Skocz do zawartości

GP_mars

Użytkownicy
  • Zawartość

    185
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez GP_mars

  1. Sherman VC Firefly

    Sherman Firefly był konstrukcją co najmniej kontrowersyjną. Jest wychwalany powszechnie, jako jedyny aliancki czołg zdolny walczyć jak równy z równym z Panterą. Jeśli brać suche statystyki - w przypadku Shermana Firefly - dotyczący jego armaty (lekko przerobionego działa ppanc 17 pdr - najlepszej chyba konstrukcji w swojej klasie dział p-panc) - faktycznie można wyciągać wniosek, że osiągnięto czołg niemal doskonały. Nie można bardziej się mylić. Smutne jest, że nawet profesjonaliści w Polsce potrafią patrzeć tylko przez pryzmat tabelek cech bojowych. Prawda była taka, że Firefly był improwizacją. I jako taka miał ogromną liczbę wad. 1. Do dział p-panc nie produkuje się pocisków odłamokowo burzących. Pośpieszne wdrażanie armaty 17pdr do czołgów spowodowało, że na czas nie opracowano amunicji HE. Z tego co pamiętam - to pojawiła się grubo po Normandii nawet po Arnhem. Wcześniej Firefly nie mógł zwalczać siły żywej. 2. Shermany Firefly powstawały z przeróbki czołgów w wersji z armatami 75 mm. Amerykanie do swoich 76mm Shermanów zrobili nową większą wieże. Sherman Firefly mimo mocniejszej i większej armaty - miał małą wieżę - było w nim cholernie ciasno. 3. Amunicja do armaty Shermana Firefly była zdecydowanie dłuższa niż do starej 75. Trudniej się nią operowało i ładowało. Do tego zajmowała więcej miejsca - z tym sobie poradzono - zlikwidowano kadłubowe stanowisko strzelca / radiooperatora - robiąc dodatkowy magazyn. Przez to zmniejszono zdolność do samoobrony przed piechotą. Do tego obowiązki radiooperatora przejął ładowniczy - który i tak musiał bawić się ciężką i nieporęczną amunicją. 5. Armata miała kopa. Także dzięki znacznemu ładunkowi miotającemu. Wyrzucała przez to ogromną ilość dymu - z jednej strony ujawniając stanowisko wozu - z drugiej utrudniając widoczność załogi. 6. Sherman Firefly był wyraźnie odmienny od standardowego - jako większe zagrożenie dla Niemieckich czołgów - stawał się też ich pierwszym celem. Ogółem był to wóz mocno przejściowy. Osobiście uważam amerykańskie Shermany z armatami 76mm za lepsze od problematycznego Firefly. Zdawali sobie z tego sprawę nawet Anglicy. Praktycznie wokół armaty 17pdr (tym razem już mocno przerobionej) konstruowano dwa wozy które Firefly miały zastąpić. Przejściowy A34 Comet - który okazał się pierwszym w tej wojnie dobrym, uniwersalnym brytyjskim czołgiem (wszedł jednak do służby dopiero w 1945 r. w jednej 11 DPanc). Docelową konstrukcją z armatą bazującą na 17pdr miał być A41 Centurion, który wszedł do służby już po wojnie i ... stał się legendą zdobywając sobie sławę jednej z najbardziej udanych konstrukcji w historii. Długa droga do perfekcji. EDIT: Fakt FSO zapomniałem - z wieży wywalono stabilizator. Ocena przydatności amerykańskich stabilizatorów jest problematyczna - widziałem różne opinie od przydatna - do zupełnie nieprzydatne. Trudno mi oceniać - pozostaje uznać, że prawda jet gdzieś pośrodku czyli stabilizatory miały ograniczoną przydatność.
  2. Czy Warszawę w 39 można było traktować jako twierdzę?

    Tylko czy Warszawa była celem cywilnym czy wojskowym? Nie pamiętam dokładnie ale w Warszawie Niemcy wzięli grubo ponad 100 tys. jeńców. Był to największy węzeł komunikacyjny kraju. Wystarczy zobaczyć ile i gdzie w całym kraju były mosty kolejowe na Wiśle, żeby sobie zdawać sprawę, że większość transportów musiała iść przez Warszawę. Jak z kolei czyta się o obronie miasta - to są informacje o bateriach artylerii stojącej w parkach, skwerach o barykadach na ulicach itp. Jak ktoś się rozpaczliwie przygotowuje do walki w wielkim mieście to nie powinien się dziwić, że jest bombardowany i ostrzeliwany - a giną cywile. IMHO Niemcy w wyjątkowych przypadkach używali specjalnie swojego lotnictwa i artylerii do ataku na cele cywilne i to głównie po zakończeniu bitwy nad Bzurą. Większość zniszczeń i zabitych, szczególnie w pierwszym okresie - to skutek niedokładności i pomyłek. Trudno oczekiwać od Niemców w 39 r. większej dokładności od Amerykanów podczas nalotów na Irak czy Serbię.
  3. Wojna grecko-włoska 1940-1941

    Rawski niestety uwzględnia w swoich wyliczeniach także oddziały greckie, które nie zakończyły mobilizacji, albo nawet wcale ich nie było w regionie - można to wyliczenie przyjąć z grubsza za stan w 7 dniu wojny. Podaje w szczegółach: bataliony piechoty: 42 grec.; 54 włosk.; szwadrony kawalerii: 41 grec. 12 włos.; bataliony czołgów: 0 grec. 4 włos.; rkm.: 1546 grec 1592 włos; ckm: 520 grec. 510 włos; granatniki: 0 grec. 684 włos. moździerze: 52 grec. i 174 włos. działa piechoty: 26 grec. 40 włos; działa i haubice poniżej 100 mm: 60 grec. 168 włos; działa i haubice większych kalibrów: 40 grec. i 108 włos; armaty p-lot: 0 grec i 56 włos.; armaty p-panc: 0 grec i 48 włos; czołgi (dobra "czołgi"): 0 grec. 184 włos. Oczywiście stany są etatowe. Z książki o włoskiej broni pancernej wyczytałem, że 131 DPanc zostawiła w składach i na drogach 1/3 sowich "czołgów" zanim weszły do walki. Braki po obu stronach w stosunku do etatowych mogły być znaczne. Zgadza się to ten moment. Poniosło mnie porównanie sił włoskiej DP z polską DP i pisałem w tym kontekście. Oczywiście w górach wartość pojazdów mechanicznych była niewielka. Wrzucę co wysmażyłem dalej: O godzinie 3 w nocy 28 października 1940 r. Ambasador włoski w Atenach Emmanuele Grazzi przekazał ultimatum Mussoliniego gen. Metaxasowi. Nota włoska określała, że Włochy w celu zagwarantowania neutralności Grecji oraz włoskiego bezpieczeństwa domagają się zgody na zajęcie części ważnie strategicznych punktów (bez sprecyzowania nawet jakich) na terytorium Grecji. Miało to niby nastąpić na czas wojny Włoch z Wielką Brytanią. Nota zawierała też oskarżenia Grecji o działalność antywłoską. Grazzi wsparł notę informacją, że w przypadku nieprzyjęcia tych warunków Włochy rozpoczną działania zbrojne mające na celu ich wymuszenie i w tym celu o godz. 6:00 tego samego dnia. Generał Metaxas stwierdził krótko „to oznacza wojnę”. Wojna Grecko – Włoska – Faza pierwsza. Działania na lądzie. Tak jak pisałem uprzednio włoskie siły na granicy były rozciągnięte kordonowo na całej jej długości. Granica Albańsko – Grecka w linii prostej miała jakieś 150 km długości. Włosi planowali na 2/3 z jej długości – licząc od strony wybrzeża. Użycie 4 dywizji w natarciu na 100 km froncie (25 km na dywizję to mało nawet w obronie, sytuację niewiele polepszała obecność mniejszych jednostek – pułków kawalerii, oddziałów granicznych, czarnych koszul – bo włoskie dywizje były słabe liczebnie) nawet w tak trudnym terenie – kanalizującym działania, nie zapewniał dużej koncentracji sił. Pierwsze oddziały włoskie przekroczyły granicę 28 października 1940 r. ok. godziny 5:30. Plan dowodzącego siłami w Albanii włoskiego gen. Prasca przewidywał podział aktywnych sił na trzy zgrupowania: 1. 51 DP Siena wraz z grupą kawalerii działała na samym wybrzeżu kierując się na miejscowości Perweza i Arta. Jej przeciwnikiem były oddziały straży granicznej i jednostki wydzielone z greckiej 8 DP, które wobec oddalenia od sił głównych (chroniących kierunek na Janinę) zorganizowano w oddział wydzielony Thesprotia. W pierwszej kolejności jednostki włoskie blokowała grecka linia obronna zorganizowana na rzece Kaiamas (raczej rzeczce – większość rzek w Epirze, ze zdjęć to takie większe potoki nie osiągające nawet wielkości Dunajca, swoją drogą będą kłopoty z nazwami geograficznymi w dalszym tekście Rawski w artykule stosuje nazwy spolszczone – np. na google maps są nazwy zangielszczone). 2. Siły główne 23 DP Ferrara wraz z 131 DPanc Centauro uderzyć miały w kierunku na Janinę. Ich przeciwnikiem były siły główne greckiej 8 DP wzmocnione 3 BPRez. Greckie jednostki obsadziły front w górnym biegu rzeki Kalamas oraz na masywie gór Smolikas. 3. Najgłębiej w stronę lądu w 25 korpusie włoskim nacierać miała 3DG Julia, osłaniając jednocześnie siły główne od wschodu. Jej przeciwnikiem były oddziały graniczne wzmocnione oddziałami z 8DP – zorganizowane w oddział Pindos. Greckie oddziały zorganizowały obronę na podejściach do północnego masywu gór Pindos. Generalnie – jeśli Włosi byli rozproszeni - to Grecy bardziej jedna DP, jedna BP i oddziały graniczne o nieznanej sille (zapewne jednak niezbyt liczne) rozciągnięto na tych samych 100 km. Na pozostałym odcinku granicy Albańsko – Greckiej włoskie dywizje 43 Parma i 29 DP Piemonte pozorować miały aktywność wypadami na terytorium Grecji. Przeciw nim stały niewiele słabsze siły 9 DP i 4BPRez. Grecy skoncentrowali tu większe siły, gdyż Macedonia była strategicznie ważniejsza niż Epir, szczególnie, że była dobrym miejscem do koncentracji mobilizowanych rezerw. W okresie do pierwszych dni października (1 tydzień wojny). Na wybrzeżu oddziały 51 DP Siena zrolowały grecką osłonę granicy, po czym przełamały główną pozycję na rzece Kaimas. Siły greckie były zbyt słabe (Rawski ocenia je na ekwiwalent 3 batalionów i 2 baterii dział) aby powstrzymać marsz Włochów. Nie stanowiło to jednak wielkiego zagrożenia. Wybrzeże przecinały kolejne rzeczki mogące stanowić dla greków kolejne pozycje oporu aż do naciągnięcia posiłków. Włosi wtargnęli w tym regionie na głębokość do ok.40 km. W centrum 23 DP Ferrara i 131 DPanc posunęły się w stronę pozycji głównej greckiej 8DP i 3BPRez – po jej rozpoznaniu rozpoczęto zdecydowany atak na jej pozycje. Atak był bezskuteczny. Grecy utracili tylko pozycje osłonowe, tracą pograniczne 15 km terenu. W głębi lądu znaczne powodzenie osiągnęła DG Julia działała ona częściowo przeciwko pozycji głównej 8DP, większością sił przeciw od Pindos, który z nieznanych mi przyczyn rozpoczął odwrót. Powstała znaczna luka na styku między oddziałami 8DP i 9DP (w kierunku tych oddziałów wycofywała się grupa Pindos). Zagrożenie okazało się znaczne. Dywizja Julia wyszła na tyły sił głównych 8DP zdobywając miejscowość Wowousa (ok. 30-40 km od granicy). Jednak była zbyt słaba, żeby mogła dalej działać ofensywnie, mimo, że w pewnym okresie praktycznie nie miała przed sobą przeciwnika – marne 5 batalionów z tej dywizji nie wygra bitwy. IMHO zemściło się to co widać było od początku – BRAK po stronie włoskiej ODWODÓW. Powodzenie dywizji Julia wzmocnione tak ze dwoma nowymi dywizjami mogło zrolować cały front. Nie gwarantowało to wygrania wojny – jednak znacznie poprawiło by włoską sytuację i wpłynęło pozytywnie na morale. Co prawda z nieznanych przyczyn 1.11.1940 odwołano włoską inwazję Korfu i do portów Albańskich zaczęła przybywać 47 DP Bari przeznaczona do tych działań – jednak to za późno i za mało. Dla Greków dywizja Julia i cała sytuacja w masywie gór Pindos stanowiła poważne zagrożenie. W pierwszej kolejności użyto przeciw niej skromnego greckiego lotnictwa bombowego – atakując kolumny strzelców alpejskich i szlaki zaopatrzeniowe. Zaczęto także podciągać odwody. Niestety – żadne z koncentrowanych w Macedonii wielkich jednostek (10,11, 1 DP i 5BPRez) nie zakończyła mobilizacji i koncentracji. Szczególnie ciężka była sytuacja w zakresie środków transportu (w tym taborów), które należało dopiero zmobilizować. W tym czasie w okolicę Kalampaka (za pozycją główną 8DP) skierowano także z odwodu naczelnego dowództwa 1 Dywizję Kawalerii, oraz 2 Dywizję Piechoty (ateńską) które jednak także nie były w pełni gotowa do walki. Do transportu oddziałów używano wszelkich dostępnych pojazdów mechanicznych (nie było ich wiele). Grecy przeżywali kryzys mobilizacyjny pełną gębą. Tak rozpoczął się drugi tydzień wojny. Grecki plan przewidywał dalszą obronę w Epirze prowadzoną przez 8 DP i 3 BPRez wzmacniane stopniowo 2 DP. Całość sił miała zostać zorganizowana w 1 Korpus. Po podciągnięciu odwodów w zachodniej Macedonii do przeciwnatarcia przeciw Włochom na terytorium Grecji (stojącymi naprzeciw i obchodzącymi pozycję główną) miał przystąpić 2 Korpus– siłami 1 DP 5 BPRez i 1 DKaw. 9 DP z 2 Korpusu oraz 10,11 i 4 BPRez sformowane w 3 Korpus – uderzyć miały na odcinku od strony granicy z Jugosławią – na terytorium Albańskie. Siły te wyglądają na dość spore – razem 6 xDP 3x BP 1xDKaw – działąć miały jednak przeciw Włochom na całej długości granicy (czyli 6 dywizjom), a ponadto wskutek mobilizacji i braków w środkach transportowych – jednostki 1,2,10,11 DP 5 BPRez i 1DKaw nadciągały w częściach. Kontratak Grecki – 9DP, 4BP, napływających oddziałów z 10, 11 DP na terytorium Albanii spadł głównie na 43 DP Parma – spychając ją z przygranicznych pozycji – Grecy zdobyli ok. 10 km terenu po albańskiej stronie. Jednostki 2 Korpusu – napływające oddziały z 1 DP, 5BPrez i 1DKaw uderzyły na strasznie rozciągnięte oddziały3 DG Julia. Klęska nieprawdopodobnie rozciągniętych włoskich strzelców alpejskich przy znacznej przewadze przeciwnika była oczywista. Większości dywizji, mimo poważnych strat - udało się sprytnie wymknąć z praktycznie zamkniętego już kotła. Na pozycji głównej 8 DP trwała grecka zażarta obrona. Włosi wprowadzili swoje jednostki „pancerne” jednak nie uzyskali powodzenia. Z nieznanych mi przyczyn Włosi ustąpili też z części zajętego terenu na wybrzeżu. Najwyraźniej musiały tam trafić jakieś greckie wzmocnienia – nie są jednak w tekście podane. Po tych niespodziewanych klęskach Włosi w pośpiechu zaczęli podciągać odwody. Spod jugosłowiańskiej granicy z pomocą bitej 43 DP Parma nadciągała 19 DP Venezia oraz 53 DP Arezzo. Wyładowana w portach 47 DP Bari skierowana została dla wzmocnienia odcinka obsadzanego przez pobitą 3 DG Julia. Do Albanii skierowano kolejne dwie dywizje 48 DP Taro i 2 DG Tridentia. Grecy także podciągali kolejne jednostki m. in.: 3, 4 DP. Generalnie po dwóch tygodniach walk – sytuacja wróciła do stanu sprzed rozpoczęcia inwazji włoskiej. Grecy zdobyli trochę terenu przy granicy jugosłowiańskiej, Włochom pozostało trochę greckiego wybrzeża. Inicjatywa leżała jednak po stronie Greków.
  4. Dobra. Załóżmy, że NATO przegrywa ostatecznie i z kretesem w Afganistanie. Scenariusz w jakimś sensie prawdopodobny (trudno mi oceniać jak - bo nie wiem co NAPRAWDĘ tam się dzieję i jakie są NAPRAWDĘ plany krajów NATO ze światłym przywództwem USA na czele). Co dalej? Jeden z możliwych scenariuszy to zwycięzcy miejscowi i pozamiejscowi zwani powszechnie talibami - zajmują się destabilizacją Pakistanu. Rząd tego kraju już w tej chwili jest słaby. Więc przy takim rozwoju sytuacji możliwe jest, że radykalne siły islamskie zdobywają władzę także w tym kraju. Kraju dystponującym bronią jądrową. Nie oznacza to oczywiście jej użycia. Po pierwsze trzeba ją dostarczyć w miejsce detonacji - a Pakistan nie bardzo ma jak sięgnąć UE czy USA. To nie są nowoczesne ładunki - ich masa i wielkość będzie spora. Jedyne co mi przychodzi do głowy to wpakować w jakiś statek i zdetonować w jakimś porcie. Podejrzewam jednak, że przy takim rozwoju sytuacji - statki wypływające z Pakistanu byłyby ściśle monitorowane. Po drugie - panowanie Islamistów wcale nie oznacza chęci użycia broni jądrowej. Zdetonowanie jest fajne - ale straszenie nawet lepsze. I obserwowanie jak zachód marnotrawi środki, ogranicza wolność obywateli i podejmuje głupie działania anty islamskie. Po trzecie odwet. W końcu zdetonowanie nawet 1, 2, 3, 4 czy 5 słabych ładunków w 3 miastach USA Londynie i Antwerpii - to nic w porównaniu z możliwościami odwetu USA. Czy islamiści są przygotowani nie tylko na starcie w proch Pakistanu, Iranu, Libii i Afganistanu. Warto rozważyć czy nie doszłoby nawet do starcia Mekki i Medyny z powierzchni planety? Przecież amerykańskie jastrzębie są nieprzewidywalne. I taki scenariusz odwetu należy rozważać. Niemniej pomimo wszystko - taka sytuacja nie jest bezpieczna. Jakaś szansa na klęskę w Afganistanie, skutkującą przejęciu przez islamistów władzy w Pakistanie - i kompletny brak ich rozsądku skutkujący skutecznym użyciem tamtejszego arsenału jądrowego przeciw celom na zachodzie - JEST. Nie widzę powodu aby nie spać po nocach. Ale trzeba sobie sprawę z takich scenariuszy zdawać.
  5. Andreas Nie chce mi się szukać tekstu dotyczącego desantu w Tornio. Z tego co pamiętam nie tylko nie był on uzgodniony z Niemcami - ale nawet z większością fińskiej generalicji, co by nie zdradziła swoim przyjaciołom. To, że były tam walki, to, że Niemcy próbowali odbić miejscowość oraz to, że desant utrudnił Niemcom zaopatrywanie swoich sił i zmusił ich do wcześniejszego odwrotu z niektórych regionów - znajdziesz na angielskiej wiki http://en.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Tornio . Nie będę robił dalej offtopa. Chcesz mi (oraz wiki) udowodnić, że się mylę - przedstaw bardziej wiarygodne źródło informacji. Jednak w innym temacie.
  6. Wraz z rozpowszechnianiem broni masowej zagłady, szansa na jej użycie rośnie. Co nie musi oznaczać końca świata czy cywilizacji. Z drugiej strony zagrożenie IMHO jest dużo mniejsze niż za czasów zimnej wojny, gdzie faktycznie odpalenie ładunków przez którąkolwiek stronę oznaczało w najlepszym wypadku upadek cywilizacji. Ponieważ Floreka-xxx interesują wizję końca świata - mam dla niego nowe inspiracje: Oficjalny magazyn apokalipsy: http://www.endisnigh.co.uk/ein/Default.aspx Znalazłem to kiedyś przy okazji robienia sobie tła do filmu / komiksu Watchmen. The end is Nigh
  7. A gdzie napisałem, że było to intensywne i zaciekłe. Dość intensywne walki były tylko przez krótki okres podczas desantu w Tornio - zresztą to o nim głównie kiedyś czytałem. Cała reszta wojny jak sobie to był bardziej balet. Gdzie Finowie grali przedstawienie dla Sowietów. Niemcy zaś do czasu desantu także nie mieli zamiaru Finom robić wielkiej krzywdy. Jednak Finowie osiągnęli powodzenie - przyspieszyli nieco odwrót Niemców, wykazali dobrą wolę wobec Sowietów. Trudno tą operację, kampanię - nie uznać za skutecznie przeprowadzoną.
  8. Kiedy Finlandia przegrywając Wojnę Kontynuacyjną zdecydowała się podpisać rozejm z ZSRR - Sowieci postawili kilka warunków. Na terenie Finlandii, szczególnie w Laponii znajdowały się znaczne siły niemieckie. Jednym z warunków Sowieckich było pozbycie się Niemców z terenu Finlandii (warunek to warunek, bez tego Sowieci mogliby sami wkroczyć i zająć Finlandię). Szczegółów nie pamiętam - w jakiś sposób doszło do walk między Niemcami i Finami, na dość znaczną skalę - w ekstremalnie trudnych warunkach (szczególnie dla Finów - ponieważ warunki zmuszały ich do ograniczenia sił zbrojnych - najwyraźniej Sowieci chcieli wejść do Finlandii więc stawiali sprzeczne warunki). Z tego co pamiętam Finowie wysadzali nawet desanty morskie. Sam właśnie próbuje sobie to odświeżyć w pamięci. Na razie podstawowe info o tzw. Wojny Lapońskiej: http://en.wikipedia.org/wiki/Lapland_War
  9. Przepraszam za opóźnienie z odpowiedzią - niestety mam tyle czasu ile mam, więc i opóźnienia łapię i będę łapał. Ciekawe, że pisałeś o odmrożeniach. Wszystkie źródła mówią o chorobie stóp jaka nastąpiła w październiku i listopadzie 1944 r. kiedy armia USA ugrzęzła w błocie. Znaczy temperatura była dodatnia i zespół chorobowy jaki powstawał nie był „odmrożeniem”. Trench Foot jak to zwali amerykanie jest podobny do odmrożenia ale przyczyny ma nieco inne. Odmrożenie występuje niskich temperaturach. Kluczem do powstania Trench Foot była wilgotność i przemoczenie przy współudziale chłodu. Co do tego jak zapobiegano podobnym schorzeniom w innych armiach znalazłem teks w necie: http://www.time.com/time/magazine/article/...,791832,00.html – jak najbardziej uzupełnisz tam wiedzę o przydatności masażu. Co do tego, że epidemia Trench Foot była wynikiem niewiedzy: Patton „Wojna jak ją poznałem” polski przekład str. 191 - „Choroba okopowa nóg bardzo się w tym czasie nasiliła. (...) Nie można jej było całkowicie zapobiec, ponieważ żołnierze przebywając rzeki musieli po pas brodzić w wodzie (...).Jednak duża część winy spada na oficerów i podoficerów, którzy nie przedsięwzięli środków zaradczych. Osobiście napisałem dyrektywę (...). Kazałem wszystkie buty przed wydaniem żołnierzom smarować łojem (...). Kazałem również posyłać wraz z racjami żywnościowymi parę suchych skarpet dla każdego żołnierza na przednich liniach. Dzięki staraniom (...) byliśmy (...) zaopatrzeni w kalosze dla całej piechoty, ale w niektórych pułkach popełniono fatalny błąd sądząc, że kalosze są zbyt męczące, tak że żołnierze nie nakładali ich wtedy kiedy należało.” Szpadle były, tak jak i kilofy. Używano również do tego zadania jeńców jak i opłacaną ludność miejscową. Kiedy jednak nadeszła zima – można spokojnie było użyć młotów pneumatycznych do rozkruszania ziemi. Napisałem o kopaniu grobów – żeby było było bardziej kolorowo. Nie oznacza jednak, że była to nieprawda. Instrukcje polowe armii US przewidywały wyposażenie do kopania w postaci m. in. młota pneumatycznego. To jeden z przykładów. Do cięcia drzew m. in. spalinową piłę łańcuchową, do obróbki drewna piłę tarczową. Do wiercenia otworów odstrzałowych pneumatyczne wiertarki. Do pracy z metalem – wozy ze spawarkami elektrycznymi i acetylenowymi. Co jeszcze – nie chce mi się patrzeć, generalnie większość z tego sprzętu dostępna była już na poziomie plutonów w wojskach inżynieryjnych. Znaczy – było tego od groma, co nie dziwi wobec poziomu rozwoju amerykańskiego przemysłu drzewnego, budowlanego, metalowego i wydobywczego. Byli też dostępni ludzie, którzy to potrafili wykorzystywać. Polecam chociaż pobieżne przerzucenie amerykańskich instrukcji polowych, także dla wojsk inżynieryjnych – dostępne są bez problemu w pdfach. I dają do myślenia. Amerykańscy dowódcy IMHO nigdy nie osiągnęli takiego poziomu jak niemieccy w szczycie swojego powodzenia. Nie musieli. Mieli tyle ludzi, takie wyposażenie, takie wsparcie i takie zabezpieczenie materiałowe, że nawet błędne i złe decyzje nie zawsze powodowały klęskę, a działania ofensywne prowadzone bez polotu dawały i tak ogromne sukcesy. Niemieccy dowódcy (z naczelnym wodzem włącznie), mając zdecydowanie słabsze możliwości odtwarzania swoich sił – nie mogli się mylić, popełniać błędów itd. Jedna wielka klęska w zasadzie prowadziła do przegranej. Rozumiem, że mówisz o naczelnym wodzu niemieckich sił zbrojnych? Wybacz nawet nie bawi mnie zwalanie wszystkiego na Adolfa, „czeskiego kaprala” – wszelkich pomyj i niepowodzeń. Bez Hitlera – Wermachtu by nie było, jakby powstały silne niemieckie siły zbrojne – bez Adolfa byłyby z całą pewnością inne. Wcale niekoniecznie – lepsze. Generałowie niemieccy zgrabnie to przemilczają – ale kto wypowiedział postanowienia układu wersalskiego, pod czyim patronatem tworzony ustawy i przepisy stojące za rozbudową Wermachtu? Kto zdecydował się na inwazję Polski i kto na arenie międzynarodowej zapewnił życzliwość Stalina? Kto wsparł plan Manstaina, który dał Wermachtowi IMHO największe zwycięstwo w jego historii w 1940 r.? Hitler miał udział i w największych zwycięstwach i w największych klęskach Wermachtu – podobnie jak generalicja, także przyczyniła się do klęsk (taki Alfred Jodl to kim był? Partyjnym bonzem czy oficerem, generałem Wermachtu?). Kilka armii podjęło próby motoryzacji przynajmniej tyłowych pododdziałów w piechocie. Z różnym skutkiem. Anglicy i Amerykanie skutecznie, Francuzi i Sowieci nie dokończyli tych działań przed odpowiednio połową 1940 i 1941 r. Z mocarstw ograniczoną motoryzację dywizji piechoty (niewielką liczbę i, lub w niektórych poddziałach) podjęły Włochy, Japonia i Niemcy. Oczywiście w warunkach niewielkiej produkcji ciężarówek jak na wielkość armii (swoją drogą sztandarowa ciężarówka Opel Blitz powstała w czasach kiedy Opel należał do amerykanów i w fabryce zbudowanej za amerykańskie pieniądze) – Niemcy słusznie koncentrowali swój transport w wybranych jednostkach. Co nie oznacza, że w zwykłej DP ciężarówki były niepotrzebne. Transport samochodowy znacznie zwiększał możliwości bojowe dywizji piechoty – pozwalając na dostarczanie znacznych ładunków – przez co artyleria i piechota mogły strzelać w zasadzie ile chciały - nawet gdy w ofensywie dywizja odsunęła się od własnych centrów zaopatrzeniowych. Transport samochodowy także zmniejszał liczbę pojazdów w dywizji – przy udźwigu pojazdów konnych 1 – 1,5 tony – standardowe ciężarówki w okresie II WŚ zapewniały możliwość transportu 2-2,5 tony – i to z większą prędkością oraz po gorszych drogach i wertepach. Transport samochodowy pozwalał także na ratowanie przynajmniej części dywizji w przypadku przeskrzydlenia jej przez wojska szybkie. Niemcy nie mieli takich możliwości tracąc szczególnie podczas sowieckich ofensyw ogromną część swojej piechoty (Bagration na ten przykład). Dorwałem się – ponieważ nie widzę jak mogłaby być to najlepsza armia lądowa. Najbardziej innowacyjna – owszem. Mająca najlepsze wyniki jak na ograniczenia w zasobach – ex aequo z Finami (nawet może za Finami, w końcu Finowie przeprowadzili skutecznie nawet jedną kampanię przeciw Niemcom). Najsilniejsza armia lądowa już nie – IMHO Sowieci. Czołgi to nie wszystko. I kto powiedział, że późne wersje takiego Shermana to dowód na bycie Amerykanów w tyle. Może jakiś czołg w armii niemieckiej był wyposażony w stabilizator armaty i celownika? O jakości wykonania, komforcie załogi i obsługi oraz sprawności technicznej nie wspominam. Są tacy, którzy uważają Shermana za najlepszy czołg IIWŚ. Ja bym się tak daleko nie posuwał (po pierwsze na pytanie co jest najlepsze – zwykłem odpowiadać – najlepsze do czego?). W każdym bądź razie był to jeden z bardziej udanych wozów bojowych II WŚ, który doskonale spełniał swoje zadania i był wyjątkowo dobrze wyważony pod względem koszt – efektywności. ??? w kwestii tych doświadczeń niemieckich spadochroniarzy. Jakie doświadczenia, kiedy i do czego?
  10. Świat według...

    Spoko nie czepiam się ankieta jest fajna. Ma kilka oryginalnych pomysłów. Naprawdę to z biegunką, to ktoś na poważnie, albo z kosmetykami? Pomysł z epoką lodowcową - byłby dla mnie fajny - pozwoliłby mi głosować jednocześnie na dwie przeciwne wizje końca świata. A ja uwielbiam przeciwieństwa i paradoksy.
  11. Świat według...

    Zaznaczyłem wszystkie opcje, poza atakiem kosmitów. Na pytanie co może ... wszystkie możliwości są możliwe (super!). Nawet jeśli prawdopodobieństwo ich wystąpienia byłoby zagubioną jedynką na końcu długiej kolejki zer stojących za przecinkiem. Na kosmitów nie głosowałem. Ze względu na wewnętrzne przekonanie, że jeśli jest jakaś przyczyna końca cywilizacji - zawsze leży ona wewnątrz. Czynniki zewnętrzne tylko mogą ja potęgować, przyspieszać. Swoją droga uderzenie ciała niebieskiego - też ma przyczynę wewnętrzną - coraz wyraźniejsze olew... ignorowanie przez naszą cywilizację badania kosmosu. Wiem - głupia argumentacja ale moja - więc NIE jest głupia. Swoją drogą dlaczego brakuje wyboru: globalna epoka lodowcowej nie powstrzymana w porę dzięki odpowiednio wysokiej emisji gazów cieplarnianych?
  12. Pod Stalingradem? Czy El Alamein? Jak dla mnie to Wermacht robił kłopoty do 1941 r. potem miał krótki moment powodzenia w Rosji - na wiosnę, a w Afryce - latem 1942 r. - potem to już były tylko sukcesy przejściowe - kończące się zdecydowanymi klęskami. Nic nie wiem, żeby to był problem logistyczny. Trench Foot wynikała z braku wiedzy i uwagi - wystarczał masaż i zmiana skarpet na suche. W pamiętnikach Pattona widać jego wściekłość na oficerów, że nie pilnowali żołnierzy w wykonywaniu tych czynności. Ot błąd wyszkolenia. Nic to w porównaniu z wysłaniem żołnierzy na Moskwę w letnich mundurach, a czołgów i samochodów na letnich olejach. Też tak uważam. Cud nowoczesnego planowania. Gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem. Nie mówimy co gdyby, tylko jak było. A było tak, że chrzanieni Jankesi mieli taką służbę medyczną, jakiej inne armie nie widziały, taką pocztę - o jakiej inni mogli pomarzyć, nawet oddziały do kopania grobów miały wyposażenie jakie innym się nie śniło. A odległość daje plusy - ale i daje minusy. Wszystko musieli dowozić tysiące kilometrów - kto inny był do tego zdolny? Kto tak planował konwoje? Między innymi to. Jeśli dodać do tego siłę ognia artyleryjskiego dywizji nieporównywalną z jednostkami w żadnej innej armii - otrzymujemy najwyższą siłę ognia. Gigantyczna liczba pojazdów oznacza generalnie najwyższą ruchliwość. Amerykańska DP brzmi Wrum Wrum. Niemiecka wydaje odgłosy zwierzęcia domowego, hodowlanego, występującego m. in. nad Wisłą i robiącego patataj. A jakie wielkie jednostki stanowiły podstawę obu armii - piechota. Acha czyli u Niemców jednak pojawiła się "kicha"? Późne wejście do wojny nie zawsze jest pozytywne. Włochy rozpoczęły później I WŚ - i dostały w skórę. Późne włączenie do wojny ma także wady - właśnie brak doświadczeń. Widać w Tunezji. Nie dziwi Cię, że armia USA pomimo późnego wejścia do wojny nieprzyjemnie szybko się uczyła?
  13. Jak rozumiem chodzi tu o siły lądowe. Co do Waffen SS - to niestety przychylam się do opinii, że formowanie tych oddziałów było oznaką słabości nie siły niemieckich wojsk lądowych. Gospodarki niemieckiej nie stać było na uzupełnianie strat sprzętowych ponoszonych w wojnie - w zasadzie już od końca 1941 r. Także potencjał ludnościowy ograniczał możliwość pełnych uzupełnień. Ogólny poziom i sprawność niemieckich sił zbrojnych z pewnymi wahaniami - jednak generalnie spadała. Widać to przeglądając kolejne etaty dywizji. Od 1942 r. coraz mniej ludzi, coraz mniej sprzętu - coraz większa miernota. W pewnym momencie - w zasadzie po Kursku - poziom wyposażenia dywizji stał się tak marny (szczególnie pancernych!) że ich zdolność do prowadzenia akcji ofensywnych nawet na skali taktycznej - stała się problematyczna. W dodatku braki w piechocie i także fatalny stan jej wyposażenia - wiązały większość coraz słabszych jednostek pancernych Wermachtu w obronie. Cóż pozostało. Tworzyć jednostki elitarne, jedyne w armii mające przyzwoite wyposażenie etatowe i otrzymujące odpowiednie uzupełnienia w sprzęcie. Z przyczyn politycznych wybrano na tą rolę jednostki SS. I tyle. Pojawiły się one jako elita - tylko dlatego, że pozostałe siły były coraz słabsze. Nie dało się już wyposażyć wszystkich - to przynajmniej należało wyposażyć coś. Zresztą nie tylko Waffen SS. Guderian miał swoją zabawkę w postaci Panzer Lehr, Göring swoją dywizję pancerno - spadochronową. Były też skutki negatywne - i one były najważniejsze, decydujące o mojej ocenie tych formacji elitarnych. Jeśli istnieją jednostki mające priorytet - to pozostałe dostają mniej sprzętu. Na rezultat nie trzeba długo było czekać. Etat dywizji pancernej wermachtu w 1945 r. przewidywał 1 batalion czołgów. A w niektórych jednostkach - grenadierów pancernych sadzano na rowery. I to ma być najlepsza armia II WŚ. Dziękuję bardzo. Wermacht wniósł bardzo wiele dorobku intelektualnego do prowadzenia wojny. Jego przedwojenne koncepcje, z pewnymi modyfikacjami były słuszne do końca wojny. Problem w tym, że armia w dużym stopniu jest tak silna jak gospodarka danego kraju, sprawna jak administracja, a rozsądek prowadzonych operacji zależy od rozsądku kierownictwa politycznego. Przypominam, że nie chodzi tu o armię najsilniejszą. Nie o najbardziej bajerancką. Tylko najlepszą. Najlepsza IMHO oznacza najsprawniejsza. Przypomina mi się scena ze stareńkiego filmu Battle of the Bulge. Ta z ciastem przewiezionym dla żołnierzy z Ameryki. Armia opiera się na logistyce. Nie na bajeranckim sprzęcie, jakim podniecają się nastolatkowie. Wskażcie inną armię, która robiła takie cuda logistyczne jak US Army. Chociażby nawet pozornie idiotycznych lecz kluczowych dla morale - jak dowożenie milionów indyków na dzień dziękczynienia i ciast na święta. Swoją drogą - armia USA przeszła od wejścia do wojny długą drogę. Z pogardzanej nawet przez Angoli stała się sprawna i niebezpieczna. Walczyła na dwóch kompletnie odmiennych frontach - na każdym uzyskując powodzenia i do tego przy bardzo ograniczonych stratach. Dalej. Jeśli Waffen SS było takie dobre - to dlaczego nie zmiotło Amerykanów do morza? Dlaczego 6 Armia (m. in. cztery elitarne i mające pełne stany dywizje pancerne SS) utkwiła w Ardenach na słabszych liczebnie amerykańskich piechurach, spadochroniarzach i czołgistach? Nie przepadam za Jankesami. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że dawali radę - daleko lepiej niż jakakolwiek inna armia II WŚ. EDIT: Dlaczego w ankiecie wymienionych jest w kategoriach oddanych głosów - w sumie 96. Podsumowanie zaś informuje o 143 głosach? EDIT2: Do Secesjonisty - Nie ma przecinków, które być powinny. " ... to niestety przychylam się do opinii, że formowanie tych oddziałów było oznaką słabości, nie siły, niemieckich wojsk lądowych. "
  14. Che Guevara - gorąca dyskusja

    Hmmm dobra, tylko Secesjonisto - Kuba radzi sobie nieźle. Lepiej niż większość krajów regionu. Nie wiem jak z budownictwem - podejrzewam jednak, że podobnie jak z innymi dziedzinami - porażka na Kubie byłaby sukcesem w innych krajach. Dodam, że PKB Rep. Dominikany per capita to w 2009 r. 4,618$, PKB per capita w sile nabywczej to: 8,446$ Dane World Banku. PKB Kuby per capita CIA szacuje na 4900$, a PKB per capita w sile nabywczej CIA szacuje na 9700$. Czyli Kuba jest nieco bogatsza, jednak różnice nie są zbyt wielkie. Wystarczy się dla porównania przyjrzeć HDI (Human Development Index) - Kuba 0.863, Rep. Dominikany - 0.777 (o całą klasę niżej). Dla porównania USA - 0.956, Polska 0.880 - czyli różnica między Kubą a Dominikaną jest większa niż między USA a Polską. Wyjaśniam HDI - po polsku Wskaźnik Rozwoju Społecznego - liczony na podstawie wskaźników długości życia, wskaźników skolaryzacji, wskaźników oraz PKB per capita wg. parytetu nabywczego waluty. Wynik: przy podobnym PKB na osobę na Kubie żyje się dłużej, ma się lepszy dostęp do edukacji - w sumie - żyje się o klasę lepiej niż na Dominikanie.
  15. Che Guevara - gorąca dyskusja

    Secesjonisto. A potrafisz powiedzieć jaki jest stan edukacji, opieki zdrowotnej i budownictwa społecznego w porównywalnych krajach - na ten przykład w wolnej od komunizmu Dominikanie.
  16. Wojna grecko-włoska 1940-1941

    Z drugiej strony sam Mussolini przyczynił się do zbliżenia Grecji z Wielką Brytanią – przed inwazją Albanii Grecja trzymała się ściśle neutralności, a wpływy polityki proniemieckiej, jak sam zauważasz, były silne. Znam to stwierdzenie o utrzymywaniu status quo. Problem w tym, jak Niemcy je rozumieli. Status quo w stylu niemieckim IMHO oznaczało wygrywanie jednych państw bałkańskich przeciw drugim, tak aby ostatecznie skupić je w swojej strefie wpływów. Trudno uznać, że rumuńska ropa nie była tu najważniejszym celem – a wszelkie działania miały na celu przejęcie jak najściślejszej kontroli nad tym źródłem. Widać to po rezultatach – czyli właśnie wkroczeniu wojsk Niemieckich w październiku do Rumunii. Do tej pory nie wiem w drodze jakiego porozumienia i z kim to nastąpiło. Jedyne potwierdzenia że to był fakt – to właśnie teksty poświęcone wojnie Włosko – Greckiej oraz informacja gdzieś z historii niemieckich dywizji pancernych, że 13 Pz Div organizowała się w Rumuni od października 1940 r. Faktycznie więc działania niemieckie oficjalnie (2 Dyktat Wiedeński) propokojowe – IMHO miały drugie dno. Skierowane także były pośrednio przeciw Włochom, którzy od importu ropy byli uzależnieni nawet bardziej niż Niemcy. Brakuje tys. czyli trzech zer. Sorry. Zdecydowaną większość dywizji zgromadzonych w północnych Włoszech zdemobilizowano do stanów pokojowych. Sprawdziłem to jeszcze i stary artykuł potwierdza http://books.google.pl/books?id=P4ClcxCyt7...940&f=false Demobilizacja z 1 października 1940 r. objęła 50% sił znajdujących się we Włoszech. Zarówno artykuły Rawskiego jak i powyższy tekst mówią, że przyczyną demobilizacji były kłopoty w rolnictwie, w którym brakowało rąk do pracy. Muszę poszperać. Nie wiem. Chciałem jednak zauważyć, że Adolf przygotowywał się już do wojny z ZSRR i nic go nie mogło być bardziej nie na rękę niż włączenie się Grecji do wojny po stronie WB (co nastąpiło po inwazji Włoskiej), co oznaczało zaproszenia RAFu na lotniska Greckie i umożliwienie bombardowania pól naftowych w Rumunii. Czyli myślenie życzeniowe. Jakoś Grecy w XX wieku brali udział w kilku wojnach – i zarówno kadra jak i żołnierze podczas żadnej z nich nie wykazywali wymienionych wyżej przywar. O Włoskim wywiadzie nie wiem praktycznie nic, nie chcę także wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Może były obszary w których się nie mylili. Tu walnęli się kompletnie. Południowa Dobrudża dla Bułgarii, w wyniku traktatu w Krajowie, Krajowej czy jak to się tam odmienia. SIŁY NA GRANICY ALBAŃSKIEJ Włochy: W chwili złożenia Grekom ultimatum 28 października 1940 r. siły włoskie w Albanii obejmowały: - jednostki, które stacjonowały tam wcześniej: 53 DP Arezzo, 19 DP Venezia, 23 DP Ferrara, 3 DPGórsk. Julia, 131 DPanc Centauro, regimenty kawalerii (oficjalnie lansjerów) 7 “Aosta” i 6 “Milano”, pułk grenadierów, kilka batalionów albańskich, korpuśną grupę artylerii i saperów. - jednostki dosłane w celu wzmocnienia (obiecane 3 DP): 49 DP Parma, 29 DP Piemonte, 51 DP Siena. Te siły ugrupowano w sposób następujący: - 25 Korpus od wybrzeża, w kolejności: grupa kawalerii; 51 DP Siena; następnie 23 DP Ferrara i posuwająca się za nią 131 DPanc Centauro, dalej 3 DPGórsk. Julia. - 26 korpus pozostała granica Albańska – przy czym na pozostałym odcinku granicy z Grecją (od strony Macedonii): 49 DP Parma, w drugim rzucie 29 DP Piemonte; ponadto osłonę od strony granicy z Jugosławią zapewniały dywizje : 53 DP Arezzo, 19 DP Venezia. Razem przeciw Grecji zgromadzono: 4 x DP 1x DPGórsk, 1 DPanc, oraz inne mniejsze jednostki (kawaleria, artyleria, saperzy itp.). Na głównym kierunku (25 korpus) na Epir – 2 x DP, 1x DPGórsk, 1xDPanc. Grecy: Trzon sił na granicy Albańskiej – od strony Epiru stanowiła jedna grecka dywizja piechoty – 8DP – jednostka w pełni zmobilizowana i od sierpnia 1940 r. kierowana pod granicę oraz 1 brygada piechoty (3 BP rezerwowa.) ; Od strony Macedonii – grecy zmobilizowali i przesunęli pod granicę jedną dywizję piechoty (9 DP) wspartą 1 brygadą piechoty (4 BP rezerwową). Jednostki te wsparte były oddziałami straży granicznej o nieznanej sile. Za bezpośrednią osłoną granicy tworzoną przez te jednostki rozpoczęła się koncentracja 2 rzutu, głównie w Macedonii gdzie napływały transporty trzech kolejnych Dywizji Piechoty – 1,10, 11 DP. SIŁY POWIETRZNE: Włosi: Grupa Powietrzna Albania –97 samolotów, z czego ok. 39 bombowców (15 S.M.79, 24 S.M81), 40 maszyn myśliwskich (14 C.R.32, 8 C.R.42, 18 G.50) i ok. 18 maszyn rozpoznawczo-bojowych (Ro.37bis); Dowództwo 4 Strefy Powietrznej – Włochy okolice Brindisi - 147 samolotów: 26 wodnosamolotów (Z.506bis); 80 bombowców (18 BR.20; 18 SM.81; 44 Z.1007bis); 20 bombowców nurkujących (Ju 87B); 21 myśliwców (9 C.R. 32, 12 G.50). Dowództwo wysp morza egejskiego – ok. 74 samolotów: nieznana liczba wodnosamolotów (po liczbie jednostek szacuję na 20-30, mieszanina Z.501, Z.506, Ro44, Ro45); 36 bombowców (12 S.M.81; 24 S.M. 79); 13 myśliwców (7 C.R.42 i 6 C.R. 32). Razem ok. 318 maszyn, z czego: ok. 51 wodnosamolotów, 175 bombowców, 74 myśliwców, 18 samol. rozp. Grecy: 4 eskadry myśliwskie – 3 po 12 PZL P.24 (głównie P-24F choć także pewną ilość wersji A i G), jedna eskadra na 9 M.B. 151; 3 eskadry bombowe – po 12 maszyn, każda na innej (Blenheim, Battle, Protez 633); 5 eskadr obserwacyjnych (po 16 maszyn), w tym jedna na Hs126 pozostałe na przestażałych Potezach 25 lub Breguetach XIX; - 3 eskadry lotnictwa morskiego 8 Fairey IIIF; 12 Do 22K, 12 Anson. Razem 193 (bez starych francuskich rozpoznawczych – 129 maszyn), z czego: 45 myliwców, 36 bombowców, 80 rozpoznawczych (z czego 16 nowoczesnych), 32 morskie. Ponieważ działania na morzu śródziemnym należy postrzegać jako całość (np. uwzględnić siły brytyjskie) powstrzymam się od porównywania stanu flot. Warto jednak nadmienić, że wraz z inwazją na Epir, Włosi mieli zamiar wysadzić desant na Korfu siłami dywizji piechoty wzmocnionej piechotą morską. Co do porównania jakości sił i możliwości ich rozbudowy – może następnym razem. Widać już jednak, że przewaga nie była przygniatająca - w dywizjach Włosi 6 do 2 przy czym Grecy mieli jeszcze 2 brygady i rozpoczęli koncentrację odwodów, czyli przewaga w dywizjach mogła wynosić nieco ponad 2:1 - trochę mało jak na wojnę w górach. Przewaga w siłach powietrznych (2,5:1 w maszynach bojowych) także nie gwarantowała zmiażdżenia greckich sił powietrznych. Nie wiem czy można linkować mapki z tego artykułu (prawa autorskie), które fajnie pokazują, jak "skoncentrowano" włoskie siły w natarciu. EDIT: Ciąg dalszy Porównanie sił zbrojnych Włoska dywizja piechoty. Z nieznanych mi przyczyn przed wojną włoska armia odeszła od standardowej w latach trzydziestych struktury, w ramach której piechota w dywizji piechoty składała się z trzech pułków piechoty po trzy bataliony. Wspomina się w książkach o chęci zwiększenia liczby dywizji – brak jednak podania racjonalnych przyczyn dlaczego była taka chęć, co miano zamiar osiągnąć. Zamiast rozpowszechnionego systemu trójkowego – zrezygnowano z jednego z pułków piechoty, pozostawiając 2. Marnym zastępstwem dla utraconych pułków było dodanie w dywizjach legionów czarnych koszul (jeden lub dwa bataliony na dywizję). Według etatu włoska metropolitalna dywizja piechoty składała się z: http://www.orbat.com/site/ww2/drleo/019_it...div_inf_40.html Grecka dywizja piechoty: Amerykanie zwykli nazywać armię II WŚ z krajów o mało rozwiniętej gospodarce „bayonet army” - wskazując, że niedostateczne środki ogniowe zmuszały te armie do prowadzenia walki metodami nawet sprzed I WŚ. Taką opinię o tym, że armia Grecji była „bayonet army” także spotkałem. Nie jest to niezrozumiałe jeśli przyjrzeć się składowi, liczebności i uzbrojeniu typowej greckiej dywizji piechoty. Co prawda opinia o „bagnetowości” jest trochę przesadzona – armie Grecką i wiele innych stać było przynajmniej na nasycenie wojsk bronią maszynową. Były więc one dość dobrze przygotowane do prowadzenia walk obronnych z armiami nie dysponującymi znaczną liczbą innych broni wsparcia jak granatniki, moździerze, artyleria. Te armie mogły z zasady prowadzić skuteczne działania przeciw armiom z tej samej ligi. OOB Greckiej dywizji piechoty: http://www.orbat.com/site/ww2/drleo/027_gr...div_inf_40.html TO&E http://ww2greece.wargaming.info/files/gree...ry-division.pdf Jak widać z porównania – włoska DP miała zdecydowanie silniejszą artylerię. 12 haubic 105 mm, 12 armat 75 mm, 12 haubic 105 mm vs. 8 haubicom lub armatom 105 mm, 16 haubicom lub armatom 75 mm w dywizji greckiej. Warto zauważyć, że słabsza greecka artyleria miała wspierać trzy pułki piechoty podczas gdy Włosi mieli 2. Należy także zauważyć, że Grecy dysponowali znikomą liczbą armijnych związków artylerii ciężkiej. Wsparcie broni ciężkich w pułkach piechoty także było u Włochów lepsze – etatowe 6 moździerzy 81mm, 54 granatniki, 4 działa piechoty vs. greckie 4 moździerze 81mm i 2 działa piechoty. Sytuacji nie ratowało wyposażenie części greckich żołnierzy w karabiny przystosowane do strzelania pamiętającymi I WŚ granatami nasadkowymi Lebel V-B. Ponadto zwraca uwagę brak w greckiej DP artylerii przeciwlotniczej i przeciwpancernej, słabość wojsk inżynieryjnych (kompania na dywizje), oparcie rozpoznania na jednostkach konnych. Grecy nie byli jednak całkowicie bez przewag. Grecki pułk miał 36 ckmów wobec 24 we Włoskim pułku (w całej dywizji 115 wobec 80 włoskich). Liczba ręcznej broni maszynowej w pułkach była zbliżona, jednak w całej dywizji przewaga była po stronie greckiej: 336 do 270. Generalnie pomimo przewagi Włochów – trudno uznać ich uzbrojenie wystarczające do zdławienia ognia maszynowego Greków. Gdyby Włochom dodać trzeci pułk piechoty – otrzymalibyśmy dywizję o nieznacznie tyko większej sile ognia od etatowego dla polskiego DP w 1939 r. (włoska przewaga głównie w granatnikach i moździerzach). Sporą przewagę dawał też wyższy stopień motoryzacji Włochów, który umożliwiał sprawniejszy dowóz zaopatrzenia, a przez co dłuższy czas na prowadzenie walki ogniowej – natomiast o sile ognia p-panc Włochów nie warto wspominać. A przecież siły ognia polskiej DP nie sposób uznać za standard dla mocarstw na koniec 1940 r. OOB pozostałych jednostek: Grecka dywizja kawalerii: http://www.orbat.com/site/ww2/drleo/027_gr...div_cav_40.html Włoska dywizja górska http://niehorster.orbat.com/019_italy/40_o...v_alpini_40.htm (baardzo słabiutka pod względem sprzętowym, w zasadzie słabsza siła ognia od greckich DP, z których większość w zasadzie dysponowała sprzętem dostosowanym do walki w górach, warto też zauważyć, że biorąca udział w natarciu dywizja Julia miała 5 batalionów zamiast 6ciu – czyli był jeszcze słabsza). Włoska dywizja pancerna: http://niehorster.orbat.com/019_italy/40_o...orazzata_40.htm (etat przewiduje tankietki L3/35 – w rzeczywistości nawet tego nie było – Grecy zdobyli kilka starych czołgów Fiat 3000, które nadal widać były w służbie w dywizji). Dalsze możliwości rozbudowy sił na froncie albańskim: Wobec małej przewagi Włochów na froncie w momencie ataku - najważniejsza dla rozwoju sytuacji była możliwość obu stron do ściągnięcia w ten rejon dodatkowych sił. I tu Grecy niespodziewanie mieli całkowitą przewagę: Plany mobilizacyjne Greków przewidywały wystawienie: 14 dywizji piechoty, 1 dywizji kawalerii, wielu mniejszych jednostek (w tym 5 brygad rezerwowych). W momencie rozpoczęcia przez Włochów działań – mobilizacja i koncentracja sił była w toku. Jednostki mogły zatem stopniowo napływać na front albański. I to wobec ufortyfikowania granicy z Bułgarią – można było tam ściągnąć bez zagrożenia 8-10 wielkich jednostek (a po rozwinięciu jednostek rezerwowych wyposażonych w stary lub zdobyczny sprzęt – trafiło na front Albański nawet więcej regularnych dywizji). Siły greckie w przededniu inwazji: http://www.orbat.com/site/ww2/drleo/027_gr...15/_p-army.html Włosi na własną prośbę nie mieli tak prosto. Rozpoczęta tuż przed wkroczeniem do Grecji demobilizacja – zmniejszyła liczbę dostępnych od zaraz dywizji. Trzeba było rezerwistów znów powołać i uzupełnić stany jednostek. Jakie efekty moralne mogło mieć takie ponowne powoływanie – można się łatwo domyślać. Kolejnym kłopotem było przewiezienie jednostek do Albanii. Flota włoska miała takie możliwości, lecz porty tam się znajdujące nie. Wąskim gardłem dla Włochów podczas wojny z Grekami była niska przepustowość portów Albańskich, którą zignorowano przed rozpoczęciem działań. To IMHO była podstawowa przyczyna, dla których konflikt ten wyglądał jak wyglądał. Okazało się, że w Albanii można mieć albo wiele jednostek słabo zaopatrzonych albo mniej – lepiej zaopatrzonych. Jak pojawił w się w Grecji RAF i Wellingtony zaczęły odwiedzać nocą Durazzo – sytuacja stała się katastrofalna. Możliwości prowadzenia długotrwałych działań. Włochy produkowały w zasadzie całość wykorzystywanego w 1940 uzbrojenia, produkowały też amunicję do niego. Problemem była liczba frontów na jakich działała armia włoska i podział zaopatrzenia i uzupełnień między nie. Problemem był z przyczyn już wymienionych – dowóz uzupełnień i zaopatrzenia do Albanii. Jakiekolwiek byłyby kłopoty Włochów – Grecy mieli zdecydowanie gorzej. Nie produkowano u nich praktycznie niczego. Armia wykorzystywała sprzęt głównie francuski, belgijski, trochę niemieckiego. Uzupełnienie go, uzyskanie amunicji – było praktycznie niemożliwe. Po wykorzystaniu rezerw – armia pozostawała bez niczego i bez perspektyw. Brytyjski sojusznik mógł dostarczyć pomoc w ograniczonym stopniu. Po pierwsze sam w Egipcie niewiele miał, po drugie – sprzęt był zupełnie inny (co nie oznacza, że nie wykorzystywano w pomocy tego co było – np. uzbrojenie francuskie, jakie trafiło do Egiptu wraz z Brygadą Strzelców Karpackich). Mam także kilka pytań: Wie może ktoś jakie braki w sprzęcie zdarzały się w armii włoskiej w tym okresie? Słyszałem o brakach w środkach transportu, artylerii przeciwlotniczej i przeciwpancernej - ale nie znam ani skali ani których jednostek mogło to dotyczyć. Wie ktoś może jak powstały (kiedy dlaczego, jak włączono je do jednostek armii) oddziały czarnych koszul, jak je rekrutowano i znajdowano dowódców? Poszukiwałem bezskutecznie odpowiedzi jakiś czas temu. Kiedy Grecja kupiła niemieckie działa p-panc i p-lot? Broń strzelecka Greków - artykuł oraz strona o greckiej armii linkowana wyżej mówi o Mannlicher-Schonauer 6.5mm M1903/14. Tymczasem jak szukałem co to za broń - znalazłem info, że większość greckiej broni to Breda Y1903/14/27 podobno bazujący na ww. konstrukcji. Trochę mnie to zmieszało. Wie ktoś o co chodzi z tymi karabinami?
  17. Wojna grecko-włoska 1940-1941

    Rozpoczęcie działań wojennych przez Włochy przeciw Grecji to jedna z większych głupot państw Osi w II WŚ. Swoje przemyślenia opieram na treści serii artykułów Tadeusza Rawskiego z Wojskowych Przeglądów Historycznych z lat 60tych. Niestety źródło jest to stare i domniemywam, że w jakiejś części jest nieaktualne (szczęśliwie temat dość neutralny więc poza ingerencją cenzorsko polityczną tych lat). Dla pewności na bieżąco weryfikuje dane z angielską Wikipedią (przynajmniej coś). Ponadto OoB, które w tym źródle jest słabe - zastępuje danymi z niehorster.orbat.com . Cały pomysł wojny Włoch przeciw Grecji był absurdalny. Włochy były zainteresowane wpływami w Grecji - w związku z posiadaniem baz na Dodekanezie. Jednak przez lata trzydzieste nacisków nie było, więc Grecja upatrywała jedynego wroga w Bułgarii. W owym czasie Włochy miały ostre spory z Jugosławią, która nawet w obliczu nacisków szukała wsparcia dyplomatycznego i porozumień wojskowych z Grecją (oba kraje współdziałały w ramach Paktu Bałkańskiego z 1934 w ramach którego wyrzekały się roszczeń wobec innych sygnotariuszy). Grecja jednak te działania ignorowała obawiając się, że przez Jugosławię zostanie wciągnięta w wojnę z mocarstwem. Pod koniec lat trzydziestych - Jugosławia szukając przeciwwagi dla sił Włoch - rozpoczęła proces rozpaczliwego zbliżania się do innych mocarstw, w tym do Niemiec. W kwietniu 1939 r. jeszcze przed rozpoczęciem II WŚ Włochy dokonały zajęcia Albanii. Cel tej operacji nie jest dla mnie jasny. Poza kwestią prestiżową (odpowiedź na zajęcie Czech przez Hitlera) możliwym celem było także stworzenie bazy dla ataku na Jugosławię. Niemniej Grecja poczuła się także zagrożona, uzyskała gwarancje Francji i Wielkiej Brytanii oraz rozpoczęła przygotowania i tworzenie planów wojny obronnej na froncie albańskim. Po wejściu Włoch do wojny oraz po upadku Francji Włosi planowali działania przeciw Jugosławii. Tu napotkali na opór podczas konsultacji wojskowych z Niemcami (którzy jak się wkrótce okażę mieli własne plany dla Bałkanów). Już jednak w okresie planowania wojny z Jugosławią - Włosi planowali także działania dyplomatyczne lub nawet wojskowe w celu uzyskania lepszej podstawy do ataku na Jugosławię (Kerkyra, Epir). Rozpoczęły się naciski dyplomatyczne, wspieranie albańskich bojówek w Grecji i manifestacje zbrojne (jaką niewątpliwie było zatopienie greckiego krążownika Helli). Brak wsparcia Niemiec powstrzymał zapędy Mussoliniego. Dyktator mając bezczynną armię w północnych Włoszech - zdecydował się nawet na jej częściową demobilizację. Do domu na przełomie lata i jesieni 1940 r. posłano podobno 600 poborowych. Wkrótce potem (początek października) zaskoczyło Mussoliniego zajęcie przez Niemców pól naftowych w Rumunii. Czując się wystrychniętym na dudka i tracąc wpływy na Bałkanach Mussolini niezwłocznie wezwał dowództwo polityczne i wojskowe w tym. szefa sztabu sił zbrojnych marsz. Badgolio oraz dowódcę w Albanii gen. Prasca. Ponieważ po demobilizacji Jugosławia nie była możliwa do zaatakowania w trybie natychmiastowym - to celem mogła być słabsza Grecja, której zajęcie mogłoby odtworzyć równowagę na Bałkanach. O ile Badgolio stanowczo sprzeciwiał się inwazji bez gotowych 20 dywizji (co po demobilizacji oznaczało - nie da się natychmiast, może za pół roku), to część generałów, z Prescą na czele stwierdziła możliwość przeprowadzenia akcji zbrojnej przeciw Grecji (Presca twierdził, że potrzebuje na zajęcie Epiru 10-15 dni, a oczekuje tylko skromnego wsparcia swoich sił 3 dywizjami). Wobec takich deklaracji oraz najwyraźniej nie licząc się z poważnym oporem Greków - Mussolini zatwierdził inwazję. Reasumując - pierwszymi przesłankami do stwierdzenia skrajnej głupoty przy prowadzeniu operacji Włoch przeciw Grecji są: przypadkowość przeciwnika (Grecja nie była pierwotnym celem), przypadkowość czasu (po demobilizacji, pod wpływem bieżącej polityki) - co dało w rezultacie improwizację w planowaniu, przygotowaniu, użytych siłach i środkach. Włoskie kierownictwo aż się prosiło o klęskę. Żeby w takiej sytuacji wygrać - musieliby mieć albo dużo liczniejsze albo dużo lepsze siły zbrojne od Greków. O porównaniu sił napiszę w miarę możliwości dalej.
  18. Eeee chyba na Polskę objętą mającą zerwane stosunki dyplomatyczne i objętą embargiem Francji i Wielkiej Brytanii. Polskę wichrzyciela i burzyciela pokoju europejskiego. Bo taki stan bez wątpienia nastąpiłby w przypadku rozpoczęcia działań Polski przeciw Niemcom w latach 32-33 r. bez zgody i przyzwolenia żadnego wielkiego mocarstwa. Jakie skutki miały działania w Gdańsku w związku z tzw. incydentem ORP Wicher czy w sprawie obsady Westerplatte. Wszczęcie działań (Agresja) zniszczyłoby nasze stosunki dyplomatyczne całkowicie i nieodwołalnie. A Polska w 1932-33 r. była praktycznie całkowicie zależna od importu uzbrojenia i wyposażenia. Wojna prewencyjna wg. mojej wiedzy to totalny, kompletny, całkowity absurd. Chociaż faktycznie plotki o niej (plotki, bo nie widziałem jednego odniesienia do jakiegokolwiek dokumentu dyplomatycznego) pochodzą z tego okresu. Jedyne co jest, to wieloznaczna depesza do ambasady w Paryżu: "Z polecenia Pana Marszałka Józefa Piłsudskiego uda się Pan Ambasador niezwłocznie do prezydenta Lebruna i wobec definitywnego odrzucenia przez Rząd Francuski inicjatywy Pana Marszałka oświadczy mu, że Pan Marszałek widzi się zmuszony uregulować stosunki z Niemcami na swój własny sposób". Kto je rozsiewał - to już inna sprawa. Być może w ramach nacisku na Niemcy, sondowania ich stanowiska w kwestiach spornych (Gdańsk, cła itp.) ich źródło było w Polsce. Jeśli tak, to było to wyjątkowo głupie. Szantaż na arenie dyplomatycznej niesie po sobie zazwyczaj poważne skutki. I jeśli ktokolwiek zyskiwał na tym to - Niemcy. Panicze reakcje prasy i francuskich kół rządowych pokazywały niezbicie jakie jest podejście tego kraju do wojny. IMHO Hitler (wygrał wybory w styczniu 1933 r.) decydując się na wycofanie z Ligi Narodów, wypowiedzenie traktatów rozbrojeniowych czy remilitaryzację Nadrenii mógł, jako jeden z elementów - zwrócić uwagę na francuskie panikarstwo na możliwość konfliktu Polsko - Niemieckiego. Po drugie - Hitler nie zapomniał, że już po objęciu stanowiska kanclerza - Polska ponownie rozpoczęła sondowanie we Francji ważności i znaczenia wzajemnych sojuszy - co miało wyraźne antyniemieckie znaczenie (choć wyszło, że ponownie była to próba szantażu obu stron).
  19. Operacja Compass

    Trudno powiedzieć. Podstawową kwestią jest logistyka. Niestety informacje na ten temat nie pozwalają jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie która z opcji jest właściwa: a) logistyka nie pozwalała na działania większymi siłami lub bardziej agresywnie; b) Graziani użył argumentów logistycznych dla uzasadnienia swojej bierności. Generalnie jestem skłonny uwierzyć, że Graziani miał kłopoty z zaopatrywaniem tego co przerzucił przez granicę. Wiarę tą pokładam w tym, że brak w źródłach informacji o długotrwałym przygotowywaniu się przez wojska w Libii do ataku na Egipt. Wcześniej Włosi byli generalnie ustawieni przeciw francuskiej Tunezji. Więc wszelkie działania improwizowane zwykle napotykają na trudności w logistyce - prawdopodobne, że nastąpiło to i w tym przypadku. Swoją drogą - nie widzę, żeby Graziani odstawał od wcześniejszych standardów włoskich. W Etiopii w latach 35-36 tempo postępów (w tym działającego wtedy z Somalilandu Grazianiego) było zbliżone. De Bono został wtedy odwołany ledwo po miesiąc, za posunięcie się o zaledwie 150 km w głąb Etiopii. Kontrofensywa etiopska zatrzymała jednak postępy na kolejne prawie dwa miesiące. Wiec analogia jakaś jest. Grazaini miał w 1940 r. także w zasadzie armię porównywalną z siłami użytymi w Etiopii, natomiast przeciwnik był zgoła inny. Trudno oczekiwać po nim było większych postępów. Po pierwsze nie wiem dlaczego granicę przekroczyły akurat głównie jednostki kolonialne. W marszu na Egipt wzięły udział 4 dywizje, z czego 2 libijskie. Ponadto grupa "Maletti" także złożona była z jednostek libijskich. Kolejna z dywizji była jednostką czarnych koszul (nie mam zaufania do dywizji tworzonych na zasadach politycznych). Dywizje libijskie były słabe, mała liczebność, mało artylerii (24 lekkie działa, trochę dział piechoty)bez broni p-panc z symboliczną bronią p-lot. Podejrzewam, że przyczyna leżała w dostosowaniu Libijczyków do klimatu. Jednak osobiście jeśli bym użył tych jednostek - to na skrzydle pustynnym - nie w centrum i wybrzeżu, gdzie użyłbym oddziałów bardziej nasyconych sprzętem. Przecież takie zostały w Cyrenajce i można je było skierować do Egiptu. Druga kwestia to rozstawienie po zatrzymaniu ofensywy. Jednostki korpusu Libijskiego zostały rozciągnięte na jakiś 25 km w głąb pustyni (po łuku jakieś 30 km frontu). Odcinek ten obsadzały w pierwszym rzucie 2 dywizje libijskie i grupa Malett – razem nieco ponad 5 słabych pułków piechoty i 4-5 słabych dywizjonów artylerii. Takie rozstawienie chroniło Włochów przed rajdami Brytoli na linie zaopatrzeniowe. Nie chroniło jednak przed zmasowanym atakiem – gdyż rozrzucone siły były od siebie zbyt oddalone dla udzielenia sobie pomocy (wystarczy spojrzeć, że pod El Alamein front miał 40-50 km a użyto bez porównania większych sił). Odwody w postaci dywizji Czarnych Koszul na szosie nadmorskiej były też zbyt nieruchawe do udzielenia pomocy. Ostatnia z dywizji (jedyna regularna) w Egipcie – wylądowała pod Sofafi – daleko od reszty sił blokując ewentualny ruch przez pustynie – na granicę libijsko-egipską, a szczególnie na Sollum i przełęcz Halfaya. IMHO całe to rozstawienie mogło sobie radzić z oddziałami rozpoznawczymi, rajdami, nawet atakami do siły pułku włącznie. Nie przewidywało jednak silnego ataku Brytoli całością sił. W zasadzie – będąc mniej liczni Angole nie powinni atakować. Jednak siły zebrane do ofensywy moim zdaniem nie były mniej liczne od oddziałów włoskich w Egipcie (szacuję, danych szczegółowych nie mam: dywizje libijskie po 7-8 tys. włoskie po 10, pozostałe siły może 5-7 tys – razem: 39-43 tys. ludzi). Mogli zatem prowadzić ofensywę wykorzystując przewagę ruchliwości do skoncentrowania się na wybranym odcinku i bicia rozproszonych Włochów. Ponadto ofensywy należało się spodziewać z przyczyn moralno-politycznych. Anglia nadal była pod bombami. RAF i Royal Navy miały już swoje sukcesy (Bitwa o Anglię i Mers el-Kebir). Takiego pierwszego propagandowego sukcesu rozpaczliwie potrzebowały siły lądowe przegnane sromotnie z Francji. IMHO ataku na znaczną skalę Włosi powinni się spodziewać. Jeżeli z przyczyn logistycznych nie dało się przesunąć większych sił – to należało przynajmniej skrócić front (i skierować jednostki możliwie zbliżone pod względem nasycenia sprzętem do brytyjskich). Użycie wszystkich 4 dywizji w jednym lub 2-4 silnych boksach na wybrzeżu (oddalonych o max pół doby drogi na piechotę jeden od drógiego, najlepiej w zasięgu ognia artylerii z jednego obozu na przedpoele drugiego) mogłoby utrudnić Anglikom rozbijanie wojsk częściami. Problemem byłoby jednak umożliwienie rajdów drobnych sił poza pozycje Włochów – coś za coś, dobrego rozwiązania nie było. Pozostałe w Cyrenajce siły powinny być bardziej skoncentrowane przy granicy – a nie rozrzucone po całej przestrzeni (co umożliwiało bicie ich częściami). Generalne – dobrej opcji IMHO nie było. Można było natomiast się przygotować na dużą akcję Anglików i próbować się skoncentrować w celu prowadzenia twardej obrony. Trudno powiedzieć. Pewne jest, że opracowania o wojnie w Afryce wydawane w Polsce oparte są niemal wyłącznie na źródłach Angielskich i Niemieckich. Nikt tu nie pracuje i nie będzie pracował nad źródłami – może Włosi przez nie przebrnęli – niestety książki w tym języku są i chyba pozostaną poza zasięgiem większości polskich autorów. Całkiem możliwe, że Anglicy liczbę jeńców zawyżyli. Z drugiej jednak strony – z tego co pamiętam o zdobywaniu Bardii (artykuł z Wojskowych Przeglądów Historycznych z lat 60tych czy 70tych, który był jednym z niewielu dokładnych tekstów o tym okresie walk na pustyni jaki w Polsce widziałem) – było tam od groma różnego tałatajstwa nie podlegającego żadnej dywizji – jakieś służby tyłowe, obrona wybrzeża Bóg wie co jeszcze – szło tego w tysiące (właśnie przeglądam dość dokładny tekst na angielskiej wiki, żeby coś sobie odswierzyć). To trochę jak z upadkiem Singapuru – gdzie walczyć nie było komu a liczba jeńców była ogromna. Być może spora część jeńców pochodziła właśnie z tych służb tyłowych. Trudno jednoznacznie stwierdzić. Przyczyny polityczne niestety. Mussolini przegrywał rywalizację z Adolfem. Więc przedkładał nadzieje nad realia. A realia w takich sytuacjach zwykle kopią w zadek.
  20. Operacja Compass

    Niestety co do przyczyn dla których wśród wojsk w Libii nie było dywizji pancernej - nie mam żadnych informacji w dostępnych opracowaniach. Domniemywam jedynie, że być może były dwie przyczyny: 1. Nie widziano potrzeby. 2. Nie było czego przerzucić do Libii. Z 3 dywizji - 131 wylądowała w Albanii, 132 od początku wojny stała przy granicy z Francją jako ubezpieczenie 133 nawet aktywnie działała przeciw Francji. Potem wszystkie, jednak z pierwszeństwem 132 DPanc i następnie 133 DPanc rozpoczęły przezbrajanie. Do tego momentu dywizje używały w różnych proporcjach Fiatów 3000 teraz dumnie i szumnie zwanymi L.5 oraz tankietek L3/33 i L3/35. L5 miały już dobre 20 lat użytkowania w szkoleniu (w końcu to wolnobieżne pochodne Ft-17), L3/33 były intensywnie używane w Hiszpanii tak jak część L3/35. W rezultacie stan techniczny sprzętu był fatalny - a najwyraźniej nikt (brak o tym danych) nie pomyślał o tym, żeby zebrać sprawny i mniej wyeksploatowany sprzęt w jednej jednostce. W rezultacie jak czyta się opis działań 131 DPanc w Albanii czy 133 DPanc przeciw Francji czy Jugosławii - to dywizje te generalnie zostawiały za sobą masę niesprawnych „czołgów”. Nie było ich zresztą czym zastąpić - bo M11/39 został definitywnie uznany za nie nadajacy się dla DPanc (tylko nie bardzo wiadomo dlaczego - na pewno był lepszy zarówno od L3 jak i od L5). Latem 1940 r. dywizje czekały więc na poprawiony czołg podstawowy M13/40, który zresztą też łapał opóźnienie przez nieudolność Fiata. Co do obecności 131 DPanc w Albanii - też nie jestem do końca pewien przyczyn. Nie brała ona udziału jako całość w inwazji tego kraju. Do tego zadania użyto jednak w dużej mierze sił Bersalierów, w tym XIV i XX batalionu ( http://comandosupremo.com/albania.html ), które wchodziły w skład tej dywizji. W każdym bądź razie dywizja z całą pewnością znalazła się w Albanii przed wejściem Włoch do wojny. Była tam nadal z początkiem października, kiedy to Mussolini przy wsparciu części wojskowych durniów w naczelnym dowództwie – podjął niefortunną decyzję przy wykorzystaniu głównie sił stacjonujących w Albanii. Ponieważ cała inwazja organizowana była w pośpiechu, w celu politycznym (zrównoważeniu wpływów na Bałkanach po wkroczeniu Niemców do Rumunii) zatem prawdopodobnym jest, że dywizja wzięła udział w walkach na froncie Włosko – Greckim w jakimś stopniu przez przypadek. Być może wynikało to z wcześniejszych lecz zarzuconych planów inwazji na Jugosławie. Generalnie są to tylko moje przypuszczenia. Swoją drogą wojna Włosko – Grecka zasługuje na osobny temat, dlatego nie będę czynił tu offtopa
  21. Najlepszy odrzutowiec II wojny światowej

    Osobiście jestem zwolennikiem konstrukcji angielskich. Co prawda maszyny te napędzane były mniej zaawansowanymi silnikami ze sprężarkami odśrodkowymi (zbliżona siła ciągu przy nieco większej masie własnej i zdecydowanie większej średnicy). Jest jednak druga strona medalu. Pamiętając zapisy o historii użycia Me262 i trapiących je ustawicznie problemach technicznych i koszmarnych awariach - trudno uznać tą maszynę za faktycznie gotową do operacyjnego użycia. Zadaniem myśliwca jest niszczenie samolotów wroga, nie zabijanie własnych pilotów. Szczerze - jakbym miał wybór - nigdy nie zdecydowałbym się na pilotowanie Me 262. Natomiast Gloster Meteor nie budziłby u mnie już takich obaw. Była to konstrukcja może mniej awangardowa - ale przez lata służby udowodniła swoją niezawodność i przydatność. Podobnie w przypadku lekkich myśliwców. He 162 nie był nieudany - jednak tak jak Me262 trapiły go ustawiczne awarie, a nietypowy układ płatowca na pewno nie ułatwiał pilotowania młodym i niedoświadczonym pilotom. Jeśli porównać go z angielskim odpowiednikiem - De Haviland Vempire - ten także miał nieortodoksyjny układ - jednak był niesamowicie prosty i łatwy w pilotażu. Trafił przecież ostatecznie nawet na lotniskowce - czyli środowisko wyjątkowo wymagające, szczególnie jeśli chodzi o charakterystyki startu i lądowania. IMHO o wartości samolotów nie decydują wyłącznie suche parametry techniczne, bojowe. Armia to w dużym stopniu logistyka. Niemieckie konstrukcje samolotów odrzutowych generalnie, ze względu na awaryjność - przegrywają w tym punkcie bardzo zdecydowanie.
  22. Operacja Compass

    Wcześniej, zanim Rommel i DAK pojawili się w Libii. W II połowie 1940 r. Włosi mieli wyprodukowanych około 100 czołgów M11/39. Gdyby wszystkie te wozy trafiły do jednej DPanc i ta dywizja znalazła się w Libii - Operacja Compass mogłaby wyglądać inaczej. Fakt M11/39 był projektem fatalnym i do wykorzystania jako broń podstawowa w dywizji pancernej nadawał się słabo. Jednak licząc to, że był to wóz lepszy od tankietek, a dywizja pancerna jest lepsza od improwizowanych grup tworzonych w Libii - to IMHO włosi wyszliby na tym lepiej. IMHO niekoniecznie brak czołgów. Kiedy czołgi się pojawiły (M13/40) nie były w stanie samodzielnie niczego zmienić. IMHO brak kompletnego związku taktycznego w postaci dywizji pancernej wyposażonej w średniej klasy czołgi. Dywizji tej brakowało - fakt, wskutek tego, że w 1940 r. dopiero kończono opracowanie czegoś co było czołgiem (M13/40), a produkcja wozu była wyjątkowo powolna. Jednak znów - nie zdecydowano się na wyposażenie dywizji pancernych w nieudane M11/39, czekając na sprzęt lepszy. To była decyzja naczelnego dowództwa. Niemcy potrafili wyposażać swoje jednostki pancerne w półśrodki (chociażby PzKpf I wsparte niewielką ilością PzKpf IV czy też PzKpf35(t) w dywizjach lekkich) - rezultat, choć nie całkowicie zadowalający, był chyba lepszy niż całkowity brak tych dywizji. I tu błąd dowództwa i tu błąd. Ani Włosi nic nie zmienili ani Niemcy - w obu przypadkach powiększono wyłącznie rozmiar własnej klęski. Oczywiście rozumiem dlaczego Włosi kierowali te bataliony na front - i zgadzam się, że był to akt rozpaczy, nie zdrowa kalkulacja. Dlatego IMHO należy to ocenić negatywnie. I znów ocena ta dotyczy dowódców wysokiego szczebla - nie samych pancerniaków, którzy na takie decyzje nie mieli przecież wpływu.
  23. Operacja Compass

    Wtrynię się z taką uwagą, że za dziwną strukturę włoskich wojsk pancernych w Libii i Cyrenajce w czasie operacji Crusader - odpowiadało ewidentnie włoskie naczelne dowództwo. Specjalizowało się ono w intrygujących decyzjach w owym okresie. Dla 10 Armii w Cyrenajce nie przeznaczono żadnej wielkiej jednostki pancernej, pomimo, że działała ona w terenie idealnym dla tych wojsk. Tymczasem na górzysty teren pogranicza Albańsko - Greckiego skierowano 131 DPanc Centauro. W Cyrenajce i Libii Włoskie dowództwo próbowało organizować improwizowane grupy pancerne - jednak ich efektywność musiała być niska. Jednostki pancerne to bynajmniej nie czołgi. Z tankietek, czołgów i przypadkowo zmechanizowanej piechoty stworzono grupę teoretycznie pancerną - praktycznie jak się okazało bezwartościową. Być może decyzje te wynikały z fatalnego stanu wyposażenia wojsk pancernych w 1940 - w wyniku czego, żadna włoska dywizja w owym czasie nie została przezbrojona z tankietek w czołgi lekkie. Kolejne kroki także są interesujące. Po klęsce 10 Armii w walkach granicznych - wyszła prawda, że dywizja pancerna jest w Afryce niezbędna. Prawidłowo zdecydowano o skierowaniu tam 132 DPanc Ariette. Z miejsca tą decyzję jednak zepsuto. Dowożone kolejne bataliony ze 132 DPanc rzucane były z miejsca na front - do składu kolejnej improwizowanej jednostki pancernej. Z rezultatem widocznym pod Beda Fomm. W efekcie włoskie czołgi podczas działań na przełomie 1940-41 r. w Afryce - nigdy nie działały w ramach zorganizowanych i wyszkolonych wielkich jednostkach pancernych. Nie było współdziałania czołgów z piechotą, armatami p-panc i artylerią. Nie było właściwej łączności, odpowiednich jednostek remontowych, zaopatrzeniowych. A wyższe dowództwo nie wiedziało do czego i jak używać czołgów.
  24. Jakość francuskiej kadry dowódczej w 1940 r. trudno jednoznacznie ocenić. Problem podstawowy - to fakt, że Francja posiadała wyraźnie sformułowaną doktrynę wojenną, której wszystkie braki zostały w 1940 r. boleśnie obnażone. Czy oficera można jednoznacznie źle oceniać, za to, że walczy zgodnie z podręcznikami i wpojoną mu wiedzą. Realizacja doktryny miała by być czymś złym? IMHO nie. Oficer przygotowuje się do wojny właśnie poprzez szkolenie i pogłębianie wiedzy. Więc jeśli walczy tak, jak nakazują mu podręczniki - trudno mieć do niego pretensje. Owszem, francuskie naczelne dowództwo można oceniać źle za kurczowe trzymanie się złych wzorców i złych zasad prowadzenia wojny. Tylko pytanie - jak głęboko negatywna może to być ocena. Jeśli ktoś wygrał wojnę (jak Francja IWŚ) będzie z natury rzeczy uznawał swoje dotychczasowe koncepcje i sposoby walki jako najlepsze. Naturalnym wydaje się jedynie ich rozwijanie i poddawanie modyfikacjom. Konia z rzędem temu, kto wskaże jeden ewidentny dowód (w okresie międzywojennym), na podstawie którego francuską doktrynę można ocenić jako złą. Takiego dowodu brak. Co najmniej jedno doświadczenie ją potwierdziło!! (wojna domowa w Hiszpanii przez znaczny okres miała charakter pozycyjny, a o zwycięstwie decydowała siła ognia - nie manewr połączony z siłą ognia). Praktycznie pierwszy poważny argument podważający zasadność francuskich założeń miał miejsce w okresie od 1 do 17 września 1939 r. Tylko co Francuzi mogli zrobić przez niecały rok? Przykład: swoich lekkich czołgów piechoty - wolnobieżnych, o taktycznym zasięgu, pozbawionych radia, 2 osobowych, z krótko-lufową armatą - żadną miarą nie dało się zastosować do innego rodzaju wojny niż tej do jakiej zostały zaprojektowana. Dotyczyło to w zasadzie sporej części sprzętu armii francuskiej - od broni piechoty (karabin MAS 36 nie miał bezpiecznika - wymagał załadowania przed walką i rozładowania po niej - był więc trudny w użyciu w zmiennej sytuacji) po artylerię (pomimo motoryzacji - znaczna część dział nadal miała koła stalowe z gumowymi bandażami uniemożliwiających szybkie przemieszczanie i pokonywanie dalekich odległości) i przede wszystkim łączność (oparcie na przewodowej, słabość radiowej). Równie ważna co strona techniczna - była także strona organizacyjna, szkoleniowa. Przejście na nową doktrynę - to gigantyczna praca. Ponadto w okresie przejściowym najprawdopodobniej powstałby bałagan, kto wie czy nie gorszy niż stosowanie doktryny złej. Ponadto należy zauważyć, że francuskie jednostki z pominięciem kampanii francuskiej 1940 r. biły się nieźle. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę działania w latach 1944-45, to trudno Francuzom odmówić sukcesów. Swoją drogą w 1940 r. duży wpływ na wynik walki miało zaskoczenie operacyjne jakie zgotowali Francuzom Niemcy podczas bitwy o Flandrię. To dzięki niemu Niemcy wyszli na tyły najsilniejszego ugrupowania alianckiego i dzięki temu najlepsze dywizje francuskie zużyły się w marszach odwrotowych. Podsumowując - nie mam równie złej opinii o armii francuskiej i francuskich oficerach jaką głosili polscy oficerowie (i cywile ale IMHO ich opinia się nie liczy) będący we Francji w latach 39-40. Mam niemiłe wrażenie, że odgryzali się oni za upokorzenia jakich doznali od Francuzów w tym okresie. Dodatkowo wydaje mi się, że poprzez podkreślenie słabości francuzów próbowali odbudować swój wizerunek po zdecydowanej przecież klęsce w 1939 r. A trzeba by się dość poważnie zastanowić nad zestawieniem bitności i kompetencji polskiej kadry oraz tchórzostwa i głupoty francuskiej kadry oficerskiej. Znane są przecież wypadki, gdy i polscy dowódcy tchórzyli (sztandarowy przykład - Dąb Biernacki), gdy popisywali się skrajną niekompetencją (Młot Fijałkowski przy współudziale Sztabu i samego Naczelnego Wodza w dowodzeniu SGO Narew) oraz gdy polskie jednostki uciekały w bezładzie (16 DP nad Osą, 6 i 21 DP nad Dunajcem). IMHO oceniając innych należy mieć trochę pokory i szacunku ze względu na własną historię.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.