Lelek
Użytkownicy-
Zawartość
52 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Lelek
-
Witajcie! W 2007 roku Prezydent RP Lech Kaczyński podpisał nowelizację Ustawy o orderach i odznaczeniach. Wprowadził w ten sposób wiele nowych odznaczeń, w tym Order Krzyża Wojskowego, przyznawany za szczególne czyny bohaterstwa okazane na polu walki w czasie zagranicznych misji pokojowych. Wcześniej sejm przyjął poprawkę do ustawy jednogłośnie. Wypełniło to poważną i krzywdzącą w lukę w odznaczeniach, albowiem polscy żołnierze w Iraku i Afganistanie aż do tamtej pory nie mogli być w żaden sposób nagradzani za czyny bojowe, gdyż nasze prawo zabrania nadawania Orderu Virtuti Militari i Krzyża Walecznych w czasie pokoju. Nim jednak projekt ustawy trafił do sejmu, Prezydent zastanawiał się, czy po prostu nie zmienić zasad nadawania VM i KW. Odszedł jednak od tego pomysłu i postanowił utworzyć nowe odznaczenia. W chwili obecnej Virtuti Militari i Krzyż Walecznych mogą być nadawane jedynie w czasie pełnej wojny i pięć lat po niej, a więc... nie mogą być nadawane. Raz po raz temat ten podnoszą różne organizacje wojskowe i ponownie rozpoczynają się dyskusje nad słusznością takiego stanu rzeczy. Często przytaczane argumenty za tym, aby umożliwić współczesne nadawanie starych orderów bojowych: * nawiązanie do wielowiekowych tradycji Wojska Polskiego * walka o światowy pokój nie jest w niczym gorsza od bitew w granicach Polski * inne kraje dają swoim żołnierzom najwyższe, historyczne ordery bojowe - Amerykanie Medal Honoru, a Brytyjczycy Krzyż Wiktorii * państwo często zostawia żołnierzy na lodzie, nie daje im pomocy prawnej, zabrania strzelać, a ranni w akcji nie mają prawa do publicznego noszenia munduru - niech więc przynajmniej wynagrodzą im to porządne odznaczenia * gdy umrze ostatni weteran odznaczony Virtuti Militari, czy Krzyżem Walecznych, odznaczenia te zyskają status "wymarłych" - będzie to tylko czysto teoretyczna litera w ustawie. Czymś takim już jest np. Krzyż Zasługi z Mieczami. * obecne brzmienie ustawy uniemożliwia dokonywanie odznaczeń ahronologicznych za czyny historyczne, w tym również dekoracje pośmiertne. Skutkuje to tym, że otrzymaniem najwyższego polskiego orderu bojowego - Krzyżem Wielkim Orderu Wojennego Virtuti Militari (inaczej Virtuti Militari 1 klasy) może się obecnie poszczycić trzynastu sowieckich marszałków i dwóch rodzimych zdrajców i zbrodniarzy - Rola Żymierski oraz Świerczewski, a nie mogą go otrzymać Sikorski, Rzydz-Śmigły, Kutrzeba, Maczek, czy Anders * PRL nadawał VM i KW za II wojnę światową aż do lat 80.-tych, a my możemy tylko pięć lat po pełnej wojnie Argumenty przeciwko zmianom w ustawie: * walka za granicą o amerykańską kolonizację i ropę dla Jankesów nawet nie umywa się do bitew o święte granice Polski * współcześni żołnierze to najemnicy, walczą nie dla ideałów, lecz dla forsy i porównywanie ich do weteranów Września, czy Powstania to obraza dla tych drugich * wystarczy już, że nasze odznaczenia hańbił car, przyznając Virtuti pod zmienioną nazwą za stłumienie powstania listopadowego, albo komuniści, rozdając swym bandytom na kopy najwyższe odznaczenia za zabijanie AK-owców W polskim ustawodawstwie nie istnieje tez obecnie Odznaka za Rany, jaką nosili żołnierze walczący w DWS. Jej przywrócenia domagają się nie tylko środowiska wojskowe, ale też policyjne i pożarnicze. Serdecznie zapraszam do dyskusji!
-
Witajcie, właśnie wróciłem z Ukrainy i dostałem tam od krewnych bardzo ciekawe, stare zdjęcie przedstawiające żołnierza z okresu, jak mi się wydaje, I wojny światowej. Być może przedstawia ono kogoś z moich przodków. Niestety nikt z rodziny nie wie, kto to jest. Jako że u naszych wschodnich sąsiadów dostęp do internetu jest skromny, dostałem zadanie zbadania tej fotografii w Polsce. Dlatego właśnie zwracam się do Was z prośbą o podanie jak najwięcej możliwych informacji o tym żołnierzu - jaka to armia, z jakiego czasu pochodzi zdjęcie itp. Za każdą odpowiedź będę bardzo wdzięczny. Pozdrawiam, Lelek.
-
Odznaczenia bojowe III Rzeczpospolitej
Lelek odpowiedział Lelek → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Panowie, spokojnie Pełna wojna to może dość kontrowersyjne pojęcie o płynnych granicach. Ale żeby postarać się jakoś je wyjaśnić - np. USA nie są obecnie w stanie pełnej wojny nieprzerwanie od 1945 roku, mimo że zaatakowały w tym czasie Koreę, Wietnam, Panamę, Somalię, Jugosławię, Irak, Afganistan, Libię i wiele innych. A jak wszyscy wiemy 11 września arabscy terroryści narobili w Nowym Jorku o wiele więcej szkód niż rzut jednego granatu. Ale gdyby USA napadły na Meksyk lub na odwrót to byłaby już pełna wojna. Dlaczego? Bo taka operacja wymagałaby zaangażowania olbrzymich sił i rozmieszczenia ich na całej południowej granicy USA. Trzeba było by ogłosić mobilizację powszechną (to jest pojęcie kluczowe); w chwili obecnej Amerykanie mobilizują tylko pojedyncze jednostki, które przerzucają za granicę. A mobilizacja powszechna to obowiązkowy pobór, konfiskata części mienia na potrzeby armii i wiele innych, bardzo wkurzających rzeczy, które dotykają każdego obywatela kraju. Irakijczyk w mundurze strzelający na terytorium Polski nastraszyłby tylko okoliczną wieś i zostałby dość szybko zlikwidowany, niekoniecznie przez wojsko, nawet przez policję. Czyli to nie byłaby wojna, tylko zamach (Bogu dzięki nawet tego w III RP na razie nie doświadczyliśmy). Ale już tysiąc umundurowanych Irakijczyków narobiłoby niezłego bałaganu. Trzeba by wtedy zmobilizować armię i rozprawić się z nimi kosztownymi środkami, spowodować pewne zniszczenia itp. Pomijam to, że jest to scenariusz kompletnie odrealniony, bo tysiąca Arabów z bronią nie da się przerzucić cywilnymi liniami lotniczymi, jak turystów. Absolutnie nie musimy przegrywać Myślę, że atak na Litwę też byłby uznany za pełną wojnę i ordery bojowe by odmrożono, lecz według naszego prawa za prowadzenie wojny napastniczej grozi nawet dożywocie. Podsumowując, pełna wojna to taka wojna, która wpływa na życie osobiste wszystkich obywateli danego kraju. Wieść o kolejnym zabitym Polaku w Afganistanie to dla nas wszystkich na pewno smutna i zła informacja, ale nie ma pływu na to, co zrobimy dziś wieczorem i jutro. Natomiast czołgi jeżdżące po ulicach, policjanci zabierający nam wszystkie przydatne rzeczy i wezwanie na komisje werbunkową wywracają nam życie do góry nogami. No ale możemy wtedy dostać Virtuti Uff, mam nadzieję, że jakoś rozwiałem te wątpliwości. Ale faktycznie, porządny offtop nam się zrobił, i jak zobaczył kolega secesjonista, temat dotyczy tego, czy to źle, czy dobrze, że nasi w Afganie nie mogą dostawać VM i KW. Wracając zatem do tematu. Amerykanie rozdają swoim żołnierzom Medale Honoru, Krzyże za Wybitną Służbę, Srebrne Gwiazdy i tak dalej, mimo braku pełnej wojny, ale oni mają po prostu inne prawo. Trzeba dodać, że nasze przepisy co do odznaczeń bojowych są jednymi z najsurowszych w krajach NATO. Moim zdaniem taki stan rzeczy jest niedojrzały. Zachowujemy się jak państwo bez żadnych tradycji bojowych. Nie jesteśmy jakimś Surinamem, czy innym państwem bez historii. Jaki mamy powód, aby odcinać się od dziejów? To, że Niemcy nie rozdają dziś Krzyży Żelaznych to jasne i logiczne, ale dlaczego my mamy odcinać się od Virtuti, jednej z naszych największych narodowych świętości? Bo wpadnie w niepowołane ręce? O, czyżby rząd bał się własnej armii? Kolega Widłobrody chyba trafnie zauważył, że obecne brzmienie ustawy jest sprzeczne z intencjami utworzenia i zasadami nadawania orderów bojowych. Powiedzmy to sobie szczerze, nasz kraj wysyła żołnierzy na wojnę (którą według swojej politycznej poprawności nazywa misją stabilizacyjną), a nie czyni nic, żeby zmienić przepisy państwa na takie, jakie będą odpowiednie w czasie prowadzenia wojny, nawet poza granicami kraju. To tak samo, jak nasi żołnierze po powrocie z Afganistanu budą się każdej nocy z krzykiem, bo śni im się bitwa, ale nie mogą leczyć się z tzw. stresu pola walki, bo... NFZ nie ma go na liście chorób. A jak można coś leczyć, jeśli to nie jest chorobą? Typowy polski absurd. A przecież można wprowadzić ścisłe limity w celu zachowania wysokiego statusu odznaczenia - np. tylko pięć VM wszystkich klas nadanych w ciągu roku. Czyżby u nas przepisem na utrzymanie godności orderu jest nienadawanie go? Czy to aby nie ubliża obywatelom? Zakazać - to w Polce sposób na wszystko! -
Odznaczenia bojowe III Rzeczpospolitej
Lelek odpowiedział Lelek → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Wydaje mi się, że nie wiele to by zmieniło w tej kwestii, bo pełną wojnę definiuje się jako wojnę na terytorium kraju - czyli VM i KW "odmrożono by" dopiero, kiedy zaatakowałaby nas np. Rosja. Nie pamiętam, żeby podczas PRL-u WP walczyło gdziekolwiek za granicą. Chyba tylko w Czechosłowacji w '68, ale tam Virtuti żadnego nie dali Oczywiście za zabijanie Żołnierzy Wyklętych jeszcze do 1953 rozdawano VM i KW dość hojnie Po 1989 roku nie nadano ani jednego Virtuti Militari ani Krzyża Walecznych. Czyli nie można go było zdobyć nie tylko w Iraku i Afganistanie, ale też w czasie wszystkich misji pokojowych w latach 90-tych. i współczesnych. Też jestem takiego zdania. Wszak w czasie DWS też nie każdy odznaczony był żarliwym patriotą wierzącym w ideały, wielu poszło, bo poszli wszyscy, bo polecieli na żołd itd. Niech będzie najemnik, niech będzie w wojsku dla forsy, ale jak ma odwagę np. zabrać rannego kolegę z pola walki, gdy z kałachów pruje do niego trzydziestu talibów (był taki przypadek w Afganie), to znaczy, że jest porządnym i odważnym człowiekiem i za to należy się nagroda. Ogólnie jest za "odmrożeniem" odznaczeń, ale nie chciałem nic sugerować, dlatego wypisałem argumenty obu stron. -
Witajcie! Poszukuję informacji o zagadnieniu ujętym w tytule. Gdy skończyła się II wojna światowa, żołnierzy amerykańskich w Europie odsyłano do domu "na raty" - w różnej kolejności. Najpierw tych, którzy zdecydowali się pozostać w armii na zawodowego, a potem żołnierzy, którzy osiągnęli odpowiednią liczbą punktów przyznawanych za poszczególne osiągnięcia. Nagradzano za udział w kampaniach, liczbę dni na froncie, rany odniesione w walce, zdobyte odznaczenia, był też specjalny dodatek dla żonatych itd. Całe moje pytanie brzmi - ile punktów było za co? Ambrose w "Kompanii Braci" pisze tylko tyle, że za Brązową Gwiazdę dawano 5 punktów. Czytałem kilak książek o tej tematyce i nigdzie nie znalazłem konkretnych informacji. Wujek Google milczy. Serdecznie proszę was o pomoc!
-
Odznaczenia bojowe III Rzeczpospolitej
Lelek odpowiedział Lelek → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Dokładnie tak. Warto jeszcze wspomnieć, że nowelizacja z 2007 roku przywróciła również przedwojenny Medal za Długoletnią Służbę, nadawany za 10, 20 i 30 lat służby w wojsku, policji, straży pożarnej i wszystkich innych służbach mundurowych. -
Punktowy system demobilizacji w Armii Amerykańskiej
Lelek odpowiedział Lelek → temat → Front Zachodni
Wielkie dzięki, takich informacji szukałem. Tylko coś mi nie pasuje z odznaczeniami - wątp[ie, żeby za taką Brązową Gwiazdę dawano tyle samo punktów, co za Medal Honoru -
Jest chłodny, ale słoneczny, jesienny dzień. Dopalają się ruiny II Rzeczypospolitej. Setki tysięcy polskich żołnierzy zginęło lub dostało się do niemieckiej bądź sowieckiej niewoli. Nie wszyscy jednak. Wśród tych, którzy niewolę uznają za głupotę i postanowili dalej, w podziemiu, walczyć za Polskę, jest major Niepokólczycki. Saper już bez munduru, ale za to ze sporą ilością ładunków wybuchowych. Upokorzony porażką, przerażony wizją wieloletniej okupacji swego kraju, zauważa możliwość zgładzenia samego Hitlera, przywódcy znienawidzonych Niemiec, i to w stolicy podbitego przez niego państwa, Warszawie. Niepokólczycki umieszcza pięćset kilogramów trotylu pod podestem, na którym stanąć ma Hitler. Podciąga drut pod drogą aż do ruin budynku naprzeciwko. Potem czmycha, by powrócić tam niedługo i dokonać zemsty. 5 października 1939 roku. Alejami Ujazdowskimi idą kolumny niemieckiego wojska. Jadą czołgi, ciężarówki, działa. Nienaganne mundury i błyszczący sprzęt wrogiej armii doprowadza Niepokólczyckiego do wściekłości. Ale widzi też Hitlera. To on, to naprawdę on? Tak, tego wąsa nie mógłby pomylić z żadnym innym. Ręka natychmiast zaciska się na rączce detonatora. Hitler wita się z jakimiś eleganckimi dostojnikami, po czym staje przodem do przechodzącej defilady, wyciągając do przodu prawą rękę w nazistowskim pozdrowieniu. Wtedy następuje potworna eksplozja. Cały podest wylatuje w powietrze, miarowo dotąd maszerujące szeregi wojska wywracają się na ulicy. Gdzieś nieopodal pada zakrwawiona czapka Hitlera. Niepokólczycki rzuca detonator i salwuje się ucieczką. Spektakl dokonał się na oczach całej Warszawy. Nie ma sensu ukrywać tego, o czym wszyscy i tak się dowiedzą. Informacja o śmierci Hitlera zostaje rozesłana do wszystkich garnizonów niemieckiej armii i podana do wiadomości publicznej. jeszcze tego samego dnia zorganizowane zostaje specjalne posiedzenie Reichstagu, na którym władzę w kraju obejmuje zastępca Hitlera, Rudolf Hess. Nowy przywódca Rzeszy zapowiada krwawo rozprawić się ze sprawcami w zamachu. Represje ruszają natychmiast - w przeciągu trzech tygodni wszyscy polscy jeńcy kampanii wrześniowej zostają rozstrzelani bez sądu i bez prawa do ostatniego słowa, od prostych szeregowców, poprzez oficerów, a na generałach Kutrzebie i Rómmlu kończąc. Ludność cywilna poddawana jest przerażającym katorgom, palone są wsie, a więzienia są zapełniane po brzegi tylko po to, żeby je oczyścić na szubienicy. Wreszcie niemieckie władze wyznaczają procent ludności, jaka na danym terenie ma być aresztowana, a jaka wymordowana. Niemieckim żołnierzom nadaje się licencję na zabijanie - mogą strzelać do Polaków za najmniejsze przewinienie, a nawet podejrzenie takiego przewinienia, bez pytania o zgodę oficera. W ciągu pół roku od zabójstwa Hitlera ginie w Polsce sześć milionów ludzi. Nie umyka od kul również sam Niepokólczycki. W sowieckiej strefie okupacyjnej trwa przymusowa kolektywizacja, upaństwowienie mienia i segregacje społeczne. na wiosnę 1940 roku NKWD morduje w Katyniu, Twarze i Charkowie 22 tysiące polskich jeńców wojennych. W kwietniu 1940 roku niemiecki rząd dogaduje się z Norwegami, który rezygnują z neutralności i przyłączają się do paktu trzech godząc się na stacjonowanie na ich terytorium wojsk nimieckich i budowę baz morskich Kriegsmarine, w zamian za to, że Niemcy nie zaatakują Norwegi i nie pozbawią jej atrybutów suwerenności - rządu oraz armii. Nie pytając nikogo o zdanie, Wehrmacht przechodzi przez Danię, bo tak ma po drodze, a przerażenie Duńczycy praktycznie nie stawiają oporu. Oddziały niemieckie lądują w Norwegii południowej, a oddziały brytyjskie i francuskie w centralnej części kraju. Niemcy idą spokojnie na północ, podczas gdy alianci muszą walczyć z norweskim wojskiem. Po miesiącu walki alianci zostają zmuszeni do opuszczenia Norwegii. 10 maja Wehrmacht napada na Francję i pokonuje ją w nieco ponad miesiąc. Alianckie wojska, usiłujące wydostać się z plaż Dunkierki i uciec do Anglii, zostają kompletnie zniszczone. Z armii francuskiej i Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego nie ocalało nic. Utworzone zostaje marionetkowe państewko Vichy. Luftwaffe rozpoczyna w lipcu bombardowanie Wielkiej Brytanii. Królestwo słabnie z każdym tygodniem. Zupełnie pozbawione armii lądowej na wyspach macierzystych, wie, że nie ma czym odeprzeć inwazji i musi do niej nie dopuścić. Gdy RAF przeprowadza symboliczny nalot na Berlin, pojawiają się głosy, żeby zacząć zrucać bomby na Londyn, ale roztropny Herman Goering oddala te pomysły i nakazuje nawet niszczyć angielskie lotniska i fabryki. Opór wroga zaczyna słabnąć, i słabnąć. Skalski, Zumbach i Urbanowicz ponoszą bohaterską śmierć w walce z silniejszym wrogiem. OKW w końcu decyduje się na inwazję z morza. Niemieckie dywizje lądują na wybrzeżach południowej Anglii w sierpniu i suną na północ, rozgramiając żałosny zbrojny opór brytyjskiej policji i Gwardii Domowej. Pod koniec miesiąca upada Londyn, potem Wehrmacht wkracza do Liverpoolu, Manchesteru, Edynburga... Upokorzony Churchill, z rozburzonymi włosami, w przepoconej koszulinie na którą niedbale nałożył ubłoconą marynarkę, spotyka się z generałami Rommlem i Rundstedtem, kierującymi operacjami w Anglii. Brytyjski premier podpisuje warunkową kapitulację Wielkiej Brytanii. Warunek ma tylko jeden - pozostania na tronie króla Jerzego VI i kontynuacji brytyjskiej monarchii. Powstaje Komisariat Rzeszy Anglia. Po wielkim zwycięstwie trwają narady, co robić dalej. Rozpoczynają się wewnętrzne spory, Georing niedwuznacznie sugeruje, że to jemu, Marszałkowi Rzeszy, należy się najwyższy urząd w państwie. Podają nawet pomysły, by przeprowadzić wybory! Gdy Mussolini angażuje się bez powodzenia (i bez niemieckiej zgody) w konflikt z Grecją i Brytyjczykami w Afryce, sojusznicy decydują się im pomóc. Najeżdżają Bałkany, a Rommel zostaje odwołany ze swych angielskich wakacji i wyrusza do Libii ze swoim Afrika Korps. Hess i jego generałowie decydując się nie dzielić sił i zaatakować Związek Radziecki dopiero na wiosnę 1942 roku. Jednak spada na nich grom z jasnego nieba - 6 lipca 1941 ZSRR napada na III Rzeszę, atakując na całej linii frontu. Kompletnie zaskoczeni Niemcy oddają pole, cofają się aż do linii Odry. Cała Polska dla odmiany jest teraz nękana sowieckimi zbrodniami, a w Berlinie panuje popłoch. Przewrót wojskowy obala Hessa, oskarżonego o tchórzostwo i obarczonego winą za klęskę. Nowym fuhrerem zostaje Goering, kory decyduje się zostawić Włochów samym sobie i i zabrać wszystkie siły do Niemiec. Ostatecznie, po protestach Rommla, decyduje się jednak zostawić na swym miejscu Afrika Korps, a dopiero teraz ściąga wszystkie siły z Anglii, pozostawiając tam jedynie gestapo i aparaty okupacyjne. Niemieckie siły przegrupowują i reorganizują się, a otrząsnąwszy się z zaskoczenia, nie tylko ostatecznie zatrzymują Rosjan na Odrze, ale i spychają ich do Wisły. Tam atakujących zastaje zima, ofensywa zostaje przerwana. 7 grudnia 1941 roku, bez porozumienia z Niemcami, Japończycy atakują Amerykanów w Pearl Harbor. Georing po pomyślunku decyduje się nie wypowiadać wojny USA. Jankesi nie muszą wysyłać sił do Europy, bo nie tam już kogo wspierać, więc koncentrują cały swój wysiłek wojenny na Pacyfiku i pokonują Japonię na wiosnę 1944 roku, bez zrucenia bomb atomowych. Natomiast fanatyczny opór obrońców na wyspach macierzystych doprowadza do rzezi, w której ginie 33% narodu japońskiego. Cesarz Hirohito i cały rząd popełniają rytualne seppuku. Armia niemiecka skoncentrowana na jednym froncie (nie licząc skromnego Afrika Korps), w kwietniu 1942 roku wyrusza do wielkiego boju na Wschód. Związek Radziecki walczy sam, sojusznicy albo upadli, albo nie walczą z Hitlerem. Nikt nie usłyszał o lend-lease. Niemcy docierają do Moskwy w ostatniej chwili, gdy zbliża się kolejna zima. Stalin ucieka na wschód i nakazuje wysadzić miasto przed nosem Niemców. Wehrmacht wkracza do płonących ruin radzieckiej stolicy i zatrzymuje ofensywę. Tymczasem Rommel zdobywa Kair i przekracza kanał sueski. W Iraku wybucha antybrytyjskie powstanie, które w raz z postępami niemiecko-włoskiej armii przerzuca się na kolejne państwa. Gdy Niemcy wkraczają do Palestyny, rozpoczyna się ponad półroczna, największa rzeź w historii, podczas której ginie sto milionów ludzi. Ziemia Święta zostaje "oczyszczona" z Żydów i chrześcijan, za przyzwoleniem Niemców opanowują ją muzułmanie. Hiszpania przyłącza się wojny. Franco wprowadza wojsko do Gibraltaru, brytyjski garnizon kapituluje bez jednego wystrzału. Włosi samodzielnie podbijają Maltę i Cypr. W lecie 1943 roku kapituluje Stalingrad, a Grupa Armii Południe wita się z chłopakami Rommla w Czeczenii. Sukcesy Niemców przyspieszyła kolaboracja generała Czujkowa z Paulusem - radziecki generał uciekł się do zdrady po tym, jak za poniesione klęski Stalin kazał go rozstrzelać. Po upadku Leningradu we wrześniu ZSRR staje się państwem azjatyckim ze stolicą we Władywostoku. Niemcy chcą iść na ugodę - nie mają zamiaru zapuszczać się w bezkresne lasy i pola Syberii, gdzie będą walczyć z partyzantką radziecką rzez dziesięciolecia. Stalin podpisuje z Goeringiem zawieszenie broni. Wojska niemieckie spotykają się z armią amerykańską w Indiach. Pzdr.
-
Jasne, że naprawdę planowano taki zamach. Przecież tego nie zmyśliłem http://blogbiszopa.blog.onet.pl/Polskie-zamachy-na-Hitlera,2,ID407496737,n Swoją drogą, z piętnastu znanych prób zamachów na życie Hitlera dwie były autorstwa Polaków A więc nawet na tej płaszczyźnie mamy się czym pochwalić. Na dobra, ale po fizycznej likwidacji RAF-u Anglicy pewnie by w ten bluff uwierzyli. Nawet jakby nie było inwazji, Anglia i tak by skapitulowała. Pozbawiony wojska (z wyjątkiem Marynarki) kraj, bombardowany dzień i noc, nie mógłby się długo utrzymać z amerykańskich dostaw, z których jedną piątą wysyłały na dno U-Booty. To już chyba taka przypadłość szczura lądowego, że jak zdobędzie se ląd, to morze skapituluje A niech sobie pływają angielskie statki, mogą one jakoś tam przeszkadzać Niemcom w przepłynięciu kanału La Manche, ale nie w wojnie lądowej na Bliskim Wschodzie - tam ropa była na miejscu, żywność z północnego Kaukazu, amunicje i tak bardziej opłacało się wysyłać lądem, więc szlaki zaopatrzeniowe nie byłyby w żaden sposób zagrożone ze strony Royal Navy. Jeśli coś sugerujesz, nie widziałem nigdy tego postu
-
Niepokólczycki był we Wrześniu dowódcą batalionu saperów, więc najpewniej trochę zabawek zostało mu ze służby. Stąd je wziął, a jak umieścić? Musiał to zrobić w pierwszych dniach okupacji, kiedy Niemcy nie mieli jeszcze żadnego doświadczenia w zwalczaniu podziemia, poza tym w mieście panował chaos. Pełna skuteczność aparatów okupacyjnych (czyli taka, jaką znamy), to dopiero wiosna 1940 roku. Jeśli się nie mylę, 15 sierpnia miała już być inwazja - w tej "prawdziwej rzeczywistości" . Niemcy przegrali jednak bitwę powietrzną i do desantu nie doszło. Brytyjskie samoloty sfotografowały niemieckie wojska w łodziach desantowych u wybrzeży Francji - a więc skądś je Niemcy wzięli;) Co do Royal Navy, to Luftwaffe mogła zająć się tylko i wyłącznie osłoną Kriegsamarine przed brytyjską marynarką, gdy(by) nie było już żadnego zagrożenia ze strony RAF-u. Korona została pokonana, Niemcy nadeszli od zachodu, natomiast Amerykanie pokonali szybko Japonię, niszcząc również wojska cesarskie w Birmie, a ta od wschodu graniczyła z Indiami. No ale tu już bardzo-alternatywa
-
Witajcie! Ostatnio przeczytałem książkę Williama Whartona pt. "Szrapnel". Od recenzji i wrażeń są inne fora, piszę tutaj w jednej sprawie - bardzo mnie zaintrygował opis tego, jak Wharton, żołnierz amerykański, (podobno) dostał się do Francji w 1944 roku. Rzekomo w nocy z 5 na 6 czerwca ubrał się w kombinezon lotniczy, wsiadł do Piper Cuba wyposażonego w tłumik dźwięku silnika, nad Normandią wyskoczył z samolotu i przesiedział całą noc i dzień inwazji w dole nakrytym brezentem, gdzie miał nasłuchiwać w radiu komunikatów nadawanych przez okręty desantowe, ale "łapał" tylko Niemców. Nie miał żadnych innych zadań, nie był ani spadochroniarzem, ani nie miał się kontaktować z francuskim ruchem oporu. Tylko siedzieć w dołku nad radiem! 7 czerwca uratowali go Brytyjczycy. Czy to mogło się zdarzyć naprawdę, czy pisarzowi popuściły wodze wyobraźni? Bardzo mnie zdziwiła ta historia, bo mam za sobą jedenaście książek o D-Day i w żadnej nie znalazłem informacji o tym, żeby alianckie dowództwo wysyłało żołnierzy do Francji w taki sposób. Poza tym, co skrzętnie zauważył sam autor, "nie miało (by) to żadnego sensu". Serdecznie proszę o odpowiedź! Pozdro.
-
Witam! Poszukuję informacji o bitwie o Saint-Lo w lipcu 1944 roku. Szczególnie interesują mnie działania 116 pułku 29 Dywizji Piechoty oraz wyjaśnienie, dlaczego Amerykanie atakowali w taki, a nie inny sposób. Mogą byc cytaty, linki, najlepiej po polsku, ale ujdzie tez po angielsku. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Znalazłem na forum wiele tematów zajmujących się gwałtami w czasie II wojny światowej w ogóle, ale ten będzie dotyczył wyłącznie relacji Armia Czerwona-obywatelki polskie. Wiele się mówi ostatnim czasem o tym, co sowieccy żołnierze robili z kobietami w Niemczech w 1945 roku. Po kilkudziesięciu latach milczenia i tabu, świat zaczyna mówić o tym najbardziej wstydliwym aspekcie działań bojowych w ostatniej fazie wojny i bezpośrednio po niej. Jednak, z całym szacunkiem, uważam że o gwałtach na Niemkach niech dyskutują Niemcy. Już dostatecznie naczytałem się o zemście, zasłużonej karze dla narodu niemieckiego itp. Zajmijmy się choć na chwilę naszą historią, albowiem w tej kwestii u nas też działy się naprawdę nieciekawe sceny... Rosjanie gwałcili Polki od zawsze. Począwszy od roku 1792, przez czasy zaborów i powstań, aż po I wojnę światową, gdzie oficer carskiej armii dokonał straszliwej zbrodni na św. Karolinie. Jednak odważę się stwierdzić, że to bolszewicy przynieśli na naszą ziemię najgorsze tragedie. Wiem, że ten dział dotyczy II WŚ, ale pytam o szerszy zakres czasu - wojna 1920 roku, okres 1939-1941, "wyzwolenie" w 1945 i czasy PRL-u. Mimo szczerych chęci nie znalazłem prawie nic o tym zagadnieniu w czasie wojnie polsko-bolszewickiej. Tak, gwałty były, ale jakieś liczby, opisy - nie ma. Okupacja sowiecka 39-41 to w ogóle biała plama w historii II wojny światowej, nie wiemy o tym prawie nic, ale podobno działy się tam cuda, na pewno też gwałty. Wszak ludzie uciekali przez Wisłę do Niemców... Trochę więcej znalazłem o końcówce wojny, podobno gwałty były, i pytanie za co - na Niemcach mogli się mścić, ale na nas? Zostaje chyba tylko instynkt zwycięzcy, któremu wszystko się należy. Jednak liczb też nie znalazłem. Co do okresu PRL, podobno w 1946 roku Sowieci na stacji kolejowej zgwałcili cały pociąg (!). Słyszałem tez historię, że w latach 70.-tych (!) pewna kobieta została zgwałcona przez Rosjanina pod Bornym Sulinowem. Poszła na MO, milicjant najpierw udawał głuchego, potem próbował jej wmówić, że jest wariatką, a wreszcie zamknął na 48, żeby "zmądrzała"! Jak widzicie, najbardziej interesują mnie liczby. Dąłbym wszystko za jakiekolwiek, nawet najbardziej orientacyjne i szacunkowe dane (wszak ilości zgwałconych Niemek też nie znamy, ale jakieś orientacyjne liczby są). Przychodzi mi do głowy tylko takie obliczenie - w Niemczech urodziło się po wojnie dwa miliony rosyjsko-niemieckich dzieci. Te miały swoje dzieci, które są dzisiaj obywatelami RFN. Wiele wyemigrowała, zdecydowana większość uważa się za Niemców, a tylko 178 tysięcy ludzi w Niemczech zarejestrowało się jako Rosjanie. Około jedenaście razy mniej. Dziś w Polsce mieszka sześc tysięcy Rosjan, choć zapewne wielu z nich pochodzi ze zwykłej emigracji. No to jakby jakieś cztery tysiące przemnożyć razy jedenaście, to daje 44 tysiące. Nie wiem, ile gwałtów kończyło się ciążą, choć pewnie więcej, niż połowa. Czyli wychodzi jakieś dziewięćdziesiąt tysięcy gwałtów tylko w czasie II wojny światowej i tuż po niej. Co o tym sądzicie? To tak tragiczne, że na przestrzeni wieków my, Polacy, tak często nie potrafiliśmy uchronić naszych kobiet przed nieszczęściem... Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi. Pozdrawiam.
-
Gwałty sowieckie na Polkach
Lelek odpowiedział Lelek → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Narya - Tak się składa, że moja rodzina pochodzi z Kresów, mieszkam niedaleko naszej wschodniej granicy i w mojej miejscowości przed wojną w szkole podstawowej siedmiu nauczycieli uczyło po ukraińsku, a trzech po polsku... Może nastawienie władz nie zawsze było dobre w stosunku do mniejszości narodowych, władza, jak to władza, ale o większych konfliktach społecznych w moim regionie nie słyszałem. Polacy żenili się z Ukrainkami, chłopców chrzczono w kościele, a dziewczynki w cerkwi (bez względu na wyznanie). Tak, gwałt to element wojny, ale oczywiście nie przemawia to na korzyść gwałtu, tylko na niekorzyść wojny. Mamy kolejny dowód na to, jak nienormalna, chora i straszna jest wojna. Gwałt to jedna z najgorszych zbrodni, stawiana zazwyczaj zaraz za morderstwem. W wielu krajach świata karę śmierci można dostać tylko właśnie za morderstwo i gwałt. Jest to czyn tak ohydny, tak nieludzki i bezwzględny, że nie da się go usprawiedliwić niczym. I narodowość gwałciciela nie ma dla mnie znaczenia. Nie będę komentował "Kobiety w Berlinie", bo to nie temat o Niemkach, tak jak tego, że Armia Polska w ZSRR też przechodziła straszne chwile, a zjawisko gwałtów w jej szeregach było co najmniej pięć razy mniejsze, jak w Armii Czerwonej. Gwałty były we wszystkich armiach świata, ale babcia opowiadała mi dawno, dawno temu, że Niemcy pod tym względem byli rycerzami. Przynajmniej ona tak to zapamiętała, ale przypadki w armii hitlerowskiej na pewno też były. Samuel Łaszcz - dzięki wielkie za te informacje. Cóż, nasza historia idealna też nie jest. Jednak co do bram pochwalnych na cześć Sowietów, to wydaje mi się, że generował je po prostu strach. Normalnym odruchem człowieka jest to, że nie chce się nastawiać silniejszemu, boi się obcego; jak dwóch mocarzy bije się o władzę, to siedzi cicho, a potem chwali zwycięzcę. Nie potępiam takiego zachowania, rozumiem je. Sowiety wygrały - to przywitamy ich pięknie, ucieszą się, Polska i tak z tego nie ucierpi, a nam nic nie zrobią. Wiesław z Bagdańca - bardzo, bardzo dziękuję za twoją odpowiedź! Właśnie czegoś takiego szukałem. -
Gwałty sowieckie na Polkach
Lelek odpowiedział Lelek → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Tego nie powiedziałem. Do Wielkiej Smuty się nie odniosę, bo tamtymi czasami nigdy specjalnie się nie zajmowałem, ale faktycznie interesującą kwestią jest zachowanie naszych wojsk na Ukrainie i Białorusi w latach 19-20. Nie znam doniesień o polskich gwałtach w tym okresie, ale jak ktoś ma, to chętnie się zapoznam. Jednak w dwudziestoleciu Polacy żyli bardzo dobrze z mniejszościami narodowymi na Kresach, wbrew temu, co łgała sowiecka propaganda. -
Witajcie! Mam do was takie pytania co do najważniejszych polskich odznaczeń: 1. Czy można dwukrotnie dostać Virtuti Militari tej samej klasy? 2. Czy jakikolwiek zwykły szeregowy dostał Virtuti IV klasy (złoty) za bohaterski czyn na polu chwały? 3. Znacie jakiś przypadek odznaczenia VM IV klasy kogoś kto nie dostał VM V klasy? 4. Zwyczajowo nadaje się Krzyż Walecznych maksymalnie czterokrotnie. Ile było przypadków odznaczania większą liczbą tego krzyża (znam trzy takie przypadki)? 5. Znalazłem informację, że władze polskie na zachodzie opracowały nową wstążkę KW, żeby odznaczeni cztery razy za walki 1914-1920 mogli być nadal dekorowani. Czyli powszechne były sytuacje żołnierzy noszących czterokrotny KW ze wstążką normalną i znowu kilkukrotny z białą wstążką? 6. Czy ponownie odznaczony Krzyżem Walecznych dostawał kolejną pełną odznakę orderu i okucie, czy tylko same okucie? 7. Gdzie w razie wojny tłoczono by dziś ww. ordery? W Mennicy Państwowej? Z góry dziękuję za odpowiedzi. Pozdrawiam.
-
A czy kapituła orderu musiała wydawać jakieś specjalne pozwolenie, żeby ktoś dostał KW więcej niż cztery razy? Czy procedura była taka sama, jak przy pierwszym, ..., czwartym nadaniu?
-
Chlebak jest elementem wyposażenia, używanym przez żołnierza na co dzień i przez niego przenoszonym - medal nie. Można go schować choćby do kieszeni. Jest jeszcze kwestia wpływu warunków frontowych na wstążkę. Błoto, bród, kurz - to działa na nią zabójczo. Podobnie jak na mundur. Galeria (podpisy) faktycznie godne Interii. Nikt mi nie wmówi, że to zdjęcie z żołnierzem kierującym ruchem jest z 1 maja 45, to najwcześniej jesień 45. Zdjęcie z flagą - jedno z wielu propagandowych radzieckich zdjęć, pewnie pozowane w Jekaterynburgu albo jakimiś innym Czelabińsku (my też nie lepsi, nasza fotka z Bramą Brandenburską została wykonana w 49 w Lublinie). Ale nawet zakładając, że to jest naprawdę końcówka bitwy o Berlin, to też zdziwiony nie jestem, bo dla walczących tam krasnoarmiejców wojna była już skończona, warunki okupacyjne, i można było nosić odznaczenia nawet na mundurze polowym. Mógłbyś jeszcze doprecyzować, w jakiej dekadzie przynajmniej to było? Bo jeśli piszesz o jednostkach stacjonujących u nas w późnym PRL-u, to oczywiście zupełnie inna bajka.
-
Co do uwierania medali na śrubę to domniemanie. Wpływ podłoża na medal też, niby mógłbym zawiesić sobie jakiś i przeczołgać się przez paręnaście metrów żwiru, ale mi go żal. Biorę to na logikę 2. Cała reszta z praktyki, miałem tę radość uczestniczyć w jednej amatorskiej rekonstrukcji. Przypiąłem sobie na lewej piersi medal Za Obronę Stalingradu i Za Zasługi bojowe, żeby sprawdzić, "jak to będzie". Było tak cholernie niewygodne, że je zdjąłem i występowałem bez odznaczeń.
-
Wydaje mi się, że: 1. Takie mocowanie na śrubę może uwierać żołnierza, gdy się czołga. 2. Faktycznie, medal mocowany na śrubę raczej się nie odepnie, ale może się uszkodzić podczas czołgania wskutek tarcia o podłoże. Żelastwo trochę też waży, medale z pięciokątną ramką dyndają przy każdym gwałtownym ruchu, a sołdat podczas przeładowywania broni ciągle ociera o nie rękawem. Ja nie widzę więc praktycznego celu i możliwości noszenia pełnych odznaczeń na froncie. A czy baretki aby nie kojarzyły się z kapitalizmem? Żukow ubierał je chyba tylko wtedy, gdy spotykał się z alianckimi dowódcami. Może chciał przy sojusznikach wyglądać bardziej "zachodnio", a u siebie, wiadomo, ikonostas?
-
Witajcie! Trapi mnie taka jedna kwestia. Często spotykam się z informacjami, jak to radziecki medal Za obronę Sewastopola przyznawano jeszcze w 1985 roku, brytyjską Gwiazdę Francji i Niemiec rozdawano tak na prawdę tylko oficerom, choć należała się wszystkim Britishom walczącym na froncie zachodnim, a z 20 tys. uprawnionych do otrzymania naszej Gwiazdy Afganistanu odznaczono do tej pory tylko 5 tys., bo MON nie wyrabia. Możecie powiedzieć mi, skąd to się bierze? Czy proces produkcji medalu jest taki czasochłonny? Tak mi się wydawało aż do teraz, kiedy w najnowszej kolekcji deAgostini daje replikę odznaczenia do każdego numeru - a nakład idzie pewnie w tysiące. Może chodzi bardziej o odznaczonych - no ale co to za mecyja przejrzeć spis żołnierzy we wszystkich jednostkach walczących w danej kampanii. Ta kwestia naprawdę nie daje mi spokoju, wiec proszę o wyczerpującą odpowiedź. Pozdrawiam.
-
Pytam o masówki, a więc niech będzie taki "Za wyzwolenie Warszawy".
-
Witajcie! Ciekawi mnie kwestia przepisów co do noszenia odznaczeń w Armii Czerwonej podczas II wojny światowej. W przeciwieństwie do kolegów, nie interesuje mnie za bardzo generalicja, a raczej frontowcy. Czy na pierwszej linii też nosiło się medale tak, jak najwyżsi dowódcy na oficjalnych zdjęciach? To chyba trochę niewygodne, zwłaszcza w tak ekstremalnych warunkach. Gdzieś wyczytałem dawno temu, że baretki należały się tylko oficerom (tak jak, chyba, w armii amerykańskiej). Czy to prawda? Czy istniał jakiś obowiązek noszenia odznaczeń lub ich baretek? Pozdrawiam.
-
No tak, z nadawaniem takiego "Za wojnę obronną 1939" (ustanowiony w 1981), faktycznie mógł być problem. Ale np. radzieckie medale za kampanie nadawano jeszcze w czasie wojny i bezpośrednio po niej, a więc uczestnicy danej bitwy byli na froncie lub pełnili służbę okupacyjną. Znaleźć, powiedzmy, dywizję, i przysłać medale dla niej pocztą wojskową, to chyba nie problem? A z jak dużymi kosztami wiąże się bicie medali? A co do materiałów, sowieckie "kampanijki" tłukli z mosiądzu, więc czy produkcja dużych ilości takich medali mogła kolidować z przemysłem zbrojeniowym?
-
Witajcie, Przeczytałem niedawno książkę "Wojna Iwana" niejakiej Katherine Merridale (mogą być literówki w nazwisku). Po lekturze zrodziły się we mnie dwie poważne wątpliwości wobec informacji zawartych w "dziele". W ogóle książka zbyt wiarygodna mi się nie wydaje (autorka czasem zamiast opisywać historię deklaruje, że popiera legalizację aborcji...), informacje w tekście wielokrotnie nawzajem się wykluczają, a ulubionym zajęciem autorki jest krytykowanie Daviesa i Beevora przy pełnym popieraniu twierdzeń Suworowa;) No dobrze, teraz konkrety. W książce spotykamy się z twierdzeniem, że oddziały frontowe NKWD podsłuchiwały rozmowy żołnierzy stojąc nad ich okopami i lustrowały każdą rodzącą się w wojsku przyjaźń, każdą zbierającą się często grupkę żołnierzy, czy to aby nie jest zawiązywanie antyradzieckiego spisku. Druga, że przed każda bitwą radzieccy żołnierze byli poddawani rewizji osobistej. Szczerze mówiąc, nie chcę mi się to wierzyć, nawet w świecie Stalina i Berii, którzy wszędzie widzieli spisek. Poza tym jakoś w żadnej innej książce czegoś podobnego nie wyczytałem, a trochę tytułów już przerobiłem. Z góry dziękuję za odpowiedzi. Pozdrawiam.