Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Karol Kontrev

Orientacje polityczne w latach 1815 - 1918.

Który nurt polityczny jest Ci najbliższy? (maks. 2 zaznaczenia)  

23 użytkowników zagłosowało

  1. 1.

    • Reakcjonizm - tradycjonalizm (de Maisre, Bonald)
      1
    • Konserwatyzm ewolucyjny (np. E. Burke)
      2
    • Konserwatyzm liberalny (np. orleanizm)
      2
    • "Arystokratyczny" liberalizm (akcent na wolność słowa i sumienia, do pogodzenia z monarchizmem).
      2
    • "Burżuazyjny" liberalizm (republikański, antyklerykalny, antysocjalny, państwo minimum).
      1
    • Demokratyczny radykalizm (jakobini).
      0
    • Cezaryzm (np. bonapartyzm; imperializm, dykatura charyzmatyczna)
      0
    • Technokratyzm oświeceniowy (Comte)
      1
    • Socjalizm utopijny (Fourier)
      0
    • Marksizm
      2
    • Reformizm socjalistyczny (Bernstein)
      2
    • Anarcho-kolektywizm (Bakunin)
      0
    • Anarcho-indywidualizm (Proudhon, Stirner)
      0
    • Agraryzm
      0
    • Nacjonalizm.
      1
    • Teokratyzm.
      0
    • Chrześcijańska demokracja.
      0
    • Pragmatyczne centrum (cel główny: unikanie wstrząsów społecznych, minimalizm ideowy)
      0


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem ciekaw jak odnosicie się do róznych orientacji politycznych w XIX wieku? Zagadnienie to jest zblizone aczkolwiek nie pokrywa się z zagadnieniem obecnych sympatii politycznych. Ktoś np. Może uważać, że w XIX wieku potrzebne były daleko idące zmiany i popierać ówczesnych liberałów lub demokratów. Ta sama osoba może jednak stwierdzić, że obecnie trzeba się raczej zatrzymać i preferuje konserwatyzm. Jest bardzo wiele możliwosci.

W ankiecie postarałem się wymienić jak najwięcej kierunków politycznych, nawet tych, które miały znikome poparcie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja zagłosowałem na "Arystokratyczny" liberalizm akcent na wolność słowa i sumienia, do pogodzenia z monarchizmem), ale z chęcią dałbym zna równości pomiędzy tym, a "Burżuazyjnym" liberalizmem (republikański, antyklerykalny, antysocjalny, państwo minimum). Ponieważ dla mnie najważniejsze to wolność jednostki, ograniczenie roli państwa do potrzebnego minimum, oraz liberalizm gospodarczy i sfera socjalana jak najbardziej ograniczona, bo przy liberaliźmie, zbędna. Najlepsza dla mnie byłaby synteza obydwu orientacji politycznych.

Ps. upsss teraz się zorientowałem, że mogłem na 2 orientacje..., no tak administrator i taka gapa : P, a niestety nie da się po głosowaniu drugi raz zagłosować.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za udział w mojej ankiecie. Między obydwoma liberalizmami istniała jedna poważna różnica: "arystokraci" nie byli wrogami przeszłości i jej najpotęzniejszych instytucji: Monarchii i Kościoła. Pragnęli ograniczenia ich potęgi ale na drodze wyłącznmie pokojowych reform. "Burżuje" byli radykałami. Domagali się radykalnego zerwania ze "starym": zniesienia monarchii i podporządkowania Kościoła państwu, byli naogól wrogami religii i byli antyklerykałami. Do czasu byli gotowi popierać rewolucję, choć byli niechętni terrorowi. "Burżuazyjnym" liberałem był np. Danton. Podobną oreintacje reprezentował Dyrektoriat. W gospodarce "arystokraci" byli skłonni (ptrzynajmniej przez dłuższy czas) akceptować róznice prowincjonalne i stanowe (np. ulgi podatkowe) a "burżuje" domagali się absolutnego niezróżnicowania obywateli po tym względem. "Arystokraci" (np. Monteskiusz) pragnęli parlamentaryzmu z izbą wyższą reprezentującą stany uprzywilejowane. "Burżuje" woleli prostą reprezentację ale z cenzusem majątkowym. Mozna powiedzieć , że "arystokraci" byli orientacją pośrednią między ewolucyjnymi konserwatystami a "burżujami".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o Kościół to zgadzam się z arystokratami, tutaj jestem za pełnym oddzielniem państwa od Kościoła. Jeśli chodzi o ulgi to już z arstokratami się nie zgodzę, najlepszy byłby wg mnie podatek liniowy, wówczas chyba nieznany. Więc najlepsz ruch to troche i z burżuji troche z arystokratów. Jestem ciekaw uzasadnienia innych użytkowników.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ech, nikt nie chce podjąć dyskusji... ;) Czyżby nikogo (oprócz mnie i szanownego Administratora) nie interesowała polityka w XIX wieku, kiedy kształtowały sie główne idee polityczne, często aktualne do dziś? :( Rewolucja Francuska, Napoleon, Restauracja, Wiosna Ludów, narodziny marksizmu... tyle ważnych wydarzeń historycznych, w których polityczne orientacje stanowiły element ważny albo nawet postawowy...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forrest   

Ja podejmę dalej dyskusję.

Zagłosowałem na "reformizm socjalistyczny" i "marksizm", gdyż obydwa te nurty wiążą się z socjalizmem, z którego później wywodzi się socjaldemokracja ( druga połowa XIX wieku, w 1869 roku po raz pierwszy użyto słowa socjaldemokracja). Początkowo partie socjaldemokratyczne opierały sie na tezach Marksa i Engelsa, zapowiadając zmianę obowiązującego ustroju społecznego. W ruchu socjaldemokratycznym wkrótce wydrębniły sie trzy nurty, jednym z nich był właśnie reformizm socjalistyczny, który odrzucał rewolucję na rzecz powolnych reform systemowych. Na tej podstawie narodziły się współczesne partie socjaldemokratyczne. Najsłynniejsza i najstarsza to niemiecka SPD. Uważam, że rola państwa w życiu społecznym jest niezbędna, gdyż powinno ono zapewniać obywatelom przynajmniej minimalny standart życia. Potrzebna jest też pewna, ograniczona kontrola nad gospodarką, co oczywiscie nie oznacza nacjonalizacji. Trzeba pamiętać, że socjaldemokracja to nie komunizm, wręcz odrzuca ona założenia dyktatury proletariatu.

Dzisiaj często się krytykuje ruch lewicowy, ale niestety ludzie zapominają, że darmowe szkolnictwo i opieka zdrowotna to właśnie założenia socjaldemokracji. Liberalizm tego nie zapewnia. Szkoda, że w Polsce nie ma obecnie partii socjaldemokratycznej z odpowiednimi tradycjami politycznymi.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Dziękuję za udział! Teraz mamy też wypowiedź za lewicą.

Chociaż jestem zdecydowanym przeciwnikiem lewicy i wyznaję hasło rzucone bodajże przez Miltona Friedmana: "nie ma czegoś takiego jak darmowe obiady", to rozumiem fascynację ówczesnych ludzi marksizmem. Filozofia ta miała wprawdzie wiele błędów merytorycznych (niekonsekwencji) ale umiała uwodzić. Młody intelektualista musiał mieć wiele zimnej krwi by nie ulec choć trochę czarowi trej doktryny, która nareszcie zdawała się wyjasniać WSZYSTKO i mieć realny kontakt z życiem. Nie mówię, juz o wynędzniałym robotniku... Mimo to uważam, że lepiej aby marksizmu nigdy nie było, gdyż zrodził on najstraszniejszy ustrój świata: komunizm (tak, jestem przekonany że gorszy niz nazizm). Z reszta ruchy autorytarno socjalistyczne oraz anarcho-kolektywistyczne zainspirowały wszelkie laickie faszyzmy (Włochy, Anglia) i nazizm (Hitler przyznawał się sekretnie do fascynacji praktyką partii komunistycznych). Wolałbym aby powstała fascynująca teoria, która nie niosła by w sobie groźby totalitarnej dyktatury.

Wyłonienie socjaldemokracji uważam za milowy postęp wobec komunizmu. Szkoda, że nie wszędzie i nie zawsze socjaldemokraci byli konsekwentnie antykomunistyczni. Szanowałbym ich wtedy bardziej. Tym jednak, którzy byli, nalezy się duży szacunek, ponieważ nie dali się zwieść pozornej zbieżności celów.

Co do dzisiejszej sytuacji w Polsce, to dałbym wiele żeby na miejsce tej swołoczy wylądowałą jakaś godna szacunku partia kontynuująca najlepsze tradycje przedwojennego PPS. Kiedy np. Kalisz powołuje się na PPS, to mówię sobie: "przylepiło się gówno do statku i mówi: płyniemy!" (szkoda, że nie ja wymyśliłem ten tekst). Kiedyś myślałem, że Unia Pracy pod kierownictwem Ryszarda Bugaja będzie taką uczciwą partią. Niestety p. Bugaja wysłano na zieloną trawkę. Teraz lewicę opanowali konformiści i oszołomy, związkowe szychy i lupenintelektualiści.

Pozdrawiam

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forrest   

Napisałeś, że jesteś zdecydowanym przeciwnikiem lewicy i uważasz, że "nie ma czegoś takiego jak darmowe obiady". Karol Marks powiedział banalne, ale bardzo istotne zdanie, że "byt określa świadomość".

Rzeczywiście poglądy Marksa i Engelsa padły w XIX wieku na podatny grunt. Ale w zasadzie nie ma się co dziwić, sytuacja robotników była w tamtych latach fatalna. Trzeba tez pamiętać, że założenia socjalizmu pociągały także młodą inteligencję dziewietnastowiecznej Europy (głównie w środowiskach studenckich). Z założenia zarówno socjalizm jak i późniejszy komunizm nie były złe. Oba te nurty głosiły równośc społeczną i zniesienie ucisku do tej pory nieuprzywilejowanych klas. Niestety komunizm bardzo szybko nabrał charakteru totalitaryzmu.

Poza tym jestem przekonany, że w Polsce za parę lat także powstanie prawdziwa partia socjaldemokratyczna, zapewne w postaci SLD. Tylko, że wtedy będą w niej ludzie z dzisiejszej młodzieżówki, a więc nieskażeni komunizmem i PZPR.

Na marginesie chciałbym tylko zauważyć, że moi obaj przedmówcy pochodzą z Małopolski, gdzie tradycyjnie są mniejsze sympatie dla lewicy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mniejsze, bo poprzednia lewica wybudowała w Krakowie Nową Hutę, a dzisiejsza chrześcijańska lewica zabrała 300 milionów euro od UE. Nawiązując do poprzednika w związku z tym, że darmową edukację i opiekę zdrowotną zawdzięczamy lewicy, ja uważam, że powinno się dążyć do tego, ab społeczeństwo zarabiało na tyle dobrze, aby mogło sobie opłacić i opiekę medyczną i szkolnictwo, dzięki temu np. w szkolnictwie mogłybybyć stypenida jak w USA, gdzie większość studentów właśnie studiuje poprzez stypedia, jeśli byłoby tak w Polsce byłoby dobrze.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Z założenia zarówno socjalizm jak i późniejszy komunizm nie były złe. Oba te nurty głosiły równośc społeczną i zniesienie ucisku do tej pory nieuprzywilejowanych klas. Niestety komunizm bardzo szybko nabrał charakteru totalitaryzmu.

Piszesz, że nie były z gruntu złe. Uważam, że wymienione przeze mnie poniżej elementy doktrynalne dyskwalifikują moralnie całkowicie wiele nurtów lewicy, w tym marksizm. Z gruntu złe, w mej opinii, nie będą więc tylko te doktryny lewicowe, które owych elementów nie zawierają:

1) koncepcja dyktatury proletariatu; dyktatura jest w ogóle złem, może być tolerowana tylko jako mniejsze zło (tak oceniam dyktaturę np. Francoa wcześnie gen. Primo de Rivery w Hiszpanii); dyktatura proletariatu jest jednak szczególnie złą ideą z kilku przyczyn:

a) absolutnie nierealna jest wizja dyktatury całej klasy, było to oczywiste, że będzie musiała być to dykatura pewnej ekipy w imieniu proletariatu. Tak więc mamy tu silne przesłanki za totalitaryzmem: rządząca ideologia, zdyscyplinowana elita, legitymizacja "demokratyczna"; teoria Lenina nie była wypaczeniem marksizmu, tylko jej logicznym rozwinięciem.

B) całkowicie oderwana od rzeczywistości jest idea, że prości ludzie, niewykształceni robotnicy mogą zarządzać sensownie państwem (etap dyktatury proletariatu to jeszcze państwo). Nie jest tak, że "kucharka może być ministrem". Konieczne jest w takim razie, że owa dyktatura albo bardzo szybko się rozpadła albo wyewoluowała w dyktaturę biurokracji. Biurokracja to nie robotnicy. Ma własne interesy, jest przy tym z gruntu cyniczna. Jeśli się istnieje tylko dla władzy, a nie tez dla innych celów, to ma się szczególną tendencję do degeneracji, co widzimy w zasadzie na przykłądzie każdej biurokracji (np. ONZ, UE, itd)

c) Nieuasadniony jest optymizm co do szczególnych moralnych kwalifikacji ludzi z warstw ludowych, którzy mieli by rządzić w nowym systemie. Osobiście uważam, że wysoki poziom etyczny (w sensie intuicji moralnej czy wrażliwego sumienia) jest rozłożony z grubsza po równo po wszystkich klasach. Lud jest o tyle mniej kwalifikowany do władzy, że nie posiada wykształconego przez wieki kodeksu rządzenia, który był jednak obecny w monarchiach pzrzed Rewolucją Francuską. Jego naruszenia były raczej wyjątkiem niż reguła, z tym że o naruszeniach jest dużo w książkach, bo wzbudzaja największe zainteresowanie.

2) Zgubna pycha rozumu: żadna wysoce abstrakcyjna teoria nie może być przedkładana nad teorie i zasady opierające się na doświadczeniu społeczeństw (tu jestem w 100% konserwatystą-ewolucjonistą). W 1848, kiedy bodajże powstał Manifest Komunistyczny, istniały już liczne doświadczenia pokazujące bezsens eksperymentów społecznych. Np. reformacja pomogła zrodzić naconalizm i etatyzm, radyklaizm demokratyczny Oświecenia: zaowocował zbrodniami nie znaną dotąd w Europie skalę, zniszczył kodeks etyczny klas panujących, zastępując go ideą pragmatycznych umów i pogoniza zyskiem.

3) Pogwałcenie świętego prawa do prywatności. Własność prywatna jest integralnym elementem tego prawa, które uważam za święte. Można dyskutować, czy np. posiadanie fabryki, w której nigdy się nie było, zalicza się do tego prawa. Tu będzie wiele kontrowersji, jednak absolutnie niewątpliwe jest, że istnieje tego rodzaju włąsność, której naruszanie jest bez wątpienia zbrodnią. I chyba każdy powinien to przyznać. Można by tu wprowadzać rozróżnienie, nad którego udoskonaleniem pracował Proudhon: własności osobistej i posiadania (to to drugie określał jako kradzież). Własność osobista jest na pewno święta i nietykalna. Należą do niej np.:

- zwierzęta domowe

- mieszkanie lub dom w całości (nawet bardzo duży)

- otoczenie domu , np. ogród (choć nie wszelkie posiadłości ziemskie)

- wszytsko co znajduje się w domu: ubrania, meble, książki, naczynia, itp.

- środek transportu, np. samochód

- przedsiębiorstwo o ile było osobiście załozone lub zarządzane, było założone przez osobę z rodziny lub inną osobę bliską

- pamiątki rodzinne

- wszelkie rzeczy darzone szczególnym sentymentem

- wszelkie wytwory własnej pracy (o ile są w posiadaniu)

- kapitał potrzebny o utrzymania powyżej wymienionych

- kapitał potrzebny na umożliwienie posiadania dzieci i zapewnienie dzieciom godziwego startu życiowego oraz na utrzymanie starszych członków rodziny lub dowolnych osób, których opieki podejmie się posiadacz

- broń osobista, która znajduje się w posiadaniu

- wszelkie artkuły pierwszej potrzeby potrzebne do utrzymania posiadacza i wszelkich osób pod jego opieką (nawet gdy innym brak tych dóbr)

Ponadto nie wolno odbierać:

- w przypadku przeprowadzania odbierania posiadania dobra na rzecz osoby X, wszystko, z czego osoba X dobrowolnie zrezygnuje

- wszystko, czego sama nie będzie zdolna używać

uufff... to chyba większość najważniejszych kategorii.

Ja w ogóle uważam własność za niemal świętą, ale te kategorie powyżej są z całą pewnością nietyklane.

W ekstremalnych przypadkach klęski, wojny itp. może nastąpić jedynie czasowe wypożyczenie niektórych kategorii dóbrwłąsności osobistej (np. części wielkiego domu, przyległości domu, środka transportu, broni). Z pełną gwarancja niezwłocznego zwrotu po wygaśnieciu wyższej konieczności i o ile to tylko możlwe zrekompensowania zużycia powstałego podczas wypożyczenia w wyniku działania wypożyczających.

Tak więc socjaldemokracji, a przynajmniej jej prawego skrzydła, nie można w żadnym razie uznać za z zasady złą. Wysokie opodatkowanie dochodów np. uważam zdecydowanie za zło, ale dopóki ktoś zaleca realtywnie niewielkie zło (nie będące zbrodną) w wyniku głebokiego przekonania o możliwości realizacji w wyniku tego szlachetnych celów, to poglądy tego kogoś mogę traktować z szacunkiem. Naruszanie własności osobistej jest zas zbrodnią i jeśli ktoś to głosi, to taki człowiek żyje wg. mnie w błędzie (często nieświadomie).

Wysokie podatki będą zbrodnią jednak, gdy uniemożliwiają ochrone owych dóbr osobistych, np. wyniszczają przedsiębiorstwo, uniemożliwiają utrzymanie domu itp.).

Również nikt kto głosi nawet bardzo skrajną wizję socjalizmu, ale wyznaje przy tym pełną dobrowolność przy budowie takiej utopii (co oznacza nie tylko wykluczenie dykatury ale nawet przejęcia mienia z mocy ustawy państwa demokratycznego!) nie może być krytykowany. Socjalista, który wyrzeka się używania siły przy realizacji swych celów (państwo demokratyczne tez używa siły przejmując czyjś majątek) może być wręcz uznany za posatć heroiczną. Będzie działał głownie słowem, sztuką itp.

Acha. Wiele kategorii jest tego typu, że jest rzeczą niezwykle trudną lub niemożliwą często ustalić, co przynależy do własności osobistej. Dlatego zaznaczam, że podaję tu pewną ideę a w żadnym razie nie szkic ewentualnego (dziś nierealnego) projektu prawnego. Do tego trzeba by chyba lat pracy wielu wybitnych specjalistów o poglądach zbliżonych do mnie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forrest   

Ja się w pełni z Tobą zgadzam. Chiałem tylko zuważyć, że początkowo ruch robotniczy nie dążył do dyktatury klasy robotniczej. Chodziło tylko o poprawę warunków pracy (skrócenie godzin pracy, które wynosiły prawie zawsze ponad 12 godzin), a także podwyższenie standardu życia, poprzez zwiększenie zarobków.

Ponadto często ruch lewicowy jest utożsamiany jedynie z Marksem, a potem z kumunizmem radzieckim. Jednak już w pierwszej połowie XIX wieku ruch lewicowy był bardzo rozbity i różnił się ideowo, część teoretyków była skłonna akceptować własność prywatną. Przy okazji warto podkreślić, że zniesienie tej własności według komunistów miało się odnosić tylko do zakładów pracy i to tylko tych co zatrudniają ponad 100 osób. Tak też przecież było i w PRL-u. Nikt nikomu nie zabierał samochodu czy domu. Oczywiście nie bronię tutaj komunizmu, bo ten po II wojnie światowej miał nie wiele wspólnego z pierwotną ideologią.

Nie zgodze się z Toba, że teoria Lenina była logicznym rozwinięciem założeń Marksa. Lenin znacznie zmodyfikował teorie Marksa. Wedłu Lenina partia komunistyczn ma dopiero uświadamiać robotników, a Marks uważał, że jest ona świadomą organizacją. To Lenin sformuował centralizm demokratyczny, nietety system ten był fatalny w swych skutkach. I jeszcze jedno zasady totalitaryzmu do ruchu komunistycznego wprowadził dopiero Stalin.

Dlatego ja uważam, że najlepszym nurtem na lewicy jest socjaldemokracja, która wyrosła na krytyce socjalizmu i zdecydowanie odcina się od komunizmu.

Chciałbym jeszcze nawiązać do wypowiedzi Jarpena, jest to bardzo ciekawe jak w dzisiejszej Polsce kształtują sie sympatie polityczne i które regiony uważają sie za skrzywdzone przez PRL. Kraków był zawsze ostoją katolicyzmu, dlatego postanowiono przeciwstawić mu Nową Hutę, co oczywiscie skończyło sie kompletną klapą. Co ciekawe są tez w Polsce regiony, które dużo zawdzięczają poprzedniemu systemowi, a ludzie z nostalgią wspominają komunę...Ale to już inna kwestia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tak też przecież było i w PRL-u. Nikt nikomu nie zabierał samochodu czy domu. (...) Nie zgodze się z Toba, że teoria Lenina była logicznym rozwinięciem założeń Marksa. Lenin znacznie zmodyfikował teorie Marksa. Wedłu Lenina partia komunistyczn ma dopiero uświadamiać robotników, a Marks uważał, że jest ona świadomą organizacją. To Lenin sformuował centralizm demokratyczny, nietety system ten był fatalny w swych skutkach. I jeszcze jedno zasady totalitaryzmu do ruchu komunistycznego wprowadził dopiero Stalin. (...) Chciałbym jeszcze nawiązać do wypowiedzi Jarpena, jest to bardzo ciekawe jak w dzisiejszej Polsce kształtują sie sympatie polityczne i które regiony uważają sie za skrzywdzone przez PRL. Kraków był zawsze ostoją katolicyzmu, dlatego postanowiono przeciwstawić mu Nową Hutę, co oczywiscie skończyło sie kompletną klapą. Co ciekawe są tez w Polsce regiony, które dużo zawdzięczają poprzedniemu systemowi, a ludzie z nostalgią wspominają komunę...Ale to już inna kwestia.

Zacytowałem fragmenty tekstu, co do których chcialbym się wypowiedziec:

1) W PRL-u bardzo wielu osobom odebrano dobra, które zaliczyłem do osobistych, często wprost a często de facto zmuszajć np. do emigracji a potem przejmując dobra, nie mówiąc już o odebraniu środków na utrzymanie (ile setek dworów stoi dziś zrujnowanych). Przedsiębiorstwa (nawet małe) nacjonalizowano powszechnie w latach w poczatku lat 50-ych. Nie wspomnę już o mordowaniu i więzieniu ludzi za nic, co do tego chyba nie mamy żadnej róznicy zdań.

2) Mówiąc zupełnie ściśle: teoria Lenina nie była wydedukowana z teorii Marksa, tu się zgadzam, miałem raczej na mysli logikę dziejów. Nie mogę sobie wyobrazić jak ktoś kiedykolwiek mógł wierzyć, że cała klasa NARAZ będzie sprawować rządy nad krajem a nastepnie światem. Anarcho-syndykaliści rozumieli przynajmniej, że takie bezpośrednie rządy proletariatu moga obejmować co najwyżej gminy i pojedyncze zakłady pracy. Jak podaje Trocki w swej autobiografii, gdy zapytał pewnego anarcho-syndykalistę o to jak w anarchizmie będzie wyglądać zarządzanie koleja (jechali akurat pociągiem), ten po chwili konsternacji odparł: "w anarchizmie nie będzie kolei". Początkowo wydało się to idiotyczne, potem jednak zdałem sobie sprawę, że ten człowiek patrzy na problem dużo bardziej trzeźwo niż wszyscy, którym roi się powszechne panowanie klasy robotniczej. Zarówno Trocki i ten anarchista realistycznie rozumieli zagadnienie: albo dykatura partii albo samorząd ale tylko o małym zasięgu. Teoria Marksa nie zawierała być może (niestety czytałem tylko część pism Marksa) teorii żadenj elity robotniczej, ale tu własnie boleśnie rozmijała się z praktyką do której dążyła. Leninizm nie wynikał z marksizmu ale uzupełnił go tam, gdzie marksizm zawierał nie dający się pominąć brak.

3) O tak, rozkład sympatii wyborczych jest ciekawym zagadnieniem: Galicja i Kaszuby są zdecydowanie prawicowe, przy czym Krakowskie i Kaszuby są konserwatywno-liberalne, a Reszowskie - narodowo-katolickie. Lewicowe są Ziemie Odzyskane, Poznańskie znowóż centro-prawicowe, ściana wschodnia jest bardziej ludowa i katolicka, Polska centralna jest... cetrowa. Bardzo interesujące zagadnienie: podziały polityczne biegną wzdłuż granic mocarstw zaborczych i dawnej granicy II RP. Wnioski są takie ziemie: rdzennie polskie będące za zaborów pod władzą Niemiec i Austro-Węgier są na prawo, ziemie zaboru rosyjskiego - ni w te ni we wte. Ziemie przyłaczone po II WŚ, gdzie ludzie mieszkają dopiero od 3 pokoleń - lewicowe. Ogólny wniosek dalszy: ziemie o ludności osiadłej od pokoleń są raczej na prawo, ziemie, gdzie nie ma tej tradycji - na lewo.

Kraków... tak jestem dumny z mojego Miasta ! ;)

[ Dodano: 2006-08-20, 01:04 ]

Gwoli uzupełnienia: Ja na prawde uważam teorię Marksa za genialną. Rzeczywiście ten człowiek pomylił się w niewielu kwestiach (stąd też tak duże poparcie i zainteresowanie inteligencji), niestety w zasadniczych:

a) wspomniałem już o nierealności obejścia się bez dykatury partii lub biurokracji.

B) sprawa absolutnie zasadnicza: Marks nie uznawał nieusuwalnej, przynajmniej w wyobrażalnej przyszłości, podstawowej róznicy między naukami przyrodniczymii naukami o człowieku: w tych drugich podmiot i przedmiot mają co najmniej dużą częśc wspólną (choc niekoniecznie się pokrywają: można np. wyobrazić sobie, że badany nie ma żadnej świadomości bycia badanym). W marksizmie przedmiotem jest społeczeństwo. Jednak gdy w społeczeństwie rozpowszechni się wiedza o nim samym, przedmiot się zmienia (możnaby rzec transcendentuje się sam wobec wiedzy o sobie). Marks właśnie twierdził, że ten proces ma swój kres w Rewolucji, gdzie wiedza zlewa się z praktyką (zamiast pozostawać w tyle)jednak uważam, że nie miał po temu podstaw. Nie docenil chyba przedheglowskich idealistów, którzy odkryli tę trwałą niemożliwość uchwycenia podmiotu jako przedmiotu opisując wiecznie nieuprzedmiotawialny podmiot jak "transcendentalny". Ta niemozliwość jest być może nawet niemożliwością logiczną. Chyba tak, tak sądze w każdym razie.

c) kiedy rozważam zagadnienie nędzy proletariatu, z jednej strony pojawiają się naturalne odruchy empatii (niech przecież moją prawo skończyć pracę choćby po tych 10 godzinach, niech mają prawo do solidnego posiłku w międzyczasie i jakiś urlop - człowiek musi przecież mieć w życiu coś, zwłaszcza kiedy inni pławią się w luksusie). Potem jednak uderza mnie twarda logika Misesa, Hayeka, Friedmana: ochrona robotnika = wzrost kosztów pracy = spadek produkcji = wzrost cen i bezrobocia = zwiększenie nędzy innego robotnika, a czasem tego samego. Kończy się to tak jak dziś w Polsce: związkowe szychy mają wszystko, trochę pracowników ma dobre warunki pracy, a drugie tyle nie ma za to pracy w ogóle albo robi na czarno (po cenach rynkowych pracy). Wiem, że będziesz miał tu dużo uwag, ale musisz przyznać,że przedsatwiony schemat jest prawdziwy. Lewica twierdzi, że jest prawdziwy, ale tylko częsciowo, bo jest o wiele zbyt ubogi. Ma rację, tylko, że, w mej opiniii, zanadto go deformuje, bo uważa, że nie wyraża on (ten schemat) istoty ekonomii.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.