Skocz do zawartości

harry

Użytkownicy
  • Zawartość

    1,036
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez harry

  1. Partyzana

    Ha, i tu mamy problem. Jak dla mnie partyzana to włócznia i dwa haki, czyli podwójny bosak. Ułomek miecza na kiju przypomina raczej szponton składający się z włóczni i gardy. Hm, ciekawe.
  2. Wypadek pod Kottbus, 17 lipca 1814 r.

    No tak, ale "dyskusja" odbywała się pomiędzy Polskimi weteranami, a Pruskimi landwerzystami, a nie mieszkańcami miasta. Ten 2 Śląski pułk landwery, teoretycznie w sierpniu 1814 już nie istniał, bo został w styczniu rozwiązany a resztki włączono do 17 - tego, ale przynajmniej część jego żołnierzy (2 bataliony) pochodziła z okolic Lublińca i Pszczyny. Można przypuszczać, że reszta była również z polskiego pogranicza. Tam sytuacja była podobna, bo większość chłopów ze wsi mówiła po polsku.
  3. Wypadek pod Kottbus, 17 lipca 1814 r.

    Przypomniałem sobie Białkowskiego: nawet nie sugeruje że widział te wypadki, tylko opisuje je jako zasłyszane. Dla porównania opis wydarzeń przez A. Ostrowskiego w książce: Żywot Tomasza Ostrowskiego, ministra Rzeczypospolitej później, prezesa senatu Xięstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego: obejmujący rys wypadków krajowych od 1765 roku do 1817 Lwów 1873. Powadził onę jen. Wincenly Krasiński poleceniem od W. Ks. Konstantego naczelnego wtedy wodza, unikania wszędy etapów, gdzie by się tylko Polacy, z wojskami koalicyi zetknąć mogli: przewidywano bowiem: co się przypadkowo w Prusach, w Cottbus wydarzyło : Krasiński, zastawszy tam parę batalionów Landwery, aby uniknąć kłopotu utrzymywania pochopnych zawsze dłoni polskich, do mierzenia sic z zaodrzańskim ludem, zostawiwszy niewielką straż przy swej głównej kwaterze w mieście, resztę wiarusów na wsie porozsyłał: wtem jakiś Brandenbura na warcie stojący, insulowat naszego żołnierza z psem idącego : zaczepił zwierzę a zatem i pana jego : ztąd kłótnia ; porwanie się do oręża, allarm, szturm do kwatery dowódczy Polaków; zabicie dwóch naszych, a nawet ranienie samego Pana Wincentego, któremu przyznać należy okazanie w téj sprawie niemało i roztropności i zimnéj krwi : nasi wnet zbrojno na pomoc swoim zbiegli się : otoczyli pruskie bataliony : które do jednego wykłuć i wyjść z miasta dla wiecznéj pamiątki one spaliwszy, postanowili. Jak widać historia ta musiał być znana i opowiadana, z czasem pewnie obrastała dodatkowymi szczegółami. Kwestia daty: w sieci, w kronice miasta Cottbus, znalazłem wzmiankę, że: 3 sierpnia 800 polskich jeźdźców biło się (Haendel) z Prusakami. Potwierdza się więc 3 sierpnia. Jak będziesz miał okazję to zajrzyj do tego Gembarzewskiego.
  4. Wypadek pod Kottbus, 17 lipca 1814 r.

    I jeszcze jedno pytanie: skąd się wzięła data 17 lipca, skoro Krasiński pisze o 3 sierpnia ? Dlatego pewnie uniknęła losu pozostałej części Prus, była traktowana podobnie jak ziemie włączone do Księstwa Warszawskiego, chociaż w kronice na stronach miasta narzekają, że do 1815 musieli dać kwatery i wyżywienie ponad 350 000 ludzi (zapewne chodzi o racje i porcje). W 1818 roku, na mocy Traktatu Wiedeńskiego, Cottbus ponownie włączono do Brandenburgii. Poszukałem sobie o tej Landwerze, to był 2 śląski regiment piechoty landwery (2 schlesischen Landwehr-infanterieregiment) pod dowództwem majora Blandowskiego (herbu Wieniawa !), górnośląska inspekcja piechoty. Cofam to co pisałem o Białkowskim, oni się mogli zwyczajnie po polsku zwyzywać !
  5. Traktat Wersalski

    W 1932 rząd Niemiec zawiadomił, że nie będzie stosował się do militarnych ograniczeń Traktatu, podnosząc że Alianci naruszyli Traktat, poprzez zaniechanie własnych militarnych ograniczeń, zgodnych z preambułą do części V Traktatu. Więc co najmniej pięć.
  6. Trochę się podoczepiam. Złośliwie, ale z sympatią. Zaintrygował mnie fragment dotyczący fortyfikacji: I tu mam mnóstwo wątpliwości: #1. Szańce, czyli umocnienia ziemne, zawsze będą umocnieniami, parafrazując znane powiedzenie, to tak jakbyś napisał, że masło nie tyle jest nabiałem, co produktem z mleka.#2 Po pierwsze i najważniejsze, rząd i szereg w tamtym czasie, w tamtej armii to są dwie zupełnie różne rzeczy, w rzędach się maszeruje w szeregach walczy. Zgadza się, że w dzisiejszym języku to są wyrazy bliskoznaczne, ale kiedyś to robiło różnicę. Po drugie, mam wątpliwości czy Armia XW stosowała w 1809 szyk trójszeregowy, nie mam pod ręką regulaminu, ale wydaje mi się że obowiązywał dwuszeregowy. Po trzecie, nawet w armiach które stosowały szyk trójszeregowy, w walkach za umocnieniami zalecano szyk dwuszeregowy. Żołnierze z trzeciego szeregu stanowili odwód. Powód? Przyklękanie pierwszego szeregu. I tu dochodzimy do sedna: skąd masz wiadomości, że wały były takie niskie ? Oglądałem jeden z reliktów szańca pod Raszynem i nawet dzisiaj, po upływie 200 lat, za żadne skarby nie da się oddać strzału klęcząc. Poza tym angażowanie sił i środków dla zbudowania umocnień które chronią jedynie łydki jest pozbawione sensu i logiki. Oczywiście w wojsku nie wszytko musi być logiczne (najczęściej nie jest) i być może faktycznie te szańce sypano tak niskie (brak czasu ?), ale w tym momencie chciało by się krzyknąć: Autor! 3# Działo po wystrzale musi się cofnąć, inaczej kanonierzy musieli by wychodzić na przedpiersie aby je wygaszać i ładować. Działa się okopywało, aby ochronić obsługę, przed ogniem karabinowym i odłamkami granatów. Wały w szańcach artyleryjskich mogą być niewysokie, o ile planuje się ostrzał sponad wału (bez wycinania ambrazury, czyli otworów strzelniczych), ale w takim wypadku na koronie układało się kosze szańcowe, tak aby stojący kanonierzy byli osłonięci. Stosowanie koszów szańcowych w wypadku fortyfikacji polowych daje dużo korzyści, ale wymaga czasu na zebranie materiału i specjalistów na wykonanie, wydaje mi się że trzy dni to za mało czasu na takie ceregiele. Będąc inżynierem, w tamtych okolicznościach, sypał bym wysokie szańce (ca 1,70 m), działami na gruncie 'zero' i ambrazurą skierowaną w ciaśniny. Przyznam się, że nie rozumiem o co chodzi, o podkreślenie jak mała była straż przednia na ten odcinek ? Nie była mała. Wychodzi po 1,25 żołnierza na jeden krok (0,75 m) frontu zakładając, że do obrony jest cały odcinek. To i tak dużo. Potrafię podać przykłady, że skutecznie broniono się mając nasycenie poniżej 0,9 żołnierza na krok, a w przypadku Raszyna sam piszesz, że ilość przejść była ograniczona. Oczywiście zestawienie ilości straży przedniej z ilością atakującego przeciwnika robi wrażenie, ale atakujący tez mogli wystawić w pierwszej linii nie więcej żołnierzy na raz. .Tu zadam podchwytliwe pytanie, co ma zamiana frontu do próby zmuszenia przeciwnika do używania broni palnej? I jaki ogień stosowała polska piechota przed salwą półbatalionem? Dlaczego się czepiam? Salwa półbatalionem to zmasowany atak ogniowy do atakującej piechoty przeciwnika, biorąc pod uwagę, że po takiej salwie wszyscy mają rozładowaną broń i mało czasu na ponowne naładowanie, można powiedzieć, że to krok desperacki i niebezpieczny. I co to ten ogień 'zbiorowy' ? To tyle na gorąco. To szczegóły. Generalnie dobra robota.
  7. Wypadek pod Kottbus, 17 lipca 1814 r.

    Z Białkowskim jest ten problem, że trochę widział, więcej usłyszał a resztę wymyślił. Opowieść o weteranie, psie, Napoleonie i Fryderyku trzeba najprawdopodobniej zaliczyć do tej ostatniej kategorii, a w najlepszym przypadku do zasłyszanej z drugiej ręki. Sam Białkowski nie mówił ani po niemiecku ani po francusku, więc tej wymiany zdań nie mógł usłyszeć. Trudno też sobie wyobrazić, że od takiej uwagi zaczęła się ta awantura. Podobnie też zastrzeżenia Wicusia, że żaden z Polaków nie był nic winnym budzą wątpliwości. Niechęci Landwerzystów do Polaków w służbie Napoleona nie ma się czego dziwić, Prusacy po sześciu latach zrzucali dość dotkliwą okupację.
  8. Wielka wojna na Jurze w Empiku kosztuje mniej więcej 29 zł i ma dokładnie 280 stron. Wczoraj stała też w toruńskim, ale musiałem wziąć drabinkę żeby ją przejrzeć Została ustawiona na najwyższej półce w tyle
  9. Manfred von Richthoffen nad Polską

    Całkowita racja! Czytałem parę lat temu, a jak widać pamięć jest zawodna.
  10. Manfred von Richthoffen nad Polską

    Chyba nie do końca prawda, bo swoich wspomnieniach "Der rote Kampfflieger" cały rozdział "Bombenflüge in Rußland" poświęca walkom na froncie wschodnim. Stacjonował na lotnisku w Kowlu, obecnie Ukraina ale w dwudziestoleciu międzywojennym jak najbardziej Polska. To w Kowlu dostarczono mu Pour la Merite. Bombardował węzeł kolejowy w Maniewiczach. Jak sam pisze latanie w Rosji to 'wakacje' przy lataniu na froncie zachodnim. Miał też lecieć do swojej (prawie) rodzinnej Świdnicy, ale po drodze roztrzaskał samolot, więc przyjechał banalnie pociągiem.
  11. Kampania 1814

    Zaczęło się ciekawie i co ? Zdechło ? Próbowałem w sobie wykrzesać entuzjazm dla talentów Napka i jakoś nie widzę geniuszu. Bo w zakresie strategicznym to była zwykła katastrofa! Po pierwsze: przegrana kampania doprowadziła do upadku Cesarstwa. Po drugie: rozproszenie sił doprowadziło do bezsensownego wytracania sił na wszelkich możliwych polach bitew (brak umiejętności stosowania ekonomii sił). Po trzecie: strategia gaszenia pożarów to brak strategii. Po czwarte: (wynikające z drugiego i trzeciego), zamiast zająć się wyeliminowaniem chociaż jednego uczestnika koalicji, Napek próbował bić wszystkich i nikogo. Po piąte: (a to już zbrodnia), kiedy pojawiła się szansa na rozmowy pokojowe, nadęty bufon, pańskim gestem je odrzucił. Jeśli Blucher był tam miernym dowódcą, to nic by nie zmieniło, a jak by coś zmieniło, to nie był chyba miernym ? Prawda jest taka że zmieniło by niewiele. Ale z zupełnie innych względów. Mierni dowódcy powinni kończyć na wyspie św. Heleny.
  12. Nazizm i komunizm to ideologie pogardy i śmierci

    Przeczytaj uważnie temat. Rozmawiamy o nazizmie i komunizmie, jako o ideologiach, a nie hitleryzmie i stalinizmie, jako systemach społeczno gospodarczych. Hanna Arendt nie ma nic do tego, bo zdaje się to temat na WOS - ie w ogólniaku. Tak samo kretyński jak "Wykaż zalety gospodarki socjalistycznej", to prawda, ale ile się trzeba nagłówkować ! Różnica w traktowaniu jednostek pomiędzy stalinizmem a hitleryzmem jest taka, że w pierwszym znaczenie miała tylko jedna jednostka - Hitler, a w drugim aż cztery (w tym trzy trupy): Marks, Engels, Lenin i Stalin. Reszta to statystyka.
  13. Nazizm i komunizm to ideologie pogardy i śmierci

    Jedna i druga ideologia zakładała, że nie liczy się jednostka (człowiek) a masa (klasa, naród). Jednostki przeszkadzające w dążeniu do szczęścia masy nie tylko można ale należy eliminować, gdyż swoim istnieniem będą osłabiać siłę "masy". Jedna i druga ideologia do rozwoju potrzebuje wroga. Bez wroga klasowego lub wroga narodu nie ma o co walczyć. Jedna i druga ideologia miała wpisaną pogardę dla ludzi o innych poglądach. Tak w komunizmie jak nazizmie niemożliwa jest współpraca z ludźmi o innych poglądach. Jeśli chcesz być z nami musisz myśleć tak jak my, inaczej zostaniesz wyeliminowany.
  14. Cygara

    Jako zresocjalizowany a przedtem nałogowy i namiętny palacz mogę stwierdzić, że faktycznie dym cygar może być dla postronnych bolesny. Miłe zapachy, to takie które są mocno 'zaprawione' chemią. Porządne cygaro śmierdzi dla niepalacza jak skunks. Dlatego jest takie dobre! Wszelkie czekoladowe, waniliowe itd, podobnie jak tytonie fajkowe, Amfora, Whisky (moja ulubiona) są owszem przyjemne w zapachu, ale tymi ulepszaczami, dużo szkodliwszymi dla zdrowia niż tytoń, tylko maskują swój hm, zapach. Zwykłe papierosy są dodatkowo szpikowane środkami wzmacniającymi nałóg ! O ile już nie palę, nie mogę sobie (od czasu do czasu) odmówić cygara. Ja akurat nie przepadam za kubańskimi, wolę te z Dominikany. Do tego wygodny fotel, lampka koniaku i miła rozmowa w męskim gronie. Tak wygląda przedsionek raju !
  15. Twierdze Rzeczypospolitej w XVII w.

    Dobre pytanie, tylko czy na pewno chodzi o twierdzę w Rzplitej w XVII wieku? A jeśli tak to o jaką? Inna sprawa że tzw. 'prawa wojny' w XVII wieku to czysta abstrakcja.
  16. Pare pytań do człowieka który przeżył Oświęcim

    Kwestia wrażliwości. Dobre dwie dekady temu miałem okazję pracować, na nocnych zmianach, z człowiekiem który przeżył obóz. Pamiętam, że podczas tych rozmów, czasami nie wiedziałem gdzie podziać oczy. Spytaj o zapachy i smaki. Serio. To rzadko bywa w książkach, a jest strasznie ludzkie.
  17. Uzupełnienie schematu i rysunek

    Hehe, jak to z takimi rysunkami bywa interpretacja może być różna. Dla mnie to tam jest Polska, a właściwie królestwo Polskie (korona), z rękami w kajdanach (bezsilne) z zakneblowanymi ustami (bez prawa głosu), z Cesarskim orłem na piersiach (podległe) i z cesarskimi żołnierzami po bokach (ubezwłasnowolnione przez Niemiecką armię). Ergo: akt 5 listopada powoływał do życia fasadowe Królestwo Polskie całkowicie podległe Cesarstwu Niemieckiemu, ergo: Polacy przyjęli to bez entuzjazmu, mówić najprościej.
  18. Jeńcy podczas bitew napoleońskich

    Ale to spotkania z kozakami. Tak było zawsze, od wojny siedmioletniej poczynając. Ten sam Chłapowski też w ten sposób wspomina kozaków, o mało go nie zabili, gdyby nie to że ktoś go poznał. A oczywiście przedtem pozbawili go wszystkiego cennego, zdaje się że również płaszcza. Chodziło mi raczej o ogólne warunki pobytu w niewoli. Poza ograniczeniem wolności taki oficerek miał się całkiem całkiem.
  19. Jeńcy podczas bitew napoleońskich

    Faktycznie, chodziło mi o tę 'parszywą' trzynastkę, ale w sobotni wieczór nie bardzo mi się chciało grzebać w Rodowodach. Stosunkowo dużo wiemy jak wyglądał żywot jeńców oficerów. Nie mieli źle. Chłapowski, wzięty do niewoli podczas oblężenia Gdańska, wspomina nawet o wspólnym obiedzie z gubernatorem. W czasie kampanii 1813 na Śląsku, do twierdzy srebrnogórskiej trafiła garstka oficerów Wielkiej Armii. Mimo dość trudnych warunków bytowych, zimne i wilgotne kazamaty, wymagające opalania nawet w środku lata, cieszyli się względną swobodą. Mogli spacerować po terenie twierdzy, wygrzewać się w słońcu na wałach, a również prowadzić korespondencję.
  20. Jeńcy podczas bitew napoleońskich

    Temat ciekawy i złożony. Może trochę odświeżę. W epoce napoleońskiej nie było międzynarodowych umów na miarę konwencji genewskiej, które regulowały by sprawy jeńców wojennych. opierano się wtedy na prawie zwyczajowym określanym ogólnie jako 'prawo wojny'. Powszechną praktyką było wówczas zwalnianie z niewoli oficerów na tzw. słowo - należało ręczyć honorem, że w okresie roku nie podejmie się walki. Wbrew pozorom, taki układ nie opierał się wyłącznie na zaufaniu, oficerowi łamiącemu słowo groziła w najlepszym przypadku sekwestracja dóbr. Ci którzy nie chcieli złożyć broni mogli liczyć na wymianę. W ten sposób na przykład wymieniono pruskiego generała Bluchera na francuskiego Victora. Smaczku historii dodaje, że Victora pojmali pruscy partyzanci, zbiegli z francuskiej niewoli. W większości przypadków zwalniano do domu również podoficerów i żołnierzy posiadających rodziny. Kawalerowie trafiali do twierdz, gdzie dość ciężko pracowali przy budowie/naprawie fortyfikacji. Informacja o 'wcielaniu' jeńców do własnej armii jest dość nieścisła. praktyka taka była powszechna w wieku XVIII. Wtedy to często po prostu jeńcami bilansowano straty własne, a nawet przenoszono na własną służbę całe pułki (np. saskie, przyjęte na służbę pruską po kapitulacji Pirny). W epoce napoleońskiej, w wyniku wzrostu świadomości narodowej żołnierzy, proste przebieranie w swoje mundury dotyczyło jedynie armii państw ancien regime'u i to tylko w pierwszym okresie tych wojen. Tworzono za to pułki 'ochotnicze'. Łatwo i chętnie przyjmowano również na służbę pojmanych podoficerów. W tej kategorii, fachowców od wojny, każda armia miała deficyt, nie brakowało tylko mięsa armatniego (żołnierzy) i kandydatów na bohaterów (oficerów). Ale oczywiście były wyjątki. W ten sposób powołano do życie jeden z pułków XW w 1809, który stworzyli Polacy z Galicji służący w armii austriackiej. I tu ciekawostka: ponieważ podczas wojny nie było szansy na nowe umundurowanie, mundury XW stworzono poprzez doszycie, z przodu, na białych austriackich kurtkach, dwóch pasów granatowego sukna !
  21. Ten inkryminowany traktat to był manewr dyplomatyczny skierowany przeciwko Francji, a nie Polsce. Polska to tu była tylko trybikiem i to nie najważniejszym. To tylko nasza megalomania karze twierdzić inaczej. Polska w unii personalnej z Saksonią nie została wciągnięta do wojny siedmioletniej i też została zniszczona doszczętnie (który to już raz ?). No, w najlepszym razie zrujnowana doszczętnie. Ogólnie to wtedy nienaruszalność granic Rzeczpospolitej gwarantowały wojska rosyjskie. Ja bym pretensje słał do Petersburga. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale ja jak wyglądam przez okno to widzę, bardziej lub mniej szczęśliwy, prawie 40 milionowy naród, który się nie skończył 1796. pozdrow.
  22. Pisma historyczno-wojskowe

    Tak jak i wielu innych pismach łącznie z Gentelaman'em. Można sobie odpowiedzieć na pytanie czy lepiej przeczytać dobry tekst w Focusie, czy kiepski w czasopiśmie o naukowym zacięciu?
  23. Pisma historyczno-wojskowe

    W Focusie publikuje również A.Nieuważny, też bym go nie spłukiwał tylko dlatego ,że pisze dla popularnego czasopisma.
  24. Zapraszam do czytania i komentowania relacji z eksperymentu rekonstrukcyjnego jaki przy udziale miłośników epoki napoleońskiej mieliśmy okazję przeprowadzić w mroźny lutowy dzień br. Odwiedź moją stronę
  25. Gwardia Cesarska

    To są odznaczeni medalem św. Heleny, czyli błyskotką ufundowaną przez Napoleona III dla żołnierzy Napoleona I. Zobaczcie że każdy ma ten medalik na piersi. Ciekawe czy "obowiązkowo" im te forty trzaskali przy odznaczaniu ?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.