stach
Użytkownicy-
Zawartość
11 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez stach
-
Jestem stałym czytelnikiem i użytkownikiem interesującego forum niemieckiego traktującego o zagrożeniu Europy islamem - "Politically Incorrect". Częstym wątkiem pobocznym jest ostry atak na Polskę i obwinianie nas za wybuch wojny. Takie podejście zauważam coraz częściej. Czy według was to nowa tendencja w polityce historycznej Niemiec, czy dalekie echa starych przyzwyczajeń niemieckich w widzeniu winnych wszędzie oprócz siebie? Tu m.in. jest ten "polski wątek": http://www.pi-news.net/2011/04/totengedenken-muslimisch-gedacht/ #20 Brennus (22. Apr 2011 22:49) „Ab heute wird zurückgeschossen!“. Die Ursache des 2. Weltkrieges ist sicherlich nicht in einem bewaffneten Angriff polnischer Truppen zu suchen. Das heißt aber noch lange nicht, daß Polen unschuldig ist an diesem Konflikt: http://de.wikipedia.org/wiki/Polenfeldzug Komischerweise werden in der deutschen Geschichtsforschung (Schulunterricht, Dokumentationen, etc.) ganz gerne die polnischen Aggressionen vor dem Krieg unter den Tisch gekehrt. Passt wohl besser ins Weltbild.
-
W temacie, ale trochę off top. Zobaczcie co wygrzebałem na Youtube: Tytuł filmiku: Pożegnanie z ojczyzną - Prusy Wschodnie. Wszystko byłoby pięknie i w duchu "wypędzeń", ale posłuchajcie muzyki od 15 sekundy. :thumbup:
-
Nie bardzo rozumiem. Przecież nie musisz żywcem przepisywać zdań z Wikipedii, aby z niej skorzystać na uczciwych zasadach. Po prostu opisz te wydarzenia własnymi słowami. Innym sposobem jest dotarcie do kalendarium, almanacha z interesującego cię okresu. Wątpię aby bez niego ktoś potrafił sypać "jak z rękawa" wydarzeniami z 1936 r.
-
A czy nie wystarczyłoby ci do "wysmarowania" czegoś korzystając z googla? Wystarczy wpisać datę w wyszukiwarkę i masz taki wynik: http://pl.wikipedia.org/wiki/1936 Jak dla mnie sporo tego.
-
Moje dotychczasowe doświadczenie życiowe mówi mi, że nie da się zobiektywizować historii. Dobrym przykładem jest właśnie próba "uśrednienia" przyczyn wybuchu IIwś. Jeśli w przypadku Wielkiej Wojny jej przyczyny trzeba rozpatrywać pod kątem "wielu ojców", to ostatnia wojna absolutnie się do tego nie nadaje. Więc dlaczego są czynione w tym kierunku jakieś kroki? Zobaczmy kto je czyni, bo będzie to łatwiej zrozumieć: Niemcy - a raczej pewne środowiska w BRD, Rosjanie - o proweniencji putinowsko-stalinowskiej oraz rewizjoniści typu David Irving no i może jeszcze jacyś fantaści z Ku-Klux-Klanu. Jeśli odstawimy na moment rewizjonistów i rasistów, to chęć zrelatywizowania historii przez postnazistów i postsowietów jest zupełnie jasna; to po prostu bardzo nieczyste sumienie i chęć odwojowania swojego dobrego samopoczucia, co może w przyszłości przełożyć się na konkrety materialne. Zwracam uwagę na cwaną i obłudną politykę historyczną prowadzoną przez Niemców. Rewizjoniści niemieccy i oraz konstytucja BRD zakłada istnienie Niemiec w granicach z 1937 roku. Jakoś nikt, kto jest przychylny tezom niemieckim, nie zastanawia się, że to przecież te same granice, które "Niemców hańbiły" i które de facto były przyczyną wojny. Więc co, Niemcy zmienili zdanie na temat granic narzuconym im w Wersalu? Już ich nie hańbią? Nie. Oni po prostu wsadzają nogę w drzwi, które są uchylone. Czy te drzwi są uchylone na "kierunku polskim"? Jak najbardziej, zwłaszcza jeśli porówna się je z drzwiami zamkniętymi na głucho w sprawie Alzacji, Lotaryngii czy Królewca. My, obok Czechów, jesteśmy "najsłabszym ogniwem" w Europie i dlatego relatywizacja historii dotyczy właśnie nas. Już żaden Niemiec nie zaryzykuje powiedzieć publicznie, że za wybuch wojny odpowiedzialność ponoszą Żydzi, co przecież było to "modne" stwierdzenie w państwie Hitlera. Tymczasem napisanie i wydanie książki na temat winy Polaków, największej obok Żydów ofiary niemieckiego szaleństwa, nie niesie żadnego ryzyka.
-
Nie no przepraszam, ale to są jakieś bzdury! Wystarczy przecież przeprowadzić proces myślowy polegający na tym, że wyobrażamy sobie, iż Niemcy są niechętni wojnie i nie pałają żądzą zemsty za Wersal. I co wówczas? Wybucha IIwś? Na pewno nie. Niemcy były motorem wojny i jej autonomicznym sprawcą. W pewnym momencie szukają już tylko wygodnego pretekstu. Nie mogą go znaleźć, więc go sobie wymyślają - atak polskich bojówek na radiostację w Gliwicach. Czy plany niemieckie dotyczące np. Wielkiej Rzeszy, w skład której wchodziłyby Norwegia, Dania, Holandia, to pomysł na pokojową ekspansję i rozwój stosunków handlowych? A plany dotyczące rozszerzenie Lebensraum na Wschodzie i Shoah zapowiadany już w latach 20? Bardzo często odnoszę wrażenie, że wielu moich rodaków zbyt łatwo relatywizuje historię i w imię "poprawności politycznej" i oddaje pole tym, którzy niedługo z radością wystawią nam rachunek za zużytą amunicję podczas powstania warszawskiego. IIwś miała tylko jednego ojca, ale zabrakło cohones u sąsiadów tego szaleńca, który bardzo wcześnie zaczął biegać po ulicy z tulipanem z potłuczonej butelki sznapsa. To też nieprawda. Czechom było już wszystko jedno w sprawie Zaolzia. Czuli też, że sami mają w tej sprawie nieczyste sumienie i że im po prostu odpłacono. Czesi nie pamiętają sprawy Zaolzia. Poza tym na Zaolziu prawie nie było Czechów w 1938 r., a na pewno było ich mniej niż dzisiaj. Co do historycznych pretensji do nas to mają je jedynie za 1968 rok, ale to późniejsze dzieje.
-
Aby łatwiej wyjaśnić mój pogląd odwrócę twoje pytanie: co zyskaliśmy odbierając Zaolzie w momencie, gdy Czechy były miażdżone przez Hitlera? Co zyskaliśmy wówczas i jak to się ma do teraźniejszości?
-
Beck w Monachium? Kolejarzami. O Niemcach i Austriakach w latach 60. mówiło się, że to dzieci kolejarzy, bo na pytanie, jaki mundur nosili ich ojcowie podczas wojny, niemal każdy odpowiadał, że kolejarski.
-
Według mnie to nie jest do końca tak. Od lat 70. XX wieku w historiografii brytyjskiej panuje pogląd, że przystąpienie UK do IIwś nie było błędem, lecz konieczną próbą naprawienia błędu przystąpienia do Iwś, bolesną konsekwencją. To Wielka Wojna tak naprawdę ciąży Anglikom i działa na ich zranioną ambicję, że dali się omotać Francuzom. A co do tej "niewłaściwej świni" to po prostu stwierdzenie faktu, na który Brytyjczycy nie mieli wpływu - na nazistowskim trupie wyhodował się sowiecki robal. Ale on i tak by się wyhodował. Tak sądzę. Oj, z tym też się nie zgadzam. Wystarczy przeczytać niedawne numer "der Spiegel" czy "FAZ", a więc czasopisma z dwóch przeciwnych sobie biegunów politycznych BRD. "Spiegel" eksploatuje "polski udział" w Holokauście. Zaś "FAZ" dopieszcza Steinbach i jej środowisko wiecznych, bo dziedziczonych wypędzonych. Owszem, nie jest to rewizja pełną gębą, na pewno nie taka jaka miała miejsce przed wojną, ale jest to już wyraźne stępianie wyraźnych dotąd kryteriów - kto był tym dobrym, a kto tym złym podczas wojny. Teza, że Niemcy musieli przystąpić do wojny z powodu takiego a nie innego zachowania Polski (czy innych sąsiadów Niemiec) jest zwykłym historycznym kłamstwem i jako takie powinno być tępione w zarodku. W wolnej chwili jeśli nie znacie niemieckiego wrzućcie sobie na translator googla tematy z tego forum na polskaweb.eu : http://polskaweb.eu/foren/viewforum.php?f=10&sid=2b4846a4c04fab83c11ccd4920878546 Co wrażliwszym włos się na głowie zjeży. Gwarantuję!
-
Ale nie można tego robić w takiej sytuacji! To był błąd polityczny i bardzo drogo on nas kosztuje... dzisiaj. Wiecie kto przy okazji walki na politykę historyczną wykorzystuje kwestię Zaolzia? Niemcy i oczywiście Rosjanie. W BRD ukazała się jakiś czas temu książka "Wojna wielu ojców". To pierwsze tak naprawdę rewizjonistyczne dzieło paranaukowe. Nie wiem, czy ukazało się polskie wydanie. Jeśli nie, to będzie szokiem dla wielu Polaków, bo pokaże kim tak naprawdę są dziś Niemcy, jakie mają wyobrażenia o historii i jak potrafią ją wykorzystywać do współczesnych zadań. W tej książce przeplatane są różne wątki, ot tłamszenie niemieckiej mniejszości w RP (apogeum to oczywiście słynna Blutsonntag w Bydgoszczy już podczas kampanii wrześniowej) i właśnie kwestia zaboru Zaolzia. Do tego agresja na Związek Sowiecki, Litwę, powstania śląskie. Generalna teza jest taka, że Polska przed wojną była najbardziej agresywnym państwem w Europie, a niemiecki "Feldzug" we wrześniu 39' to w zasadzie wojna prewencyjna, "pacyfikacyjno-policyjna" która rozpaliła się na cały świat jedynie przez głupotę Francuzów i Anglików. Jeśli zaś chodzi o Rosjan. Pewnie pamiętacie zabiegi kremlowskich "historyków" jak Narocznicka czy Muchin w przeddzień 70. rocznicy wybuchu wojny? Otóż nazwa Zaolzie nie schodziła im z ust i piór. Polski "atak" na Zaolzie porównywano z późniejszym 17 września, który niemal był zemstą za wcześniejsze potraktowanie rosyjskiego sojusznika. Kwestia Zaolzia to straszliwy błąd polityki polskiej. Na szczęście nie ma on konsekwencji polsko-czeskich (Czechów bardzo zdziwiły przeprosiny za Zaolzie ś.p. Lecha Kaczyńskiego we wrześniu 2009 r.), bo nasi politycy zreflektowali się i symbolicznie nie zlikwidowali ambasady Czechosłowacji w Warszawie oraz pozwolili tworzyć legion czeski u boku Wojska Polskiego. Tak więc nawet spokojna reakcja Czechów pokazuje, że nasz błąd w sprawie Zaolzia nie ma nic wspólnego z późniejszym wybuchem wojny. To kij służący dzisiaj naszym sąsiadom z zachodu i wschodu do nakładania nas po plecach.
-
Dlaczego podobno? To fakt, ale o czym ma niby świadczyć? O agresywnych zamiarach Polski? Wystarczy przejrzeć kronikę zdarzeń z marca 1939 r., aby zobaczyć, czy nie było podstaw do obaw. Choćby Aneksja Czech i Moraw oraz odstąpienie przez Litwę Kłajpedy. No i ponowienie żądań Ribbentropa w sprawie Gdańska. Jeśli ktoś twierdzi, że to inne państwo niż III Rzesza był głównym motorem wojny, to jest zwykłym rewizjonistą historycznym. Wojnę zapowiadał już A.H. pisząc swoją książkę w twierdzy w Landsbergu. A Lebensraum to może polska filozofia ułożenia sobie relacji z sąsiadami? Sądziłem, że te sprawy są zupełnie jasne na wschód od Berlina...