Skocz do zawartości

Radosław Sikora

Użytkownicy
  • Zawartość

    142
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Radosław Sikora

  1. Sarmatyzm

    To bodajże jedyny "oryginalny" (jeżeli coś w ogóle można nazwać oryginalnym na tym świecie) wytwór naszej kultury. Po upadku sarmatyzmu nie zdobyliśmy się już na nic równie oryginalnego. Małpujemy tylko trendy i prądy, które do nas docierają z zachodu. Starając się za wszelką ceną dorównać zachodowi, gubimy swoją indywidualność. I to nie od dzisiaj, ale od kilku wieków. Jan III Sobieski w swojej karacenie wyglądał oryginalnie. Wyróżniał się na tle władców swojego czasu. Każdy, kto po nim przyszedł, wyglądał już tylko jak jego zachodni odpowiednik. A to tylko pierwszy przykład z brzegu. Tak w ogóle, to bardzo polecam książkę Jacka Kowalskiego "Niezbędnik Sarmaty".
  2. Bitwa pod Gniewem

    Później napiszę obszerniejszą odpowiedź. Na razie tylko jedna informacja. Albrycht Stanisław Radziwiłł o Ottonie Denhoffie pisał: "Donhoff młody, dowódca gwardji królewskiej"
  3. Pikinierzy w armiach RON

    I Locceniusa . Ale fakt. Przynajmniej jeśli chodzi o bitwę pod Gniewem, zdaje się, że jest to tylko ładne opowiadanie osnute tylko z grubsza na informacjach zaczerniętych z Locceniusa.
  4. Ciury obozowe

    Zazwyczaj nie. Często, gęsto określano ich jako hołota. Ale są od tej reguły wyjątki. Gdy Hiszpanie mieli zaciągać żołnierzy w Polsce, to w trakcie negocjacji wytłumaczono Hiszpanom, że: "Kiedy wiec towarzysz otrzymuje żołd na 3 kopie, to zawsze musi utrzymać 16 koni i 14 osób wyszkolonych i gotowych do walki, bo z takich to osób wybiera się [rekrutów] na czeladź." oraz, że jak zapłacą w Polsce za armię składającą się z 3000 husarzy, 6000 jazdy kozackiej i 4000 piechoty (łącznie 13 000 żołnierzy), to otrzymają do dyspozycji armię liczącą 40 000 - 58 000 osób zdolnych do walki. Ale to samo można powiedzieć i o żołnierzach. Różnice w jakości żołnierzy były czasami kolosalne. Weźmy np. armię polską i rosyjską początków XVII w., albo armię szwedzką i rosyjską początków wieku XVIII. Tu jest też i takie pytanie - co robić z formacjami typu milicja? Liczyć ich do żołnierzy, czy nie? Ludwik XIV w pewnym momencie nakazał zaliczyć regimenty milicji do regularnego wojska, co podniosło jego liczebność do aż 440 000. tylko, czy samo "przeksięgowanie" tych uzbrojonych ludzi pozwala ich nazwać żołnierzami? Na marginesie - podobny zabieg proponował Dunin Karwicki na Radzie Warszawskiej 1710 r. Luźną czeladź (jako ludzi obytych z bronią i wojną) proponował "zaksięgować" do regularnego wojska, tyle że mieli oni odejść z kawalerii a służyć w piechocie i dragonach. I takim oto cudownym sposobem armia polska zyskałaby mnóstwo żołnierzy, którzy wcześniej w tej armii byli, ale nie ujmowano ich w te same "pozycje rozrachunkowe". I to wydawałby się oczywisty wniosek. Tylko zobacz, ilu naszych (o naszych już nie wspominając) historyków to robi. Nawet, jeśli zdarzy się, że któryś historyk wspomni o luźnej czeladzi, to już liczby przez niego podane są w 95% katastrofalnie zaniżone (ten 5% pozostawiam na te publikacje, których nie znam ). A później takie wielkie zdziwienie, gdy czyta się jakieś źródło podające, że np. armia polska w takiej i takiej bitwie miała kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Przesada autora - to najczęstsze wytłumaczenie w takim przypadku. p.s Weźmy np. bitwę pod Gniewem 1626 r. Loccenius stan armii polskiej podawał na 30 000. Przesada! - zakrzyknie ktoś, kto zna stany etatowe wojsk, które się tam zgromadziły. A ja powiem - najprawdziwsza prawda. Tylko, że Loccenius tu sobie do wojska polskiego doliczył luźną czeladź, czyli "osoby wyszkolone i gotowe do walki" jak ich sami Polacy nazwali w czasie pertraktacji z Hiszpanami kilkanaście lat później.
  5. Ciury obozowe

    No to można uprościć całą sprawę i powiedzieć "żołnierzem jest ten, kogo się za takiego uważało (uważa)". I koniec. Tylko, że właśnie jest to coś, co ja kwestionuję. Bo w takiej definicji ukryte są paradoksy, na które wskazałem w swoim artykule. Mechanika samolotowego liczy się w grono żołnierzy, choć z pewnością nie zasługuje on na to miano bardziej niż luźna czeladź. Podobnie pospolite ruszenie zalicza się w grono żołnierzy, choć przymiotami bojowymi ustępowało ono luźnej czeladzi. itd. I dalej będzie się porównywać rzeczy nieporównywalne.
  6. Ciury obozowe

    Daruję już sobie komentowanie poprzednich rzeczy, bo będziemy kręcić się w kółko. Przejdę do sedna. Podstawowa sprawa, to ta, że kryteria oddzialejące żołnierza od nieżołnierza muszą być jednoznaczne. A Ty sam dopuszczasz dowolność ich interpretacji pisząc "Niespełnienie wszystkich warunków nie jest od razu dowodem na nieżołnierstwo - są punkty istotne i nieistotne". Idąc tym tropem, żołnierzem jest ten, kto wg interpretującego te punkty jest żołnierzem. W ten sposób jednak do niczego nie dojdziemy. W tej chwili mogę powiedzieć, że wg podanych przez Ciebie kryteriów, pospolite ruszenie, czy też Tatarzy nie byli żołnierzami. Choćby dlatego, że nie przysługiwał im żołd. No chyba, że (i to jest ta dowolność interpretacji) uznam sobie, że w przypadku pospolitego ruszenia i Tatarów nie jest to istotne. Tylko niby dlaczego takie arbitralne postawienie sprawy ma być uznane za poprawne?
  7. Ciury obozowe

    O tym także pisałem w artykule. Gdyby otrzymywanie żołdu miało być kryterium oddzielającym żołnierzy od nieżołnierzy, to szlachtę pospolitego ruszenia i np. piechotę wybraniecką nie można by liczyc do żołnierzy. A tego się nie robi. To, że tylko na czas bitwy (a więc stosunkowo rzadko) np. piechota przyjmowała szyk batalionowy, nie czyni z niej mniej żołnierzami. Ważne jest, że miała swoją organizację i że w razie potrzeby formowała określone szyki. To samo tyczy luźnej czeladzi. Formowała ona określone jednostki i szyki w razie zaistnienia określonej potrzeby. Po co by miała robić to non stop? Czyli, ktoś kto miał swojego pana nie mógł być żołnierzem? Co w takim razie z czeladzią pocztową? Przecież oni też mieli swoich panów. Żołdu też nie otrzymywali. Przecież pokazałem, że luźną czeladź uwzględniano w dokumentach związanych z wojskiem. Sporządzano jej spisy z przeznaczeniem dla dowódców. Wymieniano ich obecność i określano jej zadania np. w artykułach hetmańskich. Oczywiście, że husaria była wojskiem. Podałem ten przykład, żeby Ci pokazać, że nie trzeba brać udziału w każdej bitwie, żeby zaliczać się w grono żołnierzy. Widzisz to w przypadku husarii. Nie dostrzegasz w przypadku luźnej czeladzi. ______________ Wróćmy do fundamentów. Czy możesz wypisać swoje kryteria, które oddzielają żołnierza od nieżołnierza? Wypisz je proszę w jednym miejscu. Może w punktach. Tak będzie najłatwiej dyskutować.
  8. Ciury obozowe

    I podtrzymuję to co napisałem. Pokazałem także, że sporządzano spisy również i luźnej czeladzi, więc kryterium "przynależności", którym oddzielałeś żołnierzy od nieżołnierzy bylo spełnione. A do tego, że na czeladź pocztową (tj. część czeladzi, którą miał towarzysz) otrzymywał tenże towarzysz żołd, to chyba przekonywać nie muszę ? Nie wiem, z czym się jeszcze nie zgadzasz. A może już Cie przekonałem, tylko teraz dyskutujemy o czym innym? Organizowanie luźnej czeladzi w znaczki nie było ani czymś ani rzadkim, ani niezwyczajnym. Gdy luźna czeladź picowała, to robiła to właśnie pod znaczkami, w sposób zorganizowany. Kolejny raz muszę się przeciwstawić Twojej tendencji sprowadzania wszystkiego do bitew. Bitwy nie były jedyną formą aktywności żołnierzy. Bitwy były stosunkowo rzadkim zjawiskiem, a na dodatek wcale nie najbardziej śmiertelnym. Więcej żołnierzy umierało z głodu i z chorób. Tylko zauważ, że ja właśnie kwestionuję takie stawianie sprawy: Nie ma rozliczeń skarbowych, w których pojawaiałaby się pozycja xxx zł na luźną czeladź = luźna czeladź nie była żołnierzami Z tym się nie zgadzam. A dlaczego? No to już wyjaśniłem w swoich tekstach, do których linki podałem Cała sprawa sprowadza się do definicji żołnierza. Do przyjęcia jednolitych kryteriów, wg których można oddzielić żołnierza od nieżołnierza. Wracamy więc do kryteriów oddzielających żołnierzy od nieżołnierzy. Mechaników samolotowych zalicza się dziś do żołnierzy, choć bez wątpienia mniej na to zasługują, niż luźna czeladź, która również i z bronią w ręku brała udział w działaniach stricte bojowych. Bitew, w których nie brała udział husaria było znacznie więcej. Nie czyni to ją przez to mniej żołnierzami A ja właśnie polemizuję z tym, że luźna czeladź nie miała swego udziału w operacji kłuszyńskiej. Więc przykład przez Ciebie podany nie jest dobrą odpowiedzią na moje pytanie o przykład kampani, w której luźna czeladź udziału nie brała (w którą nie miała wkładu). Między twierdzeniem "Największy wkład miała armia Żółkiewskiego" a luźna czeladź nie miała żadnego wkładu jest różnica. Z tym pierwszym się zgadzam, z tym drugim nie. ---------------------- No dobrze, zrestartujmy tę rozmowę i wróćmy do tematu zasadniczego . Proszę określcie swoje kryteria, które oddzielają żołnierza od nieżołnierza. I zobaczymy, jak na tym tle prezentuje się luźna czeladź.
  9. Ciury obozowe

    Wyszliśmy od tego, że stwierdziłeś, że Twoim zdaniem podstawowe kryterium oddzielające żołnierza od nieżołnierza "to przynależność (potwierdzona, że tak powiem, prawnie - na papierze) danego osobnika do danej jednostki wojskowej - w przypadku RON, do chorągwi, ewentualnie pocztu danego towarzysza" Pokazałem, że takich spisów (na papierze) wymagały artykuły hetmańskie, więc Twoje kryterium "przynależności" zostało spełnione. Nic nie pisałeś, że spisy takie miano sporządzać z powodu "chęci nagrodzenia dodatkowym żołdem poszczególnym towarzyszy". Czy regularne, choć zależne od sytuacji, tworzenie czegoś nie jest zwyczajną czynnością? Choragiew dworzańską także formowano "w szczególnych sytuacjach" a nikt nie odmawia jej członkom tytułu żołnierza. Jak to luźna czeladź nie byłą członkiem żadnej jednostki wojskowej? Przecież towarzysze poszczególnych chorągwi spisywali swoją luźną czeladź. Swoich pocztów, które wchodziły w skład określonej chorągwi. To, że z luźnej czeladzi formowano osobne jednostki nie znaczy, że nie przynależała ona do swoich jednostek macierzystych. Szczerze mówiąc pogubiłem się w tym miejscu. Czy mógłbyś wyjaśnić, jak to zdanie powyżej ma się do mojego stwierdzenia: "Zgadzam się z tą nieprzydatnością. Natomiast nie chodzi tu o ich (nie)przydatność, lecz o fakt zaliczania do grona żołnierzy. Piechotę wybraniecką zalicza się do żołnierzy, a luźną czeladź (uzbrojoną i jako tako wyszkoloną, która oprócz swoich głownych zadań także potrafiła walczyć w polu itd) nie." Nie wiem, z czym właściwie polemizujesz. Więc odpada kryterium, które sam zaproponowałeś "Dla mnie podstawowe kryterium to przynależność (potwierdzona, że tak powiem, prawnie - na papierze) danego osobnika do danej jednostki wojskowej - w przypadku RON, do chorągwi, ewentualnie pocztu danego towarzysza." Bo sprowadzanie działalności wojska tylko i wyłącznie do bitew jest moim zdaniem grubym błędem. Ale "operacja kłuszyńska" to nie tylko noc z 3 na 4 lipca i dzień 4 lipca. Celowo pisałem (prosiłem o przykład) o kampanii a nie o jej drobnym fragmencie w postaci pojedynczej akcji wojska w oderwaniu od tła tego zdarzenia. To tak, jakby powiedzieć, że husarze nie byli wojskiem, bo np. w bitwie pod Bystrzycą Kłodzką 1622 r. nie wzięli oni udziału. Moje pytanie - no i co z tego? Czy wszędzie, w każdej bitwie dana formacja musi brać udział i mieć na nią wpływ, żeby uznać jej członków za żołnierzy? Oczywiście, że nie. Mowa była o operacji kłuszyńskiej i wkładzie w nią luźnej czeladzi. Pokazałem, że taki wkład istniał. Może i nie. Tylko co z tego? Czy brak takiego sukcesu odbierałby czeladzi wkład w operację kłuszyńską? Nie.
  10. Największe Polskie zwycięstwo w XVII wieku

    Tylko tutaj dodam, że kontynuacja zaczętej tu dyskusji znajduje się w wątku: https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...mp;#entry148242
  11. Ciury obozowe

    Alez własnie w tych z 1609 r "Luźnych więcej nad poczty przy rotach nie mają bawić i koni nad miarę, pod srogim karaniem wedle rozsądku hetmańskiego. Dlatego każdy rotmistrz powinien pod karaniem dać spisek hetmanowi wszytkich ludzi i koni, któreby miał przy rocie swej nad te, któreby były przez pisarza polnego popisane, aby hetman rozsądził, coby było nad potrzebę, a co wedle potrzeby" Ale nie tylko. W tych z 1648 r (Janusza Radziwiłła) także jest podobny punkt. A brzmi to tak: "Luźnych ludzi więcej nad poczty i pozwolenie hetmańskie przy sobie nikt bawić nie ma, ale każdy towarzysz rotmistrzowi a rotmistrz hetmanowi na spisku podać ma, wiele ludzi i koni przy jego rocie, pod karaniem za upomnieniem pierwszym według wynalazku hetmańskiego, a za wtórym, jakoby też szpiega albo złoczyńcę jakiego przechowywał" O szczegółach organizacji luźnej czeladzi także są informacje w artykułach hetmańskich. Np. w Krzysztofa Radziwiłła artykułach hetmańskich stoi: "Luźna też czeladź porządnie pod znaczkiem, każda przy swojej chorągwi iść ma, nigdzie nie wybiegając, dopiero do stanowiska przyszedłszy, za dozwoleniem hetmańskim, o czym niżej, każdy rotmistrz albo kapitan onę dla żywności rozsyłać będzie." W ogóle, to polecam także ten rozdział mojej książki: http://www.radoslawsikora.republika.pl/ksiazki/czeladz.htm Zgadzam się z tą nieprzydatnością. Natomiast nie chodzi tu o ich (nie)przydatność, lecz o fakt zaliczania do grona żołnierzy. Piechotę wybraniecką zalicza się do żołnierzy, a luźną czeladź (uzbrojoną i jako tako wyszkoloną, która oprócz swoich głownych zadań także potrafiła walczyć w polu itd) nie. No t i luźna czeladź pod taką definicję podchodzi. Sporządzano jej spisy (o czym na górze tego postu) i podpadała ona pod prawo wojskowe, które określało co i jak ma ona robić. I w tym pies pogrzebany, że ich się jednak do żołnierzy zalicza. I dlatego nie widzę powodu, żeby i luźną czeladź do tej grupy nie zaliczyć. Przecież ona także (oprócz innych zadań) walczyła. Oni byli bardziej żołnierzami niż np. dzisiejsi mechanicy samolotowi. Zauważ, że najpier gładko przeszedłeś z kampanii (o którą pytałem) na operację. Ale mniejsza o to Jak to zerowy? Żeby Żółkiewski w ogóle spod Smoleńska dotarł pod Kłuszyn ze swoją armią, to musiał ją żywić. Kto żywił armię? Luźna czeladź. Żeby Żółkiewski mógł podzielić swoje wojska i z ich częścią ruszyć pod Kłuszyn (mniejsza już o to, że sama bitwa nie była pod Kłuszynem), to pozostawił obóz pod Carowem z demonstrującymi swoją obecność nielicznymi żołnierzami i bardzo liczną luźną czeladzią. To dlatego Wałujew się nie zorientował, że najwartościowsza część wojska Żółkiewskiego ruszyła pod Kłuszyn. Tutaj luźna czeladź odegrała kapitalną rolę. Aha, żebym już nie musiał powtarzać tego, co gdzie indziej już pisałem, odsyłam także do dyskusji o luźnej czeladzi, którą toczyłem na innym forum: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=37882 Tam jest i o jakości (zdolności bojowej) luźnej czeladzi, i o jej liczebności.
  12. Ciury obozowe

    Luźni czeladnicy, to zawsze luźni czeladnicy. Pocztowych zwano czeladnikami. Ogólnie i luźną czeladź, i pocztowych wrzucano do wora pod tytułem "czeladź". Dlatego to takie mylące pojęcie. Ale gdy źródło wyszczególnia "luźną czeladź" (albo po prostu "luźnych") to nie ma mowy o pomyłce. W artykułach hetmańskich. A co to znaczy "przeciętny lisowczyk"? Lisowczycy mieli także swoją hierarchiczną strukturę. Wśród lisowczyków także była luźna czeladź. Kogo więc uważasz za przeciętnego? Wprost przeciwnie. Luźna czeladź miała swoją organizację. Stawała pod tzw. znaczkami tworząc jednostki i działała (także) samodzielnie. A czy piechur wybraniecki miał swojego sługę? Żołdu nie pobierał, nawet broni mieć nie musiał (w czasie wojny smoleńskiej wyposażeni byli tylko w narzędzia do prac inżynieryjnych), sług też taki chłop oderwany od pługa nie miał. I nie przeszkadza to liczyć go w komput żołnierzy. Wracamy więc do fundamentalnego pytania o definicję żołnierza. Mógłbyś mi przedstawić swoją propozycję? Operacja, czy bitwa? W bitwie ich najprawdopodobniej nie było bo zostali pod Carowem Zajmiszczem robić tłum (przy okazji to też stricte militarne zadanie ). W operacji jak najbardziej byli. Po bitwie weszli z wojskami polskimi na Kreml i byli wysyłani po żywność (obszerne opisy są w pamiętnikach żołnierzy). Zakładam, że odegrali fundamentalną rolę w utrzymaniu zdolności bojowej wojska. Nie zawsze w walce, ale walka to nie jedyna forma aktywności wojska. Podałem w artykule przykład mechanika samolotowego. On też nie walczy twarzą w twarz z nieprzyjacielem, a jednak bez niego cały park samolotowy byłby psu na budę warty. Tylko, że bitwy były stosunkowo rzadkim zjawiskiem. Największe straty wojska powodował głód i epidemie. Podstawową rolą (obok innych) luźnej czeladzi było nie dopuszczenie do tego pierwszego. I w tym odgrywali oni rolę decydującą. Ale z taką definicją żołnierza nie zgadzają się ani nasi przodkowie, ani współcześni . Podałem przykład piechoty wybranieckiej uzbrojonej w rydle i inne motyki. Walka nie była im przeznaczona, ale wliczano ich w komputy wojsk. Dzisiaj mechaników samolotowych także wlicza się w grono żołnierzy. Tak jak i kucharzy, i tzw. gaciowych. A przecież walka nie jest ich głównym zadaniem.
  13. Ciury obozowe

    No i taką "przynależnością" obejmowano luźną czeladź. Istnieje rozporządzenie, które nakazywało towarzyszom sporządzać listy ich luźnych czeladników. Ależ wliczano. Na część z niej nawet towarzysz otrzymywał żołd. Tutaj niestety musimy zacząć od terminologii. Coś, co my dzisiaj nazywamy pocztowym, w XVII w. nazywano czeladnikiem, pachołkiem, ciurą właśnie. Coś, co nazywasz ciurą, dawniej zwano luźnym czeladnikiem. Odsyłam ponownie do mojego artykułu. Tam jest obszerne wyjaśnienie. Luźnego czeladnika mobilizowano na równie długi okres jak towarzysza . I ten luźny czeladnik przez cały ten czas miał określone obowiązki wojskowe. Po pierwsze, to pokaż mi jakąkolwiek kampanię (nie bitwę, ale kampanię) z udziałem naszej kawalerii, gdzie nie było udziału luźnej czeladzi. Nie ma takowej. Więc możesz listę rozszerzyć do bardzo długiej. Po drugie, co rozumiesz pod pojęciem "decydujące znaczenie"? Wydaje mi się, że chcesz wszystko sprowadzić do faktu walki z orężem w ręku w pierwszej linii wojsk. Tymczasem wojskowe obowiązki czeladzi były zazwyczaj inne. Na przykład pod Mitawą w 1622 luźna czeladź kopała umocnienia i rowy (jak najbardziej militarny wkład do bitwy). Uczestniczyła też w podjazdach. Przede wszystkim dostarczała żywności ludziom i dbała o konie. Bez tego, bez ich udziału polska kawaleria nie mogła sie w tym czasie obyć. To są jak najbardziej militarne obowiązki i o fundamentalnym znaczeniu dla armii. A na końcu ciekawostka. Pod Bystrzycą Kłodzką w 1622 r., luźna czeladź samodzielnie wygrała bitwę .
  14. Ciury obozowe

    A jakie jest wg Ciebie kryterium wg którego można oddzielić żołnierza od nieżołnierza? Dla mnie uzbrojony facet, odbywający służbę wojskową, od którego zależy przetrwanie wojska, którego obowiązki wojskowe są określone przez artykuły hetmańskie, i na dodatek, który od czasu do czasu bezpośrednio bieże udział w walkach jest żołnierzem. To realna siła bojowa, której nie można od tak po prostu ignorować. Basia jest tu szczególnie ciekawym przypadkiem. Polecam Paska i jego opinię o luźnej czeladzi. I polecam porównanie tej opinii z opinią o szlachcie pospolitego ruszenia, którą wyraził nieco później. Tymczasem tę szlachtę liczy się w grono żołnierzy, a luźnej czeladzi nie. W ogóle, to jeśli jeszcze nie czytałeś, polecam swój artykuł na ten temat http://www.radoslawsikora.republika.pl/mat...mnianaarmia.pdf Tam bardzo obszernie wyjaśniam swoje zdanie na ten temat. Nie uważam tego za sztuczne. Wprost przeciwnie. Sztuczne jest to, co robią dzisiaj historycy, ignorując liczną luźną czeladź i jej wkład w nasze zwycięstwa (i porażki). A co do motywacji - a jakie ma ona znaczenie? Czy żołnierz musi się kierować wyższymi pobudkami, żeby można go było nazwać żołnierzem? Wg mnie, zdecydowanie nie. Henryk Wisner podaje, że była ona (zapewne jej część) uszykowana w polu. W źródłach nie pamiętam żadnego opisu jej walk, ale podejrzewam, że dobijała i grabiła ona rozbitego już przeciwnika. No i pewnie wzięła ona udział w pościgu. Nie podejrzewam, żeby rzucono ją do walki w pierwszej linii wojsk litewskich na jeszcze nie robitego nieprzyjaciela. Chociaż np. nad rzeką Basią tak się zdarzyło.
  15. Ciury obozowe

    Samo szarżowanie w tym miejscu trudne nie był (teren bez przeszkód), ale przy tej dysproporcji sił, która była na tym odcinku, przełamanie Rosjan nie było byle czym. Tylko ja nie pisałem o dysproporcji sił między żołnierzami obu stron pod Kłuszynem, ale o dysporporcji 12 : 1. To jest dysproporcja w ludziach. A że część z nich była byle jak uzbrojona, to inna inszość . Co do Kircholmu - ja jak najbardziej liczę luźną czeladź do realnej siły bojowej. Nie chcę rozwijać tematu, ale i pod Chocimiem w 1621, i pod Warszawą w 1656 r. i np. nad rzeką Basią w 1660 r. (żeby wyliczyć tylko te najbardziej znane przypadki), luźna czeladź pokazała bardzo wyraźnie, że nie byli oni tylko od tego, żeby przejadać nagrabione dobra.
  16. Największe Polskie zwycięstwo w XVII wieku

    Kłuszyn 1610. Nie tylko za dysproporcję sił (1 do 12), ale i za stopień trudności (niemal sama jazda przeciwko nieprzyjacielowi mającemu oparcie w umocnionych obozach) i następstwa (Polacy na Kremlu, Władysław Waza carem). Co do Kircholmu - nie było tam 3-krotnej przewagi liczebnej. To znaczy była, ale w żołnierzach. A nie było, bo po naszej stronie walczyła uzbrojona luźna czeladź (i to w polu a nie tylko w obronie obozu).
  17. Nadworna chorągiew husarii

    Zupełnię się nie orientuję kto tu i za co chce komuś dopiec, ale mam nadzieję, że to wszystko tylko żarty . Co do choragwi królewskiej - zauważyłem podobny temat na historycy.org (tutaj http://www.historycy.org/index.php?showtopic=61301&st=0 ). Czy to przypadek? A żeby nie było, że tylko wodę leję, to podam ciekawostkę. Skład i tworzenie chorągwi nadwornej Jana Kazimierza w 1649, w źródle: "Rejestr pocztów pod ekspedycyją zborowską 1649 r." (w Nagielski 'Relacje wojenne z pierwszych lat walk posko-kozackich...' s. 321-324). Tam jest mnóstwo szczegółów i o składzie, i o sposobie tworzenia tej chorągwi, i np. o jej sztandarach. Inny trop, który polecam, to "Ordynacja dworu Zygmunta III z 1589 roku". Tam jest i o dworzanach oraz ich pocztach, i o płacy (i innych gartyfikacjach) dla nich, i o ich powinnościach itd. To są fundamenty, pokazujące jak to od wewnątrz wyglądało tworzenie chorągwi dworzańskiej.
  18. Wenden, Selbork...

    Tylko, że wcale nie wiadomo, czy ta informacja pochodziła od Gosiewskiego. To nie jest z jego listu. Istnieje teoretyczna możliwość, że to sam król Zygmunt próbował w ten sposób usztywnić postawę polskich komisarzy, którzy mieli rokować ze Szwedami. A może to zwykła plotka, którą ktoś rozpuścił a którą bez weryfikacji powtórzono? Trudno powiedzieć... W każdym razie wciąż czytam ten diariusz, gdzie o tym napisano (a że jest to rękopis, to trochę mi wolno idzie). Może w dalszej jego części ta informacja zostanie zdementowana.
  19. Wenden, Selbork...

    Znalazłem jedną ciekawostkę co do bitwy pod Zelborkiem. Otóż 2 XI 1626 do Prus (do obozu polskiego): "Przyszła wiadomość z Inflant, że pan Gosiewski Pontusa wstępnym bojem poraził i wojsko jego wszytko wzgromił. O samym Pontusie jeszcze wiadomości nie masz jeśli zabit albo uszedł. Ostatek jednak wojska pan Gosiewski aż pod samy Kokoneuz gonił."
  20. Wenden, Selbork...

    Ano można. Tylko czemu miałby zawyżać liczbę piechoty a zaniżać liczbę kawalerii (podawał 12 kornetów a miało ich być niby 13)? Wydaje mi się, że Pac w dobrej wierze podał dane takie, jakie posiadał, tyle że może rozpoznanie go zawiodło? A może faktycznie było tam 18 sztandarów piechoty? Gdyby to chodziło o odwrotną sytuację (określenie przez Szwedów sił litewskich), to można by uznać, że policzono chorągwie żołnierzy oraz choragwie (znaczki) czeladzi i je zsumowano. Ale nie wiem, czy Szwedzi mieli podobne do naszych zwyczaje w tym względzie, tzn. czy ich czeladź także pod jakimiś swoimi znaczkami chodziła.
  21. Wenden, Selbork...

    Dzięki profesorowi Henrykowi Wisnerowi, ktory użyczył mi wypis z listu (AR dz. V nr 4560) Aleksandra Gosiewskiego do Krzysztofa Radziwiłła (pisany 2 X 1626 w "obozie za Dźwiną przeciwko Zelborka") mogę dodać kilka dodatkowych uwag do tego powyżej. Tak więc Gosiewski podaje całkowitą dysproporcję wojsk obu stron. U Litwinów wylicza te jednostki, które podał H. Wisner w swoim artykule, przy czym jedynie przy dragonach pisze "dragonów ze czterdziestu". Podane przez prof. Wisnera w artykule liczby pochodzą więc od niego (czyli z innych źródeł), a nie z samego listu. Co do Szwedów, to tak jak przypuszczałem, Litwini widząc nadciagające wielkie siły (12 kornetów jazdy i 18 kornetów piechoty), po prostu wycofali się. Całe to "starcie" Gosiewski opisał jednym zdaniem: "Widząc nierówną potęgę nieprzyjacielską, gdyż idzie z Hornem dwanaście kornetów jazdy a osiemnaście piechoty, zbliża się [Pac z wojskiem litewskim] nazad do mnie"
  22. Wenden, Selbork...

    Znalazłem dwie alternatywne nazwy tego Garaemszam. Jedna (z herbarzu Niesieckiego), to Garamujza (mujza znaczy wieś po łotewsku). Druga to Garacmojza. W bitwie tej, jako "rotmistrz królewski" miał brać udział Filip Kazimierz Obuchowicz. Prawdopodobnie stał na czele wybrańców z ekonomii mohylewskiej. Tych wybrańców 16 X 1625 miało być 160, ale już na początku 1626 miało ich być zaledwie 20.
  23. Wenden, Selbork...

    Jesteś pewien, że to o to starcie chodzi? Co to własciwie jest to Garaemszam? Nie mogę podpasować żadnej miejscowości (rzeki?) pod tę nazwę. Z opisu H.Wisnera wynika, że do walk doszło ok. 7 km od Mitawy ("mila od Mitawy"). H.Wisner stwierdza też, że uczestniczyła w nich tylko wywabiona z obozu piechota (400) i jazda (200) szwedzka. Tymczasem Kojałowicz notuje użycie artylerii i co bardzo ciekawe - kula działowa miała uderzyć w szyszak samego Gosiewskiego a mimo to głowa mu ocalała. Jeśli to prawda, to musiało się to wszystko dziać w bezpośrednim sąsiedztwie szwedzkiego obozu; w zasięgu dział. No chyba, że pogoń Litwinów dotarła pod sam obóz szwedzki i tam Gosiewski oberwał w szyszak... W sumie ciekawe zajście. A co do skali to wydaje się być znacznie większe niż pierwsza "bitwa" pod Wenden. No przynajmniej jeśli chodzi o poniesione straty (od 130 do 320 zabitych i pojmanych Szwedów).
  24. Bitwa pod Kircholmem 1605

    Faktycznie, Darius Antanavičius wspomina o tym chociażby w swoim artykule "Znane i nieznane źródła do kampanii kircholmskiej 1605 roku". Nawet doktorat z tego bronił. Szkoda, że nie przełożono go na język polski, bo to musi być ciekawa lektura... Ale zaraz, zaraz. Coś mi świta, że w tym roku w PHW był jakiś artykuł o Kircholmie. Czytał go ktoś może? Jest tam coś nowego? Może autor wykorzystał już te nowe źródła o których Darius Antanavičius pisze?
  25. Bitwa pod Kircholmem 1605

    Zaginione źródło do wojny inflanckiej i do bitwy pod Kircholmem. Kojałowicz w "Nomenclatorze" (wyd. w 1658 r.) kilkakrotnie wspomina o jakimś dziele, które nazywa historią 'dziesięcioletniej wojny inflanckiej'. Miał je spisać jakiś szlachcic litewski i wydać w Wilnie w 1610 r. Z tegoż to dzieła pochodzi wiedza Kojałowicza o Kircholmie. Kojałowicz wielokrotnie o tej bitwie wspomina. Przy opisie Jana Karola Chodkiewicza jest najobszerniejsz notka, ale także są uwagi przy charakterystykach różnych osób. Np. przy Marcyanie Giedrojciu: "Dziejopis dziesięcioletniej wojny inlanckiej wspomina pod r. 1605 Marcyana Giedrojcia, praefecti cohortium subsidiorum, w bitwie pod Kircholmem"
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.