Skocz do zawartości

harry

Użytkownicy
  • Zawartość

    1,036
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez harry


  1. Sypków w ręku nie miałem, ale właśnie zamówiłem. Jak książka dotrze, to podzielę się uwagami.

    Co do rekonstrukcji, to ja się wcale nie czepiam zwieńczeń, hełmów czy krenelażu, ale właśnie kształtu zachowanego w fundamentach. Najpoważniejszy błąd u Turnbulla to podwójny mur miejski od strony Starego Miasta, w tym zewnętrzny z bastejami. W czasach kiedy zamek stał Stare Miasto nie miało murów od strony zamku, a ten z bastejami został zbudowany właśnie dlatego, że zamek został zlikwidowany. Samego aktu wandalizmu bym bronił, bo był to akt polityczny o niebagatelnym znaczeniu.

    A jeśli chodzi o makietę, to jest w Domu Kopernika. Przedstawia miasto na podstawie widoku Meriana z początku XVII wieku, więc i zamku tam być nie może :)


  2. Szczegolnie ciekawe sa rekonstrukcje obiektow w Malborku i Toruniu.Ten ostatni widziany z lotu ptaka z cala pajeczyna typowo torunskich murow obronnych szczegolnej Harrego uwadze polecam.

    A dziękuję za pamięć :)

    Jakoś tak tydzień temu prowadziłem wycieczkę po zamkach krzyżackich Ziemi Chełmińskiej i Turnbullem też się posiłkowałem. Szczególnie, że klienci angielskojęzyczni i potrzeba mi było specyficznej terminologii. Niestety w książeczce tej przedstawiona (s. 35) rekonstrukcja zamku w Toruniu zawiera tak wiele błędów, że nie zasługuje na miano rzetelnego opracowania, raczej na wizję History Fiction. Autor oparł się na wcześniejszej rekonstrukcji wymienianego już Steinbrechta, a w ogóle nie wziął pod uwagę dokonań polskich historyków, archeologów i konserwatorów zabytków. Innymi słowy ni jak się to ma do tego jak mógł wyglądać zamek w czasach świetności.


  3. Z tego co sie orientuję, to własnie Chamberlain był najmniej skory do wojny, tzn. wyklucza możliwość do niej przystapienia. On to chyba raczej postawił kreskę na Czechosłowacji. Francja bez oglądania się na Wlk Brytanię, może by się ruszyła, ale to gdybu gdybu. Myślę, że i tak by "nas" pobili ;)

    Niemcy byli wstanie pobić każdego po kolei. Ale czy faktycznie byli wstanie w 1938 pobić koalicję Polsko-Czecho-słowacko-Francuską ? Nawet bez Brytoli, mam wątpliwości.


  4. Nazwisk ten artykuł nie podaje, tylko przytacza "Pamiętniki" Woltera i anonimowy "Memoire secrete", z których wynikało, że Fryderyk II miał stosunki z kadetami, paziami i dworzanami.

    Nieprawda. Żadnego z tych źródeł to nie wynika.

    Był żonaty, ale ożenił się na polecenie ojca, unikał towarzystwa żony i nie szukał kochanek wśród kobiet. Nie utrzymywał metres, co było dziwne. Za to wiele świadectw mówi o jego skłonnościach do męzczyzn.

    To poproszę o te świadectwa. Znam wielu mężczyzn, którzy nie maja kochanek ani nie utrzymują metres. To znaczy, że są gejami?

    Faktycznie, jak sprawdziłem ten artykuł, to nie użyto w nim słowa "dekret", tylko napisano, że Fryderyk w pierwszej kolejności zniósł karę śmierci za homoseksualizm wśród żołnierzy, a w czasie gdy był naczelnym wodzem, sądy przestały karać za stosunki męsko-męskie.

    Zniósł też tortury i karę śmierci za czary? To znaczy, że był czarownikiem?

    Fryderyk II był zwolennikiem rozszerzania wpływów niemieckiego języka i kultury i gardził kulturą i językiem polskim. Sam mówił po niemiecku z francuskim akcentem, bo był wychowywany przez Francuzów.

    Po niemiecku nie mówił, raczej dukał. Językiem niemieckim tez gardził. Mówił, że język ten nadaje się tylko do szczekania. Od siódmego roku życia był wychowywany przez hrabiego Finkenstein i pułkownika Kalkstein. Który z nich był Francuzem?


  5. Miewał miłostki z oficerami pruskiej armii. Z którymi? Jakieś nazwiska?

    Nie interesował się kobietami. Skąd taka opinia? Nie był żonaty? Nie interesował się Semiramidą Północy? Co robił na dworze drezdeńskim jeszcze jako następca tronu? Co o kobietach pisał w korespondencji do swojej siostry?

    Jednym z pierwszych jego dekretów było zniesienie karalności homoseksualizmu wśród żołnierzy i oficerów armii Prus.

    A to ciekawe, bo królowie Prus nie rządzili dekretami, ale chętnie poznam ten dekret. Z którego dnia ?

    A pytam, bo mnie to interesuje.


  6. Toruń pewnie dlatego stracił tylu mieszkańców, gdyż nie była na władze tego miasta nalożona presja, że jak zejdą poniżej 200 000 to zostaną zdegradowani.

    Coście się na ten Toruń uparli. Toruń nic nie stracił. Różnica polega na tym, że zameldowanych mieszkańców jest więcej niż stałych. Stałych ok. 190 tyś + ok. 15 tyś zameldowanych studentów + prawdopodobnie drugie tyle mieszkających bez meldunku. To efekt istnienia jedynego w Polsce powiatowego uniwersytetu. Formalnie rzecz biorąc stolicą województwa kuj_pom jest Bydgoszcz, gdyż tam urzęduje wojewoda. Toruń jest miastem powiatowym i siedzibą władz samorządowych.


  7. W cytowanym przez secesjonistę dziele wyróżnione są trzy porządki dział : działa pospolite legitima i działa gorsze Bastarda i działa wzmocnione - extra odrinaria.

    Pół kolubryna w porządku pospolitym nazywana jest wężem (16 pdr, 33 cal), pół kolubryna w porządku Bastrada - żmiją (12pdr, 18 cal), podczas gdy cała kolubryna w porządku Bastarda nazywana jest Serpentyną (24 pdr, 27 cal).


  8. St. Warszawski [Przemysł wojenny podczas powstania listopadowego (r.1830-31) w: Przegląd Historyczno-wojskowy, 1930, T3, Z.1-2 ] podaje wyniki badań donośności prochu produkowanego w młynie na Marymoncie, i wedle tychże [1], za wyjątkiem pierwszej partii wyprodukowanej przez niedoświadczonych pracowników, materiał nie różnił się jakościowo od rosyjskiego. Wadą prochu "marymonckiego" miała być mała odporność na przechowywanie. Moim zdaniem nie miało to większego znaczenia dla działań wojennych.

    [1] Strzał kulą 50 funtową z moździerza testowego, pod kątem 45 stopni, ładunkiem 3 funtowym.

    Skąd się wzięło dodatkowych 46 dział? Arsenały były już puste, więc chyba ściągnięto je z Modlina, ograniczając tamtejszą artylerię wałową do kilkunastu luf. Dość ryzykowne.

    Była jeszcze produkcja krajowa, do 1 września co najmniej 33 działa żelazne, "wielkiego kalibru" zostały odlane, wywiercone i ustawione na wałach Warszawy.


  9. Wbrew temu co pisze użytkownik jancet - działo spiżowe nie było bardziej wytrzymałe mechanicznie. Działa ze stopu artyleryjskiego nie miały żadnych zalet, za wyjątkiem wagi. Szybciej się zużywały, łatwiej ulegały uszkodzeniom mechanicznym, szybciej się przegrzewały i miały mniejszy zasięg, a do tego były drogie.

    Posłużę się tu cytatem z epoki:

    "Armaty żelazne, mają tę cechę, że podczas użycia są mnie podatne na uszkodzenia i dużo lepsze są niż te odlane ze stopu metali; jednakże do armaty żelaznej, gdy ma mieć taki sam kaliber jak metalowa, potrzeba dużo więcej materiału. Z tego powodu więc, działa żelazne, za wyjątkiem tych o wielkim kalibrze, są zbyt ciężkie i zbyt niewygodne do stosowania w polu. Używa się więc dział żelaznych tylko podczas oblężeń, w twierdzach i na okrętach" [Theodor Hildebrandt Kriegs-Handwörterbuch, Erlangen 1820]

    Zwracam uwagę na fragment o okrętach, bo gdyby korzyści wynikające z większej odporności na korozję (słona woda) i tak istotnej na okrętach wagi, przeważały nad wytrzymałością i donośnością, to by królowały tam działa spiżowe. A było zupełnie odwrotnie.

    Mniejszy zasięg, też wynika z mniejszej wytrzymałości dział spiżowych. Fakt szybszego przegrzewania się już był podnoszony, z tego powodu stosowano też mniejsze ładunki miotające. Dla porównania w artylerii rosyjskiej (więc pewnie i polskiej) na początku XIX wieku używano następujących ładunków prochowych; armaty: 12 pdr żelazna - 6 funtów, 12 pdr spiżowa średnia - 4 funty, 12 pdr spiżowa lekka - 2,5 funta, 6 pdr żelazna - 4 funty, 6 pdr spiżowa - 1,5 funta; jednorogi: 1 pudowy żelazny - 12 funtów, 1 pudowy spiżowy - 6 funtów, 1/2 pudowy żelazny - 8 funtów, 1/2 pudowy spiżowy - 4 funty. [w: Friedrich Gustav von Rouvroy, Vorlesungen über die Artillerie: zum Gebrauch der Königl. Sächs. Militär-Akademie, Drezno 1821].


  10. Przeczytałem już jakiś czas temu. Miałem podobnie, ale myślę, że podniecenie Ci minie jak przeczytasz kolejne artykuły o Brygadzie Bombowej, albo w walkach armii Prusy. Teza mocno naciągana. Prawdą jest, że Niemcom nie udało się zrealizować planu polegającego na zniszczeniu armii polskich na zachód od Wisły. Reszta to tylko spekulacje.

    Ogólnie rzecz biorąc numer udany. Warto nabyć.


  11. W dokumentach z 1228 występuje już jako organizacja z mistrzem na czele. Są to dwa dokumenty (bulle papieskie), jeden potwierdzający założenie Zakonu i jego uprawniania nadane przez biskupa pruskiego, drugi potwierdzający nadania Konrada i Guntera. Kancelaria papieska więc wyraźnie oddziela te dwa fakty. Ukonstytuowanie miało zatem miejsce na terenach jurysdykcji biskupa (misyjnego) pruskiego Chrystiana, a nadania Konrada na terenach jurysdykcji biskupa płockiego.


  12. Faktem jest, że Zakon pojawił się w Ziemi Dobrzyńskiej już ukształtowany i zorganizowany, zakładam więc, że przypuszczenia jakoby pojawił się w Prusach tuż po 1216, czyli po wizycie Chrystiana w Meklemburgii, gdzie mógł on werbować ochotników na krucjatę są prawdopodobne. Myślę więc, że Konrad był zaznajomiony z rycerzami, którzy mu się po Ziemi Chełmińskiej i Pomezanii kręcili.

    Dalej chronologia wygląda mniej więcej tak:

    1226 - pierwsze propozycje dla Krzyżaków, związane z niedostatecznym działaniem stróży rycerskiej. Jednak Salza nie bardzo się kwapi do wyprawy na Prusów, ma nadzieje na nową krucjatę w Palestynie pod wodzą Ludwika, landgrafa turyńskiego.

    listopad 1227 - ginie Leszek Biały, a Konrad włącza się do walki o dzielnicę senioralną, w tym samym czasie w Brindizi wybucha zaraza, umiera landgraf turyński, cesarz choruje no i krucjaty w Ziemi Świętej nie będzie. Salza zgadza się osiąść w Prusach.

    W marcu 1228 następują pierwsze nadania dla Krzyżaków w Ziemi Chełmińskiej, ale wtedy na Mazowszu jest zdaje się tylko jeden Landsberg, a Konrad musi się skupić na walkach w Małopolsce. Kiedy Krzyżacy przybędą nie wiadomo, poza tym wie, że nadania Krzyżacy będą sobie musieli sami wywalczyć. Ściąga więc Fraters i nadaje im dobra w Ziemi Dobrzyńskiej aby mu pilnowali granicy.


  13. Zdecydowanie działa spiżowe były bardziej cenione, niż żelazne.

    Wbrew pozorom, to takie oczywiste nie jest. Zalety i wady tak spiżu jak żelaza były dobrze znane i działa wykonywano z materiału takiego, jaki był w danym przypadku lepszy, czasami z takiego jaki był dostępny. Spiż jest bardziej wytrzymały, można z niego wykonać działo lżejsze, niż żelazne o porównywalnym kalibrze, a do tego ma dobre właściwości antykorozyjne. Stąd też działa spiżowe (brązowe) były preferowane w jednostkach polowych w tym w artylerii konnej, gdzie waga i szybkość manewru ma decydujące znaczenie. Jednak spiż ma swoje ograniczenia. Łatwiej się przegrzewa! Pojedynek działa spiżowego z żelaznym skończy się tym, że spiż zacznie się topić. Podczas oblężenia Badajoz Anglicy musieli ograniczać ilość strzałów z dział spiżowych do 150 w okresie 24 godzin, podczas gdy żelazne sztuki mogły strzelać po 400-450 razy. W działach spiżowych również szybciej przepalały się zapały. Faktu, że żelazne kule nadmiernie zużywają spiżowe lufy sobie nie wymyśliłem, tylko jest na ten temat stosowna literatura, tak źródłowa jak i opracowania, do której warto sięgnąć.

    W artylerii fortecznej lub oblężniczej, gdzie waga ma znaczenie drugorzędne, preferowane były działa żelazne bo po prostu były znacznie tańsze i łatwiejsze w produkcji, a do tego mogły strzelać częściej i bez obawy o utratę celności związaną z rozkalibrowaniem.

    Utyskiwanie, że na polskich wałach były działa żelazne zamiast spiżowych uważam co najmniej za niestosowne.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.