Skocz do zawartości

Tirpitz

Użytkownicy
  • Zawartość

    21
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Tirpitz


  1. Przepraszam za nieścisłość.

    Faktycznie waga pocisku przeciwpancernego Bismarcka (art. główna 381mm) wynosiła nieco ponad 800 kg. ( Yamato faktycznie 1460kg). Niechcący podałem masę pocisku rozpryskowego, które były uzywane m. in. do zwalczania samolotów przez Tirpitza. Jeszcze raz sorki.

    Co do przypadkowego napotkania Bismarcka to chyba obaj wiemy jak było? Po co te złośliwości?

    Piorun będący w dywizjonie Viana brał udział w jego ściganiu. Jednak po wykryciu pancernika niszczyciele dostały rozkaz ataku półdywizjonami. Polacy nie znając tej taktyki zwyczajnie się zgubili w sztormie. Postanowili więc krążyć na swojej pozycji i tym sposobem dośc przypadkowo natknęli się na Bismarcka.

    Co do "pukaniny" , to napisałem to w duuużym cudzysłowie i z duuużą ironią. Ale faktem jest, że oddano salwę "na cześć Polski". Niektóre źródła podają trzy salwy. Nie wiem. Zresztą byli tacy co przysiegali na wszystkie świętości, że zaobserwowali trafienie. Też nie wiem.

    Jeżeli oczekujesz ode mnie jakiegoś szczegółowego wyjaśnienia to słucham.

    Co do USS Indianapolis, to zadałem swoje pytania warunkowo. Wskazałem, że na pokładzie były keiteny. I gdyby ich uzyto to prawdopodobnie nie pomogłoby nic. Czy coś się nie zgadza?

    Chomik,nie odbieraj tego jako złośliwości.Ja lubię po prostu rzeczowość i fakty.

    Jak pisałem Vian,wysłany przez Toveya dla zmniejszenia prędkości Bismarcka(inaczej o północy 26.05 angielskie pancerniki miały sterować bezpośrednio ku Anglii z powodu ....braku paliwa,nie miały go po prostu w wystarczającej ilości do pływania z dużą prędkością po wzburzonym morzu)znał dokładny namiar na Bismarcka.Piorun niestety nie popisał się gdyż utrudniał atak Maori.Ale w ciemnościach i pod ciężkim ogniem mogło przytrafić się każdemu.Skulski i Mullenheim nic nie wspominają o trafieniach.

    Mógłbyś podać źródła dotyczące tego pocisku plot Tirpitza?

    Z Indianapolis pełna zgoda.

    Kaitena nie da rady zwodować się "tak od ręki",a podejrzewam że sytuacja w peryskopie d-cy zmieniała się bardzo szybko.Choć jeśliby zostały zwodowana to zawsze istniało prawdopodobieństwo zauważenia go na powierzchni wody,i już byłaby szansa na zniszczenie go.To oczywiście tylko teoretyczne dywagacje.

    Z wyrazami szacunku Tirpitz


  2. Zygzakowanie,o ile byłoby nieregularne,mogło w jakimś stopniu wpłynąć na ocalenie krążownika.Takich przypadków było kilka podczas działań wojennych,że o.p. nie miał szans wyjścia na dogodną pozycję ataku,a tu naglę okręt robił zwrot w zygzaku i wchodził sam pod wyrzutnie.Także może i w tym przypadku udałoby się zmienić kurs.Oczywiście to teoria.

    Użycie niszczycieli raczej też by pomogło,jednak załogi były szkolone do tego by wykrywać zanurzone o.p.W tym czasie eskortowana jednostka wieje ile pary na łopatkach.To też teoria,bo czasem nie wykrywano celów ze 100 jardów,a czasem namierzano z kilku mil(termokliny)

    W kwestii technicznej,Piorun nie "wpadł" przypadkiem na Bismarcka.Dyon Viana był naprowadzany na cel przez Sheffielda,który pilnował Niemca od popołudnia,kierując Swordfishe z Arka i sam stając się ich celem:):)bo pilotom powiedziano że miedzy Arkiem a Bismarckiem nie ma nikogo.

    Ta waga pocisku Bismarcka też jest mocno nagięta,nawet Yamato takich nie miotał.

    No i strzelanina Pioruna z Bismarckiem,kolejny twór "ku pokrzepieniu serc"

    PZdr


  3. Mam dziwne wrazenie, że większośc z Was myli fakty i pojecia.

    W ogóle nie wiem czemu słuzy ta dyskusja o tym ,że jeden Bismarck to np 20-30 o.p.

    Przecież Niemcy nie wybudowali ani jednego wielkiego okrętu w czasie wojny, kosztem np u-bootów.

    Budowa Tirpitza i Bismarcka rozpoczęłą się jeszcze przed wojną.

    Pamiętajcie też, że 1940 roku głównym przeciwnikiem na morzu miała być francuska i angielska marynarka wojenna. A do tego potrzebne były okręty nawodne. Zresztą gdyby nie fiasko operacji "Lew morski" nie byłoby nigdy wilczych stad. Pojawiły się dopiero wówczas gdy W>B. stała się jedną wielką bazą wojskową i trzeba było ją odciąć od zaopatrzenia.

    Niemcy nie byli w stanie utrzymać dużo większej liczby okrętów podwodnych z głównej przyczyny jaką były niedobory oleju napędowego. A zresztą gdyby nawet wysłac trzysta u-bootów na Atlantyk to straty niemieckie byłyby prawdopodobnie 10-krotnie wyższe.

    I ostatnia konkluzja. Gdyby u-bootom udało się zamknąc północny Atlantyk to zostałyby wprawdzie dłuższe , ale inne linie zaopatrzenia.

    Mam podobne wrażenie czytając Twój post.

    Sprawdź ile zatopiła "gruba" Kriegsmarine a ile U-Bootwaffe.Nie chodzi o to czy budowano czyimś kosztem tylko o późniejsze wykorzystanie owych "produktów".O.p. budowano równocześnie z liniowcami i innymi bzdurnymi lotniskowcami,przed jak i w trakcie wojny.Także argument masz nietrafny.

    ;):):)Kriegsmarine przeciwko Royal Navy i Marine Nationale?????Chyba kpisz sobie.....

    Powodzenie operacji "Seelöwe"??????Poczytaj trochę o zasobach,możliwościach i doświadczeniach Niemców w tego typu operacjach.

    O.p. to nie czołgi którym brakło benzyny,kto jak kto,ale Doenitz ZAWSZE miał ropę.Ze stratami się zgodzę.

    O jakich innych liniach zaopatrzenia GB mówisz,oczywiście po odcięciu północnoatlantyckiej????:wink::):wink:

    Bo chyba wszystkie approaches były na pn Atlantyku.


  4. Witam;

    drayman : o dsantach padło jedno zdanie, z racji tego, że przedmówca twierdził, że Niemcom duże okręty przydawały się do desantów.

    Poza tyym sprawa z U-bootami jest dość prosta, zwłaszcza jeśli zanalizujemy gdzie toczyły się najważniejsze działania wojenne z punktu widzenia Niemiec i co mogli zrobić z tą pozostałą "rezerwą" materiałową, zwlaszcza biorąc pod uwagę siłę i możliwości Aliantów [gl. Wielkiej Brytanii czy U.S.A.]. Dla Niemiec najważniejsze byly dzialania lądowe, dokladniej Front Wschodni, a morza i oceany czyli K.M. to dość poboiczny wątek. Z tego punktu widzenia Niemcy mieli jeden poważny problem : jak przy o wiele mniejszych nakładach i możliwościach walczyć z R.N. i tym co dla W.B. było najważniejsze - dostawami surowców. Wystawienie kilku potężnnych i silnych okrętów bez możliwości wybudowania ich zastępców przy stale rosnące sile R.N. [i jej aliantów] oznaczało tyle, że w pewnym momencie po stracie jednego czy dwóch z nich będzie stała przed K.M. trudna decyzja : co dalej - czy dalej walczymy czy próbujemy je chronić i wysyłać je tylko do kilku akcji, albo i mniej albo walczyć normalnie czyli licząc, że za najdalej dwa miesiące - może kwartał legną na dnie. Alternatywą [według mnie średnio wykorzystaną] było inwestowanie w broń słabych [u-booty]. Nie pamiętam kto wyliczył ; gdzieś na forum bodajże, że jeden Bismarc to conajmniej setka albo i więcej normalnych U-bootów, albo kilka setek czolgów. Swoją opinię opieram na tym, że w szczycie formy Niemcom naprawdę niewiele brakowało by ilość dostaw do G.B. spadła poniżej niezbędnego minimum.

    Poza tym tak naprawdę zapominamy o jeszcze jednej rzeczy: Niemcy walczyli z G.B. czy U.S.A. glównie na Atlantyku, a sama Wielka Brytania, miala imperium kolonialne i posiadłości na całym świecie. Mniejszy stopień "wykorzystania" wielkich jednostek w Europie, raczej zaowocowałby ich przeniesieniem do Azji, gdzie miały swoją rolę do spełnienia.

    Dla mnie sama taktyka "wilczych stad" przy zwiększonej conajmniej dwu albo i więcej krotnie [na początku wojny Niemcy mieli ok 60 U-bootów] liczbie U-bootów mogla naprawdę zaowocować bardzo mocno, tym bardziej, że do '42 r, istniał szeroki pas między U.S.A. i G.B. nad którym nikt, nie miał kontroli gdzie swobodnie można było polować na statki transportowe płynące do G.B.

    pozdr

    Odniosę się w punktach,nie chce mi się pisać rozprawki.

    1.Niemcy dokładnie wiedziały na co się porywają,rzucając rękawicę RN a potem USN."Królową mórz" była Anglia,a Niemcy(prócz wybujałych ambicji) na morzach nie znaczyły niemal nic.Luźny zlepek okrętów,który nie był w stanie spełnić politycznych założeń notabli.

    2.Dalsze budowanie przez Niemców pancerników i lotniskowców,znacznie przyśpieszyłoby zakończenie wojny.50000 ton stali potrzebnej na jeden pancernik,nie licząc innego bardziej skomplikowanego wyposażenia,czas budowy,uziemienie potencjału stoczniowego i ludzkiego.Dodając do tego 2000-2500 ludzi,którzy na raz idą na dno.Porównajcie ile można z tego zbudować w znacznie krótszym czasie U-Bootów.

    Druga rzecz,Alianci budowali szybciej i lepiej niż Niemcy.Także zbudowanie nawet 10 Tirpitzów lub H-41 spowodowałoby zwodowanie 15 Montan i 30 Midwayów,wysysając niemiecki przemysł.

    3.Odnośnie Bismarcka to cytowane przez Ciebie zestawienie może i jest realne,ten chociaż spróbował.

    Ale gadanie że Tirpitz przez samą swą obecność,wiążący siły Alianckie,pomagał żołnierzowi na Ostfroncie jest niedorzeczne.Zaangażowanie 2 pancerników i lotniskowca do dalekiej ochrony,baaardzo osłabiało siły alianckie.Te "związane" okręty,nie bardzo mogły zaszkodzić Niemcom pod Stalingradem,ale dostawa z nienaruszonego konwoju jak najbardziej.Lepiej było go nie oszczedzać,tylko korzystając z pomocy Luftwaffe szukać okazji-byłaby bardziej wymierna.Dotyczy to tak samo innych dużych okrętów.Lepiej zatopić konwój i stracić pancernik,niż czekać momentu że nie będzie mógł podnieść kotwicy spod stosu pustych puszek.Alianci wtedy bardzo długo się zastanowią czy wysłać następne.

    4.Niemcy nigdy nie zbliżyli się do poziomu zatopień,gwarantującego przygłodzenie GB.Była to demagogia polityków brytyjskich,by naród przygotować do wojennej biedy i aby wujek Sam nie zmniejszał ilości wysyłanych suwenirów.Kolejna rzecz to dzisiejsze opracowania podające rzeczywiście wielkie ilości straconych statków.Są to w większości zestawienia globalne,wliczające także Japończyków i Włochów oraz straty własne.Ale tak naprawdę newralgiczna nić na Atlantyku nie była zagrożona przecięciem.Jak zresztą kolega wyżej podaj cyferki.

    5.Mówisz o zwiększeniu liczby okrętów.Z posiadanych przez Niemcy na początku wojny 57 o.p. na linii była 1/3.Reszta była w drodze na lub z patroli,część w remontach,naprawach lub szkoleniu.Jeśli mnie pamięć nie myli Niemcy osiągnęli ok 300 o.p. w linii.I co z tego????Alianckie siły ZOP i Enigma sprawę zamknęły na ich niekorzyść.

    6.Piszesz o luce grenlandzkiej.To nie tak że był to wolny rewir łowiecki.Po prostu ta powierzchnia nie była pokryta patrolami powietrznymi czterosilnikowych samolotów.Ładowanie akumulatorów i pościg na powierzchni był łatwiejszy,ale w niedługim czasie mordercze pary Wildcat-Avenger zalatwiły i to.

    pzdr


  5. Enigmę można było kupić na komercyjnym rynku.Nie w samej maszynie leżała tajemnica,a w nastawach bębenków(pierwsze wersje z 3 potem 4 plus reflektor).Jak zostało słusznie wyżej zauważone,samo zdobycie Enigmy z aktualnymi kluczami dawało radość max na miesiąc.Po takim czasie,lub częściej Niemcy zmieniali nastawy i z Enigmy robiła się maszyna do pisania.Niestety Niemców zgubiła rutyna i zbytnie zadufanie w niezawodność szyfru.Pokazał to najlepiej przypadek wytępienia w ciągu jednego tygodnia zaopatrzeniowców Bismarcka.Stały one sobie cichutko,z dala od uczęszczanych szlaków komunikacyjnych i nagle tam gdzie trzeba pojawiały się angielskie krążowniki.Przypadek????Niemcy też to zwęszyli,przeprowadzili audyt systemu,który potwierdził że Enigma jest..... niemożliwa do przełamania:);):)Ale dla bezpieczeństwa dołożyli reflektor który przepuszczał raz już zaszyfrowany znak,przez kolejne połączenia bębenków.

    Sorry za OT

    Wracając do Franco,Churchill zirytowany faktem korzystania przez U-Booty z portu Vigo,napomknął po której konferencji z D.R że Alianci dokonują teraz tyle desantów że jeden może pomylić mapy i wylądować w Hiszpanii.Franco zamknął port dla Niemców.Także te dywizje i samoloty w Hiszpanii,to trochę mrzonki...


  6. Pamiętajmy że na wodzie cały czas by silny patrol ZOP,węszący pod wodą,szukający wynurzonych kiosków o.p.<DAS BOOT>Ponton jest tylko ciut mniejszy od kiosku.Żeby je zrzucić na wodę potrzebny jest okręt desantowy.Ze względu na napęd pontonów zalecane raczej byłoby zwodowanie ich w miarę blisko celu,coby komandosi nie padli z wyczerpania.Czyli mamy problem.Pierwszy to Enigma,szczególnie ta używana przez Kriegsmarine była najbardziej przejrzysta dla Anglików,dałaby znać prawdopodobnie wcześniej.Takiej akcji nie planuje się i wykonuje w 2 dni(takie było max opóźnienie w deszyfracji).Kolejna sprawa to Huff-Duff,przydatna zabawka do określania pozycji jednostki.Podejście pod samą Skałę uważam za samobójstwo,linie dozorowe ZOP,samoloty CC raczej by tego nie prześlepiły.Zwodowanie pontonów poza ich zasięgiem,prawdopodobnie zabiło by obsady.Proszę pamiętać o silnych prądach na i podwodnych,pływach brzegowych no i oczywiście polach minowych i zagrodach przeciw o.p.No i czasem Force H wychodziła w morze a Renown mógł nie zauważyć pontonów i je po prostu rozjechać;)


  7. Z tego co słyszałem to UK i inne kraje jeszcze do dziś spłacają Lend Lease.

    Wiązanie sił ZOP miało wielkie znaczenie,w innym przypadku wszystkie samoloty z Brazylii,RPA i innych egzotycznych krajów,lotniskowców wraz z nimi,znalazłaby się u wrót Niemiec.Ponadto,zwolnione moce produkcyjne przestawione byłyby na wytwarzanie broni potrzebnej na lądzie i powietrzu.Być może skróciło by to o "minutkę" całą wojnę.Z drugiej strony ciężko było powiedzieć podwodniakom że nie walczymy,bo nie mamy szans,a Jankesi w tym samym czasie równają nasze miasta.To takie nieniemieckie:)


  8. Z tym niemieckim radarem jest to proste do wyjaśnienia.Anglicy po prostu zmienili teoretyczne zasady działania swego radaru.Wymyślili magnetron wnękowy który działał na zasadzie magnetycznego,a nie elektrostatycznego(jak u Niemców)regulowania przepływu prądu.Dzięki temu rewolucyjnemu wynalazkowi mogli dowolnie wybierać długość fal elektromagnetycznych.

    Co do "antyradaru",jak pisałem Metox i Wanze były "ustawione" na fale metrowe i 80-cm,gdyż Niemcy wątpili by alianci tak zminiaturyzowali centymetrowy radar,by mieścił się na okrętach,nie mówiąc o samolotach.Potem zresztą doszli do wniosku że Metox sam emituje promieniowanie i samoloty lecą na o.p. jak po sznurku:):)To jest jeden z lepszych przykładów za zacofanie niemieckiej elektroniki.

    Ze spalinami wewnątrz U-Boota,wlot powietrza i wydech spalin znajdowały się obok siebie.Zalanie falą powodowało automatyczne zamknięcie zaworów.W teorii powinien on otworzyć się natychmiast po ustąpieniu wody,ale to teoria.W praktyce diesle wysysały powietrze i wpychały spaliny do wewnątrz(taki mały model wynalazku Nebe`go:):))


  9. Niemieckie chrapy miały jedną bardzo nieprzyjemna właściwość, a mianowicie w momencie gdy zawór (zabezpieczający przed zasysaniem sie wody do wnętrza) się zamykał, powietrze do silników było pobierane z wnętrza kadłuba okrętu. Powodowało to ciągłe (skokowe!) wahania ciśnienia we wnętrzu kadłuba. Z tego powodu (plus to co opisał Tirpitz) nie mogły być lubiane przez załogę. :)

    Spaliny były wpychane do wewnątrz!!

    Pierwotnie używane zawory faktycznie były wadliwe, z tego też powodu pod koniec wojny montowano udoskonalone zawory kulowe zamiast pierścieniowych.

    Chrapy nie sprawiały że OP (Okręt Podwodny) stawał się niewidzialny, ale dzięki nim stał się prawdziwie „podwodny” a nie „zanurzający się”. Dotychczas OP mógł się poruszać w zanurzeniu wykorzystując napęd elektryczny czerpiący energie z akumulatorów. Z tym ze tej energii wystarczały tyko na 80-100 mil morskich, i to przy bardzo małej prędkości. Po tym OP musiał się wynurzyć i akumulatory naładować.

    Dzięki chrapom znacznie zwiększała się szansa na przeżycie OP.

    Chrapy nie spowodowały że o.p. stały się autonomiczne(podwodne),one w dalszym ciągu uzależnione były od powietrza atmosferycznego.Takie,stały się dopiero w epoce "atomu".

    Nie wysuwał bym aż tak daleko idących wniosków. Wydaje mi się że chodzi o zwyczajny "czas życia produktu" :D

    Czyli:

    Alianci wprowadzają radar "metrowy" -> N. (Niemcy) się o tym dowiadują (nie od razu) -> N. zlecają swoim naukowcom opracowanie metody skutecznego wykrywania/zakłócania -> N. inżynierowie opracowują technologie produkcji i montażu -> wdrożenie do produkcji -> transport urządzeń do stoczni i baz -> montaż (na OP które akurat nie są na patrolu)

    To nie mogło trwać kilka tygodni. A w tym samym czasie Alianci nie spoczęli na laurach lecz opracowywali już udoskonalony radar na fale centymetrowe.

    Po prostu wyścig. ;)

    Niekoniecznie,Niemcy nie chcieli uwierzyć że Alianci posiadają tak dokładne urządzenia.Dlaczego???Bo sami nie posiadali takiego radaru,czyli że inni też nie mogli go mieć.Dokładnie tak samo jak z ich bombą atomową:)

    Kolejne pomysły na U-Flakki ,czyli przeciwlotnicze o.p.:):)Zestaw działek 4 i 2 cm miał zapewnić ochronę przed samolotami.Założenia były znakomite,ale nie na 44 r. i silnie opancerzone amerykańskie czterosilnikowce.Były bezlitośnie zapędzane pod wodę i ostatecznie traktowane Fid`em:)

    Z tym twierdzeniem się nie zgodzę. Wszystkie obecnie wprowadzane na OP wersje napędu niezależnego od powietrza bazują na pomysłach Waltera. Poziom technologiczny Niemiec nie był wtedy wystarczająco wysoki dla wprowadzenia tego rozwiązania.

    Tak,ale równie dobrze można powiedzieć że dzisiejszy F-22 bazuje na pomysłach braci Wright.

    Poziom niemieckich turbin a dzisiejszych......

    Konstrukcja modułowa jest obecnie powszechnie stosowaną metodą produkcji. Zresztą Amerykanie podczas II WŚ również masowo ją wykorzystywali. Typ XXI był konstrukcją przełomową (pod względem technicznym) jednak borykał się z typowymi chorobami wieku dziecięcego.

    Innym problemem jest pogorszanie jakości niemieckiego uzbrojenia (okrętów, czołgów, broni strzeleckiej itd.) w miarę trwania wojny. Tutaj bym widział przyczyny części problemów z XXI.

    Nie wiadomo jak by się potoczyła wojna, gdyby XXI został wprowadzony w 1943r. (tzn. o ile by się przedłużyła ;) ).

    Dokładnie jak mówisz,Jankesi składali jednego Liberciaka dziennie.Ale im nikt nie fruwał co noc nad stoczniami a zaopatrzenia w strategiczne i deficytowe towary nie dostarczano z Japonii o.p.!!!

    Co do losów wojny z wcześniejszym wprowadzeniu XXI,to myślę że dałoby się to we znaki Aliantom na początku działań.Ale jak mówi teoria każda akcja wywołuję reakcję.Alianci,przy swojej przewadze technologicznej i intelektualne,a szczególnie logistycznej przykryliby Atlantyk stałym parasolem.XXI też musiał się wynurzać- i to znaczyłoby dla niego ogromne tarapaty.A zasięg pływania z Vmax pod wodą był niewielki...

    To tak jak z Yamato-sam w sobie(na papierze) świetny,ale w realiach ówczesnych działań bojowych zupełnie nieprzydatny.Spotkałem się z teorią że dzięki parze Yamato&Musashi wojna trwała krócej,ale to rozmowa w innym temacie.

    pozdr


  10. Z tymi niemieckimi wynalzkami to bym nie przesadzał.Owszem były ciekawe,tylko spóźnione o kilka lat.

    T3(Falke),chrapy( schnorchel),Metox,Wanze,T5 i osławiony typ XXI.

    Owszem były to cudeńka ale na papierze.Jak cały niemiecki przemysł elektroniczny,wszelakie nowinki techniczne i elektroniczne były w powijakach.

    Chrapy(znakomity pomysł -tyle że nie niemiecki a holenderski),załogi Ubootów nienawidziły tego najbardziej na świecie z powodu ciągle szwankującego zaworu zamykającego wloty powietrza przed napierającą wodą.Kilka minut pływania z zamkniętym zaworem powodowało że załoga była zatruta o okręt cały zarzygany.Zresztą okręt mógł wtedy płynąć z prędkośćią max 5 w.Chrapy(spaliny)były widoczne gołym okiem nie mówiąć o centymetrowym radarze.

    Torpedy T3 T5 kolejny niezły pomysł,tylko ich skuteczność nie odpowiadała nakładom na nie poniesionym,w połączeniu z zapalnikami magnetycznymi,klapa.Dopiero skopiowanie brytyjskiego zderzaka inercyjnego poprawiło skuteczność i to we wszystkich niemieckich torpedach.

    Metox i Wanze-urządzenia do wykrywania emisji alianckich radarów.Wiadomo Niemcom było że wiązkę sygnału radaru można wykryć znacznie wcześniej niż ona sama da pewne odbicie dla swego radaru i skonstruowali w/w urządzenia.Ich własny radar był w powijakach i ten sprzęt ustawiony był na wychwytywanie fal w metrowym i 80cm zakresie,podczas gdy alianckie radary pracowały w 10 cm i 1cm zakresie:):)

    Specjalne gumowe powłoki chroniące przed radarem.Działania wojenne same zweryfikowały ich skuteczność

    A teraz XXI.....

    Ten typ wprowadzał kilka ciekawych innowacji i rozwiązań.Najważniejsza była oczywiście wielka bateria akumulatorów która pozwala śmigać mu 16 w pod wodą.Doskaonały pasywny hydrolokator za pomocą którego strzelano torpedy(bez użycia optycznych środków);mechanizm ładowania torped,automat przeładowywał 6 torped w 5 min.Automatyczny sternik do pływania przy dużych prędkościach.

    A teraz minusy....

    Słaba odporność na zniszczenie-okręt był montowany z części z 32 zakładów i dopiero stocznia składała te klocki do kupy.Tych 8 sekcji nigdy nie pasowało idealnie do siebie.Okręt rozpadał się już przy 250 m głębokości,gdzie VII i IX schodziły głębiej.

    Słabe Diesle-miał obliczone 2000 KM mocy a osiągał 1200KM,prędkość nawodna 15,6w czyli mniej niż IX i hordy angielskich korwet,fregat.Mniejsza moc diesli-dłuższy czas ładowania akumulatorów.

    System hydrauliczny-linie główne,akumulatory ciśnienia,cylindry tłoki systemu sterowniczego,sterowania pokrywami torpedowymi i działkami na pomoście były piekielnie skomplikowanie i delikatne;znajdowały się na ZEWNĄTRZ kadłuba sztywnego.Nie trzeba było bomb głębinowych aby go unieruchomić,wystarczyła nieszczelność(patrz wyżej) lub korozja.

    Fatalne warunki mieszkaniowe załogi

    Napęd Walthera

    Profesorowi udało się przetestować(w warunkach idealnych)bodajże dwa tak napędzane okręty.Efekt był imponujący.Problemem był jednak sposób przechowywania wodoru,bardzo niestabilnego i wybuchowego.Nie mogąc przekroczyć tej bariery Niemcy zarzucili projekt,podobnie jak Anglicy,którzy po wojnie kontynuowali jego prace.

    No i oczywiście przegrana wojna o łączność.Choć trzeba przyznać że B-Dienst bardzo często dostarczało Doenitzowi dokładnych informacji na temat alianckich transportów.Anglicy ze swej strony trochę za bardzo szafowali wiadomościami z ULTRY,topiąc np w ciągu tygodnia sześć zaopatrzeniowców Kriegsmarine.Tylko głupi mógłby uwierzyć w przypadek,a Niemcy uwierzyli-tak bezgranicznie ufali Enigmie.Potem historia powtórzyła się z mlecznymi krowami.Lepiej zatopić jedna krówkę,a 10 bojowych okrętów nie ma jak wrócić z oceanu.


  11. Ważna rzecz która nie została wspomniana,mianowicie samolot.

    Włączenie amerykańskich samolotów długodystansowych B-24,Halifaxów,dołączanie do eskorty bezpośredniej lotniskowców,spowodowało że zamknięto dla Niemców "czarną dziurę" gdzie czuli się bezpiecznie.Intensywne patrole Zatoki Biskajskiej,wyposażenie samolotów w reflektory Weighta,centymetrowe radary spowodowało że atak z powierzchni(tak właśnie atakowali Niemcy) stał się bardzo ryzykowny.Wspomniana Enigma,namierniki Huff-Duff,powodowały że Alianci wiedzieli o pozycji każdego U-Boota który się odezwał.I nieszczęście dla Niemców gotowe.Po okrzepnięciu sił ZOP prowadzone były już nie tylko patrole eskortowe,ale również wymiatające.Doskonała kooperacja służb dekryptażowych,dezinformacyjnych,zgranie i taktyka grup okrętów eskortowych (Walker,Gretton,McIntyre) i jest niemal pozamiatane.Okres końca wojny to jest bezlitosne polowanie na poszczególne o.p.

    Także moim zdaniem to samolot sparaliżował U-BottWaffe oraz aliancka przewaga intelektualna i techniczna,nie zapominając oczywiście o wielkim magazynie broni i wszelakich innych dóbr czyli USA.


  12. Moimi typami są:

    u Amerykanów: typ iowa

    u Niemców: typ h ( bismarck i tripitz)

    u Japonczyków: typy yamato i kongo

    u Brytyjczyków: typ rodney

    u Francuzów: typy Richelieu i Gasconie (nie został wprawdzie zbudowany ale to przebudowany typ Richelieu)

    u Włochów: Littori Ventto

    Nazwy nacji piszemy z wielkiej litery. Zdania zaczynamy z wielkiej litery. Nie wspomnę o tym, że bardzo pożądana jest argumentacja swojego stanowiska.//mch90

    Bismarck&spółka to nie klasa H

    Yamato&spółka-przerost formy nad treścią,wyraz megalomanii Japończyków.Kongo-brytyjska konstrukcja z IWŚ

    Rodney-jeden z najgorszych brytyjskich pancerników.Fatalna główna armata,niska prędkość,niemożność strzelania pełnymi salwami.Założenie konstrukcyjne by zmniejszyć cytadele pancerną dobre,lecz projekt fatalny-ale tak to już było w Royal Navy (vide dzikie koty z IWŚ).Po rozstrzelaniu Bismarcka,Rodney popłynął na remont zdeformowanego kila,rozszczelnionych zbiorników na mazut i dziobowego pokładu.

    Gascogne,nie jest to przebudowany Richelieu,gdyż miał inne założenia techniczne.

    Dla mnie( w pełnie wyposażone i przygotowane) byłyby to najlepsze liniowce IIWŚ.

    A Alsace byłby fenomenem.

    Vittotio Veneto-słaba artyleria główna,jeszcze gorsza p.lot.Bezsensowny,źle pomyślany,wykonany,trudny do naprawy system biernej ochrony kadłuba.


  13. Hola, hola.. :wink: Toż nawet w japońskich głowach nie urodził się taki iście kamikadzki plan, by zawojować Stany Zjednoczone. Japonia nie chciała podbić Stanów, Japonia chciała złamać potęgę morską Stanów na Pacyfiku.

    Japończycy idiotami nie byli, zdawali sobie sprawę z kim będzie im walczyć. Yamamoto stwierdził krótko,(nie jest to dokładny cytat) że nie da się wygrać z potęgą ekonomiczną i zdolnością produkcyjną Stanów Zjednoczonych. Dlatego, aby wygrać tę wojnę należy ją wygrać w pół roku, rzucając na kolana potęgę U.S.A. Można się zastanowić, dlaczego nie wyszło??

    Japończycy przeliczyli się tak samo jak Niemcy w stosunku do Anglików.

    Wojnę mogliby wygrać jedynie przez bardzo szybkie zawarcie pokoju z Anglosasami,ale musieliby mieć w ręku poważny argument.....A zniszczenie części floty nie było ich atutem a zamieniło się w pętlę zaciskającą się na szyi.

    Dla Amerykanów strata części floty była dotkliwym ciosem,ale nie był to cios śmiertelny.Należy pamiętać że flota podwodna była nietknięta i od razu przystąpiła do ataków na linie komunikacyjne,automatycznie osłabiając japońską gospodarkę.Adm.King zresztą wzmocnił Flotę Pacyfiku jednostkami z Atlantyku.Przy potencjale gospodarczym obu krajów to dziwię się że Japończycy porwali się na taką imprezę.


  14. Za obrazę artykułu i jego autora przepraszam, ja po prostu jestem wielkim fanem "Burzy nad Pacyfikiem" i robiłem wszystko, aby tą książkę obronić:wink:

    Nie musisz jej bronić,Flisowski to uznana marka.Wielu ludzi od niego zaczynało,a potem w celu poszerzenia wiedzy sięgnęło właśnie po takie monografie o których koledzy powyżej wspomnieli.Ja ze swej strony polecam wspaniałą monografię o Richelieu,która właśnie się pojawiła.


  15. No ale jakoś musiał się znaleźć w odległości mniejszej od owych 100 hektometrów. Przy tym bilansie prędkości jeżeli przeciwnik nie miał na to ochoty było to zadanie dosyć trudne do zrealizowania.

    To inaczej napiszę,Hood nie powinien w ogóle tam się znaleźć,ale Anglicy niewiele mieli pod ręką i wysłali to co mieli.I tak powinni dziękować Lutjensowi że nie posłuchał Lindemanna.Inaczej mieliby więcej wolnego miejsca w Scapa


  16. W tej bitwie ewidentnie ciała dali Anglicy.Mając Niemców na dłoni od dłuższego czasu mieli sposobność takiego ustawienie zespołu wiceadm.Hollanda żeby zaszedł ich od czoła i postawił kreskę nad T.Jellicoe zrobił to bez problemu i w dużo trudniejszych warunkach,z ogromną armadą.Druga rzecz to poziom wyszkolenia artyleryjskiego,po stronie Brytyjczyków żenujący.Najbliższa salwa Hood pada w odległości ponad 13 hektometrów,gdzie PE trafia go 4 salwą.Bismarck nie używając radaru,demoluje PoW po szybkim uporaniu się z Hoodem.Niemiecki sposób strzelania "drabiną" jest znacznie lepszy od brytyjskich "klamer".Raz już podobnej lekcji Niemcy udzielili Beatty`emu.Inna rzecz że Hooda mógł w taki sam sposób zatopić zwykły samolot,celnie ulokowaną bombą 250 funtową:)Ten okręt w ogóle nie powinien stawać do walki na dystanse dłuższe niż 100 hektometrów.


  17. Słucham?! Niby jakie znaczenie miał Hood?! Gdy wspólnie z Prince of Wales nawiązali kontakt z Bismarckiem i ciężkim krążownikiem Prinz Eugenem, pomylili jeden okręt z drugim i rozpoczęli ostrzał Prinz Eugena. Co prawda dowódca zespołu zrozumiał swoja pomyłkę i zmienił rozkaz ale na Prince of Wales zignorowano go i kontynuowano ostrzał ciężkiego krążownika.

    Tylko że to Hood pomylił Niemców,bo PE płynął pierwszy.PoW strzelał od początku do Bismarcka.

    A gdzie to wyczytałeś? Bismarck po starciu z Hoodem i Prince of Wales miał uszkodzenie poszycia i zbiornika z ropą. Ster został uszkodzony dopiero po walce z Piorunem i brytyjskimi niszczycielami.

    W międzyczasie dostał jedną torpedę ze Swordfisha w śródokręcie ale nic mu ona nie zrobiła.Dopiero wieczorem dostał feralne trafienie w rufę.Żaden niszczyciel nie trafił torpedą.I Bismarck nie kręcił się w kółko bo stery odblokowano na pozycję prawie 0,i znów się zacięły.Potem już tylko bezwolnie sztormował pod falę w kierunku Anglii.

    Skłaniałbym się do tego że to Niemcy wyciągnęli korki z dna Bismarcka,choćby jego ułożenie na dnie o tym świadczy.Nie zostały na nim uszkodzone żadne żywotne części kadłuba(maszynownia pracowała do końca).O wybuchu też czytałem,chodziło o wysadzenie wałów śrub.Tak czy inaczej tylko oszczędziło to kilku Niemców,angielskiego kordytu i kilka ton paliwa.


  18. Hmmm,żeby w ciemno wytypować najlepszy pancernik to musiałby on sobie pływać i rozstrzeliwać po kolei konkurencję,wtedy wynik byłby miarodajny.A w rzeczywistości to jest za mało danych żeby to jednoznacznie stwierdzić.Można się pokusić o charakterystykę jednostek i znaleźć słabsze i lepsze strony każdego z nich.spróbuję odnieść się do kilku przewijających się tu jednostek.

    Yamato-przerost formy nad treścią.To że posiadaj najgrubsze opancerzenie nie świadczy że był niezatapialny.Sama jego konstrukcja była fatalna ze względu na ciężar opancerzenia i uzbrojenia.Żeby je zniwelować zastosowano falisty pokład,który miał równoważyć naprężenia.Opancerzenie burtowe było przymocowane na zewnątrz,przez co zmniejszało właściwości hydromechaniczne.Zresztą jedna torpeda która uderzyła w niemal najszerszym miejscu kadłuba,spowodowała nabranie 3000 t wody.Analogicznie,Bismarck tego nie odczuł.

    Japońskie 460mm też nie były rewelacyjne jeśli chodzi o rozrzut,celność pocisków.Szczególnie przy zastosowaniu tych armat do strzelań plot,zużycie luf było dramatyczne.Należy zaznaczyć że Japończycy produkowali najgorszą stal pancerna na świecie a ich systemy optyczne i radarowe dotrzymywały kroku w/w stali w jakości.W pojedynku we mgle lub bezksiężycowej nocy Iowa bez problemu by go wypunktowała.

    Bismarck/Tirpitz-ogólne założenia konstrukcyjne pochodzące z okrętów Bayern z IWŚ.Bardzo solidna(niemiecka:):)D)budowa,wytrzymałość,najlepsza stal pancerna-boczny pas przebity tylko 3-4 razy.Bardzo dobry optyczny SKO,radar trochę mniej.Główne armaty o znakomitych charakterystykach,stanowiących ekwiwalent angielskich 406mm(doświadczenie z czasów Hochseeflotte).Minusem było archaiczne ustawienie wież działowych,co pociągnęło za sobą zmniejszenie opancerzenia cytadeli.No i 3-śrubowy napęd,przyczyna klęski Bismarcka.

    I mój faworyt w tej dyskusji(choć serce ma innego)Iowa.Najlepsze rozwiązanie techniczne.Nieograniczone żadnymi traktatami.Siła(najlepsza armata morska świata+pocisk APC i wyniki są porównywalne do siły Yamato na długich dystansach),znakomity pancerz,najlepsze zabezpieczenie części podwodnej kadłuba.Zestawy radarowe(strzelanie do japońskiego niszczyciela z 300 hektometrów),znakomita optyka,prędkość.


  19. Skuteczność marynarki trzeba ocenić po tym czy wykonała polityczno-militarne założenia jakie przed nią postawiono.

    Kriegsmarine-nie potrafiła przeciąć arterii komunikacyjnych UK,nie potrafiła dostarczyć środków transportowych i ochrony do operacji Lew Morski.Na poziomie taktycznym radziła sobie całkiem nieźle,oczywiście do czasu.Na poziomie strategicznym totalna klapa.

    Supermarina-niewielki obszar działania,niewielkie siły przeciwnika.Całkowita kompromitacja

    Marine Nationale-niewiele można napisać,chyba tyle samo co o francuskich czołgach w akcji

    Royal Navy-najbardziej chyba "uczciwa" marynarka świata.Była prawie wszędzie tam gdzie być powinna.Wygrywała i przegrywała ale walczyła,pod koniec wojny o utrzymanie prestiżu i berła największej marynarki świata,a berło to od 10.12.41r przeszło do :

    US Navy-marynarka na początku wojny niezbyt przygotowana do działań na wszystkich wodach świata.Pod koniec wojny stała się światową potęgą,czego żądał Roosevelt.Na jej plus niech świadczy że nie uroniła żadnego ze statków wiozących amerykańskich żołnierzy do Europy.Jedyna flota która jest w każdej chwili zdolna zaatakować przeciwnika,obojętnie gdzie się znajduje

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.