Fakt, nadzwyczajne nie było... ale to już taki stołówkowy standard. Z drugiej strony, nie było tragicznie. Sporo zależało od wyboru - w czwartek dostałem zimne i niezbyt smaczne, ale już w piątek było całkiem OK; zaś innym wychodziło odwrotnie. Nie zauważyłem, aby Katowice jakoś specjalnie negatywnie się na tym polu wyróżniły - gdzie indziej raczej bywało gorzej niż lepiej. Norma.
Szczególnie że w pokojach bywało dużo weselej Choć i tak raczej grzecznie - zapewne poziom hotelu nas krygował... Z drugiej strony, na tym piętrze i tak chyba mieliśmy wyłączność.
Ogólnie - zjazd bardzo udany, właściwie żadnego poważnego elementu nie można określić jako skuchy, z jednym wyjątkiem - o czym niżej. Lokalizacja hotelu i miejsca obrad obok siebie była zaś stanowczo największym atutem. No i oczywiście poziom hotelu - tutaj poprzeczka stanęła bardzo wysoko.
Głównym minusem, na który zwróciłem (nie ja sam) uwagę na sejmiku, było zbytnie skumulowanie obrad (tylko dwa dni, i dość krótko - ok. 9-15). Moim zdaniem lepiej jednak byłoby rozszerzyć je na trzy dni, i w trochę dłuższym przedziale czasowym (np. 9-18, z odpowiednio większą, tzn. generującą mniejszą kongestię, przerwą obiadową). Zaznaczę przy tym, że problem ten nie powstał w Katowicach, tylko narasta od kilku zjazdów... i chyba pora coś z tym zrobić. Rozumiem, że organizatorzy chcą przy okazji OZHS zaprezentować swoje miasto i region, ale jednak pamiętajmy, że to obrady są sednem tej imprezy. Na turystykę przeznaczony jest oddzielny dzień, a do tego, jeżeli ktoś będzie miał ochotę na indywidualne zwiedzanie - może po prostu "urwać się" z obrad (oczywiście nie ze swojego referatu).
Poza tym chciałbym się przyczepić (świadomie używam właśnie tego słowa) do przerwy kawowej. Jej umieszczenie na trzecim piętrze WNS spowodowało, że dla niektórych (np. mających obrady w bibliotece) właściwie tyle samo czasu zajmowało dojście i powrót, niż sama przerwa. Domyślam się, że było to spowodowane narzuconymi warunkami cateringu... ale chyba jednak dałoby się owe Punkty Dostępu do Kofeiny (w warunkach zjazdowych baaaardzo potrzebnej) rozmieścić conieco gęściej. Przy czym zaznaczam - to jest mimo wszystko drobiazg, i tutaj się czepiam
Aha, i jeszcze zupełny drobiazg - czcionka użyta na identyfikatorach mogłaby być czytelniejsza.
Jeszcze raz zaznaczam, tylko pierwszy punkt sygnalizuję jako kwestię fundamentalną dla OZHS, pozostałe to czepianie się drobiazgów, które wcale lub minimalnie nie obniżają zadowolenia ze zjazdu... ale zwrócenie na nie uwagi może być pomocne np. lubelakom.
Oskar Myszor,
NKDH UG