-
Zawartość
1,036 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez harry
-
Do założenia tematu zainspirowała mnie wypowiedź adama 1234 na shoutbox'ie, o stworzeniu przez Stalina państwa jednorodnego narodowo. Jednak samo przesunięcie granic na zachód, nie zmieniło by sytuacji gdyby nie wysiedlenie z ziem zachodnich i północnych obecnej Polski ich dotychczasowych mieszkańców. Temat należy do tzw. trudnych. Już samo nazewnictwo budzi spory, bo kiedy w Polsce mówi się o "wysiedleniu", Niemcy mówią o "wypędzeniu". A więc jak to naprawdę było? Jakie były podstawy prawne akcji? Czy ustalenia w Poczdamie były wiążące dla władz polskich? Czy myśmy musieli dokonać masowych ekspatriacji czy po prostu skwapliwie skorzystaliśmy z okazji pozbycia się niewygodnych sąsiadów? Jakie skutki dla ustaleń Komisji Sojuszniczej miały "dzikie wysiedlenia" dokonywane wzdłuż granic terenów postulowanych. Czy wysiedlenia były w żywotnym interesie narodu polskiego, państwa czy PPR' u, szukającego legitymizacji swoich rządów? Jak przebiegała akcja? Na początku, wysiedlano ludzi starych i niedolnych do pracy, oraz sympatyków NSDAP, a spotkałem się też z informacją że również Polaków którzy podpisali Volkslistę. Wysiedleńcy mogli zabrać z sobą 20-25 kg bagażu. Ile mieli czasu na spakowanie się? Co z majątkiem ruchomym, czy mogli go sprzedać czy musieli zostawić nowych mieszkańcom? Jak wymieniano pieniądze i w jakim zakresie? Jakie warunki panowały w obozach zbiorczych, więzieniach i pociągach? Kto płacił za transporty? No i co z nieruchomościami? Stawały się własnością Skarbu Państwa na podstawie Dekretu o mieniu porzuconym czy stawały się własnością nowych mieszkańców? Wielokrotnie, w celu ograniczenia kradzieży, dewastacji czy szabru, zanim rodzina niemiecka opuściła swoje siedlisko, w tym samym domu/mieszkaniu osiedlano rodziny polskie. Jak wyglądała koegzystencja? Czy było to źródłem konfliktów czy raczej zarzewiem zasypywania nienawiści pomiędzy narodami? Nie wszyscy Niemcy musieli wyjeżdżać, niektórych reklamowały zakłady pracy lub władze lokalne, ze względu na ich przydatność w gospodarce lub administracji. Na czym polegała weryfikacja narodowości? Kto stawał się Polakiem, kto Niemcem kto autochtonem? No i last but not least : czy za wysiedlenia powinniśmy przeprosić, a jeśli to w jakim zakresie? Za wynik wojny? Za brutalność? Za zbrodnie które się zdarzały? Czy może powinniśmy być dumni, że akcja się udała, a datę zakończenia wpisać do kalendarza świąt narodowych? Temat jest szeroki i liczę na dyskusję zarówno w kwestiach prawnych, moralnych jak i czysto technicznych. Apeluję jednak o rozwagę w wypowiedziach i trzymanie się tematu.
-
Kopernik pruskim astronomem był... i ogólnie o tej postaci
harry dodał temat w Historia Polski ogólnie
Jakiś czas temu jedna z angielskich bulwarówek zaliczyła wpadkę, podpisując portret Kopernika zdaniem : słynny pruski astronom (Famous prussian astronomer). Po dziesiątkach krytykujących ten krok komentarzy do artykułu, po około dobie pruski zamieniono na polski. Ale czy było to aż taka kompromitująca wpadka? Kim czuli się mieszkańcy prus Królewskich, ledwo pokolenie po inkorporacji do Korony? A potem? Czy mówiący po niemiecku mieszkańcy Torunia, Gdańska i Elbląga czuli się Polakami? Z Kopernikiem mam problem, kiedy wybitnie dociekliwi turyści (szczególnie zza bajorka) przyciskają mnie pytaniami o narodowość tegoż naukowca. Po dłuższym lub krótszym wywodzie na temat kształtowania się świadomości narodowej w ciągu wieków, muszę ze wstydem przyznać, że nie wiem kim się czuł. Że był wiernym poddanym króla Polskiego, to jasne. Że nie zostawił nic napisanego własną ręką po Polsku też jasne. Kopernik jako europejczyk? Reinhold Heidenstein (Heidenstein Reinhold Borussus) na swoim epitafium w katedrze oliwskiej kazał napisać Prussia mi Patria est. Na francuskim wydaniu Architectura militaris przy nazwisku torunianina Adama Freytaga też jest przymiotnik Prussienne. Sam Kopernik przy swoim nazwisku ma przydomek Thorunensis ( tak na stronie tytułowej De revolutionibus jak i na pomniku w Toruniu). Toruń to najstarsze z miast pruskich. No to jak: wielkim prusakiem był ? -
Skoro już temat został wywołany Ewangeliści: Św. Marek - Lew, symbol plemienia Judy z którego się wywodził. Św. Jan - Orzeł, jest to nawiązanie do wyżyn na które miał się wspiąć pisząc swoją ewangelię Św. Lukasz - Wół, ewangelia Łukasza, zaczyna się od składania ofiary przez Zachariasza, a wół to zwierze ofiarne, dla własnej potrzeby, kojarzę sobie też, że ewangelia wg. św. Łukasza jest "prosta jak wół" Św. Mateusz - Człowiek ze skrzydłami, czasami zwany Aniołem, raczej nie słusznie, gdyż często również lew i wół są przedstawiani ze skrzydłami. Ma to nawiązywać do początków ewangelii, która Mateusz rozpoczyna od genealogii Jezusa. Co ciekawe, całą tę symbolikę spotykamy już w Apokalipsie w postaciach sześcioskrzydłowych aniołów - serafinów: Ap. 4,7 - "pierwsza istota podobna była do lwa, druga do wołu, trzecia miała oblicze jakby człowieka, a czwarta podobna była do orła w locie". Symbolika ewangelistów powtarzana jest też przy postaciach czterech Doktorów Kościoła, szczególnie gdy ich postacie występują wspólnie na jednym ołtarzu, od ewangelistów różnią się nakryciami głowy - kapeluszem kardynalskim lub tiarą. kościół Ducha Świetego W linku ołtarz w kościele Ducha Św. w Toruniu. Widać czterech ewangelistów, chociaż atrybuty Mateusza i Marka ( po lewej) są słabo widoczne. Królewski baldachim nad Krzyżem wsparty jest na czterech podwójnych kolumnach, przy których stoją ewangeliści. Te podwójne kolumny to filary wiary, z jednej strony ludzie świadkowie wydarzeń, a z drugiej ich ewangelie, czyli Słowo Boże. Po środku Krzyż Święty, czyli klucz do zbawienia. Całość kompozycji jest ewidentnym wyznaniem wiary luterańskiej i wskazuje nam na pierwotne wezwanie kościoła.
-
Mało znane i ciekawe fakty z historii Polski
harry odpowiedział RobbStark → temat → Historia Polski ogólnie
I prawdę prawi secesjonista, gdyż nazwisko utworzone od nazwy wsi Piłsuda, winno być pisane ( w odmianie przymiotnikowej) Piłsudzki lub Piłscuki. Piłsudski to zwykły, ordynarny rusycyzm i po co tu dowody? -
Zasięg dystrybucji materiału skalnego na budowle wczesnośredniowieczne.
harry odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Trochę pociągnę . Opactwo na Ołbinie zbudowano podobno z bloków granitu i krystalicznego piaskowca. Granit musiał pochodzić z okolic Sobótki (50 km) lub Strzegomia (60 km) od Wrocławia. Krystaliczny wapień to najbliżej okolice Wojcieszowa (ok 100 km). -
Wykorzystanie drewna przez społeczności ziem polskich z okresu rzymskiego
harry odpowiedział Furiusz → temat → Inne cywilizacje
Nie wiem jak koledzy, ale ja miałem parę razy okazję obserwować i (niestety) poczuć własnym powonieniem obrządek ciałopalny. Wątpię, żeby jałowiec coś tu pomógł. Zapachu palonych ludzkich zwłok nic nie jest wstanie zneutralizować! Za pierwszym razem puściłem takiego pawia, że nawet małpy spojrzały na mnie z odrazą. Potem, kiedy człowiek wie czego się spodziewać, to nawet nie jest takie śmierdzące. Gadałem z tymi fachowcami od stosów: drewno żywiczne dodaje się żeby szybko uzyskać wysoki i gorący płomień. -
Zasięg dystrybucji materiału skalnego na budowle wczesnośredniowieczne.
harry odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Ależ oczywiście, że to prawda. Z cegły balastowej - holenderki- to niejeden dom w Gdańsku zbudowano. Potem jako balastu używano holenderskiej glazury. Wynikało to ze struktury importu/eksportu. Wywożono materiały ciężkie (metale, sól, zboże), przywożono materiały lekkie (przyprawy, tekstylia, produkty przetworzone). Z tym, że mówimy raczej o XVI/XVII wieku nie XI/XIII. Może się mylę, ale ówczesne płaskodenne statki nie wymagały takiego balastowania. -
Zasięg dystrybucji materiału skalnego na budowle wczesnośredniowieczne.
harry odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Podstawowym parametrem przy ocenie złóż skalnych jest bloczność. Czy z wapienia z okolic Krakowa można wytoczyć kolumnę? Nie można. Ten wapień jest spękany i naturalnie tworzy bloczki o grubości paru centymetrów. Czy z wapienia okolic Krakowa można wytworzyć kapitel kolumny? Nie można. Jest zbyt kruchy i posiada za dużo zanieczyszczeń w postaci krzemienia. Z wapienia pińczowskiego da się i wytoczyć kolumnę i zrobić kapitel i zrobić ramówkę do biforium i zrobić (scyzorykiem) zwornik sklepienia. Dobry powód by go sprowadzać? Pewnie nie bo ja się nie znam. A zmiana stylu z romańskiego na gotycki coś zmieniła? Kolumny kościoła w Strzelnie zostały zrobione z kwarcytów z okolic Konina - ok. 60 km. Maswerki kościołów toruńskich z wapieni z Gotlandii. Będzie z 600 km. bo transport wodny był i jest tani. Jeszcze w XVII wieku wapno na zaprawę do Torunia importowano z tejże wyspy, mając ok. 50 na południe złoża rodzime. Ci nieuświadomieni mieszczanie nie wiedzieli, że można saniami zima po śniegu. Można się jeszcze pokusić o sprawdzenie z jakiej odległości sprowadzono kamienie bloczne do Wrocławia. Coś mi w głowie świta, że piaskowce ciosowe z okolic Bolesławca ( ok. 100 km). -
A to mnie ciekawi. Czyli gdzie było paliwo ? A to już różnie bywało. Ten talliński, o ile dobrze interpretuję opis, bez rysunku, miał dwie komory spalania w jednym końcu a komin w drugim. Pomiędzy komorami spalania wejście do czyszczenia pieca. Paliwem było drewno z wysp Naissaar i Aegna. Były też jednak piece z komorami spalania po bokach, w ścianach. najsłabszym elementem konstrukcyjnym jest ... grunt pod ławą fundamentową!!, potem zaprawa wapienna, następnie jest dopiero nawet najgorsza niedopieczona cegła. OK, to pojąłem, nawet bez tej części poglądowej. Dzięki, sporo mi rozjaśniło, chociaż powinienem sam się domyślić. Faktycznie w starych murach, widać czasem całkowicie odspojone lico, a opus emplectum trzyma się na zaprawie.
-
W piecach polowych, które wtedy stosowano, powstają na raz wszystkie gatunki. Stosowano i opisaną przez Ciebie technologię pieców polowych, którą ja wolę nazywać metodą wypalania w stosie, ale budowano też stałe piece cegielniane. W tym drugim przypadku łatwiej dostosować skład mineralny do pieca niż odwrotnie, dodając w miarę potrzeby iłu, piasku lub kredy. Poza tym cegła w piecu mięknie, zbyt wysoki piec da w części cegłę wprawdzie ładnie wypaloną ale zdeformowaną. Dlatego piece były małe, długie, wąskie i niskie. Znany z wykopalisk piec w Tallinie miał ok.4 na 6,5 m przy wysokości ca 1,5 m, co daje jednokrotny wsad w ilości niecałe 10 000 cegieł. Ciepło w takim piecu dostarczane było przez ściany w związku z tym najlepiej wypalone cegły były z brzegów. Można też było specjalnie "przypiekać" cegłę, otrzymując zendrówkę na zamówienie. Moda na wzory zendrówkowe powstała na przełomie XIV/XV wieku. ...ta niedopieczona. Jako nieodporna na mróz była stosowana w środku ścian zewnętrznych i na ściany wewnętrzne. Tu mi coś nie pasuje. Niedopieczona cegła jest nieodporna również na ściskanie, więc nie powinna być używana do ścian konstrukcyjnych, problem w tym że w typowym, dwutraktowym domu średniowiecznym wszystkie murowane ściany są konstrukcyjne (nośne), ścianki działowe były drewniane. Jeszcze inaczej jest w budowlach gdzie mamy do czynienia ze sklepieniami (kościoły, zamki). Tam ciężar sklepień przenoszony jest na filary i przypory, a ściany (w zasadzie zbędne z punktu widzenia przenoszenia sił) zastępowane były bądź przez duże okna bądź wypełniane warstwą na jedną cegłę. One przemarzają na wskroś! A tak wracają do głównego wątku, obecnie wiąże się rozpowszechnianie budownictwa ceglanego z przybyciem do Polski zakonów żebraczych - franciszkanów i dominikanów.
-
Prośba do szanownych braci.. - identyfikacja obrazu.
harry odpowiedział Talos12 → temat → Identyfikacja znalezisk
Pamiątka ze służby w 3 batalionie 1 górnośląskiego pułku artylerii von Clausewitz (No. 21) w Nysie. Nazwisko kanoniera (Schiwiż ?) dopisane ręcznie na masowo drukowanym dyplomie. Jak to ktoś z twoich przodków to bym tego nie opychał, jak nie to spróbować nie zaszkodzi. "Alledrogo" prawdę ci powie. No literówka się trafiła, poprawiłem. -
Wspomnieć można: 1. Skomponowany przez Beethovena Marsch des Yorck'schen Korps, początkowo znany jako Marsch für die boehemische Landwehr, w 1813 dedykowany hrabiemu Yorck von Wartenburg. 2. Pieśń Lützows wilde verwegene Jagd. Wiersz napisał służący w ochotniczym korpusie Lützowa poeta Carl Theodor Körner, a muzykę skomponował Carl Maria von Weber.
-
Zendrówka przynajmniej na początku, zanim się nauczono robić z niej wzory to był niepożądany odpad produkcyjny. Szczególnie jak przepalone były więcej niż dwie, trzy powierzchnie, bo nie dało się tego ukryć w licu. Odpadem był również cegła niedopieczona, ta łatwo ulega rozkruszeniu. Stąd w wypełnieniu opus emplectum oprócz kamieni polnych mnóstwo brązowawych okruchów tej niewypieczonej cegły. Co innego cegła glazurowana, ta była droga i luksusowa. Całkowita zgoda, że upowszechnienie się wątku gotyckiego musiało iść w parze ze zwiększoną produkcją i udoskonalaniem technologii wypalania cegły.
-
Tak przy okazji zainteresowania twierdzą dęblińską. Wsi Występ próżno szukać na mapach z końca XIX i pocz XX wieku. Pojawia się (jako Wystąp) na wzmiankowanej już przez secesjonistę mapie "Spezialkarte der österreichisch-ungarischen Monarchie 1:75 000, arkusz B XXV (1911). Wzmiankowana jest w broszurce "Z pobojowiska : opisy i wrażenia z miast i wiosek ziemi radomskiej po najściu wojsk niemieckich i austrjackich w październiku 1914 roku" (wyd. Gazety Radomskiej 1914). Czytamy tam: Dziwnem zrządzeniem losu wieś Występ najbliżej położona fortów ocalała prawie w całości, tylko 3 domy skrajne spalone i wiatrak wywrócony. No właśnie. Wieś Występ swoim północnym krańcem dotyka stoku bojowego barkowej części Dzieła nr. VI i znajduję się dokładnie w interwale między tym dziełem a fortem Wannowskim. To był obszar ograniczeń budowlanych. W takim miejscu w okresie funkcjonowania twierdzy to można było sobie szałas zbudować i to pod warunkiem uzyskania pozwolenia władz wojskowych po uprzednim zobowiązaniu się do nie roszczenia pretensji jak nam ten szałas spalą. Tak więc lokację wsi na tym miejscu datował bym po 1909 czyli po kasacji twierdzy dęblińskiej. Jak widać z powyższego wieś ocalała po walkach w 1914 (główny atak prowadzony był na pd od linii kolejowej pomiędzy fortem Wannowskim a dziełm nr V) natomiast nie wiadomo jak to był w 1915. Szkic obrony Dęblina nie pokazuje wsi Występ (jest za to Opaztvo) a w interwale między dziełem nr VI a fortem Wannowskim narysowana jest silna linia obrony za którą zlokalizowano baterię artylerii. Może w trakcie przygotować do obrony twierdzy w 1915 wieś zniwelowano i ponownie zasiedlono po walkach w 1916?
-
Casablanca. I proszę zwolnić mnie z konieczności udowadniania oczywistej oczywistości.
-
Tak sobie czytam co secesjonista napisał. W pierwszej chwili chciałem się pośmiać, ale przeglądając Stammlisty ze zdumieniem zauważyłem, ze sporo pułków w roku 1796 ma dopisek "jezt im Polen" lub "jezt im Sudpreussen". Z tym, że to chyba trzeba by nazwać wojskiem okupacyjnym nie garnizonem. Sprawa wymaga głębszej kwerendy, ale przynajmniej dla końca XVIII wieku proporcje mogą być nawet większe niż podaje secesjonista, bo skoro regiment X , był utrzymywany we Wrocławiu a stał w Warszawie, to liczymy go do Warszawy nie do Wrocka. Jeśli chodzi o siły Pruskie z 1794 to bym je lekko zmniejszył... o połowę. Wprawdzie 5 pułków na 7000 ludzi (opieram się na poście kolegi) to daje 1250 na pułk, czyli mniej więcej stan etatowy.Jednak chociażby wspominany pułk Jung-Schwerin już latem 1794 miał ledwie połowę stanów etatowych, a potem czekał ich jeszcze "tragiczny" odwrót, a potem "powrót". Podejrzewam, że reszta z tych pułków była w podobnie ciężkiej sytuacji. Szacowanie więc ilości wojska na podstawie ilości pułków jest obciążone wielkim błędem. Co więcej nie całe pułki były w samej Warszawie. Tak z pamięci 8 (Ruitz), który miał kanton koło Szczecina stał w Warszawie i Łowiczu. Swoją drogą ciekawa jest postawa Mazurów, którzy wykazali dużo większa lojalnością wobec monarchii Hohenzollernów niż Wielkopolanie. Formowanie pułków "polskich" na Mazowszu w latach 1806/07 nie przebiegało ani tak sprawnie, ani tak łatwo jak w poznańskim czy kaliskim. Z drugiej strony chodzi mi gdzieś po głowie opina mojego kolegi z innego forum, który twierdził że w tym 12-leciu Prusaków się w Warszawie nie bano, tylko się z nich śmiano.
-
Też zauważyłem, że pisaliśmy prawie to samo, prawie w tym samym czasie.
-
Oczywiście, że Wojny Punickie nie zapowiadały PWS. podobnie Wojna Krymska też nie zapowiadała Wielkiej Wojny. Jeśli już miał bym gdzieś szukać podobnego (z zachowaniem proporcji) konfliktu jak PWS to tak jak jak Gregski zrobił bym to w Wojnach Bałkańskich. Wojna to tylko polityka. Sojusz Anglii, Francji i Turcji przeciwko Rosji, to nie to samo co Rosji, Anglii i Francji przeciwko Turcji. Poziom techniki też się zmienił zasadniczo. Artyleria gwintowana, Poudre B, beton, pancerz, radio. Używano tego w Wojnach Krymskich?
-
Hmm... Skoro jednak temat dotyczy Szachisty to może coś dopiszemy? Z tym że znając sympatie Administracji to może się dla mnie skończyć banem do końca życia i o jeden dzień dłużej. Sam nie wiem. Powieść jest marna, postacie zarysowane siekierą, fabuła się rwie jak gacie pruskich muszkieterów.
-
A zaiste wtedy już był 'automatem' Maelzel'a. Co do samej książki, to Łysiak stosuje podobny zabieg literacki jak Umberto Eco w Imieniu Róży co ma niby uprawdopodobniać historię. Z tym, że takich anachronizmów jak z tym 'automatem' jest tam sporo.
-
Trudno, aby biografowie zajmowali się fikcją literacką. Łysiak napisał powieść, dobrze osadzoną w realiach epoki, ale tylko powieść. Nie było próby porwania Napoleona w Szamotułach przez angielskiego super szpiega. Z 'automatem' Kempelena Napoleon miał do czynienia dopiero po Wagram w Schoenbrunnie.
-
Ślązacy w I wojnie - pomoc w identyfikacji jednostki
harry odpowiedział spitfire303 → temat → I wojna światowa
Ja bym poszedł tropem Tomasza N. Wustendorf to miejscowość pod Wrocławiem - dzisiaj Dobrzykowice. Dobrzykowice to przedpole twierdzy Wrocław gdzie w 1914 w ramach mobilizacji budowano schrony piechoty. Na tym zdjęciu widać zdaje się nudzącą się załogę takiego "unterstandu". Na pierwszym zdjęciu widać, że obaj wojacy mają proste mankiety brandenburskie. Z trzech wrocławskich pułków piechoty takie mankiety miał tylko 4 dolnośląski nr 51. (4. Niderschlesisches Inf-Regt. Nr. 51). -
"Milei" to wojenny ersatz jajek z mleka (MILch +EI). Produkowany był na bazie odtłuszczonego mleka i kazeiny w trzech odmianach. Produkt G(elb) zastępował żółtka, W(eiss) białka a V(ollei) całe jaja.
-
Wiedziałem, że Hitler też była kobietą.
-
Nazwa ulicy St. Efrides Road, a więc nie "street" pochodzi od źródełka Efrideswell, które gdzieś tam sobie tryskało ("The spring of St. Efrides Well rises near old Torre Church"). Mam przeczucie poparte jedynie analogią do innego świętego źródełka, że świętej Efridy trzeba szukać w okolicy... Kubusia Puchatka