Skocz do zawartości

Iwan Iwanowski

Użytkownicy
  • Zawartość

    357
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Iwan Iwanowski


  1. Tewmat jednak bardziej pasuje do KSO. Proszę na przyszłość tego przestrzegać, bo będą ostrzeżenia

    Nie przejmuję się tym.

    Hmm chyba Awtomat Fiodorowa podchodzi:

    Używany, mam rozumieć, przez armię rosyjską, a później radziecką?

    Jakiś jeszcze?

    Albo była pozycyjna, albo nie.

    A fcale nie (błędy zamierzone). Wojna pozycyjna to pojęcie względne. Cześć historyków uważa nawet, że PWS wcale taka pozycyjna nie była, jak jest uważane. Wyjątki od tej "pozycyjności" to na pewno walki na terenie zabudowanym - tam były strzelaniny na bliskie odległości, częste zmienianie pozycji itp. Jest w tej wojnie trochę tego typu, mobilnych bitew. Jednak w tamtych czasach żadne wojsko nie lubiło tak się bić, kłóciło się to z wszelką strategią. No a na otwartych przestrzeniach można było o tym zapomnieć - stawali, budowali okop i łupali do siebie dwa miesiące. Kultura masowa czerpie z tego wielkimi garściami. Albo przedstawia PWS w miastach i w wioskach, albo przedstawiało mało walki i nadrabia to bogatą symboliką - swoją drogą, nienawidzę tego typu filmów!


  2. Witam!

    Z wiadomego powodu zakładam temat tutaj, a nie w KSO ;)

    Mam kilka zasadniczych pytań o I wojnie światowej:

    1. Czy były - jeżeli tak, to model, armia, miejsce użycia, dostępność itp. - karabiny samopowtarzalne w PWS - podejrzewam, że jednak były, bo przecież nawet peamy już wchodziły (chociażby MP18, na małą skalę, ale jednak).

    2. Podajcie mi, co łaska, ze trzy przykłady walk, w których pierwsze wojna światowa najmniej przypominała wojnę pozycyjną.

    No i to chyba tyle.

    Pozdrawiam,

    Iwan!


  3. Jakie znowu dowody? Następna tragikomedia, wymysł pijanych nastolatków, albo opuszczonego przez żonę "historyka" starającego się o monopol na historię. Jak już napisał Bruno Wątpliwy, śmieszna teoria warta tyle, co lądowanie statku Apollo w studio. Na Twoim miejscu dałbym sobie spokój z takimi bzdurami i, zakładając, że interesuje Cię życiorys Hitlera, przeczytać prawdziwą książkę historyczną. Na początek polecam: Alan Bullock, Hitler. Studium tyranii. Wyd. Iskry, Warszawa 2004, ISBN 83-207-1746-9. Pozdro.


  4. Co mogliby zrobić? Wyrwę między Moskwą a Leningradem? Jeden korpus pancerny i to pod względem liczebnym dość słaby?

    Ale się czepiasz... To tylko moja nieprzemyślana propozycja. Fakt, legenda Rommla powstała dopiero w Afryce, po Francji '40 owszem był sławny, ale takiemu Paulusowi to mógł najwyżej podskoczyć - Hitler jeszcze nie zdążyłby go rozreklamować. Jak front wschodni w okresie wczesnej Barbarossy (no bo właśnie wtedy Afrika Korps "przyjechało" do Afryki), to albo Grupa Armii Centrum, albo Południe, albo Północ. Logiczna sprawa. Po sukcesach niemieckich dotarli by do "Wielkiej Trójki" - Moskwy, Leningradu i Stalingradu. Albo więc zostali by zmasakrowani widząc już Kreml i wiadomo, co dalej; albo służyliby w odwodzie przy 6 Armii w Stalingradzie, i wiadomo, co dalej, albo też wtopili by się w blokadę Leningradu i wiadomo, co dalej. W walkach na froncie wschodnim nic by nie zmienili. I wtedy można by się zastanowić - czy drugi Napoleon, co taktyk wybitny, ale strateg marny; czy tez po prostu nie miał jak się wykazać, ani też nie miał szans z małymi siłami w rosyjskiej dziczy.

    Co do Afryki to nie ma co się zastanawiać. Przynajmniej mniej krwi wsiąknęło by w piasek - choć w Afryce, zwłaszcza jeżeli chodzi o ucisk tubylczej ludności cywilnej, bardzo trudno wybrać "tego dobrego".

    I dalsze dzieje - na Pointe du Hoc mniej krwi, bo działa 105mm pozostałyby na klifie. Na plażach także mniejsza rzeź, bo większe umocnienia byłyby budowane w Pas-de-Calais. Spisek 20 lipca i tak by był, bo rola w nim Rommla była epizodyczna. W takim wypadku nie byłoby jej wcale, a być może Rommel już by nawet nie żył. Ale zginąłby jak bohater. Zachowałby honor zabijając mniej ludzi. Jednym słowem - sam miód. Niestety nie tak wojna wyglądała...


  5. Nic specjalnego.

    A mi się jednak wydaje, że coś tam to jest. Obala mit Włocha-tchórza i jest nieco krytyczny do Rommla. Odpowiednio oprawiony może się przydać, toteż wielkie dzięki, Bruno!

    Iwan - zapomniałeś o kierowcach z kat. "C"; budowlańcach, ekonomistach, pracownikach fizycznych i osobach "grzebiących" w ustawach...

    Gdzie zapomniałem?

    Niestety, strona jest po włosku...

    A od czego mamy translatory?

    I może jeszcze warto przejrzeć włoskich admirałów na włoskiej Wiki

    Wikipedia, z tego co mi wiadomo, nie jest zbiorem cytatów. Ja linki, to do Wikicytatów. Poza tym tam też szukałem...


  6. Niemniej jednak mieliśmy ostatnio kilka interesujących tematow, związanych przede wszystkim z wszelakimi wykopkami, więc jakoś zastoju nie widać. Trudno żeby forumowicze odpowiadali na każdy temat...

    Temat ten sam, co powyżej...

    trudno wymagać żeby tak okrutnie bici Włosi wygłaszali jakieś mądre sekwencje

    Mądre sekwencje wygłaszali tak naprawdę tylko pokonani, bo tylko oni wiedzieli, co właściwie znaczy wojna; tak jak tylko pokonani widzieli jej koniec (Platon?). Problem w tym, że przygrzanych nikt nie słucha, a ich słowa nie mają rozgłosu. I w tym jest sęk.

    Normalne że KSO jest najbardziej ożywione w czasie roku szkolnego, gdy zadania trzeba robić na historię

    Akurat ja historie zdawałem jakieś 20 lat temu i cytaty mi do czego innego potrzebne.

    Oprócz cytatów z relacji żołnierzy i jednego generała wojsk lądowych - nic nie znalazłem.

    A jak brzmiał tenże cytat "szczura lądowego" ;) ? Zawsze się może do czego innego przydać.

    Nie obraź się, ale do biblioteki nie pójdę

    Wcale tego nie wymagam. Sam w bibliotekach byłem już trzech - i nic nie znalazłem. Tak, jak tutaj...


  7. No, nareszcie się ktoś odezwał!

    Anglicy pokonują szybko Włochów.

    To akurat rzecz oczywista. Tylko kiedy dokładnie? Na wiosnę '41?

    A ich następnym krokiem, jest desant na Bałkany.

    Nie na Włochy?

    Natomiast jednostki z nieistniejącego Afrika Korps, zginą na Froncie Wschodnim.

    "Erwin Rommel - męczennik spod Stalingradu" ;) Tak na serio zaś mogli by zrobić wyrwę pomiędzy Moskwą i Leningradem, wtedy próbowali by zrobić coś na kształt okrążenia, a sami znaleźliby się w okrążeniu. Nieciekawa sytuacja, a w Afryce to przynajmniej pokazali honor i trochę wroga spowolnili.


  8. Marszałek polski - polecam słownik ortograficzny i zalecam stosowanie znaków interpunkcyjnych oraz w odpowiednich momentach klawisza "Shift"...

    A przytoczona przez Ciebie ewentualność jest totalnie nierealnym "science-fiction". Od półtora stulecia mocni sojusznicy i to na nieprzyjaznym terenie. Miałaby być wojna z trzema stornami konfliktu? Historia chyba takiej nie zna. Zbyt wysoki poziom przyjaźni między tymi tymi krajami i zbyt jasny podział wpływów w "51. stanie". jedynym miejscem, w którym możemy czekać na większą i prawdziwą wojnę to Europa Wschodnia, Kaukaz i okolice. Jak się "pocięli" w Gruzji o... sam nie wiem, o co, to FR z Ukrainą może się spokojnie "pociąć" o sławetny gaz, ale i to jest kwestią rzeczy oddalonej o przynajmniej 3-4 lata.


  9. http://www.regiamarina.net/

    Jest anglojęzyczna więc coś powinieneś znaleźć.

    Na pierwszy rzut oka nie wiedzę, ale przeszukam dokładniej, jak będę miał czas. Ale ogólnie strona ciekawa i wartościowa, a więc dzięki serdeczne!

    Albinos - nie mówię, że na złość, tylko że się nie chce, albo nikt już tu nie wchodzi. KSO nie cieszy się ostatnio zbytnią popularnością. A tak się składa, że to najpopularniejszy i najbardziej chwalony przez administrację i moderację dział. No i moje pytanie nie dotyczy poglądów Stefana Batorego na temat istnienia cywilizacji pozaziemskiej czy inne tego pokroju pytanie, Dlatego jestem bardzo zawiedziony takim brakiem odpowiedzi. Na małym OT mówiąc, pogorszyło się to forum po mojej kilkumiesięcznej nieobecności. Zamiast ciekawych dyskusji i ogromu wiedzy są teraz psute tematy, zwracanie wszystkim uwagi za byle co i jednoczesna totalna niemożność zwrócenia uwagi za poważne naruszenie przez "zwykłego" użytkownika, jest też powszechna niesprawiedliwość. nieegzekwowanie regulaminu i jakaś "dziwność". Ale cóż...


  10. Dobra dosyć, wylatuję z dyskusji. W moim uznaniu, jak czytam wasze posty, to Gibraltaru po prostu nie da się zdobyć; no chyba żeby poświęcić takie siły, że Niemcy nie mieli by czym atakować, ani się nawet bronić na jesień '41. Przy okazji jeszcze wojna z Vichy i Hiszpanią, i porażka Niemców w lecie '42. Ale zaraz FSO nie wiedzieć czemu wymięknie - najpierw wszystko neguje, a potem stwierdza, że zdobycie Gibraltaru wcale nie jest niemożliwe, jest "tylko" dość trudne... Ja wylatuję i żegnam. Jak to mówią Brytyjczycy na Gibraltarze - gud baj, dżentylmen!


  11. A ja o najważniejszym zapomniałem! Obrona Bastogne! Rzecz jasna z punktu widzenia Amerykanina. Nie wiem, jak was, ale mnie pod tym względem 6 odcinek Kompani braci bardzo zawiódł. Mało pokazuje samej obrony, za bardzo "medyczny' jest. Poza tym Bitwa o Anglię, najciekawsze urywki z kampanii włoskiej (nie umiem tego sprecyzować), no i może bitwa na rzece Ebro abstrahując od tej ciągłej II wojny światowej.


  12. Mam pytanie, prosze wybaczyć obcesowość. Czy na Forum zapanowała głuchota? Czwarty raz powtarzam, że 'brandenburczycy', niczym SBS, dostają się na skałę drogą morską!

    No przecież wiem! Wiem i Cię popieram, tak sam napisałem, więc o co Ci chodzi?!

    Ale mnie zmęczyło tłumaczenie każdemu z osobna, że oni przypłynęliby wodą.

    Bez komentarza... A może nie, jednak skomentuje - mnie się też niedawno znudziło tłumaczenie po sto razy, ze samoloty leciałyby 1000 m nad ziemią i zasobniki nie mogły nie trafić, i że nie było przez nalot obrony p-lot i miał samolotów kto strącić... Ale to już pomysł nieaktualny.

    Na pontonach Panowie, na pontonach. 100 000 pontonów i po sprawie

    O, no bez przesady, jak tam nie chcę transportować dywizji! :B):

    Myślę, że zepchnęliby ich z jakiegoś nieodległego zbyt statku, małego i niskiego, by radary go nie wychwyciły, na pontony, oni sobie najpierw motorem, a potem dowioslowują. I lądują po cichu.

    No mi się ten pomysł podoba. Cichy transport, jednostki elitarne i dość liczne. Akcja skazana na sukces i bez niczyjej, "petaino-fracijskiej" łaski. Cóż, gratuluje pomysłu z tymi Brandenburczykami ;)

    Franco jakakaolwiek obecność wojska niemieckiego się nie opłacała.

    A co mu było do niemieckiej akcji nieprzechodzącej przez terytorium Hiszpanii? Może by Hitlerowi zabronił?

    a co innego regularna pomoc wojskowa i logistyczna

    Czy potrzebna przy akcji niemającej nic z Hiszpania wspólnego?


  13. FSO - myślę, że jednak przesadzasz z tą niechęcią Franco. W Hiszpanii walczyli razem i oboje o tym pamiętali. Owszem, państwo było naturalne, ale tym sprytny Franco opieszałemu Hitlerowi po prostu "utarł nosa". Mimo to jednak dyplomatycznie był po stronie Hitlera i na prawdę obecność Niemców na Gibraltarze bardziej mu pasowała niż Brytyjczycy. Co do Petaina - fakt, Vichy nie była aż tak zależna od Niemców, żeby bez dwóch zdań dawać im bazę i nic by za to nie dostali. Z kolei Brytyjczycy łatwo by się "kapnęli", że samoloty wystartowały z Algierii. I kicha. Ale tym oto sposobem dochodzimy do jasnego wniosku - Gibraltaru nie da się zdobyć...

    Z tego, co pamiętam to stacje radarowe i radiowe zamontowane były na górze.

    Dobrze pamiętasz, ale co z tego wynika? Brandenburczycy nie mogli się wdrapać?

    Co do desantu powietrznego oprócz tego, co pisałem dodam,że jest to bardzo wietrzny region. (Na górze to dosłownie "łeb urywa").

    No to cóż, jak na Krecie zasobniki rozwiało, to tutaj cuda świata by się działa. Czyli odpada, z resztą, jak FSO zauważył, samoloty musiałby w powietrzu Duch Święty wyczarować...

    Przewodnik mówił i znam to z doświadczenia (wielokrotnie przepływałem przez cieśninę), że jak nie wieje to jest mgła.

    Ha, no to jeszcze "lepiej"!

    Moim zdaniem Gibraltar można było zdobyć tylko na drodze regularnego oblężenia.

    Tylko gdzie i jak je przeprowadzić? Odpada totalnie.

    Teraz więc pozostaje już tylko jedna ewentualność. Akcja niemiecko-włoska, która ze względu za wieloletnią zażyłość pomiędzy narodowościami w Afrika Korps miała dużo lepsze możliwości organizacyjne, niż niemiecko-francuska. Włosi wysadzają w powietrze port, a nocą na brzeg transportowanych jest po prostu bardzo dużo tych Brandenburczyków i ewentualnie jeszcze regularne oddziały Afrika Korps. Trochę łódek by zużyli, ale mniejsze to chyba koszty, niż dwadzieścia Ju-52 i masakra kilku kompani spadochronowych? Musieli by wylądować po cichu i jeszcze nocą, znienacka, zrobić wielką rozróbę, ew. trochę terenów zając po cichu. Czy mieli by szanse? Nie wiem, ale to po prostu jedyna ewentualność.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.