Fingolfin
Użytkownicy-
Zawartość
234 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Fingolfin
-
W latach 1789-1792 nie było prześladowania duchowieństwa, inaczej niż w latach 1793-1794.
-
Okupacja sowiecka 1939-1941 na Białostocczyźnie
Fingolfin odpowiedział Jasza → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Polecam książkę Rafała Wnuka "Za pierwszego Sowieta". Ogólniej pisał o tym Wojciech Roszkowski w "Historii Polski 1914-1993". -
Polska podziemna - do której organizacji byś wstąpił/a?
Fingolfin odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polska podziemna i okupacja
Gdybym był z miasta jak teraz, to pewnie wstąpił bym do ZWZ-AK. Gdybym był ze wsi, to pewnie do BCh - a gdybym dodatkowo był z Zamojszczyzny, to chciałbym walczyć w tzw. powstaniu zamojskim. Ponieważ z natury jestem porywczy i w czasie okupacji rwałbym się do zbrojnej walki z Niemcami, to możliwe, że będąc w ZWZ-AK od początku 1942 roku lub od wcześniej, przeszedłbym do GL (oczywiście zakładając, że nie znałbym genezy tej organizacji i PPR). A gdybym do jakiejkolwiek organizacji miał wstąpić dopiero w 1944, to do AK i nie chciałbym przechodzić do innej organizacji. Do NSZ bym nie wstąpił, bo nie lubię narodowców. Czy AL-owcy, którzy przeszli do AL z AK lub BCh to też są dla ciebie "pachołki Stalina"? A zdrajcy i renegaci zdarzali się w każdej organizacji. -
Wielu ludzi w pierwszej połowie lat 90. XVIII w. nienawidziło Lavoisiera jako dzierżawcy podatków, gdyż na tym stanowisku dokonywał jakichś malwersacji finansowych. Ale malwersacje finansowe nie są moim zdaniem podstawą do wydania na kogoś wyroku śmierci. Nic takiego nie napisałem, nie imputuj mi nie moich stwierdzeń. Lavoisier był winny, ale powinien był dostać łagodniejszą karę niż czapę - np. grzywnę, więzienie, prace społeczne. A inna rzecz, że zgilotynowanie Lavoisiera było stratą samą w sobie. "Wystarczyła chwila, by obciąć tę głowę, a możliwe, że i przez następne sto lat nie pojawi się taka druga". Zbyt surowy wyrok to jedno, z strata wybitnego naukowca to drugie - a gdy to zsumować, strata i ból są podwójne.
-
Konstynuanta uchwalając Deklarację Praw Człowieka i Obywatela też nie? Bo z tego, co czytałem, takie właśnie było jedno z założeń owej Deklaracji - obok wolności osobistej, słowa i druku.
-
W latach 1789-1792 - właściwie pełną. Ale później rozpoczął się antyreligijny terror, burzenie kościołów i mordowanie duchownych.
-
Bardzo wybitny wódz, ale kanalia, zbrodniarz, królobójca, oszołom i fanatyk religijny. Szkoda, że nigdy nie poniósł kary za to, co zrobił Irlandczykom. Pod względem polityki wewnętrznej i obyczajowej bardzo przypominał Savonarolę (zamykanie karczm, teatrów i miejsc rozrywek, narzucanie surowego stylu życia). Jak dla mnie, Cromwell zasługuje na jak najsurowsze potępienie.
-
Jeden z najwybitniejszych austriackich wodzów. Bez niego wynik wielkiej wojny z Turcją najpewniej byłby inny, znacznie gorszy dla Habsburgów i ich sojuszników. Jego zwycięska bitwa pod Zentą otworzyła drogę do traktatu karłowickiego. Nie wiem, czy Karol Lotaryński i Leopold von Daun nie byli jeszcze lepsi. Ale Eugeniusz Sabaudzki pewnie był trzeci, zaraz po nich.
-
Spośród nowożytnych monarchów, chyba najokrutniejsi byli Iwan IV Groźny i szach Persji Nader (Nadir) - pierwszy przy pomocy opryczniny wyjątkowo brutalnie rozprawiał się ze swoimi domniemanymi wrogami, a poza tym po zdobyciu Połocka zarządził rzeź Żydów, a drugi okrutnie podbił państwo Wielkich Mogołów i po zdobyciu Delhi zarządził masakrę jego mieszkańców - jednego dnia zginęło od 20 d0 30 tysięcy ludzi, i również kazał mordować domniemanych spiskowców przeciw sobie. Ponadto narzucał swoim żołnierzom niezwykle surowe reguły dyscypliny, które coraz bardziej zaostrzał. A nakładane przez niego podatki doprowadziły kraj do ruiny. A poza tymi dwoma monarchami, bestią był angielski Lord-Protektor Oliver Cromwell. Z wyjątkowym okrucieństwem stłumił powstanie w Irlandii oraz bunty Szkotów i Walijczyków, skazał na śmierć króla Karola, narzucał całemu społeczeństwu regulaminy wzorowane na wojskowych, kazał zamknąć karczmy, teatry i zabraniał wszelkich rozrywek (podobnie jak kiedyś Savonarola).
-
Plusy - zniesienie ciężarów feudalnych i przywilejów stanowych, uchwalenie Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, wprowadzenie równości wobec prawa, wolności słowa i druku, zniesienie niewolnictwa w koloniach francuskich Minusy - zburzenie Bastylii, wprowadzenie prześladowania przeciwników politycznych wbrew "humanitarnym" hasłom głoszonym przez rewolucjonistów, masakry wrześniowe, masowe gilotynowanie, masakra Wandejczyków i Bretończyków, rewolucjonizowanie wszystkiego co się dało, łącznie z kalendarzem i figurami na kartach do gry, totalna mobilizacja mas, uwolnienie rozpędzonej, niepohamowanej machiny sił odśrodkowych, fałszywe utożsamianie reform z rewolucją, republikanizmem i buntem wobec monarchy i starego porządku.
-
Uważam, że były przesadzone. Na pewno nie stanowiły podstawy to wydania wyroku śmierci. A już najgorzej świadczy to o tych, którzy uważali się za "obrońców praw człowieka i nietykalności osobistej", że wbrew swoim szumnym deklaracjom postanowili zabić tak zasłużonego człowieka. Nieliczenie się z oporem wobec budowy przemysłu wojennego i wobec zniesienia niewolnictwa we francuskich koloniach. Oczywiście mam na myśli, że konieczne wobec zaistniałej wówczas sytuacji (wojna koalicji z Francją), a nie konieczne w ogóle. Nie była to bynajmniej "konieczność dziejowa". Owszem, jest różnica. A w kontekście rewolucji, napisałem o tym w stosownym temacie.
-
Podczas rewolucji we Francji działy się zarówno rzeczy dobre, jak i złe. Dobre było uwolnienie chłopów od pańszczyzny, zniesienie praw feudalnych i przywilejów stanowych, uchwalenie Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z gwarancjami wolności osobistej, słowa i druku, równości względem prawa i prawa własności i zniesienie niewolnictwa w koloniach francuskich. Natomiast złe było zdobycie i zburzenie Bastylii, z której uwolniono czterech fałszerzy, dwóch wariatów i kazirodcę. Złe były masakry wrześniowe i wielki terror - to co wprowadzili Marat, Robespierre, Saint-Just, Fouche i im podobni. Złe było zgilotynowanie pary królewskiej, zgilotynowanie twórcy nowoczesnej chemii Lavoisiera i mnóstwa innych, niewinnych osób. Natomiast dobre było to, że w końcu usunięto najgorszych zwyrodnialców - Rouxa, Robespierre'a i Saint-Justa. Przy czym, to, co wymieniłem jako dobre, zostało moim zdaniem wprowadzone w zły sposób, z niewłaściwego nadania, przez niewłaściwe instytucje - ponieważ ciężary feudalne i przywileje stanowe znieśli deputowani do Zgromadzenia Narodowego, a Deklarację Praw Człowieka i Obywatela uchwaliła Konstynuanta - czyli organy władzy powstałe w wyniku rewolucji, które później stały się częścią władzy republikańskiej. Te reformy, choć same w sobie dobre, były wynikiem buntu przeciw władcy i buntu przeciw ówczesnemu ustrojowi, i te nastroje buntu z czasem coraz bardziej się radykalizowały i doprowadziły do obalenia monarchii i zamordowania króla i do wielkiego terroru. Np. w Austrii nieco wcześniej niż we Francji przeprowadzono bardzo podobne reformy, z tym, że przeprowadził je cesarz Józef II, który zniósł poddaństwo osobiste chłopów i zapewnił im swobodę poruszania się, ogłosił oświeceniowy kodeks karny (tzw. józefinę), znacznie złagodził cenzurę i wprowadził tolerancję religijną i równouprawnienie Żydów. Dlatego w Austrii nie wybuchła rewolucja jak we Francji, bo w Austrii nie było to potrzebne - reformy przeprowadził monarcha, a nie ci, którzy zbuntowali się przeciw monarsze. Szkoda, że we Francji tych reform nie przeprowadził Ludwik XVI jeszcze przed 1789. Gdyby to zrobił, to i najpewniej we Francji nie doszłoby do wybuchu rewolucji. Zdobycie Bastylii, masakry wrześniowe i terror wprowadzony przez J.-P. Marata miały miejsce jeszcze przed objęciem władzy przez jakobinów i Robespierre'a. Robespierre wcale nie był ani jedynym, ani głównym sprawcą zbrodni rewolucyjnych. Starożytna Sparta nie była zideologizowana? Średniowieczne i nowożytne Chiny nie były zbiurokratyzowane? Sycylia za cesarza Fryderyka II nie była zbiurokratyzowana? Państwo zakonu krzyżackiego w Prusach nie było zbiurokratyzowane i zideologizowane? Francja za Ludwika XIV nie była zbiurokratyzowana? A Rosja od czasów Piotra I? Itd. Wolność trwała tylko do czasu, aż Marat nie zaczął radykalnej rozprawy ze swoimi przeciwnikami. Równość - bo od 1792 każdy na równi mógł trafić na gilotynę. Braterstwo - czy jego przejawem była brutalna, bezpardonowa rywalizacja stronnictw politycznych i wysyłanie się przez nich na gilotynę albo pod ostrze szabli? Szuanów i żyrondystów jakoś nie potraktowano po bratersku. Lavoisiera też nie. W historii Francji nie, ale nie bądźmy tacy frankocentryczni. Bo Sparta ingerowała bardzo, traktując wszystkich mieszkańców jako własność państwa, mającą im służyć. To państwo decydowało, kiedy obywatel może się ożenić, co może zrobić itd. Za to państwo austriackie zostało scentralizowane w pierwszej połowie lat 80. XVIII w. przez cesarza Józefa II. Aha, i czy przypadkiem Rosja za Piotra I też nie była scentralizowana? To wszystko mógł zrobić i król, gdyby chciał. Niestety we Francji nie chciał (inaczej niż w Austrii cesarz). A rewolucjoniści sprawili, że ta wolność słowa i wyznania i nietykalność osobista nie trwała długo - bo w 1793 zaczęły się masowe mordy na monarchistach, księżach, arystokracji, zwolennikach ancien regime'u i w ogóle na przeciwnikach politycznych. Wobec Lavoisiera jakoś nie zastosowano zasady nietykalności osobistej. Wobec Wandejczyków też nie.
-
Na pewno nie było potrzebne gilotynowanie przeciwników politycznych, masakrowanie szuanów w Bretanii i Wandei ani gilotynowanie Antoine'a Lavoisiera. Ale co innego trzymanie za mordę i nieliczenie się z oporem, a co innego fizyczna likwidacja wszystkich domniemanych wrogów. Przecież rozwój przemysłu i techniki wojennej byłby możliwy i bez tego. W Rosji Piotr I zbudował przemysł stoczniowy i zreformował armię (a ponadto kalendarz, pismo i wiele innych dziedzin) również łącząc to z uciskiem, a bunt strzelców stłumił bardzo krwawo, ale skala terroru była nieporównywalnie mniejsza niż we Francji za jakobinów.
-
Na początku Brytyjczycy wygrywali, bo koloniści nie mieli regularnej armii, a jedynie milicję. Utworzenie jednostek wojskowych z prawdziwego zdarzenia wymagało czasu. Reszta już została wymieniona - pomoc innych krajów, zwłaszcza Francji, jako tradycyjnego wroga Anglii.
-
Podałem bitwy chronologicznie. A te dane pochodzą z książki Roberta Kisiela "Praga 1757".
-
Gospodarka centralna
Fingolfin odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Otóż to - nienowoczesny. A ta ogromna ilość wyrobów hutniczych i tak nie trafiła na rynek, gdzie mogli je kupić obywatele, tylko na eksport do ZSRR i na zbrojenia. Lepszego w porównaniu....? Jest - ponieważ centralny planista nie ma bodźca, by starać się odpowiednio i służyć społeczeństwu. Państwo opiera się na przymusie i niedobrowolności, więc jeśli gospodarka jest upaństwowiona, to nie pełni roli służebnej wobec społeczeństwa. Władze państwowe dobierają kadry pod kątem lojalności wobec siebie, a nie pod kątem kwalifikacji. Natomiast prywatny przedsiębiorca zatrudnia fachowców. -
Prześladowania komunistów
Fingolfin odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Bo ci komuniści chcieli wprowadzić system totalitarny i odebrać wolność wszystkim, dając sobie samym prawo do decydowania o życiu i śmierci ludzi, którymi chcieli zawładnąć. Komuniści chcieli zrujnować gospodarkę, odebrać ludziom ich własność, upaństwowić szkoły, wprowadzić przymusowe pranie mózgu najmłodszemu pokoleniu przez rozbudowany system propagandy i agitacji (co w końcu im się udało po wojnie). [ciach] Oni od początku mieli zamiar wprowadzić terror, a po wojnie uzyskali taką możliwość. [ciach] A nazista to już nie? Niby w czym nienawiść klasowa jest lepsza od nienawiści rasowej? Patrz wyżej. A co po wojnie wprowadzili w Polsce KPP-owcy tacy jak Bolesław Bierut, Hilary Minc, Jakub Berman, Stanisław Radkiewicz, Edward Ochab, Aleksander Zawadzki, Franciszek Jóźwiak, Stanisław Skrzeszewski, Roman Zambrowski i Marian Spychalski? Czy aby nie wprowadzili totalitaryzmu? Czy nie upaństwowili gospodarki, oświaty i wszystkich dziedzin życia, de facto postępując według zasady Mussoliniego: "Nic poza państwem, nic bez państwa, nic przeciw państwu"? Mieli pomysł jak najbardziej zły. -
@harry: wymieniłem bitwy, w których Austriacy ponieśli duże straty. A autor tematu chciał, żeby dzielić się informacjami nt. strat, więc się podzieliłem.
-
Tak - ale szybko zmuszono ich do odstąpienia. M.in. za sprawą interwencji lisowczyków. Tak. W jakim sensie przeceniany? Chodzi o to, że i bez ich udziału wynik pierwszej fazy wojny trzydziestoletniej byłby taki sam? I protestanci i wojska Rakoczego i Bethlena zostałyby pokonane równie szybko i łatwo?
-
Gospodarka centralna
Fingolfin odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Centralne planowanie gospodarcze wzięło się z przyjętej przez władze komunistyczne arbitralnej tezy, że władza centralna wie najlepiej, co i jak powinno być produkowane, komu powinno być sprzedawane i po jakich cenach, a co powinno być eksportowane i importowane. Ta teza jest oczywiście błędna, przez co cała idea centralnego planowania była obarczona podstawowym błędem. A w krajach komunistycznych ten błąd był dodatkowo połączony z faktem uprzywilejowania aparatu partyjno-państwowego i aparatu bezpieki. Główną wadą gospodarki centralnie planowanej jest brak konkurencji, co sprawiło, że za PRL-u producenci nie musieli dbać o jakość wytwarzanych produktów, bo wiedzieli, że i tak znajdą nabywców. Wadą było nastawienie na ilość zamiast na jakość, co widać zarówno po jakości sprzętów, jak i chociażby jakości budowanych wówczas mieszkań, budowanych z wielkiej płyty, prefabrykatów i pustaków zamiast, jak wcześniej, z porządnych cegieł wypalanych lub z betonu. Te mieszkania miały cienkie ściany, przez które sąsiedzi mogli się bez trudu nawzajem podsłuchiwać (do dziś niestety stoi wiele takich bloków zbudowanych za PRL-u, i dźwiękoszczelność ścian pozostawia wiele do życzenia). Wadą było utrzymywanie przez władze PRL płac i zarobków społeczeństwa na najniższym możliwym poziomie połączone z dbaniem o utrzymanie wysokiego standardu życia nomenklatury partyjno-państwowej. Wadą było też nastawienie na przemysł ciężki i zbrojenia zamiast na dobra konsumpcyjne. Zdarzało się np., że na rynku brakowało spinek do włosów, bo plan produkcji pisali mężczyźni, którzy nie myśleli o produkcji spinek. Najgorzej było w pierwszej połowie lat 50., gdy ZSRR wykorzystywał Polskę jak kraj kolonialny, a dyktatorem polskiej gospodarki był stary KPP-owiec, twardogłowy stalinista Hilary Minc, za którego zbudowano m.in. Nową Hutę, która produkowała na potrzeby wojska i której zbudowanie było głównie sukcesem propagandowym, a nie realnym, ale niestety powodowane przez nią zanieczyszczenie środowiska i niszczenie przez skażanie powietrza zabytków Krakowa było realne. Wtedy również, gdy zdecydowana większość ludności, jako nieuprzywilejowana, miała kłopot z nabyciem wystarczającej ilości towarów w sklepie, nomenklatura partyjna i ubeccy oprawcy korzystali ze specjalnych, dobrze zaopatrzonych sklepów "za żółtymi firankami", w których niczego nie brakowało. Pewne sukcesy osiągnięto w latach 1947-1949, podczas realizacji tzw. trzyletniego planu odbudowy, którego autorem był CUP kierowany przez Czesława Bobrowskiego (niestety, w tym samym czasie Minc wydał tzw. bitwę o handel, w czasie której upaństwowiono sklepy i przez to pogorszyło się zaopatrzenie w żywność). -
Zgadzam się z założycielem tematu, że ów zryw był "mocno nieprzemyślany, podjęty pod wpływem chwili i na fali dyskryminacji protestantów". Czesi byli zdani na siebie, ich jedynym wówczas sojusznikiem byli północnoniemieccy protestanci, którzy nie byli tak silni, jak armia Habsburgów i ich sojuszników. Nie licząc obszaru późniejszego NRD, Czesi byli otoczeni krajami katolickimi. A Wazowie bezwarunkowo wspierali Habsburgów, nawet gdy nie dostawali nic w zamian (interwencja lisowczyków w dużej mierze przyczyniła się do rozbicia wojsk Bethlena i do odsunięcia zagrożenia od Wiednia, co umożliwiło Habsburgom skupienie się na Czechach i stłumieniu tam rebelii).
-
Największe straty Prusacy i Austriacy ponieśli w bitwie pod Pragą 6 maja 1757 (Prusacy stracili 14500, a Austriacy 13324 ludzi), w bitwie pod Kolinem 18 czerwca 1757 (Prusacy 14000, Austriacy 9000), w bitwie pod Moys 7 września 1757 (Prusacy 1800, Austriacy 1500), w bitwie pod Wrocławiem 22 listopada 1757 (Prusacy 6000, Austriacy 5600), w bitwie pod Lutynią 5 grudnia 1757 (Prusacy 1141 zabitych, 5118 rannych, 85 wziętych do niewoli, Austriacy 3000 zabitych 7000 rannych, 12000 wziętych do niewoli), w bitwie pod Domstadtl 30 czerwca 1758 (Prusacy 2000 zabitych, rannych i zaginionych i 1450 wziętych do niewoli, Austriacy 600 zabitych i rannych), w bitwie pod Hochkirch 14 października 1758 (Prusacy 9000, Austriacy 7000), w bitwie pod Kunowicami 12 sierpnia 1759 (Prusacy 6000 zabitych i 13000 rannych, Austriacy wraz z Rosjanami 5000 zabitych i 10000 rannych), w bitwie pod Maxen 21 listopada 1759 (Prusacy 14000 zabitych, rannych i wziętych do niewoli, straty austriackie nieznane), w bitwie pod Miśnią 4 grudnia 1759, gdzie Prusacy stracili 3000 zabitych i wziętych do niewoli, w bitwie pod Legnicą 15 sierpnia 1760 (Prusacy 3400, a Austriacy 8500 ludzi) i w bitwie pod Torgau 3 października 1760 (Prusacy stracili 16 751, Austriacy 15 200 ludzi).
-
Dlaczego Polacy "lubią" czcić porażki?
Fingolfin odpowiedział marcnow92 → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Cedynia 24 czerwca Psie Pole we wrześniu (nie wiadomo dokładnie, którego) Grunwald 15 lipca Wiłkomierz 1 września Świecino 17 września Kłuszyn 4 lipca Prostki 8 października Powstanie wielkopolskie 27 grudnia Powstanie śląskie 20 sierpnia i 3 maja Komarów 31 sierpnia Natomiast moim zdaniem znaczenie bitwy warszawskiej 1920 jest nadmiernie rozdmuchiwane. Jeszcze po niej bolszewicy mieli szansę pokonać Polaków, a Armia Konna Budionnego była silna i stanowiła zagrożenie. Po bitwie pod Komarowem utraciła zdolność ofensywną. Duże znaczenie miała również bitwa nad Niemnem 20-28 września 1920, która przetrąciła kręgosłup armii Tuchaczewskiego. Bitwa pod Świecinem miała większe znaczenie niż bitwa pod Grunwaldem, bo to zwycięstwo zostało w pełni wykorzystane. Główne znaczenie Grunwaldu było takie, że zginął w niej wielki mistrz zakonny i wielu innych dostojników krzyżackich, i że brał w niej udział król Polski i wielki książę litewski, zaś pod Świecinem nie było ani króla, ani wielkiego księcia, ani wielkiego mistrza, więc i prestiż tej bitwy był mniejszy, choć znaczenie większe, bo stanowiło punkt zwrotny w wojnie trzynastoletniej i walnie przyczyniło się do odzyskania przez Polskę Pomorza Gdańskiego. Bitwa pod Prostkami była o wiele ważniejsza niż słynna obrona klasztoru jasnogórskiego, zwłaszcza że przyniosła konkretne straty Szwedom i Brandenburczykom, a oblężenie Jasnej Góry strat nie przyniosło (a jeśli przyniosło, to symboliczne, bo nie doszło do bezpośredniego szturmu wojsk szwedzkich na mury klasztoru - osobna kwestia to ta, że prawdopodobnie wśród oblegających nie było szwedów, tylko Niemcy, Polacy i Czesi w służbie szwedzkiej). No i pod Prostkami dostał się do niewoli czołowy, obok Radziejowskiego, zdrajca - Bogusław Radziwiłł. Jeśli z okazji rocznicy powstania warszawskiego przemawia prezydent, a programy informacyjne - Teleexpress, Fakty i Wiadomości - zaczynają się od transmisji z obchodów rocznicowych, to w rocznicę powstania wielkopolskiego tym bardziej powinno tak być. Niech 27 grudnia też Teleexpress, Fakty i Wiadomości zaczynają się od transmisji obchodów rocznicowych i niech wtedy też przemawia prezydent i uczestniczą najwyższe władze państwowe. Raz, że powstanie wielkopolskie było zwycięskie, a warszawskie przegrane. Dwa, że wielkopolskie ogarnęło znacznie większy obszar (od Inowrocławia na północy do Rawicza na południu), a warszawskie nie ogarnęło nawet całości terytorium jednego miasta, a jedynie kilka jego dzielnic. Trzy, że powstanie wielkopolskie przyczyniło się do znaczącej zmiany granic Polski, a warszawskie nie. Cztery, że warszawskie doprowadziło do zrównania Warszawy z ziemią i zniszczenia wielu cennych zabytków. -
Z satyryków kiedyś świetni byli Fedorowicz i Kryszak - w czasach "Sześćdziesiąt minut na godzinę". Kryszak genialnie parodiował Mazowieckiego i jego flegmę, a Fedorowicz znakomicie modulował głos "Kolegi Kierownika". Później niestety obaj panowie się skiepścili, ale i dziś czasem niektóre skecze im wychodzą. Dobry jest Ireneusz Krosny. Poza tym lubię Grupę Mo Carta i Waldemara Malickiego. Dobry był kabaret Dudek, choć nie istnieje od 1975. Z nowszych kabaretów moim ulubionym jest Limo. W swoich filmach bardzo trafnie obnażają absurdalność manier dziennikarskich, płytkość i schematyczność programów rozrywkowych i absurdalne konwenanse rządzące produkcjami filmów hollywoodzkich i polskich wzorowanych na nich. Jak dla mnie - świetna satyra. Skecze też mają niezłe: http://www.youtube.com/watch?v=22skdL900WE http://www.youtube.com/watch?v=_ZMZ6vuOU_Q
-
Jeden z moich ulubionych kabaretów. Generalnie najbardziej podobają mi się skecze autorstwa Juliana Tuwima, Konrada Toma i Stanisława Tyma, a najbardziej słynny "Sęk" oraz: "U doktora" z Dziewońskim i Michnikowskim, "Genialny inkasent" z tymi samymi, "Przed sądem" z Michnikowskim jako sędzią, Gajosem jako oskarżonym i Kobuszewskim jako świadkiem ("Brakowało tylko kordły!" ), "Ucz się Jasiu" z Michnikowskim, Gołasem i Kobuszewskim i "Duży Sęk" z Dziewońskim i Gajosem. Dobry jest też monolog Kobuszewskiego "Rozum" - m.in. ze względu na gestykulację, mimikę i artykulację słów.