-
Zawartość
186 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Woj
-
Współpraca z Bristolem z etatyzmem akurat nic wspólnego nie miała. Do konstruowania silników wielkiej mocy polscy konstruktorzy nie byli przygotowani - a gdyby nawet to nasz przemysł nie byłby w stanie wytwarzać sporej części niezbędnych przy ich produkcji a wymagających opanowania zaawansowanych technologii elementów. Bristol - choć istotnie w połowie dekady zapóźniony - silniki wielkiej mocy miał. Ale nie budziły one u nas specjalnego zainteresowania. Dowództwo Lotnictwa wolało nabywać inne jednostki napędowe ( w rodzaju "łosiowych" Pegasusów X-XII-XX czy "mewiego" Marsa).
-
Cena była wysoka, bo tak skonstruowano umowę. Ponadto za jakość się płaci. Przy czym ceny powoli spadały - podobniejak i w innych działach zbrojeniówki. Tak naprawdę to Departament Aeromautyki chciał po prostu mieć "swoją" fabrykę silników, a etatystyczne ciągoty to jedna z charakterystycznych cech systemu pomajowego. Żadnych problemów z licencjami nie było - a przynajmniej nie z powodu zmiany właściciela fabryki. W tym okresie Bristol zaczął być po prostu coraz bardziej obciążany zamówieniami Air Ministry. Sprzedaży wyrobów czy licencji nie odmawiał - ale terminy czasem się wydłużały. Jednak wszystko co Dowództwo Lotnictwa mieć zechciało - to dostawało (wyjątkiem jest tu lato 1939 r., ale wtedy już sytuacja nie była standardowa).
-
Nazwa Franopol w ogóle nie miała formalnego charakteru. Oficjalna nazwa brzmiała "Francusko-Polskie Zakłady Samochodowe i Lotnicze, Spółka Akcyjna". Jeśli jednak posługiwano się formą skróconą, to pisano: Frankopol. Na dysku mam ze cztery czy pięć dokumentów z taką nazwą, w papierach wśród kserokopii kolejne co najmniej drugie tyle. Mogę podać sygnatury archiwalne, jeśli ma to rozwiać Twoją niepewność. Stosowanie oboczności ani Morgale ani Staweckiemu żadnej ujmy oczywiście nie przynosi - z punktu widzenia analizowanej przez nich tematyki ta jedna literka nie miała znaczenia. Skoro zaś nie była to nazwa oficjalna, to nawet o błędzie właściwie trudno mówić. Zresztą - aby już kropkę nad "i" postawić - czasem w dokumentach pisano i Francopol. Tyle że zwykle były to pisma mniej oficjalne. A żeby było jeszcze śmieszniej: na s. 16 Samolotów wojskowych w Polsce... Morgała napisał - umowa nr 15 z 30 XII 1924 r. na 100 S-61C została zawarta z S.A. Francusko-Polskimi Zakładami Lotniczymi Francopol w Warszawie. I wszystko prawda - tylko że nazwa Francopol w tym dokumencie... w ogóle nie występuje!
-
I słusznie. Francopol to było biuro podróży. Miał do dyspozycji kredyt francuski. Mógł go wykorzystać, wydatkując sumy, które w dużej części preliminował i zaczął wydawać gen. Leveque (jego poprzednik), albo - nie wykorzystać, i zostać bez lotnictwa. Można kwestionować sensownoć poszczególnych zakupów, ale z ich czynienia w ogóle trudno robić zarzut. Umowy nie zerwano (choć były takie projekty), ale zastąpiono nową - przy aprobacie obu stron. Wyłączenie czy nie-wyłączenie silników miało tyle niewielki sens, ze spółka żadnych silników nie produkowała - ani wówczas, ani potem. Dla jasności - produkować to teoretycznie nawet i "produkowała" - tylko jakoś finalizacja tego procesu nigdy jej nie wyszła. A silniki - owszem - były. Setki ich kupiono właśnie we Francji - i wciąż do Polski napływały. A ten fragment jest zupełnie niezrozumiały - skoro najpierw kupiono licencję na silniki LD, a potem Bristola. I produkacja w obu przypadkach u nas ruszyła. Mitem też są wieczne problemy z jakością. Wręcz przeciwnie - jakość silników Polskich Zakładów Skody była na zdecydowanie wysokim poziomie (ceny też - ale to już inna sprawa). I jeszcze jedno - do żadnych silników Skody dostępu stracić nie mogliśmy - bo Polskie Zakłady Skody produkowały silniki z licencji brytyjskiej firmy Bristol - a jej właścicielem było nasze MSWojsk.
-
Polityka finansowa w latach 1919 - 1925
Woj odpowiedział FSO → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jesteś pewien że w latach 1924-25 finansowano deficyt poprzez dodruk pieniądza? -
Zamach majowy i jego poparcie przez partie polityczne
Woj odpowiedział abramowicz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nico. Ot - takie wrzucenie do jednego worka tego co się pamięta - teoretycznie dla wsparcia swej tezy, a praktycznie - w charakterze zasłony dymnej. :wink: Nawiasem mówiąc - abramowicz napisał o postawie lojalistycznej, a nie rojalistycznej. A z tego że zamach poparło KPP nie wynika oczywisćie że Piłsudski był komunistą. Wynika natomiast że takze KPP uznawało Piłsudskiego za człowieka lewicy. I w takim tylko sensie zamach był "lewicowy" - bo wsparły go - a może i umożliwiły zwycięstwo - siły lewicy. Natomiast gdyby brać pod uwagę program samego Piłsudkiego (pomijając ten drobny fakt iż takiego programu nie było ), to zamach nie był ani lewicowy, ani prawicowy. Bo Piłsudski - jak oświadczył był parę lat wcześniej - w d... miał lewicę i w d... prawicę. Był pragmatykiem, który rzadko (jeśli w ogóle) myślał czy działał wedle ideologicznych kategorii. -
Zamach majowy i jego poparcie przez partie polityczne
Woj odpowiedział abramowicz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
I oczywiście taki rozkład był czysto przypadkowy? A tego to po prostu nie rozumiem. Tym bardziej że przytoczony ezopowy przykład z koniunkturalizmem akurat niewiele ma wspólnego. :wink: -
Zamach majowy i jego poparcie przez partie polityczne
Woj odpowiedział abramowicz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Był lewicowy to oczywiście - jak sądzę - pewien skrót myślowy. Ale oczywiście to właśnie lewica zamach poparła, a centroprawicowy rząd został w jego konsekwencji pozbawiony władzy. Z kim rozmawiał Piłsudski po zamachu to już zupełnie inna sprawa - i żadnego argumentu tu akurat nie stanowi. -
Brześć i Bereza - miejsca odosobnienia czy...
Woj odpowiedział palatyn → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Chyba niezbyt dokładnie zrozumiałeś w czym rzecz. Oparłeś swoją tezę na błędnej przesłance - i to właśnie Ci wytknąłem, wskazując na skutki konsekwentnego tej przesłanki stosowania. I nic tu nie ma do rzeczy, czy teza sama w sobie mogła być słuszna, czy nie, ani też czy Stalin był dobry, a II RP zła, czy może jednak odwrotnie. -
Dzięki Mnie też się podoba , ale to w sumie także dość wąska tematyka (choć na szersze tło rzutowana).
-
Pindela nie czytałem. Z przedstawioną przez Palatyna oceną ostatnich wytworów myśli Wyszczelskiego się zgadzam (w sumie szkoda kasy) - z tym co Palatyn napisał o książce Staweckiego - też (z naciskiem w jego opinii na słówko trochę ), choć tak w ogóle to Staweckiego jako autora jak najbardziej cenię i polecam. No a ostatnia z wymienionych pozycji - choć to akurat monografia o dość wąsko zakrojonej tematyce - świetna.
-
Z pewnością. Spośród innych wyżej przytoczonych: - Jagiełło wiele nowego nie wnosi, - od "...Pojazdów Wojska Polskiego..." lepsze są (choć i rzadsze) "POJAZDY W WOJSKU POLSKIM 1918-1939 POLISH ARMY VEHICLES 1918-1939" Jana Tarczyńskiego, Krzysztofa Barbarskiego, Adama Jońcy (Pruszków 1995), - monografia "Łosia" dwa lata temu wyszła w nowej rozszerzonej wersji (zawierajacej zresztą też ogromną większość dawnego tekstu Cynka), - z książki Łosia należy korzystać ostrożnie - bo błędów w niej dużo. A Morgała - jak nabardziej!
-
Brześć i Bereza - miejsca odosobnienia czy...
Woj odpowiedział palatyn → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie było mowy o sądach (ani słowa o żadnym nie napisałem!), ale o niektórych naiwnych konkluzjach. Więc nie odwracaj kota ogonem. Z całym należnym szacunkiem... -
Brześć i Bereza - miejsca odosobnienia czy...
Woj odpowiedział palatyn → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Cóż - to może rozpatrzymy osławiony Proces Szesnastu (przypomnę - Moskwa, 1945 rok)? Bo zgodnie z zaprezentowaną logiką można by napisać: wbrew pozorom nie wszystkich oskarżonych skazano, więc mówienie, że Stalin miał mozliwość wpływania na sąd jest śmieszne. -
Brześć i Bereza - miejsca odosobnienia czy...
Woj odpowiedział palatyn → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
To trochę bardziej skomplikowane. To co napisałem to tylko jedna (acz istotna) strona medalu. Akta się nie zachowały, ale jednak kopie ich części są. Zbiór zachowanych dokumentów został przeanalizowany, a w rezultacie podstaw prawnych do wniesienia w tej sprawie kasacji nie znaleziono. Zresztą przeczytajcie sami: http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/785D6E86 -
Brześć i Bereza - miejsca odosobnienia czy...
Woj odpowiedział palatyn → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Z rehabilitacją skazanych w procesie brzeskim jest przynajmniej jeden drobny problem -nie zachowały się akta sprawy. A Brak akt sprawy uniemożliwia stwierdzenie, czy w trakcie postępowania karnego doszło do naruszenia zasady obiektywizmu procesowego. Innymi słowy: Dokonując w Biurze Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej oceny zachowanych materiałów procesu brzeskiego w aspekcie istnienia podstaw z art. 523 § 1 K.p.k. do wniesienia skargi kasacyjnej, skonstatowano, że nie są one wystarczające do dokonania miarodajnych ocen w zakresie prawidłowości sposobu procedowania sądów obu instancji oraz merytorycznej słuszności skazania oskarżonych. Brak akt zawierających materiał dowodowy sprawy uniemożliwia bowiem stwierdzenie, czy wyrok skazujący oskarżonych rzeczywiście znajdował oparcie w dowodach świadczących o popełnieniu przez nich przypisanych im czynów. Z tych samych powodów nie można już dzisiaj stwierdzić, czy w trakcie rozpoznawania sprawy popełnione zostały ewentualne błędy proceduralne, które mogły mieć wpływ na treść wyroku. -
W 1936 (28 X) a nie 1937. Wersji P.24E, a nie P.24C Z rządem rumuńskim, a nie IAR. Reszta się zgadza (choć jak się zdaje żadnej reszty nie ma ). Nic nie wiadomo by istniał drugi prototyp "Kobuza".
-
Nie chcę się wdawać w dywagacje natury ogólnej - ale afera z maskami miała miejsce przed przewrotem majowym. Strzeliłas gola do własnej bramki.
-
Raz jeszcze, teraz już z podkreśleniem: oba wzmiankowane typy konstrukcyjnie wywodziły się sprzed niemal dekady - i nie miały już faktycznie żadnego potencjału do dalszego rozwoju! Stąd też o wymuszaniu tegoż rozwoju mówić nie sposób. A dlaczego w 1936 r. Kobuza być nie mogło oraz dlaczego eksportowane maszyny nie mogły mieć silników identycznych jak nasze tłumaczył już nie będę - bo ileż można!
-
Polacy w obronie Republiki Hiszpańskiej 1936-39
Woj odpowiedział marcin29 → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Nie tylko stare - i niezupełnie obu solidarnie. Znacznie więcej kupili republikanie - bo byli bardziej wypłacalni. -
"Coś" wyjścia tu nie stanowi. "Coś" może spadać równie łatwo jak "siódemki" czy "jedenastki". I w przypadku P-24 spadać by we Wrześniu musiało, niemal równie często. Przy czym P.24 nie stanowiło wstępu do dalszych zmian, bo nie miało potencjału modernizacyjnego (i niech nikt tu IAR-80 nie przywołuje, bo on wiele wspólnego z PZL-em nie miał).
-
Nikt Merkurego VIII mianem konstrukcji nieudanej nie określał. Tyle ze w roku 1938 czy 1939 moc tej jednostki była już wyraźnie zbyt niska do napędu nowoczesnego myśliwca. Merkurego nikt też do "Wilka" montować nie próbował (może i szkoda - choć oczywiście wyszedł by z tego zdecydowanie odmienny samolot), do "Jastrzębia" zaś Merkurego VIII montować nie tylko próbowano, ale uczyniono to zarówno w prototypie, jak i w płatowcach pierwszej serii. Oczywiście w 1936 r. P-11c nie były bynajmniej, jak napisałeś, przestarzałe. No i brak dowodów, że prace nad "Jastrzębiem" podjęto już w 1936 roku - choć teoretycznie jest to możliwe.
-
Polacy w obronie Republiki Hiszpańskiej 1936-39
Woj odpowiedział marcin29 → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Już wiemy jakie masz wyobrażenia. A jakie argumenty? -
Do wyboru, do koloru: 1. Studium operacyjne na wypadek agresji niemieckiej z czerwca 1920 r. 2. Podstawy do planu obrony Polski do r. 1925 autorstwa gen. Paula Henrysa, szefa Francuskiej Misji Wojskowej 3. Opracowanie O. III Ścisłej Rady Wojennej z 17 VI 1921 r. pt. Wojskowo-polityczne podstawy do opracowania planów obrony państwa 4. Opracowanie O. II SGen. (a dokładniej szefa Oddziału - ppłk. Ignacego Matuszewskiego) Polityka zagraniczna z punktu bezpieczeństwa widzenia państwa z 4 II 1922 r. To tylko lata dwudzieste - a raczej ich początek. Część tych dokumentów była publikowana w całości bądź we fragmentach, niektórych należy szukać w archiwach - w praktyce w Archiwum Akt Nowych.
-
Konsekwentnie poprzestaję na rachunku start i zysków, sprawy moralne (Polska miała rację/nie miała) pozostawiając na uboczu. A w owym rachunku sprawa nie wygląda specjalnie różowo. Piszesz o wartości militarnej. Owszem - Zaolzie takową miało. Ale w jakim stopniu owa wartość okazała sie przydatna rok później? Ano - w żadnym. Piszesz o gospodarce i finansach. Znów - owszem - wartość gospodarcza Zaolzia była spora. Tylko że nie udało jej się faktycznie wykorzystać - ze względu na problemy z integracją z pozostałą częścią gospodarki, utratę dotychczasowych rynków zbytu, której płytki rynek wewnętrzny II RP zrekompensować nie mógł, brak własnej odpowiednio kwalifikowanej kadry (i brak zaufania do kadry czeskiej), wreszcie - niedostatek czasu by z nowym nabytkiem coś istotnego począć. Stąd i wpływy do budżetu wbrew pozorom zbyt wielkie raczej nie były. Pamiętaj przy tym że koszty operacji wojskowej oraz koszty inetgracji Zaolzia (choćby budowy tam polskiej administracji) musiały być wysokie - i wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazały się wyższe od dochodów budżetowych z tego nabytku. Ostatecznie chodziło o niespełna rok! A uszczerbek na opinii jest co prawda do zmierzenia niemożliwy, ale bardzo duży (w oczach świata Polska współdziałała z Hitlerem). I poważę się postawić tezę, iż ten akurat koszt w jakimś sensie płacimy po dziś dzień.