Skocz do zawartości

Shrek63

Użytkownicy
  • Zawartość

    103
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Shrek63

  1. Czego teraz słuchasz?

    Purple byli dwa razy w Polsce... i oba razy w 2006! byłem w Katowicach w lutym tego roku! wysmienity koncert! nawet mam kawałki na vidjo z tego koncertu! znam Jimmiego... chwilami zbyt psychodeliczny! "czuć maryche" od niego! ale był wirtuozem! sama muza jakos mnie nie przekonuje! Co do Sabbathów... jasne, że syćko! i z Ozzym i z Ronnie'm... później tez kilka "nutek" było niezłych! a "Jurajke" znam i mam ich koncercik na widjo... mniót/malinka! a Metallica... w tym roku byłem na nich dwa razy! raz w Chorzowie i raz w Berlinie! za kazdym razem wychodze głuchy... i wielce happy! ponadto byłem tez na koncercie Budgie! wspomnienia potężne! a i muza wysmienita! naprawdę starość sie nie starzeje! ale dziś słucham Gamma Ray!
  2. Czego teraz słuchasz?

    a co Cie interesuje dokładniej?? jakie lata? jakie nutki? z lat 70-tych, zawsze i wszędzie, robi na mnie wrażenie muzyka Pinka Floyda i Genesis, ale np pierwsza płyta Deep Purple też jest ekstra. Z ostrzejszych kawałków z tamtych lat proponuję Black Sabbath, a w szczególności ich płyta nr 1... pt "Black Sabbath"! wstęp do tej płyty robi piorunujące wrażenie! chyba, poraz pierwszy na świecie, zagrano Heavy a ja, zawsze i wszędzie... metal!
  3. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    FSO! najpierw gratulacje a teraz w kwestii Nie da się tak spokojnie podzielić wg tych klas. Np. wśród lekkich... jest nasz 7TP o masie ok 10 ton, i jest też amerykanski M24 "Chaffee" o masie blisko 20 ton. Masa M24 (zresztą i inne parametry), na początku wojny pozwoliłaby, zupełnie spokojnie, klasyfikowac go jako czołg średni. Podobnie z Pz.V, przez Niemców uważany za czołg średni, a przecież był w "grupie wagowej" podobnej do IS-2, który znowu uważany był za czołg ciężki. I walczyły, mniej więcej, w tym samym okresie wojny, czyli w jej II połowie. A np. kwestia Pz.IV... tworzony w latach 30-tych, poczatkowo postrzegany był przez samych Niemców, jako czołg ciężki/czołg wsparcia. Myslę, że bardziej wiarygodne byłoby przygladanie się czołgom w danym okresie... postęp w tym temacie, zresztą nie tylko w tym, był ogromny. Wojna napędzała, zresztą jak zawsze, wdrażanie nowych rozwiązań technicznych i technologicznych, czego właśnie przykładem jest broń pancerna. Np przyznam rację Widiowemu7, ktory uważa, że 7TP był bardzo dobrym czołgiem, no bo był... tyle, że jego "gwiazdka swieciła" bardzo krótko. W konfrontacji z niemieckimi Pz.III i Pz.IV, w trakcie Kampanii Wrześniowej, przynajmniej w kwestii parametrow technicznych, wyglądał zupełnie nieźle, ale już rok później, przy porównywaniu go do Pz.III z armatą 50-milimetrową, czy do Somua S-35, nie wyglądał tak swietnie... później byłoby jeszcze gorzej... no bo czy miałby jakieś senswone szanse w starciu np z M4? albo z "Panterą"? nawet w starciu z lekkim M24 też niespecjalnie widze go jako zwycięzcę. Niemniej, wśród czołgów lekkich, można uznać 7TP za jedna z najlepszych konstrukcji na świecie. Na początku wojny, czyli do "Barbarossy", wskażę na Somua S-35 i "Matilde" II. Miały swoje wady, ale jednak więcej zalet. Potem zaczęła świecic gwiadka dla T-34/76, który, choc będący jeżdżacą galerią wad, był niemiłym zaskoczeniem dla Niemców. Także KW-1 był dobra maszyną, ale należy pamietac, że Pz.IV, uzbrojony w "długą" 75-tkę był dobrym czołgiem, choć juz deko przeciążonym. Od Łuku Kurskiego zaczyna dominowac znowu "Pantera", ale pod koniec wojny napotyka potężne IS-2 i M-26, ktore przy podobnej masie, prezentują się ciut lepiej. Był tez moment, że permanentnie dominowały "Tygrysy" a potem "KonigTigery", ale i one posiadały wady. Choc potężnie uzbrojone i opancerzone, były mało ruchliwe. No i jeszcze kwestia M4 "Sherman Firefly"... też posiadał swoje "zady & walety"... chyba jednoznacznie nie da się stwierdzic, ktory to czołg był naj naj naj...
  4. Lekki czy Ciężki?

    śmieszniej? a w odniesieniu do czego? oba podane okręty, jak na początki lat 20-tych, sprawiały wrażenie dobrych, silnych, jedynie opancerzenie "francuza" było symboliczne, no ale, w przypadku tych okrętów, większość tonażu poszła w siłownie, i prędkość. Dopiero, gdyby porownywać oba okręty do jednostek z II połowy lat 30-tych, i drugowojennych, wypadają one fatalnie. Jednak faktycznie, należy przyznac, że krążowniki waszyngtońskie, to głupie ograniczenia... tyle, że może warto zastanowić się, skąd takie ograniczenia? Dlaczego zostały one zastosowane wobec właściwie tylko dwóch klas, czyli pancerników i krążowników, a nie nałożono ich na inne klasy? Kwestia pancerników jest świetnie znana, i szeroko omówiona w literaturze, ale "kaganiec" na krążowniki już nie! A skoro tak śmiesznie jest z "Duquesen", to spójrz na nie i porównaj do typu "Aoba", który też jest "traktatowym krążownikiem"
  5. Ju 87 Stuka

    może namieszam... SG.2, kiedy Rudel dokonał niekwestionowanego wyczynu... przynajmniej dwa "staffel" latały na Fw.190 F... muszę sie przyjrzęc ale sam fakt, że taki as kryje swoje osiągnięcia... zamiast sie chcwalić ...funduje nam jakiś bełkot... jego wyczyny są pod jakąś kontrolą
  6. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Mozna tu troszke pospekulowac, bowiem, tak jak napisałem, jest grono speców od tanków, ktorzy uważaja, że Pz.V "Panther", był pierwszym w świecie czołgiem podstawowym (MBT). Jest tez grono, co mowi, że dopiero brytyjski "Centurion" był pierwszym MBT... no ale to troszke odbiega od nurtu dyskusji... Leo 1 jest kwintesencją doswiadczeń niemieckich z czasów powojennych, ale i tych wojennych też, i przypisywanie mu bycia kontynuwatorem "Panthery" jest mocno na wyrost! Przed Leo 1 Niemcy silnie współpracowali z Francuzami nad wspólnym projektem czołgu, ale, że współpraca nie wypaliła dokonca, to powstały odrębnie Leo 1 o AMX-30. Leo 2 znowu, tak jak Tankfan napisał... zupelnie inna para kaloszy, no tyle, że to też MBT, więc jakby uznac, że Pz.V to pierwszy MBT na świecie, to faktycznie, oba Leosie wywodzą sie, ale nie w prostej linii, od Pz.V "Panther"
  7. Ju 87 Stuka

    Mysle, że Rudel, świadomie pominął fakt, że tego dnia, kiedy zniszczył łącznie 17 czołgów, czemu nikt nie przeczy, nawet Rosjanie, wykonał kilka lotów bojowych. Może warto byłoby dotrzeć do dziennika lotów Schlachtgeschwader 2 "Immelmann", i sprawdzić? Natomiast, co do BordKanone 3,7 cm, to z moich materiałów wynika, że miały po 6 pociskow, ale... kiedy przyglądam się zdjęciu, na którym akurat pokazane jest ładowanie amunicji, to mam dziwne wrażenie, że miał, jakgbyby, 2 magazynki 6-pociskowe przy jednym zasobniku... poszukam jeszcze, bo nie daje mi to spokoju. Jeszcze jedna rzecz... w tym czasie SG 2 "Immelmann" osłaniało odwrót Wermachtu w rejonie Kirowogradu (Rudel był wtedy d-cą III./SG 2), i część pułku latała na Focke-Wulfach Fw.190 F, a te posiadały różne zestawy uzbrojenia. Chociaż i Ju-87 też jeszcze latały w tym pułku.
  8. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    FSO! wiele sowieckich oddziałów pancernych, zaczynało np. na starych T-26 (cz. lekki), zeby potem przesiąść się na T-34 (cz.średni). Należy też pamietać, że sowieci, podczas wojny, przynajmniej dwukrotnie, przeprowadzali reorganizację swoich formacji pancernych, co znowu wynikało z doświadczeń starć z Niemcami... początkowo posiadali ogromne związki pancerno-zmotoryzowane (korpusy), gdzie główną siłą były dywizje. Te zniknęły już w pierwszej reorganizacji, i ich głównymi siłami pancernymi zostały korpusy, ale o zupełnie odmiennej strukturze, nie było wogóle dywizji, za to powstało mnóstwo brygad... wiele o tym można pisać! chocby dlatego, że inaczej było w formacjach "niesamodzielnych" a inaczej w "samodzielnych". Sprzęt pancerny aliantów trafiał, w ramach L-L, do ZSRR, już w 1942 roku, i był to naprawdę sprzęt bardzo potrzebny. Jako, że sami sowieci, podeszli bardzo krytycznie do T-34, pierwsze, tworzące się oddziały Gwardii, jeszcze w 1942 roku, zaczęły uzytkowac czołgi amerykanskie i brytyjskie... miały one sporo zalet! przede wszystkim, były znacznie bardziej zaawansowane technicznie od sowieckich tanków, a ich wartość bojowa, dzieki temu, sporo zyskiwała. Sporym walorem był fakt, że, każdy czołg, jaki dostali w ramach Lend-Lease, wyposażony był w radiostację. Armaty brytyjskie czy amerykanskie, choć niekiedy mniejszych kalibrow, niż sowieckie armaty czołgowe, posiadały lepsze parametry... mozna sporo tu mnozyc zalet czołgów brytyjskich czy amerykanskich, co jednak wcale nie znaczy, że były zdecydowanie lepsze od sowieckich. Te też posiadały swoje zalety... A co do jeżdżenia w poszczególnych formacjach pancernych, róznych typów czołgów... nie było to jakimś dziwactwem, jednak jeździły. Był typ "dominujący", ale były też typki inne, i wcale nie były sobie jakoś pokrewne! Można nawet bardziej to posunąć... pierwszy okres to lata 1939-41 (do Barbarossy)... drugi to okres "blitzkriegu" czyli 1941-43 (do Bitwy Kurskiej), trzeci, to okres pierwszych klęsk Wermachtu, czyli 1943-44 (do czerwca), no i czwarty to okres dożynania Niemiec, czyli od 1944 (Ladowanie w Normandii) do kapitulacji... wszystko to pokazywałoby jak rozwijała się broń pancerna, w konkretnym kontekście wydarzeń historycznych. Każdy z tych okresów, przynajmniej w odniesieniu do broni pancernej, miał jakies spore znaczenie. I tu bym z Tobą polemizował! T-34 ukazał się duzo później, niż wozy z rodziny BT. Te ostatnie, choć projektowane do działań wybitnie ofensywnych, rzadko spełniały swoje zadania... okazało się, że tzw czołg szybki, tylko w teorii, jest dobrą konstrukcją. Brytyjczycy uzywali takowego określenia jeszcze bardzo długo, ale dotyczyło to już klasycznych czołgów średnich... to tez temat ogromny, bo u nich istniały tylko czołgi piechoty i czołgi szybkie (cruiser tank), ale parametrami właściwie pokrywały się z parametrami czołgów średnich. Niewątpliwą zaletą sowieckich czołgów był ich diesel... silnik, który rozwijany był potem przez wiele lat, właściwie to do lat współczesnych. Reszta, bardzo często, wołała o pomstę do nieba Pz.V "Panther" nie był niskim czołgiem... to blisko 3-metrowe bydle, masa 43-45 ton (o ok 10-15 ton wiecej niż alianckie "Shermany" czy sowieckie T-34). Pochyły pancerz na "Panterze" też nie był nowością, chocby T-34 juz go posiadał. Silnik nie był wcale za słaby, a wady Pz.V wynikały z niedopracowanego całego układu napedowego i przeniesienia napędu. Dawał on współczynnik moc/masa ok 15.5 KM/t, czyli na przecietnym poziomie. Natomiast Pz.V był potężnie uzbrojony... KwK.42 L/70 dawała mu mozliwość zniszczenia praktycznie dowolnego ówczesnego czołgu na dystansie znacznie wyższym, niż "równorzędne" konstrukcje alianckie... niemniej była to konstrukcja nowatorska, uważana przez wielu speców jako pierwszy na świecie MBT (czołg podstawowy). Tu masz rację... T-34/85 był znacznie lepszą konstrukcją, no ale to wynikało z bolesnych doświadczeń uzytkowania przez wiele lat T-34/76. Wogóle, w 1945 roku, kiedy właściwie juz pewne było, że Niemcy wojnę przegrali, a biura konstrukcyjne już nie musiały pracować nad ulepszaniem, i mogły trochę "rozwinąć skrzydełka", ukazało sie sporo prototypów, ktore ujrzały światło dzienne dopiero po wojnie, albo tuz pod jej koniec... brytyjski "Centurion", sowiecki T-44, M-26, to czołgi, które albo powalczyły niewiele, albo wcale w II w.św., a stanowiły bardzo zaawansowane technicznie konstrukcje. Zresztą takich konstrukcji było naprawdę sporo. Zresztą Niemcy też nie spali... marzyła im się nowa wersja "Pantery" (Ausf.F) z armatą 88 mm, rodzinka wozów z serii E, czy megalomanskie konstrukcje w stylu "Maus" czy "Ratte".
  9. Lekki czy Ciężki?

    No jasne, że "slepa"! ale należy pamietac, że Traktat Waszyngtoński, to początek lat 20-tych, a podawane przez Ciebie przykłady, to okręty z II połowy lat 30-tych. Technika szła naprzód, a i wymagania dot. krążowników, także... nasycenie pokładów bronią lekką, wielki zasięg (znacznie większy niz okrętów z I w,św.), ilość dział artylerii głównej... wiele rzeczy składało się na to! Wzorcem dla postanowien traktatowych, były normy wypracowane w okresie I w.św., gdzie wiekszość okrętów tej klasy, to okręty o wyporności ok 5000 ts, uzbrojone w 6-8 pojedyńczych dział kal. 150-152 mm, artylerią plot. skaładającą się z 2-4 dział kal. 76-88 mm, z bardzo słabo opancerzonym pokładem, a na burtach wystarczała ok 3 cali... zasięg tez nie był imponujący... jakieś 5000-6000 Mm przy prędkosciach ok 10-12 w. Potem, te wartości, okazywały sie totalnie, niewystarczające. Dokonywano trudnych, i tragicznych wyborów, np Włosi czy Francuzi, ze swoimi okrętami z lat 20-tych, które, choc dośc szybkie i nie źle uzbrojone, były totalnie nieopancerzone, i nieodporne na ogień nawet z niszczycieli. Krążownik powinien swobodnie zwalczać wszelkie niszczyciele, a tu, niszczyciele rozwijały się, osiagały wyporność blisko 2000 ts (vide "tribal" i nasze "Gromy"), a krążowniki "stały w miejscu"... stąd wojna wymusiła "zmiany" w postanowieniach, znaczy przestano je respektować, a krążowniki przekroczyły wszelkie dopuszczalne limity. W owych normach, to się jedynie krążowniki przeciwlotnicze mieściły. A tak na marginesie, to często krytykowani Amerykanie, przed II w.św., uduwodnili, że mozna, przy odrobinie pomyslunku, stworzyć niezłe KRL (typ "Brooklyn"), i zmieścic się w normach traktatowych. No ale okręty te były dość wyjątkowe... faktycznie, na tyle przełomowe, że potem stały się "bazą" dla amerykańskich konstrukcji tak krążowników lekkich, jak i ciężkich. Masz jednak rację, że koszt wybudowania KRC był sporo wiekszy od KRL, a przewaga nie była aż tak znaczna!
  10. Kwestia Anschlussu

    Mnie to jeszcze ciekawi fakt, że Schuschnigg, mentalny nastepca Dolfussa (o którym jakoś mało mówimy), był, politycznie, faszystą, tyle, że mocniej związanym z Rzymem, i włoską wersją faszyzmu, niz z hitleryzmem. Zupełnie spokojnie można nazwać Schuschnigga dyktatorem, człowiekiem, ktory permanentnie niszczył opozycję, szczególnie wszelkie odłamy socjalistów/komunistów, ale, i chyba słuśznie, dostrzegał w hitleryźmie, gigantyczne zagrożenie dla Austrii. Stąd, najpierw Dolfuss, a potem on, tak zwalczali hitleryzm. Chyba w tym wszystkim nie tak dokonca grała jednak roli jakas tam różnica kulturowa, czy aspekty gospodarcze, ale permanentna walka o władze... wiem! wiem! troche sobie przeczę (vide poprzednie posty), ale kiedy o tym tak swobodnie rozmyslam, to dochodze do wniosku, że było ogromnie wiele powodów, dla których Adi tak bardzo pragnął przyłączenia swojej "pierwszej ojczyzny" do Rzeszy. Gospodarka austriacka, choć słabsza od niemieckiej, była jednak dość solidna, pomimo kryzysu, miała swoją siłe! Kwestie kulturowe... i te tu odgrywały rolę! Jakos przychodzi mi do głowy, że Hitler, chciał zjednoczyć wszystkich Niemców pod "jednym berłe"... swoim! Nastepny aspekt, to łączność bezpośrednia z Benito, który, choć początkowo nie zaliczał się do przyjaciół Hitlera, to potem, dość nagle, stał się jego najbliższym kumplem. Także aspekty wewnąrtrz niemieckie... Hitler pokazywał swoim rodakomm, że, odkąd on objął władze, to Niemcy rosną w siłe, że nie są gorsi od innych narodów (vide zwycięskie nacje Entanty)... A ten wręcz bałwochwalcze/orgazmistyczne przejawy radości u Austriaków... może warto wziąc pod uwage fakt, że sami Austriacy mieli dośc dyktatury, najpierw Dolfussa, a potem Schuschnigga, a Adiego postrzegali jako wyzwoliciela, człowieka, ktory przywroci ład i porządek, a ponadto przywroci potęgę Niemców jako nacji. Chyba spora część Austriaków postrzegała go troche jak jakiegos wyzwoliciela... na białym koniu? B) ... i tu zgadzam się z opinią FSO, że sam Schuschnigg był problemem dla Adolfa, przede wszystkim w walce o władze, oraz, że austrofaszyzm może doprowadzic do "odizolowania się" Austrii, podobnie jak Szwajcarii.
  11. Ju 87 Stuka

    No sam fakt, że otrzymał trafienie bombą, i to w komore amunicyjną, nie podlega jakiejkolwiek dyskusji, ale... komór amunicyjnych na okrecie tej klasy i wielkości, jest sporo. Napewno nastapiła eksplozja wewnetrzam, ale... okret nie zatonął, tylko osiadł na dnie. Sam fakt, że trafienie bombą i elsplozja miały miejsce w dn. 23.09.1941 roku, i to w okresie, kiedy okręt nosił nazwę "Marat", a w 1943 roku przemianowano go na "Pietropwałowsk", powinien dac do myślenia. IMO, uszkodzenia były bardzo poważne, i reaktywacja "Marata" nie wchodziła w grę, ale mógł on, nadal, słuzyć, własnie jako nieruchoma, morska, bateria artlerii. Stąd pozostawał w służbie, choć może bardziej symbolicznie, niż rzeczywiste. Ponadto podają, że trafienie bombą, i eksplozja miały miejsce przy Kronsztadzie, a potem, na poczatku 1943 roku podaja, że przemianowany już na "Pietropawłowsk", cumował na Newie. Wynika z tego, że "Marat" nie zatonął, choć napewno sporo, z wartości bojowej, utracił... A takie określenie znalazłem na jankeskiej stronie : Damaged beyond repair on 23rd September 1941. A co do ilości amunicji... wg różnych źródeł, spotkałem tak to, że posiadał 6 pocisków : Modified Stuka armed with two Rheinmetall-Borsig 37mm (BK) Flak 18 guns (each mounted in special canopy under each wing with 6 rounds of ammunition) was developed at the Luftwaffe's experimental station at Rechlin (near Neustrelitz, Germany). jak i, że było ich 12 przy kazdym... FSO! bądź łaskaw, faktycznie, dokładnie sprawdzić. Może istniały dwa typy zasobników z tym samym działkiem? może ładowano po 6 sztuk, w dwoch rzędach, tak, że było 6 p-panc, i 6 burzących?
  12. Kwestia Anschlussu

    Eee...! AK_2107! zbyt schematycznie przyjąłeś moja wypowiedź! i zbyt sarkastycznie probujesz odpowiedzieć! Niemiec to Niemiec, tak jak Polak to Polak... tak oni różnią sie między sobą, a jednocześnie są sobie bliscy, jak i u nas... odrobina wyobraźni wystarczy! Skoro juz powstaje mały topic, to... Szwajcaria jest krajem wielonarodowościowym, nawet mają oficjalnie trzy języki urzędowe, więc raczej przykład nietrafiony. A to, że jednym z nich jest niemeicki, nie zmienia faktu, że nadal jest to federacja kantonow, tak frankojęzycznych, jak italojęzycznych, jak i niemieckojęzycznych. Nie wrzucaj do "wora niemieckiego" wszystkich państw pogermańskich, bo wtedy należałoby, tak jak Adolf, patrzeć na świat, przez pryzmat nacji... Aryjczycy cacy! Niearyjczycy to kociołka na zupę Holandia uzyskała własną panstwowość wiele wieków wsześniej, podobnie jak Luksemburg, Austria (w tym wyglądzie) była nowym tworem... nie zmienia to jednak faktu, że byli to Niemcy, i bliższa im była kultura Niemców z Reszy, niż np węgierska, choć z tą ostatnią wiele ich łączyło, choćby z czasów cesarstwa. Podane przez Ciebie referendum z Katowic... no cóż! należałoby się przyjrzeć temu także przez kilka innych pryzmatów, choćby przez wojenną migrację Polakow, ktorzy ze strachu przed hitlerowcami, zwiewali na wschód. Może trzeba byłoby popatrzeć przez pryzmat strachu... Moi dziadkowie, faktycznie już niezyjący, wspominali Kraj Warty... mieszkam w Łodzi! tu pewnie w 1939 roku, gdyby zrobiono takowe referendum, też pewnie wskaźnik byłby w granicach bliskich 100%... no ale wyszedłby z tego totalny off-topic. Niemcy to konglomerat wielu plemion germańskich, ale posiadających w XX wieku, identyczny język, a to, że przez wiele wieków istniało tam wiele państw? no takie "rozbicie dzielnicowe", co my też przerabialismy. A i tak były to przecież tzw panstwa niemieckie... po II w.św. też to przerabialiśmy... mając i RFN i NRD... sztuczny podział, ale istniał, i trzeba było go przyjąć do wiadomości. A takie wyniki, to mi przypominają wybory z zamierzchłych czasow PRL... taka sama fikcja! Co do euforii ludności na terenach, gdzie wkraczali zołnierze niemieccy... może przypomnisz sobie AK_2107, jak zachowywali się Ukraincy? albo inne nacje poniewierane przez sowietów? No i tu napisałeś, tyle że innymi słowami, to, co ja cały czas piszę
  13. Decydująca bitwa na Pacyfiku

    Postawię na Bitwę pod Midway... tam Japonczycy stracili "kręgosłup", strat już nigdy nie odrobiono! straty w okretach jeszcze jakoś im sie udawało nadrobić, ale ilość wyszkolonych pilotów była zastraszająca. Sporo elementów złozyło sie na to, ale wypowiadając wojnę liczyli, że po roku walk, uda im się zmusić USA do rozmów pokojowych... przeliczyli się straszliwie! Bitwa na M.Koralowym... ważna, bo pierwsze taktyczne zwycięstwo Amerykanów, choc straty porównywalne po obu stronach, jednak to zwycięstwo Jankesów pod Midway dało im potężny oddech, a Japończycy znaleźli się nagle w pozycji osłabionej, i to solidnie. Trezba jeszcze pamietac, że juz poł roku po Midway, do służby zaczęły wchodzić pierwsze "Essexy", a dwa pierwsze wodowano jeszcze w 1942 roku. Gospodarka amerykanska nabierała gigantycznego rozpędu, co przy przewadze jakościowej, bardzo odbioło się na dalszych walkach. Od Midway, dla Japonii, to powolne, ale coraz szybsze, staczanie się po rowni pochyłej. Wojna podwodna na Pacyfiku, to szereg operacji, najczęściej pojedyńczymi okrętami, więc nazwanie tych zmagań bitwa, to IMO, przesada. Nota bene, w jej trakcie, w latach 1941-1945, Japonia utraciła łącznie ponad 8,5 mln BRT (z tego blisko 5,0 mln BRT w wyniku działań op, tak amerykańskich, jak i brytyjskich i holenderskich), co przy wartości ponad 21,5 mln BRT aliantów wydaje się wartością niewielką... no ale napewno przetrąciło to "kręgosłup" japońskiego przemysłu, także zbrojeniowego. Niemniej, "Podwodna Bitwa o pacyfik", choć bardzo ważna, nie miała takiego zasięgu, ani koncentracji. Tak jak już powiedziałem, alianckie op działały na szlakach transportowych, głównie w pojedynkę, i było to ok 1200 skutecznych ataków (tyle mniej wiecej, zatopiły op). Pozostałe 3,5 mln BRT to 650 tys BRT w wyniku wojny minowej, i ok 270 BRT to wypadki morskie, a reszta, czyli ok 2,4 mln BRT to działania lotnictwa. Alianckie op zatopiły także ponad 200 okrętow wojennych, w tym 1 pancernik, 8 lotniskowców, 12 krążowników... No ale, to w ciągu blisko 4 lat wojny!
  14. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Jesuuu! ...nie wytrzymałem do konca postów! Kolego! co Ty wypisujesz? Zacznijmy od tego, że Pz.V "Panther" to czołg stworzony na poczatku 1943 roku, i wprowadzony do boju, już podczas Bitwy na Łuku Kurskim, czyli latem. Debiut tej wersji Ausf. D2 (i to była pierwsza wersja a nie Ausf.A), wypadł wyjatkowo słabo, wiele zepsuło się z powodu awarii silników/układu napedowego. Wynikało to jednak z wielkiego pospiechu, i nacisków samego Adolfa. Dopiero nastepne wersje (Ausf. A i Auf G) były coraz lepiej dopracowanymi, znacznie mniej awaryjnymi, czołgami. Natomiast T-34/85 wszedł do boju na początku 1944 roku, dopiero 23.01.1944 r. został oficjalnie przyjety jako uzbrojenie, a produkcję rozpoczęto także w styczniu 1944 roku, w Fabryce Nr 112. Tak więc, chocby z tego powodu Pz.V nie mógł być wzorowany na T-34/85. Natomiast, podczas procesu konstrukcyjnego nowego czołgu Panzerwaffe, brano także pod uwagę skopiowanie T-34/76, ale po znacznym ulepszeniu tegoż wozu. propozycja, choć sporo sie o niej mówi, nie była brana na powaznie. Najpowazniejszym orędownikiem tego był jeden z wyższych oficerów Panzerwaffe (jakis pułkownik, obecnie nawet nieznany z nazwiska), służący na poligonie pancernym w Kummersdorfie. Napisał notatkę, po testach prototypu VK.3002 firmy Daimler-Benz, w której, podobno, zalecał Szefostwu Panzerwaffe, w tym i samemu Guderianowi, wdrożenie do produkcji VK.3002. Niestety, ani jego nazwisko nie jest znane, ani ta notatka... przepadły w mrokach dziejow. Teoria ta na kilku forach, była "rozerwana na strzepy"... jest równie mityczna jak to, że T-34 to super-czołg! Więc jesli piszesz o tym, że takie herezje, że Pz.V "Panther" został stworzony do walki z T-34/85, odnalazłeś o książkach historycznych, to koniecznie zmień lekturę... ta opowiada bzdury! Także te ulotki z modeli raczej nie czytaj, bo jak powtarzają te herezję, to znaczy, że to totalna bzdura! O T-34 (wszelkich podtypów) dowiesz się znacznie więcej, kiedy przeczytasz 2-tomowe dzieło Roberta Michulca pt. "T-34. Mityczna broń". Na temat historii powstania, i jak się spisywał SdKfz 171 PzKpfw V "Panther" możesz dowiedziec się wiele, podczas odwiedzania kilkudziesieciu stron o Panzerwaffe... także tych po polsku ...zalecam! Kiedy już przebrnąłem przez całośc dyskusji, doszedłem do wniosku, że emocje sa ogromne... Ja, jak zawsze, oddaje swój głos na IS-3, choc i IS-2 uważam za świetny czołg... jedyny zrównoważony... niewielki (i przyciasny), posiadający wiele wad, ale w boju nadawał się tak samo dobrze do rozwalania "Panzerów" jak i bunkrów! Oczywiście "psów mozna na nim sporo powiesić", niemniej jest to moje zdanie... najbardziej zrównoważony ze wszystkich tu podanych. Co do słynnego "Teta"... także w kontekście jego porownania do M4 czy Pz.V... był średniakiem, cierpiącym na sporą ilośc wad, chyba nawet wiekszą niż rownie słynny "Sherman", ale porównywalny z M4. Niestety, w stosunku do Pz.V (wersji Ausf.A i G) był sporo gorszy... jednyną jego zaletą był to, że dało się go produkowac w ilościach gigantycznych! Straty niemieckie, jakie podał Kolega AK_2107, a dot. września 1944 roku, to straty, najprawdopodobniej wynikające z walk, jakie stoczyli Niemcy w Normandii. Kocioł pod Falaise kosztował ich sprzęt dla pięciu dywizji pancernych... także Operacja "Cobra" miała swoje pietno na tym! należałoby także brac pod uwagę to, że alianci zachodni mieli permanentną przewagę w powietrzu, i potrafili ja wykorzystać, a pomimo to, straty w czołgach, były naprawdę spore. Także druga połowa roku 1944, na froncie wschodnim, to mocno zarysowująca się przwaga ilościowa lotnictwa sowieckiego, już nie tak niedoswiadczonego. To także miało ogromny wpływ na ilość zniszczonych czołgów niemieckiech. Zauważ, że po wrześniu 44, straty sowieckie znowu wzrastają, choc już nie są tak wielkie jak w pierwszych dwoch latach wojny... jeden miesiąc, czyli ten feralny da Niemców wrzesień 1944 roku, juz sie nie powtorzył! Nie jestem ani rusofobem, ani germanofilem... ani odwrotnie też! staram się dostrzec prawdę w tych wszystkich książkach! I, niestety, we wszystkich poważnych źródłach, podaja, że Sowieci wygrywali nie dlatego, że mieli lepszy sprzęt, czy lepszych dowódców/strategów, ale dlatego, że dysponowali ogromną przewagą ilosciową. Co z tego, że, oficjalnie, na froncie było np 20 dywizji pancernych Wermachtu i Waffen-SS, skoro miały one stany ilosciowe na poziomie 30-50%... Od kleski na Łuku Kurskim, wiele z tych dywizji było bardziej papierowych niż "rzeczywistych". A dodam, że niemiecka dywizja pancerna wzór 1944 powinna liczyc ok 140 czołgów. W rzeczywistości było tych maszyn kilkanaście-kilkadziesiąt. Sowieci natomiast, we wrześniu 1944 roku, posiadali sześć armii pancernych Gwardii, a każda posiadała po blisko 1000 czołgów. Poza armiami pancernymi gwardii, istniało wiele, wiele innych jednostek, posiadających na stanie czołgi, i to w sporych ilosciach. A co do strat... Podczas Operacji lubelsko-warszawskiej (18 VII ? 7 VIII 1944), 2 Armia Pancerna Gwardii, w dniu jej rozpoczecia, wystawiła łącznie 810 czołgów, z tego 473 czołgi, to T-34. Straty całkowite, po zakończeniu tej operacji, wyniosły 989 czołgów, w tym utracono 632 czołgi T-34. Z tego 790 to straty bojowe (535 to T-34). Zastanawiające? wcale... poprostu z fabryk szły takie dostawy, że, na bieżąco uzupełniano straty. Ponadto, w ramach L-L, do ZSRR dostarczono ponad 10 tys. czołgów (z tego 3664 typu M4A2). I, paradoksalnie, te "kiepsciutkie" "Shermany", wręcz hurtowo, trafiały na wyposażenie jednostek pancernych Gwardii... np 8 Korpus Zmech. Gwardii, w styczniu 1945 roku, posiadał na stanie 185 czołgów M4A2(76) i tylko 5 czołgów T-34... takich jednostek było znacznie więcej, a to tylko przykład! Nie jest więc to zastanawiające? Jednostki Gwardii na takim "szmelcu"? no skoro T-34 to taki dobry czołg, a "Sherman" badziewie, to powinno byc inaczej... szmelc na pomocnicze kierunki walk, a tam, gdzie biła się Gwardia, powinno być mnogo "Tetów". A jednak nie! Odrobina dystansu AK_2107, tak do T-34, jak i "Shermana"... w tym wypadku Pz.V jest poza ich mozliwościami! Odnosisz się też do innych aspektów wojny... poza tym, że bezapelacyjnie ZSRR te wojnę wygrał, to nalezy pamietac, że poniósł także największe straty, i to wielokroć większe od innych krajów, także od Niemiec. I straty ZSRR to nie koncówka wojny, czy jej początek, ale całość. Ponad 20 mln ludzi/obywateli ZSRR, zginęła na tej wojnie... Mowisz o grobach Niemcow w Polsce, i ilości grobów zołnierzy sowieckich? to już było dorzynanie III Rzeszy, permanentne dorzynanie! do ilości tych grobów niemieckich trzeba dorzucić tysiące zabitych cywili, własciwie, wielokrotnie zamordowanych, i to przez sowieckich zołnierzy. Porozmawiaj z ludźmi z Warmii i Mazur, tymi co jeszcze pamietają zime 1944/1945... ile to zabito, zgwałcono cywilow. Jak msczono się na każdym Niemcu, za to tylko, że był Niemcem. No ale to potężny Off-Topic zaraz się zrobi, więc mysle, że, jesli ma ten wątek byc kontynuowany, to odrębny temat wybitnie zalecany byłby. Tu skupmy się na naj naj naj czołgu II w.św. a tu ja stawiam na "Iosifa"-3
  15. Ju 87 Stuka

    No problem! A apropos Rudela... gość był rzeczywiście asem, wśród "szturmowców Luftwaffe". Zniszczył napewno 517 czołgów, i wiele wiele innych pojazdów, pociągów, a także zaliczono mu 4 statki/okręty. "Marat" osiadł na dnie, i gdyby tam było głębiej, to na 100% byłby teraz atrakcją dla nurków... ale było płytko! więc stał na "równej stepce" i słuzył jako bateria... pomimo, że bomba z Rudlowego "Sztukasa" trafiła w komorę amunicyjną, i doszło do wewnętrznej eksplozjii. Podaja także, że zatopił krążownik na tamtym terenie... no chyba tylko mógł to zrobić z niedokonczonym (w znacznym stopniu) ex-Seydlitz'em czyli sowieckim "Pietropawłowskiem", ktorego Sowieci odkupili od Niemców w 1940 roku. Z tym jednym lotem, to przesada... było to podobno 26.03.1944 roku, kiedy, w kilku lotach, ale jednego dnia, zniszczył 17 czołgów. W jednym było to niemozliwe z racji ograniczonej ilości amunicji... z tego co pamietam, to tylko 6 pocisków na dzialko przypadało. Niemniej była to wielka liczba. Czy ktoś więcej rozwaliłem, nie wiem jeszcze, ale było kilku asów na Ju-87 G (z Bordkanone 3,7 cm), co zniszczyli jednego dnia kilkanaście czołgów... sprawdze i powiem! A dodatkowo Rudel był wyjątkowym szczęściarzem... kilkanaście razy został strącony, dostawał się do niewoli, i zwiewał... i, że go za te wyczyny Sowieci nie rozwalili? dziwne I jeszcze jedno o Rudelu... był zagorzałym nazista do końca swoich dni! nigdy nie wyrzekł się nazizmu!
  16. Kwestia Anschlussu

    No o takim "cudzie" nie słyszałem/nie czytałem Może było to spowodowane tym, że taka gmina, była tak maluśka, że zamieszkiwało ja kilkaset osób... z dziećmi! nawet obecnie, po googlowaniu, wyswietla się tylko kilka fotek, i "zero" info Na takie zbiorowisko ludzi wystarczy grupka (niewielka) dobrych agitatorów, żeby prości górale zmienili zdanie! Raz, było po "szuszniggowsku", bo górale byli przecież przekonani, że jest on "cywilnym" dziedzicem korony cesarskiej, a potem przybyli agitatorzy z np Wiednia, pogadali, uzyli prosty i treściwych argumentów, w stylu bedziecie mogli sprzedawac swój ser teraz w całej Rzeszy... i górale dali się przekonać! No ale to tylko takie spekulacje... nie było mnie tam! Nawet obecnie, kiedy byłem w Austrii (króciutko, bo raptem tydzień) odczuwa się w takich mniejszych miejscowościach, że to kultura niemiecka... tylko jakos wieksze miasta, bardziej kosmopolityczne, otwarte na nowosci, są "austraickie"! B) po przegooglowaniu ustalilem, że gmina ta zwie się Tarrenz, i obecnie zamieszkuje ją 2568 obywateli... Tyrol jak drut
  17. Najlepszy ciężki krążownik II wś.

    "Plus" dla typu "Baltimore"... bezapelacyjnie najlepsze, najbardziej zrównoważone, spośród KRC z okresu II w.św. Amerykanie planowali jeszcze potęzniejsze okręty t. "Des Moines", ale trzy okręty tego typu weszły do służby już po zakończeniu II w.św. Dla typu "Baltimore" takim prekursorem (testem) był KRC USS "Wichita" (rozwinięcie typu KRL "Brooklyn"). I jego, znaczy USS "Wichita", mozna uznać za dobrą jednostkę... tyle, że ciut ograniczoną tonażowo. Typ "Baltiomore" już nie był ograniczany... i sporo przekroczył traktatowe 10000 ts. Sporo jednak zyskał dziki temu. Okręty niemieckie t. "Admiral Hiper"to pomyłka. Trapiło je mnóstwo problemów. Pomimo swojej wielkości grubo ponadtraktatowej, nie były zdecydowanie lepsze od np. brytyjskich "county", choc te ostatnie, to juz porażka... pancerz praktycznie nie istniał! Spośród "osiowych" krążowników warto dostrzec włoskie okręty t. "Zara", też ponadtraktatowe (tonaż), ale solidnie opancerzone, i nieźle uzbrojone. No i japońskie okręty typu "Takao"... dobrze uzbrojone, i pancerz tez dośc dobry. Gorzej było z ich dzielnością morską... konstrukcja bardziej wyscigowa (stosunek długości do szerokosci to 9.8:1, prawie jak przy niszczycielach). Mozna byłoby tu jeszcze "wrzucić" francuskiego "Algerie"... zupełnie niezły krążownik! Niemniej ponad to wystaje typ "Baltimore"... mysle, że nawet w starciu z mutantem typu "AGS"/"AS" w układzie 1-1, dałby sobie radę. Masa salwy burtowej na korzyść t. AGS/AS, ale szybkostrzelność zdecydowanie po stronie "amerykanina", co przy przewadze prędkości rzędu 6 węzłów, i znacznie lepszego systemu kierowania ogniem, pozwala dowódcy "Jankesa" na wybór odległości boju, a nawet ustawieniu sie w stosunku do "Panzerschiffe" w układzie literki "T"... mogłoby to zważyć na przebiegu starcia, i ostatecznym wyniku.
  18. Lekki czy Ciężki?

    Owszem! doceniam KRL włoskie, bo to wyjątkowo piekne okręty. No tyle, że jakoś, notorycznie, dostawały łomot od Royal Navy... Wogóle w II w.św. (zresztą w I w.św. także) Regia Marina, niepopisała się, i dostawała tęgi oklep, choć, po kapitulacji Francji, miała spora przewagę na morzu. Więc chyba ten szacunek, to z racji bycia tchórzliwym, ciagle nawiewajacym celem vide zatopienie 2 włoskich KRLM ("Barbiano" & "Di Giussano") przez 4 alianckie niszczyciele, co miało miejsce w grudniu 1941 roku. O okrętach i ich sile stanowia załogi... a te, zdecydowanie ustepowały brytyjskim! Dlatego Brytyjczycy zakonczyli "zabawę" w KRC już na początku lat 30-tych, czyli po zwodowaniu ostatniego z nich HMS "Exeter", i skupili się na znacznie tanszych KRL. Na Pacyfiku ciut odmienna sytuacja, ale wynikało to raczej z faktu, że oba mocarstwa, Japonia i USA, nadal budowały takie okręty, chyba na zasadzie wyrównywania liczb posiadanych... koszt był znacznie wyższy, a możliwości porownywalne (z małym plusem na KRC z racji wagi salwy burtowej). Choćby z racji mozliwości działania jako pływające systemy przeciwlotnice, KRL górowały nad KRC. Zresztą o tym, że KRL zaczęły brać przewagę nad KRC świadczy liczba zwodowanych okretów, oraz powojenne tendencje, gdzie, wykorzystywano KRC na zasadzie "no bo są' więc cos trzeba z nimi zrobić", a KRL były planowane do dalszej budowy, także jako prespektywiczne nośnki systemów rakietowych. Jednak na mniejszych akwenach europejskich, bezapelacyjnie dominacja należała do krążowników lekkich. Na Pacyfiku tylko początek należał do KRC, i to nie podlega jakiejkolwiek dyskusji... tu na arenie dominowały japońskie KRC, które złomotały eskadrę Doormana (ABDA), czy starcia w na wodach Guadalcanal... potem jednak starć krążowników było niewiele, a te co budowano, to właściwie jako duże platformy plot. Na Pacyfiku "pierwsze skrzypce" grały lotniskowce, wraz ze swoimi sforami samolotów, a reszta okrętów słuzyła im zasadniczo, jako okręty obronne/eskortujące. Sztuczny to był podział, i normy, jakimi posługiwano się w ich klasyfikowaniu. Same okręty, choć "ograniczone" (nałozono im kagańce norm), nie były wcale sztuczne... to okręty "pęłną gębą". Napweno sprawdziły się, ale, IMO, znacznie lepiej KRL, ktore praktycznie na wszystkich morzach miały sukcesy. KRC już znacznie mniej tych sukcesów odniosły, i nie wszędzie B) Krajów, ktore, w okresie II w.św., kontynuowały budowę ciężkich krążowników, policzymy na palcach jednej ręki... USA (całkiem sporo jednostek), Japonia (niedończyła, a planowała przerobić "Ibuki" na lotniskowiec) i Niemcy (ci ukonczyli tylko w 1940 roku dwa KRC, budowane od jeszcze sporo przed wojną). Reszta krajów, choc na papierze jakieś przedsięwzięcia dot. nowych KRC były, nie podjęły ich budowy. Natomiast krążowniki lekkie były budowane przez każdy, liczący się na morzach, kraj, i to w sporych ilościach. Tak w wersji "noramlnych" jak i "plot". Jeśli stworzono, sztucznie, ten podział, i IMO zasadnym go akceptowac (choc nie musimy sie z nim zgadzać), to w obu podgrupach, IMO, dominowały jednak lekkie krążowniki. Jak dla mnie, to może najpierw należałoby podyskutować, dlaczego krążowniki, w wyniku Traktatu Waszyngtońskiego, podzielono na te dwie "sztuczne grupy". I dlaczego nałozono na nie ograniczenia tak tonażowe, jak i dot. kalibru dział. Jedynym ewenementem są tu 3 okręty t. "Deutschland", które powstały jako Panzerschiffe, i wynikało to z ograniczen Traktau Wersalskiego. W latach 30-tych nadano im trochę ironiczną nazwę "pancerników kieszonkowych", ale od 1940 roku, sami Niemcy klasyfikowali je jako krążowniki cięzkie. Okręty jednak powstały jako niszczyciele i dręczyciele alianckich szlaków handlowych. Poza kilkoma sukcesami, zatopienie łącznie kilkudziesięciu frachtowców, co, defacto, troche namieszało na szlakach żeglugowych w tym okresie, to właściwie już potem niczym się nie popisały. AGS "dokonał" samozatopienia po starciu z brytyjskimi 3 "klasycznymi" krążownikami, a dwa pozostałe stały w portach, bo Niemcy straszliwie się bali o nie. "Admiral Scheer" próbował trochę namieszac w Arktyce, ale jakoś mu to kiepskawo szło, więc wrócił najpierw do Norwegii, a potem, przez ten cholerny RAF, do portów niemieckich na Bałtyku, gdzie spędził resztę wojny. "Lutzow" też jakoś niespecjalnie się popisał... To chyba tyle dygresyjnie o "wyjątkowych" okrętach rodem z Niemiec... Patrząc na japońskie krążowniki należy zwrócic uwage, że KRC były w zdecydowanej przewadze w stosunku do KRL... nawet średnio udane KRL t. "Mogami" (początkowo 15x155 mm) przerobiono na krążowniki ciężkie (10x203 mm). Ale w okresie wojny nie wybudowali ani jednego KRC, natomiast pokusili się o zwodowanie 5 lekkich krążowników.
  19. Ju 87 Stuka

    Oblatany ciut wcześniej, bo w 1935 roku... niemniej masz racje, że jego największe sukcesy, to początek II w.św., czyli Kampania Wrześniowa i Kampania na Zachodzie w 1940 roku. Potem kilka swietnych sukcesów w Afryce, szczególnie w dziedzinie zwalczania żeglugi, oraz wiele sukcesów na froncie wschodnim. Tylko na froncie wschodnim, bo na Zachodzie strzelano do "Stukasów" jak do kaczek... permanentnie łatwy cel, szczególnie przy tak przytłaczającej przewadze Aliantów zachodnich w powietrzu. Nie wiem skąd masz takową informację, ale chyba wprowadzono Cię w błąd. Po pierwsze, to "Marat" był pancernikiem, a nie krążownikiem. Po drugie Rudel go cięzko uszkodził, ale nie zatopił. Na tyle ciężko, że "Marat", do końca wojny, słuzył jako bateria ochrony wybrzeża, w rejonie Kronsztadu. Ponadto trzeba pamietac, że wraz z Rudelem, okręt ten, atakowało jeszcze kilkadziesiąt innych samolotów, i wiele z nich przyczyniło się do potęznych uszkodzeń na pancerniku... no tyle, że odgórnie, w celach propagandowych, owo "zatopienie" przyznano temu wybranemu! Krótko potem, za sukcesy na froncie wschodnim, w grudniu 1941 roku, dostał Złoty Żelazny Krzyż! Z grubsza oceniając Ju-87 "Stuka", mozna powiedziec, że do czasu, kiedy nie starły się one z naprawdę dobrymi, brytyjskimi, mysliwcami, działał praktycznie bezkarnie. Front wschodni, to zupełnie inna bajka, albowiem na początku Luftwaffe miało taką przewagę, że własciwie to nikt nie przeciwdziałał nalotom Ju-87. Kiedy zaczęło sie wyrownywać, czyli pokazało się na froncie dostatecznie dużo Jaków, Ławoczkinów, Migów, i innych, także "importowanych" mysliwców, era Ju-87, jako bombowca nurkującego, skonczyła się. Przerobiono go na niszczyciel czołgów... tyle, że nadal były permanentnie strącane... stąd już w 1944 roku podjęto decyzję o zakończeniu produkcji, chociaż wiele latało na zasadzie "do wyczerpania zapasów magazynowych" IMO był to przecietny samolot, z którego niemiecka propaganda zrobiła "symbol", jednak, IMO, wcale niezasłuzony. Jak dla mnie, znacznie lepszym niemieckim "nurkowcem" były takowe wersje Ju-88 Taki "Koń roboczy" Luftwaffe ten Ju-88. Sama liczba wyprodukowanych Ju-87 (ok 5700 sztuk, z tego 4881 w czasie II w.św., reszta przed nią) do Ju-88 (ok 15 tys sztuk! nielicząc Ju-188 i Ju-388). Ten naprawdę zasluguje na szacun
  20. TB-7 / Pe-8

    Chyba w nowych "Militariach" albo "Lotnictwie" jest obszerny artykuł o nim... jeszcze żaden z periodyków nie dotarł w moje łapki, więc nie jestem pewnien!
  21. Najlepszy myśliwiec II Wojny Światowej

    Spośród podanych w ankiecie obstawiłem P-51 "Mustang". I wcale mi się nie podoba to "IV" za jego oznaczeniem... ten symbol dodali Brytyjczycy, a przecież dostali ich raptem kilkaset sztuk. To przecież amerykanski samolot, i powienien byc tak oznaczony, jak to robili Jankesi... no ale to dygresja dot. oznaczenia! A mój wybor, to przekrój całego jego istnienia, i sporych osiągnięć! choć super-mysliwcem nie był, to IMO, nalezy mu się ten tytuł! Własciwie wiekszości z proponowanych samolotów, nalezy się tytuł świetnego mysliwca, tyle, że kryteria moga byc rózne. Na Pacyfiku "pierwsze skrzypce", poczatkowo grał Mitsubishi "Zero", potem "pałeczkę" przejęły "Hellcaty" i "Corsairy". W Europie początek to zdecydowana dominacja Messerschmitta, potem, co trochę, jakiś samolot wybijał sie, a to "Spitfire", a to Focke-Wulf, a to P-51, P-47... mozna mnozyć sporo takich samolotów, które miały "coś do powiedzenia" Napewno w ankiecie brakuje P-47 "Thunderbolt",Ła-5, Hawker "Tempest", Grumman "Bearcat", P-38 "Lightining" czy MC.205... i jeszcze kilku/kilkunastu innych maszyn! Pewnie, można, z dużą dozą prawdopodobienstwa, powiedziec, że z 20-30 samolotow kandydowałoby do tego miana! A co do obecności w tym gronie samolotów odrzutowych... Panowie! może były to maszyny nowatorskie, ale bardzo niedoskonałe! niech świadczy, że "Mustangi" i "Thunderbolty" robiły na nie istne polowania podczas ich startu, kiedy były tak bezbronne jak stare bombowce! Pona tym nie zobaczyłem w tym gronie, tak hołbionych odrzutowców, P-80 "Shooting Star" i Gloster "Meteor". Ten pierwszy to może sobie bojowo nie polatał, ale "Meteor" wcale nieźle się spisywał przy zwalczaniu V-1, podobnie jak smigłowe "Spity" i wypolerowane "Mustangi".
  22. Kwestia Anschlussu

    Może, rzeczywiście, przesadnie uprościłem problem, ale czytając kilka książek o tym okresie, i samym Anschlussie, przebijał przez nie problemy gospodarcze Austrii, które, tak de facto, miały ogromny wpływ na ówczesną politykę wewnetrzną, i nastroje społeczne. I o te aspekty głównie mi chodziło. Moje "przypomnienie" historii odnosiło się natomiast do kultury... Ci ludzie, choc żyjący od kilku wieków w odrębnych krajach, i niekiedy mocno piorący się po mordach, byli sobie bliscy. Jeszcze w w XIX wieku byli zagniewanymi wrogami, by po chwili miziac się w braterskim uścisku... tym ostatnim uściskiem była koalicja w okresie I w.św. Oczywiscie, możemy "rozszarpywać" na części pierwsze poszczególne etapy w ich wspólnej historii, począwszy od średniowiecza, a skończywszy na XX wieku, i zawsze znajdziemy momenty, kiedy władcy niemieckich państw, szczerze się nienawidzili, jednak zawsze, po jakimś czasie, dochodzili do porozumienia! Zresztą w tle tych pojedynków, prawie zawsze, pokazywała się, korona cesarska... atrybut permanentnej włady w Europie, ktory, prynajmnie teoretycznie, uprawniał (zmuszał) do hołdu poddańczego wiele innych nacji europejskich. Także wobec samych krajów niemieckich był atrybutem władzy. Przypominał mniejszym krajom, np. Wirtembergii, czy Bawarii, że ten kto ją nosi, jest zwierzchnikiem administracyjnym, a i przy okazji, ma sporo do powiedzenia w kwestiach religii... przynajmniej wobec katolików! Oczywiscie nie jest to pełny obraz tych współzależności, a jedynie malusi skrawek, niemniej wspólna kultura, wspólny język, wspólne nastawienie do reszty świata, powodował, że Austriacy byli tak bardzo happy, gdy AH wkraczał, i oswiadczał, że wspólne państwo się własnie odradza!
  23. Najlepszy pancernik II wś

    Taki mały wtręt mój... Przygladając się wszystkim, ówczesnym konstrukcjom, IMO uznaję, że najoptymalniej skonstruowanym pancernikiem z okresu II w.św. był typ "IOWA", co wcale nie znaczy, że we wszystkim przodował. Niemniej należy uznac, że jego artyleria główna, składająca się z 9 dział kal. 406 mm Mk.7, oraz opracowana do nich amunicja, zapewniała mu spora przewagę nad praktycznie każdym ówczesnym pancernikiem, poza parą "Yamato" & "Musashi". Ta parka posiadała najpotężniejszą artylerię, ale wcale nie najlepszą. Ich działa były przeciętnej jakości, stosunkowo niewielką trwałość przy salwach z uzyciem pełnego ładunku miotającego. Pancerz, rzeczywiście potężny, właściwie odporny na wszystkie ówczesne okrętowe pociski artyleryjskie. Przy starciu 1-1 z którymś z amerykańskich pancerników, na duzych dystansach, istnieje duże prawdopodobieństwo, że okręt t. "Yamato" wyszedłby zwycięsko. Jedyną przewagą, jaką mogli Amerykanie wykorzystać w takim starciu, była wieksza prędkość, i stosunkowo wyższa manewrowość, oraz, i to jest wielka zaleta amerykanskich okrętów, zdecydowanie lepsze systemy kierowania ogniem... chyba ówcześnie najlepsze na świecie. Tak na marginesie, to dwie sprawy. 1. Wg większości specjalistów, w okresie II w.św., a nawet wcześniej, zniknłey podziały na krążowniki liniowe i okrety liniowe... wszystkie okręty tych klas, wrzucono do jednego wora pod nazwą "pancerniki". Tak więc "Hood", "Renown" czy "Kongo", to pancerniki! 2. Amerykanie wcale nie uciekali przed starciem z "Yamato" i "Musashi"... dowodzący Task Force 34 aż podskakiwał z radości, że będzie mógł sie wreszcie zmierzyc z tymi kolosami, a jedynie błąd dowodzącego 3 Flotą pozbawił go tej frajdy. Co do francuskich pancerników, de facto moich ulubieńców, to typ "Richelieu" można bardzo spokojnie uznać za jeden z najlepszych, napewno, IMO, ma miejsce "na pudle". Doskonale przemyslany system ochrony kadłuba... jedyna wada, że całośc artylerii głównej, stosunkowo silnej, znalazła się na dziobie. Jego nastepcy, czyli typ "Gascogne", przynajmniej na papierze, miały już inne założenia dot. rozlokowania artylerii... jedna wieża na rufie, i jedna na dziobie. Złozono nawet na niego zamówienie, i zaczeto gromadzić materiały (zgromadzono raptem jakies 6% całosci), ale nigdy nie położono pod niego stępki... Następcy tych typów, czyli hipotetyczny typ "Alsace", miały byc jeszcze potęzniejsze, ale... nigdy nie opracowano ich planów, więc wszystko co mozna o nich powiedzieć, to to, że chciano je zbudowac. Do konca rozważano np. jaka ma byc ciężka artyleria. Propozycje były rózne, od 9 dział 380 mm (w 3 wieżach 3-działowych), poprzez 9 dział kal. 406 (takie samo rozmieszczenie, tyle, że dział nigdy nie opracowano), aż po 12 dział kal. 380 w trzech wieżach 4-działowych, choć brano pod uwagę cztery wieże 3-działowe. No ale to juz dywagacje. Mysle, że gdybanie, co kto mógł wybudować, w tym temacie jest niepotrzebne, bowiem, poza Francuzami, także wszystkie kraje, liczące się w morskim świecie, planowały wybudowanie potężnych pancerników... Amerykanie planowali typ "Montana" (12x406), Niemcy (typ H - od H-41 do H-44), Japończycy (typ "Super Yamato"), Brytyjczycy (typ "Lion")...nawet Sowieci planowali posiadanie takich kolosów (typ "Sowietskij Sojuz") B)
  24. Kwestia Anschlussu

    AK_2107! zgadzam się, że nie da się całej historii Austrii opowiedzieć kilkoma zdaniami. Mnie bardziej chodziło o naświetlenie problemu, dlaczego to, podczas Anschlussu, Austriacy tak euforycznie witali wojska i administrację hitlerowską. Poprostu czuli się nadal Niemcami, tyle, że w innym państwie. Ponadto obserwowali wzrost poziomu życia u Niemców z Rzeszy, sami będąc, i czując się, ubogimi krewnymi zza miedzy. A ideologia hitlerowska była im o tyle bliska, że "mówiła" im, o powrocie potęgi, kiedy to znowu będą rządzić jako "panowie"!
  25. Lekki czy Ciężki?

    Zacznijmy od tego, że owa konferencja, podzieliła "świat krążozników" na dwa rodzaje... lekikie i ciężkie! krążowniki przeciwlotnicze to podgrupa w kategorii krążowników lekkich! Działania na róznych teatrach wykazały, że obie kategorie sprawdziły się! Krążowniki lekkie dominowały na europejskim, i to dość zdecydowanie! Na europejskim,... bo, tak naparwdę, brytyjskie, nie miały przeciwników! stąd, z uwagi na wagę lotnictwa, teren zdominowały krążowniki lekkie... z dużą domieszką krążowników przeciwlotniczych! Na Pacifiku ważne były i siła ognia p-okrętowego i przeciwlotniczego! stąd minimalnie wyższe zapotrzebowanie na krążowniki ciężkie! te, z racji wielkości, zapewniały i siłe ognia kalibru 203 mm, i mnóstwo, mnóstwo dział/działek kalibru przeciwlotniczego! Obie klasy, dziwaczny twór traktatowy, w okresie II w.św., znalazły swoje miejsce! akurat klasa krążowników zdała ten test celująco! prawie tak dobrze jak niszczyciele!
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.