Posag to był ważny w Rzymie na przykład, gdzie kobieta była traktowana jak krowa do rodzenia Rzymian. Musiał ojciec posmarować przyszłemu mężowi, żeby się zgodził tertaz on toto "chodować". Kobieta była własnością najpierw ojca, potem męża, to było " masz tu krowę a tu masz na paszę dla niej"
W średniowieczu całe to zafajdane prawo rzymskie szlag trafił, córka miała prawo do majątku takie samo jak syn. Jak się dziecko chciało uczyć, (częściej syn!) to szło na szkoły, jak nie, to na życie. Tyle, że córka wychodząc za mąż "wychodzi" z domu, więc część tego majątku zabiera. Syn może poczekac na spadek, bo i tak mieszka w domu rodzinnym, nawet żonaty, więc na bieżąco korzysta.
Odnośnie dysponowania posagiem przez męża - prawnie nie mógł bez zgody żony, tak jak dziś - to, co wniesione do małżenstwa przed ślubem, nie jest wspólne. Przeważnie się zgadzały, tak jak dziś - no bo to w końcu mąż, nie?