Może nie wiedziałeś, ale w wyniku uprawiania "sztuki" przez Twojego ulubieńca ginęły tysiące niewinnych osób. 
Nie uważasz, że wywieszanie portretu LeMaya na ścianie byłoby nieco obraźliwe dla tych, którzy w Tokio stracili całe rodziny? 
Zresztą nie rozumiem, masz pretensje za to, że ktoś nie podziela Twojego uwielbienia dla człowieka, który specjalizował się w doskonaleniu techniki zabijania cywilów? 
 
Świetne podejście do dyskusji.