Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Friendly Fire w Powstaniu - zjawisko powszechne czy incydentalne?

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Przeprowadzając dzisiaj wywiad z p. Romanem Staniewskim "Stanisławem Kwiatkowskim" (w trakcie Powstania pluton "Torpedy" baonu "Miotła", oraz kompania "Motyla" w "Czacie"), usłyszałem coś takiego:

W każdym razie była sytuacja tego rodzaju, że jak doszliśmy do Dzikiej, to się rozpętała dzika strzelanina od strony właśnie Stawek... od strony tam... terenu Stawek. I dzisiaj są też wątpliwości. Bo Stawki w tym czasie... na Stawkach w tym czasie stała „Czata”. Myśmy wszyscy byli ubrani w niemieckie ubrania. Jak się rozpętała walka, myśmy strzelali w tamtą stronę, „Czata” strzelała w tamtą stronę, równocześnie Niemcy walili z moździerzy i właściwie te straty, które zostały tam poniesione, wcale nie wiadomo, z czyjej ręki poszły.

I teraz pytanie, na ile często było to zjawisko? Zdarzało się tylko po stronie polskiej, czy także Niemcy mieli podobne wypadki (z relacji "Filipa" z desantu kanałowego wynika, iż Niemcy na placu Bankowym przez pewien czas ostrzeliwali sami siebie)?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Grupa Kpt."Jerzego" przy przebijaniu się do Śródmieścia. Wydaje mi się, że "zośkowcy" przez pomyłkę zabili jednego żołnierza z grupy "Śnicy".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Podczas akcji przejścia przez Ogród Saski faktycznie od ognia swoich poległ Zdzisław Skotnicki "Skowroński" z plutonu "Śnicy" (grupa wolska Kolegium "A"), ale on akurat poległ od ognia załogi barykady, do której oddział biegł.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

A mi się kojarzy, że zginął ten żołnierz, w momencie, gdy cały oddział był już w piwnicach tego domu, gdzie sie ukryli, a on wbiegał do piwnicy.

Zdarzało się tylko po stronie polskiej, czy także Niemcy mieli podobne wypadki

Taka spektakularna niemiecka wpadka:

1 lub 2 września, niemieckie bombowce atakują okolice pl. trzech Krzyży. Jedna niecelna niemiecka bomba pada tuż przed gmachem YMCA. Niszczy znajdujące się tam stanowisko strzelecke ( niemieckie rzecz jasna ).

Wykorzystują to żołnierze z batalionu 'Millosz" i w gwałtownym ataku opanowują cały budynek.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Po paru dniach przyszedł rozkaz - przełożyć opaski z lewego na prawe. Powodem tego było, iż coraz więcej powstańców nosiło niemieckie mundury i zachodziła obawa, że jeden Polak może zabić drugiego. Przy strzelaniu, zwłaszcza z rewolweru, prawe ramię jest lepiej widoczne od lewego, więc opaski miały zapobiegać omyłkom. Najoczywiściej rozkaz ten nie miał sensu. Niemcy doświadczali podobnych trudności w rozpoznawaniu własnych żołnierzy, a biorąc pod uwagę, że posiadali oni olbrzymią przewagę ognia, zamieszanie i trudności we wzajemnej identyfikacji mogły tylko powstańcom wyjść na korzyść. Poza tym Polak do bałaganu przyzwyczajony, a Niemiec traci głowę. ,,Mrowka na szachownicy,, J.Kurdwanowski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Powodem wydania tegoż rozkazu było akurat w większej mierze to, że Niemcy zaczęli stosować pewien fortel, polegający na noszeniu właśnie biało-czerwonych opasek. Uregulowanie kwestii noszenia opaski na konkretnym ramieniu, w konkretny sposób miało ułatwić ewentualną identyfikację próbujących podszyć się pod Powstańców Niemców. A skoro już przy opaskach jesteśmy to warto nadmienić, iż nawet mimo ich noszenia, identyfikacja "swoich" mogła być utrudniona. Po kilku tygodniach walk opaski były brudne, słabiej widoczne. Dodać do tego noc i nieporozumienie gotowe. Ale miało to też swoje dobre strony. Dawało Powstańcom szansę na zaskoczenie Niemców. Wystarczy wspomnieć (nieudany bo nieudany, ale jednak) desant kanałowy. W części wspomnień pojawia się tam wątek mylenia Niemców co do swojej przynależności, mimo noszenia opasek.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Krzychu   

Po gorączkowej wymianie szeptów zapada decyzja. Starą metodą rzucimy w bramę granat i wtedy przeskoczymy ostrzał ,,w dymie własnego granatu".

A więc: Ika rzuca granat - huk! - Żereń strzela w bramę, przeskakują, za nimi Myszka zostaje. Po chwili dym się rozwiewa i orientujemy się, że tamci już przeskoczyli, a myśmy trzy zostały.

[...]

Trzeba coś zrobić. Idziemy dalej, wstępujemy na białą płachtę spadochronu, który widocznie spadł tu niedawno. Dochodzimy do warsztatów Steyera i tu krótka dyskusja z Martą. Ja radzę iść dalej Książęcą do placu Trzech Krzyży. Marta radzi tu zawołać. Na pewno tu już są Polacy. Jesteśmy tak i wyczerpane, że decydujemy się nie iść dalej. Podpełzamy pod budynek. Leżymy na trawie w dołku, z bronią odbezpieczoną. Co będzie za chwilę? Chyba to Polacy, bo zachowują się cicho, nie palą światła i nie strzelają bez potrzeby. Trudno jest jednak zdecydować się na przerwanie tej ciszy. Ale trzeba. Tak dziwnie brzmi mój głos:

- Halo! Jest tam kto? To my, Polacy, nie strzelać!

I jeszcze dziwniej jest usłyszeć:

- Tu Polacy, podejdźcie!

Więc jednak. Doszliśmy. W garażach spotykamy Żerenia i Ikę. Okazuje się, że na Książęcej 7, gdzie rzuciliśmy granat, są też nasi. Raniliśmy jednego z nich.

Nasi, nasi! Skończony koszmar Czerniakowa.

Czeka nas jeszcze najgorszy koszmar - koszmar kapitulacji.

Relacja "Zosi" - Kompania "Rudy", pluton "Sad".

Pamiętniki żołnierzy baonu "Zośka", rozdział "Z Czerniakowa do Śródmieścia", strona 495.

Osobiście uważam, że takich sytuacji jak ta powyżej było więcej. Jednorodne umundurowanie Niemców i Polaków (choć zdarzało się, że nasi mieli też polskie hełmy i mundury), bardzo utrudniało wzajemną identyfikacje.

Jestem tylko ciekaw, czy jak Powstańcy postrzelali się przypadkiem ze sobą, to dosięgały ich jakieś konsekwencje?

Ktoś coś wie na ten temat?

Edytowane przez Krzychu

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Czy kogoś spotkały konsekwencje? Nie słyszałem ani razu o czymś takim. Nawet sam pomysł, nie mówiąc już o jego realizacji, wydają się być w warunkach powstańczych nie do wyobrażenia. Przypadkowe postrzelenie, jako coś niezamierzonego, nie za bardzo mogło spowodować jakiekolwiek konsekwencji dla kogokolwiek (pomijając sam efekt friendly fire). No bo jak? Za to, że bronił stanowiska albo chciał oczyścić sobie przejście? Jasne, że w sytuacjach wyjątkowych możliwe było odesłanie niefortunnego strzelca ze stanowiska, ale w ciągu tych kilku lat czytania różnego rodzaju wspomnień (inna rzecz, że ograniczam się w dość poważny stopniu do wspomnień żołnierzy "Radosława" plus Wola, Starówka i Śródmieście Płn.) nie natknąłem się na nic takiego. Także w rozkazach KO nie natrafiłem choćby na ślad uregulowań związanych z tym problemem. Pomijam już fakt, że nie raz nie dwa, ewentualnego "winnego" trudno byłoby ustalić. Widział opaskę czy nie widział? Kto pierwszy strzelił? Odpowiedział na pytanie, czy nie? Takich pytań można wymyślić jeszcze całkiem sporo.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Tylko błagam, nie traktuj tego jak prawdę objawioną;) Tutaj przydałby się ktoś, kto orientuje się odpowiednio dobrze w realiach Mokotowa i Żoliborza, bo ja osobiście wiem o tym tyle, co wyczytałem z prac Bartelskiego i Gregoriusa (w przypadku Mokotowa jeszcze o "Radosławie", ale to się w zasadzie nie liczy). Tak więc nie wykluczam, że jednak do takich sytuacji gdzieś tam mogło dojść.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Krzychu   

Oczywiście - nie traktuję tego jako stuprocentową prawdę. Przecież zawsze jest jakiś ułamek "kłamstwa" i spaczenia relacji. Ale skoro wiesz coś na ten temat, to po prostu Ci wierzę (zakładam, że nie robisz mnie w konia). : D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Przecież zawsze jest jakiś ułamek "kłamstwa" i spaczenia relacji.

Bardziej chodziło mi o kwestię znajomości tematu. Jeśli brać pod uwagę to o czym piszesz, to nie możemy być pewni absolutnie niczego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Krzychu   

Mi też o to chodziło, ale nie wiem czemu ująłem to w te słowa. Mój błąd. Wybacz.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Ale to nie ma za co przepraszać, w tym co napisałeś, jest sporo racji. Relacje, na których dzisiaj się opieramy, były spisywane w różnych okresach. Rok, pięć, dziesięć, dwadzieścia, sześćdziesiąt lat po wydarzeniach. Im dalej, tym pamięć płata coraz więcej figli. Ot zwyczajna ludzka słabość. Pewne wydarzenia zamazują się, inne urastają do rangi kluczowych, choć tak naprawdę ich znaczenie jest nikłe. Ale autor wspomnień akurat taki moment zapamiętał najlepiej i dookoła niego buduje narrację. Powstańcy z tym problemem stykają się od lat. Sam nie raz w rozmowach z tymi ludźmi słyszałem, że oni zdają sobie sprawę z tego doskonale. Kilka osób uczestniczących w jednym krótkim epizodzie i kilka różnych wersji. Do tego dochodzą sytuacje, kiedy autor mniej lub bardziej świadomie, pewne sytuacje spycha w cień. Nie każdy lubi pisać o tym, co dla niego lub jego bliskich, może być przykre. Świetnie obrazuje to casus Dziennika 1954 Tyrmanda. Spisywany z dnia na dzień. A mimo to są dzisiaj wątpliwości, czy autor nie dokonywał z czasem przeróbek, żeby zmienić coś, co uznał za zły pomysł. Tak więc masz rację pisząc o tych "kłamstwach" i wypaczeniach. Trzeba na to bardzo uważać.

A teraz zakończmy już tego offa:)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.