Skocz do zawartości

Iwan Iwanowski

Użytkownicy
  • Zawartość

    357
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Iwan Iwanowski

  1. Znane wypowiedzi dowódców Regia Marina

    A mi się jednak wydaje, że coś tam to jest. Obala mit Włocha-tchórza i jest nieco krytyczny do Rommla. Odpowiednio oprawiony może się przydać, toteż wielkie dzięki, Bruno! Gdzie zapomniałem? A od czego mamy translatory? Wikipedia, z tego co mi wiadomo, nie jest zbiorem cytatów. Ja linki, to do Wikicytatów. Poza tym tam też szukałem...
  2. Znane wypowiedzi dowódców Regia Marina

    Temat ten sam, co powyżej... Mądre sekwencje wygłaszali tak naprawdę tylko pokonani, bo tylko oni wiedzieli, co właściwie znaczy wojna; tak jak tylko pokonani widzieli jej koniec (Platon?). Problem w tym, że przygrzanych nikt nie słucha, a ich słowa nie mają rozgłosu. I w tym jest sęk. Akurat ja historie zdawałem jakieś 20 lat temu i cytaty mi do czego innego potrzebne. A jak brzmiał tenże cytat "szczura lądowego" ? Zawsze się może do czego innego przydać. Wcale tego nie wymagam. Sam w bibliotekach byłem już trzech - i nic nie znalazłem. Tak, jak tutaj...
  3. Gdyby nie było w Afryce Afrika Korps

    No, nareszcie się ktoś odezwał! To akurat rzecz oczywista. Tylko kiedy dokładnie? Na wiosnę '41? Nie na Włochy? "Erwin Rommel - męczennik spod Stalingradu" Tak na serio zaś mogli by zrobić wyrwę pomiędzy Moskwą i Leningradem, wtedy próbowali by zrobić coś na kształt okrążenia, a sami znaleźliby się w okrążeniu. Nieciekawa sytuacja, a w Afryce to przynajmniej pokazali honor i trochę wroga spowolnili.
  4. Piękna strona Bestii.

    Francisco Franco - niezauważalny, czasem pokpiwamy i wyśmiewany zs naturalność Hiszpanii, mógłby bez przeszkód w postaci Hitlera i Stalina dojść do Moskwy, a przynajmniej Kijowa. Taka prawda.
  5. Gdyby nie było w Afryce Afrika Korps

    Poziom wymarcia tego forum jest po prostu zastraszający...
  6. Mega wojna

    Marszałek polski - polecam słownik ortograficzny i zalecam stosowanie znaków interpunkcyjnych oraz w odpowiednich momentach klawisza "Shift"... A przytoczona przez Ciebie ewentualność jest totalnie nierealnym "science-fiction". Od półtora stulecia mocni sojusznicy i to na nieprzyjaznym terenie. Miałaby być wojna z trzema stornami konfliktu? Historia chyba takiej nie zna. Zbyt wysoki poziom przyjaźni między tymi tymi krajami i zbyt jasny podział wpływów w "51. stanie". jedynym miejscem, w którym możemy czekać na większą i prawdziwą wojnę to Europa Wschodnia, Kaukaz i okolice. Jak się "pocięli" w Gruzji o... sam nie wiem, o co, to FR z Ukrainą może się spokojnie "pociąć" o sławetny gaz, ale i to jest kwestią rzeczy oddalonej o przynajmniej 3-4 lata.
  7. Znane wypowiedzi dowódców Regia Marina

    Na pierwszy rzut oka nie wiedzę, ale przeszukam dokładniej, jak będę miał czas. Ale ogólnie strona ciekawa i wartościowa, a więc dzięki serdeczne! Albinos - nie mówię, że na złość, tylko że się nie chce, albo nikt już tu nie wchodzi. KSO nie cieszy się ostatnio zbytnią popularnością. A tak się składa, że to najpopularniejszy i najbardziej chwalony przez administrację i moderację dział. No i moje pytanie nie dotyczy poglądów Stefana Batorego na temat istnienia cywilizacji pozaziemskiej czy inne tego pokroju pytanie, Dlatego jestem bardzo zawiedziony takim brakiem odpowiedzi. Na małym OT mówiąc, pogorszyło się to forum po mojej kilkumiesięcznej nieobecności. Zamiast ciekawych dyskusji i ogromu wiedzy są teraz psute tematy, zwracanie wszystkim uwagi za byle co i jednoczesna totalna niemożność zwrócenia uwagi za poważne naruszenie przez "zwykłego" użytkownika, jest też powszechna niesprawiedliwość. nieegzekwowanie regulaminu i jakaś "dziwność". Ale cóż...
  8. Znane wypowiedzi dowódców Regia Marina

    Halo? Żadnej odpowiedzi? Świetnie, następnym razem nie będę szukał pomocy w KSO! Zawiodłem się!
  9. Quiz II wojna światowa - edycja 2009

    Ależ oczywiście! Zadajesz!
  10. Dobra dosyć, wylatuję z dyskusji. W moim uznaniu, jak czytam wasze posty, to Gibraltaru po prostu nie da się zdobyć; no chyba żeby poświęcić takie siły, że Niemcy nie mieli by czym atakować, ani się nawet bronić na jesień '41. Przy okazji jeszcze wojna z Vichy i Hiszpanią, i porażka Niemców w lecie '42. Ale zaraz FSO nie wiedzieć czemu wymięknie - najpierw wszystko neguje, a potem stwierdza, że zdobycie Gibraltaru wcale nie jest niemożliwe, jest "tylko" dość trudne... Ja wylatuję i żegnam. Jak to mówią Brytyjczycy na Gibraltarze - gud baj, dżentylmen!
  11. Przy brzegu No to by te pozycje omijali, a raczej systematycznie, po cichu oczyszczali. Wyspa znalazła by się w rękach Niemców, a Brytyjczycy nawet by o tym nie wiedzieli! Och, jak ja lubię takie akcje!
  12. Quiz II wojna światowa - edycja 2009

    Merytorycznie jak najbardziej poprawne poprawne, ale nie o tą odpowiedź chodzi. Podpowiedź: owy feldmarszałek popełnił samobójstwo.
  13. Bitwa, którą chciałbyś zobaczyć

    A ja o najważniejszym zapomniałem! Obrona Bastogne! Rzecz jasna z punktu widzenia Amerykanina. Nie wiem, jak was, ale mnie pod tym względem 6 odcinek Kompani braci bardzo zawiódł. Mało pokazuje samej obrony, za bardzo "medyczny' jest. Poza tym Bitwa o Anglię, najciekawsze urywki z kampanii włoskiej (nie umiem tego sprecyzować), no i może bitwa na rzece Ebro abstrahując od tej ciągłej II wojny światowej.
  14. Quiz II wojna światowa - edycja 2009

    Dosyć tego, dawno już minął tydzień od zadania pytania, więc teraz moja kolej! Jak nazywał się jedyny niemiecki feldmarszałek okresu II wojny światowej, który poniósł śmierć na froncie? Zapraszam do odpowiadania!
  15. Jesteś humanistą czy ścisłowcem?

    Humanistą, bez dwóch zdań! Z matmy, chemii miałem same tróje w szkole. Ach, te stare, dobre czasy! No, ale cóż. Humanistą jestem do dzisiaj. I jestem z tego dumy! O.
  16. No przecież wiem! Wiem i Cię popieram, tak sam napisałem, więc o co Ci chodzi?! Bez komentarza... A może nie, jednak skomentuje - mnie się też niedawno znudziło tłumaczenie po sto razy, ze samoloty leciałyby 1000 m nad ziemią i zasobniki nie mogły nie trafić, i że nie było przez nalot obrony p-lot i miał samolotów kto strącić... Ale to już pomysł nieaktualny. O, no bez przesady, jak tam nie chcę transportować dywizji! No mi się ten pomysł podoba. Cichy transport, jednostki elitarne i dość liczne. Akcja skazana na sukces i bez niczyjej, "petaino-fracijskiej" łaski. Cóż, gratuluje pomysłu z tymi Brandenburczykami A co mu było do niemieckiej akcji nieprzechodzącej przez terytorium Hiszpanii? Może by Hitlerowi zabronił? Czy potrzebna przy akcji niemającej nic z Hiszpania wspólnego?
  17. FSO - myślę, że jednak przesadzasz z tą niechęcią Franco. W Hiszpanii walczyli razem i oboje o tym pamiętali. Owszem, państwo było naturalne, ale tym sprytny Franco opieszałemu Hitlerowi po prostu "utarł nosa". Mimo to jednak dyplomatycznie był po stronie Hitlera i na prawdę obecność Niemców na Gibraltarze bardziej mu pasowała niż Brytyjczycy. Co do Petaina - fakt, Vichy nie była aż tak zależna od Niemców, żeby bez dwóch zdań dawać im bazę i nic by za to nie dostali. Z kolei Brytyjczycy łatwo by się "kapnęli", że samoloty wystartowały z Algierii. I kicha. Ale tym oto sposobem dochodzimy do jasnego wniosku - Gibraltaru nie da się zdobyć... Dobrze pamiętasz, ale co z tego wynika? Brandenburczycy nie mogli się wdrapać? No to cóż, jak na Krecie zasobniki rozwiało, to tutaj cuda świata by się działa. Czyli odpada, z resztą, jak FSO zauważył, samoloty musiałby w powietrzu Duch Święty wyczarować... Ha, no to jeszcze "lepiej"! Tylko gdzie i jak je przeprowadzić? Odpada totalnie. Teraz więc pozostaje już tylko jedna ewentualność. Akcja niemiecko-włoska, która ze względu za wieloletnią zażyłość pomiędzy narodowościami w Afrika Korps miała dużo lepsze możliwości organizacyjne, niż niemiecko-francuska. Włosi wysadzają w powietrze port, a nocą na brzeg transportowanych jest po prostu bardzo dużo tych Brandenburczyków i ewentualnie jeszcze regularne oddziały Afrika Korps. Trochę łódek by zużyli, ale mniejsze to chyba koszty, niż dwadzieścia Ju-52 i masakra kilku kompani spadochronowych? Musieli by wylądować po cichu i jeszcze nocą, znienacka, zrobić wielką rozróbę, ew. trochę terenów zając po cichu. Czy mieli by szanse? Nie wiem, ale to po prostu jedyna ewentualność.
  18. Jak tak, to dobrze, przepraszam, nie zrozumiałem. Ale gdzie ja niby krzyczę? Tylko mówię. Przecież wiem! Więc nie rozumiem, o co Ci teraz chodzi. Tak, Brandenburczycy drogą morską, łódkami i motorówkami, a spadochroniarze drogą powietrzną, jasne i logiczne, zgadzam się, a wiec w czym problem? A dlaczego mieli ich nie mieć? Ile mam jeszcze "tłuc" - obrona p-lot wyłączona, samoloty lecą 200 m nad ziemią, jak zasobnik ma nie trafić? W nocy mają ich zobaczyć? Ależ nie. Pistoletami z tłumikiem i nożami. Zabijają jednego i chowają trupa do szafy, potem następnego, następnego, odwracają uwagę, zachodzą od tyłu, mordują i metodycznie zajmują teren. O właśnie tak. I co w tym niezwykłego? FSO - jesteś tutaj jedynym politykiem, reszta to batalistycy I dobrze. Gibraltar to teren wybitnie "upolityczniony". Nie wiem jednak, jak mam Ci odpowiedzieć, czyli pisać kolejny raz to samo... Enigma nie była potrzebna, bo atak wszystkich biorących udział w akcji rozpoczął by się dokładnie o wschodzie słońca (żeby tak się stało Brandenburczycy wylądowali by w nocy, a samoloty wystartowały gdzieś około 3 nad ranem, nie chce mi się liczyć, kiedy dokładnie to by się miało stać, ale to inna sprawa). Udział Gigantów w desancie dawno już wykluczyliśmy (taki "byk" to by jedny skrzydłem drapał o ścinę, a jedno miał daleko nad wodą, nie zmieściłby się tam po prostu), a więc o co chodzi? Po co osłona myśliwska, skoro tam nie było RAF-u? Co miało je zestrzelić, skoro nalot wyłączyłby obronę przeciwlotniczą. Miejsce startu samolotów to jedyna trudność. Tutaj zaczyna się wielka polityka. Ale doprawdy, to by nie była, jak mówisz, armada powietrzna. Nie trzeba było żadnej bazy niemieckiej w Algierii, tylko malutka "bazunia", polowa i tymczasowa, tylko na czas ataku. Petain bał się skandalu i nie był tak głupi, żeby wysłać własne samoloty? No to "bazunia" Luftwaffe byłaby trochę większa, żeby stały tam jeszcze dwa dywizjony Ju 89/Hs 129 i z głowy. Żeby nie robić trudnej do skoordynowanie bez Enigmy i zbyt wielonarodowej akcji, to zamiast Włochów użyć niemieckich płetwonurków, przetransportowanych w nocy cichymi motorówkami razem z Brandenburczykami. I na koniec mała prośba - ludzie, przeczytajcie tego mojego posta, bo jeżeli mam jeszcze raz powtarzać to samo, to... narobię rumoru
  19. Jan Zumbach - działalność powojenna

    No, raz mi się coś udało! Czekam! Jak wszyscy ludzie tacy, jak on. Żyją niebezpiecznie i nielegalnie, ale dobrze. Lubią adrenalinę i na dodatek im za to płacą. Wręcz genialny! Oczywiście, że nie jest pewne. Jak zaznaczyłem, Zumbach wcale nie musiał pisać wszystkiego. Powiem więcej - może i połowa listów w ogóle nie dotarła! Trojański mówi, że to prawdopodobne, bo gdy Zumbach jeszcze "spokojnie" przemycał różne rzeczy w latach 60.-tych, pisał regularnie, co miesiąc. W kolejnych latach tak już nie było, ale lotnik to dobrze wyjaśnił - życie nabrało tempa. Później jedna zaczęły się większe przerwy, po pół roku, rok i więcej. Zumbach tylko raz wyjaśnił przerwę w pisaniu - mianowicie pobyt w Angoli. A człowiekiem oszczędzającym słów to on na pewno nie był. A Afryka nigdy nie była spokojnym miejscem i listy mogły gubić się gdzieś w pustynnym piachu. Co do samego Paryża - z niego Zumbach list wysłał tylko jeden, co z resztą zapowiedział. Ten zachował się akurat dobrze i sam go czytałem. Mówił, że obficie korzystał z życia, ale czas się ustabilizować. Zrobić wreszcie bilans życia i zauważyć, ze był watahą i nic sensownego dla przyszłego pokolenia i swojego zbawienia nie uczynił. A propos zbawienia, raczej obojętny religijnie Zumbach się nagle pobożnym katolikiem. Żałował, że z bohaterskiego pilota stał się bandytą i zamiast za Ojczyznę walczył dla pieniędzy. Smutny list i zawierający sporo pokory, pisany jakby trzęsącą się ręką. Ale jakoś mi to do tego człowieka nie pasowało... O jednej rzeczy zapomniałem. Zapewne chcieliście ode mnie ciekawostek? No i słusznie, bo tego, co powie się przyjacielowi, nie koniecznie napisze się w "oficjalnych" wspomnieniach. Otóż podczas walk w Biafrze, w jednym z pierwszych lotów bombowych, Zumbach został zestrzelony 10 kilometrów na nigeryjską granicą. Wyskoczył na spadochronie, zdołał się ukryć i obronić, dzięki czemu uniknął niewoli. Miał wtedy zobaczyć w płonieniach przez siebie stworzonych twarz znanej nam wszystkim Zośki. Ten majak towarzyszył mu od wyjazdu kraju, przez wojnę i wszystkie jego afrykańskie tułaczki. Druga rzecz - w Angoli prawdopodobnie Zumbach towarzyszył w ostatnich godzinach życia trzem afrykańskim chłopcom chorym na febrę. Jeden z nich był białoskóry. Po jego śmierci poinformowali go, że był to jego nieznany syn... Między innymi dlatego zabawił tam tak długo i nie pisał do Trojańskiego. Losy tego chłopca nie są znane, sam Zumbach nie miał pojęcia, jak się jego rzekomy syn znalazł w Afryce. Gdy po Biafrze handlował bronią, wrócił do Europy głównie z powodu tychże dwóch straszliwych przeżyć, choć w obie do końca nie wierzył. Tych dwóch historii nie znajdziecie w książkach historycznych, a wiec myślę, że zadanie wykonałem.
  20. Więc przeczysz sam sobie: Chyba, że ci chodzi o niezaopatrzenie tylko Brandenburczyków. Ci by sobie poradzili po cichu - swoją drogą, bardzo cenie i ufam w skuteczność takich akcji - z lekką bronią, ale spadochroniarze już nie. Musiały być zasobniki. Jak? Patrz na dół. Czy ja coś pisałem o U-Bottach? Nie przypominam sobie. Tak się skalda, ze czytałem wszystkie z wymienionych. I co z tego? Jak tak, to oki doki. Motorówki i drewniane łódki to Niemcy mieli, zarzucić im tego niemożna. Ale Gibraltar to trochę inna bajka jednak. Załoga mniejsza, możliwość uczynienia znienacka dywersji dużo większa (tzn. owi Brandenburczycy - mała siła, a skuteczna), teraz co prawda trudniejszy, ale, powtarzam, po wyłączeniu przez "komandosów" radaru i ważnej infrastruktury, a przez nalot obrony p-lot, mogli by lecieć bardzo, bardzo nisko i trudno byłoby nie trafić ludziom i zasobnikom, nawet na tym bardzo małym lądowisku.
  21. Komandosi - prawda, czy mit?

    Jaka znowu starość - można powiedzieć, że jesteśmy rówieśnikami Tak, tak, tak! Do mojej powieści przyda się, jak znalazł. Mój e-mail: rucksdrlappe@poczta.onet.pl; ślij najszybciej jak możesz!!! No, czyli jednak nie wszystko to Hollywood. Ależ nie ma za co! Jak nie interesuje Cię temat, biada Ci, ale cóż, nikt Cie kołem nie zmusza prawda? J. w. Już zakładam nowy wątek, tam porozmawiamy.
  22. Dostali by swoją strefę okupacyjną Gibraltaru? Albo drobne wynagrodzenie materialne - pieniądze, czy broń, oczywiście w bardzo umiarkowanych ilościach. Może i Vichy nie było do końca daczą Hitlera, ale musieli ise na pewno zgodzić na warunki dużo mniej atrakcyjnie, niż dla całkowicie niezależnego państwa. Ludzie, Andreas, czytaj posty, na które odpisujesz! Desant zaczął by się, gdy jeszcze trwał by nalot! To samo pytanie do FSO - mówiłem o małej, tymczasowej bazie dla niemieckich samolotów, służącej tylko na czas nalotu i desantu, przeprowadzonych sprawnie i niemal równocześnie. Chyba, ze wszyscy lecieli by bardzo nisko. Przy braku obecności RAF i obrony p-lot rozwalonej przez nalot Brytyjczycy mogliby użyć tylko kaemów i broni osobistej. Pisałem poza tym o oślepiającym dla Brytyjczyków, wschodzącym słońcu, które nalot by ułatwiło. Drugi raz piszę - Niemcy nie mieli nic, czym by można było przeprowadzić desant morski. Dobry pomysł. Ja go mogę rozwinąć - wylądowaliby i po cichu zajęli pozycje do ataku. Zamiast przesyłać informacje Enigmą, umówili by się na znak naturalny - dokładnie o wschodzie słońca - wtedy Brandenburczycy narobili by rumoru i nim Brytyjczycy zorientowali by się, skąd dostali, nalot i zrzut już by trwał. Gdyby ich oddziały się podzieliły i zintegrowały, zniszczyły ny radar i port w jednej minucie. Wyklucza to użycie do ataku Włochów, a samoloty wystartowałyby, jak już wspomniałem, w algierskiej "bazie" tymczasowej, którą zwinęli by w pół dnia, gdy tylko zatankowali i odesłali by samoloty wracające znad Gibraltaru. no i wszystko pięknie.
  23. Właśnie. Tyle że tym razem to byłby dużo silniejszy nalot. Vichy traktujemy wyłącznie jako państwo dyplomatyczno-polityczne, a przecież miało własne siły, również lotnictwo. Zapominamy też, ze to było państwo marionetkowe - i miało szczekać, jak sobie Niemcy życzyli. Nim francuski nalot by się skończył, desant powietrzny już by trwał. A jeżeli Brytyjczycy nie dysponowali własnym lotnictwem na Gibraltarze, to trudno od losu wymagać więcej. Nalot zniszczył by obronę przeciwlotniczą i desant z powietrza odbyłby się prawie bezkarnie. Gdy już ludzie byliby na ziemi, zwycięstwo byłoby już w zasięgu ręki - reszta zależała by tylko od wyszkolenia, zawziętości i skuteczności spadochroniarzy - oraz sporej dawki szczęścia.
  24. Komandosi - prawda, czy mit?

    No i słuszne, to źródło kłamstwa, jak amerykańskie filmy - mordercy zamieniają się w wolontariuszy, martwi zmartwychwstają, wojny szybko się kończą, a dziwki schodzą na dobrą drogę. Oczywiście, ale nie w tym temacie, żeby nie robić OT. Założyć nowy wątek? No i to wszystko wyjaśnia. Pierwszy rodzaj działań - faktycznie amatorszczyzna. Drugi - to jest to! Nie wiem dokładnie, o co ci chodzi, ale można ja je pogrupuję według mojego, amatorskiego uznania: * akcje głośne - np. Rommel, Monte Casino, St. Nazaire. Czasem się świetnie udawały, ale z wysokimi stratami własnymi, wykonane w wątpliwy sposób. * akcje ciche - czy walka głównie nożem, pięścią i bronią wytłumioną, unikanie walki aż do momentu kulminacyjnego akcji. Eleganckie, fachowe i skuteczne. * akcje śmiechu warte - czyli dosypywanie amfetaminy do herbaty Hitlera. Kupa śmiechu, na dodatek niebezpieczna, a efekty żadne. Poza tym nie odpowiedziałeś na moje pytanie - czy komandosi mieli specjalizacje? Np. jeden jest snajperem, drugi włada cekaemem, trzeci macha nożem, czwarty czyni cuda z bronią przeciwpancerną, piąty czyni zwiad, szósty kieruje czymś, co ewakuuje ludzi z miejsca zdarzenia i zaraz pełni funkcję radiooperatora, a szósty jest dowódcą. Było tak? Z pewnością. Pchali do boju, co miel. Uważali, że świetna jednostka nawet w takich warunkach zrobi coś więcej, niż amatorzy. Raczej mylili się. W takim piekle nie można działać. Ale co innego było zrobić? Zrzut spadochronowy tuż obok klasztoru? Jeszcze gorzej by było, nikt by nie przeżył... Ale do kogo a tą litość wołasz? Dobrze prawisz... Komandosi byli także bronią psychologiczną - szerzyli chaos. Ale można zrozumieć dwojako -zwiększa się przecież czujność wroga.
  25. Komandosi w wojnie z Japonią

    Tylko chindichi? Ktoś jeszcze?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.