Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Dnia pierwszego sierpnia '44...

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Temat z gatunku prostszych. Jakich by wspomnień o Powstaniu nie czytać, jakich opracowań, można z łatwością zauważyć, że w opisach 1 sierpnia, tego co działo się w Warszawie przed godziną 17, dominują fragmenty o nastroju, o napiętej atmosferze. Jak wyglądała Warszawa 1 sierpnia 1944 roku? Jak wspominają tamten dzień powstańcy i cywile?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Fragment wspomnień Andrzeja Wolskiego "Jur" z kompanii "Rudy", pluton "Sad":

Było już późno. Po kilku minutach czekania, licząc się z tym, że "kołyski"(samochody ciężarowa o otwartych skrzyniach, na których ustawione były karabiny maszynowe- przyp. Don Pedrosso) mogą wrócić, zaczęliśmy co dwie minuty, po dwóch, opuszczać lokal. Wyszedłem pierwszy i pokazałem obserwującycm przez okna od strony ulicy Orlej na znak, że droga wolna. Przed coraz bardziej zdumionym dozorcą domu przedefiladowało w regularnych odstępach czasu dziewięć dwójek młodych, bardzo podejrzanie wyglądających ludzi. Matros, jako zastępca dowódcy drużyny, wychodził ostatni. Ogłupiały "cieć" spytał go z lękiem: "panie, dużo was jeszcze?" Matros uśmiechnął się rozbrajająco i odparł z ukłonem: "na razie wszyscy, do widzenia panu".

Było nam wesoło na duszy. Rozpoczynaliśmy Powstanie. Szliśmy wolno przez prawie opustoszałe ulice. Zgodnie z rozkazem poszczególne dwójki szły na przemian po obydwu stronach ulicy ubiezpieczając się wzajemnie. Obejrzałem się do tyłu. W perspektywie pustej ulicy co kilkadziesiąt metrów przemykali się pod murami po obydwu stronach dwaj młodzi ludzie. Słychać było odległą strzelaninę. Gdzieś już zaczęli.

W miejscu koncentracji byliśmy o wyznaczonej porze.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jak wspominał tamten dzień Stanisław Likiernik "Staszek" z Kolegium "A":

1 sierpnia 1944- Powstanie Warszawskie

31 lipca wieczorem zawiadomiono nas, że 1 sierpnia godzina siedemnasta jest wyznaczona na wybuch Powstania.

Nasza grupa, z doświadczeniem zdobytym w wielu akcjach Kedywu i względnie dobrze uzbrojona (broń zdobyczna i kilka thompsonów ze zrzutów), miała zadanie: po pierwsze, zdobyć magazyny niemieckie na Stawkach, po drugie- udać się do gmachu PKO na Marszałkowskiej jako oddział dyspozycyjny generała Montera- dowódcy Powstania. Instrukcja dalej polecała: po zdobyciu Warszawy powrót do naszych melin, schowanie broni i zachowanie gotowości do ewentualnej działalności podziemnej pod okupacją sowiecką. Ta część planu bardzo mi się nie podobała, bo miałem ochotę (jako 31-letni młodzieniec) trochę poparadować po zwycięstwie, nareszcie oficjalnie i w biały dzień, z nadzieją, że płeć piękna będzie wrażliwa na urok munduru.

1 sierpnia, wychodząc z naszej bazy u państwa Płachtowskich na Gomółki 15, spotkałem Olka Tyrawskiego, mego przyjaciela, na czele jego plutonu. Nie było czasu na rozmowy, tylko znak ręką. Około godziny piętnastej, kilka minut po spotkaniu, Olek, przy przekraczaniu ulicy Mickiewicza na dolnym Żoliborzu, wpadł po obstrzał niemieckiego czołgu i został zabity na miejscu kulą w czoło. Był prawdopodobnie pierwszym poległym w Powstaniu. Dowiedziałem się o jego śmierci dopiero dziesięć dni później.

My, ciężarówką pokrytą plandeką i prowadzoną przez Kolumba, ruszyliśmy do naszego punktu wyjściowego akcji: szkoły położonej obok magazynów na Stawkach (dziś obok pomnika na Umschlagplatz, gdzie tablica przypomina naszą akcję). Grupy z Kedywu z Woli i Mokotowa miały tam wyznaczone spotkanie z nami- grupą żoliborską.

Szkołę zajęliśmy o piętnastej trzydzieści. Kolumb ze mną zmieniał miejsce postoju naszej ciężarówki. Zaledwie ruszyliśmy i przejechaliśmy może dziesięć metrów, wybuchł pocisk dokładnie w miejscu postoju. Był to pierwszy strzał artylerii, którego szczęśliwie uniknęliśmy.

Atak na magazyny odbył się ściśle według planu. Dokładnie o siedemnastej przeskoczyliśmy płot na tyłach magazynów zajmujących blisko hektar powierzchni. Główny budynek był zajęty przez esesmanów, ale w dość ograniczonej liczbuie. Bardzo szybko opanowaliśmy budynek zabijając kilku z nich. Grupa uciekających przez gruzy getta została również zastrzelona.

Wchodząc do budynku zostaliśmy zaskoczeni widokiem około pięćdziesięciu ludzi w pasiakach obozów koncentracyjnych, którzy biegli w naszym kierunku. Byli to Żydzi, deportowani w większości z Grecji, z Salonik, którzy pracowali w magazynach. Z trudem rozumieli, co się dzieje i że zostali wyzwoleni... Uwolnienie tych więźniów jest również wspomniane na brązowej płycie pamiątkowej.

Młody oficer SS w dużej sali na piętrze zbudował z paczek rodzaj barykady. Ostrzeliwał wejście- miał najwidoczniej dużo amunicji- przy każdej próbie otwarcia drzwi. Zauważyliśmy, że drugie wejście znajdowało się obok kryjówki Niemca. Postanowiliśmy rzucić w nie filipinką. Zrobił to Antek Wojciechowski- niestety zbyt szybko, nie chowając się sam za osłoną, i liczne odłamki blachy raniły go w nogi. Kolumb, obecny przy tej akcji, był ranny w rękę już przedtem.

Magazyny zawierały całą masę najrozmaitszych produktów: cukier, kaszę itd. Dowiedziałem się już po wojnie, że ludność Starego Miasta przetransportowała na plecach tony tego pożywienia. Dzięki temu Stare Miasto przez trzy tygodnie walk (ale to dużo później), odcięte od świata, miało co jeść.

Za: Likiernik S., Diabelne szczęście czy palec boży?, Warszawa 1994, s. 111-114.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.