Emilian Wilk
Użytkownicy-
Zawartość
4 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
O Emilian Wilk
Poprzednie pola
-
Specjalizacja
Inna
Informacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Muszę przyznać rację i zwracam honor specjalistom. Tak na prawdę dopiero zetknąłęm się z problemem od strony ściśle historycznej i mam wielkie problemy z dotarciem do opracowań dotyczących historii Polonii australijskiej (o którą chodzi mi najbardziej). Przypuszczam, że tak Polonia zachodnioeuropejska jest dobrze opracowana, ale mało znana ze swej historii Polakom w kraju (co wypacza program nauczania), ale też Polonia Australii, czy Nowej Zelandii jest już całkowitą egzotyką. Tak, przyznaję, że przekoloryzowałem mój wywód - chciałem zwrócić uwagę na problem. Proszę o wskazówki z jakich pozycji mógłbym kożystać w celu poznania historii Polonusów Australii? Pozdrawiam (Cieszę się, że moje wcześniejsze podejrzenia okazały się nieprawdziwe).
-
Jeśli chodzi o archiwa, ja poszukiwałem swoich przodków różnie. Głównie jeździłem do pobliskich parafii i tam przeglądałem metrykalia (w jednej znich zachowały się one nawet od początków archiwum parafialnego - XVI w.). W kilku miejscach spotkałem się z życzliwym przyjęciem przez księży, którzy "z marszu" i bez większych wyjaśnień udostępnili mi wgląd w księgi. Jednak w jednej z parafii (na której najbardziej mi zależy), proboszcz niechętny jest w ogóle gościom w kancelarii i tam poszukiwania moje musiały się urawać. Nie jest to jednak duża przeszkoda, gdyż w każdym mieście wojewódzkim oraz w wielu większych miastach znajdują się archiwa państwowe z kopiami metrykaliów parafialnych (rzadziej oryginałami) znajdującymi się w "obszarze kompetencji terenowych" placówki. Kopie takie znajdują się też w archiwach diecezjalnych, no i oczywiście płatnych biór genealogicznych. Wraz z bratem i stryjem prowadzimy od trzech lat systematyczne badania - jeździmy po kraju, odwiedzamy krewnych (z oczywistych "pogaduch" wyciąga się najwięcej faktów, bardzo ciekawych, które potem trzeba oczywiście weryfikować z dokumentami - zazwyczaj się sprwdzają), poszukujemy informacji w archiwach i literaturze (o dziwo także o rodzinach chłopskich pisze się wiele - etnologia właśnie rozpoczyna nad tym szerokie badania, które miały miejsce wśród górali podhalańskich już w latach 50.). Obecnie ze względu na obowiązki troszkę przystopowaliśmy, ale nie rezygnujemy. Wywód naszej chłopskiej rodziny pociągneliśmy do schyłku XVII w. Jeśli ktoś potrzebuje informacji z archiwów z Radomia, Starachowic, Kielc, Sandomierza, Pińczowa, Jędrzejowa, Krakowa, Bielska-Białej, Cieszyna i parafii z okolic proszę się zgłosić - może pomogę (najwcześniej, koło Bożego Narodzenia, będę w Radomiu i okolicznych parafiach). Tak na margiesie osoby z pochodzeniem chłopskim wcale nie mają najgorzej z odtworzeniem historii swojej rodziny - trzeba tylko dłużej poszukiwać, a często jakość znalezionych informacji jest o wiele lepsza. Pozdrawiam - Emilian
-
Może powie ktoś coś więcej o tych herbach sołtysich? Kto je nadawał, w jakich okolicznościach, i co one oznaczały? Czy jest jakaś literatura na ten temat?
-
Historia Polonii jest moim zdaniem dość słabo opracowana. A szkoda... Jest to przecież duża część polskiego doświadczenia dziejowego, które odegrało niemałą przecież rolę, chociażby we współczesnym utożsamianiu się z narodoem polskim i jego historią, jako historią Polaków bez względu na to, czy żyli oni w obszarze etnicznej Polski, jej państwa, czy poza jej granicami. Co prawda dzieje politycznej emigracji londyńskiej z czasów II wojny i później nie podlegają pod ten zarzut tak mocno, choć zatrzucenie proporcji bardzo przeszkadza. Co z tego, że znamy dość szczegółowo przebieg wydarzeń związanych z polityką rządu emigracyjnego, jak naskórkowo poznaliśmy tylko dzieje kultury Polaków w Anglii. Podobnie jest z Francją: znamy emigrację polistopadową i jej kontynuacje przez cały wiek XIX, jej działalność polityczną jawną i tajną, nawet kulturę, ale kultura ta nie jest przedstawiona jako kultura Polaków, ale pojedynczych (choć wybitnych) nazwisk. Zresztą ta wyrywkowość tematu (Polacy w Anglii II wojny światowej i powojnia, emigracja polistopadowa, wzmianki o emigracji zarobkowej XIX w.) nie są potraktowane poważnie, a mimo to w powszechnej świadomości istnieje pogląd: "wspierajmy Polonię". Jak mamy ją wspierać nie znając jej potrzeb i położenia w poszczególnych spłecznościach krajowych, wynikających przecież z odmiennego bagażu dziejowego i tradowanych na jego podstawie wartości. Możecie ze mną się nie zgadzać - bardzo ucieszyłbym się, jeśli będziecie mieli rację. Choć głęboko w to wątpie, Polacy za granicą przypominają się krajowi (a raczej rządowi) przed wyborami prezydenckimi (i to tylko w Chicago). Zresztą głucho z Polski, głucho z zagranicy - brak zrozumienia różności położenia kulturowego Polaków w kraju i poza nim przyczynił się do postępującej separacji społeczeństw.