-
Zawartość
1,036 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Posty dodane przez harry
-
-
OK, wszytko jasne. Nie spodziewałem się innej odpowiedzi, no cóż, wiedziałem że rozmawiamy o zgoła innej taktyce, Ty o partyzanckiej, ja o regularnej wojnie. Specjalnie nieco podbijałem stawkę licząc na żywszą dyskusję ( coś tu nudno ). Taktyka walki partyzanckiej jest specyficzna, ale możliwość wykorzystania masy ludzkiej, wyposażonej w prymitywną i skuteczną kosę, w osiemnastowiecznej taktyce linearnej jest ... hm fascynujące
Oczywiście wiem na czym polega strzelanie z trzech szeregów, a czepiam się bo określenie "zza pleców" jest nieprecyzyjne.
Masz rację co do trybu wyboru kosy: tania i dostępna na miejscu, to było przyczyną wyboru takiej broni, a nie jakaś mistyczna skuteczność. Słusznie zauważyłeś milicje miejskie, ale nie tylko, w wielu przypadkach w kosy byli wyposażani obrońcy twierdz. Równie skuteczna broń przeciw szturmom.
-
Drogi Vissegerd nie na napisałeś, że strzelali w plecy. To ja napisałem i będę się upierał, że stawiając liniową piechotę za kosynierami, to aby trafić w przeciwnika najpierw muszą wygarnąć tym z przodu w plecy. Jeśli zaś masz na myśli jegrów (schutzen), to zapewniam Cię, że ci też nie prowadzili oni ognia "zza pleców". Prawdopodobnie twórcy ówczesnych regulaminów piechoty nie znali reform wojskowych Gustawa Adolfa.
A reszta już dokładnie tak jak piszesz, karabin działa na odległość. Stawiając na przeciw siebie fizyliera i kosyniera, założę się o wszystkie pieniądze świata, że ten uzbrojony w karabin nie będzie czekał aż znajdzie się w zasięgu kosy, tylko zastrzeli tego z kosą bez wahania. Może go dopuścić nawet na 5 metrów, to i tak dalej niż zasięg kosy. A do atakującej z odległości 400 kroków piechoty można było oddać 15 strzałów !
Karabiny skałkowe były mało celne, to prawda, ale nie aż tak aby nie trafić w biegnącą na przeciw gawiedź z kosami. Celność wyglądała mniej więcej tak, że na odległość 100 kroków, na 1000 wystrzelonych kul w cel trafiało ponad 500. Nie chce mi się sprawdzać o tej porze, ale chyba 540 trafień, przy zwyczajnej piechocie nie ćwiczonej w strzelaniu do celu. Ogień batalionowy jaki stosowano przy strzałach na bliską odległość powodował masakrę.
-
Ha, fakt, druga nieco później. Co za bardzo nie zmienia ww. faktów.
-
po Racławicach powstały specjalne regulaminy piechoty i szyk formacji połączonej : piechota i kosynierzy.Znasz jakieś szczegóły? Kiedy i gdzie pojawił się taki regulamin? Kto był autorem? Nigdy o tym nie słyszałem, a może być ciekawe. Znam taktykę formacji łączonych pikinierów i muszkieterów, porównanie powinno być fascynujące.
Kosynierzy nigdy nie walczyli samodzielnie, zza ich pleców "prażyli" strzelcy.Możesz mi wytłumaczyć jak zza pleców stojących kosynierów będziesz strzelał do przeciwnika? Chyba że pierwsza salwa pójdzie w plecy kosynierów, albo wszystkie w powietrze.
Jakby kosy były taką wspaniała bronią, to nie wydawano by tyle pieniędzy na wyposażenie żołnierzy w karabiny.
-
Czy trochę nie przesadzacie ograniczając działalność legionów we Włoszech do czasu wycieczki na Haiti ? Na Antyle wysłano tylko jedną z trzech polskich półbrygad, reszta została na żołdzie włoskim do 1806 roku. Całkiem im tam było dobrze, skoro większość nie chciała wracać. W 1807 na Śląsk trafiło kilkuset szabel i bagnetów tzw. Legii Polsko-Włoskiej. Z ziemi włoskiej do Polski wróciła kompania weteranów. Tym się udało
Do tego trzeba dodać tzw. Legię Północną, stworzoną z dezerterów i jeńców z armii pruskiej, która walczyła na Pomorzu zimą 1807.
-
Znana jest powszechnie fascynacja Napoleona dokonaniami wojskowymi Fryderyka II. Gdzie i kiedy, w ramach manewrów żołnierzy swojej armii, Napoleon próbował odtworzyć, najsłynniejszy chyba, manewr armii fryderycjańskiej ? Wystarczy podać rok i miejsce.
-
Piechota XW. Od lewej: z gwiazdką - fizylier, z granatem - grenadier, z trąbką - woltyżer, z meduzą - podoficer. Trafienie Kadrinazi: granat - saper nie jest błędem. Dlaczego ??
-
Przełom XVIII i XIX wieku to, w piechocie, epoka walki ogniowej, a nie starć na broń białą. Dobrze poprowadzeni kosynierzy w ataku na uzbrojoną w karabiny piechotę, zostali by wystrzelani jak kaczki. Kosa była tanią i skuteczną bronią defensywną. Podobnie jak piki. Poza dość przypadkowym zwycięstwem kosynierów pod Racławicami, nie ma w historii przykładów by przydawała się w natarciu. Oczywiście mam na myśli regularne działania wojenne, a nie partyzantkę.
Pod Szczekocinami zawiodły nie kosy, a kosynierzy. I to raczej po bitwie niż w jej trakcie. To właśnie kosynierzy, przesunięci z drugiej linii do pierwszej linii, powstrzymali atak pruskiej i rosyjskiej jazdy.
Kosa
w Historia sztuki wojennej i broni
Napisano · Zgłoś odpowiedź
Pruska instrukcja walki z kosynierami z roku 1794 zalecała, aby działa ustawiać na flankach i razić chłopów krzyżowym ogniem kul i kartaczy, ustawiając lufy możliwie płasko, wzdłuż powierzchni ziemi. W momencie zbliżenia się konfederatów na odległość 8 kroków ! , należało oddać salwę ogniem batalionowym nie celując powyżej kolan, a następnie bez przeładowania odrzucić n-pla na bagnety.