To podtrzymując tradycję temat powraca.
W moim rejonie (mieszkam w Ustce, a na wschód od Ustki Gustloff zatonął) wśród pasjonatów historii opowieści na temat tej tragedii są dość żywe. Pierwszą rzeczą, która jeszcze nikt nie poruszył to eskorta. W odniesieniu do tego konwoju słowo "eskorta" jest zbyt wielkie. Gustloffa strzegł torpedowiec "Loewe", statek stary, powolny i niedoposażony. Wysyłanie go nie miało najmniejszego sensu. Gdyby Gustloff płynął sam, to mógłby rozwinąć predkośc maksymalną, a przy 15 węzłach Marinesko mógł co najwyżej pomarzyć o storpedowaniu statku.