Napisałam do Związku Powstańców Warszawskich ale milczą, o tym nie pomyślałam, będę próbować chodź wydaje mi się mało realne. Jeszcze żebym miała pewność, że zdjęcie było opisane, a tego nie wiem. Bez babci go nie rozpoznam (nie chce jej fatygować) bo było ich pięcioro ale jedno do drugiego wcale nie podobne
Nie neguje wartości książki bo sama w sobie zawiera wiele cennych informacji. Dziwi mnie tylko skoro babcia wiedziała, dziadek wiedział, pan Puzio wiedział (co zresztą jest opisane w jego wspomnieniach z roku 2006 na stronie MPW). To nie potrafię zrozumieć jak do książki z początku lat 90 wkradły się takie błędy... no jednak różnica pomiędzy tym czy koś żyje czy umarł no jest jakby to powiedzieć ... zasadnicza. Kurcza jakby nikt przede mną tego nie analizował (części dot. mojej rodziny), a przecież jeździli do Pruszkowa na spisywanie tych wspomnień.