
krakus57
-
Zawartość
221 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Posty dodane przez krakus57
-
-
Według pierwszego wydawcy jest to zapis obrad I Kongresu Syjonistycznego, który odbył się w 1897 roku w Bazylei. Wtedy to, podobno, wygłoszono tajny referat na temat sposobów przejęcia władzy.A może , zamiast słów ...PODOBNO /TAJNY ( tak modnych obecnie , niby nie opluwam i nie podważam a jednak ... ) sięgnąć po zapis dziennika osobistego Teodora Herzla twórcy tego ruchu i organizatora Kongresu . Jest dostępny w Muzeum Okręgowym w Tarnowie i znamy cały program wraz z założeniami .
Względnie zapoznać się tu :
http://www.jewishvirtuallibrary.org/jsource/Zionism/herzl2.html
lub tu :
http://www.herzl.org/english/Article.aspx?Item=544
Pozdrawiam MJR
-
Ano może chodzić o "Nieuwe Tijdinghen",
[/quote ]
Tylko że główną rolę tutaj gra NUMERACJA dzienna , która wskazuje na rok , zatem egzemplarz ewidentnie XIX - to wieczny . Tutuł jest "drugorzędny ".Jak uprzednio napisałem "Gazette VAN ( sic ! ) Antwerpen " ukazywała się nieprzerwanie od 1667 przez kolejne wieki . Inną sprawą jest prawo do ... tytułu. Oraz nazwa archiwalna ZBIORU , tu: Gazety Antwerpijskie . Przypis zaś tyczy tytułu " Gazette van Antwerpen".
Pozdrawiam MJR
-
W przypisie jest tylko:
"Gazette van Antwerpen, no. 287, 27 Sept. 1621"
pozdr
Trochę dziwne , bo wedle żródeł dopiero w 1667 Adrian Foppens kontrolujacy papiernictwo w Brukseli zaczął wydawać gazety miejskie dla ; Antwerpii ( Gazette van Antwerpen ), Brugge oraz Gentu ( obydwa piekne miasta w klimacie do dziś ) .Aczkolwiek pierwsze gazety w tamtym regionie to też Antwerpia , gdzie w 1605 drukarz Abraham Verhoeven zaczął nieregularnie wydawać " gazetę " aby w 1620 otrzymać zezwolenia na druk " Nieuwe Tieding " . Być może o nią właśnie chodzi . Pomocnym wyjasnieniem byłoby o CO chodzi , jaka treść była pomieszczona .
Jednak ze względu na wysoki numer DZIENNY odpowiadający liczbie dnia w roku ( sic ! ) przyznaję rację PT Secesjoniście , że chodzi tu o lata pózniejsze . Czyli o rok 1821 , nie 1891 . Błąd drukarski albo czytelniczy - 6 zamiast 8 ." Gazette van Antwerpen " ( z "linii " Foppensa) ukazywała się przez cały wiek XVII , XVIII i dalej ; wprzód dośc nieregularnie by potem od lat 1730 /50 stać się prawie "tygodniową" gazetą a pózniej codzienną . Na marginesie - w XVII czy póżniej nie drukowano codziennie i data edycji nie grała żadnej roli . Inaczej pojmowano znaczenie ...gazeta .
pozdrawiam MJR
-
Jak w tytule.
W przypadku dobrej pracy stricto naukowej, w dodatku jezeli jest to pierwsza praca : ŻADNYCH szans na zysk . Koszty własne czyli przede wszystkim pobyty w archiwach ( jeżeli jeszcze są one poza granicami )oraz inne materiały parokrotnie przewyższają in spe " tantiemy " . Chyba że tworzymy tzw. debit z debitu . Zwykła kompilacja wedle własnego uznania , ale to nie ma nic wspólnego z .... historią. Powstaje wtedy kolejna zwykła histeria.
Pozdrawiam MJR
-
http://www.aero-relic.org/Francais/F-5B_42-68223_St_Exupery/f-00-stexuperyf5b.htm
W tej ostatniej bardzo dużo odnośników archiwalnych .
pozdrawiam MJR
-
Na 11 zwycięstw materiału tu brak maksimum na naciągane 4
Zależy CO ...chce się zaliczyć . Tutaj chodzi ( przy 11- tu ) o zniszczone na/przy ZIEMI/ LOTNISKU w trakcie startu / lądowania 9 maszyn japońskich .
Generalnie Urbanowicz był najlepszym polskim pilotem mysliwskim ( na dodatek latał na Hurricanie ) w 1940 z wynikiem ( wedle róznych zródeł - osobiście nie sprawdzałem w archiwach ) 15 do 17 tu zestrzeleń . Na dodatek wtedy bojowo latał tylko ... ROK ! Skalski tu nie ma nic do powiedzenia .W tym samym roku miał 4 2/3 zestrzeleń latając również na Hurricanie . Urbanowicz niewiele ustępował Josefowi Františekowi który w takim samym prawie okresie na tym samym typie płatowca zestrzelił 17 samolotów . Wedle tych danych bez wątpienia Urbanowicz był najlepszym (" najskuteczniejszym ") pilotem myśliwskim PSP czasu II WŚ. A że nie tworzył legendy... Nie każdy ma na to ochotę.
pozdrawiam MJR
-
...Tymczasem poczciwe C-330 skutecznie obrabiały polskie pola...
A o C- 325 zapomniałeś Waść? Ten był dopiero nie do zdarcia . Lepszy od Zetora 25 .
I tu polityka ...skrzeczy .Identycznie vide - śp.J. Walczewski i Jego program " Meteor " .
MJR
-
Oj Amon . " Nie nerwujsia " . PT Woj absolutnie nie jest ...agresywny . Jeden z nielicznych który WIE co pisze i mówi a nie ...podpiera się debitem z debitu .Wedle ktoś , gdzieś , coś napisał itp. i to ma być " dowodem " . Bardzo popularny algorytm , od lat w Polsce stosowany .PT Woj posługuje się " żródłem słowa " .
Co do ilości ogółem PZL 24 - to wyeksportowano ich 157 ( wraz z trzema prototypami ).
Szalom - MJR
-
PT Jancet
Podpisuję się pod Waści wypowiedziami obiema rękami . Tak na marginesie tym PT Wszystkim , którzy widzą gospodarkę PRL jako "odrębną " dziedzinę owej mitycznej komuny bez udziału czynnika ludzkiego - stawiam pytanie : czy aby czasem gospodarka nie polega na pracy społeczeństwa / ludzi . Dziwne , bo teraz jakaś dychtomia zapanowała . Teraz za efekty gospodarki wszak odpowiada system jakże wolnosciowy dlaczego zatem strajkują ? Czyzby pełne półki wynikły z ...wysokości cen do realności życia nie powodowały jak to niektórzy piszą " upodlenia" człowieka / rodziny , ba nawet matki( Co za troska. Teraz w ramach tej troski zlikwidowano przedszkola , o żłobkach nie wspomnę , bo znawcy nawet nie wiedzą ,że w trosce o matki aby mogły pracować takowe były nawet przy fabrykach / zakładach komuny ). Tam w poprzednim było takowe teraz taki sam schemat nazywa się szansa rozwojową. A zwolennikiem założeń POLITYCZNYCh ówczesnego systemu nigdy nie byłem. Dziwne te Chiny - jak one funkcjonują ? I ten zabiedzony zgłodniały naród . Ogon w świecie technologii i poziomu życia .Nie to co x-nr RP - jak zawsze Najjaśniejsza.
Co do tych kartek itp. metod zarządzania ; przypominam ,że w III Rzeszy kartki wprowadzono we wrześniu 1939 , również po wojnie w sektorach okupacyjnych , a jakie były efekty wprowadzenia DM w 1948 i czym to poskutkowało dla tego społeczeństwa. Vide analogia w PRL 1950 . Dywagacje na zasadzie istotności czynnika ( co poniektórzy podnoszą ) : JAKA była wielkość kolejki, jako żywo przypomina mi pseudonaukowe dysputy : " Ile aniołów mieści się na główce szpilki ". Przypominam sobie ile POZOSTAWAŁO miesięcznie odcinków kartek nie zrealizowanych NIE z racji ,że nie było pokrycia , tylko że nie potrzeba było. Kupiono bez kartek - często włąsnie tyczyło to lepszych gatunków mięsa z reguły wołowego i wyrobów wędliniarskicj . Oraz takowy fakt ,że w parę lat po zniesieniu kartek - odnalazłem w szafie PT Teściowej : 10 butelek " Vistuli " ( nazwa ludowa - Zemsta kombajnisty ) dodatkowo uszczelnionych na zakrętce parafiną ze świeczek oraz 15 opakowań a 20 szt papierosów " Klubowe'. Gwoli wyjaśnienia ani Teść jak i jego żona NIE palili i nie pili.
W stanie wojennym nie było absolutnie żadnego problemu z tankowaniem poza kartkowym. Pracownicy stacji przyjmowali zamienniki jak : papierosowe lubo wysoko przetworzone drożdże ( im lepsze produkty tym wyżej rosła LO paliwa ). Co do tych obecnie pogardzanych podrobów jak i wyrobów - podaję ,że obecnie średnia cena kaszanki na patelnię ( zresztą ochydnej ) to 11zł 50 gr - przy 13 zł 60 gr za schab z kością . Pasztetowa wiejska to 16 zł 90 gr przy np. karkówka bez kości 16 zł 50 gr . Słynne flaki( tutaj mówię o książce , żwaczu a nie czepcu nie nadającym sie za bardzo do użytku ) - NIE do kupienia w stanie surowym . Dostępna siekanina ( sparzona ) czegoś tam w cenie 13 zł 20 gr . W tzw wyrobie gotowym przy max 25 % flaków cena od 10 zł. Popularna mortadela ( produkowana w owych czasach z gryfu wołowego - dla niezorientowanych : wymię krowy . Fantastyczne do smażenia teraz nie do zdobycia )cena 13 zł. Ceny wg marketów Społem i Tesco . Nie do kupienia ...nerki itd itd. A może ktoś ze pochlebców kapitalizmu poda mi adres sklepu gdzie będę mógł kupić ...cielęcinę czy koninę , co w czasie zgniłej komuny było realne bez problemu . Tylko proszę o adres w Polsce nie we Włoszech ( ach ta niemiła baba ze wsi ).Proszę przeliczyć wartości cenowe do zarobków w owych czasach . Zresztą większość wypowiadających NIE prowadziło gospodarki domowej , a tak rażno o niej mówią. Stosunek cen artykułow do zarobków jest tutaj prawie constans.
Wracając do owych kolejek . Gdzie jak wynika społeczeństwo nie mogłoby pracować bo nic tylko nocami i dniami stali w tychże , zatem skąd ten towar w sklepach? Historie takowe przypominają mi - słynną pół milionową ARMIĘ ( tak piszą ) AK co to która bedąc tak silną przez 5 lat nie dała rady zniszczyć w boju chciaż pół dywizji piechoty tychże głupawych ( tak wynika z obecnych materiałow jakże naukowych )Niemców.
PT Jancet
Korzystałem z tych zup - u nas nazywało się to " bezmięśniaki " , bo oprócz zupy wydawano drugie , tyle że bez porcji mięsnej , bo ryby były . Chleba było skolko ugono - i jego stosy marnowały się w pokojach aż do spleśnienia . Ot wina komunistycznego schematu - nie człowieczego - tylko systemu . Korzystanie z tej formy wyżywienia miał różne przyczyny . Jednym z podstawowych była chęć uzyskania pieniedzy na własne " potrzeby " zatem sprzedawało się kartki. Ilość tychże była ograniczona. A mityczny (? ) " Żywiec " był bez problemu dostępny np w Orbisie za 9 zł flaszka ." Carmen'y " kosztowały 10 zł , " Caro " - 9 zł. Tylko Narodek wolał wódeczkę -a tej jaką chciałeś i ile chciałeś . Nawet w stanie wojennym . Na meliny podwozili chętnie sami dzielni obrońcy ładu społecznego zarówno w zielonych jak i niebieskich mundurach . Takie szykany bywały.
We wszytkich wywodach tyczących PRL dominująca teza to : wina = system czyli ONI . Równie mityczni jak ów system. Nie ludzie . Ale skąd .
Mentalność narodowa - tu nie jest wogóle brana pod uwagę . Ethos pracy , prawa - tutaj nie istnieje. Zaiste dziwne jak w totalitaryzmie pracowało np społeczeństwo Niemiec , czy też w gospodarce powojennej . Gdzie straty wyniosły prawie 90 % stanu przedwojennego ? Równie jak w układzie gospodarki powojennej w GB .
Kończąc mój pobyt na Forum ( jako ,że nie lubię być wyróżnianym i realizując szybko życzenia NN ) życzę powodzenia .... myślącym . Umiejętność selekcji materiałów informacyjnych a vista pod kątem ich rzetelności i przydatności jest podstawą rozwoju . Nie tylko intelektualnego.
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
PT Amon , a czy pomyslałeś ILE faktycznego czasu miał myśliwiec niemiecki na przeprowadzenie samej walki powietrznej ? Ile paliwa potrzebował na sam tylko dolot do Londynu i powrót ? Z najbliższego Calais było to 400 km . A średni zasięg np. Me 109 to tylko 650 km . Spitfire czy Hurricane miał podobny ale były nad swoim terenem i mogły wrócić po paliwo i amunicję w każdym momencie i wystartować ponownie . Nie na darmo zmodyfikowano Heinkla 111 kosztem udżwigu bomb na rzecz zwiększenia ilości paliwa. To pokazuje co było ważniejsze . Zobacz granice obszaru poddanego nalotom niemieckim na obszarze GB. Tak na marginesie .
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
wystarczy porównać poziom licealnej fizyki, czy matematyki i od razu widać stopień degrengolady jaka nastąpiła.
PT gregski
Można prosić o podanie przykładów oraz mierników tejże " degrengolady " w latach 1953 - 1964 + 5 lat Uczelni Wyższej czyli do roku 1969 ?
Tak z Waścinej branży - czyżby konstrukcje z CBKO były dowodem na tą degrengoladę ? Czy także pózniejsze chemikaliowce , gazowce i inne , ludzie z kręgu Doerffera to też dowody tego zacofania naukowego ? O ile dobrze zrozumiałem intencje Waszmości co do okresu tego upadku .
sewrdeczbnie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
Krakus57 opiera wizerunek szkoły w PRL na własnych doświadczeniach. Odnoszę wrażenie że gloryfikuje system szkolnictwa temtego okresu.
PT Amon NIE gloryfikuję SYSTEMU ( można mieć do niego zastrzeżenia , ale powszechności i dostępności jak również kosztu nauki mu nie odmówisz ! Na marginesie co miał system polityczny do nauk ścisłych ? Możesz mi to wyjasnić ? Chyba nie miał wpływu na wartości realne w tych dziedzinach ) ale gloryfikuję kadrę i sposób nauki oraz jej poziom w moich latach ! Nie zauważasz tego ?
Pozdrawiam serdecznie MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
Szkoła Podstawowa lata 1973 - 1980
portret Lenina, Bieruta i Stalina
PT atrix
Zaiste dziwne . Czy to nowa " Konopielka " ta wieś w tej Waści szkole ? Portret Stalina i Bieruta w Instytucji Państwowej w latach 1973 - 1980 ? Czyżby ci PT Nauczyciele tacy komunisci jak Waść sam piszesz nie realizowali wytycznych PZPR . Zapomnieli o destalinizacji. Czy też nie rozróżniasz Waść twarzy na portretach . W latach PRL-u do lat 1970 w klasach (czy np JW i im podobnych ) obok godła pośrodku wisiały portrety ówczesnych głównych przywódców PRL . Z reguły I-szy sekretarz PZPR oraz Premier . Za moich czasów konfiguracja była różna . Dopóki Rokossowski nie wyjechał( czyli do końca 1956 ); trójca wyglądała następujaco ( nie było bowiem godła - orła w tej trójcy ) : od lewej poniżej - Rokossowski , wyżej pośrodku - Bierut, po prawej niżej Cyrankiewicz ( żelazny premier - jak go nazywano ) . Po 1956 układ ilustracyjny się zmienił - na środku zawisło wreszcie godło a dopiero po jego bokach - po lewej tow. Wiesław , po prawej tow . Józef i tak sobie wisieli w symbiozie aż do 1970 . Po którym to roku władze pozostawiły tylko osieroconego orła nieutulonego w żalu po stracie towarzyszy .... powieszonych.
Pt atrix bez ...cudów w bajkach. Na marginesie jakże Waści współczuję . Szczególnie te linijki ..do bicia . Jak oni potrafili taką linią operować ? Taż ona długa była na jeden metr o szerokości chyba 8 cm i grubosci jeden cm jak pamiętam. Nosiliśmy tak wykonane pomoce naukowe , kątomierze , ekierki , linijki i cyrkle do klasy . Zdolni. A mapa chociaż była?
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
1./Teraz to ty uogólniasz....2/ Wiele nocnych bombowców dlatego zostało nocnymi, bo ich niskie osiągi sprawiały, że w dzień nie miały szans coś zwojować.
PT Speedy
ad 1./ Nic nie uogólniam .
ad 2./ BEZ PRZERWY podkreślam ,że PRZYSTOSOWANIE jest pochodną OD konstrukcji. A to nie ma nic z założeniami konstrukcyjnymi ! Jaśniej mój starczy umysł nie potrafi tego wyjaśnić. Zatem wybacz Waść.
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
W socjalistycznej szkole - w liceum ogólnokształcącym, klasa mat-fiz nauczyłem się liczyć pochodne. Niektórzy powiedzą, że to dlatego, że kończyłem Reytana - liceum, bądź co bądź, ekskluzywne. Ale nie trzeba było jakoś nadzwyczajnie starać, by tam się uczyć. Większość kolegów była po prostu "z rejonu" - zostali przydzieleni do tej szkoły, ponieważ mieszkali w pobliżu.
Mój syn też kończył ekskluzywne liceum "Zamoya". Też klasę mat-fiz. No ale żeby tam się dostać, trzeba było zdać egzamin. Kiepski, a nawet przeciętny uczeń nie miał szans, nawet jeśli mieszkał tuż obok. W "Zamoyu" była sama elita.
Ale ta elita nie dała rady przerobić liczenia pochodnych. Syn pochodne wkuwał w czerwcu, żeby zdać egzamin na Politechnikę Warszawską. Zdał. Ale dlaczego coś, czego nauczono w moim liceum także tych kolegów "z rejonu" - aż głupio mi to pisać, bo żaden taki podział w naszej świadomości wówczas nie istniał, nikt na to nie patrzył, musiał nadrabiać w wakacje.
Teraz studia. Na studia na uczelni niepaństwowej idą osoby w rok-dwa po maturze (bo najpierw chcą się dostać na bezpłatne), ale i też te w wieku zaawansowanym, które szkołę kończyły dawno. Nierzadko w czasach PRL. Kilka razy przeprowadzałem analizę korelacji między wynikami zaliczenia przedmiotu na wyższej uczelni a rokiem urodzenia. Wychodziła zwykle słaba i nieodmiennie ujemna. Znaczy - im ktoś starszy, to statystycznie lepszą oceną na studiach dostaje. Szczególnie w zakresie inżynierii procesowej, przedmiotu, który w wielkim zakresie bazuje na wiedzy z liceum.
Z tych moich analiz wynika, że studenci, którzy kończyli liceum w PRL albo niedługo po jego rozpadzie są zauważalnie lepiej przygotowani do studiów, niż ci, edukowani w nowoczesnym systemie - liberalno-kapitalistycznym. Wiem, że wyniki populacji badanej trudno przenosić na generalną, ale jednak ta ujemna korelacja zmusza do zastanowienia.
PT Jancet
W całej rozciągłości podpisuję się pod Waścinymi wywodami . Ponieważ jednak nic tak nie przemawia jak fakty pozwolę sobie podać garść .
Oczywiście była rejonizacja szkół ale przede wszystkim był ...egzamin wstępny do liceum , który gwarantował już na początku wartość " materiału" do dalszej obróbki edukacyjnej . To raz . Dwa - grono pedagogiczne miało całkiem inne priorytety . Właściwie tylko jeden . Poziom nauki za który odpowiadali. Stąd brały się tzw jak Waść zauwazył " elitarne" licea do których w owych czasach szalenie trudno było się dostać , zwłaszcza spoza ich rejonu - co jednak dla ich absolwentów przekładało się wymiernie w czasie egzaminu na Wyższe Uczelnie. Kończenie takowych dawało swoisty placet... nobiles.
Wracając do tych faktów . Istniał wyrażny podział na uczeń - nauczyciel. Ten pierwszy wiedział po CO jest w szkole a ten drugi wiiedział ,za co odpowiada . Prawa były jasne i niezmienne. System uczeń - mistrz musiał przynosić efekty . Teraz nie ma mistrza , ba nawet nie jest to czeladnik .
Obrazek I ( z życia szkoły 1963 ) Polonistyka .
Na lekcji było sprawdzanie wypracowań z tematu : Geneza powstania " Pana Tadeusza ". Do katedry ( bywały i miało to swój sens jakże użyteczny ) śp. dr. Majcherek ( również łacinnik ) wywołał swego " pupila" Roberta N. W owym czasie Robert świetnie władał francuskim i jego konikiem była literatura francuska . Był starszy od nas o dwa lata i był " dzieckiem Oświęcimia ". Znakomity intelektualista ( zresztą jest jednym z nielicznych moich przyjaciół do dziś )ale totalny " leń" do zadań mnemotechnicznych . Po odczytaniu referatu - Majcherek zadumał się i odrzekł : " Panie ( zawsze mówił do nas per pan/ pani ) N no co ja mam Panu postawić? Nie mam takowej oceny. Zatem daję 5+ ". Kiedy Robert łypiąc dumnie oczami spod ciemnych okularów w swym nieprzepisowym mundurku zielono- czarne pepitko ( ile o to było awantur ) szedł w kierunki ławki - doleciał od katedry głos : " Panie R ( Majcherek często zamiast pełnego imienia używał tylko pierwszej litery ) ma pan u mnie 6 pał za wierszyk xyz . Czy pan się go nauczył ". Na co Robert z pełnym szacunkiem odparł : " Niestety Panie doktorze ". I tutaj pada odpowiedz : " Jest pan świetnym polonistą ale to za mało. Za wierszyk ma pan kolejną pałę. Jesteśmy kwita ".
Obrazek II - Historia
Wrzesień . Pierwsza lekcja histori z wykładowczynią o której krążyły legendy . Zresztą słuszne . Szalenie wymagającą i bezlitosną . Na dodatek I sekretarz POP. Ewidentnie było słuchac muchę w klasie . W roli " bohatera " moja osoba . Siedziałem z reguły w nie zapiętej marynarce - czujne oko Marii B wyłapało ten szczegół i : " R czemu nie zapinasz marynarki ? ". Odpowiedziałem ; " Bo jest ciepło " . Profesorska godność zagotowała się i jej zimne niebieskie oczy zapadły we mnie jak oczy kobry : " Zatem do tablicy . Zaraz zrobi ci się zimno." Posłusznie powędrowałem do tablicy po drodze zapinając marynarkę co zostało skwitowane : " Widzisz jak mądrzejesz". Odparłem : " Z reguły jestem mądry ". Co wywołało kolejny atak : " Taaak ? No to zobaczymy . Jaka dziś data ?" . Odparłem :" xyz". . " Z czym to sie łączy ? ". " Z wybuchem DWŚ "." No świetnie . To teraz nas mądrze oświecisz przytaczając genezę jej wybuchu ". Zapytałem :" Ze szczegółami ? ". Odparła : " Jak znasz , bo takiś pewny - to proszę ". Z miną niewiniątka zacząłem od sytuacji po Wersalu , sytuacji w Niemczech i Rosji itd . Rozwodzenie się na szczegółami lekko zdenerwowało Marię B i ponagliła " Do rzeczy ". Zatem zapytałem " A o CO chodzi ? ". " Zdarzenia bezpośrednie lipiec - sierpień " - odparła. " Dziękuję Pani Profesor " odparłem i przeszedłem do układów polsko - angielskich , rokowań francusko - angielsko - rosyjskich oraz układów niemiecko - rosyjskich zakończonych tajnym aneksem. Szacowny sekretarz POP spokojnie wytrzymywał wszystko ale w momencie kiedy dowodziłem jak w końcowym efekcie wpłynął na losy kraju ten układ , nie wytrzymała i wybuchnęła : " Dość .Wystarczy . Zagadnienie znasz bardzo dobrze . Ale za nie stosowanie się do regulaminu stawiam ci tylko 3-kę ". Od tej pory na historii miałem "spokój " w tematach współczesnych oraz na wszelakich spędach " okazjonalnych ". Chętnie natomiast pozwalała na dysputy w innych cezurach . Na maturze musiałem bronić 5-ki. Nie " udało się ". Wg Marii B najwyżej zasługiwałem na 4-kę.
Obrazek III - Fizyka
Pracownia fizyczna . Prof śp. Beniamin Wójcikiewicz ( b. radarzysta na ORP " Garland ". Znalazł się w PMW dzięki układowi Sikorski - Majski ) .W roli głównej moja skromna osoba . Gwoli wyjaśnienia każdy ma swoje tematy bardziej lub mniej lubiane . I tak też do nich podchodzi. Grono pedagogiczne świetnie nas znało i nasze "bolączki " też , nie omieszkując je skutecznie wykorzystywać ad majorem scientia gloriam.
Zatem wywołał mnie do katedry profesor ze swoją radosną miną ( zawsze był energiczny i żwawy, tryskający humorem )i rzekł : " No teraz bedziemy mieli popis w dziedzinie elektryki i jej zasad . Przedstawi nam je nasz przewodniczący Szkolnego Koła Fizycznego , Przewodniczący Koła Rakietowego , którego jest twórcą , oraz nasz uczestnik Ogólnopolskiej Olimpiady Fizycznej . Myślałem ,że go zabiję wzrokiem . Elektryka to było coś czego nie znosiłem ( zresztą do dziś ). Ponieważ żona Lota bardziej była wyrazista niz ja w tym momencie " Benio " ( jak go pieszczotliwie nazywaliśmy )zaserwował mi w jego pojęciu " pomoc " co w moim odczuciu było tylko " Coup de grâce": " Zacznijmy od prawa Kirhoffa ". Zacząłem coś tam dukać , tworzyć jakieś wzory - bardziej abstrakcyne niż sensowne - poczym był upadek Berlina. W roli zdobywców wystapił Benio , które moje starania tak podsumował : " Przed chwilą , byliśmy świadkami ciekawego doświadczenia jak najbardziej fizycznego , które pokazuje, że wzory są stałe i trzeba je znać . Głupota a właściwie lenistwo też je posiada. Masz Mieciu kolejną pałę . Egzamin Komisyjny coraz blizej ". Rechot rozradowanych pozostałych 22-ch ( bo zajęcia w pracowniach fizycznych oraz chemicznych były dzielone na pół ) " fizyków in spe " szybko spacyfikował Benio mówiąc : " Nie smiać się , bo jest tu jeszcze sporo kandyatów do tego miejsca Miecia." . Po tym dictum cisza zapadła jak makiem . Widząc moją zgnębnioną posturę intelektualną i upadek moralny Benio mnie pocieszył : " Nie przejmuj się . Egzamin zdasz . Jestem pewien. Natomiast dziś na kółku porozmawiamy dalej w twoim temacie oporu opływu wody a budowy skóry delfina , jak również sposóbu zastosowania schematu dyszy de Lavala w budowie kadłuba staków." Niezbyt mnie to pocieszyło . PS. Egzamin zdałem.
Aha . Benio również posiadał ciekawą aparaturę pomiarową. Była nią ..kreda . Przykładał ją do głowy zgnębionego naukowo przy tablicy, poczym obwieszczał :" Przez tę kredę stwierdziłem ,że masz żylaki na mózgu ". Diagnoza takowa wywoływała apogeum rechotu i co dziwne nikomu nie przychodziło do głowy ( jesli takowe mieliśmy ) aby oskarżać profesora o ... znęcanie się nad delikwentem . Wręcz przeciwnie starano się aby takowej diagnozy nie było. U Benia była to najwyższa oznaka ...głupoty . Dla nas też . Wszystko byle nie ..kreda , o co Go prosiliśmy nieraz , uciekając wręcz z katedry .
Obrazek IV , Algebra
Pełna klasa 43 orlic i orłów matematyki - królowej nauk. Na katedrze sława matematyków krakowskich ( nie tylko w liceach śp.prof Kozioł a jednocześnie postrach maluczkich adeptów tejże królowej . Człowiek który twierdził ,że matematyka to sedno życia.( Ba po latach przyznałem mu rację ). Pasjonat konkretu . Pisał błyskawicznie w róznych kierunkach po tablicy wykorzystując rękawy marynarki jako gąbkę. Skala ocen była jego własnym "wynalazkiem ". Dzieliła się na przedziały szkoły podstawowej i licealnej. Również pozycją wysciową była dwója . Ozdabiano jako wartość minusami . Np 2 z 7- mioma minusami , 14 -toma minusami. Graniczna była tzw dwója atomowa - wpisywana przez wszystkie rubryki kwartałow , czyli od początku roku do końca w dzienniku . To był wyrok ...śmierci. Równie ciekawą zasadą było stwierdzenie : Ocenę 5 może tylko mieć tylko nauczyciel . Uczeń maxymalnie 4 . Stąd nie dziwota ,że 3-ja z 5 -cioma minusami to sukces u Kozła . Na dodatek absolutna prawidłowość oceny wiedzy .
Kozioł miał jeden słaby punkt , o którym wszyscy wiedzieli . Mianowicie fascynowała go niemiecka pracowitośc i organizacja . Temat znał w detalach . Mało , umiał plastycznie go przekazywać . Oczywiście wszyscy woleliśmy słuchać jego wywodów niż poddawać się mozolnemu trudowi Królowej. Problem w tym ,że Kozioł również o tej swej " przypadłości " wiedział i czasami nie dawał się "skusić" . W każdym razie jak coś urwalismy z czasu lekcji przez jego opowiadania " udobruchowywaliśmy " Jego mówiąc : Pan Profesor to co nie przerobiliśmy na lekcji zada do domu . Co z reguły wystarczało. Pewnego majowego poranka udało się Kozła zapędzic w objęcia Volkswagena i wydawało nam się ,że mamy lekcję z głowy . Oj naiwni. Wszystko szło dobrze , do końca lekcji zostało z 12 minut - aliści Kozioł się zorientował w naszej "pułapce ". Szybko się zreflektował i chciał przejść do materiału oraz nas odpytać. Co nie stanowiło dla Niego żadnego problemu jezeli chodzi o czas . Zaczął deliberować - czy odpytywać czy zabrać się za przypadający materiał. I gdy wydawało sie ,ze " niebezpieczeństwo " tzw blitz'u matematycznego jest zażegnane - jakiś " genialny idiota klasowy " ( a takowych było wielu nie wyłączając mnie ) chcąc przybodobać się Kozłowi powiedział : " A Pan Profesor zdąży jedno i drugie ". Może i wnioskodawca miał dobre intencje ale w tym przypadku był wstęp do Rzezi Niewiniątek . Kozioł chwilę pomyślał poczym rzekł : " O damy takie proste " . Wziął kredę do ręki i na tablicy ku naszemu zdumieniu napisał : " 2+2 =4 ". Zgłupieliśmy zupełnie . Czegoś takiego spod ręki Kozła nie widziano nigdy. Owszem super skomplikowane piętrowe wzory pisane w różnych kierunkach ( góra - dół , w poprzek itp ) to chleb powszedni. Ale TO . Szacowny profesor wziął do ręki dziennik i powiedział : "Zdążymy ". Pierwszy po alfabecie wywołany jeszcze z nazwiska delikwent stanął jak na szafocie i zdążył zapytać : " Co mam zrobic ? " Kozioł oparł " Udowodnić ". Ambitnie próbował tenże coś tam pisać , tworzyć przez parę sekund , co Kozła zdenerwowało i ze słowem " Pała . Siadaj" odesłał go na miejsce. Co delikwent zrobił jak błyskawica ciesząc się ze ZWYKŁEJ pały , nie wzbogaconej o minusy. Pózniej Kozioł mówił tylko " Kolejny " . Szybciutko klasa doszła do wniosku ,że trzeba oszczędzić czas klęski , i każden tylko wstawał i mówił " Nie wiem ". Przyszedł numer Roberta K. naszego nie kwestionowanego prymusa matematycznego , ulubieńca Kozła.( obecnie emerytowany profesor Wyższej Szkoły Elektrycznej w Gife sur Yvette , wcześniej AGH ) Robert wstał i milczał . Pamiętam jak Kozioł z wyrzutem spojrzał na Roberta i prawie jak Cezar zbolały rzekł do niego : " I TY również nie wiesz? ". Zamknął dziennik mimo ,że nie
" dojechał " do końca i padły słowa :" Matematyka jest umową. Reszta ma pały awansem".
Rzeczony Kozioł był twórcą precyzyjnego określenia co to błąd . Jeżeli palisz cygaro i stoisz przy oknie , a zamiast wyrzucić cygaro sam przez to okno wyskakujesz to błąd , i tego nie można ani tolerowac a przede wszystkim naprawić . I tak jest w matematyce.
Sądzę ,że te kilka obrazków ( no może nie Musorgskiego ) naświetli i pokaże różnicę w edukacji z tamtych lat a dzisiejszych.
[ciach...]
Usunięto fragmenty niezwiązane z tematem. Jak napisałem: dyskurs można kontynuować ze mną na P.W.
secesjonista
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
PT Jancet
Po pierwsze natorycznie nie znoszę jakichkolwiek pochwał ( słynna bajeczka Ignacego K " Kot i szczur " warta pamięci )i proszę o tym pamiętać. Co zaś się tyczy meritum sprawy to : podkreślam nie jeden raz ,że sposób używania sprzętu nazwijmy go " gotowego " nie przekłada się w wymóg specjalnej konstrukcji . Sądzę,że dość precyzyjnie się wyrażam . To ,że ukuto obiegowe stwierdzenia dla niektórych maszyn czyli : nocne , dzienne lub bombardujące. Wskazuje wyrażnie na to , iż je TYLKO PRZYSTOSOWYWANO do takich ról .A to zasadnicza różnica. I o to tylko mnie chodziło. Czy z faktu ,że P-51 , P-47 MOGŁY przenosić podwieszane bomby czyni je bombowcami ?
Maszyny które posiadały avionikę rozbudowaną pod kątem lotu w warunkach zmniejszonej widzialności lub nawet całkowicie bez niej wykonywały bez problemu operacje dzienne . I jakie tu specjalne założenia konstrukcyjne . Adaptacja wymagała wykorzystanie parametrów technicznych płatowca jak najbardziej przydatnych do tejże . Co nie było łatwo. Albowiem coś za coś . Zwiększenie zasięgu bombowca odbywała ( długotrwałość lotu ) się kosztem ładunku bomb . Tego zwykli czytelnicy nie rozumieją jak czytają ,że np Lncaster mógł wziąść na pokład np 5 ton bomb i z nimi lecieć . Lecieć owszem mógł - ale jak daleko ! Czyta,że ma zasięg np 5 000 km . No to proste . Lancaster z 5 tonami leciał przez te 5 000 km. Co jest wierutną bzdurą . Głównymi problemami z jakimi borykał się projektant z czasów DWŚ , były : silniki moc / paliwo , samolot - użyteczność bojowa , waga płatowca / osiągi oraz KOSZT . Idealnym przykładem to B-24 - gdzie zmiejszono w cyklu produkcyjnym np. grubość ścianek poszycia .Uzyskano zwiększenie danych użytkowych kosztem odporności , zmniejszono koszty ale skrócono resurs itp . W tej triadzie konstrukcyjbnej zamykał sie cykl projektowy . I sądzę ,że to wystarczy aby zamknąc temat - wg mnie .
PT Jancet
Obsolutnie nie przyszło mi do starczej głowy aby na Waść się "srożyć" . Każdy ma prawo do SWEGO wyboru !
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
Hej
Odebrałem twój poprzedni wpis jako pytanie o charakterze ogólnym. Jeśli chodzi konkretnie o samoloty bojowe okresu II wojny światowej, to na ile się orientuję,
PT speedy
Jako związany z lotnictwem nie stosuję " uogólnień " oraz zasady " na ile się orientuję " - za takowe w lotnictwie płaci się ..krwią.
Precyzja i konkret wraz z pokorą wobec natury - tego uczą woda , powietrze i ziemia .
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
1./Co do uchwał to faktycznie winno być CRZZ a nie CZZZ, co nie zmienia sprawy, że nie są to czasy gierkowskie, a połowa lat pięćdziesiątych.
Problem w tym, że rzeczywistość nie była tylko taką jaką zapamiętał krakus57, a w Żyrardowie ów przepis jak najbardziej był w stosowaniu przez nasze Zakłady Lniarskie. To, że czegoś nie było w Krakowie nie znaczy by nie mogło zaistnieć w innych miastach.
Zatem autopsja krakus57 niezbyt działała w innych miastach.
To, że w PRL coś nie działało, pomimo uchwał - do tego nie trzeba mnie przekonywać.
2./Ano - nie wszedł, zatem cytując z innego wątku własną wypowiedź krakus57:
Jeśli już - to w maju 1960 roku.
3./Ponieważ krakus57 odsyła innych do Wiki, to ja jego odsyłam do pogłębienia swej wiedzy co do Wojny Secesyjnej - mój nick i awatar nijak się ma do Teksasu, raczej do Arkansas.
4./I uwaga natury Administracyjnej, bo jak widać P.W. nie działa na krakus57:
W swym poście: krakus57 popełnił jakieś trzydzieści błędów ortograficznych i gramatycznych - bez komentarza, ale kolejnych wpisów nie będę poprawiał, za to posypią się ostrzeżenia. Jak rozumiem nie jest to kwestia dysleksji, a jedynie niechlujstwa.
PT sescesjonista Wielce Szacowny Administrator JM Rektor
Ponieważ wczoraj nie miałem czasu aby ustosunkować się do Waści " wypowiedzi " - robię to dziś , bedąc jeszcze pełnym podziwu do jakże innego w formie postu , który został jak widać szybko " zmodyfikowany " w stosunku do wersji jak była wczoraj.
ad 1./
Co do uchwał i ich realności. Ponieważ dzieli nas przepaść jednopokoleniowa ( Waść do szkółki podstawowej zaczął uczęszczać dopiero w 1976 kiedy ja już zapomniałem o Politechnice) co przekłada się na wiedzę - miałem już wtedy trochę oglądu na rzeczywistość PRL tym bardziej ,że jak wielu z moich kolegów w uprzednim czasie czyli lata 1960 - 1970 byliśmy w ZMS ( i wystarczyło ! ). Wdrażanie zakładów do podejmowania ściślejszego kontaktu ze szkołami , nastąpiło w " epoce" Gierka ze względu na rozwój szkół przyzakładowych czy zawodowych oraz ich finansowania . Taka była rzeczywistość. O tzw " martwych przepisach " ( czyli tworzonych - gwoli czegoś tam ) już pisałem .
ad2./ Zaczym coś się wypowie to trzeba temat znać . Otóż nie w 1960 - maj - bo to data debiutu Peugeota na Salonie - co nie jest równoważne z datą zakupu danego modelu - cykl produkcyjny. Pomijając ten detal. Tata Stasia kupił przez rodzinę we Francji - model którego produkcja zaczęła się w 1961 . Chodziło mu o mocniejszy silnik - a takowy wszedł do produkcji w 1961 ! Musiał czekać jakieś 4-ry miesiące zaczym przyszedł do Polski . Chyba wrzesień / pażdziernik . W każdym razie na początku roku szkolnego 1961. I Stasio był dumny jak.. ..paw z racji mocy tego silnika. Czemu się nie dziwię . Zatem uważać z .." cytatatmi " bo się Waść ośmieszasz. Co jako JM( Jego Magnificencji ) nie przystoi .
ad 3./
No właśnie . Wojna Secesyjna. Pomijając już mój cztero i pół letni pobyt w tym kraju super demokracji " sądzę" , że co nieco o jego historii mi utkwiło w starczym umyśle. Zatem jako , że Waśc tak świetnie znasz jej przebieg ( w co nie wątpię )oraz jej" elementy " materiałowe pozwolę sobie przypomnieć o ..." Suothern Cross" . To taka flaga pod którą jednoczyli się Secesjoniści tworząc własne państwo.Jak również rola gwiazdek - i czemu dodano ostatnie dwie - to fakt Waści zapewne znany. Łatwo ją Waść znajdziesz w ...Wiki - to sobie ją porównaj celem sprawdzenia Waścinej tezy o jej podobieństwie do flagi stanu Arkansas. Jak słusżnie zauważono ,że u mnie nie występuje dyslekcja - zatem nie mam wątpliwości, że rozróżnianie kształtu figur płaskich ( tutaj romb a krzyż ) nie powinno sprawić kłopotu PT Administratorowi . Chociaż mogę sie mylić. Dlaczego nawiązałem do Teksasu, wyjaśni to Waści rola jaką to państwo pełniło w Konfederacji .
ad 4./
Często gęsto na wszelakich Forach istnieją PT Osoby co to są Ojcami Demokracji- chociaż lepiej, są to Monarchowie z własnym Księstwem Udzielnym . Reszta PT Użytkowników ma słuchać i cieszyć się łaską ...posłuchania. Kiedyś ewidentny książę niejaki François VI de La Rochefoucauld napisał takowy aforyzm "Powaga jest obrządkiem ciała, wymyślonym dla pokrycia braków ducha. ". Warto o nim pamiętać.
Co do tych błędów 30-tu ORTOGRAFICZNYCH - proszę o enumeratywne ich wyszczególnienie - inaczej bedę traktował to jako potwarz ! Pozycja takowa przypomina mi osobę korektora w redakcji niż rektora ( argumentum ad baculum ) - jednak przypominam PT Redaktorowi , że normy językowe się zmieniają. Wartość mojej nauki pozostawiam bez komentarzy .
Przepraszam ,za OT ale wywołano mnie do tablicy .
Co do ostrzeżeń - nie rozumiem mam się bać czy pisać na klęczkach ? ( jak w tym kawale o Styce , który malował boga na klęczkach , kiedy usłyszał głos : " Jasio , ty mnie nie maluj na klęczkach . Ty mnie maluj dobrze " .)
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
Nie, nie ma co zmieniać. Na tankowcu komfort większy, kasa lepsza i spokojniej. Pod Galveston "męczy" się teraz mój zmiennik. J wróciłem do domu (wpadając w objęcia Ksawerego).
Bandera dobra jak każda inna (a biorąc pod uwagę kwestie podatkowe to nawet i lepsza). To tylko laicy powielają obiegowe opinie twierdząc, że pod tanimi banderami standard jest gorszy. Z mojej praktyki wynika, że liczy się armator a nie bandera.
PT gregski
No to się strasznie cieszę żeś na strandzie . Po sobie wiem co znaczy rozłąka - kilkumiesięczna ! Absolutnie nie popieram tezy ,że pod tanią bandera to chłam. ZAWSZE liczy się armator i ... jednostka .
Co do komfortu i "spokojności " na tankerach , całe szczęście ,że pływasz na nich dziś . W czasie wojny , jakbyś był pod banderą Uncle Sam miałbyś dodatek ( w zależności co w ładowniach : ropa czy benzyna ) 40 % lub 60 % co dawało łącznie ok 970 USD miesięcznie - w tym drugim przypadku ! Piękna suma . Ale niewielu ją dostawało - wdowy tak .
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
Mój ból koi szelest takich niedużych zielonych papierków.
Pt gregski
Chyba sie nie pomyliłem co do miejsca ? Zmień sobie numer jednostki na CVN 68 -77 . Długość ta sama a i bandera ma gwiazdkę oraz takie same kolory a i wypłata w tej samej walucie !
Nie życzę Ci stopy wody pod kilem , bo zaraz byście utknęli. Czy chodzicie czasem pod balastem ? Kleisz coś mniejsze rozmiarowo ? KEEP ON !
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
Mam parę zdjęć. Co prawda nie ja je robiłem ale pomyślałem, że może Was zainteresują
PT gregski
No to na ładnym sie zmustrowałeś . A i Firma zacna (Vela International Marine Ltd ) . Nie przeszkadza Ci ,że popierasz słynną Aramco , która aż do 1975 roku była solą w oku socjalistycznych rządów .No i jak zwykle przy tego typu jednostkach... Monrovia !
Zakładając ,że jesteś na niej to do Glaveston masz teraz ok 60 Mm .
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
samolot pozbawiony odpowiedniego wyposażenia nawigacyjnego (wyposażenia IFR) nie jest w stanie bezpiecznie latać w nocy, gdyż prawdopodobnie rozbije się przy lądowaniu, o ile w ogóle znajdzie lotnisko. Samolot nawet mający wyposażenie IFR a więc zdolny do bezpiecznego latania w nocy, może nie być zdolny do wykonania zadania bojowego w nocy, bo np. przez brak odpowiedniej aparatury nawigacyjnej bombowiec nie znajdzie celu,
PT speedy
Sugerujesz Waść ,że samoloty z omawianej cezury 1939 -1945 musiały mieć cyt :" ODPOWIEDNIE " wyposażenie nawigacyjne aby móc znaleźć lotnisko i uniknąć rozbicia przy lądowaniu czy też wykonywać loty w nocy ? Można prosić o podanie jakie to były przyrządy pokładowe , które wg Waści nie wchodziły w standardowe wyposażenie samolotu w owych czasach - chodzi mi o przyrządy związane z mechaniką lotu oraz przyrządy nawigacyjne ? Proszę o podanie tych , które NIE były montowane jako podstawowe, jak również o te które były montowane DODATKOWO aby można było wykonywać lot w warunkach bez widoczności / nocnych ( jakoś konstrukcję płatowca już pominięto - a od niej się wszystko zaczęło ).
Na marginesie , to NIE ja sformułowałem takie stwierdzenie : cyt " Odpowiednio skonstruowane " .
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
Tak więc patrząc na konkretny samolot, jego wyposażenie, malowanie, przygotowanie jego załogi można powiedzieć, czy to jest nocny bombowiec czy nie.
PT gregski
Czy można liczyć na zrozumienie zagadnienia. Niektórzy z PT Forumowiczów twierdzą ,że samoloty wykonujące nocne operacje (? ) były KONSTRUKCYJNIE do nich przygotowywane - ergo w cyklu projektowo -produkcyjnym . Zatem poprosiłem o te elementy. Z Waścinej branży : masowiec przewożący np. zboże nie może przewozić węgla ( bo to musi być rudowęglowiec )? I jak ładunek ma się do KONSTRUKCJI " zasadniczej " jednostki. Są zupełnie inaczej wykonane np. kadłub , maszynownia , ładownie itp ? Czy inne było np. metacentrum w konstrukcji ? Czy zmieniano zasady granicznych zanurzenia w różnych wodach ? Więc sprawa jasna . Czy do nawigacji w dzień i w noc są potrzebne odmienne konstrukcje jednostki ? Pytanie moje jest jasno sformułowane ! Nie próbować teraz wykręcać się od stwierdzenia : " specjalnie KONSTRUOWANO " . Mnie nie interesuje awionika , wyszkolenie załogi ( co ona ma wspólnego z samolotem jako konstrukcją? ) czy tym podobne . Mnie interesuje konstrukcja . A ta była stała ! Mówiąc trywialnie : samochód ciężarowy może przewozić ludzi nocą . Zatem konstrukcja jego jest odmienna ?
Odmiennie budowane są SPECJALISTYCZNE maszyny już na etapie projektowania np. samoloty nurkujące czy np. dźwigi pływające czy trałowce ,ścigacze . Tutaj nie można ich zaadoptować do pełnienia innych funkcji przez osprzęt i załogę bo się nie da .
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
-
1./Oraz nadmierna skłonność do wypowiadania apodyktycznych sądów.
2./Faktycznie, w dzisiejszym lotnictwie nie ma podziału na samoloty nocne i dzienne, ale podczas II wś. wyglądało to mocno inaczej. Wyróżniano myśliwce i bombowce nocne od zwykłych - nie spotkałem się z określeniem "dywizjon myśliwców dziennych", ale z określeniem "dywizjon myśliwców nocnych" jak najbardziej. Podobnie z bombowcami.
3./Bombowce nocne od zwykłych różniły się początkowo także konstrukcją -4./ to znaczy konstruktorzy starali się stworzyć maszyny, szczególnie predysponowane do lotów nocnych. 5./Takim nocnym bombowcem był np. Avro Lancaster http://en.wikipedia.org/wiki/Avro_Lancaster .6./ W późniejszym okresie coraz mniejszą wagę przywiązywano do cech konstrukcyjnych, ale do końca wojny jednak bombowce nocne inaczej malowano, niż zwykłe - od spodu te pierwsze na czarno, a te drugie na szaroniebiesko. Szaroniebieski kadłub w świetle reflektorów OPL wyglądałby znakomicie.
7./Całe dywizjony były przeznaczane do działań w nocy - zapewne więc szkolenie, czy po prostu przyzwyczajenie do nocnych warunków lotu i nawigacji też było istotne, o czym wspomniał Amon. Podobnie jak o przyrządach nawigacyjnych.
8./Zresztą do końca wojny, a nawet i dłużej, na frocie wschodnim używano z powodzeniem "kukuruźnika" Po-2 właśnie jako bombowca nocnego. W dzień byłby raczej nieefektywny. Cała jednostka zwała się 2 Pułk Nocnych Bombowców "Kraków".
PT Jancet
ad 1./ No właśnie , szczególnie jak się jest " urażonym " wiedzą innych . Co widzę .
Moje pytanie tyczyło wypowiedzi PT Marcin R - gdzie wyrażnie pisze o ciężkich bombowcach nocnych . Prosiłem zatem o ich podanie .
ad 2./okreslenia używane w DWŚ na CZAS prowadzenia działania nie ma nic wspólnego z konstrukcja płatowca , czołgu czy samochodu .
ad 3./Czekam zatem na podanie przez Waść enumeratywnie ZAŁOŻEŃ KONSTRUKCYJNYCH płatowców przeznaczonych do... lotów nocnych ( czyżby samoloty nie latały w nocy jak takowych nie miały ? ).
ad 4./ Czekam na te dane KONSTRUKCYJNE dla NOCNYCH płatowców oraz projektantów .
ad 5./ Oprócz tego Avro Lancaster mogą być inne : HP Halifax, Short Stirling czy B-17, B -24.
ad 6./ Co ma MALOWANIE z KONSTRUKCJĄ płatowca ( statku powietrznego ) ?
ad 7./ Co ma wspólnego avionika z KONSTRUKCJĄ płatowca ?
ad 8./ " Nieefektywnośc " jak Waśc to subtelnie nazwałeś Po-2 wynikała zupełnie z czego innego . Mianowicie z powodu osiągów i przeznaczenia . Na marginesie bardzo przyjemna maszyna w pilotażu . Spędziłem za jej sterami trochę godzin w Aeroklubie - były wtedy w Polsce produkowane na licencji jako CSS - 13 w zakładach kierowanych przez prof Misztala ( zwane " Pociakami " )dopóki Sołtyk nie stworzył "Junaka "|. Najlepsza była "2"-ka . Rozwojowa " 3 " - ka była ze względu na trójkołowe podwozie fatalna do lądowania .
Prosiłbym Waść o materiały z wytwórni a nie z .. Wikipedii.
serdecznie pozdrawiam MJR technokrata
PS. Szalom Amon
Jak zarobić na pisaniu?
w Hyde park
Napisano · Edytowane przez krakus57 · Zgłoś odpowiedź
Na PISANIU szanse zarobku nikłe , natomiast olbrzymie pole do działania merkantylnego to PISANINA ( im głupsza tym lepsza wedle jak sie nosi stringi , kto z kim i jak , wpił się w jej ust korale itp . itd .)z tym że tam konkurencja olbrzymia .
W artykule redakcje średnio przyjmują do 20 000 tys znaków przy 12- tce. Oczywiscie wszystko zależy od tematu , jego ujęcia itd . Na marginesie inaczej oczy przyjmują tekst drukowany a inaczej wyświetlany . Wystarczy poczytać ... mikrofilmy a drukowane dokumenty . Znam to z autopsji ... wielogodzinnych . Mikrofilm szybko " wykończy " zdolność i wzroku i pojmowania .
Pozdrawiam MJR