-
Zawartość
1,310 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez amon
-
Secesjonisto ta książka jest o niczym. Jednych to "nic" ciekawi, inni odrzucają to "nic" w całości. Moja ocena jest obciążona subiektywnym uprzedzeniem dlatego krytyk ze mnie raczej skrajny. Niewiele z tej lektury pamiętam, prócz tego że podchodziłem do niej wiele razy. Ad rem.
-
Nie on jeden był kretynem spod znaku SS. Brak wyobraźni charakteryzował i innych "generałów" spod znaku trupiej główki.
-
Uprzedziłeś mnie Speedy. Trochę mnie to zaskoczyło, że Kazek998 na "swoim" Mustangu wykonuje takie figury O ile wiem, a i w necie jest o tym sporo, "kobrę" wykonuje się na odrzutowcu. O sposobach walki lotniczej dużo pisał Jerzy Gotowała w "Splątane wiraże: taktyka walk i bitew powietrznych lotnictwa myśliwskiego wczoraj, dziś i jutro" oraz w "Splątane wiraże 2" oraz "Już nie ujrzysz słońca". Są tam zamieszczone schematy walk powietrznych, oraz stosowane techniki walki powietrznej. Inną obrazową pozycją na temat walk powietrznych jest książka 'Asy światowego lotnictwa myśliwskiego 1914-2000" Mike'a Spicka. Popularną metodą walki powietrznej wspólczesnego pola walki jest hak. Po raz pierwszy zastosowany nad Wietnamem oraz nad Falklandami. Nie znam praktycznego zastosowania kobry podczas wojen z ostanich lat. Na razie jest to figura akrobatyczna, i chyba nic więcej.
-
Doszło do małego nieporozumienia. Tak ładnie sparafrazowałeś moją wcześniejszą wypowiedź, że odniosłem się do niej bezpośrednio użwyając określenia "no i jest śmiesznie". Nic ponad to. Po prostu na moje wtręty o kultach słowiańskich, Ty przedstwiłeś ich współczesną kontynuację. Teraz jest git ? Nie lubię się tłumaczyć, ale rozumiem że mój kontekst mógł uciec.... Robinson w książce "Lata ryżu i soli" popełnia podstawowy błąd ocenijąc rozwój świata, minimalizując zanczenie poszczególnych religii. W tym chrześcijaństwa. Generalnie nie kupuję takich bajek, ale rozumiem że są one kuszące, jednak pozbawione sensu. Wracając do Żydów i ich monoteizmu. W sumie oddałeś sens religii chrześcijańskiej. Odrzucono zbytni formalizm judaizmu, dodano politeizm Rzymian. Ludzie nie lubią radyklanych zmian dlatego wymyślili synkretyzm, czyli adoptowali to co było im znane w nieznanym, i dopuszczalne w zabronionym.
-
:thumbup: Debilowaty. Widać autor kładzie nacisk na dyskredytowanie współpracowników Heydricha, stawiając tym samym tytułowego bohatera lekko powyżej Świat schodzi na psy
-
"Legenda Blitzkriegu" Karl-Heinz Freiser. Wyd. Dolnośląskie 2013. Rzecz o tym że Blitzkrieg jako założenie taktyczne nigdy nie istniał i był dzieckiem propagandy. Jestem dopiero na stronie 100, z 500 więc czytam, czytam i na razie nie jestem zaskoczony tezami autora. Pożyjemy zobaczymy. Przeczytałem; " Ofensywa Tet 1968" Przemysława Benkena, Bellona 2010. Jestem pozytywnie zaskoczony wszechstronną wiedzą autora. Narracja jest dynamiczna, wciągająca i bardzo rzeczowa. Zupełnie udana książka. " Dywizjon 303. Walka i codzienność" Richard King. Wydawnictwo RM 2012. Pełna pasji i dużej znajomości tematu książka angielskiego autora, który w dzieciństwie kupił na jarmarku książkę Fieldlera i postanowił sprawdzić zawarte w niej informacje. Świetna. " Nieuport 2 lipca 1600. Kampania flandryjska księcia Maurycego Orańskiego" Witold Biernacki, Inforteditions 2013. Spotkałem się z opinią że jest to nudna książka. Nie mogę się z tym zgodzić. "Niueport 1600" to solidne opracowanie które takiemu laikowi dostarczyło całkiem sporo interesujących informacji, nt. tej ważnej dla Europy kampanii. a.
-
No i jest śmiesznie. Trochę zastanawiałem się nad tym tematem. Raczej unikam hipotez opartych o gdybanie, jednak monoteizm Żydów był praktyczniejszy w zastosowaniu niż wielobóstwo.
-
Europa ateistów ? Dobre :thumbup: Gdyby nie było Jezusa, religie politeistyczne Rzymian, Greków i innych, nie uległby zniszczeniu. Zatem nie byłoby pustki. Mało tego, Polacy mogliby bez przeszkód oddawać cześć bogom swoich ojców. Nikt by im tego nie zabronił i nie narzucił mało logicznej i obcej kulturowo religii. Niestety stało się inaczej. Słowianie zostali pozbawnieni tradycji świętych gajów, hucznych świąt i wielolicych bogów.
-
Temat dotyczy Wehrmachtu, więc przykład fiński jest trochę od czapy. Ale ok. Znajdź te źródła i zapodaj jaki to procent Żydów, wdzięcznych Manerheimowi wstąpił w szeregi jego armii. Zydzi walczyli we wszystkich armiach alianckich II wojny. Przykładowo w armii sowieckiej służyło 500 tys. Żydów. Z 309 generałów żydowskiego pochodzenia; dwóch dowodziło grupami armii ( Krejzer, Stern), 9 armiami, 23 było szefami sztabu frontu, 12 stało na czele korpusów, 34 na czele dywizji. Ale i to nie jest końcem tej listy. Nie wiem czy jest sens robić OT w temacie. Armia amerykańska to również żołnierze żydowscy, brytyjska....itp. Informacja dotycząca Armii Sowieckiej podana za 'Czerwona księga. Stalin i Żydzi" A. Lustiger. wyd. WAB
-
Abstrahując od pochodzenia Göringa. Secesjonista oparł swój post o książkę; B.M. Rigg "Hitler's Jewish Soldiers: The Untold Story of Nazi Racial Laws and Men of Jewish Descent in the German Military". To dobry kierunek. Autor tej pozycji Bryan Mark Rigg dosyć dokładnie przedstwił problem żydowskich korzeni żołnierzy Wehrmachtu i nie tylko. Operował on w wielu opisywanych przypadkach określeniem "mischling" czyli mieszaniec. I taka był mniej więcej prawda o Żydach w armii Hitlera. Z reguły byli to ludzie nie mający świadomości swojego pochodzenia, a wg ustaw norymberskich dotyczących czystości rasowej, nagle znajdowali się w grupie etnicznej z którą nie mieli nic wspólnego. Przynajmnej wg własnych doświadczeń życiowych i posiadanej od rodziców wiedzy w temacie. To właśnie mieszaniec jest bohaterem tej książki. Podjęte wobec mieszańca działania dowództwa Wehrmachtu, nie są wcale oczywiste. Jednych represjonowano, innych pozostawiono na stanowiskach. O wszystkim decydował czynnik ludzki i widzimisię dowódzccy.
-
OM-14 i MP-4- filtropochłaniacze posiadają azbest?
amon odpowiedział kazek998 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Azbest stosowano w filtrach do masek p.gaz używanych w latach 60/70. -
Dobre pytanie. Hipotezy powstały na kanwie "mapy" gdzie lokalizacje były palcem na wodzie pisane. Współcześni żyjący już w czasach nowożytnych, gdzieś w XIX wieku lub wcześniej, nawiązali do Breslau, bowiem etymologia jest zbliżona i mamy zagwostkę do rozwikłania Mapa Ptolemeusza to płaski rzut ówczesnego świata, zatem o przekłamania nietrudno. Myślę że na jednoznaczne określenie większości miejsc nie mamy co liczyć. Pozostaną hipotezy.
-
Ciekawe pytanie; co wiedzieli okupanci o tajnym nauczaniu. Zważywszy na setki tysięcy donosów jakie słali Polacy nowym władzom, Niemcy musieli się o tym dowiedzieć szybciej niż myślimy. Inną rzeczą są możliwości sprawdzenia każdego z donosów. Wiadomo że Gestapo nie dawało rady, zaskoczone ilością listów przesyłanych na ich ręce. Ale to sprawa marginalna.
-
Mam tego świadomość. Czasu, Wolff miał aż nadto. W związku z tym, mógł udać się w dowolnym kierunku z każdą tajną misją. Pytanie brzmi; kto by go wysłał w 1941 roku ? Obaj się zgadzamy że jego znaczenie było marginalne. To, że dostał przydział do Kwatery Głównej, o niczym tak naprawdę nie świadczyło. Oto dobry kolega Himmlera, zaufany, miły i wierny stał się łącznikiem z Führerem. Wolff uzyskał samodzielność daleko później. O czym już pisałem.
-
Wg relacji Wolffa, Bach- Zelewski doznał załamania nerwowego i przebywał w szpitalu Hohenlynchen do lutego 42' roku. Jednak dowodem w sprawie nie jest informacja Wolffa. Na przełomie 1941/42 znaczenie Wolffa, które jak dotąd nie było zbyt duże, jeszcze straciło na znaczeniu. Wolff czuł się niezagospodarowany. Awans w częsci mu ten stan wynagrodził, ale nie wpłynął na wzrost zasufania wśród kacyków III Rzeszy. Mimo wszystko w omawianym okresie, jego znaczenie było niewielkie. Trudno oczekwiać że Hitlerowi, czy Himmelrowi przyszłoby do głowy aby tego człowieka drugiego planu przeznaczyć do tak ważnej misji jak negocjacje pokojowe ( lub rozejmowe). Znaczenie Wolffa wzrosło dopiero wówczas, kiedy został przesunięty na południowy odcinek frontu, i to nie odrazu. Najpierw musiała zmienić się sytuacja militarna w rejonie.
-
Wolff i jego rozmowy które prowadzil z Dullesem w Szwajcarii, nie były po wojnie tajemnicą. Być może, Sowieci wraz z upływem czasu przecenili na tyle jego znaczenie i możliwości, że połączyli jego osobę z mitycznymi działanami dyplomatycznymi w 1942 ? W 1942 Wolff był jednym z oficerów wchodzacych w sklad personelu Kwatery Głównej Hitlera na Ukrainie ( lato 1942). Jego rola była bardzo prozaiczna, był łącznikiem między Hitlerem, a Himmlerem. Jego znaczenia w tym kontekście, nie należy przeceniać. Wiadomo też gdzie przebywał w lutym tego roku. Był w Niemczech. Odwiedził min. von dem Bacha Zelewskiego w szpitalu w Hohenlynchen. 30 stycznia 1942 został awansowany na SS-Obergruppenführera. W tym czasie jego głowę zajmowały rozgrywki w szeregach SS, min. sprawa SS-Gruppenführera Turnera. Przełom 1941/42 był dla Wolffa dosyć tudnym okresem, powodem tego stanu rzeczy był brak zajęcia, czyli zleceń ze strony np. Himmlera.
-
Spoko z tym Baliszewskim Co do Wolffa doczekał się on biografii w języku polskim, a jej autor Jochen von Lang i tak maiał problem z fantasmagoriami tego generała. Jednak oficjalna propozycja rozejmu ze strony Rosjan, nigdy nie padła. To że Stalin był gotów przystać na warunki podobne do tych podpisanych w Brześciu n/Bugiem, dwie dekady wcześniej, świadczyło jedynie o desperacji władz sowieckich. Nic podnadto.
-
Baliszewski ? Secesjonisto litości. Toż to fantasta i do tego konfabulant. Zdecydowanie jest bardziej szkodliwy niż Wołoszański. Jeżeli chodzi o inicjatywę pokojową jaka przyszła do głowy Stalinowi, to faktycznie taki zamysł był. Na polecenie Stalina, Beria miał rozeznać się w temacie zawieszenia broni u ambasadora Bułgarii Iwana Stamenowa. Do przeprowadzenia tej delikatnej misji wyznaczono jednego z katów NKWD, Sudopłatowa. Stalin, w zamian za zatrzymanie działań bojowych, był gotów odstąpić Ukrainę, Białoruś, Litwę, Łotwę, Estonię, oraz Mołdawię. Stamenow był na tyle przytomny, żeby na tą kapitulancką propozycję odpowiedzieć; Nawet jeśli wycofacie się do Uralu, to i tak zwyciężycie Podaję za;Simon S. Montefiore "Stalin. Dwór czerwonego cara" str. 376/377
-
Wkeljanie postu o tej samej treści na wiecej niż jednym forum, nie jest przypadkiem gokudragon . Stąd moja reakcja na spam rekalmowy. To, że nie przeczytałem książki Mansteina, nie ma nic do mojej reakcji na nieuczciwe, w mojej ocenie, działania. Na szczęscie resztę pozycji wydawnictwa Wingert przeczytałem i moja opinia jakkolwiek subiektywna jest szczera i jednoznaczna. Uważam że takie publikacje są potrzebne, jednak ich wymowa jasna. Rudel, czy tytuły Irvinga są jednostronną apoteozą hitlerowskich żołnierzy oraz przywódców. To czy książki te warto kupić, to kwestia gustu. Na pewno nie są warte pieniędzy jakie rząda za nie wydawca. Na szczęście są sieci tanich książek, gdzie te słabe tytuły znajdują swój kres. I taka jest moja odpowiedź na "inwestycje" o które pytasz.
-
Rozumiem. Jak przeczytam to wypowiem się w temacie tej konkretnej książki. Jednak uważam, że takie niby recenzje wkeljane na wszystkich mozliwych stronach są nieuczciwe.
-
Mam nosa do takich pięciogwiazdkowych recenzji. Na dws-ie; http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=99&t=132961 Mamy to samo, słowo w słowo. W tym posie chodzi wyłącznie o zwrócenie uwagi na nową pozycję książkową. UWAGA REKLAMA !!!
-
Kiedy czytałem pierwsze wydanie Obertyna (1994) odiosłem podobne wrażenie jak Tofik. Trudno było odnieśc się do merytorycznej wartości tej książki, wszak internet był u nas w powijakach Ostatnio Bellona wysypała się do koszy licznych marketów, więc za niedużą kasę można było nabyć sporo interesujących tytułów. Kupiłem dużo za dużo, przeczytałem też trochę. Polecam; "Operacja Varsity" S.L Wight. Szczegółowy opis lądowania po drugiej stronie Renu, zilustrowany relacjami żołnierzy uczestniczących w tej operacji. Ciekawa, czasami porywająca lektura. "Berliński żołnierz" H. Altner. Chyba jedna z jalepszych książek opartych na wspomnianiach autora z obrony Berlina. Altner wykazał się sporym dystansem do tego co zobaczył i przeżył, a przeżył niemało. Doskonałe uzupełnienia w przypisach opisywanych miejsc. "Jastrzębie Stalina" A. Drabkin. Interesujące, a czasami wartościowe wywiady z sowieckimi lotnikami. Coś w tym jest, kiedy autor książki zapisuje ostatnią w życiu relację pilota nt. jego walk z Luftwaffe. Myślę, że pozycja ta jest ważnym przyczynkiem do głębszego zilustrowania problemów żołnierzy na froncie wschodnim. "Kostrzyn przedpiekle Berlina 1945" T. Le Tisser. Świetna, dobrze udokumentowana epopeja oblężonej twierdzy Kostrzyn. Relacje świadków, w miarę dobre mapy, tyle że za małe. Ogólnie dobra praca, druga na naszym rynku dotycząca walk o to nieodbudowane po dziś dzień miasto. Pierwszym była książeczka z serii Historyczne Bitwy. Raczej średnia, a na pewno gorsza o proponowanego tytułu. "Twierdza brzeska" W. Bieszanow. Bieszanowa się lubi, lub nie. Jednak jego warsztat stoi wyżej niż Suworowa czy Sołonina. Nie brnie w nieustanną polemikę, tylko konkretnie odnosi się do opisywanych wydarzeń. W przypadku "Twierdzy brzeskiej" jego wysiłek jest godny uwagi. Podjął trud przedstawienia na 310 stronach historii tego miejsca, myślę że zrobił to nie najgorzej. Na razie tyle.
-
Trochę ta recenzja przypomina reklamę książki niż rzetelną i szczerą wypowiedź. Czytam te ostatnie dwa zdania i tak sobie pomyślałem; czy istotnie osoba Mansteina jest w Polsce tak mało znana, że autor recenzji zadaje tak retoryczne i dziwne pytanie; czy jest jakaś szansa przy pozycji promowanej takim nazwiskiem? :thumbup: Z jednej strony gokudragon wykazuje się wiedzą w temacie, a z drugiej taki zonk Posiadam tą książkę i jej wartośc jest dokladnie taka sama jak innych tytułów wydawnictwa Wingert, bezkrytyczna apoteoza nazistowskich przywódcow i gererałów. Na pierwszym miejscu będzie po wieki Rudel, następnie tytutuły Irvinga itp. Oczywiście oceniając po całości cały wysiłek tego wydawnictwa trzeba mieć na uwadze serię XIX wieczną gdzie trafiają się perełki. Seria XX wieku jest tragicznie słaba. Osoba Mansteina zawsze przyciągała rzesze ludzi zainteresowanych historią II wojny. Śmieszne w tym jest to że marszałek Manstein na zawsze pozostał przeciętnym oficerem sztabowym, który chętnie przypisywał sobie zasługi podległych mu oficerów, a jego megalomańskie zapędy i brak uczciwości widać wyraźnie w "Straconych zwycięstwach". Manstein koło Rommla pozostanie nieśmiertelnym produktem hitlerowskiej propagandy, a walka z odbrązowieniem tych postaci będzie długa i usłana tysiącem przekłamań i fałszerstw.
-
Czy Królestwo Kongresowe miało większą autonomię niż PRL?
amon odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Dosyć dziwne to pytanie. Różnica jest znaczna, bowiem nie można wykroić Królestwa i Polski Ludowej z czasów w jakich powstały. Jednak aby nie bić piany, zwrócę uwagę na osoby sprawujące władzę. W Królestwie władzę sprawował cesarz rosyjski, którego prawa legislacyjne określiła min. koronacja. Przypomnę również, że Aleksander I tuż przed uwieńczeniem swojej skroni kroną, ubrany był w mundur polskiego generała. Taki tani chwyt marketingowy. W PRL-u do władzy doszli mignoni Kremla, co pozwalało zachwać resztki przyzwoitości w oczach opinii publicznej. Reasumując. W przypadku Królestwa Kongresowego o jakiejkolwiek autonomii w ogóle nie mogło być mowy. -
Może ? Zwróć uwagę na biało czerwony motyw, który widzimy w zdobieniu roślinnym. Orzeł polski, barwy narodowe, oraz ciemne tło które może być symbolem Śląska.