Skocz do zawartości

A.Olszowski

Użytkownicy
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez A.Olszowski

  1. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    Niestety na razie nie mam żadnych nowych wiadomości. Co do adresata obrączek, to był jedynie mój domysł - zbieżność czasu i kontakty rodzinne. Nie pamietam nawet nazwiska męża Reni. Co do listów Tadeusza Wiwatowskiego to pewne ze sa prawdziwe. Nie widzialem ich wprawdzie, ale mój kuzyn, ktory je posiada jest osobą wielce skrupulatną i wiarygodną. Obiecał się z panem skontaktowć, więc zapewne niedługo to uczyni. Łączę poadrowienia Andrzej Olszowski
  2. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    Porozumiałemle się ostatnio z kuzynem, o którym pisałem i mam kilka nowych wiadomości. Leszek Wiwatowski miał dwóch synów. Dziś powinni mieć lat ok. 50-60, więc jeszcze zapewne żyją. Niestety ostatnia widomość o nich pochodzi z przed ok. 20 lat. Kuzyn jest natomiast w posiadaniu kilku prywatnych listów pisanych przez Tadeusza Wiwatowskiego do jego matki. Obiecał się z Panem skontaktować i ew. je udostępnić. Nie wykluczone, ze obrączki, o których Pan pisze Tadeusz ofiarował nażeczonemu młodszej sistry jego matki - Reni Wionczek. Wzieli ślub tuż przed powstanie. On zginął w pierwszych dniach powstania, ona od rosyjsiej bomby w Grodziska w pierszy dziń Świąt Wielkanocy 1945r. Tyle na razie doszukałem się nowości. Pozdrawiam serecznie Andrzej Olszowski
  3. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    Ogromnie dziękuję za widomości i dyskusję. Żałuję, że na razie wiele więcej nie potrafię dodać do sprawy. Będę się jeszcze kontaktówał z moim siostrzeńcem, którego babka przyjaźniła sie z "ciocia Wandzią". Może od niego czegoś się dowiem, wtedy napiszę. Niestety lata tak szybko mijają a ludzie, którzy pamietają tamte czasy odchodzą bezpowrotnie i nim się człowiek spostrzeże nie ma już skąd czerpać widomości. Rozmowa, o której wspominam między moja mamą a Tadeuszem musiała być latem 1943 roku bo chyba nie przed samym powstaniem. Tadeusz przebywał u nasz chyba ze trzy tygodnie, chodził ze mna na długie spacery po lesie. Potem, już po wojnie mama kilkakrotnie wspominała jeszcze o tej rozmowie. Na pewno nie było to w kontekście z jakąś określoną osobą. Nie przpominam sobie, żeby go odwiedzała u nas jakakolwiek kobieta. Nie mówiło się też nigdy o tym że miał nażeczoną. Łączę serdeczne pozdrowienia Andrzej Olszowski
  4. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna"

    Tadeusz Wiwatowski był moim dalekim krewnym. Miał on dwóch braci starszego Kazimierza, i młodszego Leszka. Chyba osieroceni w młodym wieku, mieszkali (mieszkał?)przed wojną i w chyba w czasie okupacji u swojej niezamężnej ciotki Wandy (nazwiska nie pamiętam), chyba na Woli ale być może na Ochocie. Byłem tam kilka razy z rodzicami ale pamięć już trochę zawodzi, byłem jeszcze dzieckiem (r.ur. 1935 r). Tadeusza dobrze pamiętam bo w czasie okupacji, po jakiejś akcji ukrywał się u moich rodziców w Wesołej k/Warszawy przez kilka tygodni. Mieszkaliśmy na terenie niemieckiej radiostacji, stąd było to bardzo bezpieczne miejsce. Oficjalnie mówiło się że leczy się na gruźlicę, a klimat tamtejszy mu służy. Wydawało mi się, że Kazimierz mieszkał też razem razem z nimi w Warszawie w czasie okupacji, widziałem go chyba raz tylko, ale być może było to tuż przed wojną, a wiadomość, że był w armii Andersa, a potem w Argentynie może być prawdziwa. Pamiętam natomiast dobrze rozmowę pomiędzy Tadeuszem i moja matką, gdy ona pytała czemu się nie żeni, odpowiedział, że jest pewny iż zginie przy wyzwalaniu Polski, a ważne jest tylko żeby Leszek przeżył, bo on musi kontynuować rodzinne dzieło. Wydawało mi się, że obydwaj (Tadeusz i Kazimierz) zginęli. Co do śmierci Tadeusza na Stawkach byłem pewny. Zresztą fakt ten był potwierdzony wielokrotnie. Ich ciotka - Ciocia Wandzia, jak do niej zawsze mówiłem, Tadeusz też, bardzo lubiana przez całą moja rodzinę, została rozstrzelana w pierwszych dniach powstania przez rosyjskie odziały SS (stąd kojarzyło mi się to z rzezią Woli). Nie znam losów Kazimierza. Wiem natomiast, że Leszek przeżył wojnę. Moi rodzice kontaktowali się z nim jeszcze w późnych latach 40-tych. Mieszkał wtedy na Pomorzu (?)i chyba ożenił się. Później już nie miałem z nim żadnego kontaktu. Być może jeszcze żyje, on lub jego potomkowie, którzy mogliby dodać kilka nowych informacji o losach swoich protoplastów i historii rodziny. Byłbym też wdzięczny, za wiadomość, czy potomkowie Leszka (Leszek musiałby obecni mieć koło 90 lat) żyją i co porabiają. Chętnie nawiążę z nimi kontakt korespondencyjny. Mój adres: andrzej.olszowski@wp.pl .
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.