-
Zawartość
1,036 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez harry
-
Gustav Sparre, dworzanin Zygmunta III
harry odpowiedział Kadrinazi → temat → Wazowie na tronie polskim
A widzisz, a ja myślę, że w ogóle tam nie miał trafić. Przynajmniej w planach Zygmunta III, który liczył, że Radziwiłł zwiąże szwedzkie siły przynajmniej tak długo, aż Sparr i Posse zorganizują korpus ekspedycyjny. -
W Toruniu wściekły (ponoć) tłum chciał zlinczować maszerujących Niemców. W nocy z 4 na5 września wybuchła strzelanina - jedne z maszerujących chciał uciec, i konwojenci go zastrzelili. Strzały wywołały panikę, Niemcy zaczęli uciekać, rozległy się salwy broni. Nie jest znana liczba rannych i zabitych. 3000 internowanych trafiło do Łowicza, gdzie 5 dni później uwolnił ich Wehrmacht. "Jeden z takich transportów prowadził z Torunia do Warszawy zmobilizowany kapitan rezerwy W. P. Jan Drzewiecki. Transport został zdany w Warszawie w Cytadeli, Drzewiecki wraz ze swoimi 2 kompaniami Przysposobienia Wojskowego [1] brał udział w obronie Warszawy, następnie został wzięty do niewoli i znalazł się w Oflagu [2] (...). Niemcy wyciągnęli tego oficera z obozu, przewieźli do więzienia śledczego w Bydgoszczy dnia 12. IV. 1940 r. wbrew prawu międzynarodowemu i rozpoczęli badanie. Po dwuletniej niemal pracy, bo dopiero 10 grudnia 1941 zdołał prokurator niemieckiego Sądu Specjalnego wygotować akt oskarżenia przeciw Drzewieckiemu i 37 towarzyszom z konwoju transportu, zarzucając im "okrutne i podstępne zabicie ludzi z żądzy mordu i niskich pobudek" i grożenie życiu innych. Jako świadków powołano 133 Volksdeutschów [3]. Stan faktyczny według aktu oskarżenia: Transport wynosił około 600 Volksdeutschów i dowódca kpt. Drzewiecki zapewnił ich przy wyjściu, "że Niemcom nic się nie stanie, o ile zachowają się spokojnie i będą słuchać zarządzeń jego i konwoju; konwój ma jednak rozkaz karać z bronią w ręku bezwzględnie każdego, kto będzie stawiał opór". Nastrój Niemców był podniecony, jeszcze nie wyszli z punktu zbornego a już złapano szpiega, który zapewniał ich o rychłym odbiciu przez wojska niemieckie. Już dnia 4 września w Aleksandrowie Kujawskim jeden z Niemców Miehbradt uprzedził Drzewieckiego, że czołowi Niemcy jak Laengner, Kittler, dr. Braunert i Thom projektują napad na konwój wypełnionymi wodą butelkami i ucieczkę. Drzewiecki oddał ich pod specjalną straż, mimo to nastąpiła próba ucieczki przed Nieszawą w Podzamczu, przy czym zastrzelonych zostało 14 (nie 40 jak zarzucano), a rannych 24 osób. Drzewiecki krzyczał: "Zaprzestać strzelaniny!" Jeden z ranionych Niemców był tak wściekły, że ucieczka nie udała się, iż wołał doń: "Ty łajdaku, ty psie, ty draniu!" Niektórzy zdrowi Niemcy stosowali bierny opór, nie chcieli iść, udawali wyczerpanych a później martwych i próbowali ucieczki. Inni wołali wprost "Heil Hitler!". Kiedy ten zbiorowy opór został stłumiony, transport szedł dalej spokojniej i trzeba było tylko sporadyczne indywidualne wypadki rewolty uśmierzać". w: Ogłoza, Emil, Pomorze pod okupacją niemiecką w latach 1939-1945 : fragment toruński; Toruń 1945. Przypisy moje. [1] Uczniowie Gimnazjum im. M. Kopernika i toruńskich szkół zawodowych. [2] Był na liście jeńców Oflagu VIII B Silberberg, który miał status Sonderlager [3] Nie ma dowodu by byli to faktycznie Volksdeutsche, autor tym słowem określa wszystkich Polaków pochodzenia niemieckiego.
-
Gustav Sparre, dworzanin Zygmunta III
harry odpowiedział Kadrinazi → temat → Wazowie na tronie polskim
Z pewnością dotrwał do lipca 1622, kiedy to Krzysztof Radziwiłł wysyła do Gustawa Sparra dwa pisma, jedno prywatne a drugie oficjalne, aby pospiesznie ciągnął pod Mitawę. To że w 1622 planowana była inwazja na Szwecję, w świetle poczynań Gustawa, czy też reakcji Zygmunta na podpisanie rozejmu, wydaje się bardziej niż prawdopodobne. Pytanie tylko czy było czym te wojska przewieść na drugą stronę Bałtyku? -
Gustav Sparre, dworzanin Zygmunta III
harry odpowiedział Kadrinazi → temat → Wazowie na tronie polskim
A jaka to teoria? Jeśli chodzi o liczebność posiłków cesarskich - trudno mi sobie wyobrazić, aby wykształcony, bogaty kupiec toruński Steuwig, na którego rękopis powołuje się Zernecke, stał i liczył żołnierzy. Liczba 4 tys musiał być albo informacją propagandową, powtarzaną z ust do ust "dla pokrzepienia serc" albo liczbą która pojawiała się w sprawie zebrania/wydania żywności dla tego kontyngentu . -
Gustav Sparre, dworzanin Zygmunta III
harry odpowiedział Kadrinazi → temat → Wazowie na tronie polskim
W zasadzie wszystko czego jestem pewien zawarłem w artykule. Kronika Toruńska Zernecke'go milczy o liczebności regimentu, co jest o tyle dziwne, że w analogicznym okresie dość dokładnie pada liczba wojska które wkracza na terytorium miasta, np w 1627 podaje liczebność regimentu Donhofa (1000) i cesarskich (4000). Wydaje się, że ta powściągliwość wynika z faktu, że albo nie wpuszczono ich wewnątrz murów miejskich, albo zbierano ich w kilku miejscach, na terenie całych Prus. Ta druga hipoteza jest mniej prawdopodobna, bo znamy datę dzienną przybycia regimentu pod Toruń (11 maja). Jak wiesz sam regiment nie zdziałał wiele, rozwiązany został prawdopodobnie we wrześniu 1622, po podpisaniu rozejmu przez Radziwiłła. Tak wynika zarówno z kroniki Zernecke'go jak i Lengnicha. To musiała być straszna banda rozbójników, skoro postawiono im specjalną szubienicę, mimo że Toruń miał już swoje dwa miejsca kaźni, tak dla wojska jak i dla swoich obywateli. Podkreślić jednak należy, że powieszono tylko jednego "dla przykładu". Z drugiej strony w końcu maja 1622, chłopi ze wsi zatłukli jednego żołdaka, a brak informacji, żeby zostali za to ukarani. Przykro mi, że nie jestem w stanie zaspokoić Twojej ciekawości. -
Gustav Sparre, dworzanin Zygmunta III
harry odpowiedział Kadrinazi → temat → Wazowie na tronie polskim
Niestety nie. Wydaje się, że Gustaw zmarł bezpotomnie. Przejrzałem tabele genealogiczne szwedzkich Sparrów i nie znalazłem również żadnego Ernesta Jerzego. Biorąc pod uwagę imiona, a szczególnie to drugie, można podejrzewać, że to któryś z linii brandenburskiej. -
Cała przyjemność po mojej stronie, chcącemu słuchać, chętnie opowiem jak sprawa się ma z "drugiej strony". :thumbup: Doszło do pomieszania pruskiej jazdy, z jednoczesną ucieczką całości na prawą flankę piechoty Grawerta. Za ową bezładną zbieraniną podążyła mała grupka francuskich chasseurs, która to jednak została dosłownie rozstrzelana z miejsca przez pruską piechotę. Na prawej flance Grawerta stał batalion grenadierów Sack, utworzony, podobnie jak wszystkie bataliony grenadierskie, z kompanii grenadierskich dwóch regimentów, w tym przypadku regimentu Grawerta (47) i Alvenslebena (33). Oba regimenty stacjonowały w Kłodzku, a ich "trzecie" bataliony w Srebrnej Górze. Regiment Grawerta miał swój kanton w okolicy Lublińca, regiment Alvenslebena zaś rekruta brał w Hrabstwie Kłodzkim, które zachowało wtedy jeszcze swoją odrębność. Żołnierze regimentu Alvenslebena, byli w przytłaczającej większości katolikami i co było swoistym ewenementem, te przywiązanie do wiary katolickiej akcentowali. Za czasów Fryderyka II, nosili na blachach naczelnych swoich Fuesiliermuetze wizerunek hostii, a w jednej z bocznych kaplic sanktuarium w Wambierzycach, można zobaczyć obraz wotywny pokazujący modlącego się żołnierza tego regimentu do wizerunku Matki Boskiej.
-
Czyli jakim torem myślenia? Ja wcale nie zadawałem pytania dlaczego każdy z nich walczył przeciwko sobie i dla różnych władców. Odpowiedź jest oczywista: dla pieniędzy, sławy, kariery. Wojaczka była rzemiosłem. Obaj byli inżynierami i mogli dostać pracę w każdej armii. Ale ja o narodowości tych panów w ogóle nie pisałem, bo nie mam o tym pojęcia, chociaż Lefebvre był zdaje się Alzatczykiem. A co do wierności, zaraz po uwolnieniu z pruskiej niewoli Gribeauval porzucił Marie Teresę i przeszedł na służbę Ludwika, chociaż miał też propozycję od Fryderyka i nic w tym dziwnego. Wierność monarchii była ograniczona do warunków kontraktu i danego słowa honoru. To honor był spoiwem.
-
Nie przesadzajmy z tym "cudem". Śmierć Elżbiety i przejęcie tronu przez Pawła, co najwyżej skróciło wojnę o rok, dwa, a w najgorszym razie Fryderyk utracił by Prusy Wschodnie. I tak większe znaczenie miało wzajemne wyczerpanie dwóch głównych antagonistów kontynentalnych, oraz rozstrzygnięcia w koloniach. Większym cudem już było "rozmnażanie" pieniędzy przez Starego Fryca. A co do monarchii i świadomości narodowej, to chyba nie najlepsze porównanie, bo co na przykład łączyło Lefebvre i Gribeauva'a? A no to że obaj byli poddanymi króla Francji, obaj skończyli tę samą uczelnię i o obaj walczyli pod Świdnicą, tylko, że jeden w służbie króla Prus, a drugi w służbie Cesarzowej.Zadziwiający przykład przywiązania do monarchii.
-
1920. Wojna i miłość
harry odpowiedział montezuma1985 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
Coś ci się lancasterze nie pomyliło ? Wszak węgiel brunatny na Łużycach to znany jest chyba od zarania dziejów, a Turów metodą odkrywkową fedrował już na długo przed powstaniem DDR-u, tak gdzieś od początku XX w. -
Świetne diagramy! Pierwszy raz je widzę. A tak gwoli uzupełnienia. Ta jednak w asekuracji na takową sposobność posiadała około 250 wyborowych jeźdźców 1 szwadronu kirasjerów Henckela. 250 koni to trochę za dużo jak na jeden szwadron Był to wydzielony oddział z regimentów kirasjerów Henckel'a i Holzendorf'a oraz dragonów Prittwitz'a i Kette'go. Kirasjerzy Henckel'a byli z Wrocławia. Był to najstarszy regiment pruskich kirasjerów i chyba jedyny regiment kawalerii mający kanton i koszary w dużym mieście. Do czasu owego sławetnego lania pod Jeną byli ulubieńcami mieszkańców, głównie płci pięknej, tego śląskiego grodu. Jako, że konie ciężko było trzymać w mieście, stajnie i miejsca wypasu były na przedmieściach, m in. w Partynicach, czyli tam gdzie dzisiaj jest Tor Wyścigów Konnych. Rzadko kto zdaje sobie sprawę, że jest to miejsce o tak długiej tradycji koniarskiej. Bateria Steinwehr zaś była "berlińska". Administracyjnie należała do 6 kompania artylerii konnej. Ćwiczyła na podberlińskim poligonie artyleryjskim Tempelhof, czyli tam gdzie obecnie jest (chyba jeszcze ?) lotnisko, tak popularne wśród uciekinierów z PRL-u. Podczas biwaku historycznego w 2006 roku, nasze namioty stały pod Vierzehnheilingen prawie dokładnie na miejscu gdzie 200 lat wcześniej stały działa Steinwehr'a, kawałek dalej znajduje się słupek pokazujący pozycje piechoty Grawert'a na początku bitwy. Był mglisty jesienny poranek, nad ranem temperatura spadła poniżej zera. W letnich mundurach, drżeliśmy z zimna. Czuć było zapach dogasających ognisk i słychać było bębny wzywające zum Gewehr...
-
Raczej nie Niemcy. W pierwszej zwrotce jest dość konkretnie nawiązanie do biblijnej opowieści o Dawidzie i Goliacie, mała Polska = Dawid ma powalić Goliata = Rosję. W drugiej zwrotce On to z pewnością Goliat=Rosja, który "drwi z wolności" a w sojuszu jest z ZIMĄ - despotką, czyli z despotycznym stylem rządów Carów. Zima skuła Wisłę, ale stary duch rzeki ( duch dawnych wolności ?) zerwał pęta. Rzeka skuta lodem to analogia do Polski w niewoli, woń wolności, która "owiewa kraj cały" do nadchodzącej wiosny, pękania lodów na rzece, przebudzenia się do wolności.
-
Wygoogluj sobie "biała karta zabytku".
-
Właśnie za takie celne określenia lubię Rosjan. Zaprawdę, nic dodać nic ująć.
-
Czy w czasach PRL był lepiej?
harry odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Przepraszam, za ten wątek osobisty, ale nie mogę się powstrzymać, żeby się nie pochwalić, jak zostałem "królem porno" w podstawówce. Gołe baby pojawiały się już wcześniej, w tygodniku Perspektywy, który to tygodnik był prenumerowany przez mojego ojca. Przeczytane egzemplarze lądowały w piwnicy w stertach, przygotowane do wyniesienia do punktu skupu makulatury. Jako, że obrót surowcem wtórnym w naszej rodzinie spoczywał na mnie, wpadłem kiedyś na pomysł dorobienia. Otóż wycinałem akty pań z tygodnika Perspektywy i wklejałem do 16 kartkowych zeszytów w kratkę, tak spreparowane "magazyny" sprzedawałem kolegom w szkole, uzyskując nie tylko dochody znacznie większe niż ze sprzedaży makulatury, ale również prestiż i powszechne poważanie, nawet w klasach starszych. Było to najcenniejsze, bo zmniejszało ryzyko "oklepu" przez któregoś z wyrośniętych ośmioklasistów. Niestety któryś z nabywców wpadł z tym trefnym towarem, a inwigilowany, wskazał mnie jako dostawcę tej "pornografii". Zrobiła się afera na całą szkołę. Ja oprócz solidnego lania i obniżonej oceny ze sprawowania, dostałem jeszcze przy najbliższej okazji kilka książek typu "Co każdy chłopiec wiedzieć powinien?". -
Czy w czasach PRL był lepiej?
harry odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Moje zaufanie do systemu gospodarczego PRL zostało jednorazowo ale trwale zniszczone przez pewną zimową noc i pana w czarnych okularach. Nastolatkiem będąc zbierałem na wymarzony motorower marki "Komar" na tzw. Książeczce Systematycznego Oszczędzania. Deklarowało się kwotę którą trzeba było co miesiąc wpłacać, a można się było cieszyć jakąś, całkiem spora premią, na koniec tego okresu, a było to 5 lat, o ile pamiętam. Kiedy nerwowo już czekałem, aby książeczkę zlikwidować, a uciułane pieniądze przeznaczyć na pierwszy pojazd silnikowy, który stał w jednym z wiejskich sklepów GS i czekał na mnie ( był już nawet wygłaskany), nastąpił dzień 13 grudnia 1981 roku i zablokowanie kont osobistych. Potem podwyżki, sorry urealnienie cen. Kiedy ponownie mogłem dysponować już swoją własnością, po przeliczeniu, rewaloryzacji i całej drodze przez mękę wystarczyło na zakup cz-b telewizora produkcji radzieckiej marki Junost' o przekątnej chyba 14 cali, który wystałem sobie w tygodniowej kolejce. -
Czy w czasach PRL był lepiej?
harry odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Podsumowując ten sub wątek, znowu trzeba stwierdzić, że w PRL u było lepiej, mogłeś sobie wybrać czy robisz zakupy w Pewexie czy PSS-ie, czy w sklepie komercyjnym, nikt nikogo nie zmuszał do niczego. No i katalogi w antykwariatach były, a teraz nie ma. Komu to przeszkadzało? -
Czy w czasach PRL był lepiej?
harry odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Oj, już tak nie narzekajcie, że porządne rzeczy można było zobaczyć tylko w katalogach. Rząd robotniczo- chłopski zadbał o edukację i żeby przekonać się jak ładnie pachnie kapitalizm kiedy gnije można było zajrzeć do sieci placówek muzealnych pod wspólnym szyldem Pewex-u. Pamiętam wspólne wyprawy z kolegami ze szkoły, kiedy chodziliśmy "pooglądać sobie" sprzed RTV. -
Tak trochę na marginesie tego wątku, który robi się powoli kroniką towarzyską :offtopic: ,a trochę go rozwijając. Crochet offensif, czyli "haczyk w ataku", był ulubionym manewrem Fryderyka Wielkiego. Takie załamane skrzydło wykorzystał podczas bitwy pod Pragą i Kolinem, w pierwszym przypadku z sukcesem, w drugim bez. Takie samo złamane skrzydło widzimy też pod Lutynią, chociaż historycy chcą tam widzieć szyk skośny ordre oblique na wzór Epaminondasa. Natomiast crochet défensif często pojawia się w obronnych bitwach armii rosyjskiej. Jest to wygodny szyk w obronie, gdyż pozwala na zachowanie ekonomii sił, dając możliwość operowania w skali mikro po liniach wewnętrznych, podczas gdy przeciwnik zmuszony jest działać po liniach zewnętrznych, narażając się przy tym na ryzykowne manewry. Problem polega na tym, że cała obrona spoczywa na "narożniku", który jest oczywistym celem atakujących. Taki "narożnik" , który powstrzymał natarcie Napoleona widzimy pod Pruską Iławą, chociaż tam Rosjanie mieli już dwa skrzydła cofnięte, a cesarz był bliski powtórzenia manewru kanneńskiego. Podobnie słynny atak korpusu Augereau w śnieżycy pod Pruską Iławą, był przeprowadzony w ten sposób, że pierwsze brygady tego korpusu był rozwinięte w szyku liniowym, a następne w kolumnach marszowych en colonne serree.
-
W zdaniu zacytowanym przez koleżankę słowo division, co w zasadzie należy tłumaczyć jako oddział ma dwa znaczenia. W pierwszej części chodzi o dywizję Sucheta, zawierająca zapewne dwa pułki. W drugiej części division oznacza sposób formowania kolumny marszowej, w oparciu o podoodziały. Nie jestem biegły we francuskim, ale całą frazę an colonne seree par division, słownik z początku XIX tłumaczy na niemiecki jako geschlossen Kolonne durch Abschwenken in Zugen, co oznacza podwójną kolumnę marszową - cztery cugi w dwu rzędach. Zug to 1/4 batalionu, ponieważ francuski regulamin zalecał wykonywanie tego manewru plutonami, zakładam, że division to będą właśnie dwa plutony, co mniej więcej będzie odpowiadało sile pruskiego Zugu. W całym zdaniu, chodzi o to że Suchet, każdy ze ze swoich pułków miał w części rozwinięty, a w części sformowany w kolumnę marszową. A jak to wyglądało w praktyce proszę sobie podejrzeć w animacji - Art. 3 Szkoła batalionu
-
Colonne serree, to kolumna zamknięta, czyli nie rozwinięta do walki. Jak to Francuzi robili dywizjami (1 dywizja to dwa plutony) nie pamiętam, ale da się sprawdzić
-
To raczej nie jest manewr, a ustawienie wojska (porządek), z "załamanymi skrzydłami". Może być w ataku (crochet ofensive) , wtedy skrzydło łamie się do przodu, lub w obronie (crochet defensif), wtedy skrzydło łamie się do tyłu. Tak to przynajmniej opisuje Jomini w Precis de l'art de la guerre (Rozdział IV, Art XXXI). Z polskim odpowiednikiem, może być problem, bo nasza terminologia wojskowa, nie przyswoiła sobie wielu wyrażeń z XVIII i XIX wieku. Może wcale nie być polskiego odpowiednika, bo Anglicy nie silą się na tłumaczenie, tylko podają francuskie brzmienie. Określenie "hak obronny", jakoś do mnie nie przemawia. Proszę o trochę więcej tekstu, może być na priva lub email, lub określenie o którą fazę bitwy chodzi, wtedy poszperam, po polskich tekstach z epoki i zobaczymy jak to tam opisują.
-
Czy w czasach PRL był lepiej?
harry odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Czyli jednak było lepiej Władza od ręki, spełniała żądania ludu pracującego, wprowadzając reglamentację :thumbup:. -
Całość sił Korony i Litwy można szacować na 55-65 tysięcy, ale w większości było to wojsko "papierowe". Zaledwie 20% piechoty była wyszkolona, kawaleria i tak zbyt liczna w stosunku do piechoty, nie nadawała się praktycznie do walki. O artylerii to nawet szkoda gadać., źle uzbrojona i bez większych umiejętności. Uniknąć tej wojny można było bez problemu, wygrać - nie sposób.
-
Czytałem głupsze, ale fakt, że to tania sensacja. Poza dowolnością interpretacji powszechnie znanych faktów nic w niej szokującego. Swoją drogą spotkał z Was ktoś jakiegoś Niemca, którego, ojciec/dziadek/pradziadek był członkami NSDAP albo chociaż na tę parte głosował? Bo ja mimo licznych kontaktów i przyjaciół za Odrą, jeszcze takiego nie spotkałem. Wszyscy cholera byli socjalistami albo w najgorszym przypadku chadekami.