Skocz do zawartości

Gwaldrik

Użytkownicy
  • Zawartość

    161
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Gwaldrik

  1. Joanna Szczepkowska

    Co do Szczepkowskiej, to ona twierdzi, ze nagrala wywiad tuz tuz przed emisja Dziennika. Nagranie rzeczywiscie zostalo zdublowane, bo w pierwszej wersji, nie mogac powstrzymac emocji, aktorka po prostu zanadto sie rozgadala.
  2. To jest trudne pytanie. Musialo by sie zbiec kilka sprzyjajacych czynnikow jednoczesnie by mozna bylo sobie wyobrazic taki scenariusz, ze Polska odzyskuje wolnosc w okolicach roku 1956. Po pierwsze u steru musieliby byc inni ludzie. Gomulka zostal co prawda I sekretarzem partii wbrew woli Moskwy, co bylo szokujace, ale jego wizja przyszlej Polski nie obejmowala nigdy suwerennosci i demokratyzacji zycia w stylu zachodnim. Inaczej oczywiscie bylo z Imre Nagy'm, ktory oglosil zniesienie systemu jednopartyjnego, wyjscie z Ukladu Warszawskiego i neutralnosc. Wegrom, mimo powstania, wolnosci jednak nie dane bylo doswiadczyc, zas sam Nagy zostal zabity i pochowany na smietniku, a rece i nogi skrepowane mial drutem kolczastym. Tak wlasnie w naszym bloku postepowano z tymi, ktorym nagle zamarzyla sie wolnosc ich kraju i ktorzy znaczaco sie w strone odzyskania tej wolnosci posuneli. Nawet po smierci PRLu demony totalitaryzmu nie do konca swa aktywnosc zakonczyly, czego przykladem los rodziny pulkownika Kuklinskiego. Takich przykladow moznaby mnozyc.
  3. To byla tzw "kontrolowana i reglamentowana wolnosc". Jarocin byl dla wladz rezerwatem, gdzie dzicy Indianie mogli przez chwile robic co chcieli, zamiast np wyrazac swoja frustracje na ulicach. Jarocin byl jednak w swej naturze wrogiem wladz, bo byl enklawa autentycznosci, swiezosci, prawdy, wolnosci, oryginalnosci, czyli tego co PRL przez cale swoje istnienie zwalczal.
  4. Pytanie czy antysemityzm po wojnie byl jest bezsensowne. Rownie dobrze mozna zapytac czy w czasach PRLu wschodzilo slonce. Zawsze powtarzam, ze wojna nie uszlachetnia. Spoleczenstwo polskie w swojej znacznej czesci wyszlo z wojny po prostu zezwierzecone. Obyte ze smiercia na co dzien sklonne bylo do zadawania gwaltu innym. Jezeli chodzi o sama niechec do Zydow to miala ona rozne podstawy, byly one wielokrotnie omawiane i analizowane i nie ma sensu ciagle tego powtarzac. Prawda jest jednak, ze w pozniejszych latach w Polszcze pozostali juz tylko wylacznie w pelni zasymilowani Zydzi, na trwale zakorzenieni w polskim jezyku i kulturze. W tym kontekscie byli oni absolutnie Polakami, a to oznacza, ze antysemityzm trwal mimo faktycznego braku tzw elementu zydowskiego. Choc nagonka antysemicka w 1968 roku miala podloze polityczne zwiazane z wewnetrzna walka w partii o wplywy i pozycje, to rasistowska retoryka i hasla padly na podatny grunt. Mamy rok 2010 a antysemityzm wciaz jest w naszym kraju obecny. Objawia sie w bardzo rozny sposob, ale nie sposob go nie zauwazyc np czytajac fora internetowe. Do publikacji Grossa mam bardzo pozytywny stosunek mimo jego licznych bledow, ktore mu skwapliwie i slusznie wytknieto. Gross nie odkryl Ameryki, ale mial odwage przerwac milczenie i uczynic z tematu tabu ogolnonarodowa dyskusje, ktora na swoj sposob zmienila nasz stosunek, nasza swiadomosc, nasza wiedze w kwestii polskich zbrodni wobec Zydow. Ja jestem zwolennikiem prawdy, ktorej ani PRL nie szanowal, ani niektorzy nawiedzeni wspolczesni historycy, ktorzy zapomnieli jak rzetelnie i uczciwie wykonywac swoj zawod.
  5. Nowomowa PRL i jej przykłady

    Nowomowa byla swoista eufemizacja polszczyzny, ktora ja wydatnie zubożała. Praktycznie poslugiwal sie nia kazdy sekretarz KC, a towarzysz Gierek uczynil wrecz z niej sztuke, pozniej przez kabarety wysmiewana. Wikipedia podaje jeden taki przyklad jego wypowiedzi, ale ja mam gdzies kilka egzemplarzy "Trybuny Ludu" z lat 70-tych, w razie potrzeby moge podac wiecej cytatow z oficjalnych wystapien Gierka. Kontekst polityki światowej ożywił nadzieje sił rewizjonistycznych i odwetowych na przekreślenie wyników agresywnej wojny hitlerowskiej. Nadzieje te wstępnie nabierają kształt postulatu zjednoczenia Niemiec, ale nauki historii są dostatecznie wymowne i jednoznaczne Nowomowa calkowicie byla podporzadkowana totalitarnej ideologii i propagandzie. Nie sprowadzala sie do poszczegolnych slow czy okreslen, ale do calych wywodow, ktore nader czesto pozbawione byly sensu albo nacechowane byly natretna indoktrynacja. społeczeństwo całego kraju potępia wichrzycieli albo w imię postępu i dobrobytu cały naród musi zacieśniać stosunki ze szlachetnym i rycerskim narodem radzieckim. Bylo w tym mnostwo komicznego patosu, agitacji i frazesow. Nowomowa wraz z PRLem calkiem nie zanikla. Podobna retoryke mozna uslyszec w niektorych oficjalnych wystapieniach naszych reprezentantow, choc oczywiscie te wypowiedzi rzadko sa az tak nonsensowne. Takie okreslenia jak jedynie słuszne czy zaplute karły reakcji pochodza wlasnie z tamtych czasow. Dzisiejsi polscy jezykoznawcy niekiedy twierdza, ze owczesne kaleczenie w ten sposob mowy wynikalo nie tylko z pobudek ideologicznych, ale z faktu, ze spora czesc czolowych dzialaczy komunistycznych wywodzila sie nie z inteligencji a z warstwy tzw robotniczo-chlopskiej i nie odebrala gruntownego wyksztalcenia, wiec z braku odpowiednich wzorcow zaczela tworzyc owa nowomowe. Jezykoznawcy daja przyklad dzisiejszych osob pozbawionych wyksztalcenia, ktore w oficjalnych kontaktach np z rozmaitymi instytucjami piszac lub mowiac tworza bardzo dziwaczne konstrukcje jezykowe.
  6. PRL

    1. Szare, ponure, bez perspektyw, z poczuciem beznadziei, niemoznosci i bezsilnosci. Z malymi wyjatkami... 2. PRL byl smieszny w swej istocie ze swoimi kultami jednostki, nowomową, absurdami propagandowymi, a nawet w zwiazku z faktem, ze niemal wszystko co oficjalnie mowiono bylo klamstwem, dlatego prawda nabierala szczegolnej wartosci. Tepiono indywidualizm i wyobraznie, starano sie unifikowac wszystkich na jedna modłe (tepiono Slazakow, Mazurow i Kaszubow), a takie "chinskie mentalne mundurkowanie" musialo w naszym kregu kulturowym zaczac w koncu wywolywac smiesznosc i opor. 3. Ludzie bali sie bezpieki, rodzaju ingerencji wladzy w ich zycie, nakazow, zakazow. Strach byl jednym z elementow tamtego systemu, byl wen wkomponowany od samego poczatku, od czasow stalinowskiego terroru. Dzialal na roznych plaszczyznach, bo to nie byl tylko strach przed skatowaniem w areszcie za nieprawomyslne poglady, ale to byl tez strach codzienny, strach przed wyrzuceniem z pracy czy ze studiow, przed zgwałceniem tekstu, ktory zanim poszedl do druku musial zostac obejrzany przez cenzure, strach o bliskich, ktorzy wladzy totalitarnej sie nie chcieli podporzadkowac. Choc Kuklinski wyjechal z PRLu, bał sie o zycie swoich synow. Popieluszko nie byl jedynym ksiedzem zabitym przez bezpieke, tak jak i Przemyk nie byl jedynym skatowanym na smierc w areszcie. Gdy ludzie w kopalni Wujek strajkowali, a uwazali, ze maja do tego prawo, ich rodziny bały sie o ich zycie, bo wladza zdolna byla do wszystkiego. Jak pisal Jonasz Kofta: Będzie się bał Będzie kamiennym kałem srał Bo strach ma moc wiązania skał 4. Majac porownanie z Zachodem, ktory sie wowczas szybko rozwijal, zycie w PRLu nie mialo zbyt wielu dobrych stron, chyba, ze postrzegamy to zagadnienie z perspektywy np aparatczyka. Zwyczajni ludzie, ktorzy nie byli ludzmi wladzy na łaskawosc losu raczej nie mieli co liczyc. Wyjatkiem byla wies, ktora relatywnie odczula pewna zmiane w stosunku do okresu przedwojennego, ale pamietajmy, ze wies na zachodzie restrukturyzowala sie w tym czasie 10 razy szybciej. Choc dostepnosc do studiow stala sie powszechniejsza, to Polska nie przeszla wowczas odpowiedniej reformy edukacyjnej na wzor tych zachodnich, ktora pozwolilaby nam znaczaco podniesc poziom nauczania. W dziedzinach humanistycznych ten poziom sie drastycznie obnizyl z powodu ingerencji cenzury, kultu klamstwa, propagandy i indoktrynacji. Ostatecznie w 1989 roku mielismy i dosc niski poziom nauczania (na politechnikach wynikajacy z niebywalego zapoznienia technologicznego i infrastrukturalnego) i jednoczesnie prawie najnizszy wskaznik studentow w Europie w przeliczeniu na liczbe mieszkancow (gorsza byla tylko Albania).
  7. Ja mam gdzies "wstepy". Nie pomniejszam roli Rakowskiego w przemianach demokratycznych, bo jego rola byla niemal zadna. To nie Rakowski wprowadzil nas w IIIRP, to nie on rozpoczal jej budowe, to nie on ksztaltowal i ustalal strategiczne kierunki rozwoju wolnej Polski. Nie on podjal decyzje o wprowadzeniu nas do NATO i EU. Jego czas minal. Moze facet mial pecha, moze mogl wiecej, ale w ten sposob mozemy sobie gdybac w nieskonczonosc. Nie mozna mu przypisywac czegos co nie bylo jego udzialem, a niewatpliwie nie nalezal on do "budownicznych", mowiac jezykiem komuny, IIIRP. Byl aparatczykiem, zgodnie ze slownikowa definicja. Nie rozumiesz znaczenia slow w jezyku polskim, Twoj problem, ja Cie edukowac w tej materii nie bede. Mowisz, ze swiat nie jest czarny i bialy. Alez, FSO, dla Ciebie jest. W kazdym poscie to udowadniasz, zaczynajac od postow o Rakowskim. Naprawde nie zdajesz sobie z tego sprawy? "Dzienniki polityczne" sa interesujace, to wszystko. Nie sa zadna Biblia, wyrocznia, zbiorem prawd i zasad. Czytalem setki madrzejszych ksiazek. To co mowie to dla Ciebie herezja, powinni mnie za to na stosie spalic, jak smiem poddawac krytyce takiego swietego czlowieka jakim byl Rakowski i jego dziela zebrane? A moze on nie byl czlowiekiem, moze on byl kims wiecej? To kiedy zaczniemy budowac koscioly i ołtarze, no i z czego bedziemy skladac ofiare?
  8. Okrągł Stół

    A ja mam do Ciebie jedna prosbe - szanuj fakty, nie gwałć ich.
  9. Juz Cie raz ostrzegalem bys mi nie mowil z czym mi sie jest latwo pogodzic a z czym nie, bys mi nie mowil co chce lub nie chce pamietac, bys mi nie mowil co ja mysle, a czego nie mysle. Twoja wiedza na ten temat jest zerowa. Czy dzienniki polityczne Rakowskiego sa dla Ciebie niczym Biblia? FSO, Twoje teksty sa smieszno-straszne. Trudno uwierzyc, ze ktos w ogole moze w ten sposob rozumowac. Gdyby Solidarnosc bronila sie przed reformami Balcerowicza, to Balcerowicz nie bylby jej ministrem. Jestes tak niedorzeczny w swojej argumentacji, ze bardziej sie chyba nie da. Tlumaczono Tobie jak dziecku, ze anachronizmem jest przykladac te sama miare do roznych okresow historycznych, ale pojales to tylko w przypadku dyskusji o Jaruzelskim, gdzie zarliwie nawolywales o to by miec na wzgledzie owczesne uwarunkowania spoleczno-gospodarczo-polityczne w ocenie jego poczynan. Robisz z tego dzialu, poswieconego PRLowi kabaret.
  10. O tym o czym chce lub nie chce pamietac to Ty mi lepiej nie mow, bo nie masz o tym zielonego pojecia. Twoja czolobitnosc wobec Rakowskiego jest groteskowa i kompromitujaca. To jest, choc sobie z tego nie zdajesz sprawy, klasyczny kult jednostki wg najlepszych komunistycznych standardow. Pewnie obok zdjec babci i dziadka wywiesiles sobie zdjecie M.F.R. do ktorego sie od czasu do czasu modlisz. To jest chore, FSO, zwyczajnie chore. Rozumiem, ze ludzie maja autorytety, ale osobnik zdrowy na umysle powinien byc tez zdolny do krytycyzmu. Rakowski byl tylko czlowiekiem, mial swoje dobre i zle strony, popelnial w zyciu bledy. A ja mam prawo do swojej oceny tej postaci, ktora jest o wiele bardziej wywazona i obiektywna niz te Twoje niekonczace sie panegiryki, ody i eposy na jego czesc. Rakowski byl aparatczykiem, przynajmniej zgodnie ze slownikowa definicja tego slowa. To w ogole nie podlega dyskusji. Uczynil z "Polityki" znosne pismo i za to naleza mu sie cieple slowa, jak rowniez za to, ze bronil przed cenzura i powazniejszymi konsekwencjami tekstow swoich wspolpracownikow a nawet ich samych. Wsrod komuchow byl Czlowiekiem, co tez do oczywistosci w PZPR nie nalezalo. Oceniam go przychylnie, ale swietym nie byl. Ostatecznie okazal sie czlowiekiem przegranym. Nie wstrzelil sie w czas i miejsce. Jak ktos powiedzial - historia z niego zadrwila. Moze i mial pod koniec lat 80-tych pragnienie uczynienia Polski lepsza, bardziej demokratyczna, w wiekszym stopniu wolnorynkowa, ale nie uczynil tego. Wszystko potoczylo sie tak szybko, ze zostal odstawiony zanim na dobre za reformy zdazyl sie wziac. Uchwalenie kilku ustaw to fajna rzecz, ale prawdziwe reformy obliczone sa na lata, ktorych jemu nie dano i na dziesiatki powiazanych ze soba ustaw, ktorych on uchwalic juz nie zdolal. Checi to jedno, a realia i mozliwosci to cos zupelnie innego. Z drugiej strony mozna sobie zadac pytanie jakie naprawde byly jego checi, skoro pozniej krytykowal totalnie Balcerowicza za jego reformy. Jaka on droga by poszedl? Czy naprawde dobrowolnie zrzeklby sie wladzy partyjnej na rzecz pelnej demokracji i pluralizmu, czy po prostu okolicznosci jego i innych czlonkow wladzy do tego zmusily. Odpowiedzi mozna szukac w jego wypowiedziach z okresu rozmow okraglostolowych, w ktorych nie wygladalo na to, ze spieszno mu do demokracji w stylu zachodnioeuropejskim. Tak czy owak to nie jemu przypadla chwala zreformowania panstwa. Jego rzad przeforsowal pare ciekawych ustaw, ale to bylo wszystko. A potem koniec. W wyborach 4 czerwca lacznie 252 ludzi Solidarnosci otrzymalo powyzej 50% glosow w pierwszej turze, ale nie Mieczyslaw Rakowski. Zanim na dobre sie rozpedzil juz musial wyprowadzac sztandar.
  11. To znaczy, ze niezadowolenie spoleczne z przelomu lat 60-tych i 70-tych nie wynikalo z kryzysu, ktory nastepnie Edward Gierek probowal gasic rozwiazaniami doraznymi? Autorytaryzm? W czasach stalinowskich mielismy w Polszcze zaledwie autorytaryzm? Z reszta sie zgadzam. Centralne zarzadzanie, represje i terror w warunkach powojennych paradoksalnie rzeczywiscie ulatwily zlapanie spoleczenstwa za morde i nakazanie mu robienia tego co zazyczyla sobie wladza. Trudno bylo po zniszczeniach wojennych nie odnotowac jakiegos "postepu". Minimalny? A to ci dopiero informacja. Jak ekonomia dluga i szeroka jeszcze nigdy sie z takim wnioskiem nie zetknalem. A co do wzrostu produkcji przemyslowej w Czechach w czasie wojny, to przypominam, ze byla ona skoncentrowana na produkcje wojenna, zostala wprzegnieta w system niemiecki i w zadnym cholernym razie nie sluzyla Czechoslowacji ani jej obywatelom. Juz w wiekszym stopniu Polakom sluzyl rozwoj gospodarczy w zaborze pruskim... Jedyna korzyscia dla Czechow bylo to, ze ich infrastruktura przemyslowa nie zostala zanadto zniszczona w czasie wojny. Zmniejszalismy dystans do zachodu? W jakiej dziedzinie, jesli mozna spytac? W 1989 roku mielismy najgorszy wskaznik w Europie, po Albanii w kwestii liczby studentow w stosunku do liczby mieszkancow. Polskie wyzsze uczelnie nie byly klasyfikowane w zadnych rankingach swiatowych, a od czasu kiedy zaczely byc klasyfikowane do czolowki zawsze im bylo daleko, co jest spadkiem po owym "skoku cywilizacyjnym" PRLu. W gospodarce na poziomie Hiszpanii bylismy w 1960 roku, ale potem zdarzyla nam sie rownia pochyla i juz pod koniec lat 70-tych zostalismy w stosunku do Hiszpanii a nawet Grecji daleko w tyle. Wiec gdzie tu owo zmniejszanie dystansu? To wszystko to chyba jakas rzeczywistosc alternatywna, bo z historia i owczesymi realiami takie gadanie wiele wspolnego nie ma. W rok 1989 weszlismy zapoznieni w stosunku do zachodu niebywale, jak sie wowczas szacowalo, o jakies 40-50 lat, co jest o tyle zabawne, ze przeciez caly komunizm trwal u nas 45 lat. Polska byla zacofana pod kazdym niemal wzgledem, od kwestii technologicznych poczynajac... Wyciaganie takich wnioskow jak: Co do Zachodu. Oczywiście zmniejszaliśmy dystans cywilizacyjny, edukacyjny, także gospodarczy jest chyba najwiekszym kosmosem z jakim sie na tego rodzaju forum mozna zetknac.
  12. Prawdziwa scena kabaretowa. Dialog rozpisany na dwa glosy sobie przytakujace (podobnie jak w szeregu innych watkow poswieconych PRLowi). Bruno Wątpliwy oswieca mlodziez i tlumaczy CZYM (naprawde) BYLA (ta wredna, przebiegla i podstepna) PIERWSZA SOLIDARNOSC, zas jego kolega probuje owa Solidarnosc wstawic jednoczesnie w 1980 rok i 2010. A czemu nie w 1410? Mozna sobie zadac pytanie jak ta zdradziecka pierwsza Solidarnosc zachowalaby sie pod Grunwaldem??? Nie miala szacunku i wspolczucia dla glodujacych na swiecie dzieci, wiec do czego by byla zdolna w tamtych mrocznych latach wiekow srednich - az strach pomyslec. Mnie juz ciarki przebiegly po plecach, a Wam?
  13. Jaruzelski i gospodarka

    Coz... Zadluzenie Polski u progu reform Balcerowicza wynosilo okolo 95% PKB. Z takim zadluzeniem ciezko bylo cokolwiek zrobic przy katastrofalnym stanie polskiej gospodarki, a mimo to udalo sie z tego bagna wyjsc, mi.n poprzez tzw "sfinansowanie reform" czyli wowczas podwojenie zadluzenia (do 91 roku), przy jednoczesnej wczesniej wynegocjowanej z miedzynarodowymi instytucjami finansowymi i wierzycielami redukcji zadluzenia bazowego i ustaleniu rozpisanej na lata sciezki wychodzenia z zadluzenia, ktora do konca realizowano konsekwentnie. Dzis nasze zadluzenie wynosi nieco ponad 50% PKB (przy permanentnym wzroscie gospodarczym) i jest to wskaznik, na tle innych krajow Unii Europejskiej, calkiem przyzwoity, choc oczywiscie zadne zadluzenie nie powinno byc powodem do radosci. Jednoczesnie wzrosl tzw wskaznik wiarygodnosci kredytowej naszego kraju, co przeklada sie np na wysokosc oprocentowania kredytow udzielanych panstwu. Nasze obecne zadluzenie zagraniczne, bo o takim chyba teraz mowimy, wynosi okolo 190 miliardow euro. Jakos cholernie trudno jest zestawic ze soba te dwa slowa: "Jaruzelski", "gospodarka". One sie odruchowo odpychaja. Tak jak napisal Jarpen, wladza martwila sie tylko sama soba, a nie Polska i jej gospodarka, nad ktora od pewnego momentu nikt nie sprawowal kontroli. Proby konkretnych, strukturalnych reform podejmowano, ale byly torpedowane czy tez sabotowane. Rzady Jaruzelskiego i Messnera w kwestiach ekonomicznych byly jednym wielkim dowcipem. Dzialania Wilczka w rzadzie Rakowskiego mialy znamiona reformatorskie, ale byly o dobra dekade spoznione, poza tym nie byly kompleksowe, jak pozniejsze reformy Balcerowicza. Padlo tu pytanie czy Jaruzelski chcial wprowadzic gospodarke w pelni rynkowa. To jakis zart? Nie porownywalbym owczesnej Polski do Wegier, bo mialy one nieco inna strukture rozlozenia ciezaru i proporcji poszczegolnych sektorow gospodarki, inne obciazenia budzetowe, no i inny stan zadluzenia w 1989 roku. Wynikalo to w duzym stopniu z faktu, ze Kadar mial czelnosc zaczac liberalizowac gospodarke juz od 62 roku. Nazywalismy to potem ustrojem gulaszowym. W temacie rzekomej winy i odpowiedzialnosci ruchu "Solidarnosc" za fatalna polityke gospodarcza PRLu litosciwie sie nie wypowiem.
  14. O kurcze. Alez sie koledzy panegirykami na czesc "Polityki" i Rakowskiego poprzerzucali. Brakuje tylko kultu jednostki, chociaz uzywanie skrotu "MFR" radosnie nas do niego zbliza. Taki maly skansenik peerelowski sie na forum historycznym zrobil i jest to nawet dosc urocze. "Polityka" w czasach komuny byla oficjalnym organem partii. Z zalozenia miala byc jednak troche bardziej "otwarta" niz "Trybuna Ludu", co jej sie udalo, w duzym stopniu za sprawa Rakowskiego, politycznego karierowicza i aparatczyka, ale nie pozbawionego, w odroznieniu od wiekszosci owczesnych dygnitarzy, czegos co dzis nazywamy kregoslupem moralnym. Czlowiek ten zdolny byl do dosc odwaznych, jak na czasy PRLu sadow, czesto zupelnie niezgodnych z linia partii (do ktorej jednakze od samego poczatku do samego konca nalezal) ba, zdarzalo sie, ze idacych jej na przekor. Zdolny byl tez do zmiany zdania lub przyznania adwersarzowi, w wyniku dyskusji i wymiany argumentow racji. Tygodnik "Polityka" pod jego kierownictwem, choc nadzorowany przez cenzure i partie, w tamtym ubogim swiecie komunistycznym mogl sie jawic jako swoisty powiew swiezosci. Oczywiscie jezeli ktos nie mial dostepu do lepszych zrodel np do prasy emigracyjnej... Rakowski byl oficerem politycznym w czasach najczarniejszego stalinizmu, pozniej podjal prace w komitecie centralnym. Zostal tzw zastepca czlonka KC w 1964 by 16 lat pozniej moc sie cieszyc pelnia czlonkostwa w tym zacnym organie, jakze zasluzonym dla Polski. Do Sejmu dostawal sie nieprzerwanie od 1972 roku, zapewne uzyskujac za kazdym razem nie mniej niz 102% poparcia. Trzeba przyznac, ze nigdy tzw betonem nie byl. Zdarzalo mu sie krytykowac istnienie cenzury czy ekonomiczne podstawy socjalizmu. W "Polityce" nierzadko subtelnie naigrywal sie z pewnych aspektow funkcjonowania bloku wschodniego. Na firmamencie partyjniackich gwiazdek wydawal sie zwyczajnie uczciwszy, wiarygodniejszy, bardziej szczery, co w PRLu, ktorego jedna z glownych cech byla totalna obluda, falszowanie rzeczywistosci, kult klamstwa, trzeba uznac za zdecydowana zalete. Z wladza sie jednak nie rozstal z najwieksza godnoscia. Balcerowicza i jego reformy odsadzal od czci i wiary. Pozniej nie obca mu byla demagogia w ocenie PRLu, wrecz obrazajaca jego wlasna inteligencje. Z perspektywy czasu, przy zachowaniu wszelkich proporcji i uwzglednieniu, ze dzialal w sluzbie PZPRowi, postac te jak i tygodnik, ktorym kierowal mozna ocenic wzglednie przychylnie.
  15. Czy ktoś z was działał w opozycji w okresie PRL?

    Ja nie dzialalem, rzecz jasna, ale... Moj ojciec byl w PZPR, moja mama w Solidarnosci. W rodzinie mialem aktywnych dzialaczy opozycji, ale najwazniejsza postacia w tej kwestii byla mama mojego najblizszego przyjaciela, pozniejsza (juz w wolnej Ojczyznie) wieloletnia wiceminister w resorcie pracy i polityki spolecznej, bliska wspolpracownica Jacka Kuronia. Sam wielokrotnie jako dziecko bralem udzial w tzw mszach za Ojczyzne organizowanych przez kosciol sw Kostki w Warszawie (kosciol Popieluszki). Na te msze ludzie zjezdzali corocznie na 3 maja z calej Polski i byla tam tez zwykle elita opozycji (o ile nie siedzieli w wiezieniu) z Lechem Walesa na czele. Jako dzieciaki szlismy glownie dla zadymy, ktora z kolei ZOMO organizowalo manifestantom tradycyjnie za kazdym razem (z wyjatkiem pogrzebu Popieluszki). Tlumy byly nieprzebrane, ZOMO i innych jednostek milicji bylo multum, dla nas atrakcja byly wozy obancerzone oraz tzw dzialka wodne, sluzace do rozpedzania tlumu. Z tych manifestacji niemal zawsze wracalismy z zalzawionymi oczami, z powodu gazu, ktory milicja rozpylała. Wbrew temu co ostatnio gdzies przeczytalem tlum nie skladal sie z mlodych wyrostkow, przypominajacych kiboli. To byl pelen przekroj spoleczenstwa, tak pod wzgledem statusu spolecznego, jak i wieku. ZOMO traktowalo wszystkich sprawiedliwie, tzn palowalo zarowno babcie, jak i nastoletnie dzieciaki. Pamietam jak starsze kobiety krzyczaly by nie wbiegac na klatki schodowe, bo tam paluja najmocniej. Apelowaly o zachowanie spokoju, ale trudno go bylo zachowac w sytuacji, gdy od strony ulicy nacierali zomowcy, a od strony placu Wilsona (wowczas oficjalnie Komuny Paryskiej, choc bardzo rzadko ludzie uzywali tej nazwy) slychac bylo wzmagajaca sie wrzawe wielotysiecznego tlumu. Dla nas, dzieciakow, bylo to zawsze niesamowite przezycie. Oczywiscie nigdy nie rozumielismy w czym tak naprawde bierzemy udzial, ale czulismy, ze jest to cos niezwyklego. Fajnie bylo wyzywac wladze, fajnie bylo sie z niej naigrywac, domyslam sie, ze dla doroslych cudownie bylo na te jedna chwile poczuc sie wolnymi ludzmi, ktorzy nie lękaja sie bezpieki, komuny i calego tego szajsu. Mysle, ze podobne nastroje sprzeciwu narastaly wszedzie. Ludzie po prostu mieli dosc zaklamanego systemu. Mowi sie czasem, ze Solidarnosc w drugiej polowie lat 80-tych zapadla w letarg. Moze i tak bylo, ale zupelnie sie tego nie odczuwalo wtedy, 3 maja, w miejscu, w ktorym gromadzilo sie grubo powyzej 100 tysiecy ludzi. Po smierci Popieluszki jeszcze wiecej.
  16. Wybory 1989 r. - wasze wspomienia

    Nadzieja byla ogromna. Ludzie chodzili podekscytowani. Nie moglem wtedy glosowac, bo nie bylem jeszcze pelnoletni, ale zylem tymi wydarzeniami tak samo mocno jak inni. Wiedzielismy, ze Solidarnosc wygra w cuglach, ale pod warunkiem, ze wybory beda uczciwe. Tutaj jednomyslnosci nie bylo. Gdy w koncu okazalo sie, ze wszystko przebieglo tak jak ludzie o tym marzyli, ze wladza wynikow tych wyborow nie zmanipulowala, eksplozja radosci nie miala konca, to bylo cos na granicy euforii. Pomimo tego wtedy nikt z nas do konca nie wiedzial i nie rozumial co to zwyciestwo tak naprawde oznacza. Pamietam pierwsze przemowienie w Sejmie Jacka Kuronia, w ktorym ublizal komunistom. To bylo cos pieknego. Siedzac zgromadzeni ciasno przed telewizorami nie wierzylismy wlasnym oczom i wlasnym uszom. Niemal kazdym slowem Kuronia sie delektowalismy, bo slowa prawdy plynace z telewizora, publicznie, na caly kraj, w tamtych czasach to bylo cos naprawde niezwyklego.
  17. Okrągł Stół

    Komentarze na onecie czy youtubie maja podobny stopien merytorycznosci jak komentarze na tym forum w dziale poswieconym PRLowi. Gdy sie tutaj czyta takie rewelacje jak to, ze Polska Ludowa byla panstwem suwerennym, ze w wyborach z 4 czerwca PZPR uzyskal calkiem niezly wynik, ze frekwencja na liste krajowa wynosila 55%, przy 62% frekwencji w ogole i w sytuacji gdy 60% glosujacych te liste zbojkotowalo, ze wladza otrzymala "prawie" 50% glosow, w sytuacji gdy wszystkie zrodla podaja, ze tylko srednio okolo 40% glosow oddano na kandydatow innych niz Solidarnosci, czyli np na dzialaczy ZSL (Kozakiewicz), SD czy PAX, to komentarze na onecie, wp czy youtubie nie wydaja sie juz takie wyjatkowo oszolomskie. Co do meritum Okragly Stol oczywiscie byl wielkim, waznym i pozytywnym wydarzeniem w historii Polski. W sposob pokojowy rozpoczeto demontaz systemu. Faktem jest jednak, ze poczatkowo aspiracje opozycji nie byly az tak duze by np przejmowac od komunistow wladze, a i komunisci w trakcie obrad okraglego stolu takiego scenariusza nie brali pod uwage. Dopiero kleska wyborcza PZPRu z 4 czerwca i totalne zwyciestwo Solidarnosci, ktora sposrod wszystkich mandatow, o ktore sie ubiegala nie zdobyla tylko jednego (do Senatu) uruchomilo nowa lawine zdarzen i konsekwencji. Strona opozycyjna niejako przeredagowala swoje postulaty i wlaczyla do nich chec bezposredniego wziecia odpowiedzialnosci za rzadzenie. Jednym z tego typu postaw i propozycji strony solidarnosciowej byl slynny artykul Adama Michnika w "Gazecie Wyborczej" pt "Wasz prezydent, nasz premier". Przypominam, ze ten postulat stal w calkowitej sprzecznosci z ustaleniami okraglostolowymi, ktore zakladaly, ze premierem zostanie aktualny minister spraw wewnetrznych Czeslaw Kiszczak.
  18. Wybacz, FSO, ale podobnie jak Bruno nie chce dyskutowac ze mna, ja nie zamierzam sie wiecej odnosic do Twoich postow, bo mnie krew zalewa jak je czytam a jednoczesnie pusty smiech ogarnia. Poniewaz nie chce lamac regulaminu forum, lepiej bedzie jak zaczne Twoje wypowiedzi totalnie ignorowac. Musisz jednak wiedziec, ze u przytlaczajacej wiekszosci rozmowcow bedziesz wzbudzal kontrowersje, sugerujac, ze PRL byl panstwem suwerennym, albo przynajmniej nie mniej suwerennym niz IIIRP. I to jest wszystko co mam Tobie do powiedzenia. A co do oceny PRLu... W piatkowej "Wyborczej" jest krotki wywiad z Krzysztofem Grabowskim, perkusista "Dezertera". Oto fragment z tego wywiadu: nie bylo patrolu, ktory by mnie nie legitymowal za to, ze nosilem jesionke kupiona od pijaka i zrobiony z seledynowej wloczki szalik (...) Gdy czytam wyniki sondazy, wedlug ktorych ponad polowa Polakow uwaza, ze Jaruzelski ratowal nas przed sowiecka inwazja, noz otwiera mi sie w kieszeni. Ludzie wola pamietac, ze byli mlodzi, ze wyjezdzali na wakacje, pili pierwsza wodke. To naturalne, warto jednak przypominac w jakim syfie wtedy zylismy Ten syf nie objawial sie tylko sytuacja materialna Polakow, ale przede wszystkim mielismy go w glowach.
  19. I takie sa fakty. Przy okazji wypada dodac, ze owych trzech reprezentantow wladzy dostalo sie do Sejmu w pierwszej turze dzieki poparciu Solidarnosci, zeby bylo smieszniej. Caly problem polega na tym, ze FSO i Bruno nie zgadzaja sie z tym co napisales, probuja fakty negowac. Beda przekonywac, ze porazka wladzy nie byla, jak piszesz, "kleska", ze zwyciestwo Solidarnosci nie bylo, jak piszesz zgodnie z faktami, "zdecydowane".
  20. Przede wszystkim szanuje prawde, zupelnie inaczej niz to czynila Polska Ludowa i najwyrazniej inaczej niz to czynia FSO i Bruno. W takim razie prosze o arbitraz w kwestii wynikow z 4 czerwca. Prosze o zweryfikowanie zarowno danych przeze mnie podawanych (z pamieci) jak i danych podawanych przez FSO i Brunona. Mowimy juz nie o pogladach, ale o faktach, ktorych falszowac nie wolno.
  21. Aktorzy bojkotują telewizję i radio

    Juz Ci powiedzialem - Twoje rozumienie slowa "bojkot" nie ma zadnego znaczenia. Aktorzy nie mieli na celu pozbawienia sie gaży, ani niczego o czym Ty w kolko nawijasz jak nawiedzony, oni mieli jeden prosty jak cep cel: nie uwiarygadniac komunistycznej propagandy szerzonej przez telewizje swoim nazwiskiem i prestizem. I dzis, gdy o tamtej akcji opowiadaja, mowia dokladnie to samo. Nie bylo to wymierzone w gaże, w Marsa czy Wenezuele, a wylacznie w komunistyczna propagande stanu wojennego. Alles kla?
  22. Bruno --> Przykro mi, ale mijasz sie z prawda w sposob razacy. Znowu mowisz o prawie 50% naginajac fakty. Tymczasem liste krajowa zbojkotowalo 60% wyborcow. To tak jakbys teraz mowil, ze Polska ma prawie 30 milionow obywateli. Ten wlasnie post jest jaskrawym dowodem na to o czym mowilem wczesniej. Nie masz obowiazku dyskutowania ze mna, ale prosze Cie jeszcze raz - nie przeinaczaj faktow! FSO --> Jezu Chryste! Kto Ci wbił do glowy takie brednie, ze wladza zostala poparta w wyborach 4 czerwca przez 50% Polakow (a gdzie Twoj antysolidarnosciowy argument o frekwencji?) i ze w niektorych regionach ich przewaga byla znaczna? Gdyby wladza dostala 50% glosow, a w niektorych regionach miala przewage powyzej 50% to z listy krajowej nie weszlyby do Sejmu zaledwie dwie osoby a 200. Z danych jasno i wyraznie wynika, ze na niedemokratyczna liste krajowa zaglosowalo okolo 40% glosujacych, sposrod ktorych i tak wiekszosc na normalnych listach poparla kandydatow Solidarnosci. Okolo 60% glosujacych (srednia ogolnopolska) liste krajowa skreslilo. Dodatkowo z analizy tych kart wiemy, ze Adam Zielinski, ktory byl ostatni na liscie krajowej dostal sie do Sejmu przypadkowo, w wyniku korzystnej dla niego interpretacji komisji wyborczych. Ludzie skreslajac karty czesto dlugopisami nie docierali do jej skraju, na ktorym wlasnie znajdowalo sie nazwisko Zielinskiego. W zwiazku z tym komisja uznawala, ze to na niego padl wybor. Stawalo sie tak, poniewaz w tamtych wyborach wybieralo sie kandydatow poprzez skreslenie wszystkich pozostalych, a nie jak dzis, poprzez zaznaczenie wlasciwego. Wiedziales o tym, czy nie wiedziales? Wiedziales, ale to przemilczales, czy wiedziales, ale nie przyjales takiej argumentacji historykow do wiadomosci? A jezeli jej nie przyjales to dlaczego? Druga osoba z listy krajowej, ktora dostala sie do Sejmu byl Kozakiewicz z ZSLu. Gdyby nie przypadek Zielinskiego PZPR nie wprowadzilaby do Sejmu z listy krajowej ani jednego posla. Dzis z danych wiemy, ze zaledwie okolo 40% glosujacych (w skali kraju) oddalo swoje glosy na kandydatow innych niz z Solidarnosci, przy czym wsrod tych 40% bylo tez sporo takich, ktorzy zaglosowali na kandydata Solidarnosci i jednoczesnie na parytetowa liste krajowa (ktora miala byc jednym z czynnikow zagwarantowania wladzy 65% miejsc w Sejmie). W zwiazku z tym, ze kleska PZPR byla totalna (w wielu przypadkach lepsze wyniki osiagali kandydaci ZSL i SD) a lista krajowa upadla Rada Panstwa w trybie pilnym wydala dekret o utworzeniu dodatkowych okregow wyborczych. Wiedziales o tym czy nie wiedziales? Solidarnosc w skali kraju miala poparcie srednio okolo 60-65%, w duzych miastach okolo 75%, rekordzista powyzej 80%. W pierwszej turze wiekszosc bezwzgledna uzyskalo 160 kandydatow Solidarnosci na 161 startujacych do Sejmu (ten ostatni dostal sie w drugiej turze). Do Senatu dostalo sie 99 kandydatow opozycji na 100 startujacych, przy czym wiekszosc bezwzgledna w pierwszej turze uzyskalo 92. Wiedziales o tym czy nie wiedziales? Z okregowych list partyjnych wiekszosc bezwzgledna otrzymaly tylko trzy osoby reprezentujace wladze, przy czym wszystkie one cieszyly sie wyraznym, wskazanym poparciem Solidarnosci. Wiedziales o tym czy nie wiedziales? ' Z okregowych list PZPR do Sejmu nie wszedl nikt kto nie zostal poparty przez Solidarnosc, a wiec w skali kraju nie znalazl sie ani jeden kandydat tej partii, ktory przekroczylby 50% poparcia. ANI JEDEN przy 160 kandydatach (na 161 wystawionych) Solidarnosci. Wiedziales o tym czy nie wiedziales? To co tu wyprawiasz, FSO, jest skandaliczne... Naprawde nie wiem czy jest to wynikiem Twojej niewiedzy, ew nieumiejetnosci interpretowania faktow, czy zlej woli. Jezeli to ostatnie, to uwazam, ze jest to niedopuszczalne i powinno zostac przez administracje tego forum zastopowane, w trosce o uczciwosc i prawde historyczna. Capricornus --> Nasza dyskusja dotyczyla poparcia dla wladz w okresie przemian ustrojowych, na przelomie lat 80-tych i 90-tych. Kwasniewski pojawil sie jako kandydat na prezydenta blisko 5 lat pozniej. Zgadzam sie z tym co mowi Ciekawy - Polacy maja krotka pamiec. Nie oceniam prezydentury Kwasniewskiego miazdzaco, ale z pewnoscia negatywnie, podobnie jak prezydenture Walesy (z innych powodow), nie mowiac juz o fatalnej prezydenturze Kaczynskiego. Przytoczylem opinie Marka Hłaski dla przeciwwagi. Po 1956 roku PRL trudno nazwac obozem koncentracyjnym, choc milym miejscem do zycia cale to 45-lecie nigdy nie bylo. Nie uwazam, ze nikt w Polszcze nie popieral ustroju i wladzy partii, bo przez dlugi czas popieral ustroj i wladze na przyklad moj ojciec. Ale nawet on mial swiadomosc szarzyzny i ubogosci tego swiata, nie tylko w wymiarze materialnym przeciez. PRL bywal tolerowany, ale nigdy nie cieszyl sie poparciem wiekszosci spoleczenstwa, cokolwiek bysmy o naszym spoleczenstwie nie mowili. Indoktrynacja komunistyczna zrobila swoje, przede wszystkim wydrenowala nam mozgi i jak mowil Kofta "podsteplowala czaszki stropy". W IIIRP weszlismy niebywale okaleczeni mentalnie. To jest moj glowny zarzut pod adresem PRLu i pokrywa sie on z zarzutem Hłaski, ktory mowil, ze PRL niszczy wyobraznie kazdego pojedycznego czlowieka, ktory w tym bagnie musi tkwic. Przyczyn bylo wiele, poza indoktrynacja, groteskowymi kultami jednostki, retoryka, tzw peerelowska nowomową, to bylo rowniez poczucie zagrozenia, o ktorym z kolei mowil Jacek Kuron. Slowo "bezpieczenstwo" bylo najniebezpieczniejszym ze slow, a cien bezpieki odczuwal niemal kazdy dorosly mieszkaniec tego kraju, w tym moj ojciec, czlonek partii. Waznym czynnikiem byla cenzura, kneblowanie ust, ograniczanie wolnosci. Bardzo waznym czynnikiem byla nacjonalizacja i podejscie do wlasnosci prywatnej. "Chcę i nie widzę nic swojego Wypijmy jeszcze po sto gram, kolego" W wymiarze ekonomicznym caly pomysl pt "centralne planowanie" byl poroniony. Ale to prawda, ze Polacy musieli jakos w tym zgnilym systemie zyc i sie z nim zmagac. W ten czy inny sposob, legalnie lub nie, organizowali sobie zycie tak by bylo mozliwie najbardziej znosne. W tym obozie koncentracyjnym nasz barak nie byl calkiem pozbawiony okien i swiatla przez nie dochodzacego. Dzieki eksplozji kulturalnej IIRP i PRL ogrzewac sie mogl w jej blasku. Poza Markiem Hłasko byli tacy pisarze jak Tyrmand, Gombrowicz, Milosz, Mrozek, Lem, Herling-Grudzinski, Konwicki.... Czesc z tych osob doswiadczyla flirtu z komuna, tak jak i doswiadczyla tego czesc naszego spoleczenstwa, w tym moj ojciec. Ale im dluzej to trwalo, im dluzej wyniszczalo nasze umysly i je wyjalawialo, tym glosniejsze i powszechniejsze stawaly sie protesty. Praktycznie cala polska inteligencja, ktora znalazla sie na emigracji oceniala PRL krytycznie i dosc jednoznacznie. Paryska kultura miala zupelnie inna wizje przyszlej Polski niz polska komunistyczna wladza, ktora choc niekiedy szarpala sie z Moskwa o wieksza niezaleznosc, to ostatecznie zawsze nadzor Moskwy akceptowala. PRL w swej istocie byl ustrojem zbrodniczym i nie mam co do tego watpliwosci. Szanuje tych, ktorzy w tamtych trudnych czasach mieli odwage sie mu przeciwstawiac. Jakkolwiek, chocby symbolicznie. Z drugiej strony mam duza wyrozumialosc dla wielu z tych, ktorzy w taki czy inny sposob PRLowi sluzyli, uwazajac, ze przeciez innej Polski nie ma. Jezeli naprawde poprzez udzial we wladzach czy w innych oficjalnych strukturach chcieli uczynic nasze zycie godniejszym, a ich pobudki byly patriotyczne, to bede takich ludzi ocenial ostroznie i indywidualnie. Ludzie maja rozne poglady i maja do tego prawo (ktore PRL staral sie im odbierac). Dobrze oceniam fakt pozytywnej weryfikacji wielu agentow PRLowskiego wywiadu, bo czesc z tych ludzi byla swietnymi fachowcami, nie uwiklanymi w zbrodnie komuny i wolnej Ojczyznie mogli sie przydac. Negatywnie podchodze do obecnej ustawy dezubekizacyjnej, bo jest zwyczajnie niesprawiedliwa nawet jezeli TK orzeknie, ze jest zgodna z konstytucja. Jestem przeciwko dalszemu grzebaniu sie w lustracji, bo wazna jest przyszlosc i rozwoj IIIRP, a nie zenujace polityczne awantury, ktore dotycza PRLu czyli swiata na zawsze mam nadzieje zostawionego za plecami. 20 lat na rozliczenie sie z przeszloscia komunistyczna to wystarczajacy okres czasu, teraz dajmy juz temu spokoj i skupmy sie na tym co jest dla naszego kraju naprawde wazne. Analogicznie jestem przeciwko karaniu Polanskiego, bo to co on zrobil stalo sie ponad 30 lat temu i w wiekszosci kodeksow postepowania karnego czyn jakiego sie dopuscil ulega przedawnieniu nie przez przypadek. Ocena moralna i PRLu, i bezpieki, i czynu Polanskiego powinna byc jasna, ale czas karania sie skonczyl. Ale nikt mnie nie zmusi by przyjmowac tak skrajna postawe jak Bruno i FSO w calym dziale poswieconym PRLowi. To co oni tu wyprawiali przekracza wszelkie granice rzetelnosci historycznej. Oni dyskusje o 45-leciu uczynili jej wlasna parodia, bo zaczeli stosowac metody PRLu, dla ktorego "prawda" nigdy nie byla wartoscia nadrzedna, zwlaszcza, ze PRL czesto "prawdy" sie bał i ją zwalczal. Dowodem jest ta zakladka. Z ich strony nie ma uczciwego operowania danymi, za kazdym razem, podkreslam: za kazdym razem mieli jeden cel: wybielac ustroj, chwalic, bronic. W kazdym jednym watku, bez wyjatkow. Jezeli ktos w to powatpiewa, zapraszam do lektury.
  23. Bruno, nie chce Cie posadzac o hipokryzje, ale ciagle formulujesz te banaly o ludziach, ktorzy maja prawo do roznych pogladow i ze nie ma jedynie slusznej drogi, tymczasem z tresci Twoich postow dotyczacych PRL juz taki umiar nie przebija. Co do wyniku Kiszczaka i Rakowskiego zapomniales dodac, na jakiej liscie sie oni znajdowali i czy stawali tam w szranki z kandydatami Solidarnosci. Tam gdzie kandydaci PZPR konkurowali z ludzmi opozycji zwykle nie dostawali wiecej niz 10% glosow. W roku 1990 Wlodzimierz Cimoszewicz, reprezentant dawnego ukladu, ktory przeciez sie jeszcze nie rozpierzchl, otrzymal w wyborach prezydenckich co do drugiej cyfry po przecinku dokladnie 9,21% poparcia. Juz sie nie moge doczekac jak ten wynik zinterpretujesz. W ten sposob niedlugo dojdziemy do wnioskow, ze wynik PZPR, ZSL i SD w wyborach z 4 czerwca byl w sumie przyzwoity, bo obsadzili oni 65% miejsc w Sejmie. Calkiem niezle, nieprawdaz?
  24. Taaa. Obiektywizm i neutralne stanowisko w kwestii PRLu Bruno wykazuje tylko deklaratywnie, zreszta juz to dowodzilem. Pisze on klarownie i logicznie, ale szermuje faktami nie mniej tendencyjnie niz kolega FSO, czego przykladem chocby watek o Solidarnosci. Dokladnie tak samo jak FSO Bruno odwolywal sie w nim do frekwencji wyborow z 4 czerwca, by przekonywac, ze Solidarnosc nie miala poparcia 65 procentowego (tyle srednio uzyskiwali kandydaci Solidarnosci). Dokladnie tak samo jak kolega FSO twierdzil, ze ludzie wladzy osiagneli w tych wyborach "nienajgorszy" wynik ponad 40%. Po pierwsze jest to nieprawda, po drugie, czemu w tym przypadku nie uwzglednil frekwencji? I tak dalej. Caly dzial poswiecony PRLowi jest niejako dowodem na "obiektywizm" i "neutralnosc" obu panow. Nic tylko po kolei zagladac do poszczegolnych watkow. Mnie mozna zarzucic dosc malo neutralna forme postow i pewna ich wulgaryzacje, jak rowniez zwyczajne pomylki, bledy czy brak wiedzy, ale z pewnoscia nie znizam sie do manipulowania danymi z pobudek politycznych czy swiatopogladowych. Niewatpliwie czy tego chce czy nie moje poglady maja wplyw na moje stanowisko w roznych dyskusjach, ale ja po prostu nie zwyklem bezczelnie naginac faktow pod swoje tezy lub tak je interpretowac by wymowe niewygodnych dla swoich tez faktow zaciemniac. Skoro kandydaci Solidarnosci w czerwcu 1989 roku otrzymali na listach, gdzie mogli kandydowac z cala reszta 65% poparcie (dane w skali krajowej) to kropka, to jest fakt. Interpretowanie tego w taki sposob by podwazyc znaczenie i rozmiary tego zwyciestwa jest zwyczajnie aktem nierzetelnosci historycznej, tak samo jak wyolbrzymianie wyniku PZPR albo dziwaczna proba interpretowania tego wyniku tak byleby nie nazywac go "kleska wladzy". Bruno i FSO z konsekwencja godna lepszej sprawy stawali na glowie by przekonywac, ze porazka PZPR nie byla gigantyczna i kompletnie niespodziewana, ze zwyciestwo Solidarnosci nie bylo absolutne, ze fakt wejscia do Sejmu WSZYSTKICH kandydatow Solidarnosci nie dowodzi totalnego zwyciestwa, bo - a - frekwencja, b - ordynacja,. c- kosmici. Gdy oceniam negatywnie IIRP, np polityke Jozefa Becka, to nie odrzucam a priori argumentow swiadczacych na jego korzysc. Po prostu. W dziale poswieconym PRLowi widze kompletny brak umiaru, brak zachowania proporcji, w zasadzie jakas parodie dyskusji o historii tego okresu. I za to odpowiedzialny jest "obiektywizm" i "neutralnosc" obu forumowiczow, niestety.
  25. FSO --> Ad 1 - chyba musze sie przyzwyczaic do Twoich skrotow myslowych. Ad 2 - nic nie zrozumialem. Ad 3 - jednoznacznie to przedstawiali PRL tacy ludzie jak Hłasko czy Kofta, o wiele jednoznaczniej niz sie to dzisiaj robi. Ad 4 - do dywagacji wystarczy po prostu znac wyniki wyborow z 4 czerwca, a nie bawic sie w spekulacje i hipotezy. Prosta arytmetyka mowi, ze skoro ludzie Solidarnosci (na listach gdzie mogli konkurowac z cala reszta) otrzymywali srednio 65% glosow (w duzych miastach powyzej 75%) to PZPR nijak nie mogl zgarnac "prawie" polowy. Chyba, ze komunistycznym zwyczajem ustalimy, ze poparcie dla partii wynosilo 120%. Ad 5 - Czy Twoja konkluzja jest taka, ze PRL byl panstwem suwerennym? Chcialbym to wyraznie uslyszec od Ciebie. Ad 6 - Czy chcesz dodatkowo publicznie oznajmic, ze stopien suwerennosci PRLu nie roznil sie zbytnio od stopnia suwerennosci IIIRP? Ad 7 - RON wtedy suwerennosc stopniowo tracila, choc przed 1795 pojawialy sie ruchy i male przetasowania, ktore probowaly ten proces powstrzymac. Na poczatku myslalem, ze jestes takim nonkonformista, ktory lubi isc pod prad ogolnych pogladow, moze na zasadzie prowokacji, moze na zasadzie bycia swoistym advocatus diaboli. Ale juz watek o Jaruzelskim uzmyslowil mi, ze Ty rzeczywiscie masz ogromna slabosc do tamtego ustroju i tamtego panstwa. Widac to doslownie w kazdym Twoim wpisie dotyczacym PRLu. W tych wpisach nie ma zawartej zadnej krytyki, jest tylko co najwyzej proba wytlumaczenia rozmaitych patologii okolicznosciami, uwarunkowaniami. Jednoczesnie zupelnie inaczej podchodzisz do Solidarnosci czy IIRP, tutaj okolicznosci i uwarunkowania nie maja zadnego znaczenia, podobnie jak fakty - licza sie natomiast Twoje emocje, Twoj swiatopoglad, Twoje polityczne zapatrywania. W efekcie wszystko falszujesz, zarowno rozne aspekty historii PRLu, do ktorych za cholere nie potrafisz podejsc krytycznie, jak i historie Solidarnosci czy IIRP, do ktorych to historii podchodzisz krytycznie bez zadnych analogicznych zahamowan. Kiedys na takie postepowanie w dyskusji i tendencyjne i nierzetelne szermowanie "faktami" mowilo sie mlodziezowo: "groza". Podobnie jest z Twoim stosunkiem do wszystkich zjawisk i ruchow kontestujacych PRL, PZPR, wladze komunistyczna etc. W kazdym takim przypadku, mniej lub bardziej istotnym, dla Ciebie to wladza jest cool, a owi jej krytycy be. Przyklad: watek o bojkocie telewizji, gdzie pozwoliles sobie na szydzenie z aktorow, ktorzy w tej inicjatywie wzieli udzial. Przyklad: watek o Solidarnosci, gdzie jednego pozytywnego slowa dla niej nie masz. Wszystko co zwalczalo ustroj komunistyczny jest Twoim "wrogiem", FSO. Wiem, ze jest to smieszne, ale niestety tej smiesznosci sie nie ustrzegles. Na forum historycy.org natknalem sie na inna rownie skrajna postac a mianowicie na sekretarza Slaskiego Ruchu Separatystycznego, Dariusza Jerczynskiego. Obaj w dyskusji stosujecie dokladnie te same metody. Prawde historyczna nie ma dla Was wiekszego znaczenia, istotne jest dobieranie "faktow" tak by podpieraly Wasze polityczne tezy. Pytanie tylko co to ma wspolnego z dyskusja o historii, gdy sie ja zwyczajnie gwalci? Kazdy ma prawo do wlasnych pogladow, ale skrajnosci swiatopogladowe w swojej istocie wydaja mi sie po prostu niebezpieczne. Lubie konserwatystow, liberalow, socjaldemokratow, umiarkowanych socjalistow, nie nawiedzonych monarchistow, dla ktorych takie podejscie jest czescia pasji, republikanow, lewicujacych, prawicujacych, centrowych, cokolwiek... ale skrajnosci politycznych po prostu nie trawie. Nie uwazam, ze jestes komunista, mysle, ze jestes po prostu bezkrytycznym wyznawca PRLu, co jest osobliwe, ale rowniez skrajne. Dlatego nie stac Cie, niezaleznie od poziomu wiedzy, na uczciwa dyskusje na temat tamtego okresu w historii Polski. To jest niejako imperatyw, ze Ty musisz ZAWSZE bronic PRLu i jednoczesnie musisz ZAWSZE krytykowac tych, ktorzy mu sie przeciwstawiali.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.