-
Zawartość
1,036 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez harry
-
A Wielkopolskę to Niemcy oddali z własnej nieprzymuszonej woli a myśmy wzięli z obrzydzeniem? Nie, została wywalczona z bronią w ręku. Stosując Twoją retorykę, możemy stwierdzić, że korzystając okazji w 1939 Niemcy dokonali rekuperacji Wielkopolski. Zgadza się, że Śląsk Cieszyński to za mały kaliber, ale zastanawiałeś się czemu w polskim interesie jest pilnować, aby za datę wybuchu IIWŚ uznawać 1.09.1939? Zresztą robimy to z marnym skutkiem. Mam na biurku amerykański kalendarz historyczny, ważna data z historii na każdy dzień. Niech ktoś zgadnie co jest pod 1 września?
-
A czym jak nie sentymentem można usprawiedliwić zajęcie Zaolzia, bo chyba nie racją stanu? "Korzystając z okazji skubnął co nam się należało" Ciekawa retoryka.
-
„Heran, meine Kinder, heran!“ - marszałek Kurt von Schwerin pod Pragą, 6 maja 1757 roku.
-
Czy w czasach PRL był lepiej?
harry odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
A ocet? Przecież był, widziałem. To jakaś imperialistyczna propaganda. -
Spróbuj. Naprawdę warto, a skoro to forum historyczne, to dodam, że opata broumowskich cystersów uważa się za bezpośredniego sprawcę wojny 30 letniej. No i wychyl za mnie szklaneczkę czarnego Kozła. To on mnie pociesza, po każdym przegranym Austerlitz.
-
światowy dzień sprawiedliwości społecznej - 20 lutego
harry odpowiedział czytacz1967 → temat → Hyde park
Potrzebna jest zatem sprawiedliwość aspołeczna ? -
A próbowałeś Olivetinskiego Opata ? Też niedaleko od Ciebie warzone, w Broumovie. A za ciemnego Kozła, toś mi brat. Uwielbiam to piwo.
-
światowy dzień sprawiedliwości społecznej - 20 lutego
harry odpowiedział czytacz1967 → temat → Hyde park
Sprawiedliwość ? Nigdy jej nie było, nie ma i nikomu nie jest potrzebna. -
Baaaardzo zapomniany temat. Zupełnie niesłusznie. Ostatnio w moich delikatesach pojawił się Amber Naturalny, piwo niepasteryzowane, o rozsądnej zawartości alkoholu (5,7), delikatne w smaku, mało chmielone. Rewelacyjna jest cena 2,99 za puszkę. Warto spróbować !
-
Raczej przeciętną, ale na swój industrialny sposób, ciekawą.
-
Glasisch ma sporo racji. A chociażby to, że biorąc wraz z Niemcami udział w agresji na Czechosłowację, nie powinien występować w roli li tylko ofiary DWS. Z przykrością trzeba stwierdzić w Polska w 1938 roku popierała wojenne zapędy III Rzeszy.
-
Przeszliśmy przez górę, Krucki, teraz będzie lżej. Jego Królewska Wysokość Fryderyk II
-
Hiszpańscy "postępowcy" zwierają... szyki
harry odpowiedział godfrydl → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
To już chyba kwestia gustu, moja mama, osoba ze wszech miar konserwatywna, zawsze mnie uczyła, żeby nie bawić się jedzeniem. -
Wspomina w pamiętnikach Julian Ursyn Niemcewicz. Pamiętniki 1804-1807. Dziennik drugiej podróży do Ameryki. Sporo o broni honorowej przeczytasz u Pachońskiego. W Legionach są wspomniani konkretni ludzie z konkretnymi czynami, za które otrzymywali wyróżnienie, tacy jak np. ułan Jan Pawlikowski, który za wzięcie 52 jeńców otrzymał szablę. Co do ostatniego zdania u Szasera to też mam wątpliwości. Zawsze mi się wydawało, że te granaty to nie były odznaki do noszenia przy mundurze, a prawdziwe granaty, tylko z odpowiednią grawerką. Ale dam się przekonać źródłom. EDIT. Sam się przekonałem. Rothenberg w "The art of warfare in the age of Napoleon" pisze, że ten sposób odznaczania stosowano od 1795 roku. Udało mi się znaleźć dekret z dnia 25 grudnia 1799 roku. W art. 2 czytamy, że kanonierzy, dostają złote granaty, które mają na stałe nosić przy mundurze.
-
Higiena i zdrowie marynarzy w XVIII i XIX wieku (ze szczególnym uwzględnieniem szkorbutu)
harry odpowiedział widiowy7 → temat → Historia ogólnie
Pytanie tylko jak ta wiedza ulegała percepcji. Zdaje się, że marnie, skoro do 1770 Admiralicja w kwestii zapobiegania szkorbutowi zalecała ... wietrzenie. Było to zresztą zgodne z ogólnymi wnioskami Lind'a, według którego ekstremalnie wilgotne morskie powietrze wysysa z żywności bliżej nie rozpoznany "vital juice". Historycy są zgodni, że mimo pogłębiania w ciągu XVIII wieku wiedzy o chorobie, ilość chorych na szkorbut znacząco rosła. W czasie angielskiej blokady portów francuskich, czyli w czasie przebywania parę mil od domu, notowano kilkaset przypadków rocznie. Można mieć również zastrzeżenia, co do "intuicyjnej wiedzy" przed eksperymentami Lind'a. Otóż w XVII wieku szkorbut łączono z klimatem. Obserwując, że ilość przypadków szkorbutu podczas rejsów w tropiki jest diametralnie niższa niż podczas rejsów w rejonach arktycznych nie wiązano tego z dostępnością świeżego pożywienia, a z temperaturą powietrza. Z poglądem tym nie zgadzał się holenderski lekarz Bachstrom, który twierdził (1743), że jedyną przyczyną szkorbutu jest brak świeżych warzyw w diecie. Pisał tak na podstawie między innymi doświadczeń z oblężenia Torunia w roku 1703, które nie dość, że nie było na morzu to jeszcze ciepłym latem, a jednak spora część obrońców chorowała na szkorbut. Co do kiszonej kapusty, to tak jak pisze Secesjonista, nie była mile widziana w kulturze anglosaskiej. Uważano ją za zepsutą i jako taką nie nadającą się do spożywania. James Cook, próbując zmusić marynarzy do jedzenia jej musiał się chwytać podstępu. Marynarze szemrali kiedy kazano im jeść zepsutą kapustę, w związku czym Cook nakazał wydawanie jej wyłącznie oficerom i kazał zostawiać drzwi do mesy otwarte, tak aby ludzie widzieli wybrańców, delektujących się tym daniem. Wzbudziło to oczywiste zainteresowanie i chęć dostania tego samego Mówi się, że podczas wypraw Cooka, nikt nie zmarł z powodu szkorbutu. -
Za bardziej wybitne czyny przyznawano szable honorowe zwłaszcza generałom. No tu już bywało różnie. Broń honorowa którą otrzymał Kniaziewicz składała się : "z karabina, szpady, pałasza i pary pistoletów wszystko kosztowno i ułożone razem w jednej szkatule". Niemcewicz wspomina: " broń honorową, które pierwszy konsul oficerom i żołnierzom rozdaje Są one zwyczajne , na kolbie tylko u broni a na pochwie u pałasza przybita jest blacha srebrna z napisem zasłużonego i za jaki czyn ta broń mu wręczono"
-
To komplikuje (albo upraszcza ) sytuację, bo ja właśnie przeglądam raport Mumpflinga w języku oryginału czyli po niemiecku i jak byk stoi Schutzen, nie Jaeger. To jest zresztą logiczne skoro, jedna kompania pruskich jegrów stała pod Peletem a druga pod Rabenau, odpowiednio w ariergardzie i awangardzie. Trutzschler zaś dowodził Sasami, w składzie których nie było jegrów. O kombinowanej formacji Schutzen wspomina też Valentini, dowódca jednej z kompanii jegrów. Do pomyłki musiało dojść przy tłumaczeniu z niemieckiego na francuski, albo Bressonnet myli formacje. Jest to o tyle usprawiedliwione, że Schutzen, podobnie jak jegrzy, byli uzbrojeni w sztucery i szkoleni do walki w szyku rozproszonym.
-
Marcinie , czy to prusko-saskie OdB które zamieszczasz w poście #7 jest za Bressonnet'em ? Bo jest tam pomyłka, pod dowództwem gen. Trutzschler'a nie było jegrów, a wspomina przeze mnie w poście #6 formacja, złożona ze wszystkich Schutzen z 9 batalionów piechoty. A Schutzen to była na prawdę elita kompanii. Najlepsi z najlepszych.
-
Co do samego faktu wypowiedzenia wojny to zgoda. Można go rozpatrywać bardziej w kategoriach politycznych niż wojskowych. Chociaż w przypadku Bonapartego, który łączył w sobie władzę wojskową i polityczną, czasami trudno rozstrzygnąć, które decyzje były powodowane czynnikami politycznymi a które militarnymi. Tak samo trudno rozstrzygnąć, czy błędne planowanie wojskowe, było związane ze złą oceną sytuacji politycznej, czy odwrotnie, zła ocena sytuacji militarnej, stała za wypowiedzeniem wojny. Clausewitz, ostrzega, że sięgnięcie po rozstrzygnięcie militarne jest kuszące, ale pociąga za sobą ogromne niebezpieczeństwo. Można stracić więcej, niż można by zyskać w przypadku ewentualnego sukcesu na polu walki. Trudno o lepszą ilustrację tego niebezpieczeństwa, niż ta nieszczęsna wyprawa moskiewska, która nie dość że nie odniosła planowanego skutku, to jeszcze kompletnie zdemontowała cały system napoleoński. Natomiast założenie, że można pokonać Rosję w ciągu jednej letniej kampanii, to była kwestia rozważenia możliwości swoich i przeciwnika. Biorąc pod uwagę czynniki i zasoby o których Napoleon wiedział, nie wydaje mi się, aby takie założenie było błędem. Podobnie skład Wielkiej Armii nie wzbudza moich zastrzeżeń. Zwyczajnie nie było innych możliwości jak pofastrygowanie tej zbieraniny na kształt swoistego patchworku. Paradoksalnie, błyskotliwe manewry Jark'a Gostkowskiego przyniosły lepszy skutek niż bezsensowna dreptanina Poniatowskiego. Napoleon zapomniał o ziemiach RON pod zaborem rosyjskim, nie wykorzystał ich potencjału co zemściło się w czasie odwrotu To nie Napoleon zapomniał o RON ie tylko Polacy mieli w nosie Bonapartego i wcale nie chcieli umierać za "Napoleoński Świat". Wystarczy porównać, planowane zaciągi na Litwie z faktyczną ilością wystawionych jednostek. Na nieszczęście dla losów kampanii Napoleon opierał się na danych wywiadu XW, który zbyt optymistycznie oceniał gotowość Polaków do powstania przeciwko Rosji, a deprecjonował możliwości armii Rosyjskiej.
-
Zgadza się, że obrona przeprawy przez Saalę była koniecznością, i to bez względu na to co robił Hohenlhe. Miejsce ze wszech miar strategiczne, dające swobodę manewru w defensywie i ofensywie. Ja natomiast się odnosiłem do tego konkretnego trawnika, na którym odbyła się bitwa. Miałem okazję oglądać ten rejon parę lat temu. Teren jest trudny, zalesione wzgórza pocięte labiryntem wąwozów, nawet małe, rozproszone oddziały są w stanie na długo powstrzymywać przeważające siły przeciwnika, Ludwig na miejsce bitwy wybiera zaś chyba jedyny płaski kawałek gruntu w promieniu 50 km, dodatkowo ustawia się tyłem do rzeki i frontem do wzgórza, które zasłania mu manewry Francuzów, którzy mogą atakować gdzie chcą i kiedy chcą. Rozproszenie oddziałów było bolączką Prusaków w czasie całej kampanii. Jakoś nie mogli się przed tym powstrzymać. Pamiętam lament Scharnhorsta, który na parę dni zostawił L'Estocq'a samego,a po powrocie stwierdził że tamten zdążył już wysłać 1/3 swoich oddziałów w różnych kierunkach. Ale w przypadku Ludwiga, krytyka chyba nie do końca jest uzasadniona. Na załączonym rysunku Bressonneta widać, że książę uzyskał dość duże skupienie oddziałów. W zasadzie poza ariergardą, ( jeden baon lekkiej piechoty, 3 szwadrony huzarów, kompania jegrów i pół baterii art. konnej) która została pod Blankenburg, reszta oddziałów stoi sobie w szyku. Wydaje się, że to właśnie skupienie, w połączeniu z przewagą liczebną przeciwnika i kretyńskim wyborem miejsca bitwy była przyczyną klęski. Paradoksalnie małe rozproszone oddziały mogły na dłuższy czas powstrzymać przeciwnika w lasach na przedpolach przyczółka mostowego, albo po wycofaniu się na drugi brzeg - blokując mosty. Pozostające w dyspozycji księcia trzy baterie i lekka piechota by wystarczyły, a saska piechota liniowa mogła stanowić rezerwę do wykorzystania na zagrożonym odcinku.
-
Granice - Mury
harry odpowiedział czytacz1967 → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Temat można by przenieść do historii ogólnej, bo idea ufortyfikowanych granic towarzyszy ludzkości od zarania do czasów współczesnych. Co ciekawe ostatnia tego typu budowla z Europie - GRANICA WEWNĄTRZNIEMIECKA nie różni się specjalnie od rzymskiego limesu. -
Jest dla mnie rzeczą niezrozumiałą, dlaczego Ludwik postanowił stawić czoło Francuzom w tak niekorzystnym dla siebie terenie. Dość wcześnie miał informacje, zresztą przesadzone, o sile przeciwnika. Miał sporo czasu aby się wynieść na drugi brzeg nawet przez most w Schwarza, a tym czasem ustawił się jak na egzekucje, tyłem do rzeki, frontem do wzgórza.
-
Tyle tylko, że mieści się to kategorii błędów militarnych, a nie politycznych. Była to zresztą suma wielu błędów, od fatalnego rozpoznania poczynając.
-
Marcinie, na Boga, nie pisz w przypadku Saalfeld o pruskim ugrupowaniu. Toż to wręcz czysto saska awantura była, pruska była tylko lekka piechota i część kawalerii. Do tego dzielna postawa Sasów zaprzecz opiniom jakoby nie chcieli w tej wojnie walczyć. Valentini podaje w swoich wspomnieniach anegdotę, jak to Pruski Alcybiades stojąc przed frontem saskiego pułku dał rozkaz "Ochotnicy za mną!" Wtedy wśród szeregów Sasów rozległ się szmer: "Wszyscy Sasi to ochotnicy!" i cały batalion bez rozkazu począł awansować. Co do jegrów. Było ich dwie kompanie von Valentini i von Massars. Ta pierwsza, pozostająca pod rozkazami Rabenau, stała (poruszała się ?) w Hoheneichen ( jakieś 10 km na południowy zachód od Saalfeld) i tam właśnie nadziała się na szpice Lannesa. Druga kompania wraz z 3 szwadronami huzarów pod rozkazami Peleta, stała w osłonie mostu pod Blankenburg.
-
No cóż, książę, jeśli wierzyć wspomnieniom, był ucieleśnieniem wzoru germańskiej urody. Jedna z pań tak go opisywała: "Był około trzydziestu lat [miał dokładnie 33] wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, posiadał szlachetne rysy, wysokie czoło, lekko zakrzywiony nos, niebieskie oczy o żywym spojrzeniu, włosy kręcone, koloru ciemny blond. Przyjmował szlachetną postawę i ten sposób noszenia głowy, który świadczył o dumie i poczuciu własnej wartości, o tym że jest zarówno księciem jak i dzielnym żołnierzem." Odważny był. Osobistym męstwem próbował zapobiec katastrofie w którą sam się wpakował. Był jednym z najzacieklejszych zwolenników wojny z Francją, ale w czasie swojej krótkiej kampanii popełnił wszystkie możliwe błędy. Bavarsky napisał: Dość ciekawie wyglądał skład szpicy francuskiego uderzenia w bitwie pod Saalfeld z 10 X 1806 r. Równie ciekawie wyglądała kolumna Prusko-Saska. W obu tych armiach nie było kompanii woltyżerów, za to po dwie kompanie grenadierów, (który były formowane w samodzielne bataliony grenadierskie), oraz po 10 Schutzen w każdej kompanii. Dla nawiązania walki z francuskimi woltyżerami Ludwik Ferdynand wydzielił strzelców (Schutzen) z każdego z 6 batalionów w jedną formację strzelców (ca. 300 luf).