Archiwista

Dla mnie komiks to forma rozrywki a nie źródło wiedzy ale niestety niedługo może stać się tym drugim. I o to mi chodzi. Nie mam nic przeciwko komiksom tylko młody człowiek stojący przed wyborem książka czy komiks w 95 % wybierze komiks a czy później będzie mu się chciało zajrzeć do książki bo coś tam go zainteresowało to szczerze wątpię.

Właśnie o to mi chodzi że zaczyna się to mieszać. Kiedyś w wiadomościach był poruszany ten temat chyba przy okazji komiksu o Powstaniu Warszawskim i w podsumowaniu dziennikarz stwierdził, trzymając w jednej ręce komiks o Powstaniu a w drugiej książkę Davisa Powstanie Warszawskie , że łatwiej przeczytać komiks niż kilkuset stronicową książkę. Jeżeli media zaczynają to lansować no to coś jest tu nie tak. Zgodzę się że historia też jest towarem i trzeba jakoś ja sprzedać ale żeby nie obróciło się to przeciwko niej dlatego trzeba to robić mądrze i pokazywać młodym ludziom że komiks to nie jest źródło wiedzy a jedynie coś co ma zachęcić do jej zgłębienia.

Każdy ma prawo do swojego zdania może i macie racje że komiks może zainteresować do sięgnięcia po książkę ale to jest kolejny stymulator. Nie macie wrażenia że niedługo bez takiego "zachęcacza" ludziom (szczególnie młodym) nic się nie będzię chciało?

No właśnie co sądzicie o tych komiksach historycznych które ostatnio zyskuja coraz bardziej na popularności. Ja mam mieszane uczucia ze wskazaniem na negatywne. No bo przecież nie da sie rzetelnie opisać historii w jakiejs historyjce no a poza tym według mnie nic nie zastąpi książki jeśli ktoś chce zgłębiać tajniki historii. Nie macie wrażenia że to kolejny krok to ogłupiania społeczeństwa a szczególnie ludzi młodych którzy i tak sa już dostatecznie ogłupieni grami, telewizja itp. Jak tak dalej pójdzie to za kilkadziesiąt lat Polska będzie krajem idiotów (przepraszam za wyrażenie) albo w ogóle nie bedzie istnieć

Dzięki FSO, Capricornus rzeczywiście ciekawy przypadek pozdr

Założyłam ten temat o nieco przewrotnym tytule ponieważ sądzę że często w czasie przeróżnych kwerend (np. w archiwum, muzeum, etc.) napotykamy się na rzeczy, informacje, dokumenty których w życiu byśmy się tam (tzn. w jakiś zbiorach itp.)nie spodziewali . Czasem są to małe perełki. Chyba każdy historyk lubi "odkryć" coś takiego . Moje odkrycie, jak na razie jedyne, ma związek z Walerym Sławkiem. Każdy wie kto to był i w jaki sposób zginą. Zmarł śmiercią samobójczą 3 kwietnia 1939 roku po parogodzinnej agonii. Ale czy ktoś się zastanawiał czy zostawił po sobie list pożegnalny. Ja w każdym razie nie myślałam o tym dopóki nie natknęłam się na owy list a raczej notatkę. Znalazłam to w czasie kwerendy do mojej pracy licencjackiej w jednym ze zbiorów Archiwum Państwowego w Radomiu. Na notatce jest napisane dość trudnym do rozczytania pismem "Odbieram sobie życie. Nikogo proszę nie winić". Pod tym podpis i data 2 IV 1939. I jeszcze pod spodem "Spaliłem papiery o charakterze prywatnym, a także powierzone mi w zaufaniu. Jeśli nie wszystkie, to proszę pokrzywdzonych o wybaczenie. Bóg wszystko widzący, może mi wybaczy moje grzechy i ten ostatni". Jak to zobaczyłam to byłam lekko zaszokowana

Myślę że warto podyskutować o tym serialu. Pierwszy sezon, który właśnie leci w telewizyjnej jedynce opowiada o staraniach króla o uzyskanie rozwodu z Katarzyna Aragońską. W tle poruszane są wątki polityczne. Nie jestem specjalista zw tej dziedzinie ale uważam ze serial dość dobrze oddaje klimat tamtych czasów. Co o tym myślicie?