Co do gwardii germańskiej można dodać, że była to jednostka powołana na zasadzie: wziąć do ochrony osobistej i straży przybocznej obcych, ludzi innej kultury, nieuwikłanych w lokalne stosunki - w nadziei, że jako zależni wyłącznie od cesarza okażą się oni odporni na naciski i spiski. Piszę o tym dlatego, że na podobny koncept wpadli całkowicie niezależnie kilkaset lat później cesarze bizantyjscy - aby uchronić się przed spiskami i zamachami własnych żołnierzy stworzyli inną gwardię nordycką, tzw. "Gwardię wareską", złożoną z... Wikingów docierających do Konstantynopola przez Ruś i Morze Czarne
[ciekawostka, że w pewnym momencie służyło w niej sporo Anglów i Dunów, którzy przybyli w innej fali Wikingów, gwardia przez pewien czas miała więc etnos anglosaski - nazywano ich nawet wówczas Anglowaregami].
Gwardia wareska różniła się od germańskiej tym, że została później mocno rozbudowana i pełniła czasami w bitwach funkcję jednostki liniowej (albo specjalnej, wysyłanej np. na Normanów), na dodatek przez pewien czas najlepszej w całej armii bizantyjskiej; jednak jej pierwowzór i trzon stanowiła osobista ochrona / gwardia cesarza.
Ale wracając do Rzymu - już Juliusz Cezar wykorzystywał germańskich jeźdźców w czasie wojny galijskiej i wojny domowej w charakterze wiernej tylko jemu straży przybocznej. Pomysł podchwycił Oktawian, a pielęgnował Tyberiusz. W/g Swetoniusza za Kaliguli istniała co najmniej jedna kohorta Germanów, całkowicie niezależna od pretorian, a złożona konkretnie z Batawów. Tacyt wspomina też o innym plemieniu, Ubiach.
Wojownicy byli uzbrojeni w długie włócznie ok. 3,5 m, długie germańskie miecze, sztylety i owalne tarcze podobne do tych oddziałów posiłkowych piechoty, ze spiralnymi ornamentami celtyckimi; nic nie wiadomo o jednolitym umundurowaniu. Byli średnio o 10 cm wyżsi od przecietnego legionisty. Walczyli zarówno konno, jak pieszo (była to tzw. cohors equitata, mieszana, pieszo - konna). Ich liczebność szacuje się bardzo różnie, od 300 do 600 ludzi (tyle powinna wówczas liczyć prawidłowa kohorta), prawdopodobnie była zmienna. Siedzibą Germani corpore custodes na terenie Rzymu był specjalny fort, który znajdował się po zachodniej stronie Tybru przy Via Portunensis. Dzielili się na dekurie. Ich dowódca już za Tyberiusza posiadał rangę prefekta, równego prefektowi pretorianów, co się zapewne przydawało i bywało istotne; jednak formalnie była to formacja "prywatna", nieregularna i zależna wyłącznie od cesarza.
Pretorianie zawsze trochę obawiali się niezbyt licznych, ale bitnych Germanów, dlatego starali się namawiać ich do wspólnych przedsięwzięć. Po śmierci Kaliguli gwardia ta zachowała swego rodzaju neutralność, zapytano ją o zdanie, więc oświadczyła że "nie ma nic przeciwko" wyborowi Klaudiusza na cesarza. Jednak jej prefekt Sabinus (powołany zresztą przez Kaligulę nie spośród najemników, lecz gladiatorów), stracił wkrótce stanowisko, zapewne za brak należytej gorliwości przy ochronie Kaliguli. W czasie spisku przeciwko Neronowi udało się już całkowicie przekonać gwardię do przyjęcia stanowiska pretorian, którzy jak wiadomo wycofali poparcie dla Nerona i opuścili go. Dlatego właśnie Galba rozwiązał jednostkę, odprawiając członków do Germanii bez obiecanych rzymskich emerytur (co zresztą wywołało w prowincji tzw. Powstanie Batawów).
Nie był to jednak koniec, ponieważ innych Germanów zatrudnił jako gwardię Oton. Dochowali mu oni wierności do końca, dopiero po jego samobójstwie złożyli przysięgę Witeliuszowi, ten jednak szybko zastąpił większość członków innymi Germanami z własnych wojsk. Ostatecznie rozwiązał gwardię Witeliusza dopiero Wespazjan. Jednak nawet to nie był koniec, bowiem istnieją przesłanki by sądzić, że "gwardia pałacowa" Wespazjana ponownie złożona była z etnicznych Germanów, tyle że znowu innych - wybranych z jego własnych wojsk ze wschodu. Wespazjan nie posiadał jednak rozbudowanej jednostki obcojęzycznej gwardii, z groźnych Germanów jako straży przybocznej skorzystał natomiast znowu Domicjan - i prawdopodobnie to on stworzył w końcu w miejsce gwardii germańskiej jednostkę equites singulares (złożoną również z nie-obywateli werbowanych spośród wojsk pomocniczych - ci już wreszcie mieli unormowaną sytuację prawną, służyli np. jak legioniści po 25 lat). Rozwiązano ich wraz z pretorianami w 312r.
[część powyższych informacji, szczególnie uzbrojenie i ostatni akapit - z książki "Żołnierze Marka Antoniusza (...)" Stephen Dando-Collins]