Skocz do zawartości

Vapnatak

Użytkownicy
  • Zawartość

    429
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Vapnatak


  1. Dlaczego tak mało lub nic nie wiemy na temat dzieciństwa bohaterów starożytnego Rzymu?

    Wydaje mi się, że dlatego iż dla przeciętnego Rzymianina, niepełnoletność nie była powodem do dumy. To przywdzianie togi i chyba zgolenie brody było momentem, kiedy zaczynało się prawdziwe życie - życie obywatela rzymskiego, człowieka o pełnych prawach. Ten zwyczaj uchwytny był zarówno u zwykłych obywateli, jak i wysoko urodzonych.

    vapnatak


  2. A wzmianki o Hariach nie rozumiem.

    Przykro mi.

    ? wspomagając ją pewnymi zabiegami i dogodnym czasem.?

    Zaraz w następnym zdaniu masz wyjaśnienie co to są za praktyki: malują siebie, malują tarcze na czarno, atakują nocą.

    To taka wojna psychologiczna, ostatnie zdanie cytatu:

    ?We wszystkich bowiem bitwach pierwsze ulegają oczy?

    Przerażonego wroga łatwiej pokonać i po to te zabiegi nie ćpanie tylko próba wykazania, że jest się straszniejszym niż w rzeczywistości.

    Widzisz, to chyba kwestia interpretacji i ułożenia sobie powyższego fragmentu "Germanii".

    Ja to widzę w następujący sposób. Hariowie jako powiedzmy kasta wojownicza Związku lugijskiego przygotowywała się do boju. Pili, narkotyzowali się, uprawiali magię, uczestniczyli w rytuałach (może przygotowywanych przez kastę kapłańską Nahanarwalów uprawiających kult w enigmatyczne bóstwo Alci - ale to kwestia na inna dyskusję), następnie malowali swoje ciała na czarno, podobnie tarcze i czekali aż zapadnie zmierzch, ponieważ wtedy to dokonywali ataków na swych wrogów. Ci widząc Hariów wpadali w przerażenie, bo nagle wypada zgraja kolesi pomalowanych na czarno, wręcz niewidocznych, upojonych różnymi środkami pobudzającymi, w ciemna noc, rycząc, krzyczą, wydając przeróżne zwierzęce głosy! I zadnie "we wszystkich bitwach pierwsze ulegają oczy" można zinterpretować następująco:

    - oczy wrogów Hariów, które widząc tak przeraźliwy obraz powodują nic tylko paraliżujący strach;

    - oczy samych Hariów, które mogły wyglądać przeraźliwie; wiesz jak wyglądają oczy pijaka lub oczy narkomana? Przyznasz, że nienaturalnie?

    Pytasz o to po co ćpać, by przerazić wroga - przecież można go zgładzić w inny sposób. Owszem. Ale zwróć proszę uwagę jak w dalszej części owego fragmentu przedstawiani są Hariowie. Nazwani są "feralis exercitus", czyli ci związani z piekłem, podziemiami i wreszcie światem umarłych. Hariowie byli "wojskiem piekielnym", "wojskiem podziemnym", a w innej interpretacji nawet "wojskiem umarłych" lub "wojskiem duchów". Pojawienie się Hariów niemalże zwiastowało pojawienie się wysłanników świata umarłych. Nic więc dziwnego, że stare chtoniczne bóstwo celtyckie - mathair (zwróć uwagę na lekkie podobieństwo w nazwach Harii - (mat)hair) było związane ze śmiercią i światem umarłych.

    Reasumując to wszystko; bardzo prawdopodobne jest to, że i Hariowie pełnili taka sama funkcję jaki ich pobratymcy z Półwyspu Skandynawskiego. Poprzez rytuały powiązane ze śmiercią, światem zmarłych, berserkowie identyfikowali się, czy też ich celem było to by identyfikowano ich z powyższymi zwyczajami.

    ?Ona była w "półśmierci", czyli odurzona alkoholem i narkotykami; czarny lulek??

    Jak dokładnie przeczytasz to co cytowałeś to zobaczysz, że żaden lulek nie jest tu potrzebny.

    Lulek to interpretacja L. P. Słupeckiego, który między 1984 a 1985 r. popełnił artykuł o rytuałach występujących podczas pogrzebu Rusa zapisanego przez Ibn Fadlana. Według warszawskiego, a teraz i rzeszowskiego naukowca, czarny lulek mógł być użyty do upojenia niewolnicy. Czarny lulek znany był w świecie skandynawskim jako środek halucynogenny.

    Kobieta kilka dni pije, jest ciągle gwałcona.

    Poza kilkoma promilami we krwi i zmęczeniem coś takiego musi oddziaływać na psychikę. Nic dziwnego, że była bez świadomości.

    Masz rację, dokładnie tak jak ja, twierdząc, że do uzyskania braku świadomości u niej, wykorzystano narkotyki. Pamiętaj o tym, że prawdziwym "mistrzem ceremonii" był "Anioł Śmierci", czyli czarownica lub szamanka, która nie stroniły przecież od środków odurzających.

    Tak więc, nie mamy na razie żadnego dowodu na ćpanie berserkerów.

    Otóż uważam zgoła przeciwnie. ;)

    vapnatak


  3. Kurcze, Historycy, Histmag i teraz tutaj...

    A to coś zdrożnego?

    ?Kiedy szał przemienienia przeszedł, doznał on zmęczenia po walce, w której sam przewodził, i był do tego stopnia wyczerpany, że położył się do łoża.?

    I to, że był zmęczony ma świadczyć o jego naćpaniu?

    Owszem.

    Weź parę kilo na plecy i przebiegnij kilka kilometrów najszybciej jak potrafisz, pewnie wysiłek będzie porównywalny z udziałem w bitwie.

    Zapominasz o tym, że ci ludzie byli przystosowani do dźwigania paru kilogramów, biegania z tym kilka kilometrów i jeszcze wykonywania ekwilibrystycznych ruchów podczas bitwy.

    Nie zmęczysz się? Nie będziesz chciał się położyć? Usiąść?

    Zmęczę, tym bardziej, że nie na co dzień i dzień w dzień macham saksem w jednej ręce i tarczą w drugiej. Inaczej było np. z berserkami.

    Dla Ciebie to pewnie pryszcz nawet się nie spocisz , pójdziesz z marszu na imprezę i będziesz tańczył całą noc, o zażywaniu trunków nie wspomnę.

    Jak powiadam, niestety nie byłby to dla mnie pryszcz. Ale dla berserków... czy w ogóle dla ludzi parających się wojaczką i to jeszcze dla tych, którzy chodzili narąbani i naćpani, podnieceni wola walki oraz rytuałem, który odprawiali przed nią, do tego myśl, że walczy się dla Odyna i dla Walhalli - tutaj mocno polemizowałbym w tej kwestii.

    ?wielu towarzyszów Ölwira spiło się do nieprzytomności??

    I Twój komentarz:

    ?jeśli takową libację odprawi się przed walką, a upojenie będzie nierozerwalna częścią tejże?

    To raczej nie odnieśli by żadnego zwycięstwa, trudno walczyć będąc spitym do nieprzytomności. To chyba jednak nie działało w ten sposób.

    Jestem zdziwiony Twoim komentarzem. Znasz, jak mniemam, przebieg wielu bitew ot choćby tych z wojny stuletniej? Takie bitwy przerywali by się najeść i napić a następnie dalej stanąć w szranki. Myślisz, że przy usposobieniu ówczesnych ludzi to był mały, kameralny i symboliczny bankiecik? ;) Nie wydaje mi się.

    A teraz berserkowie lub jak chcą inni bersekowie. To była specjalna kasta wojowników, którzy będąc na usługach boga Odyna przed walką wprowadzali się w specjalny stan (bersergangs), a to który umożliwiał im skuteczna walkę. Jaką? A no przede wszystkim bez uszczerbku na zdrowiu, choć o to i tak było trudno; raczej bez zwracania uwagi na owe skutki. A co przede wszystkim długo trwała walka, do momentu kiedy wojska przeciwnika nie padną trupem, tudzież pouciekają na wszystkie możliwe strony (jeśli rzecz jasna im na to pozwolą).

    Uważam, że owa kasta wojowników przed potyczką przygotowywała się do tego odprawiając specjalistyczne rytuały, które w oparciu o religię, której byli wyznawcami, dodatkowo potęgowane było to rytualnym spożywaniem alkoholu ale też i środków odurzających.

    ?Ó?reri oznaczał naczynie, z którego pito miód. Zdaniem R. Simka Ó?reri pierwotnie oznaczał sam miód, który oznaczał w dosłownym tłumaczeniu ?ten, który wywołuję ekstazę?.

    A zatem do upojenia halucynogennego?

    Jakiego upojenia? Gdy napijesz się trochę, tak by poczuć bardzo lekki szumek w głowie to czujesz się znacznie przyjemniej, ekstaza to nie halucynacje.

    Widzisz, to zależy od możliwości i predyspozycji chyba, prawda? :lol: Wierzę, że berserkowie, którzy pili bardzo często i w dużych ilościach, prędzej czy później byli uodpornieni, zahartowani w piciu. A zatem zwykłe picie nie odnosiło pożądanego efektu. Ale jeśli odprawi się specjalny rytuał, ku czci Odyna z użyciem środków halucynogennych (bardzo prawdopodobne, że dołożonych do alkoholu - Óðreri), to będzie to skutkowało efektem, który był nierozerwalna częścią ich "misji". A zatem berserkowie, którzy z natury pili dużo, pili też specjalne środki, które dodatkowo ich pobudzały.

    I jeszcze jedna uwaga. Z tego co wywnioskowałem, twierdzisz, że po alkoholu nie można mieć halucynacji. Pyta nie dlaczego tak uważasz? Czy aby dlatego, że nie ma takiego alkoholu, cz może też, że to jest sprzeczne z upojeniem, a w zasadzie ze skutkami owego upojenia? Uważam, że się mylisz i mam na to od razu dowód w postaci bardzo znanego trunku ( w Polsce będącego tylko jego pochodną w najgorszym tego słowa znaczeniu), a mianowicie Absynt. Wszak w wojnach napoleońskich był to podstawowy alkohol, który spożywali żołnierze. Byli pijani w sztok oraz "nafurani". Mieli z tego tytułu "haluny" i na domiar złego (w brew pozorom) byli niezwykle skuteczni w polu. :lol:

    ?[Kweldulf] zaś skierował się do lyptingu, tylnego wzniesienia statku, i ? opowiadają ludzie ? wtedy się przemienił, i wielu jego towarzyszów, którzy się także przemienili;?

    Szamani często wprowadzali się w trans za pomocą środków mało farmakologicznych, wystarczył taniec, muzyka. Czy tego nie mógł dokonać Kweldulf z towarzyszami? Podekscytowany bliską walką poszedł na rufę, zagapił się w morze (falowanie), zabębnił w tarczę (miarowy rytm), zamruczał jakąś pieśń i mu odwaliło, odpłyną bez ćpania. Po walce był zmęczony i się położył.

    I to ma być "fachowa" odpowiedź, czy też krytyka powyższych wypowiedzi? Wybacz, ale nie jest to żadne zdanie. :D

    Nawiasem mówiąc adrenalina też ma działanie pobudzające a mamy ją w sobie, jeśli ktoś jest w stanie wywołać przypływ adrenaliny to będzie miał takie same objawy jak te opisane. Pobudzenie a potem zmeczenie.

    Ooo, tutaj się zgodzę. Więcej, adrenalinę włączę w objawy jakie m.in. występowały u berserków, dodatkowo pobudzonych tajemniczymi, w brew pozorom, środami przed sama walką.

    Na marginesie mówiąc. Pojechałem kiedyś na tygodniowy wypad w Bieszczady. Było nas bardzo dużo ludzi. Każdy z nas świetnie się bawił, kilku nawet aż za bardzo. Tych kilku przez ostatnie trzy dni pobytu w Bieszczadach było na "spidzie". Przez całe te trzy dni buzia im się nie zamykała, byli non stop pobudzeni, nie spali, nie jedli, robili wszystko gwałtownie. Kiedy wracaliśmy PKS-em dwóch z nich zasnęło kamiennym snem, i to w momencie. Musieliśmy ich dźwigać do domu, bo nie byli nawet w stanie zrobić kroku. Do pełni sił, tj. do pełnego obudzenia ich ze snu minęło kolejny trzy dni. :) Jestem przekonany, że coś takiego przeżywali berserkowie. Właśnie coś takiego spotkało Kweldulfa, który po bitwie był zmuszony iść spać.

    Czy miałeś okazję widzieć kogokolwiek w takim stanie?

    vapnatak


  4. Podobno "napój" z lulka czarnego podawano niewolnicom zabijanym w obrzędach pogrzebowych u Rusów.

    Zgadza się. Pisał o tym L. Słupecki.

    Zwróćcie uwagę, że bohater poniższego cytatu ma podobne objawy ;)

    („Saga o Egilu” )

    [Kweldulf] zaś skierował się do lyptingu, tylnego wzniesienia statku, i – opowiadają ludzie – wtedy się przemienił, i wielu jego towarzyszów, którzy się także przemienili; pozabijali wszystkich wojów, którzy im na drodze stanęli (...) póki owa przemiana trwa, są tak mocni, że nikt i nic nie jest w stanie im się przeciwstawić, lecz skoro minie, wówczas są zupełnie wyczerpani i bez sił. Tak też było teraz z Kweldulfem. Kiedy szał przemienienia przeszedł, doznał on uczucia zmęczenia po walce, w której sam przewodził, i był do tego stopnia wyczerpany, że położył się do łoża.

    Toż to jest ten sam cytat z 27 rozdziału "Sagi o Egilu", który podałem wczoraj (post nr 7).

    W nawiązaniu do Rusów. W jedynym opisie pogrzebu ruskiego pióra Ibn Fadlana jedną z głównych postaci w całym rytuale odgrywa niewolnica, która przez cały czas od momentu śmierci pana do jego spalenia jest non stop poddawana dziwnym inicjacjom. W pierw jej status społeczny urasta do rangi żony zmarłego. Kobieta cały czas jest przygotowywana do togo, że w odpowiednim momencie całego rytuału, zginie a jej zwłoki zostaną spalone na tym samym stosie co zmarłego. Przez tydzień jest myta, ubierana w najbardziej luksusowe stroje i upiększana biżuterią. Jada bardzo dobrze i dużo pije alkoholu, jest co rusz gwałcona przez mężczyzn. W dzień pogrzebu jest upijana do granic możliwości. W całej ceremonii kluczową rolę odgrywa tzw. "Anioł Śmierci", którym jest czarownica lub wieszczka - mistrz ceremonii. W wierzeniach staroskandynawskich od dawna wiadome jest, że takie kobiety, aby wejść w trans, narkotyzowały się. Dużo więc przemawia za tym, że i owa niewolnica - żona zmarłego - również zostaje naćpana środkami odurzającymi, które w połączeniu z alkoholem, potęgują trans. Ta kobieta była praktycznie bez świadomości, kiedy dwóch mężczyzn skrępowało jej ramiona do tyłu, trzeci dusił ją sznurem, a "Anioł Śmierci" wbijał miecz lub sztylet w pierś.

    Musimy brać pod uwagę jedna rzecz, że sen jest "półśmiercią". Wypity alkohol lub użyte narkotyki lub inne środki halucynogenne powodowały sen, a więc "półśmierć". "Półśmierć" była bardzo ważnym elementem w rytuale pogrzebowym. Za jego sposobem próbowano się skontaktować ze zmarłym. Bardzo dobrze to widać w momencie kiedy niesione mary przez wojów a na nich zmarły zostają podrzucane kilkakrotnie do góry. Tym działaniem żałobnicy chcieli się upewnić, czy aby na pewno zmarły nie żyje. Taki sam rytuał odprawiono przed sama śmiercią niewolnicy - żony; podrzucano ją kilkakrotnie by upewnić się czy żyje (choć tak de facto zadano jej śmiertelny w skutkach cios w chwilę później). Ona była w "półśmierci", czyli odurzona alkoholem i narkotykami; czarny lulek?

    vapnatak


  5. To może ja.

    W czasie budowy piramidy Chufu, budowniczowie protestowali, że nie mają zapewnionego ubrania, cebuli oraz tuszu do oczu. :)

    Aby wyprostować ciało faraona Ramzesa II Wielkiego do mumifikacji, balsamiści złamali jego kręgosłup. Pod koniec życia sędziwy władca miał bowiem garb na plecach. Aby zachować w możliwie podobnym kształcie nos Ramzesa, który nota bene był duży z garbem, balsamiści włożyli do przegrody tampony, piasek i pieprz oraz u wylotu małą kość zwierzęcą. :)

    Kiedy wierni chcieli złożyć ofiarę bogini Bastet w postaci kota, przybywali do świątyni, gdzie czekały na nich klatki z żywymi kotami. Odpowiedni kapłani wyciągali wskazanego kota przez klienta, po czym na jego oczach uśmiercał zwierzątko i mumifikował. Podobnie robiono w przypadku ptactwa, małp, krokodyli i innych świętych zwierząt.

    Kiedy zdychał kot w rodzinie, głowa rodziny na znak żałoby goliła jedną brew lub wszystkie brwi, tudzież całe ciało.

    Kiedy odkopano tę rzeźbę: http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://...003&bih=621 robotnicy krzyknęli chórem, że to ich wójt! Rzeźba bowiem miała idealne rysy twarzy jak ich miejscowy urzędnik. ;) Stąd też rzeźbę to określa się mianem "Wójta".

    Jak mi coś jeszcze wpadnie do głowy, to z przyjemnością napiszę. :)

    Przypomniałem sobie jeszcze o innych ciekawostkach. :)

    Do momentu pojawienia się korpusów naukowych Napoleona oraz wykształcenia się archeologii egipskiej w ciągu XIX w., ludzkość była święcie przekonana, że twarz Sfinksa na Płaskowyżu Gizah przedstawia zgodnie z ustaleniami Herodota z Halikarnasu, nierządnicę Rahopis! :D

    Jeszcze na początku XIX w. sprzedawano masowo mumie. W XVI i XVII w. twierdzono, że sproszkowana mumia to wyśmienity lek i afrodyzjak zarazem. W tym samym czasie proszek z mumii używany był przez artystów jako brązowy barwnik o nazwie Caput Mortuum (martwa głowa). Miejscowa ludność używała mumii jako opału. Jakaś amerykańska firma produkująca papier skupowała fragmenty zmumifikowanych szczątków. Zaczęła produkcję papieru, który w rezultacie miał kolor brązowy i był bezużyteczny. Firma upadła. :)

    vapnatak


  6. W swoim wczesniejszym poście mówiłem o kulturze wielbarskiej jako "reprezentantce" epoki żelaza i okresu wpływów rzymskich. Warto też wspomnieć o okresie lateńskim, kiedy jak Europa długa i szeroka, prym wiedli Celtowie. Nie wiem, czy traktować to jako formę pochówku w dosłownym tego słowa znaczeniu? Mianowicie mam na uwadzę specyficzne upodobania Celtów do zbierania głów, najczęściej swych wrogów, i deponowania ich do specjalnie do tego stawianych świątyń lub po prostu w swych domostwach. Wszystko to związane było z kultem głowy, a do najważniejszych ośrodków jego praktyk były świątynie w Roquepertus oraz Entremont w południowej Francji.

    vapnatak

    Edit: oj, widzę, że nie trafiłem chronologią, ponieważ cały dział obejmuje czasy do 3500 BC! ;)


  7. Stawiam na podbój Germanii przez Druzusa i Tyberiusza.

    Jednak ten drugi już za swoich rządów poddał się testamentowi Oktawiana Augusta i nie wychylał zbytnio nosa zza Renu i Dunaju. ;)

    Las teutoburski to historia późniejsza o kilka lat, więc się bezpośrednio do tego nie wlącza.

    Noo, zważywszy na fakt, że była to jedna z największych klęsk i starat Imperium Romanum! :)

    vapnatak


  8. A ja mam zgoła odmienne zdanie, secesjonisto. Jednoczesnie rozumiem, że potrzebujesz twardego dowodu na ćpanie twardych narkotyków przez berserkir.

    Zwłaszcza pierwszy fragment 27 rozdziału "Sagi o Egilu", mówi wprost, że berserk Kweldulf w bitwie odzanaczający się dużym pobudzeniem, po batalii, opada z sił do tego stopnia, że musi znaleźć się w łożu. Jest to chyba klasyczny stan po zażyciu narkotyków lub środków odużających, zważywszy na fakt, że fragmen ani słowem nie wpsomina aby tenże Kweldulf spożywał alkohol by doprowadzić się do berserksgangur.

    Drugi fragment powiada, że pit na umór, co było często spotykane w środowisku ludów północy. Trzeci fragment wyjaśnia nam jak i co pito, gdyż używano do tego specjalnego miodu mającego własniwości odużające, czyli spożywano "tego, który wywołuję ekstazę". Czy według Ciebie alkohol wywołuję ekstazę u większości spożywających go? Według mnie nie bardzo, chyba, że doda się do niego jeszcze jeden składnik lub składniki. ;)

    W historiografii antycznej i wczesnośredniowiecznej zachowało się sporo informacji o "podrasowywanych" wojownikach środkami halucynogennymi - nie tylko alkoholem. Przedstawię mój ulubiony pochodzący z "Germanii" Tacyta:

    Rozdz. 43:

    Ceterum Harii super vires, quibus enumeratos paulo ante populos antecedunt, truces insitae feritati arte ac tempore lenocinantur: nigra scuta, tincta corpora; atras ad proelia noctes legunt ipsaque formidine atque umbra feralis exercitus terrorem inferunt, nullo hostium sustinente novum ac velut infernum adspectum; nam primi in omnibus proeliis oculi vincuntur.

    "Dalej Hariowie, straszniejsi niż to wynika z ich sił, którymi przewizyszają wymienione wyżej ludy; dają oni upust wrodzonej dzikości, wspomagając ją pewnymi zabiegami i dogodnym czasem. Czernią tarcze, malują ciała, do bitwy wybierają ciemne noce i samym widokiem tak żłowróżbnego wojska sieją postrach wśród wrogów, z którymi żaden nie wytrzymuje nieznanego i zgoła piekielnego widoku. We wszystkich bowiem bitwach pierwsze ulegają oczy."

    Hariowie uważani są za jeden z pierwszych oddziałów lub też grupę ludzi zajmujących się tylko i wyłącznie wojną, dając przy tym upust jakimś specjalnym rytuałom religijnym związanym bezpośrednio z wojaczką.

    vapnatak


  9. A to ciekawe... nie chcąc rozwijać nadmiernie wątku, który jak pamiętam na historycy.org przyjął monstrualne rozmiary, zapytam jednakoż: możesz wskazać Vapnataku na jakich tekstach źródłowych opierasz to twierdzenie?

    Ciekaw jestem co o tym piszą w "Egils saga ok Ásmundar" i "Hardar saga", traktujące m.in. właśnie o rytuałach.

    Saga o Egilu, rozdz. 27:

    „Opowiadają, że z tymi, którzy są zmieniaczami kształtu, albo dostraja berserkowego szału (berserksgangur), sprawa tak się ma, że póki owa przemiana trwa, są tak mocni, że nikt nie jest w stanie im się przeciwstawić, lecz skoro minie, wówczas są zupełnie wyczerpani i bez sił. Tak też było teraz z Kweldulfem. Kiedy szał przemienienia przeszedł, doznał on zmęczenia po walce, w której sam przewodził, i był do tego stopnia wyczerpany, że położył się do łoża.”

    Saga o Egilu, rozdz. 44:

    „Wznoszono puchary i pito na cześć bogów i na zdrowie żywych raz po razie, gęsto, a przy każdym toaście trzeba było wypróżnić róg z napojem do dna. Dlatego to, gdy się uczta zaczęła przeciągać do późnego wieczora, wielu towarzyszów Ölwira spiło się do nieprzytomności…”

    Powyższy fragment sagi odnośnie uczty może być zwykłym opisem libacji alkoholowej, które występowały w społeczności wikińskiej dosyć często. Natomiast inaczej będzie to wyglądało, jeśli takową libację odprawi się przed walką, a upojenie będzie nierozerwalna częścią tejże; następny fragment z innego źródła:

    Hávamál, [w:] Edda poetycka, w. 138 – 141:

    „I wypiłem wspaniały miód, nalany z Óðreri”

    Óðreri oznaczał naczynie, z którego pito miód. Zdaniem R. Simka Óðreri pierwotnie oznaczał sam miód, który oznaczał w dosłownym tłumaczeniu „ten, który wywołuję ekstazę”.

    A zatem do upojenia halucynogennego, formacje berserkir używały zarówno różnego rodzaju narkotyków oraz najprostszej używki jakim był alkohol i to w dużych ilościach. Być może też alkohol plus narkotyki.

    vapnatak


  10. Ja też czytałem... na historycy.org... ;)

    Tyle, że miało się to tyczyć słoni, a nie Galów, coś bardziej konkretnego w tej materii?

    Bo to ja na ten temat pisałem... :)

    Czy coś konkretniejszego? Jak dotąd nie zastanawiałem się nad tym problemem szerzej, tj. nie doszedłem do źródła tejże informacji; źródła w sensie źródła historycznego, tekstu mówiącego o tym wprost. Może to kiedyś zrealizuje? :)

    vapnatak


  11. Kiedyś spotkałem się z informacją, jakoby rzymscy legioniści, którzy przygotowywali się do starcia z barbarzyńskimi hordami, wypuszczali wprost na nie podpaloną świnię. ;)

    Efekt musiał być piorunujący, zwłaszcza w nocy i to dla Galów, którzy przecież czcili świnie i dziki. Kwik takowej podpalonej świni musiał stawiać na nogi nawet najtwardszego z wojowników. Do tego "święte" zwierze, które zostało upodlone przez rzymskich najeźdźców. Dokonała broń psychologiczna, która niekiedy powodowała rozluźnienie szeregów barbarzyńskich, co w rezultacie ułatwiało tylko działanie legionom.

    vapnatak


  12. Po osiągnięciu pełnoletności rzymski patrycjusz był przydzielany jako legat do naczelnego wodza armii, gdzie brał udział w bitwach i wojnach oraz uczył się strategii.

    Nie wszyscy znani młodziaszkowie brali udział w tego typu edukacji. Kaligula i Nero opuścili je nie kłopocząc się przy tym zbytnio. ;)

    vapnatak


  13. Na ten temat warto zapoznać się z tekstami H. Szelest, H. Cichockiej, E. Wipszyckiej.

    Natomiast co do tego, czy jest to dzieło kontrowersyjne; jak tutaj słusznie ktoś zauważył, podobne jest ono nieco do dzieła Swetoniusza. A zatem kontrowersje będzie budzić styl w jakim dzieło to zostało spisane. Wymienieni wyżej prawdopodobni autorzy SHA w anglosaskiej literaturze określani są mianem "jednego pisarza" - scriptor. Jak u autora „Żywotów cezarów”, podstawową informacją jaka znajdywać się będzie w dziele jest plotka. Owa plotka krąży praktycznie przy okazji omawiania prawie każdego wydarzenia dotyczącego cesarza. Treść scriptora zależna jest od jego punktu widzenia, czy też jego sympatii jaką darzył opisywaną osobę lub jaki miał pogląd na opisywane wydarzenie. Często dochodziło do paradoksalnych sytuacji, gdzie z premedytacją cesarz był oczerniany, ponieważ autor informacji o nim tak sobie to wszystko z góry obmyślał. Sztandarowym przykładem jest tutaj osoba cesarza Galiena, który w mojej opinii został najzwyczajniej źle oceniony i tym sposobem skrzywdzony. Autorów/autora SHA w głównej mierze interesowały pikantne i kontrowersyjne wydarzenia, często albo specjalnie podrasowane i wybujałe oraz przedstawiające wydarzenie lub osobę tylko z jednej płaszczyzny, co w końcowym rezultacie daje przypuszczenie o niekiedy słabej wiarygodności owego źródła.

    Oczywiście kwestie związane z np. polityką zagraniczną prowadzoną przez Cesarstwo i tutaj wojny, dyplomacja czy handel ot choćby, winny odnaleźć się raczej w kwestiach wiarygodnych. Więcej, jest to dla nas cenne źródło informacji, niekiedy utwierdzający nas po raz pierwszy o zaistniałych tego typu sytuacjach, innym razem, potwierdzające naszą wiedzę po zestawieniu ze sobą innych źródeł.

    SHA jest też dla nas o tyle cennym źródłem, że dzięki jego informacjom w nim zawartych, często zmyślonych, możemy sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie nastroje panowały wokół domów cesarskich.

    vapnatak


  14. Attyla - jego imię znają wszyscy - jako synonim bezmyślnego barbarzyństwa.

    Eeeej, nie zgadzam się z tym stwierdzeniem! Jego imię oznacza "Ojczulek", a inni,tj.chrześcijanie określali go mianem (zresztą jak sam podałeś w temacie), Biczem Bożym - Fagellum Dei. Ale czy jego imię wiązało się z synonimem "bezmyślnym barbarzyńcą"? Nic bardziej mylnego! Wystarczy zapoznać się z całą listą pism uczonych i bajecznych pochodzących ze świata germańskiego, począwszy od Skandynawii, poprzez Brytanię i Niemcy właściwe. Attyla występuje tam jako jeden z najważniejszych władców, wojowników i bohaterów. Imię "Attyla" staje się niekiedy synonimem ludu, którym władał.

    Ale dla większości z nas Hun Attyla jako człowiek, a także jego świat i znaczenie pozostają nieznane.

    A ja bym był ostrożny z takim twierdzeniem. :)

    To właśnie Attyla stworzył potęgę barbarzyńców, stworzył imperium, które mogło mierzyć się z Rzymem, sięgając od Renu po Morze Czarne, od Bałtyku po Bałkany.

    Z tym Bałtykiem, to chyba jednak przesada. Tylko jedna relacja, mianowicie Priskosa, powiada, ze Hunowe sięgali gdzieś nad Bałtyk. Może to być info mające na celu podkoloryzowanie i tak śmiałych dokonań "państwowotówrczych" Hunów w V w. Może to też być informacja, które daje nam do myślenia, że Hunowie, którzy po podboju ziem Hermanaryka (a te jak wiadomo sięgały pono aż do Bałtyku właśnie) zagarnęli je aż tam, tj. ich wpływy sięgały po nasze Pomorze. Aż z tamtych rejonów ściągali daninę, przypuśćmy bursztyn. Zmienił się tylko "właściciel", a reszta została jak dawniej. Badania archeologiczne z terenów Polski mówią o pięciu stanowiskach, które można wiązać w jakimś tam stopniu z Hunami i ich ewentualnym pobycie na "naszych terenach". Są to: Żerniki Wielkie, Przemęczany, Jędrzychowice, Jakuszowice i Świlcza. Wszystkie stanowiska lokalizowane są raczej w pasie południowej części Polski, a zatem póki co tam można lokalizować materialny pobyt Hunów najdalej na północ.

    Z Attylą czy bez Imperium było skazane na zagładę prędzej czy później. Hunowie byli jedynie czynnikiem, który proces ten zaktywizował i przyspieszył.

    Ammianus Marcellinus pisał wprost w XXXI księdze swych Dziejów, że obwinia Hunów o wszelkie zło jakie nawiedziło Rzym w chwili ich pojawianie się na arenie dziejowej w drugiej poł. IV w. Za jego śladem niejako szli inni "korespondenci" poczynań Hunów w ciągu IV i V w. Wiele się nie mylili, ponieważ wraz z pojawieniem się tych Azjatów, wszystko runęło jak kostki domina.

    vapnatak


  15. Kara dla Konstantynopola za głupotę, chciwość, bezwzględność i wiarołomstwo jego urzędników (sprawa potraktowania Gotów po przekroczeniu przez nich Dunaju).

    Czy kara? Z pewnością. Ale czy tak surowo musimy traktować Konstantynopol? Ja myślę, że Walensowi wcale nie zależało na tym, by nowo przybyłą ludność, którą nota bene chciał wykorzystać w swoim czasie, by ją gnębiono. To jest wina tylko i wyłącznie dwu urzędników rzymskich, którzy mieli się opiekować Mezją i ludnością barbarzyńską zgrupowaną na tym terenie. Myślę, że za swój czyn zostali przykładnie ukarani, zważywszy tym bardziej na to, że sprowokowali wojnę w wyniku której zginął sam cesarz!

    vapnatak


  16. Zdecydowanie Egipt! Egipt karmił Rzym, był jego spichlerzem. Nie na darmo Oktawian pierwsze co zrobił, to inkorporował to państwo do rozrastającego się Imperium Rzymskiego.

    Wydaje mi się, że i Afryka prokonsularna równie był ważną prowincją rzymską. Przede wszystkim wzbogacała domy rzymskie w niewolnych a areny w dzikie zwierzęta. Podobnie z prowincjami za Dunajem i za Renem, gdzie szczególną popularnością, prócz rzecz jasna dóbr naturalnych, cieszyli się niewolnicy. Sam Kaligula posiadał własny prywatny oddział przyboczny rekrutowany z Germanów znad Renu.

    vapnatak

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.