 17 września armia była już jednak zdemoralizowana porażkami, a poza tym na Kresach, oprócz KOP, znajdowały się głównie oddziały tyłowe, czy ośrodki zapasowe jednostek. Ludzie, którzy wówczas nie byli jeszcze w pełni przygotowani do walki. Zamierzano dopiero to zrobić w ciągu najbliższych dwóch, trzech tygodni. Kresów po prostu nie miał kto bronić, dlatego walczyli m.in. harcerze i ochotnicy. Najgorszą rolę odegrał jednak fatalny rozkaz Rydza-Śmigłego: "z Sowietami nie walczyć", i fakt, że oficjalnie nie wypowiedziano Związkowi Sowieckiemu wojny. Choć całkowita obrona Kresów była niemożliwa, to należało stworzyć tam symboliczne Westerplatte. Utworzyć punkt obrony, który stawiłby przez dłuższy czas opór. Broniłby się krwawo i do końca. Na Kresach potrzebne były polskie Termopile, aby zademonstrować światu nasze prawo do tych terytoriów. Smutnym przykładem na to, jak tragiczne konsekwencje miał rozkaz Śmigłego-Rydza, było poddanie Sowietom Lwowa... Może właśnie to Lwów powinien być tymi Termopilami. Były bowiem spełnione wszelkie warunki ku temu, aby go bronić. Należało to zrobić chociażby po to, żeby później jakieś chruszczowy, czy inna swołocz, nie opowiadały o "ukraińskim mieście" i żeby ten argument nie był gładko łykany przez Amerykanów i Brytyjczyków. Ale faktycznie, gen. Langner poddając miasto powołał się na rozkaz naczelnego wodza. Sowieccy generałowie i Chruszczow złożyli mu uroczyste słowo honoru sowieckiego oficera, że polskim żołnierzom nic się nie stanie. Dalsze wydarzenia, czyli Katyń, gdzie trafiła większość kadry dowódczej, pokazuje, ile było warte słowo sowieckiego oficera. Dlaczego ówczesny polski rząd nie podjął tej, wydawałoby się, oczywistej decyzji i nie wypowiedział wojny atakującemu nas Związkowi Sowieckiemu? Można się domyślić, że zadziałały tutaj naciski ambasadorów Wielkiej Brytanii i Francji, którzy bardzo sobie tego nie życzyli. Formalne wypowiedzenie wojny Sowietom przez Polskę zmusiłoby bowiem te państwa do zajęcia w tej sprawie wyraźnego stanowiska. Brak tego aktu miał również tragiczne skutki w przyszłości. Czy bolszewicy byliby trudnym przeciwnikiem dla toczącego z nimi normalną walkę polskiego wojska? Jaka armia wkroczyła do Polski? To właściwie nie było wojsko, tylko jakaś zbieranina. Ubrana w zdekompletowane mundury, z karabinami na sznurkach. Nie był to zresztą dowód niskiego poziomu wytwórczości sowieckiej, lecz totalnego bałaganu organizacyjnego panującego w Armii Czerwonej. Jedna z jej dywizji poszła nawet na front w ubraniach cywilnych. Armia ta była także potwornie wykrwawiona przez stalinowską czystkę, która przeorała jej korpus oficerski. Nie miał kto dowodzić, nie umiano dowodzić. Oficerowie kompletnie gubili się w jakiejkolwiek trudniejszej sytuacji. Również żołnierze bolszewicy nie chcieli się bić i bili się bardzo źle. Gdybyśmy rozpoczęli wojnę w 1939 roku tylko przeciwko Sowietom - wskazują na to również doświadczenia fińskie - bez większych kłopotów powstrzymalibyśmy tę agresję. 17 września bylibyśmy już zapewne 150, a może nawet 200 kilometrów na wschód od naszej granicy. Wojna taka toczyłaby się na obszarze sowieckim. Następnym przejawem sowieckiego piekła, z którym zetknęli się Polacy, było to, że mimo beznadziejnego położenia Rzeczypospolitej gdzieniegdzie na naszą stronę - podobnie jak później, po 1941 roku, na stronę Niemców - przechodzili nienawidzący komunistycznej władzy bolszewiccy żołnierze. Trudno powiedzieć, jaka była skala tego zjawiska, ponieważ nie zostało ono dotąd zbadane przez historyków. Wiadomo jednak na przykład, że grupa Kleeberga wzięła kilkudziesięciu jeńców, z czego połowa walczyła ochotniczo w polskich szeregach do końca wojny. We wspomnieniach kleebergczyków można znaleźć opinie, że ich rosyjscy towarzysze broni bili się doskonale. Jaki spotkał ich los? Przypuszczam, że tragiczny. Wraz z Armią Czerwoną wkroczyli do Polski oficerowie polityczni i NKWD. Jak przedstawiała agresję sowiecka propaganda? Propaganda ta była rzeczą zdumiewającą. Dowódcy obu frontów, Kowalow i Timoszenko, wydali napisane po polsku orędzia do polskich żołnierzy. Wzywali ich, aby zabijali oficerów i przechodzili na stronę Sowietów. Pisane one były jednak tak łamaną, kulawą polszczyzną, że należy się zastanowić, czy była to prowokacja, czy też kompletna nieudolność. Bolszewicy traktowali wojnę z Polską jako przedłużenie wojny domowej, wojny rewolucyjnej, a w takiej wojnie wroga niszczy się wszelkimi sposobami. Dlatego też była to wojna nieludzka, zbrodnicza od samego początku. Popełniane przez Sowietów zbrodnie charakteryzowały się dużo większym okrucieństwem niż zbrodnie popełniane wówczas na Zachodzie przez Wehrmacht. Opowiadała mi ostatnio pewna pani, wówczas mała dziewczynka, zapamiętany przez siebie obrazek. Gdzieś na Podolu czy Wołyniu, w wiosce, w której mieszkała, bolszewicy wzięli do niewoli polskiego pułkownika, lekarza. "Bawili się" z nim w sposób następujący: rozpruli mu brzuch, okręcili wnętrzności na kołowrocie studni i puszczając w ruch korbę zmusili go do biegania wokół, kłując go bagnetami wśród śmiechów i krzyków. Czy był to odosobniony przypadek? Nie, było ich setki, jeśli nie tysiące. Na przykład pewien sowiecki lejtnant testował działa w ten sposób, że ustawiał przed lufą rzędem jeńców i oddawał strzał. Sprawdzał, ilu Polaków można zabić za jednym razem. Takie przykłady można mnożyć. Chruszczow, później "wielki przyjaciel narodu polskiego", pieklił się pierwszego czy drugiego dnia wojny, że do tej pory nie zamordowano wystarczającej liczby polskich oficerów. Denerwował się, jak pracuje kontrwywiad, że nie doszło jeszcze do tak słusznego aktu ludowej sprawiedliwości. Upominając się - i to najzupełniej słusznie - o ofiary krwawej niedzieli bydgoskiej czy innych zbrodni niemieckich, zapomniano o tym, co działo się na Kresach. Powinno się pełnym głosem zażądać od Rosji, w imieniu rządu polskiego i Polaków, wyjaśnienia oraz symbolicznego, pośmiertnego ukarania winnych tych zbrodni wojennych. Wspomniał pan o wydarzeniach bydgoskich, związanych z działalnością niemieckiej V kolumny. Na Wschodzie również, i to w znacznie większej skali, mieliśmy do czynienia z masową nielojalnością obywateli, szczególnie pochodzenia żydowskiego. Z czego to wynikało? Zważywszy na usytuowanie społeczności żydowskiej w Polsce, która żyła równolegle do społeczności polskiej i nie identyfikowała się specjalnie z państwem, trudno tutaj mówić o zdradzie. Żydzi byli tak samo nielojalni wobec Polski, jak wcześniej wobec Rosji czy każdego innego państwa, w którym mieszkali. Mówimy oczywiście o przedstawicielach mas żydowskich, a nie o elitach, które się w mniejszym lub większym stopniu polonizowały. To fakt, że część młodzieży żydowskiej, bardzo widoczna, ale wcale nieprzeważająca, była zarażona bakcylem komunizmu. W przeciwieństwie do polskich, białoruskich czy ukraińskich współpracowników NKWD żydowscy współpracownicy, ze względu na swoją odmienność etniczną, po prostu rzucali się w oczy. Efektem tego było to, że poddani terrorowi Polacy i, w jeszcze większej mierze, Ukraińcy obwiniali całość społeczności żydowskiej o przejście na sowiecką stronę. Proszę sobie zresztą wyobrazić, jak czuli się Polacy, widząc na przykład w Grodnie młodych Żydów całujących pancerze sowieckich czołgów. Pamiętajmy jednak, że duża część Żydów również padła później ofiarą sowieckich czystek. Jak w praktyce wyglądała ta działalność wymierzona w Polskę? Najpierw, za pomocą sowieckich zrzutków spadochronowych, organizowano z komunistycznych elementów oddziały tzw. milicji ludowej. Uzbrajano je w różny sposób, na ogół z licznych zakamuflowanych magazynów z bronią, które powstały jeszcze przed wojną i były używane do prowadzenia antypolskiej akcji terrorystycznej. Grupy takie podczas wojny mordowały pojedynczych żołnierzy, ostrzeliwały polskie oddziały i zajmowały się klasyczną wojenną dywersją. W kolejnym etapie wskazywały NKWD wszystkich tych Polaków, którzy mieli podnieść rękę na Armię Czerwoną. Później włączyły się zaś w prowadzenie zwyczajnego, planowego terroru. Usługi konfidenckie jej członków były dla Sowietów niezwykle cenne. Bilans 17 września, na wieść o bolszewickim ataku, prezydent, rząd, a niedługo potem naczelny wódz opuścili terytorium Polski. Przez długi czas "ucieczka" Rydza była przedmiotem kpin. Jak pan ocenia decyzję naczelnego wodza? Trzeba być człowiekiem zupełnie nieznającym historii Polski, aby widzieć w niej coś złego. To samo zrobił w 1809 i później w 1813 książę Józef Poniatowski, a w 1831 naczelny wódz powstania listopadowego. Gdy walka militarna nie ma szans, trzeba opuścić kraj i próbować kontynuować ją gdzie indziej. Warto zwrócić uwagę, że w PRL kłamliwie nie łączono wyjścia naczelnego wodza z atakiem sowieckim. Przedstawiano to jako ucieczkę, a nie tak, jak było w rzeczywistości, reakcję na 17 września. Stalin marzył o złapaniu Mościckiego, Rydza czy Becka i należało zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Mam tylko jedno zastrzeżenie do naczelnego wodza, który się wahał, co ma robić. Wracać do okupowanej Warszawy i walczyć do końca czy też, na co namawiali go wszyscy, wyjechać. Chociaż opuścił kraj później niż Mościcki i rząd, to powinien był to zrobić jeszcze później. Proponowano mu, i to było genialne, żeby przekroczył granicę z karabinem w ręku, ostrzeliwując się symbolicznie nadciągającym oddziałom sowieckim. Byłby to piękny czyn i myślę, że wtedy nikt nie mógłby mieć do niego nawet cienia pretensji. Symbolem naszej waleczności, ale i lekkomyślności, stał się propagandowy obraz kawalerzystów atakujących szablami czołgi. Zdarzały się takie wypadki? Paradoksalnie podczas wojny polskiej kawaleria biła się świetnie. Okazała się ona najlepszym środkiem obrony przeciwpancernej. Była bowiem bogato wyposażona w działka przeciwpancerne, mobilniejsza od piechoty. Szarże na czołgi zdarzyły się dwukrotnie, ale były to sytuacje niespodziewane - kiedy niemieckie pojazdy pojawiły się znienacka na polu bitwy. Doszło do tego na przykład w legendarnej szarży pod Wólką Węglową, gdy oddziały armii "Poznań" przebijały się przez pierścień niemiecki. Była to wspaniała szarża, jedna z najpiękniejszych w XX wieku. Była tam nawet taka scena - którą później zapożyczyli Żukrowski i Wajda w "Lotnej": jeden z oficerów zorientował się, że w ręku pozostała mu tylko głownia od szabli. Przypomniał sobie, że w pędzie wpadł niemal na niemiecki czołg i z rozmachu, nie namyślając się, walnął szablą z całej siły w lufę. Była to jednak sytuacja przypadkowa. Jakie było znaczenie wojny polskiej dla przebiegu całej II wojny światowej? W 1939 roku, podobnie jak w 1920, losy Europy i świata zależały od tego, co zrobią Polacy. To, że nasz opór był tak zażarty i tak twardy, to, że pokonanie Polski nie było dla Niemców "łatwym spacerkiem", zaważyło na dalszych losach wojny. Swoim poświęceniem daliśmy aliantom cenny czas. Czas, który został w dużej mierze zmarnowany. Przede wszystkim ze względu na indolencję francuskiego dowództwa, które nie potrafiło użyć bardzo dobrej, być może nawet lepszej niż niemiecka, machiny wojennej. Niemcy stracili 16 tysięcy zabitych, 520 samolotów i 670 czołgów, w obydwu wypadkach ponad 25 proc. stanu wyjściowego. Uratowaliśmy więc Anglików i Francuzów, ponieważ Hitler nie mógł już - tak jak planował - zaatakować Zachodu w 1939 roku. Gdyby to nastąpiło, już w 1940 ruszyłby na Związek Sowiecki, co z kolei oznaczałoby zagładę tego państwa. Po raz drugi więc Polacy uratowali skórę także Stalinowi. Pierwszy raz nie wchodząc w sojusz z Niemcami, drugi raz - dając mu cenny rok na budowę sił zbrojnych. Historia i polityka nie znają jednak uczucia wdzięczności. Stalin uważał je zresztą za uczucie psie, więc wdzięczny Polakom nigdy za to nie był. Rozmawiał Piotr Zychowicz PS. O obecnych stosunkach Polska - Niemcy - Rosja w kontekście agresji sprzed kilkudziesięciu laty pisze też poseł Janusz Dobrosz (LPR) w artykule w dzisiejszym Naszym Dzienniku Natomiast dzisiejsza oficjalna białoruska prasa pisze, że Polska była państwem agresywnym wobec wszystkich sąsiadów, a napad Armii Czerwonej był tylko likwidacją polskiego zagrożenia. (skandal) :!: :!: -
Coż LPR tez mówi jej nie Uzależnienie polski od rosyjskiej ropy to wina SLD ... Może jednakk byś na niego odpowiedział zdanie po zdaniu tak jak ja zwykłem robić ... Umowa międzynarodowa nie jest podpisywana dla zabawy ... a ta jest ukoronowaniem niemieckiej politykie dominacji weuropie ze szczególnym uwzględnieniem UE ... Napewno tak, tylko że akurat żaden rząd polski po 1989 roku tego nie zrobił Pytanie jest słuszne i bardzo dobrze postawione. Winne są polskie rządy po 1989 roku szczególnie te lewicowe a najbardziej to ten obeny ... I tu oczywiście masz racje
-
To zdanie nie jest merytoryczne oraz zniesławia LPR ... zresztą bezpodstawnie. Może zarzucisz to samo SLD bo tam wielu ludzi ma podobny pogląd na Ukraine i Rosje ... LPR zawsze kieruje się polskim interesem narodowym a w zangażowaniu na Ukrainie po stronie jednej opcji go nie widział ... PS. Napisałem rzeczowy post i na taką samą odpowiedź licze ...
-
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Może inaczej pokazuje tylko trzeba wyjść z incjatywą wejść na strone danej partii i go sobie przeczytać ( dzisiaj Hausner pochwalił się iż codziennie odwiedza strone PO i nie ma tam jej programu, a chciałby poczytac, było to na Polsacie a w studiu był Jan Rokita - ps. Hausener nie jest moim idolem, dziwie się tylko dlaczego Jan Rokita nic na to nie pwoiedział). Rzeczywiście Donald Tusk nie prowadzi kampanii negatywnej. Co do hasła LPRu się dalej nie zgadzam mi się podoba, a co do ksiązki masz oczywiście racje. Z tym co do hasła Donalda Tuska w sumie tez moge się zgodzić fakt jak przeczyta się to razem to oczywiście mówi to co napisałeś ... tylko duża część osób czyta tylko początek ... Oczywiście ja wiem, iż jest to obietnica Donalda Tuska co do jego prezydentury. Z ostatnim zdaniem zgadzam się w całości Widzisz był senatorem nawet wicemarszałekim senatu ... a oto dowód aby nie być gołosłownym: "Był posłem na Sejm I i IV kadencji oraz wicemarszałkiem Senatu III kadencji" cytat za http://pl.wikipedia.org/wiki/Donald_Tusk#Kariera_w_III_RP (tam w rodziale kariera w II RP) myśle że Cie to przekona że był wicemarszałkiem senatu w latach 1997 - 2001 . Drugiw co nazwałeś opinia wyssaną z palca to była opinia z Polityki jeszcze z kwietnia zaraz po wycofaniu się Cimoszewicza ... sam bym tego nie napisał jakbym nie przeczytał bo skąd bym wiedział. A i zgadzam się, że obecnie Marszałek Tusk prowadzi aktywną kampanie ... a Cimoszewicz nie bo nie lubi i nie szanuje ludzi ... 0 % na pewno nie ma, owszem, że nie ma szan na II ture i tego się raczej nie zmieni. Zresztą Twojej opini się zgadzam, ale tak jest narazie PS. O lenistwie Tuska mówił on sam i polityka przytoczyła słowa "lubie poleniuchować" w sumie to każdy lubii Myśle, że wszytkich ucieszy ta wiadomość Wołodzimierz Cimoszewicz zrezygnował z wyborów, ta radosna nowina jest dostępna Wołodia rezygnuje z udziału w wyborach A oto komentarz Macieaj Giertycha o rezygnacji Cimoszewicza Ale oczywiście nie jest to koniec walki z komuną .. są teraz inni kandydaci do zwalczenia i zesłąnia w niebyt .. np: są jeszcze Lepper, Borowski w kolejce ... Więc ich też trzeba pokonąc co odaje post z cimoszenko.info Uchwała Zwołana w trybie pilnym egzekutywa naszej zakładowej organizacji uchwaliła i poleciła wykonać. 1. Jeszcze wróg w granicach więc nie pora na tryumfy! 2. Nawet gdyby – to należy poszukać nowego wroga klasowego! 3. Czujność i jeszcze raz czujność! Nawet jak zrezygnuje – to nie po to, aby nam było lepiej – tylko im. 4. Przyglądać się pilnie i rozważać konsekwencje! 5. To jest wojna – wygranie bitwy nie przesądza o zwycięstwie. 6. Pilnować, by ew. sukces nie doprowadził do rozluźnienia dyscypliny – zewrzeć szeregi. Wróg nie śpi! A tu ciekawy tekst o Michniku i jego gazecie wybiórczej...smutek konserwatysty PS. Normalnie mnie radość rozpiera :] Komuszenko zwycięzony przed wyborami ... -
To jest oczywiste, że chciał się "zemścić" każdy poważny polityk by tak zrobił za naruszeni interesów swojego natodu. Możemy tlyko bolewać, że pretekst dała mu głupota "polskich" polityków ze wszystkich ugrupowań za wyjątkiem LPR ... całą reszta zamaist dbać o interesy swojego narodu zajęła się zaprowadzaniem "demokracji" na Ukrainie jakby taki była nasz interes narodowy ... cóż jak ktoś jest zaślepiony wizją piłsudczykowskiej polityki wschodniej to tak jest. Ci "mężowie stanu" nie zwrócili uwagi ze nasi rodacy na Ukrainie głosowali na Janukowycza bo bali się nacjonalistów popierającyh Juszczenke. Interwencja na Ukrainie była blędem popsuła stosunki z Rosją ... nic nam nie dała Janukowycz jako prezydent byłaby dla nas lepszy bo nie interesował go interes narodu ukraińskiego więc można było wzamian za poparcie i rozgłaszanie że jest "demokratyczny: wysępić od niego więcej praw dla polaków na zachodzi, zwrot kościołów, polski jako 2 urzędowy język na zachodzi a on by się pewnie zgodził choćby dlatego żeby dokpać swoim wrogom mieszkającym na zachodzie ... Polacy na Ukrainie głosowali na Janukowycza więc oni lepiej wiedzą kto jest lepszy dla nich i ich interesów więc tego powinniśmy byli poprzeć ...w zamian za prawa dla polaków. Mieszanie się w sprawy ukraińskie było blędem bo nie służyło polskim interesom narodowym ... Wątpie ebyśmy mogli się nie zgodzić ... to poprostu kolejny przykład fanatycznej rusofobii Kaczyńskiego ... A na jakiej podstawie Władimir Putin miałby uzgadniać z Polską swoją polityke zagraniczną, jego obowiązkiem jest dbać tylko i wyłacznie o intersy Rosji, powinniśmy brac przykład jak prowadzić polityke to taka rada dla polityków PO i PiS. To poprostu straszne ... :grin: Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec ośmielił się powiedzieć kto prowadzi i decyduje o niemieckiej polityce zagranicznej, poprostu popełnił zbrodnie zapomniał o tym, że jest wasalem Brukselii .. I znowu wychodzi uczmy się od Kanclerza Schroedera i prezydenta Putina jak prowadzić polską polityke zagraniczną ... i czym dla nas jest inters innych. A samozwańczy (jak narazie) "premier z Krakowa" Rokita oburzył się, że nie zwrócono uwagi na solidarność europejską, zignorowano znaczenie UE i że to zależy do Bruskesli ... bo dla pana Rokity polską polityką kieruje Bruksela ...wziołby dobry przykłąd jak dbać o swój interes narodowy ... A tu tekst o tym problemie: Adam Wielomski: Kacza rura, polecam ...
-
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Rzeczywiście najlepsze hasło ... Zgadzam się z opisem .... Z tym się zgadzam, chociaż nie wiem jaka polska miałaby połączyć mnie i Cimoszewicza ... coś mi się wydaje, że Cimoszewicz jest z innej Polski z tej o nazwie PRL ... a ja z tej o 1000 - letniej tradycji ... Moim zdaniem hasło jest dobre, a zostało wybrane dlatego, że taki jest tytuł książki profesora Giertycha "Z nadzieją w przyszłość" można ściągnąć ze strony www.giertych.pl i po tym można ocenić jaki myśli być kandydat .... Te wybory PSL przegra, ale za 4 lata się podniesie ... może kiedyś będzie koalicja LPR - PSL. A Kalinowski nie jest poważnym kandydatem ... No właśnie czli wychodzi, że Tusk i PO nie prezentują swojego programu ... tylko wpływają na ludzi socjotechniką chcąc ich zmanipulować ...A przy tym widać skromność kandydata, który już nazwął się samozwańczo prezydentem. Możnaby więcej wymagac od ludzi z zasadami z klasą ... na przykład dyskusji programowej .... Jej to i tak nic nie pomoże ... i tak przegra tak samo zresztą jak Partia Demokratyczna demokraci.pl, bo kto normalny widział poważną partie z http w nazwie :grin: a nadodatk ta partia jest taka młoda ...taki Mazowiecki toż to nowa tważ a Belka, Hausner, Frasyniuk. Zreszta owa wirtulana Deo gratia partia to pobratymcy PO w kocu PO powstało z rozłamu w UW (która obecnie przechrzciła się na PD demokraci.pl). Co jest oczywiście wskazówką przy ocenie tych dwóch partii i ich kndydatów obie juz rządziły, bardzo źle ... więc nie wierzmy że to nowe twarze ... PS. Donald Tusk miał do tej pory opinie najbardziej leniwego polityka, sam o sobie mówił że nie lubi pracowac, w latach 1997 - 2001 był chyba najbardziej gnuśnym senatorem (był też wicemarszałkiem) Tadeusz Mazowiecki to oczywiście autor grubej kreski która spowodował to że polska wygląda tak jak wygląda. Oczywiscie rzeczony "niekomunistyczny" premier był przeciwnikiem lustracji, dekomunizacji i do dzisiaj jest ... A polecam film "Nocna zmiana" Jacka Kurskiego ... bardzo ciekawe o "polskich" politykach ... z różowego salonu -
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Dziękuje No nareszcie To akurat prawda Niby racja, ale przecież jeszcze wszystko może się zdazyć (co prawda tylko Ci właściwie jak narazie się liczą ). Więc można o nich rozmawiać przede wszystkim ale nie tylko. Problem polega na tym, że nikt tu chyba Cimoszewicza nie lubi więc kto go będzie bronił :?: To teraz po odpadnięciu Cimoszwicza to tak: Tusk - Kaczyński, to Tusk lub głos nieważny Tusk - Borowski, to Tusk Kaczyński - Borowski, to Kaczyński Wariant z Lepperem tez podobnie jeżeli Lepper - Tusk to Tusk, jeżeli Lepper - Kaczyński to Kaczyński -
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Akurat musze się zgodzić z JKM Zygmunt co do Zielonych, ja czytałem ich program i mi sie nie podoba (co oczywiste). Ale Emjotka ma racje pozostając przy swoim światopoglądzie, skoro tak jej podpowiada serce to coż. JKM Zygmunt napisałe, że prawie nie ma ... Ja się zapoznałem podobnie jak z progamem SLD, SDPL, PiS, PSL, Samoobrony, LPR tylko z programem PO mam problem bo nie mogłem go znaleźć na stronie PO. Pozostaje więc słuchać Rokity i Tuska i w sumie z wieloma rzeczami, które głoszą można się zgodzić Liberałowie i to konserwatywni (w większości) to nie cała prawica tylko jedna z partii prawicy PO, PiS to narodowi socjaliści (widze związki ze stylem piłsudskiego ...), a LPR to narodowcy (wizja polski Dmowskiego) - te dwie wizje bardzo się róznią i są oparte na odmiennych podstawach ... tego nawet nie da się porównać. Coż Ty wierzysz lewicy ja i adnim różnym postacią prawicy ... A i wiesz Emjotka sondaże z zasady kłamią i zaniżają niektórym poparcie dość znacznie ... przykład LPR już podawałe, ale teraz zaniżają też SLD ... I sondaże naprawde nie są ważne poparcie dla partii można stwierdzić na podstawie ostatnich wyborów i to orientacyjnie (ostatni były w 2004) i PO w nich wygrała, potem LPR, PiS, SLD, Samoobrona, SDPL, PD demokraci.pl nie wiem czy PSL przekroczył próg może ktoś to sprawdzi czy posłowie PSL są w PE ... -
Jaka partia powinna rządzić RP? Wybory 2005 r.
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Obraził, bo GW szkaluje LPR bez przerwy, właściwie nigdy nic dobrego o LPR nie napisała. A jakiś czas temu napisali pochlebny artykuł o Macieju Twarogu. Nikt nie wie czy na pewno były, ale z oglądu sytuacji w Polsce można się domyślić, że TAK. Nie przeprowadzono lustracji, właśnie na początku lat 90 np: Donald Tusk i Jan Rokita byli jej przeciwni, teraz oczywiście zmienili zdanie to dobrze . A narazie nie potwierdzono tego bo dokumenty są utajnione a część ma generał Kiszczak ... Osoby z LPR rozmawiają z GW, przykład Marek Kotlinowski (prezes LPR), z GW nie rozmawiają byli i obecni działacze MW. Nie mówie, że wiarygodna ale lepsza od Wyborczej ... a każdy sondaż jest nieobiektywny ... wygrywa ten kto płaci za niego Właśnie ja nie ufam OBOPowi czy PENTORowi bo w ostatnich wyborach dawały LPR ok. 5% a dostała 16 % i zajęła 2 miejsce po PO wyprzedzając PiS (chodzi o wybory do PE). Oczywiście nie ulega wątpliwości, że PO naprawde ma największe poparcie i że Donald Tusk jest wiodącym kandydatem o tym że PO jest pierwsze można wnioskować z wyboró do PE a nie z sondaży W tym PO ma 196 mandatów i brakuje jej 35 do samodzielnych rządów. A tu rozmowa w sygnałach dnia właśnie o sondażach wyborczych i ich wartości. Jak mówie to, że PO prowadzi i wygra nie ulega wątpliwości dlaczego już pisałem, ale wyniki LPRu (napewno) i SLD (chyba, dlatego że ich twardy elektorat to 17 %) są zaniżone ... ale sondażom nie wierze bo kłamią -
Jaka partia powinna rządzić RP? Wybory 2005 r.
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
To ja coś o reklamach wyborczych partii (podaje ocene rzeczpospoltej, bo się z nią zgadzam): Przodująca w sondażach Platforma Obywatelska nikogo nie krytykuje i niewiele obiecuje. Donald Tusk zapewnia jedynie, że weźmie "pełną odpowiedzialność" - pisze "Rzeczpospolita". Z kolei, lektor w reklamie Prawa i Sprawiedliwości zapewnia, że partia wie, jakie są problemy Polaków. Lech Kaczyński gwarantuje, że PiS będzie prowadziło politykę prorodzinną. PSL obiecuje tanie biopaliwa. SdPL w rytm hip-hopu deklaruje walkę z korucją i odpartyjnienie państwa, SLD zaś przestrzeganie lewicowych zasad. Reklamówka Ligi Polskich Rodzin to jasny przekaz. Gdy rządziła lewica oraz liberałowie z PO i PiS, było źle i ponuro. Gdy do władzy dojdzie LPR, będzie kolorowo i sielankowo. Specjalista od krytykowania - Andrzej Lepper - w reklamówce Samoobrony mówi, że oni wszyscy już rządzili i są winni naszej biedy. W sumie to wychodzi, że najlepszą ocene dostała reklamówka LPR Reszty opinii rzeczpospolitej na temat innych reklam nie przytaczam bo chodzi już o ekstremistów ... typu PD demokraci.pl, RP, i tak dalej. A jest jeszcze najnowszy sondaż PBS (już nie tak dobry dla PO), pozwole sobie przytoczyć: Sondaż PBS: PO ma poparcie 35 proc. Polaków "Gazeta Wyborcza": Zakończył się trwający od początku sierpnia gwałtowny wzrost notowań Platformy Obywatelskiej i jej kandydata na prezydenta Donalda Tuska. Dziennik publikuje wyniki sondażu przeprowadzonego dwa tygodnie przed wyborami. W głosowaniu do Sejmu, Platforma zyskałaby 35 procent poparcia, czyli o 3 punkty mniej niż przed tygodniem. Prawo i Sprawiedliwość zdobyłoby 22 procent głosów, SLD i LPR po 10 procent oraz Samoobrona 9 procent. Przeliczając te wyniki na miejsca w Sejmie - PO zdobyłaby ich 196, PiS - 120, SLD i LPR po 51 oraz Samoobrona - 42. W głosowaniu do Sejmu, Platforma zyskałaby 35 procent poparcia, czyli o 3 punkty mniej niż przed tygodniem. Prawo i Sprawiedliwość zdobyłoby 22 procent głosów, SLD i LPR po 10 procent oraz Samoobrona 9 procent. Przeliczając te wyniki na miejsca w Sejmie - PO zdobyłaby ich 196, PiS - 120, SLD i LPR po 51 oraz Samoobrona - 42. Sondaż został przeprowadzony w dniach 9-10 września przez PBS na 1013-osobowej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków. Co prawda sondaż i tak nie jest wiarygodny bo zrobiony na zlecenie GW ... -
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Coż w sprawie wyborów do PE obydwa te miarodajne ośrodki pomyliły się np: w stosunku do LPRu o jedyne 11 % głosów (dawały ok 5 %, a było prawie 16 %) O tym wiem podałem to jako przykład wartości sondażu ... Z tym się oczywiście zgadzam oka -
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Może i jest to subiektywne ale przynajmniej poznałeś drugi punkt widzenia ... Ja, się z ich postulatami nie zgadzam, ale napewno nie zabroniłbym im demonstrować. Z tezą o profesionalnej i świetnej kampani wyborczej Donalda Tuska się zgodze ... tylko jednego nie wiem w czym objawia się poczucie humoru Donalda Tuska ?? Jak dla kogo optymistyczna. Zresztą sobdaże OBOPu podobnie jak i CEBOSu się ostatnio nie sprawdzały więc wartość tego sondażu jest wątpliwa. Ja bym się tak nie cieszył przed wyborami, bo może być przykra niespodzianka .. A i jeszcze jedno były przeciez prawybory w Szczecinie i wygrał tam SLD z Cimoszewiczem zaś w Bochnii wygrał PSL ... i tak w sumie OBOP oraz te prawybory można włożyć do jednego worka . Zauważ, że w ostatnio sprawdzały się raczej sondaże Polskiej Grupy Badawczej ... a w ich sondażu ani Tusk ani PO nie mają takiej przewagi (zresztą mimo obiektywizmu PGB to i tak LPR miał więcej niż mu dawali o pare procent w stosunku do najwyższej noty). Osobiście myśle też, że wyższe poparcie niż prognozuje PGB będzie mieć nie tylko LPR ale i SLD ... Wogóle lepiej nie ufać sondażom ... A oto najnowszy sondaż PGB (źródło Rzeczpospolita ) 2005.09.09 10:02: Sondaż PGB: PO - 28 proc., PiS - 21 proc. Według najnowszego sondażu Polskiej Grupy Badawczej przeprowadzonego na początku września wybory parlamentarne wygrałaby Platforma Obywatelska. Na PO chce głosować 28 proc. ankietowanych. Drugie miejsce zajmuje Prawo i Sprawiedliwość. PiS cieszy się poparciem 21 proc. badanych. Trzecia, z poparciem 14 proc., jest Liga Polskich Rodzin. 11 proc. ankietowanych popiera dla Samoobrony, 10 proc. chce głosować na SLD. Poniżej 5-proc. progu znalazły się: koalicja Socjaldemokracji Polskiej, Unii Pracy i Zielonych 2004 - 4 proc. i Partia Demokratyczna-demokraci.pl - 4 proc., a także PSL - 4 proc.. Ranking z jednoprocentowym poparciem zamykają Platforma Korwin-Mikkego, Ruch Patriotyczny i Polska Partia Pracy. Prognozowany przez PGB podział mandatów wyglądałby następująco: Platforma Obywatelska - 159 mandatów, Prawo i Sprawiedliwość - 119 mandatów, Liga Polskich Rodzin - 71 mandatów, Samoobrona - 59 mandatów, Sojusz Lewicy Demokratycznej - 50 mandatów oraz Mniejszość Niemiecka - 2 mandaty. -
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ja bym to nazwał, że bardzo wyrazistą ... Mam inny sposób rozumienia patriotyzmu, niż wyżej wymienieni. Mam podobne ... Emjotka wolałaby nawet Macieja Giertycha od Kaczyńskiego ... Partia Marka Borowskiego czyli SDPL startuje do Sejmu razem z Zielonymi 2004 i UP, więc Emjotka nie miałaby tego dylematu ... Obojętność nie jest cechą dobrą ... Nikt by nie zabronił, jeżeli by nie było argumentu prawnego. Z tym się zgodze, ale nadmierna elastyczność jaka cechuje Tuska nie jest tak świetna ... Z tym się w całości zgadzam , o czym swiadczy tekst z poprzedniego postu . PS. Dziwie się, że nikt nie poruszył tematu Rady Konsultacyjnej w odniesieniu do Macieja Giertycha (a tego się spodziewałem). Ale uprzedzając to to spiesze z wyjaśnieniam tego tematui. Z nowej ksiazki prof. dr hab. Macieja Giertycha: Rada Konsultacyjna Ostatnio z wielu stron stawia mi się zarzut, że współpracowałem z gen. Jaruzelskim, ponieważ byłem członkiem Rady Konsultacyjnej. Zwracają też się do mnie ludzie mi przyjaźni z prośbą o wytłumaczenie, o co chodzi. Chcą wiedzieć, co odpowiadać, gdy się z tym zarzutem spotykają. Zarzut jest bez sensu, ale może on funkcjonować tylko dlatego, że dzisiaj już mało kto pamięta, czym była Rada Konsultacyjna. Koniecznych jest kilka wyjaśnień: 1) Zarzut stawiany jest głównie przez środowisko KOR-owskie (Gazeta Wyborcza, Unia Wolności), które odmówiło wejścia do Rady Konsultacyjnej i czyni sobie z tego dzisiaj laur politycznej poprawności. Tymczasem to właśnie środowisko KOR-owskie zawarło porozumienie z gen. Jaruzelskim w Magdalence i przy Okrągłym Stole (podział władzy, gruba kreska). Dzisiaj, gdy staje się coraz bardziej oczywiste, że to porozumienie nie było dla Polski wyłącznie pożyteczne, próbuje się wmówić niezorientowanym, że to Rada Konsultacyjna bliżej współpracowała z gen. Jaruzelskim niż uczestnicy Okrągłego Stołu. Otóż Rada Konsultacyjna żadnego porozumienia lub uzgodnienia z rządem czy gen. Jaruzelskim nie dokonała ani ku temu nie zmierzała. 2) Zarzut stawiany jest w kontekście tajnej współpracy z władzami PRL, w związku z tematem teczek, służb specjalnych i tajnych współpracowników. Autorzy zarzutu mają nadzieję, że dziś już nikt nie pamięta, że Rada Konsultacyjna działała jawnie. Wszystko, co na posiedzeniach Rady było mówione, natychmiast było w pełni drukowane, bez cenzury, co stanowiło wyłom w praktyce PRL. Autoryzowane protokoły ukazywały się najpierw w piśmie Rada Narodowa, a po zakończeniu pracy Rady – w specjalnie wydanych dwóch tomach. Każdy może sprawdzić, o czym tam mówiłem. Natomiast porozumienie w Magdalence ma do dziś swoje nieujawnione kulisy. Gdy jakiś czas temu Kiszczak ujawnił fragmenty tajnych nagrań fi lmowych rozmów w Magdalence, ze środowisk KOR-owskich posypały się pretensje o złamanie poufności i domaganie się utajnienia wszelkich innych nieznanych jeszcze nagrań i podsłuchów. Uczestnicy Magdalenki czegoś się wstydzą. Myśmy w tym samym czasie apelowali o coś wręcz przeciwnego: o odebranie Kiszczakowi wszelkich nagrań, które posiada od PRL-owskich służb specjalnych wówczas mu podlegających, aby wszystko w pełni ujawnić. 3) By zaprzestać łączenia tematu Rady Konsultacyjnej z tajnymi teczkami, udostępniłem mediom moją własną teczkę. Już parę lat temu wystąpiłem do IPN o uznanie mnie za pokrzywdzonego i wydanie mi mojej teczki. Tak się stało. Co w mojej teczce jest, media już przeanalizowały i parę artykulików na ten temat było. Głównie Gazeta Wyborcza pastwi się nad tym, o czym to ja rzekomo w różnych latach mówiłem, a co służby specjalne po swojemu odnotowywały. Wyrywały one moje wypowiedzi z kontekstu lub nie do końca je rozumiały, a i obecnie Gazeta Wyborcza dodatkowo wyrywa je z kontekstu. Nie odpowiadam za nieautoryzowane przeze mnie teksty, ale w zasadzie niczego z mojej działalności odnotowywanej przez SB się nie wypieram. Wszyscy mogą sobie moją teczkę przeczytać i apeluję do innych uczestników życia politycznego, by zrobili to samo, czyli ujawnili swoje teczki. Apel ten kieruję szczególnie do Adama Michnika, Heleny Łuczywo, Krzysztofa Kozłowskiego, a także Lecha Kaczyńskiego i innych kandydatów na urząd prezydenta RP. Najpierw pokażcie swoje teczki, a potem porównamy, co o kim pisali agenci. 4) Zarzut udziału w Radzie Konsultacyjnej jak na razie stawiany jest tylko mnie. Składała się ona z 56 osób, w tym około połowa to byli ludzie obozu rządzącego w PRL, w większości byli ministrowie, sekretarze itd., a połowa to ludzie opozycji, którzy przyjęli zaproszenie do Rady. Do udziału w pracach Rady zachęcały władze kościelne. Mimo nalegań Prymasa Glempa środowiska KOR-u i Tygodnika Powszechnego odmówiły, ale przecież na nich gremia opozycyjne się nie kończyły. W tym czasie byłem wiceprzewodniczącym Rady Prymasowskiej i przed wstąpieniem do Rady Konsultacyjnej upewniłem się, że Prymas nie będzie miał o to do mnie pretensji. Do Rady Konsultacyjnej należało też trzech innych byłych członków Rady Prymasowskiej (prof. Krzysztof Skubiszewski, Andrzej Święcicki i Julian Auleytner). Byli też ludzie, którzy aktywnie uczestniczyli w strukturach „Solidarności” (mec. Władysław Siła Nowicki, prof. Andrzej Tymowski, Jan Kułaj, Stanisław Zawada). Z bardziej znanych osób wymienić można Marka Kotańskiego, aktora Jerzego Trelę, reżysera Kazimierza Dejmka, prof. Józefa Gierowskiego, prof. Aleksandra Gieysztora, prof. Gerarda Labudę, prof. Aleksandra Legatowicza i innych. 5) Stawia mi się zarzut, że moje wypowiedzi miały wydźwięk prorosyjski, a więc prokomunistyczny. To nieprawda. Wypowiadałem się zdecydowanie przeciwko komunizmowi, socjalizmowi i wszelkim tendencjom lewicowymi, natomiast uważałem i uważam, że trzeba z Rosją utrzymywać dobre stosunki gospodarcze i polityczne, ale na zasadzie partnerskiej. Uczestnicy „okrągłego stołu”, zarówno lewica jak ci, co dziś stanowią PO, PiS i UW (demokraci.pl) przyjęli strategię odwrotną i w rezultacie pogorszyliśmy stosunki z Rosją, co wykorzystali Niemcy, a komuniści nadal nami rządzą. Rozwój sytuacji w Rosji budzi dziś u nas duży niepokój. 6) Zarzut najczęściej sformułowany jest w taki sposób, że sugeruje, iż łączyła mnie jakaś wyjątkowa bliskość z Jaruzelskim („współpracownik”, „bliski doradca” itp.). Praca Rady wyglądała następująco: w sumie było 12 posiedzeń Rady w okresie od grudnia 1986 do lipca 1989, czyli odbywały się one mniej więcej co dwa miesiące. Posiedzenie otwierał gen. Jaruzelski, wprowadzając jakiś temat, a potem uczestnicy zabierali głos, zwykle w niewielkim związku z zadanym tematem. Część opozycyjna Rady, w tym ja, stawialiśmy władzy różne zarzuty, zgłaszaliśmy pretensje, sugerowaliśmy, co trzeba w Polsce zmienić. Posiedzenia trwały od godziny 11.00 zwykle mniej więcej do północy. Jaruzelski cały czas robił notatki. Potem nam odpowiadał, bardzo drobiazgowo. Rozchodziliśmy się zwykle około 2 czy 3 w nocy. 7) Za udział w pracach Rady nie otrzymywaliśmy żadnego honorarium. Jedynie zwracano nam koszta przyjazdu (tzw. delegację). 8 ) Politycznie Rada Konsultacyjna była ze strony rządu ograniczoną ofertą dopuszczenia opozycji do nieocenzurowanego głosu. Czy w czasach pełnej cenzury prewencyjnej należało z tego skorzystać? Były w Polsce pisma koncesjonowane, jak np. Tygodnik Powszechny czy Słowo Powszechne, które przez cały czas istnienia PRL miały prawo wychodzić i karmić czytelników słowem, rzekomo opozycyjnym, ale w rzeczywistości cenzurowanym. Uznałem, że należało skorzystać z możliwości mówienia publicznie bez cenzury. Cała Polska rozczytywała się w protokołach z Rady Konsultacyjnej, bo tam był głos wolny. 9) I oto mój udział w Radzie Konsultacyjnej redaktor Tygodnika Powszechnego Krzysztof Kozłowski komentuje w następujący sposób w Gazecie Wyborczej (11.I.05): „Lista, której publikację proponuje LPR jest niepełna. Od lustratorów i dekomunizatorów wymagam konsekwencji: jak wszyscy, to wszyscy. Jeżeli haniebne jest bycie tajnym współpracownikiem i funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, to pytam: W czyich rękach była SB? Proszę o podanie listy ludzi, którzy sterowali SB na szczeblu Komitetu Centralnego i Biura Politycznego PZPR, i ludzi, którzy im pomagali. Na tej liście widziałbym Macieja Giertycha, eurodeputowanego LPR i kandydata Ligi na prezydenta, który był w latach 80. członkiem Rady Konsultacyjnej przy gen. Jaruzelskim. Jeżeli ścigamy i piętnujemy funkcjonariuszy, ścigajmy też tych, którzy nimi kierowali. Szkodliwość działań tajnego współpracownika nie da się porównać ze szkodliwością osób, które wydawały mu polecenia.” Oto klasyczne odwracanie kota ogonem. Krzysztof Kozłowski, były wiceminister spraw wewnętrznych wówczas, gdy ministrem był gen. Czesław Kiszczak, stawia mi zarzut, że współpracowałem ze służbą bezpieczeństwa i kierowałem jej funkcjonariuszami oraz tajnymi współpracownikami. Oczywiście tę wypowiedź Kozłowskiego zaskarżyłem do sądu jako naruszającą moje dobra osobiste. 10) Z perspektywy czasu udział w Radzie Konsultacyjnej oceniam jako błąd, bo nic to nie dało. Jaruzelski dogadał się ze środowiskiem KOR-u, dzieląc się z nim władzą i tym samym zapewniając swemu środowisku bezkarne trwanie na arenie politycznej do dzisiaj. -
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Donald Tusk- Polskośc to nienormalność! Polskość to nienormalność (...)Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu(...)Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej(...)- tak Donald Tusk wypowiadał się w 1987 roku w wywiadzie dla czasopisma "Znak". Wypowiedzi kandydata na prezydenta RP, Donalda Tuska na temat Polski i polskości przypomina "Nasz Dziennik" "...husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa? Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od narodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać... Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej.I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem." Tak wypowiadał się na temat Polski i polskości obecny kandydat na prezydenta RP Donald Tusk w ankiecie dla magazynu "Znak" numer 11-12 w roku 1987 (str.190).Tusk wziął wtedy udział w ankiecie "Czym jest polskość?" rozpisanej przez wspomniany miesięcznik. Skandaliczną wypowiedż lidera PO i kandydata na najwyższy urząd w państwie przypomina sobotni "Nasz Dziennik" Podczas najbliższych tygodni, w czasie kampanii wyborczej, usłyszymy zapewne wiele frazesów i czczych obietnic oraz zapewnień o miłości do Ojczyzny. Kiedy usłyszymy je z ust "człowieka z zasadami", bądźmy ostrożni - ostrzega "Nasz Dziennik".Pozostaje pytanie, raczej retoryczne - czy człowiek, który posiada taką wizję Polski i polskości, ma prawo ubiegać się o urząd prezydenta Rzeczypospolitej? - stawia pytanie "ND". Wybranowski Wojciech www.prawy.pl A teraz coś o Kaczyńskim: Adam Wielomski: Kacza rura Pół Polski zawyło z oburzenia, że rządy Rosji i Niemiec ośmieliły się podpisać dwustronne porozumienie o pociągnięciu nitki gazociągu przez dno Bałtyku z ominięciem naszego kraju. Trzeba spytać, co znaczy to dla nas w kategoriach gospodarczo-politycznych i kto jest temu winien? Gazociąg omijający Polskę, to straty finansowe, bardzo wymierne, które każdy, kto zna cenniki opłat za transfer gazu może policzyć. Nie będę tu rzucał liczbami, gdyż w tej oto kwestii to na pewno nie jestem ekspertem. Warto skupić się na kwestiach politycznych, obracających się wokół zagadnienia „ekonomicznego paktu Ribbentropp-Mołotow” oraz kwestii tzw. bezpieczeństwa energetycznego Polski. W gospodarce wolnorynkowej w ujęciu modelowym, w którym nie istniałaby jakakolwiek ingerencja państwa w sferę ekonomii, wydarzenie jakim byłoby podpisanie przez dwie prywatne firmy umowy o transferze gazu nie wywołałoby na nikim wrażenia. Nie żyjemy jednak „w gospodarce wolnorynkowej w ujęciu modelowym”, lecz w epoce etatyzmu, gdzie wielkie kontrakty podpisują firmy państwowe, bądź żyjące z państwem i polityką w symbiozie. O jej sile świadczy fakt, że przy podpisywaniu umowy obecni byli kanclerze Niemiec i prezydent Rosji i obydwaj traktowali to jako wielki sukces. Berlin i Moskwa podały sobie ręce ponad Warszawą i jest to znaczący fakt polityczny. Przyznam, że słyszalne przez lata gadanie o „bezpieczeństwie energetycznym Polski” było dotąd – przynajmniej dla mnie – bajką, gdyż groźba zamknięcia przez Rosję kurka z gazem była wyłącznie teoretyczna. Polska nie była głównym odbiorcą gazu, lecz krajem tranzytowym, przez który produkty te szły do Niemiec i innych krajów UE. Rosja nie mogła tedy kurka zakręcić nam, nie zakręcając całej Unii, szczególnie Niemcom, i nie wywołując kryzysu politycznego na skalę światową. Po uruchomieniu nowego gazociągu zagrywka taka jest możliwa, gdyż Rosja może zakręcić kurek gazu przepływającego przez Polską – odcinając nas od dostaw – i przesłać tenże gaz do Niemiec pod Bałtykiem. W momencie uruchomienia rurociągu bezpieczeństwo energetyczne Polski autentycznie zostaje zagrożone i stajemy się zależni ekonomicznie od Rosji. Mleko się rozlało i podobno nie czas jest na szukanie winnych, gdy „larum grają”. Ale winni odezwali się sami i udają, że winni to „ci drudzy”. PAP donosi: „Lech Kaczyński chce wiedzieć, czy doszło do jakichkolwiek uzgodnień z obecnym polskim rządem w sprawie budowy rosyjsko-niemieckiego gazociągu po dnie Bałtyku. L. Kaczyński oczekuje, że rząd w najbliższym czasie odpowie na to pytanie”. Ja odpowiem: do uzgodnień takich nie doszło i to z winy wszystkich szalonych „niepodległościowców”, dla których miarą polskiego patriotyzmu jest polerowanie sobie buzi rusofobią. Jak można oczekiwać, że Rosja – na którą Kaczyńscy i ich partia tak plują – będzie chciała prowadzić rurociąg przez Polskę? Jak się chciało popierać „pomarańczową rewolucję” – dla ideologicznego mesjanizmu i z fanatycznej rusofobii – to się nie należy dziwić, że rosyjskie rurociągi omijają nas na odległość. Każda kolejna reklamówka telewizyjna PiS wzywająca do bojkotu uroczystości zakończenia II Wojny Światowej w Moskwie oddalała ten rurociąg od naszych granic o kilometr. Każdy polski polityczny mesjanista, który leciał do Kijowa walczyć o „wolność naszą i waszą”, rzucał Rosję w objęcia Niemiec. To wy, którzy utożsamiacie komunizm z rosyjskością; Putina ze Stalinem; popieranie czeczeńskich terrorystów z miarą polskiego patriotyzmu jesteście winni temu, że doszło do podpisania „ekonomicznego paktu Ribbentropp-Mołotow”. To nie rząd Millera jest winny, że zagrożone zostało „bezpieczeństwo energetyczne kraju”! To wasza irracjonalna i niepolityczna retoryka spowodowała, że Rosjanie wolą wydać dodatkowe setki milionów dolarów na budowanie rurociągu na dnie morza, niż puścić go po prostu przez polskie równiny i po najkrótszej linii transferu! Nasi „niepodległościowcy” żyją rusofobią. Przypominają przy tym pięciolatka, który idzie do zoo i wyciąga język na widok niedźwiedzia, a gdy ten nie odpowiada, wtedy rzuca w niego ogryzkiem; a gdy ten nie odpowiada dalej, rzuca kamieniem w głowę. A gdy wreszcie niedźwiedź ugryzie w rękę, dzieciak krzyczy: „Mamo, jaki ten niedźwiedź jest wstrętny!” A wedle PAP „Kaczyński powiedział (...) że przyszły rząd w którym będzie brał udział PiS, a także on sam jako prezydent, nigdy nie zgodziłby się, aby rosyjsko-niemiecki gazociąg wszedł w polską strefę ekonomiczną na Bałtyku”. Tak, skoro niedźwiedź ugryzł w rękę, to trzeba go prowokować nadal, niech urwie głowę! źródło www.prawy.pl A teraz coś z forum onet.pl było chyba też na prawy.pl Tusk-człowiek z zasadami :?: Tuska pełno wszędzie. Na gorąco mamy serwowane jego wypowiedzi i opinie na każdy temat. Nagle na około miesiąc przed wyborami okazuje się, że to polityk niezłomny, uczciwy o niezmiennych zasadach i na dodatek wielki patriota. Bezbarwny pozbawiony charyzmy lider Platformy obywatelskiej Donald Tusk staje się ulubieńcem i pupilem liberalnych mediów. Na chłopców do bicia wybrani zostali liderzy LPR-u i PiS-u. Tym można zarzucać wszystko. Od dziadka endeka jak w przypadku Romana Giertycha po zatrudnianie w klipach wyborczych profesjonalnych aktorów, co zarzuca się PiS-owi. Tuska pełno wszędzie. Na gorąco mamy serwowane jego wypowiedzi i opinie na każdy temat. Nagle na około miesiąc przed wyborami okazuje się, że to polityk niezłomny, uczciwy o niezmiennych zasadach i na dodatek wielki patriota. Jeszcze nie tak dawno, kiedy nikomu nie śniło się o jego kandydowaniu na urząd prezydenta dość powszechna była opinia, iż Tusk to wyjątkowo leniwy poseł. Człowiek nie lubiący się przepracowywać i na dodatek mało kompetentny w wielu kluczowych sprawach polityk. Faktem jest, że nigdy w swoich wędrówkach politycznych i na stanowiskach, które zajmował nie był człowiekiem od myślenia. W Kongresie, Liberalno-demokratycznym od wydawania poleceń był Jan Krzysztof Bielecki, a od myślenia Janusz Lewandowski. Dziś Tusk kreuje się na niezłomnego zwolennika ujawnienia zasobów IPN-u. Ciekawe, jakimi zasadami kierował się w czerwcu 1992 roku czynnie uczestnicząc w swoistym zamachu stanu. Wtedy to właśnie dołączył do koalicji strachu przed ujawnieniem agentury. W obalaniu rządu Olszewskiego odegrał niebagatelna rolę. Kto tego nie pamięta wystarczy obejrzeć słynny już film `Nocna zmiana'. Po druzgocącej klęsce w wyborach 1993 roku przykleił się do Geremka i Mazowieckiego w ramach Unii Wolności. Człowiek z zasadami Donald Tusk w wyborach prezydenckich w 1995 roku popiera wraz ze swoją partią Jacka Kuronia. Delikatnie mówiąc jest to człowiek z bardzo zmiennymi zasadami. Będąc przewodniczącym KLD głosił prawo do aborcji, był za wprowadzeniem kary śmierci i nie miał nic przeciwko homoseksualistom. Co ciekawe należał tez do przeciwników konkordatu. Niewątpliwą zaletą Tuska jest spryt. W odpowiednim momencie opuścił tonącą Unię Wolności zakładając PO. Pozbył się niebywale wyrazistej postaci PO, jaką była Zyta Gilowska. Za większe przewinienia nie usunął jednak Pawła Piskorskiego, Janusza Lewandowskiego czy Śledzinskiej-Katarasińskiej. Dzisiaj widząc powracający patriotyzm Polaków i przywiązanie do wiary uderza w narodową nutkę i kreuje się na obrońcę polskości. Jeszcze nie tak dawno pisał, że `Polska to nienormalność'. Jeżeli miałbym kierować się w wyborach prezydenckich stałością poglądów kandydata, zgodnością jego słów z czynami i wiernością głoszonym zasadom to Tuska na głowę bije Lech Kaczyński i wstyd powiedzieć nawet postkomunista Cimoszewicz. Kandydat PO plasuje się pod tym względem pod koniec stawki. Jednak, komu by się tam chciało grzebać w przeszłości. Wystarczyć powinna prasa i telewizja, które to jak chirurg plastyczny tu trochę naciągną tam trochę wygładzą i mamy kolejnego idealnego kandydata. Przestrogą niech będzie obecny wygląd Michela Jaksona. -
Który z wielkich filozofów był/jest dla Ciebie w pewnym sensie idolem :wink: :?: :?: Proponuję, aby określając postać określić również za co owego człowieka szanujecie :?: :?: Co Wam najbardziej podoba się w jego myśli :?: :?:
-
O co i w jaki sposób walczyli robotnicy w XIX wieku?
Andrzej odpowiedział {*_*} elta → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
To ja napisze coś o osiągnieciach lewicy Laos: Khamtai Siphandon był wojskowym dowódcą Pathet Lao (Kraj Laotańczyków). W roku 1975 po przejęciu w kraju władzy przez Laotańską Partię Ludowo-Rewolucyjną był ministrem obrony narodowej oraz dowódcą sił zbrojnych. Po zmianie konstytucji w 1991 roku został premierem. Rok później, po śmierci prezydenta Kaysone Phomvihane został liderem Laotańskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej. W roku 1998 zastąpił Nouhak Phoumsavanh na stanowisku prezydenta Laotańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Laotańczycy zarabiają średnio 20 USD rocznie. Trần Đức Lương, (ur. 5 maja 1937) to prezydentem Wietnamu. Urodził się w prowincji Quang Ngai. Po skończeniu szkoły, w 1955 przeniósł się do Hanoi. Studiował tam geologię i pracował jako kartograf. W 1959 wstąpił do Komunistycznej Partii Wietnamu. W 1987 został wicepremierem. 24 października 1997 został prezydentem Wietnamu. Pełni tę funkcję do dziś. Obecnie trwa jego druga - (od 2002) - kadencja. 37% (1998) ludności Wietnamu żyje w nędzy. Z „osiągnięć” Socjalistycznej Republiki Wietnamu: na ponad 82,5 milionów mieszkańców w Wietnamie jest nieco ponad 4.4 miliona telefonów (2003), 8,2 mln radioodbiorników i 3,57 mln telewizorów. Pol Pot, wł. Saloth Sar (19 maja 1925 – 15 kwietnia 1998) – komunistyczny dyktator, w młodości mnich buddyjski, nauczyciel i członek Komunistycznej Partii Kambodży. Dowodził oddziałami Czerwonych Khmerów. W 1975 roku, Pol Pot zmienił nazwę kraju na Kampucza i rozpoczął jedną z najkrwawszych dyktatur w historii XX wieku. Szacuje się, że wymordowano około 1/4 ludności kraju a liczba mieszkańców stolicy - Phnom Penh, zmalała z 2 milionów do 23 tysięcy mieszkańców. W 1979 został obalony przez wojska wietnamskie, ale pozostał dowódcą partyzantki komunistycznej. Uwięziony przez samych Cz. Khmerów, Pol Pot zmarł w kwietniu 1998 roku. Kambodża jest jednym z najbiedniejszych krajów Azji, gdzie 34% ludzi żyje za mniej niż 1$ dziennie. Blisko 1/2 kambodżańskich dzieci jest niedożywiona, a jedno na osiem umiera nim ukończy 5 lat. Ideologia Czerwonych Khmerów była kompilacją ekstremalnych form maoizmu i antykolonialnych idei europejskiej lewicy, które późniejsi przywódcy organizacji poznali w trakcie nauki na francuskich uniwersytetach w latach 50. W efekcie, po przejęciu władzy, stworzyli oni najbardziej radykalną forma komunizmu, którą narzucono siłą narodowi kambodżańskiemu. To co przedstawiłem jest tym co lewica dała światu ... myśle, że nie wymaga to kometarza Dodam, że każdy kraj w którym rządzi lewica popada w rujne ... PS. Mój stosunek do lewicy ich ideologii i postulatów jest jednoznacznie negatywny, w miare możliwości będe dodawał kolejne przykłady osiągnięć lewicy -
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ja mam swojego kandydata Macieja Giertycha za poglądy które można znaleźć m.in w jego najnowszej książce "Z nadzieją w przyszłość" .. (książka jest dostępna na Maciej Giertych, lub w biurach LPR ... nio w Wolbromiu akurat u mnie), o programie nie będę pisał bo cały jest zawarty w książce A co do Cimoszewicza, o któy pisał Adnim to potrudziłem się i napisałem do niego list z tekstami jego zwolennika (nie przytocze go może w poście bo są tam same niecenzuralne słowa o propagowanie nazizmu oraz komunizmu nie wspomne i zologiczny antysemityzm) moge jednak przytoczyć odpowiedź Marszałka Cimoszewicza: Szanowny Panie, pisane do Pana teksty wcale nie pasują do mojego zwolennika. Albo to człowiek chory, albo niespełna rozumu nieodróżniający ani programów ani barw, ani sensu od bzdury. Ostatnie zdanie świadczy, ze jest przeciw lewicy, wiele zdań pasuje do ideologii LPR, ale znów atakuje Giertycha i Wszechpolaków. Mie mogę być odpowiedzialny za każdego świra. Jeśli pomogłoby to Panu - to mogę przesłać ze 100 listów z gorszymi wyzwiskami od zdecydowanych prawicowców, ale myślę, ze nie ma sensu zajmować się ludźmi chorymi - autentycznie bądż z nienawiści. Pozostaję z szacunkiem W. Cimoszewicz Poprostu Pan Marszałek nie potrafił się przyznać jak denny poziom i jaki jasnogród reprezentuja jego zwolennicy Więc co do Cimoszewicza zgadzam się z Adnimem, co do Kaczyńskiego też się zgadzam jest socjalistą. A co do Donalda Tuska to właśnie nie podoba mi się jego elastyczność (bo to miałkość i nijakość) , skłonność do ustępst , to że nie jest zdecydowany ... Ale gdyby była druga tura Tusk vs Cimoszcze lub Tusk vs Kaczor to wybór jest dla mnie jasny i jest to Donald Tusk Ważniejsze głosowania tow. Cimoszewicza - październik 2001 - WC głosował za złagodzeniem ustawy lustracyjnej - styczeń 2002 - przeciwko odwołaniu tow. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka - lato/jesień 2002 - przeciwko odwołaniu tow. ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego - dwukrotnie 2002 i 2003 - przeciwko odwołaniu ministra infrastruktury, tow. Marka "Winietou" Pola - wrzesień 2002 - za uchwaleniem abolicji podatkowej (kto ujawnił ukrywany dochód ten miał nie płacić zaległego podatku - w zamian jedynie 12% kary - odrzucona przez Trybunał Konstytucyjny, jako knot legislacyjny) - marzec 2003 - przeciwko podaniu się do dymisji tow. premiera Leszka Millera - marzec 2003 - pomimo ustaleń komisji ds. afery Rywina głosował za nie wycofywaniem nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji - kwiecień 2004 - przeciw powołaniu tzw. komisji ORLEN-owskiej -
Kto powinien zostać prezydentem RP?
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Myśle, że dobrym pomysłem było by dodanie stron internetowych kandydatów aby zapoznać się z ich programami. Umieszcze je tutaj bez żadnych komentarzy, uwag i uszczypliwości. Niech Forumowicze zdecydują kto w tym sporze ma rację. 1. Włodzimierz Cimoszewicz 2. Henryka Bochniarz 3. Marek Borowski 4. Maciej Giertych 5. Lech Kaczyński 6. Donald Tusk 7. Jarosław Kalinowski 8. Andrzej Lepper 7. Zbigniew Religa 8. Stanisław Tymiński 9. Maria Szyszkowska -
Na to pytanie trudno odpowiedzieć jednoznacznie Bo co prawda tak jak adnim wychowałem się na "Gazecie Wyborczej" i nadal to ją czytam najczęściej ale wcale nie uważam jej za najlepszą i najbardziej obiektywną. Poprostu moim zdaniem "GW" prezentuje swoją wizje świata i konkretną ideologie która w wielu sprawach rozmija się zupełnie z moją. A czytam ją dlatego, że dzięki niej moge sobie przez uważne czytanie wyrabiąć włąsne zdanie i poznaje argumenty przeciwników przez co łatwiej z nimi potem walczyć . Aha, że "GW" jest przejrzysta i ma ciekawą szate graficzną. Co do rzetelności artykułów w "GW" mam poważne wątpliwości ...Za najbardziej obiektywną zaś gazete codzienną uznaje "Dziennik polski", chociaż i on prezentuje swoją wizje świata. Ale nie tak nachalnie jak "GW". PS. w sumie to jednak lubie poczytać "GW" czasmi można się nawet nieźle ubawić
-
Stosunki Polsko-Białoruskie
Andrzej odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
W sumie to należy się dalej interesowac sprawami polaków na Białorusi i ich sytuacją i bronić ich praw. Nie nalezy moim zdaniem wciągac do tego jeszcze sprawy czy jest tam demokracja czy nie i że trzeba ją zaprowadzić to akurat nie nasza sprawa. Powinno się wywrzeć nacisk na Białorus aby polaków traktowano z szacunkiem i mieli swoje prawa. Gdy Łukaszenka to zrobi nie widze problemu aby rozwijać znim stosunki i przyjaźń i niech wtedy rządzi do końca świata. PS. te prawa dla polaków powinny być takie jakie mają mniejszości w polsce - naprawde tylko to powinno nas interesowac reszta to nie nasza sprawa A jeszcze można by w polsce przedstawić zdanie Kruczkowskiego i jego sojuszników aby mieć pełny obraz.