Skocz do zawartości

councillor

Użytkownicy
  • Zawartość

    15
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez councillor


  1. Witam serdecznie...

    Przygotowujemy w szkole wystawę o okupacji ziem Polskich przez III Rzeszę i ZSRR...

    Gromadzimy zdjęcia, z niemieckiej okupacji mamy już za dużo, a z sowieckiej prawie nic, czy ktoś zna jakieś dobre źródło: zdjęć, haseł antysowieckich itp. (oprócz NAC- bo ono zostało już przeczesane...)

    Z góry dziękuję...


  2. Jest to krótka notatka do projektu o 'Historia Kanady w XX i XXI wieku'

    Bardzo proszę o weryfikację... żebym nie napisał nowej wersji historii :D

    10 września 1939 Kanada wypowiedziała wojnę Niemcom. Kanada wysłała swoje oddziały do Anglii. Jesienią 1940 do Europy zostały wysłane 3 kolejne dywizje piechoty i 25 dywizjonów lotniczych.

    Kanadyjczycy w Europie brali udział w nieudanej próbie desantu pod Dieppe i walkach na Sycylii i północy półwyspu Apenińskiego. Najbardziej znaną Kanadyjska operacja wojenna była operacja Overlord min. lądowanie w Normandii oraz późniejsze walki o wyzwolenie Belgii i Holandii.


  3. Ja mam świetny (IMHO) kawał:

    Leonid Breżniew przyjeżdża do Polski.

    Towarzysz Gomułka oprowadza go po Warszawie, pokazując nazwy ulic,

    które są świadectwem przyjaźni z bratnim narodem rosyjskim.

    Gomułka-Tu piękna aleja towarzysza Stalina.

    Breżniew- no ładnie ładnie...

    Gomułka- A ta to aleja Lenina, a tam po lewej plac Dzierżyńskiego...

    Breżniew- jestem z was dumny...

    Breżniew- A tamten plac po prawej to jakie ma imię...?

    Gomułka- Ten, to jest... plac Zbawiciela...

    Breżniew- No no no! Władek! nie trzeba było... :)


  4. Na dobra sprawę nawet najlepszy samolot może być zestrzelony z ziemi :)

    Ja mam takie a nie inne zdanie, według mnie samolot nie sprawdzał się w walce i tyle. Ja nie chcę nikomu nic udowadniać.

    Argument z nurkowaniem o tyle nietrafiony, że praktycznie każdy samolot w odpowiednich warunkach był wrażliwy na tego typu atak. Ba!, dla przykładu to nieświadomy niczego F-22 lecący sobie załóżmy 600 km/h na poziomie morza mógłby paść ofiarę atakującego z lotu nurkowego Fw 190 A8.

    toteż starałem się napisać w tym miejscu w poprzezdnim poście:

    Jak mówię to jest moje skromne zdanie, z drugiej strony... samolot choćby najlepszy bez dobrego myśliwca za sterami jest tylko maszyną. Pamięta ktoś nasze myśliwce PZL P-11, one też miały na swoim koncie kilkadziesiąt zestrzeleń choć były mizernie uzbrojone i o połowę wolniejsze od wrogich maszyn, nie zapomnijmy jednak kto nimi sterował i jak sterował.

  5. Do SHADOW'a

    Nazywając działko MK 108 karabinem maszynowym popełniłem błąd, ale pisząc posta miałem cały czas na myśli owe działko. Nie jestem historykiem, książek typowo technicznych o lotnictwie nie czytam, staram się rózne informacje wyszukiwać w Internecie... dlatego pozwolę sobie zacytować Wikipedię:

    MK 108 było dużym sukcesem jako broń, było niezawodne i skuteczne. Główną wadą tego działka była niska prędkość wylotowa pocisku - co ściśle wynikało z krótkiej lufy - i co sprawiało, że utrudnione było celowanie z powodu dość dużej krzywizny lotu pocisków z tego działka (mała odległość strzału bezpośredniego). Było one jednak bardzo proste w produkcji i serwisie, a jego małe rozmiary czyniły je idealnym do montowania w samolotach. Wśród lotników alianckich było znane jako młot pneumatyczny.

    Działko to miało szybkostrzelność około 850 strz./min w ostatecznych wersjach, dla porównania w poczciwym Spitfire było działko HS.404 i strzelało z prędkością 800 strz./min.

    Ośmielę się stwierdzić, że samolot ten nie mógł być wykorzystany w pełni, na 900 zwycięstw zanotowano 100 strat własnych, a nurkując prawie każdy myśliwiec mógł go dogonić :)

    Jak mówię to jest moje skromne zdanie, z drugiej strony... samolot choćby najlepszy bez dobrego myśliwca za sterami jest tylko maszyną. Pamięta ktoś nasze myśliwce PZL P-11, one też miały na swoim koncie kilkadziesiąt zestrzeleń choć były mizernie uzbrojone i o połowę wolniejsze od wrogich maszyn, nie zapomnijmy jednak kto nimi sterował i jak sterował.


  6. Niedawno przypadkowo natknąłem się na artykuł w którym były opublikowane listy niemieckiego porucznika, dziś udało mi się odnaleźć je w formie cyfrowej:

    Peter Stölten – niespełna 22-letni porucznik Wehrmachtu – przez prawie całe powstanie pisał listy do rodziny i narzeczonej. Nie ukrywał w nich swego uznania dla walczących Polaków ani krytycyzmu wobec działań SS. Przez kilkadziesiąt lat listy były nieznane. Po raz pierwszy drukujemy je po polsku.

    Na listy Stöltena przypadkiem natrafiła podczas studiów niemiecka historyczka Astrid Irrgang i opublikowała je w swojej pracy doktorskiej. Tłumaczenie Arkadiusz Stempin. Oto niektóre z nich:

    Z nie do końca zniszczonych budynków zabiera się to, co najpiękniejsze, rzeźby, sofy, gobeliny. Wkrótce wszystko spłonie. Już teraz wszystko jest zdemolowane. Grzęźnie się po kolana w domowych sprzętach, śmieciach, skorupach naczyń i brudzie! Niewyobrażalne, wstrząsające spustoszenie. Tak, tak, nosiciele kultury europejskiej. Już oni coś wyniosą! Mieszkamy od wczoraj obok elektrowni. Często widziałem tu mieszkania o wysokim standardzie i piękne, nowoczesne meble. Wydaje się, że małe, przede wszystkim słowiańskie narody mają w tym kierunku pewien szczególny zmysł. Może to znak ich wielkiej przyszłości? Niemcy oczywiście nie potrafią im dotrzymać kroku, podobnie jak stara i całkiem zakurzona Francja. Policja puszcza z dymem ostatnie nienaruszone kamienice. O SS nie chcę pisać. To zbieranina ludzi na specjalnych prawach. (…) Którejś nocy zachodzę do lazaretu, by nawiązać łączność z kompanią SS. Capi tam strasznie, a w izbie, w której nocuje dowódca kompanii i 20 żołnierzy SS, jeden z nich stoi w kącie i leje. Tuż przy drzwiach drugi „znosi jajko”. Złożyłem raport z zajścia dowódcy batalionu SS. Ten odpowiedział: „W dupie to mam, niech sobie nawet szczają do oczu!”.

    (List do rodziców, 16 września 1944)

    Dziś przedzierałem się i czołgałem wzdłuż Wisły, docierając do naszych przednich linii. Obrazy, które trudno zapomnieć. Wśród ruin domów na odcinku operacyjnym jednej kompanii na jednego zabitego żołnierza przypadało dziesięć trupów mieszkańców, mężczyzn i kobiet. Cuchnące, pokurczone zwłoki. Ze zgliszcz i ruin zionął nieprawdopodobny odór. Jak taki Bosch przeniósłby na płótno swoje fantazje z piekła rodem, gdyby mu przyszło zobaczyć ten widok?

    (List do narzeczonej, 23 września 1944)

    W stojących jeszcze kamienicach brnie się po zdemolowanych mieszkaniach niczym w błocie po kolana. Wszystko zostało bezsensownie zniszczone i szczęka pod stopami. Pomimo zgliszcz jednak można zobaczyć, jak żyli tu ludzie, a po rozrzuconych wyrobach rzemieślniczych i dziełach sztuki – ich wysoką kulturę osobistą. Ale nic tak nie chwyta za serce jak porzucona fotografia dziecka o blond włosach, z loczkami. Daj Boże, by nic mu się nie przytrafiło, wyrwało się równocześnie z ust moich i stojącego obok mnie porucznika.

    (Z listu do siostry, 24 września)

    Warszawa z całą ostrością pokazuje przede wszystkim prawdziwe oblicze wojny (…). Do widoku ciał mężczyzn jestem przyzwyczajony, już od dawna są częścią naturalnego porządku. Ale kiedy w rozerwanych szczątkach kobiet

    widzi się kwitnące niegdyś wdzięki i zupełnie inne, pełne miłości, beztroskie życie albo kiedy widzi się dzieci, których niewinność obdarzam – bez względu na język, jakim się posługują – najsilniejszą miłością, nawet w tych koszmarnych czasach. (…)

    Pisząc do ojca, wspomniałem o dziewczynie, o której się mówiło w naszej kompanii. Nigdy jej nie widziałem, znam ją jednak z opowiadań, a ponieważ w mojej pamięci pozostały niezapomniane ramy, tło, otoczenie innych wydarzeń, mógłbym z pewnością nazwać to moim najpiękniejszym przeżyciem („piękny” jest oczywiście wątpliwym określeniem, lepiej powiedzieć głębokim przeżyciem, inaczej pod pojęciem „piękny” rozumie się coś wstrząsającego). Kiedy zdobywano bank emisyjny, od wielu dni sztukasy, działa przeciwlotnicze, moździerze, gazy zapalające używane były do zdobywania tego jednego budynku. Kiedy szereg działek szturmowych z lufami na wysokości piersi człowieka podjechał pod same piwnice, większa część ludności cywilnej poddała się. Wychodzili ze śladami gruzu i przeżywanego bez przerwy strachu. Pełzali po ziemi wśród gwizdu granatów nad ich głowami, błysku strzałów i huku działek szturmowych, skamląc jak opętani. Ta dziewczyna stała wyprostowana ze spokojnym, poważnym wyrazem twarzy, lekko tylko kiwając głową nad tym szalonym zachowaniem wywołanym strachem o życie znajomych i obcych. Stała w ogniu, w obłąkaniu, nietknięta.

    (List do narzeczonej, 28 września 1944)

    Kapitulacja była bez wątpienia przeżyciem, jakie rzadko trafiają się w życiu. Jej rzeczywistość usuwa w cień każdy teatr, każdą wielką tragedię. Polacy otrzymali żołnierskie, honorowe warunki, na które zasłużyli sobie autentycznym bohaterstwem w walce. Walczyli, na Boga, lepiej niż my. Ale możemy się uczyć, że: 1) z takiej formy zarządzania ujarzmionymi narodami nie może nic rozsądnego wyniknąć; smutne, ale prawdziwe!; 2) to nie my uosabiamy siłę ducha, nacjonalizm, ofiarność i siłę (nie możemy pochwalić się tym, co pokazali Polacy); 3) miast można bronić miesiącami, przy znacznie większych stratach po stronie atakujących; 4) chociaż duch walki, czysta, dzielna postawa mogą wiele zdziałać, mimo wszystko lepszy duch ulegnie zawsze materii. Czy historia może być sprawiedliwa? Tutaj nie. Czym jest naród, skoro mocarstwo zawsze go zgniecie?

    (List do ojca, 5 października 1944)

    Jestem tam, gdzie kręci się kronikę „Wochen- schau”, i widziałem w tych dniach dramat polskiej kapitulacji. Nie oszukujmy się: Warszawa padła na skutek koncentracji naszej ciężkiej broni, a nie dzięki odwadze przeróżnych oddziałów, nawet jeśli niektóre z nich bardzo dobrze walczyły. Straty stanowią około połowy strat z kampanii wrześniowej. Warszawa była księgą ludzkich namiętności: słabości, wzlotów, bestialstwa i szaleństwa. Wojna – jak żadna inna – potrafiła pokazać niezgłębione obszary człowieczeństwa i bestialstwa. Bohatersko walczyli jednak pod wpływem sytuacji, w jakiej się znaleźli, przede wszystkim powstańcy. I gdyby Londyn, który wydał polecenia dotyczące nawet najdrobniejszych spraw, nie rozkazał kapitulacji, długo jeszcze mielibyśmy twardy orzech do zgryzienia. Przelałoby się jeszcze wiele krwi.

    Powstańcy zasłużyli na to, by traktowano ich jak żołnierzy. Cóż mogli Polacy poradzić na to, że utracili państwowość, że nie mieli sił zbrojnych. Ja także nie chciałbym żyć pod niemiecką administracją.

    Po kapitulacji powstańcy maszerowali równym krokiem, czwórkami, mijając zamazane, przepełnione bólem twarze kobiet, ubrani we wszystkie możliwe części mundurów Wehr- machtu i organizacji politycznych, z bronią gotową do złożenia. Bez rozpaczy, nieugięci w narodowej dumie. Wzorowo!

    (List do matki, 16 października 1944)

    www.newsweek.pl


  7. Witam ;)

    Bardzo proszę o pomoc, przeszukując rodzinne zdjęcia znalazłem taką fotografię. Chciałbym się dowiedzieć jaki mundur ma na sobie mężczyzna po lewej stronie ? Mi wygląda to na mundur RAF ( zdjęcie wykonano w Anglii)

    z góry dziękuje ;)

    mundur.jpg

    tu jest zdjęcie PILOTA DYWIZJONU 303 Bardzo proszę o porównanie tych fotografii

    35.jpg


  8. Me 262 Schwalbe miał kilka potyczek w powietrzu, był projektowany jako myśliwiec, lecz na początku służył w jednostkach bombowych, ale zadania te wykonywał inny odrzutowy bombowiec Ar 234, więc Schwable stał się myśliwcem przechwytującym głównie bombowce. Jednak jak czytałem kiedyś na stronie o niemieckich samolotach II wojny światowej, ciężko było mu walczyć z dużo wolniejszymi bombowcami (przy dużej prędkości czas " ogniowy " był bardzo krótki). Me 262 był wyposażony w stosunkowo dobre karabiny maszynowe miały one jeden mankament lufy karabinów były zbyt krótkie co dawało małą prędkość początkowa pocisku (a to z kolei zmuszało do ostrzeliwania z mniejszych odległości).


  9. Gloster Meteor był dobrą maszyną, ale nie miał szans sprawdzić się w wielkich potyczkach(wprowadzony w końcowej fazie wojny) ale zestrzelił kilkanaście bomb V-1 i podczas nalotów na Niemcy rozwalił kilkadziesiąt samolotów na ziemi. Miał stosunkowo duży zasięg ok 2000 km ( Me 262 ok 1000 km). Dużym minusem było słabe wyposażenie bojowe (zaledwie 4 działka 20mm). Ale jak wspomniałem wcześniej ekspertem nie jestem ;)


  10. w znacznej części wojny używano samolotów napędzanych klasycznymi silnikami spalinowymi, z nich najlepszymi w mojej skromnej opinii były zasłużone Hawker'y Hurricane i Spitfire'y, to one odegrały ważną strategicznie rolę, wypełniły zadanie od którego zależały dalsze losy wojny. Broniąc Wielkiej Brytanii, zadając pierwszą sromotną porażkę Luftwaffe i dając nowe nadzieje OKUPOWANEJ EUROPIE.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.