-
Zawartość
1,527 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez piterzx
-
Losy żołnierza i dzieje oręża polskiego - ogólnie
piterzx odpowiedział piterzx → temat → Olimpiady i konkursy przedmiotowe
Witam, Dokładnie coś takiego. Nie tylko po MWP, inne muzea chyba też wchodzą w rachubę, do tego spotkania z profesorami, referaty i rzecz jasna teścik. Zamek Królewski to już rozdanie nagród (Sala Balowa konkretnie), choć chyba i rozpoczęcie też. W sumie mają to być chyba 3 dni, wstępnie chyba 12-14 czerwca, ale jeszcze może ulec zmianie. Wpadaj, nawet i na III etap (ja będę w Warszawie pisał) Wątpię, żebym doszedł do IV, bo moja wiedza jest raczej znikoma, ale zobaczymy... Jak się uda, to chętnie się z Tobą w MWP spotkam :mrgreen: Dziękuję bardzo :arrow: Pozdrawiam -
Losy żołnierza i dzieje oręża polskiego - ogólnie
piterzx odpowiedział piterzx → temat → Olimpiady i konkursy przedmiotowe
Witam, III etap konkursu odbędzie się 4 kwietnia o godzinie 11:00. Dla województwa mazowieckiego będzie to Dom Żołnierza Polskiego przy ul. Banacha 2 w Warszawie. Wszystkich forumowiczów, których będę mógł tam spotkać prosiłbym o pw lub posta w temacie :arrow: Dla zainteresowanych data, godziną i miejscem spotkania w III etapie konkursu zamieszczam linka do oficjalnego komunikatu organizacyjnego => http://www.wojsko-polskie.pl/wortal/document,,id,11445.html W takim razie, obyśmy oboje spotkali się w Zamku Królewskim na etapie IV :arrow: Pozdrawiam -
Anegdoty związane z II RP
piterzx odpowiedział Gnome → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Witam, Zatem teraz może dowcip krążący w Polsce (szczególnie Warszawie) w czasie odradzania się Państwa Polskiego (praktycznie do 1920 roku): - Jaki jest największy kraj na świecie? - Oczywiście Polska, bo nie ma granic. Pozdrawiam -
Pancerny, jak Olejnik napisał tą książkę? Jestem niezmiernie ciekaw, bo bo części historii Polski jego autorstwa mogę spodziewać się ciekawego stylu, łatwości wytłuszczenia faktów, lecz chyba też i niezbyt szczegółowego ich ukazywania... Jak jest z tą książką? Ciekawy jestem... Pozdrawiam
-
Stanisław August Poniatowski
piterzx odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Stanisław August Poniatowski
Witam, Zgadzam się z Tofikiem (przynajmniej w jeśli chodzi o Stanisława Augusta, bo do dyskusji o powstaniach zaprasza tutaj => http://www.historia.org.pl/forum/viewforum.php?f=107 a w szczególności tutaj => http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=218 ), jego śmierć nic by nie dała. Owszem, prawda, że honor jest ważny, lecz w tym wypadku jego śmierć z honorem nie miałaby wiele wspólnego. Wszakże udało mu się uratować dzięki temu wiele bezcennych zbiorów bibliotecznych, chciał przez abdykację wstawić się za ludnością, itp. Poza tym, abdykacja na ręce Katarzyna może i nie była zbyt honorowa, ale takiej nie udało się uniknąć. Co więcej, ten fakt niczym nie legitymował władzy carów nad Polska, bo tak po prawdzie nie miało to większego znaczenia. Natomiast, jak już pisał Tofik, jego śmierć byłaby bezcelowa i bezsensowna, bo np. car Paweł, zanany z niechęci do swojej matki i cierpiący najprawdopodobniej na jakąś chorobę psychiczną, był gotów ponoć przywrócić Poniatowskiego do władzy, co prawda nie nad Polską, lecz jakąś częścią ziemi, a to daje już większe możliwości działania na korzyść kraju niż śmierć... Pozdrawiam -
Stosunek Kościoła katolickiego do państwa
piterzx odpowiedział {*_*} elta → temat → Polska Piastów (966 r. - 1370 r.)
Witam, A czy mogłabyś w takim razie, Droga Koleżanko, podać konkretne dane na których opierasz tak ogólny osąd?? Pozdrawiam -
Witam, To Kolega również Piotr :?: Miło poznać imiennika ;P Jako, że już dwukrotnie było kopiowane, nie będę trzeci raz powtarzał posta... Jednakże u mnie nie wszystko się zgadza, choć w pewnych aspektach bywa tak, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :arrow: Pozdrawiam
-
Witam, Osobiście nie stawiałbym umiejscowienia Jasnej Góry na Śląsku jako głównego czynnika dobrego ufortyfikowania terenu. Przede wszystkim klasztor obronił się dzięki zapobiegliwości ojca Kordeckiego, który już wcześniej do obrony się przygotowywał. Nie mam przy sobie teraz dokładnych danych, jeśli będzie ktoś koniecznie chciał, to jak znajdę czas, to mogę postarać się jakieś wyszukać. Natomiast faktem jest, że armia szwedzka oblegająca klasztor nie była grosem sił nieprzyjacielskich, do tego nie posiadała takich armat (tzn. kolubryn) jak to opisał Sienkiewicz (ale trzeba pamiętać, że ten pisał w czasach zaborów "ku pokrzepieniu serc"), do tego klasztor, został ufortyfikowany właściwie na swego rodzaju twierdzę, która miała dobre zapasy amunicji i dział, które zapobiegliwy przeor Kordecki wcześniej zgromadził do obrony. O niczym takim nie słyszałem, ale IMHO jest to raczej nie możliwe. Przede wszystkim z powodu długotrwałego oblężenia. By w klasztor ugodziły tylko 3 kule wobec półtoramiesięcznego ostrzału armatniego Szwedzi obsługujący armaty musieliby być chyba przez cały okres kompletnie pijani. Nie sądzę, by podczas ostrzału z 12 - 16 dział (wedle danych Pancernego 14) na Jasną Górę spadły tylko 3 kule. Ja szczerze powiedziawszy nigdy o czymś takowym nie słyszałem, ani nie czytałem w źródłach. Jednocześnie uważam to też za raczej niemożliwe i nie sądzę, byś w poważnym źródle coś na ten temat znalazła, lecz jak już napisałem, ja o tym żadnych danych nie posiadam... Rozumiem, że to ironia :roll: Pozdrawiam :wink:
-
Quiz - Polska pod Zaborami
piterzx odpowiedział piterzx → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Witam, W takim razie, na rozluźnienie pytanko, które nie powinno sprawić większych problemów. Zatem odpocznijmy trochę od militariów i zagłębmy się w lekko w politykę/dyplomację. Otóż, w 1867 roku w Paryżu cara Aleksandra II spotkała pewna niemiła sytuacja związana z Polską. Proszę podać imię i nazwisko osoby, a także treść słów, które rzuciła ona wtedy Aleksandrowi. P.S. Zaczynam powoli, m.in. dzięki Koledze Andrzejowi80 (czyżby ten sam, który udziela się na xad'zie?), odzyskiwać wiarę w ciekawe dyskusje w zaborach... Pozdrawiam -
Quiz - Polska pod Zaborami
piterzx odpowiedział piterzx → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Witam, Cóż, znowu nikt prócz mnie nie próbuje odpowiedzieć :roll: Powoli przyzwyczajam się do tego... W takim razie jedyną możliwością jest atak na Rajgród. Pytanko Ci się udało, podchwytliwe trochę, bo relacja Chłapowskiego jest trochę nieścisła, ale pytanie świetne Były znane, ale było kilka podobnych, jak choćby wspomniany przeze mnie Sokołów Podlaski. Pozdrawiam -
Witam, Dobrze pamiętasz. Kolejne atapy: - Kozietulski - kula działowa zabiła pod nim konia - Dziewanowski - ranny po salwie armatniej zwalił się z konia - Niegolewski i Zielonka - jedyni oficerowie, którzy szarżowali dalej - po cofnięciu się przybył pluton 1 szwadronu szwoleżerów i pluton francuskich strzelców konnych Przeceniana owszem, ale raczej nie zakłamywana w literaturze, mimo, że Napoleon próbował ją nam odebrać na rzecz Francuzów rzekomo pod dowództwem Montbruna. przy czym nie należy Bonapartego za to potępiać, wszak było to w interesie Francji... :roll: Pozdrawiam
-
Witam, Niekoniecznie. Owszem, koncentryczny atak na pozycję Olszynki mógłby rozbić wojska rosyjskie, ale też i polskie. Wszakże należy pamiętać, że Chłopicki został ranny już po wydaniu rozkazu, którego wykonania odmówili dowódcy kawalerii, przez co zmarnowali doskonałą szansę ataku. Tak więc niekoniecznie bitwę moglibyśmy wygrać. Z pewnością byśmy jej nie przegrali, lecz co więcej, niekoniecznie. Z takimi ryzykownymi atakami jak koncentryczne natarcie na silniejszego bądź, co bądź przeciwnika, może być różnie. Ale tego już się nie dowiemy... Cóż, nie wiedziałem, co Kolega miał na myśli. Natomiast, wolałbym nie robić off topu, gdy nie jest to konieczne i zapraszam do tematu ogólnego o powstaniu listopadowym => http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=3881 Niekoniecznie trzeba bazować tylko na twórczości dr. Łojka, choć warto poczytać Niz zgodzę się. Skrzynecki chociażby, który jako wódz naczelny był delikatnie powiedziawszy mierny, bo nie wierzył w szanse powstania mimo wygrywania bitew (i jak już stwierdziłeś) bał się wykonywania akcji zaczepnych, to jednak, jako dowódca oddziałów był bardzo dobry. Po prostu pełnił za wysokie stanowisko. Po pierwsze błędem dowódców było rozszczepienie sił w kluczowym momencie powstania. Do tego powierzanie dowództwa jakimkolwiek większym i strategicznie ważnym oddziałem generałowi Ramorino było raczej bezsensowne. Natomiast co do Rybińskiego, to nadal się nie zgadam. Miał on pod ręką dość duże siły (co najmniej 20 tysięcy, jeśli nie więcej, dobrze uzbrojonych żołnierzy). Jest to spora siła, jak na ówczesne warunki. Do tego ten nieszczęsny Ramorino. Fakt, zawrócenie go graniczyło z cudem, ale stanowczy rozkaz lub zgoła pozbawienie go dowództwa nad oddziałami i obsadzeniem kogoś innego mogło przynieść dobre efekty. Do tego Rybiński przekroczył granicę i złożył broń praktycznie bez większej bitwy. Poddał się praktycznie bez wystrzału. Owszem, generał ten potencjał miał, ale wódz, który tak postępuje w momencie, w którym dalsza walka (w pewnym stopniu nawet skuteczna) była możliwa, nie sądzę, by był dobrym wodzem naczelnym we wcześniejszym (znaczy się Skrzyneckiego) okresie. Tu się zgadzam, szansa była, choć rzeczywiście trzeba było dokonać wielu innych posunięć, niż to dokonane zostało. Niemniej jednak nie uważam, by nasza wygrana zapewniła nam pełną niepodległość. To wymagało całkowitego pokonania Rosji, a to zadanie było za duże na siły powstańcze, lecz znaczne autonomia, czy coś w tym stylu mogło stać się faktem, ale wyłącznie na drodze zbrojnej. Przy takich carach jakich mieliśmy (zaraz wpadnie tu Amilkar ), tak naprawdę, nasze powstania musiałyby zniszczyć Rosjan. Innej możliwości zbrojnej pertraktacji z nimi nie było... Pozdrawiam
-
Witam, Tak na prawdę było to postawienie wszystkiego na jedną kartę. Zgoda, że ofensywa niemiecka się załamała, ale dlaczego Niemcy ja wysłali? Raczej nie dlatego, by przegrać, lecz by zwyciężyć. W ich ówczesnej sytuacji tylko ryzyko mogło dać korzystne rezultaty, bo jak już pisałem, czas grał na niekorzyść Niemiec. W tym okresie wojna weszła na taki etap, że Rzesza nie mogła już pozwolić sobie na długotrwałe siedzenie w okopach i ponoszenie przy tym olbrzymich strat. Potencjał państw centralnych powoli się wyczerpywał, Ententy wręcz rósł... To było jedyną już wtedy szansą Rzeszy na zwycięstwo. Złamać (zapewne czasowo, zawieszenie broni, przegrupowanie, cofnięcie, wszystko jedno) wojska brytyjskie, zdarzyć przed posiłkami i armiami sojuszniczymi z zachodu i Stanów i ruszyć impetem na Francję. Praktycznie drugi blitzkrieg. Początkowo odnosili sukcesy, w pewnym momencie doszli nawet niedaleko stolicy Francji, lecz później doznali porażki... Ok. To wszystko prawda i ja się z tym zgadzam. USA nie wygrały wojny (piszę w uproszczeniu, bo IMHO nie da sie powiedzieć, które państwo wygrało tą wojnę) armią, czy flotą, lecz pieniędzmi i wsparciem. Amerykanie dopiero się organizowali, te 1-2 mln ludzi pod dowództwem Pershinga były faktem, ale późniejszym, nie mniej jednak nie można negować całości działań Amerykanów. IMHO najbardziej liczyło się ich wsparcie materialne i sam fakt przystąpienia tej potęgi do wojny, lecz trzeba przyznać, że ich armia także odegrała tu rolę. Może nie była to rola zbyt wielka, ale nie należy jej też umniejszać. Armia Pershinga obsadzała głównie różnego rodzaju punkty, ale jak sam słusznie zauważyłeś odciążyło to część sił Ententy (głównie francuskich, ale brytyjskie również tam były), co wszakże jest argumentem w moim mniemaniu przemawiającym za Amerykanami. Poza tym, armia ta również walczyła, chociażby (w decydującym okresie) takie bitwy jak Saint-Mihiel, Meuse-Argonne, czy Soissons. Jasne, że nie można ich nawet porównać do takich rzezi jak chociażby nad Sommą, ale również odgrywały one pewną rolę. Dobre spostrzeżenie. Wszakże poparcie dyplomatyczne, militarne i materialne takiego kraju, jak Stany Zjednoczone musiało znacznie wpływać na wojska państw centralnych. Do tego z pewnością w walczących ciągle w okopach z olbrzymimi stratami, a w pewnym okresie nawet często cofających się wojskach francuskich podnosiło to znacznie morale żołnierzy. Pozdrawiam serdecznie
-
Armia Królestwa Polskiego i Księstwa Warszawskiego
piterzx odpowiedział piterzx → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Witam, Tak, to prawda, szczególnie w sprawie bitwy pod Olszynką, gdy podobno krzyczał, że to "jego Polacy" się tak biją i cieszył się, gdy Rosjanie dostawali od nich w skórę Jednakże Konstanty był trochę nieobiektywny. Wszak armia była jego jedynym hobby i tak naprawdę "oczkiem w głowie". Uważał ją za swoje dzieło. Choć przyznać muszę, jest w tym sporo prawdy... Natomiast, ciekawy jestem, jak porównalibyście ją do armii Księstwa? Do tego, co sądzicie o tezie, dość często poruszanej w książkach, iż któraś z tych armii (zazwyczaj KP właśnie) była "najlepszą w dziejach polskiej wojskowości" :?: Zapraszam pozostałe osoby, nie tylko do oddania głosu w ankiecie, lecz także do przedstawienia swojego zdania. Ja nie gryzę, ten dział też nie 8) Pozdrawiam serdecznie -
Witam, Dokładnie. Poza tym, nie należy zapominać, że jego kunktatorstwo nie wynikało ze względów osobistych, lecz (może źle rozumianych, a może dobrze, nie mnie oceniać) pobudek patriotycznych. Natomiast wszyscy, którzy sabotowali, bądź próbowali jak najszybciej zakończyć powstanie (którekolwiek), by uniknąć, represji, rozlewu krwi, etc. uważam, że mogli to robić tylko do momentu jego wybuch (by w ogóle uniknąć go), lecz, gdy już powstanie było rozpoczęte, było to nie tylko bezcelowe, lecz dodatkowo szkodliwe, bo z carem przecież nie mogło być mowy o ustępstwach na takiej drodze. Wyłącznie zwycięstwo lub porażka... Wygrali co? Bitwę, czy wojnę? Pytam Kolegę, bo nie wiem, jak się ustosunkować :razz: Tu się nie zgodzę. Rybiński miał pod bronią jeszcze przynajmniej 20 tys. ludzi i sporo sprzętu wojennego, co wcale nie pozostawało bez znaczenia. Do tego Ramorino (abstrahując już od jego "posłuszeństwa" i "rzeczowej oceny sytuacji") miał porównywalną liczbę wojsk. Są to liczby szacunkowe i mogły być wyższe... Oczywiście, lecz w tym temacie poruszamy przede wszystkim wodzów naczelnych. Natomiast jeśli Kolega chce podyskutować o innych postaciach, to zapraszam do tematów im poświęconych, a jeśli takowych nie ma, proponuję założyć. Chętnie podejmę dyskusję :razz: P.S. Cieszę się, że Kolega zajrzał do zaborów. Liczę na inne, owocne dyskusje... Pozdrawiam
-
Witam, To nie jest takie proste. Historia, jak sam Kolega wie, jest nauką złożoną i przyczyn różnych zagadnień, w tym i tego jest wiele. Jedne są bardziej, inne mniej ważne, ale istnieją. Przede wszystkim, złożyła się na to nieograniczona wojna podwodna Rzeszy i obrona Ententy przed klęską. Stany Zjednoczone miały dość duży kapitał zainwestowany w Europie, poza tym, przewaga Ententy była im raczej wtedy na rękę... Ok. Zgoda. Potężna flota amerykańska wespół z brytyjską załamały morskie aspiracje Rzeszy. U-bootwaffe przestała odgrywać już rolę, ale co z pokonaniem wojsk niemieckich na lądzie? Przecież amerykańskie pieniądze, jak i wsparcie Pershinga, którego armia może nie była zbyt duża w porównaniu do początkowej liczby wojsk obu bloków, ale pamiętajmy, że w miarę przebiegu wojny siły powoli topniały i to obu stronom. przy czym czas grał na niekorzyść państw centralnych. Natomiast armia tego bloku nadal była groźna... Społeczeństwo było niechętne, ale ja miałem na myśli administrację w kręgach zbliżonych do prezydenta. Natomiast, co się tyczy I wojny światowej, to nie widzę żadnych przesłanek ku takiemu sądowi, choć może Narya ma jakieś inne dane... :roll: (jeśli tak jest, to prosiłbym o ich przedstawienie...). Pozdrawiam
-
Witam, Tak sądzisz Tofiku? Prądzyński był świetnym strategiem, doskonałym w sztabie, ale co do jego siły woli i charakteru wielu historyków jest zdania, iż nie był on zbyt silny pod tym względem,. Owszem, dowodząc osobiście w kilku bitwach dowiódł, iż kierować wojskiem i brać odpowiedzialność potrafi, ale co innego odpowiedzialność za oddział wojska, a co innego za całą armię Królestwa i ściśle z nią związany byt powstania. Nie wiemy, jakby się zachował dowodząc wojskiem. Wszakże Skrzynecki jako generał był naprawdę dobrym dowódcą, lecz nie potrafił przyjąć na siebie ciężaru Naczelnego Wodza. Należy także pamiętać, że ni maił on wystarczającej "siły przebicia" i nacisku na władze. Chłopicki był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym dowódcą w armii Królestwa. Miał rzeczywiście wielki talent, lecz szanse osiągnięcia czegoś po części zaprzepaścił swym początkowym kunktatorstwem. Przemawia zanim natomiast fakt, iż jako patriota przyjął w końcu postawę przeciwstawienia się Rosjanom. Plany Prądzyńskiego były dla niego zbyt śmiałe, zbyt ryzykowne. Z góry uważał, ze powstanie skazane jest na klęskę, a przynajmniej na wojnę obronną. Nie wierzył w szanse pokonania Rosjan do tego stopnia, że nie chciał podejmować akcji zaczepnych w ich kierunku. Poza tym, jako generał był dobrym dowódcą, jako wódz, słabym i niezdecydowanym. Pozdrawiam
-
Witam, Chciałbym rozpocząć dyskusję, na temat gen Józefa Zajączka. Z jednej strony gorący patriota (insurrekcja kościuszkowska, legiony polskie) i oddany Napoleonowi, z drugiej zaś strony, jako namiestnk Królestwa- całą duszą oddany Rosjanom. A co wy uważacie? Proszę o opinie... Pozdrawiam
-
Witam, Co racja, to racja. Ten osobnik z pewnością wykazywałby większą inwencję w działaniu Nie, nie musiał się kłócić. Wystarczyło, by honorowo ustąpił z armii. Na takiej zasadzie... Poza tym, jeśli chcesz innych przykładów, spójrz chociażby na postać D. Chłapowskiego wobec planów Napoleona... Amilkarze, wybacz, ale nie za bardzo rozumiem tego posta... czy mógłbyś mi to jakoś rozwinąć :?: Owszem, między innymi z powodu, iż działał dla dobra Polaków nie można go zdrajcą nazywać, ale czy przeciwdziałanie temu spiskowi i podejrzewanemu powstaniu (które i tak nie wybuchło) w 1822 było tylko i wyłącznie podyktowane chęcią uratowania KP przed represjami, bądź ludność przed rozlewem polskiej krwi? śmiem wątpić... Takie jest moje zdanie... :roll: Pozdrawiam
-
Witam, Pora reaktywować ten temat :twisted: Właśnie miał wybór. Mógł postąpić tak honorowo, tak silnie jak chociażby Chłopicki. Poza tym, jeśli już nie przeszkadzał carowi i nie oddalał się, to mógł chociaż nie pomagać wykazując w tym własną inwencję. Jak już pisałem, nie mam nadal o tym panu jednoznacznego zdania podobnie jak o Wielopolskim (to znaczy nie uważam za bohatera, ale w żadnym wypadku nie uważam za zdrajcę). Jednak cóż, stracił charakter, wolę walki za Polskę, gdy upadły w nim ostanie nadzieje. Co więcej miał swe własne pojęcie dobra Ojczyzny, może błędne, a może wręcz przeciwnie, ale to już inny temat (np. "pozytywizm, czy romantyzm" lub "bić się, czy nie bić" ). IMHO podobna... :roll: Pozdrawiam
-
Witam, Hmmm, matury z przyczyn obiektywnych nie pisałem, ale przeglądając od czasu do czasu pytania z niej, wydaje mi się, że bez czytania książek historycznych może być naprawdę trudno... Poza tym, tak na mój gust, gdy ktoś lubi historię, to czyta książki, gdy nie lubi, nie czyta, lecz po cóż wtedy zdawać z niej maturę? Pozdrawiam
-
Witam, Nie tylko dlatego. Dość dużą rolę odgrywało tu zaangażowanie kapitału firm Ententy na terenie Rosji, a także jej poparcie przeciwko Niemcom. Także warto pamiętać, że entente cordiale zostało podpisane najpierw przez Rosję i Francję. To, jak i inne przedrewolucyjne stosunki tych państw, obrazuje, że Rosji było trochę bliżej do Francji, niż do Wielkiej Brytanii, a to również, w przypadku konfliktu z Niemcami, czy sprzecznych interesów z Zjednoczonym Królestwem, miało duże znaczenie... Aż za bardzo Chyba z 1905, bo w 1907 już znacznie przygasała (chyba, że o czymś nie wiem :roll: ). Pozdrawiam
-
Witam, Jak już wspomniał Gnome, ani Rzesza nie chciała pokoju bez pokonania Zachodu, ani też Francja nie zgodziła by się na takowy pokój, bo to oznaczało dla niej, że ogromne wydatki i straty wojenne "rekompensowałyby" im jedynie niewielki skrawki ziemi, a główny dla niej cel - osłabienie Rzeszy nie zostałby osiągnięty. Co więcej, Niemcy jeszcze wzrośliby w siłę. To nie było takie proste... Poza tym, że pozwolę sobie uogólnić, I wojna wybuchła i toczyła się tak na prawdę dlatego, że dwa wrogie sobie bloki państw miały porównywalne, potężne siły, środki i wzajemnie wykluczające się aspiracje. Dlatego też któryś z nich musiał być pokonany. Bez tego zakończenie wojny, rozejm, pokój, czy jak to jeszcze zwał, był by fikcją, bo kolejna wojna wybuchłaby jeszcze szybciej i z jeszcze większą mocą (podejrzewam, że byłaby to zupełnie inna wojna, niż znana nam II wojna światowa)... Teoretycznie (pomijając podane przeze mnie powyżej powody) mogli mieć ziemie wschodnie, ale co za tym idzie, na ogromnej części wschodniej granicy cesarskich, a więc imperialistycznych Niemiec, Rzesza sąsiadowałaby z czerwoną, rewolucjonistyczną Rosją. Poza tym Ukraińcy już dawno burzyli się wobec obcego panowania, więc Niemcy mieliby także prędzej, czy później problem z powstaniami ukraińskimi. Do tego dołącza jeszcze rewolucyjne wrzenie na wschodnich terenach, problemy z litewskimi (a może i łotewskimi) patriotami oraz budzące się powoli narodowe ożywienie białoruskie. Co więcej tylko Ukraina i ziemie polskie stanowiły, zarówno dla Niemiec, jak i Rosji, łakomy kąsek, reszta zaś nie była już tak atrakcyjna, szczególnie w porównaniu z tysiącletnim sentymentem popartym dodatkowo licznymi zakładami produkcyjnymi, zamożnością i uprzemysłowieniem terenów zachodnich. Gnome, świetna sentencja Pozdrawiam
-
Quiz - Polska pod Zaborami
piterzx odpowiedział piterzx → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Witam, Pytanie rzeczywiście nie było trudne, lecz nawet fachowa literatura dość rzadko zagłębia się w zagadnienia dowództw i sztabów w powstaniu poznańskim i krakowskim, dlatego nie dziwię się, brakowi odpowiedzi... Cóż, opis wnioskując raczej "na ślepo", bo po, jak wnioskuję, jest to relacja, a co więcej bitwa ta nie była zbyt znaczną, z tego, co pamiętam... Strzelam na Sokołów Podlaski, lecz, jeśli jest tak rzeczywiście, to relacja jest trochę nieścisła :roll: Pozdrawiam -
Witam, Mogły być, chociaż niekoniecznie... W momencie, w którym Amerykanie wypowiedzieli wojnę państwom centralnym Rzesza miała tylko dwie możliwości: kapitulacja (sądzę, że musiałaby być bezwarunkowa, gdyż raczej Francja i Wielka Brytania nie zgodziły by się na znaczne warunki Niemców) lub walka z czasem i jak najszybsze zakończenie walk na froncie wschodnim, przerzucenie wojsk na zachód i pokonanie wojsk państw Ententy przed przybyciem armii Pershinga (co też wybrali Niemcy). W momencie, w którym Amerykanie przybyli już na teren walk, zwycięstwo państw centralnych zostało ostateczne przekreślone, co więcej ich losy zaczęły wisieć na włosku. Obrona teoretycznie była możliwa, ale siły państw europejskich były już tak wyczerpane, że wojska amerykańskie przesądzały o wszystkim. W takim wypadku Niemcy prędzej, czy później by przegrali... Uniknąć wojny z USA? Można by było chyba tylko poprzez zakończenie działań wojennych i zgodę na wypośrodkowane warunki (przed przystąpieniem Stanów do wojny)... Co do II wojny, zgoda, lecz jeśli chodzi o I, mam pewne wątpliwości w tej materii. Jesteś tego pewny? Skąd masz takie dane? Pozdrawiam